Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

20.07.1997(n) ZA POTRZEBUJĄCYCH OCZYSZCZENIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 lipiec 1997
Odsłon: 935

   W śnie rozmawiałem z sąsiadką, pielęgniarką, która ma oddać męża po wypadku do domu opiekuńczego. Po przebudzeniu ból zalał serce, ponieważ ujrzałem ludzi potrzebujących uzdrowienia...począwszy od własnej córki.

    Ile dobra mógłbym uczynić mając taką łaską, ale to nie jest moja ścieżka duchowa, bo wówczas zostałbym zamęczony.

    Teraz, gdy przygotowuję sałatkę na śniadanie serce zalała dobroć Boga i nasza nędza. Tyle lat byłem mądry i ważny, a teraz „zgłupiałem”, bo ujrzałem ten i Tamten świat...ujrzałem dzieło Boga Ojca. Dziwne, bo w „Słowie na niedzielę” mówią o naukowcu z Krakowa, który zauważył to samo!

    Nasza mądrość to wielkie głupstwo, bo celem naszego życia jest nawrócenie i powrót z zesłania do Ojczyzny Prawdziwej. Zły kusił wyjazdem do „jakiegoś kościoła”, a serce zalewał złością na śledzących mnie...mam podchodzić do każdego i pytać dlaczego to czyni?!

    Teraz, gdy znalazłem się przy drzwiach mojej świątyni denerwują mnie spóźniający się i wychodzący „na końcu” czyli przed Komunią świętą! Przypomniało się też kazanie radiowe o fałszywych pasterzach, a przecież święci byli normalnymi grzesznikami.

    Zarazem widzę królewskie przyjęcie M. Jacksona i ateistów, a nawet wrogów Boga kierujących Europą. Ja wiem, że to śmiertelny bój o dusze ludzkie, który pokazany jest w świecie widzialnym, gdzie mass-media czy telefony satelitarne są w rękach panów ziemi...często politycznych mafiosów.

    Idę do Komunii św. a łzy płyną po twarzy, bo jest dużo ludzi, a garstka przystępuje do Eucharystii. „Święty Boże, święty mocny, święty, a nieśmiertelny”. Padłem na kolana i przeżegnałem się...czynię to z miłości do Boga, a nie z „aktorstwa”...jak powiedział kolega lekarz!

   Teraz ciężko wzdycham i wołam do Boga. Pozostałem sam w pustym kościele, a napływa pokusa pobiegnięcia do proboszcza z prośbą, aby po Komunii św. pobyć chwilkę w ciszy, bo natychmiast czytane są ogłoszenia parafialne. Tak już zostanie do jego śmierci...

    Nie mogłem wyjść, ponieważ zerwała się ulewa, a ze mną była trójka cyganów rumuńskich. Czy to przypadkowe? Rozmawiałem także ze sprzedawcą obwarzanków, który uniknął śmierci podczas zderzenia samochodu z Tirem. Pytam czy podziękował za ocalenie. Potwierdził, że jeszcze tego dnia był na Mszy św. Ilu z nas dziękuję za ocalenie?

    Napływa czas mojego nawrócenia. Nie da rady opisać tych cierpień, bo musiałem porzucić picie alkoholu, a w tym pomógł mi Pan Jezus. To wymodliła też u Matki Bożej żona, której niosę podarunki i róże. Z pliku gazet wybrałem tą, gdzie piszą o ocalonych kierowcach po wypadkach oraz o kapłanach pijących i bijących innych.

    Tam też jest art. o Adamie Michniku i lustrowanych. Ból zalewa serce, bo pragnę modlitwy, a nie znam intencji. Ja od rana żyję dla Boga, modlitw i wołań za błądzących braci. Nagle widzę „duchowość zdarzeń”:

- oto sąsiad ze snu, ateista bliski śmierci, a nie miał Sakramentu Namaszczenia Chorych

- wzrok zatrzymała ubrudzona kurtka syna, którą pozostawił po meczu piłkarskim

- żona prosi o wyrzucenie śmieci

- wracają spóźniający się i wychodzący z kościoła przed Komunia świętą oraz spotkani Rumunii

- art. o pijanym kapłanie i takich, którzy przeklinają.

