Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

18.02.1993(c) ZA STĘSKNIONYCH PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 luty 1993
Odsłon: 1073

    W nocy czytałem o powołaniu nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii, a w kościele na Mszy św. napłynął obraz w którym wspólnie modlimy się, a on podaje mi Komunię św. ze złotego kielicha, która jest w białym „opakowaniu” z napisem IHS...„Jezu mój”!

   Po przyjęciu Ciała Pana Jezusa napłynęła radość oraz chęć do pracy. Moją mocą jest Pan, a w praktyce jest to codzienna Eucharystia. Ja czekam na ten dar każdego dnia...

     Żona zachorowała, ale gotuje mi „lane kluski” i prosi o modlitwę, bo chce być zdrowa. W różańcu Pana Jezusa poprosiłem o cierpienie zastępcze. Podczas przyjęć chorych dostałem biegunki, a żona wyzdrowiała.

    Nie śmiej się, ale przyjmij czyjeś cierpienie (krzyż), a będziesz wiedział. Siostra Faustyna musiała wejść do zimnej wody, bo zgodziła się na kuszenie zastępcze "zakochanego" w seksie.

    Rano było mało pacjentów...przypominał się spotkany gołąbek, który u mnie jest zwiastunem pokoju. Na ten moment z radia płynęła piosenka „z Tobą, tylko z Tobą Panie Jezu”. Pomyślałem, że Pan Jezus lubi także takie melodie i wszystko, co jest dobre dla naszej duszy.

    Serce zalała tęsknota wynikająca z rozłąki ze Zbawicielem, której nie można wypowiedzieć. Zawołałem tylko: „Panie Jezu! Mój Boże! Władco mojego serca i duszy, wszystkiego co posiadam”, a z innej piosenki padły słowa: ”Boże daj cichy kąt”...przypomniał się róg za szafą, który dała mi babcia w swoim pokoju, gdy byłem w L.O. 

     Do gabinetu weszła pani ze zdrowym mężem (61 lat), któremu po badaniu wytłumaczyłem, że jego dolegliwości są wynikiem zużycia. Moje widzenie internisty-reumatologa potwierdzi każdy ortopeda, bo zużytej chrząstki stawowej pokrytej dodatkowo substancją szklistą i mazią nie potrafimy regenerować.

    Dołóż do tego chorobę przyczepów ścięgnisto-okostnowych (reumatyzm pozastawowy), a tej ortopedzi nie znają. Ponieważ te miejsca bolą to szatan straszy, aby odwrócić naszą uwagę i zapomnieć o duszy...to bardzo prosta i skuteczna sztuczka.

     Po ich wyjściu moją duszę ogarnęła ponowna tęsknota za Panem Jezusem...”Jezu mój! Panie! Mistrzu!”. Ból zalał serce, w oczach pojawiły się łzy, a wpadł pacjent...po wniosek do sanatorium! Podszedłem do szafy i ukradkiem wytarłem łzy. Świat nie zna bólu rozłąki z Panem Jezusem. W tym smutku pielęgniarka podarowała mi książeczkę o MB Pocieszenia.

   Położyłem głowę na stole gabinetu lekarskiego, a później padłem na kolana i odmawiałem „św. Osamotnienie”. Wróciły obrazy wczorajszych reportaży telewizyjnych: o inwalidzie bez czterech kończyn, płaczących na cmentarzu, gdzie zniszczono 400 nagrobków...oraz cierpienie matki synka, którego badałem, osamotnienie głuchych, niewidomych, a na końcu  moja rozłąka z Panem Jezusem.

  Jakże koiła moja modlitwa, a „patrzył” Pan Jezus Gliniany wykonany przez chorą w Instytucie Reumatologii w W-wie. Wracałem z pracy ze łzami w oczach, prawie omdlewając, bo sercem znalazłem się w b. Jugosławii.

