Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

18.01.1994(w) ZA BRUTALNYCH MORDERCÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 styczeń 1994
Odsłon: 805

    Dziwnie się składa, bo w chwili, gdy edytuję ten zapis (19.01.2019) trwa pogrzeb ofiary brutalnego morderstwa Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Z tego powodu jest ogłoszony dzień żałoby narodowej…

    Wówczas Zły podsuwał mi niechęć do pracy z wzięciem wolnego dnia. Nauczony doświadczeniem odmówiłem „Pod Twoją Obronę” z prośba o pomoc. W drodze do pracy doznałem pocieszenia po spotkaniu kapłanów oraz moją pacjentkę, która pomyliła nazwę miejscowości „Ocieść” wypowiadając „gościec” (reumatoidalne zapalenie stawów), a od tego jestem specjalistą.

   Wezwano mnie do zmarłej (stwierdzenie zgonu), a koło cmentarza na sygnałach przejechały trzy wozy policyjne (w tym „suka”)...moje serce przeniosło się do b. Jugosławii oraz do obozów koncentracyjnych. Wróciły słowa Jana Pawła II o uzbrojonych bandytach...

   Rodzinę zmarłej zapytałem: dlaczego nie wezwano kapłana z Ostatnim Namaszczeniem? To wyjaśniło pretensję  zmarłej do córki (w śnie). W takich momentach trwa śmiertelny bój o duszę...szkoda, że nie udało się nam skontaktować wcześniej, bo znam wszystkie sztuczki Szatana. Na pewno zalecał wszystko...oprócz kapłana! To jasne, bo śpiewała w chórze kościelnym.

    Teraz wzrok zatrzymała piękna figura Pana Jezusa na bramie cmentarnej…po Ukrytej Męce w Ciemnicy. Po zbliżeniu zobaczyłem związane ręce Pana, zasłonięte oczy z koroną cierniowa na głowie. Wielki ból zalał serce, ponieważ przypomniały się sceny zabijań ludzi z wczorajszego reportażu, którym także wiązano ręce i zaklejano usta przed mordowaniem! Tak jest dalej w wielu krajach…

   Natychmiast zacząłem odmawiać moją modlitwę z zawołaniem: „Jezu mój! Jezu!...tak uczyniono Tobie, dalej bracia ziemscy wiążą Ci ręce i zaklejają usta z nakładaniem korony cierniowej (szydzeniem z Króla Świata). Nadal zabija się proroków i tych, którzy mówią prawdę, a także niewinnych braci ziemskich”.

     Te intencję potwierdziły relacje dwóch pacjentek:

  • Miałam poronienie w toku i po namowie ginekologów...zdecydowałam się na przerwania ciąży. W czasie oczekiwania na zabieg...otworzyło się okno przez które weszła Matka Boża w błękitnej sukni z oświetloną głową i powiedziała, abym nie czyniła tego, bo wszystko będzie dobrze. Wróciła oknem, która zamknęło się! Ordynator zdziwiony stwierdził czystość podkładu, a po badaniu kiwał głową...chłopak ma już kupę lat!

  • Temu ordynatorowi Matka dała znak...także przeze mnie. Na zebraniu lekarskim powiedziałem, że Matka Boża Jest i nie wolno zabijać! On powinien cieszyć się z każdego narodzonego dzieciątka, brać go na ręce, unosić i pokazywać wszystkim wokół! On jest wychowawcą młodych lekarzy, a zarazem zwolennikiem aborcji!

   Dodatkowo w tym momencie arcybiskup Sławoj Leszek Głódź mówi podczas transmisji Mszy św. pogrzebowej Pawła Adamowicza o Kainie i Ablu.

    W wielkim bólu odmówiłem całą moją modlitwę, a z włączonego telewizora popłynie powtórka wczorajszych zbrodni...ze świadomym zabijaniem przeznaczonych do likwidacji (listy proskrypcyjne). Wspomniano także satanistę Stalina, który otruł nawet Lenina! Dzisiaj, gdy to przepisuję problemem jest Apokalipsa oraz zamachy terrorystów z Państwa Islamskiego.