     Wraca jeszcze kazanie o Dobrym Pasterzu i idącymi za fałszywymi prorokami. Wielu trafia do kościoła nieczystych, którzy nie uznają spowiedzi i Komunii św. oraz wrogowie, którzy pytają o Inkwizycję.

    Dalej czekam na odczyt intencji, a na wystawie sklepu „patrzą” worki do odkurzaczy, brud i domy do wyburzenia oraz napis: „Czystość - Higiena - Komfort”.

    Po odmówieniu mojej modlitwy oraz trzy razy koronki do Miłosierdzia Bożego trafiłem na obrazy powodzi z mułem i zniszczeniami. W ręku znalazł się tygodnik „NIE”, gdzie popisują się - zagubieni i gubiący innych - moi bracia ziemscy...aż prosi się litość dla nich.

      Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień i przeprosiłem za moje grzechy.

                                                                                                                          APEL

 

19.07.1997(s) ZA NIEWINNE OFIARY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 lipiec 1997
Odsłon: 638

19.07.1997(s) ZA NIEWINNE OFIARY

    Podczas szykowania się na Mszę św. - pierwszy raz ujrzałem łaskę - posiadania własnego mieszkania i poczucie bezpieczeństwa. W drodze do kościoła napłynęła bliskość Matki Bożej, której podziękowałem za wszystko.

    Właśnie popłynie pieśń „Ona jest Przeczysta”, a łzy zaleją oczy. To sekundy, bo nasze słabe serce nie wytrzyma wielkich przeżyć duchowych, a w tym wypadku zalewu Miłością Bożą.

   W czytaniach będzie mowa o podstępnych próbach zabicia Zbawiciela, a Żydzi są utalentowani w przewrotności, co poznaliśmy w Bezpiece. Podczas Konsekracji ból rozrywał serce.

   Popłakałem się, ponieważ napłynął obraz wiecznej warty honorowej z prezentacją, trzaskiem salutujących na rozkaz. Taka warta powinna trwać przed Tabernakulum. Święta Hostia złamała się na pół, a ja zostałem powalony na kolana i rozerwany w sercu, bo wróciła wczorajsza pieśń: „Cud Boskiej Miłości...Niewysłowione Szczęście”.

   Teraz oglądam obrazy straszliwego pożaru puszczy i ofiar z 1995 r. podczas którego ludzie stracili wszystko. „Patrzy” Pan Jezus w koronie cierniowej, a to zawsze oznacza czekające mnie cierpienie. Płyną obrazy ofiar powodzi z listą zaginionych...dalej ludzie są zalewani, a nawet zatapiani.

   W takich momentach widzisz łaskę posiadania mieszkania, łóżka, chleba i wody. Opracowuję ten zapis, a z telewizji płyną obrazy bezdomnych (minus 15 stopni) z odmrożeniami. Łzy zalały oczy, bo pokazują niepełnosprawnych w Sanktuarium MB Ludźmierskiej, gdzie dziewczynka - uszkodzona fizycznie - ofiarowuje swoje życie Matce.

   Wychodzę, a na przejeżdżającej cysternie napis "Oświęcim". Przypomina się piłkarz niewinnie skazany na Syberię. Pokażą też straszny wypadek czterech samochodów. Płynie modlitwa, a w sercu Pan Jezus zabity w sposób bestialski. Trafiłem do fryzjera, gdzie była płaskorzeźba Pana Jezusa w koronie cierniowej. 

     Przepływają obrazy: IRA, wybuchy (w tym bomby w teczce w Łodzi), ofiary wojny w b. Jugosławii, zderzenie dwóch pociągów oraz aktualnej powodzi. Na forum "Życia" prof. Janusz Czapiński mówi o niezaradnych ofiarach, a matka HGW w wywiadzie wskazuje jak "Pomóc ludziom, obronić pieniądz". Już wówczas dbała o Polaków, ale zapomniała o nich w aferze reprywatyzacyjne.

    Czas na odmawianie koronki do Miłosierdzia Bożego, a żona podaje mi obrazek Matki Bożej z Jezuskiem, który ma maleńkie świecące serce! „Patrzy” też wizerunek Pana Jezusa z Najświętszym Sercem.

