Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

24.08.1997(n) ZA WYBIERAJĄCYCH TO, CO PRZEMIJA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 sierpień 1997
Odsłon: 637

    W śnie potknąłem się, a po wstaniu padłem na kolana dziękując Bogu Ojcu za Jego dobroć i przepraszałem za tych, którzy swoje sprawy rozwiązują sami. Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, a czeka mnie taki sam jutro. Mam wysłuchać Mszy św. z Janem Pawłem II i młodzieżą w Paryżu.

   Zmiana dyżuru, bałagan. Wyobraź sobie, że schodzisz tego świata, a tu tylko zamiana koleżanki. Wybuchła bomba z opóźnionym zapłonem, zdjęcia, szum medialny, bo Kwaśniewski spotkał się z Ałganowem z KGB. Koledze mówię, że nie wolno służyć dwom panom.

    Z kościoła płynie bicie dzwonów, a w tym czasie słodycz Boża zalewała serce. Bóg w swoim miłosierdziu dał nam Swego Syna, który otworzył Niebo. Nawet mówię o tym do sanitariusza, że później dowie się o posiadaniu dyszy, a ja wiem o tym już teraz.

   Pasuje cz. radosna różańca, a wzrok zatrzymują liście spadające z drzewa („czas ucieka”) i jaszczurka pełzająca po ziemi (władca tego świata został pokonany). Jeszcze kretowisko ze ślepymi zwierzętami i robactwo. 

    Nie byłem na Mszy św., a zarazem mam pokazany cud stworzenia i niszczenie przez nas przyrody (daru Boga) poprzez Czarnobyl, awarie fabryk i wycieki ropy z tankowców. 

    Ponownie trafiłem do babci z 17 kotami, aby wykonać blokadę barku i podać wit. B12. Poprawa stanu ogólnego po odstawieniu niepotrzebnych leków. Babcia mówi, że słyszała moją rozmowę telefoniczną na antenie radia „Maryja”, gdzie mówiłem o śmierci, która daje ż y c i e!

   Zleciłem opiekę siostrze środowiskowej, a w tym czasie ktoś grał na harmonii z towarzyszącym szczekaniem psa. Biesiadnikom towarzyszyła koza z dziwnymi wymionami. To naprawdę „Polskie ZOO”. Straciłem wysłuchanie Mszy św. z Paryża.

    Z włączonego telewizora płyną słowa homilii Jana Pawła II: „cały ten świat jest przygodny, przemijający, skazany na śmierć /../ im dłużej trwa życie tym bardziej przybliża się moment naszego odejścia /../ jasne jest przemijanie, a przed nami nieśmiertelność”.

   Dziwne, bo o 15.00 przejeżdżam obok mojego bloku, „patrzy” figura Matki Niepokalanej, a Mieczysław Fogg właśnie śpiewa o sercu matki pochylonej nad kołyską. Płynie informacja o zdradzie rządu, który kupuje zboże od obcych...po wyższej cenie!

   Przepływa świat służących za pieniądze, sławę, chwałę własną i dla chwilowego zadowolenia. Płynie koronka i początek części bolesnej różańca w intencji dnia. Jakby na potwierdzenie intencji badam chorą o nazwisku „Przeszłość”, aż kręcę głowa.

   Z przerwami płynie modlitwa za wybierających „życie, sławę i sprzedających się". Napływa bliskość Boga i żony, która właśnie idzie na Mszę św. Zaczęły się straszliwe wypadki oraz nawał pacjentów w ambulatorium. Teraz jadę koło „mojego” krzyża. Zachodzi słońce, a to cud stworzenia. Jeszcze oświetlona figura Matki przy Sanktuarium...nie ma takich radości duchowych zwykły człowiek.

   Płynie program o alkoholiku, który rzucił picie, ponieważ walczyła o niego żona. Wołam także za ofiary nałogów; narkomanów, alkoholików, uzależnionych od wielu przemijających spraw i przyjemności. Wołałem jeszcze za dzieciątka adaptowane. 

    Jestem zapracowany, ale z radości żartuję, a cała noc okaże się  spokojna...

                                                                                                                                 APeeL

23.08.1997(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE MOGĄ SAMI SOBIE PORADZIĆ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 sierpień 1997
Odsłon: 918

    Syn zerwał się i pojechał do Częstochowy, a do mojego serca napłynęła bliskość Matki Bożej. Z TV Polonia popłynie poezja o mocy, którą otrzymujemy od Boga. Poczułem bliskość Pana, a w „Bhagavat Gita” trafiłem na zdanie, które okaże się prorocze w stosunku do mnie:

   „Dusza nie ma nic wspólnego z tym światem /../ ci, którzy zaangażowali się służbie oddania, znajdują szczęście w wypełnianiu swoich transcendentalnych obowiązków i mają gwarancję ostatecznego wejścia do Królestwa Boga”. Kogoś może zdziwić, że proroctwo wypowiedział hinduista, ale musisz wiedzieć, że Bóg mówi do nas przez wszystko!