    W ramach intencji trafiłem na film „Crusoe" (1988)...bajkę pokazującą łapanie i handel niewolnikami za których zabicie nie było żadnej kary!

   Natomiast Pan Jezus wskazał: „Mówię ci; tym razem Kain będzie musiał Mi stawić czoła, on, który jeszcze spragniony jest zabijania /../ Będzie musiał stanąć przede Mną /../ Każdy jego grzech spadnie na jego głowę /../ Ciężko jest przemierzać to wygnanie, ale u twojego boku - ja Jestem. Ja, twój święty Towarzysz /../".*

    Podczas kończenia tego zapisu w ręce wpada Kain...prof. Wacław Dec, szef Instytutu, zabójca nienarodzonych, który chwali się swoimi morderstwami!

    Wszystko kończy film „Pięć ostatnich dni” o zamordowaniu młodziutkiej antyfaszystki w państwie hitlerowskim...słowo wstępne przedstawił służący bolszewikom Andrzej Szczypiorski.

    Specjalnie czekam na „przesłuchanie” Telewizji Niepokalanów, ale podczas relacjonowanie programu przez zakonnika...popsuł się telewizor! Szef Kainów pokazuje co może...

      „Ojcze! Dziękuję Ci za ten dzień”...

                                                                                                                              APeeL

*„Prawdziwe Życie w Bogu” T III str. 273

 

 

 

17.01.1994(p) ZA TYCH, KTÓRYCH CZAS MINĄŁ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 styczeń 1994
Odsłon: 874

    Dziwne, bo zaczynam przepisywać tę intencję (17.01.2019), a w telewizji trwa koszmar z pogrzebem zabitego prezydenta Gdańska (20 lat na tym stanowisku) oraz błagania „Faktu” i kapłana z kościółka polsko-katolickiego (takie są też w Chinach), aby Jurek Owsiak wrócił, bo „miał grać do końca świata i jeden dzień dłużej”. Gość ma już 66 lat i zrezygnował po dowiedzeniu się prawdy o osobie!

   W pogotowiu trafiłem na koszmarną noc, a rano serce zalała złość na moich kierowników z nadania Partii, których czas już minął. Nawet odejść sami nie mogą. Nic się nie zmieniło, bo PZPR tylko zmieniła nazwę, służy im „Wprost”...wszystko ze skradzionych pieniędzy. Teraz udają „demokratów”, ale tak już jest u bezbożników, bo Szatan dysponuje: władza, posiadaniem i seksem!

    Z polecenia odgórnego trafiłem na Mszy św. o 7.00 i teraz słucham (1 Sm 15,16-23), że Panu jest najmilsze nasze posłuszeństwo i uległość! W Ew. (Mk 2,18-22) Pan Jezus dodaje, że mamy stać się nowymi ludźmi, bo nie przyszywa się nowego sukna do starego ubrania i nie wlewa młodego wina do starych bukłaków. To przypowieści dla ludu tamtego czasu.

   Musiałem uciekać przed siadającymi tuż za mną i ładnie klęczącymi (kto ich uczy tego i na jakich kursach?). To nie jest kucanie katolików, ale klęczenie na dwóch kolanach z wysoko złożonymi dłońmi...tak czynię to obecnie.

   Przed szopką smutek zalał serce, a oczy zalały łzy, bo popłynęły słowa kolędy „nie było miejsca dla Ciebie”. „Jezu mój! Jezu! nadal w wielu sercach nie ma miejsca dla Ciebie, a właściwie nigdzie nie ma Ciebie (mass-media)”.

    Zacząłem wołać do Boga w intencji tego dnia: „Panie Jezu! Spraw, aby ci ludzie odeszli, nie już szkodzą i nie trwają na swoich stanowiskach, niech ujrzą czynione zło i się nawrócą, przeproszą, oddadzą w ręce sprawiedliwości...dość Panie Jezu tego zakłamania! Proszę. Proszę!" W telewizji wciąż są „sami swoi”…tak jak obecnie, gdy to przepisuję w TVN.

    Serce zalał pokój i radość Boża, chciałbym biec do ludzi i rozmawiać o naszej wierze oraz odczytywaniu woli Boga. Na złość Szatanowi idę do pracy (zalecał „wolne”).