    Napływają obrazy obozów śmierci, komory gazowe i niewinne ofiary (dzieci). Cały świat to jeden wielki Oświęcim. Zapytasz o Boga, który wszystko nam dał...w tym wolną wolę, abyśmy nie słuchali Szatana, Księcia ciemności...

   To upadły Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji. Przepływają jego niewinne ofiary: magii, telewizji, zbrodni różnego typu, ogłupiającej władzy, posiadania, komfortu, wszelkiej przyjemności życia i seksu.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (24.07.2019) pokazują ofiary afery Amber Gold. Ludzi stracili wszystkie oszczędności, które miały być przechowywane w złocie!

    Podczas odmawiania mojej modlitwy napłynęła bliskość Królestwa Bożego, a na moich oczach TIR pędził na samochód osobowy, który uciekł na cmentarz! Czy to sprawiły moje wołania? Czy to moc modlitwy, bo do nieszczęścia brakowało milimetrów.

    Przed snem wołałem za dzieciątka adaptowane duchowo, a w moim ręku znalazły się dwa różne obrazki św. Rodziny. Tak, ponieważ zabijanie nienarodzonych mieści się w tej intencji. Jakże różne są drogi Boga Ojca od naszych.

   W telewizji wspominają ofiary buntu robotników. Jeszcze „Dzienniki” Kisielewskiego ofiary systemu i moja sprawa. Wszystko kończy czytanie o wydarzeniach w Gdańsku 1970 roku. Padem na kolana i podziękowałem Bogu za ten dzień.

                                                                                                                                 APeeL

18.07.1997(pt) ZA POTRZEBUJĄCYCH WSPARCIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 lipiec 1997
Odsłon: 1204

opr. 01.12.2010

       W śnie znalazłem się na sali egzaminacyjnej z trudnym tematem z fizyki. Zerwałem się ze strachu (4.00) i czytałem o życiu św. Małgorzaty Marii Alacoque, a w moje serce wpadły słowa Pana Jezusa, który wskazał na świętość czasu Jego osamotnienia w Ogrójcu (z czwartku na piątek).

   Podczas przejścia na Mszę św. trafiłem na gospodarza wzmacniającego drzewka w ogrodzie (wbijał paliki) z których jedno było pochylone. Nawet powiedziałem żonie o intencji, a przede mną było wiązanie pomidorów na działce.

     Napłynęła bliskość Boga Ojca...na Jego Ręce przekazałem dzisiejszy dzień, Mszę św. oraz Ciało Pana Jezusa. Nie mogłem wyjść z kościoła. Przypomniał się opis świętej Faustyny, gdy w Eucharystii ujrzała Pana Jezusa. Mojego stanu duszy nie można przekazać.

    Wracałem ze wzrokiem wbitym w ziemię (uniżenie, powalenie ciała), a właśnie spotkałem dziadka idącego na chwiejących się nogach (utrata sprawności), sąsiada utykającego na protezie, stojących przy barach („chorych”), babcię na stołeczku myjącą szybę, a z „Gazety wyborczej” patrzyło zdjęcie ofiary powodzi podpierającej się kijem.

    Przypomina się reportaż o wojsku dającym wsparcie. Znajomej radziłem, co ma czynić, bo jest przy mężu i nie ma nic swojego. Ze wsparciem Boga malowałem bez wytchnienia przez 7 godzin, a zacząłem od...poręczy schodów!

  Około 9.00 napłynęła Słodycz Boża, a to zapowiedź cierpienia. Tak się stało, ponieważ serce zalał ból współczucia z powodzianami, bo powtórzyło się powódź i jej ofiary także zostawiono. Wielu mieszkało w kontenerach...bez prądu, a na zewnątrz był mróz minus 15-20 stopni.

    To zatroskanie naszego Boga o wszystkich, które z Jego łaski odczuwam. Przez serce przeleciał promyk miłości Bożej, a łzy pojawiły się w oczach, bo przypomniała się aktorka mówiąca swojemu synkowi o Bogu...przytulała jego główkę do siebie! Dusza zawoła tylko „Ojcze! Abba!”