    Dzisiaj, gdy to edytuję (22.08.2017) wiem, że nasza moc pochodzi od Boga...szczególnie, gdy pracujemy dla dawania świadectwa wiary. Piszę to po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii i już tutaj jestem w Królestwie Niebieskim, które jest w nas. Zarazem mam pewność powrotu do Ojczyzny Niebieskiej. 

    W telewizji pokazują pobór do wojska z płaczem rodziców, a Gruzini śpiewają o miłości. Przepływa świat braci ziemskich, bunt w Niebie i dalej trwający bunt przeciw Bogu na ziemi. Wielkie jest zapotrzebowanie do pracy w  Winnicy Pańskiej, ale "robotników jest mało", a to czas telewizyjnego programu rolniczego.

   Napływa scena przyjęcia przez Jana Pawła II matki skazanego na śmierć. Mimo jego apelu karę śmierci wykonano, a przecież:„nie zabijaj”. Łzy w oczach, bo ciało nie wytrzymuje naporu cierpienia. Serce zalewa miłość do braci, świata, zagubionych, szukających „szczęścia i pokoju”, ale poza Bogiem Ojcem. „Tato! Wybacz moim braciom i siostrom, bo większości nie jesteś potrzebny. Wybacz!”

   Zaczynam pracę, ale dzisiaj idzie opornie, bo same trudne sprawy. W końcu napływa radość i słodycz w duszy z wykonywanego zawodu. Ostatnia chora jest niewidoma i obłożnie chora...dużo czasu zeszło z opisem jej schorzeń dla celów orzeczniczych.

   Wówczas pisałem wszytko na maszynie i potrafiłem zebrać schorzenia (dlatego wszyscy potrzebujący przybywali do mnie).  Z tego powodu posądzano mnie o pisanie anonimów, które władza sama pisała na siebie. W podziękowaniu pojechałem pod „mój” krzyż z kwiatami, a właśnie na sygnałach pędziły trzy wozy „rządowe”...zobacz prowadzenie.

   Teraz próbuje reperować pralkę, ale nie potrafię, na działce zgniły pomidory (nie pryskałem), poruszyłem doniczkę, a tam mrowisko, winogrona zmarniały, bo nie były przycinane. Zebrałem siano z działki sąsiadki alkoholiczki, która nie była tutaj od lat. Przesuwają się utrapieni finansowo, narkomani, niewidomi, potrzebujący opieki innych.  

   Na Mszy św. było czterech kapłanów. Z oddali „patrzył” obraz Pana Jezusa z napisem „Wstawiaj się za nami”. Na ten moment Pan Jezus robi cud w Kanie Galilejskiej. Napływają ofiary powodzi i klęsk żywiołowych i...chorzy duchowo. Łzy zalewają oczy, a właśnie płynie pieśń: „Tylko Bóg mi dopomoże, Ten, co stworzył cały świat’. Po przyjęciu Eucharystii: „Nie bójcie się. Ja jestem z wami”.

   Radość z cierpienia duchowego za innych, aż dziękuję Bogu za ten dar. Nie zrozumiesz tego bez łaski i miłości Boga Ojca. Klęczę przed obrazem Trójcy Świętej, nie mogę wrócić do ciała i tego życia. Napływa wielkie pragnienie pozostania w kościele. Ten stan trwał 2 godziny, niemożliwe stało się nawet spożycie kolacji.

   Syn wyjechał do Częstochowy, bo nie wie, co ma zrobić z sobą (sprawa pracy). Przepływa cały świat: bezradne kraje, kosmonauci z awarią „Sojuza”, ofiary katastrof i dotknięci rożnymi nieszczęściami z buntem przeciw Bogu. W „Gaz. wyborczej” piszą o zgłoszeniu zaginionego oraz obiecanym wsparciu rencistów przez ZUS.

    Syn wrócił w nocy, a ja podziękowałem Bogu na kolanach i przeprosiłem za tych, którzy sami próbują rozwiązywać różne problemy życiowe pomijając Jego pomoc i dobroć...

                                                                                                                             APEL

 

 

22.08.1997(pt) ZA ODCHODZACYCH NAGLE I ZA DUSZE TAKICH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 sierpień 1997
Odsłon: 1208

NMP Królowej

      W śnie znalazłem się w kościele na mszy pogrzebowej z wartą honorową. Faktycznie mam być na takim nabożeństwie, bo tragicznie zginął żołnierz zawodowy z jednostki wojskowej w której pracowałem. Reanimuję też młodego człowieka. 

    W przychodni nawał chorych („młócka”), ale spieszę się, ponieważ mam zdążyć na nabożeństwo. Właśnie trafił się policjant, który wrócił z pogrzebu trzech osób z rodziny (samochód wpadł do rzeki).