    Młodej psycholog wyjaśniam działanie świata niewidzialnego...ja po 10 latach wiary jestem jeszcze na skraju puszczy, a ona nic nie wie o świecie niewidzialnym i prawdzie naszej wiary! Z tym spotkam się jeszcze ponownie po 15 latach u kolegów psychiatrów, kompletnych ateistów!

   Przykro mi, bo wciąż trwa „Polskie ZOO”...za nasze pieniądze towarzysze bawią się w łapanie szpiega. Po co pracować, gdy możesz mieć większą forsę za obserwowanie niewolnika w pracy i wiernego Bogu Ojcu w kościele (wiara to nadal „opium dla ludu”).

    Po zapaleniu lampki pod krzyżem Pan Jezus powiedział do mnie (poprzez Vassulę Ryden): „Ja jestem twoją potężną ochroną /../ nic nie może stanąć między tobą a Mną”.

   Żona jest smutna, gdy widzi mnie zgorzkniałego, gdy siedzę w ciszy (może tak wyglądam) i wołam w moich modlitwach. Ja w tym czasie jestem zjednany z Panem Jezusem i szczęśliwy w duszy. Nawet Pan Jezus potwierdza to, co wiem, że:

    „Nie zasłużyłeś na Mój Dar. Jednakże, Ja jestem twoim Bogiem, przechodzę ponad twoimi słabościami przebaczając ci grzechy” („Prawdziwe Życie w Bogu”).

    Taka jest prawda, ponieważ pociągnąłem z butelki. Popłakałem się, padłem na kolana i przepraszałem Pana Jezusa. Zawołałem też do Matki Bożej, aby pomogła w naszych sprawach: „Matko! Matko moja! Matko Pana Jezusa. Ty nosiłaś Pana Jezusa na swoich rękach i w swoich dłoniach...ja tak rzadko proszę w moich sprawach  (przekazałem prośby osobiste)”.

           Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień...

                                                                                                                         APeeL

 

 

 

 

 

16.01.1994 (n) ZA ODDZIELONYCH OD BOGA OJCA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 styczeń 1994
Odsłon: 832

Motto: „Grzesznikom światło odjęte i strzaskane ramię wyniosłe”...

   Tuż po wstaniu w duszy popłynie pieśń: „Przyjdź do mnie Panie, przyjdź do mnie Boże, przyjdź i nie spóźniaj się", a serce zaleje wielkie pragnienie przystąpienia do Eucharystii. Ten głód duszy jest pokazany na pragnieniu chleba naszego powszedniego...w „wilczym głodzie”.

   Nie wiem dokąd mam się wybrać, bo wówczas krążyłem po różnych kościołach i mogłem ulec pokusie. Dobrze, że żona nie zgodziła się na wyjazd, który był pokusą. W ciszy i smutku odczułem ból ludzi oddalonych od Boga i w ich intencji popłynie moja modlitwa.

    Pojawią się obrazy miejsc, gdzie nie ma kościołów lub są zamknięte (np. brak kapłana), albo w rodzinie jest apodyktyczny ateista, jedyny żywiciel! To będzie trwało długo, siedziałem skulony i tak dotarłem do „Spotkania Pana Jezusa z Matką” na drodze krzyżowej. Później w sekundowym śnie ujrzałem kościół bez krzyża! Ile takich jest na świecie...zamienionych na kawiarnie lub magazyny!

    Na ten moment Pan Jezus powiedział: „Te minuty, w których jesteś ze Mną, są Moją rozkoszą, są jak upragniony deszcz dla spragnionej ziemi /../ Nie odmawiaj Mi tych chwil /../”.*

    Nigdy nie chodzę na Mszę św. o g. 10.15, a dzisiaj trafiłem na uroczystość poświęcenia książeczek do Komunii św.! Bardzo ładnie przebiegała uroczystość: rodzice trzymali dłonie nad głowami swoich dzieci, ale do Komunii św. podeszło bardzo mało ludzi, a to: "/../ oddzieleni od Pana przez wstyd?, grzechy".  