    Nagle napłynęło pragnienie drugiej Mszy św. w ramach dziękczynienia. Rano nie szły modlitwy, a teraz płaczę podczas przechodzenia obok cmentarza, gdzie jest figura Pana Jezusa po św. Poniżeniu (ukoronowaniu cierniem).

    Po Mszy św. płynęły błagalne zawołania w intencji powodzian (zalecenie prymasa): „Św. Boże, św. Mocny, św. a Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami”. Dziś dzień żałoby w ojczyźnie...tak wiele tragedii. Do kościoła trafił nawet premier Cimoszewicz i prezydent Kwaśniewski!! '

   W domu dalej płynęły modlitwy, a w telewizji pokazano obraz porodu. Ile osób daje wsparcie rodzącej! Za oknem wichura, a na terenach powodziowych ponowne ulewy. Oglądałem też film o bezdzietnych małżeństwach, a zarazem pokazano matki bez środków do życia, którym zabrano dzieci oraz żony porzucane po zachorowaniu na nowotwór.

    W „Rycerzu Niepokalanej” trafiam na litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa i Loretańską, a w prasie była prośba górnika, który stracił dolną połowę ciała. Ja otrzymałem też wsparcie; zamiana kolejki wyjazdowej sprawiła, że wyjechałem dopiero rano...

    Dzisiaj, gdy to edytuję (27.10.2014) na pomoc czekają ofiary wybuchu w kamienicy w Katowicach. Ci, którzy przeżyli trafili do pokoi gościnnych w sąsiedniej parafii. Ludzie znieśli ubrania, często niepotrzebne, ale na konto nie wpłynęła nawet złotówka.

    W  TVN 24 przez 3 dni mieli żałobę po swoim dziennikarzu i jego rodzinie (ofiarach), ale konta nie podali. Proboszcz parafii był zszokowany...nie wie biedak jak fałszywa jest prawdziwa władza!                                                                                APEL

 

 

17.07.1997(c) ZA CHWIEJĄCYCH SIĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 lipiec 1997
Odsłon: 691

Bł. Jadwigi Królowej

    Idziemy z żona na Mszę św. a ja po potknięciu się oberwałem jej umocowanie buta. W tym czasie wzrok zatrzymał chwiejący się, pijany oraz kulawy dziadek. Później spotkam chwiejący się przy barze, młodzieńca, który chciał się popisać i potknął się, a na moich oczach dziewczynka upadnie po gibnięciu się...

    Stoję przy obrazie Trójcy Świętej, a w sercu bliskość Boga Ojca, bo właśnie objawia Mojżeszowi Swoje Imię. Płynie zawołanie:”[...] Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię [...]”. Mk 11, 28-30

   Pan Jezus prosi, aby wziąć Jego jarzmo, a przed Msza św. czytałem o kapłanie, który przejął krzyż więźnia. Po Komunii św. Ciało Zbawiciela zalało moją duszę, ale tych doznań nie można przekazać.

    Wahanie: czy jechać na działkę czy malować okno w domu (żona prosi). Po modlitwie wiem, że mam malować. Słodycz zalała serce, ponieważ bałem się jakiejś awarii (w śnie „patrzyło” zdjęcie faceta przebranego za diabła). Zły kusił nieskutecznie wyjazdem do mieszkania córki i reperacją - jak się okaże - dobrego zamka u drzwi!

   Skończyłem pracę. Wieczór. Wyszedłem na modlitwę, ale do końca nie znałem intencji. W tym momencie wzrok zatrzymała huśtająca się dziewczynka. Z serca odmówię moją modlitwę oraz koronkę do Miłosierdzia Bożego.

   Przepłynie świat mających wątpliwości przed podjęciem decyzji typu finansowego poprzez budowlane do życiowych (ożenek)...aż do duchowych (nawrócenie). Trwają powodzie, a rząd waha się z niesieniem odpowiedniej pomocy. Dziękuję Bogu za próby, dobre natchnienia i za dzisiejszy dzień pracy.

                                                                                                                                        APeeL

 

 

16.07.1997(ś) ZA POZOSTAWIONYCH W POTRZEBIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 lipiec 1997
Odsłon: 1196

opr. 29.11.2010

    W śnie znalazłem się na posiedzeniu rządu z którego wyrwał mnie domofon...łaskawie wrócił syn (2.00). Zerwałem się na Mszę św., a zły standardowo zaleca nabożeństwo wieczorne. To jasne, bo dzisiaj jest  święto NMP z Góry Karmel!