     Słodycz Boża zalewa duszę, ale to pocieszenie przed cierpieniem duchowym. Pragnę wyjść wcześniej, modlić się, ale nie znam intencji. Pogrzeb znajomego oficera, który wpadł samochodem na drzewo samochodem.

    Nagle napływają słowa piosenki śpiewanej przez Przybylską: „odszedłeś potem nagle”. Tak. To intencja dnia. Płynie moja modlitwa i koronka do ukrytych cierpień Pana Jezusa w ciemnicy.

     Msza pogrzebowa. Warta honorowa, jest też kapelan jednostki. Wynoszą trumnę z czapką wojskową. Napływa obraz godnego pogrzebu i piękne przywitanie świętych w Niebie. Płaczę z rodziną, a tego cierpienia nie da się opisać. Przepływa świat wypadków, nagłe zdarzenia, zbrodnie wojenne i Katyń.

     Płynie pieśń o zmartwychwstaniu. Ostatni podchodzę do św. Hostii, klękam i żegnam się. Ciało Pana Jezusa pęka na pół: „My”. „Ojcze! Tato! jakże obdarzasz współcierpieniem każdego dnia. Uchroń członków mojej rodziny od śmierci nagłej i niespodziewanej. Niech wszystkie ich smutki spływają na moją duszę”.

    Idę w kondukcie, gra orkiestra. Łzy zalewają oczy, a  właśnie w modlitwie wypada „św. Agonia” i koronka do 5-ciu św. ran Jezusa. „Panie! Jak Ciebie składano do grobu”? Na cmentarzu wiele grobów, a wzrok zatrzymywały zdjęcia znajomych, którzy zmarli tragicznie. Wołam jeszcze za dzieciątka adaptowane. Ból trwał dwie godziny.

    Podjechałem z kwiatami pod krzyż Pana Jezusa. „Dziękuję Panie Jezu. Tak chciałbym podarować Ci wszystkie kwiaty świata”.

                                                                                                                                    APEL

 

 

 

21.08.1997(c) ZA DOTKNIĘTYCH NAGŁYM NIESZCZĘŚCIEM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 sierpień 1997
Odsłon: 1178

    Dziadkowi z rakiem płuca wypełniłem dokumenty na zasiłek opiekuńczy, a on wręczył mi kogutka! Dzisiaj straszliwy upał i ten podarunek sprawił mi wielki kłopot.

     Udało się wyrwać wcześniej z pracy, a pod garażem znajomy oficer z jednostki wojskowej, gdzie pracowałem powiedział mi o tragicznej śmierci chorążego, który wpadł samochodem na drzewo.

   Straszliwy ból zalał moje serce. Popłakałem się, ponieważ lubiłem i lubię żołnierzy. Następnego dnia będzie Msza św. typu wojskowego z orkiestrą i wartą honorową.

    Podczas spaceru modlitewnego wołałem za dotkniętych nagłym nieszczęściem i za dusze takich. Przepływały obrazy: ofiar powodzi, wybuchu elewatora we Francji, śmierć dzieci pozostawionych w domu (czad), spalonych, nagle umierających, chorych na nowotwory, zawały i udary.

    Płynie moja modlitwa, a właśnie „patrzy” figura Pana Jezusa po ubiczowaniu, która znajduje się na bramie cmentarnej.

    Teraz jestem na Mszy św. za ofiarę tragicznego upadku sprzed 23 lat. Ten młody mężczyzna osierocił wówczas maleńkie dzieci. Wzrok zatrzymał Pan Jezus na krzyżu i Matka Boża. Napływają obrazy zgwałconych, okradzionych i tych, którzy zgubili dokumenty.

     Po św. Hostii wołam tylko: „Jezu. Tato! Przepraszam za wszystko i proszę o ochronę mojej rodziny”. Żona siedzi skulona z twarzą w dłoniach. Nie możemy wyjść z kościoła.

    W tv mówią o tragedii w opolskim zoo, gdzie potopiły się zwierzęta. „Super ekspres” donosi o wypadkach drogowych, samobójstwie ochroniarza oraz zabójstwie i oszukanych przez biuro turystyczne.

     Wraca nieszczęście mojej ojczyzny z 17.09.1939 r. („nóż w plecy”): przesiedlani, wysyłani na Sybir, a później zamordowani w Katyń. Wołam jeszcze za dzieciątka nienarodzone.                                                                                                                               APEL

 

 

20.08.1997(ś) ZA POZOSTAWIONYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 sierpień 1997
Odsłon: 1187

     Tuż po przebudzeniu napływa radość z pójścia do pracy (łaska Pana). Dzisiaj dodatkowo mam dyżur. Wychodzę, witają mnie gołąbki, a przed wejściem do kościoła otrzymuję błogosławieństwo z kończącej się Mszy św.