    Kapłan tłumaczył dzieciom jaki jest Ojciec i mówił o Jego Mądrości, Wszechwiedzy, Miłosierdziu i Wszechmocy. Każde jego słowo przebijało moje serce i duszę. Z tego powodu zamknąłem oczy, chwyciłem twarz w dłonie, a łzy popłynęły po twarzy.

   Wszystko poznasz po owocach, bo okaże się, że Szatan chciał wyciągnąć mnie do odległego kościoła...nawet podsunął obraz Monstrancji. Niech nikt nie lekceważy tego boju, bo z tego wynika, że wiedział o czekających mnie doznaniach z późniejszym pozostaniem w otwartym kościele.

   Na ten moment młody Samuel ma kłopot w rozpoznaniu zawołań Ojca, a trzeba zawsze odpowiadać (1 Sm,3b-l0.19): „Mów, bo sługa Twój słucha”! Psalmista dodał: „Przychodzę, Boże pełnić Twoją wolę"… Dzisiaj w Ew. jest powołanie pierwszych uczniów z moim imiennikiem Andrzejem!

   Napłynęła osoba córki oddzielonej od Boga z woli własnej. Kapłan, który pięknie mówił o duchu Bożym, który sprawia, że lubimy różaniec, medaliki, modlitwy, wizerunki, książeczki...nie wspomniał o Eucharystii, a  ogłoszenia parafialne czytał podczas podawania Ciała Pana Jezusa!

   Ja w tym czasie padłem na kolana z bólem zalewającym serce. Pozostałem w pustym kościele skulony i malutki kończąc moją modlitwę. Wracałem wraz z bijącymi dzwonami (o 12.00), a ból będzie trwał 3 godziny.

  Pan jakby w podziękowaniu powiedział do mnie** ”/../ pobożne dzieci /../ rozkwitają /../ Przyjdźcie do Mnie w prostocie serca jak dziecko zbliżające się z zaufaniem do swojego ojca /../”.

   Łzy zalały oczy podczas śpiewu „Czerwonych gitar": „Kiedyś znów zawołam cię...zawołam cię z daleka". Ja wiem, że to były słowa od Pana Jezusa.

   Teraz oglądam reportaż o dzieciach oddzielonych od rodziców, rodziny, poszukiwanych przez całe życie...z bolesnymi spotkaniami po powrocie (ona Polka, a tamci na Ukrainie!).

   Jakby na zwieńczenie tego dnia Pan Jezus podkreśla: „/../ Wołam, lecz dziś tylu z was nie odpowiada /../ nie słucha /../ Ci ludzie wolą czynić to, co najbardziej Mi się nie podoba /../, posłańców traktują jak oszustów i zabijają ich /../”.

   Późno, w ręku mam książkę: "Byli wówczas dziećmi". To cierpienia dzieci prześladowanych Żydów, Cyganów: ”oddzielonych od Ojca, Pana Jezusa i Matki Bożej".

   Ból zalał serce, usiadłem w ciszy i wołałem za nie w koronce do Miłosierdzia Bożego, a właśnie wrócił syn, który był gdzieś przez dwa dni. Nie przywitałem go z normalną radością...

                                                                                                                             ApeeL

 

*„Prawdziwe Życie w Bogu" t. III str. 373

**„Prawdziwe Życie w Bogu” t. III str. 208

***„Prawdziwe Życie w Bogu" t III str.350

 

 

15.01.1994(s) ZA WYBRANYCH, KTÓRZY BUNTUJĄCYCH SIĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 styczeń 1994
Odsłon: 694

      Po przebudzeniu napłynęła wątpliwość, co do Mszy św. a w sercu pojawił się „drugi garnitur komunistów" oraz biuro w Warszawie dla represjonowanych, gdzie jutro będą zbierać wszelkie dane! To ewidentny atak Szatana.

   Na pełnego złości „spojrzał” Pan Jezus porcelanowy (prośba o czystość...także w myślach i sercu) oraz w koronie cierniowej („nie buntuj się, przyjmij cierpienie”). Jakby na dodatkowy znak z radia popłyną słowa piosenki: „ty nic nie wiesz”! Tak jest, bo duchowo jestem jeszcze niemowlakiem.