  Komunia św. pękła na pół: „My”, a duszę zalało działanie Ciała Zbawiciela. Chwyciłem twarz w dłonie i pojękuję:„Jezu! och Jezu!”...nie mogę wstać i wyjść z kościoła. Słodycz Boża w sercu i ustach zapowiada cierpienie, a dodatkowo wysunął się  wizerunek św. Michała Archanioła, którego miałem przy sobie. Nie wiem co się stanie, ale dzisiaj jedziemy załatwić sprawę.

  Z „Gazety Polskiej” dowiedziałem się, że rząd zostawił powodzian na pastwę losu! Podziękowałem im za interwencję. Tak samo jest dzisiaj, gdy to opracowuję. Za oknem pół metrowe zaspy, a ludzie na terenach powodziowych wegetują w kontenerach lub remontowanych domach pełnych wilgoci.

  Minister Miller mówi, że pozostało tylko 48 rodzin do przeniesienia! Właśnie w tv „Polsat” pokazują takich biedaków zostawionych samym sobie, bo panie urzędniczki zachorowały! W TVN żartują „jak co dzień”.

   Wówczas było podobnie: normalnie szły kabarety, seriale komediowe i rozbieranki. Mówiono też, że płacimy podatki na takie właśnie awarie i kataklizmy, a rząd śpi.

  Wracam z kościoła, płynie moja modlitwa, wołam w intencji dnia aż popłakałem się przy figurze Matki Bożej Niepokalanej, która przyszła pod mój blok. 

 Wyjeżdżamy z żoną, a zaczynają się przewidywane kłopoty. Nie podjechały dwa autobusy, a ten który nas zabrał zepsuł się już na początku. Po przybyciu do mieszkania nie udało się otworzyć drzwi. Pan Jezus pokazał mi cierpienie zostawionych w potrzebie: nie można dostać się do domu i wejść do swojego mieszkania.

  Bezsilność wywołuje złość, a szatan tylko czeka na to. Normalny człowiek przeklina wszystko...w tym Boga. Ja wiem o tym, ale ten zły czas spędziłem na modlitwie i nie dałem się nabrać.

  Przesuwają się obrazy poszkodowanych, których pozostawiono samych sobie:

- lekarz na urlopie, a chorzy szukają pomocy

- opiekun opuścił kolonię, a w tym czasie utopił się chłopczyk

- inwalida tonął, a stojący na brzegu śmiali się z niego

- porzucone dzieci, rodziny, niepełnosprawni

- ówczesna i obecna powódź z bezczynnością rządu.

  Dzisiaj, gdy to opracowuję podają, że Centrum Zdrowia Dziecka nie chce rehabilitować ciężko poszkodowanych, bo nie ma pieniędzy. Ten zły dzień kończy sen w którym wyraźnie widzę tablicę z napisem „szatan”. Nawet odpoczynek udręczy na tym zesłaniu...          APEL

 

 

  1. 15.07.1997(w) Stary człowiek musi odejść...
  2. 14.07.1997(p) ZA ZWABIONYCH
  3. 13.07.1997(n) ZA TRACĄCYCH SWOJE SIEDZIBY
  4. 11.12.1996(ś) ZA POTRZEBUJĄCYCH MOCY BOŻEJ
  5. 10.12.1996(w) ZA ZAGUBIONYCH BRACI
  6. 09.12.1996(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIERZĄ W TWOJE CUDA, OJCZE
  7. 08.12.1996(n) ZA ZAGUBIONYCH BEZ MATKI
  8. 07.12.1996(s) ZA GINĄCYCH BEZ SYNA TWEGO, OJCZE
  9. 06.12.1996(pt) ZA SZALEŃCÓW
  10. 05.12.1996(c) ZA ZNĘKANYCH

Strona 1894 z 2404

  • 1889
  • 1890
  • 1891
  • 1892
  • 1893
  • 1894
  • 1895
  • 1896
  • 1897
  • 1898

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1789  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?