   Moje serce napełniła Wszechmoc Istniejącego Boga i błysk bojaźni złych duchów. To sekundy, bo więcej nie wytrzyma nasze nędzne ciało.

     Łzy zalały oczy i to będzie trwało podczas wołań psalmisty (Ps 21): ”król się weseli z Twej potęgi Panie”. W Ew Mt 20, 1-16a mowa o dobroci Boga Ojca. Po Komunii św. krzyczałem: „Tato! Tatusiu! Ojcze!”, a słodycz zalewała duszę z pragnieniem pozostania w Domu Boga.

     7.30-14.40 to czas ciężkiej pracy w przychodni. Trafił się maż porzucony przez żonę, wygnałem obca pacjentkę, która przybyła po lewe zwolnienie i czekałem na umówionego pacjenta z chorobą nowotworową, który się spóźnił. 15.00 To zły czas, bo trwa bałagan typowy dla zmiany dyżurantów. Lepiej wówczas nie chorować.

     Szukam intencji: za „ostatnich”, odrzuconych, pozostawionych? Trafiłem do babuszki, której pomocy odmówił lekarz rejonowy, a po drodze spotkałem bociany, które przed odlotem wyrzucają z gniazd słabe osobniki. Teraz badam dziadka z rakiem pęcherza, którego zdyskwalifikowano do zabiegu operacyjnego i nie przyjęto do szpitala.

     Wracamy, a przez radiotelefon płynie informacja, że nie ma kto odwieźć pacjentów pozostawionych w szpitalu. Przykuwają wzrok chorzy na wózkach o których zapominają normalni ludzie. Płynie modlitwa, a wzrok zatrzymuje samochód bez kierowcy z kołem na podnośniku. Sanitariusz zostawił u pacjenta kartę wyjazdową.

    W tv mówią o powodzianach pozostawionych na pastwę losu.  Słowacji nie przyjęto do UE. Przypomina się czas oddania mojej ojczyzny w ręce Sowietów („podział łupów wojennych”).

     Teraz jestem u pacjentki niewidomej z ciężką cukrzycą i zawałem serca, którą rodzina wysłała „na wieś”, a jest całkowicie bezradna. Później podziękuje za wypełnienie dokumentacji na zasiłek opiekuńczy, bo nikt się tym nie interesował. Trafiłem też do domu („Polskiego zoo”), gdzie przygarnięto porzucone koty (17 sztuk) z dwójka malutkich. Łażą wszędzie i liżą talerze.

    Cały czas płynie moja rozbudowana modlitwa. Przepływa świat: domy opieki społecznej, samotne matki. W tv pokazują matkę pracującą, która na ten czas zostawia dziecko w domu. Przypomniała się podobna sytuacja z naszymi dziećmi, ponieważ mijaliśmy się z żoną w drodze do i z pracy. Nasza sąsiadka zajmuje się wnuczką pozostawiona przez ojca pracującego za granicą.

    Minęła 33-cia godzina postu na ręce MB Pokoju (tylko woda), a pracowałem bez przerwy od 7.30-22.00. Przez ten czas towarzyszyły mi figury Matki Najświętszej.

     Podziękowałem za dzień. Czuję, że noc będzie spokojna. Faktycznie obudzono jeden raz na wyjazd i do ambulatorium z błogim snem do 6.25. W oczekiwaniu na zmiennika ponownie podziękowałem. Czekam na zmiennika. Wstaje piękny dzień. Może dzisiaj nie umęczą...?                                                                                                                                  APEL

  1. 19.08.1997(w) ZA NADUŻYWAJĄCYCH UPRAWNIEŃ
  2. 18.08.1997(p) ZA TYCH, KTÓRYM TRUDNO POZBYĆ SIĘ POSIADANIA
  3. 17.08.1997(n) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ODPOWIADAJĄ NA BOŻE WEZWANIE
  4. 16.08.1997(s) ZA DAJĄCYCH OPIEKĘ
  5. 15.08.1997(pt) ZA NIEWIASTY SŁUŻĄCE Z ODDANIEM
  6. 14.08.1997(c) ZA TYCH, KTÓRYM ODBIERA SIĘ BOGA
  7. 13.08.1997(ś) ZA CIERPIĄCYCH Z POWODU ROZŁĄKI Z BOGIEM
  8. 12.08.1997(w) ZA ŁAMIĄCYCH PRZEPISY
  9. 11.08.1997(p) ZA ZATROSKANE SERCA MATEK
  10. 10.08.1997(n) ZA WPROWADZONYCH W BŁĄD

Strona 1887 z 2404

  • 1882
  • 1883
  • 1884
  • 1885
  • 1886
  • 1887
  • 1888
  • 1889
  • 1890
  • 1891

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2528  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?