    W takim ataku demona modlitwa była niemożliwa, bo w kościele dodatkowo denerwowali "niewierzący, ale praktykujący", a ja nie miałem gdzie się „schować”. Nie potrafię edytować rycin, bo pasowałoby przedstawić wizualnie atak Szatana. Wyobraź sobie człowieka małej wiary, który zostaje zalany zwątpieniem, a właśnie widzi Jerzego Urbana śmiejącego się podczas Eucharystii!

   Poprosiłem Pana Jezusa, a by „był ze mną, dał moc i ochronę”, bo przewaga bolszewików jest porażająca. Chyba nie uda się tego zmienić, nawet ich wymarcie nic nie da, bo władza przechodzi do trzeciego pokolenia...

    Napłynęło delikatne zapytanie: złościsz się na tych ludzi, a oni zamówili to nabożeństwo! Przecież Pan Jezus przyszedł do grzeszników, bo zdrowi nie potrzebują lekarza! To prawda, bo ja też takim byłem i z Otchłani wyciągnięto mnie za ucho...dzięki modlitwom moich babuszek, które w sanktuariach zamawiały Msze św.

    W czytaniach była mowa o namaszczonych, a ja nagle zrozumiałem, że mam być dobry i modlić się za tych zaćmionych braci. Ponadto wszystko mam znosić w miłości i z miłosierdziem. Nie wolno mi także rozgłaszać swojej krzywdy, bo jest to pokusa. 

      W intencji tego dnia przyjąłem Eucharystię i zapadłem się w siebie z powtarzaniem przez kilka minut: „Jezu! Jezu mój! Jezu!”  Moc Boża i pokój zalały serce, ale demon jest niezmordowany, bo wywołał niepotrzebną, kłótnię (była moja racja, ale upadłem)...ponadto dokładnie o 12.00 została nasłana „specjalna pacjentka”.

    Jednej z ofiar chorób tłumaczyłem, że w tym cierpieniu także trzeba ujrzeć dar Boga. Wskazałem, że z tego powodu jest u mnie i słyszy zalecenie, aby nie biegała po lekarzach i przestała się bać, dzień ma zaczynać od modlitwy, wszystko przyjmować i zawierzyć Matce (mieszka w ok. Sanktuarium MB Pocieszenia)!

   Naprawdę wiem, że Matka Boża skierowała ją do mnie..co wykona z otrzymanej rady?  Innej, przed zabiegiem na sercu zalecam Sakrament Pojednania z ofiarowaniem cierpienia i prośbą do Boga Ojca o prowadzenie. Piszę to, a płynie modlitwa „Pod Twoją obronę”...

                                                                                                                                 APeeL

 

 

 

 

 

14.01.1994(pt) ZA WYRÓŻNIONYCH, KTÓRZY UPADAJĄ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 styczeń 1994
Odsłon: 699

    Na dyżurze (pogotowie) w ciemności i półśnie uświadomiłem sobie, że czuwa nad nami Pan Jezus Miłosierny. Nawet „patrzył” z tym momencie z wizerunku, a ja zawołałem za widzącą: „Mój Jezu, Ty mnie wyróżniłeś, błogosławię Cię”...radość zalała serce i padłem na kolana do modlitwy.

    Kolegę zerwano do nieprzytomnej, a o tej porze oznacza to późny powrót z odległego szpitala. Ja w tym czasie spokojnie trafiłem na Mszę św. bo właśnie przybył zmiennik. Od Ołtarza św. padną słowa (1Sm8,4-7.l0-22a) o zniewalaniu i wyzyskiwaniu poddanych przez władców ziemskich.

    Przypomniała się wczorajsza rozmowa z kierowcą, który „służy dwóm panom”. Wyjaśniałem mu, że pan ziemski rozkazuje chodzić innymi drogami...niż Ojciec Prawdziwy!

   Skulony oczekiwałem na Eucharystię, a w sumieniu przepływały moje straszne upadki...nawet po wyróżnieniu już przez Pana Jezusa! Potrząsałem tylko głową, bo to wszystko dzisiaj wydaje się wprost niewiarygodne. Napłynęła postać naszego proboszcza, który już się wysłużył oraz art. o prałacie Jankowskim...jakże cierpią z naszego powodu w Niebie.

   Zapadłem się w ławkę, a Ciało Pana Jezusa - w intencji tego dnia - sprawiło, że stałem się nieobecny dla świata. Na ten moment siostra zaśpiewała o ranionym przez nas Sercu Pana Jezusa. Popłakałem się, bo najbardziej bolą Boga upadki zawołanych i wybranych... 

    Pokój zalał duszę i nie mogłem wyjść z kościoła, a właśnie biegła do mnie pacjentka. W tym czasie to była dla mnie wielka zmora, bo zjednany z Panem Jezusem musiałem uciekać.

    W spokoju przyjmowałem chorych, a wielu z nich potrzebowało porad duchowych. Przykładem była pani skołowana przez Złego, który zalewał jej serce smutkiem, zwątpieniem, martwieniem się o jutro ze straszeniem śmiercią! Wskazałem, że dzień trzeba zaczynać na kolanach, uciekać się do Pana Jezusa i Matki Bożej...w wolnym czasie uczestniczyć w Mszach Św. z Eucharystią, która daje moc.

   Falami napływał pokój...przypominający wachlowanie ciała w upale. To koiło duszę i wykluczało złość. Po latach będę wiedział, że sprawiał to Duch Święty! „Jezu. Jezu...mój Jezu...och, Jezu!”  W tym stanie duchowym wstydziłem się widoku rozebranych pacjentek i sam zakrywałem ich ciała.

    Dzisiaj przybył też starszy pan, ale bez żony, która znalazła się w szpitalu z powodu zagrożenia życia (ciężka cukrzyca). Przez 15 lat inwestowali w swoje ciała. Nic nie dawały moje tłumaczenia, że to była pokusa Szatana, który wie, że nie ma śmierci i tak właśnie odciąga ludzi od drgnięciu ku Bogu Ojcu. Chory teraz już wie to, bo sam gaśnie w oczach. 

    Sam zostałem skołowany, bo o 15.00 zamiast modlitw krążyłem po mieście, załatwiałem różne sprawy, a nawet podwiozłem kompletnie pijanego do domu. W duszy śpiewano mi (nie znam pieśni): „przyjdź do mnie Panie, przyjdź do mnie Boże, przyjdź i nie spóźniaj się”.

   W telewizji pokazano program o cudownych dzieciach, a jest to potwierdzenie intencji modlitewnej dnia. Tak został wyróżniony naród wybrany, a właśnie  pięknie śpiewali kantorzy i płynęły obrazy Jerozolimy. Ze łzami w oczach wyszedłem odmówić moją modlitwę, a towarzyszyło mi piękne niebo, gwiazdy i księżyc nad kominem naszej kotłowni.

        Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień…

                                                                                                                         APeeL

 

 

 

 

  1. 13.01.1994 (c) ZA ZABIJAJĄCYCH WŁASNYCH BRACI
  2. 12.01.1994(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE POTRAFIĄ USŁYSZEĆ GŁOSU BOGA
  3. 11.01.1994(w) W INTENCJI BRACI ROSJAN
  4. 10.01.1994(p) ZA UWIEDZIONYCH PRZEZ SZATANA, ABY PRZEJRZELI
  5. 09.01.1994(n) ZA OPANOWANYCH OBŁĘDEM ZABIJANIA
  6. 08.01.1994(s) ZA NIECHĘTNYCH TOBIE, OJCZE
  7. 07.01.1994(pt) ZA SAMOTNYCH
  8. 06.01.1994(c) ZA NIEGODZIWCÓW
  9. 05.01.1994(ś) ZA TYCH, CO W NAŁOGU ALKOHOLOWYM
  10. 04.01.1994(w) ZA TYCH, KTÓRZY ODRZUCAJĄ JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA

Strona 1891 z 2292

  • 1886
  • 1887
  • 1888
  • 1889
  • 1890
  • 1891
  • 1892
  • 1893
  • 1894
  • 1895

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1176  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?