    Napłynęło poczucie, że tak jest „z duszami wybranymi, bo muszą nieść krzyż Pana Jezusa”. Jakby na znak przechodziłem obok krzyża przy cmentarzu i figury Pana Jezusa w koronie cierniowej...„Jezu! Jezu!”

    Wokół normalni ludzie...zaganiani, bo to „tłusty czwartek”. Kupiłem pączki, ale syn, który nigdy ich nie jadł...zabrał trzy i nie starczyło dla żony. Wstąpiłem do piwarni, gdzie trwały kłótnie i bluźnierstwa, a barmanka musiała tego słuchać. W modlitwie za nich zawołałem, nie widząc siebie:

    „Panie! daj im choć odrobinę dobrej woli, przecież niszczą swoje ciała (opakowania dla duszy). Boże po Trzykroć Święty okaż im miłosierdzie”. Uśmiechnąłem się, bo oni nawet nie wiedzą, że jest Bóg. Dalej nie mogłem się ukoić, łzy zalewały oczy. Wyszedłem z domu, aby skończyć modlitwy i trafiłem na niebo pełne gwiazd...czerwone i piękne.   

     Wieczór. Prawdziwy "tłusty czwartek". Żona umęczona zasnęła, a syn przyłączył się do jedzenia mojej jajecznicy...miałem też trochę wódki...”jak dobry jest Pan”. Wypiłem piwo żony i zjadłem otwartą czekoladę, a wzrok zatrzymała jej modlitwa ze słowami: ”Panie! modlę się za pijaków, bo wielkie spustoszenie czyni w człowieku ten grzech”.

    „Boże! dziękuję za ten piękny dzień, za uzdrowienie żony, za pokój, ciepło, sytość i poczucie bezpieczeństwa. Dziękuję Ci, Ojcze z głębi mojego serca”. Na zakończenie odmówiłem litanię do Najśw. Serca Pana Jezusa...

                                                                                                                           APEL   

17.02.1993(c) ZA PRAGNĄCYCH POŚWIĘCANIA SIĘ ZA INNYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 luty 1993
Odsłon: 667

    W nocy kręciłem się, a rano walczyłem z wypiciem szklanki piwa. W drodze do pracy odmówiłem „Anioł Pański” i powtarzałem „abym stał się godnym obietnic Chrystusowych"...

   Serce znalazło się wśród braci na terenach objętych wojną w b. Jugosławii, bo jesteśmy wielką rodziną. Popłakałem się, bo tam jest zimno, głód i brak wody, a Serbowie blokują napływającą pomoc!...”Jezu! Jezu!”.

   Dzisiaj jest mało pacjentów, ponieważ trwa śnieżna zawierucha. Biednemu dałem na leki, a przez moje serce przepłynęła strzała miłości oraz pokój z pragnieniem modlitwy. To wprost rozrywało serce i w takim momencie możesz zrozumieć chęć oddania życia za innych.

   To cierpienie Pana Jezusa wyrażało słowo na krzyżu „Pragnę”. Zwolnił się i pogłębił mój oddech z pojękiwaniem: „Jezu! Jezu”! Padłem na kolana i zacząłem odmawiać „św. Osamotnienie” Pana Jezusa w intencji tego dnia.

    Podczas wyjścia na nagłą wizytę w drzwiach zatrzymuje mnie kobieta, której maż umiera na nowotwór. Zapytałem czy jest pogodzony z Bogiem. Nie może się wyspowiadać, bo ma porażenie strun głosowych, ale może pisać! Powiedziałem jej o śmiertelnym boju o dusze...w tym właśnie momencie. Nawet stwierdziłem, że „musimy go wyrwać dla Boga”...

    Mówiłem jej o odpowiedzialności za męża, bo w śmierci jest nasza nadzieja na wyzwolenie duszy. Idę i odmawiam modlitwę za maltretujących własne dzieci, którzy powodują urazy pięt, narządów wewnętrznych aż do wywołania śmierci.

   Zaczynam ten zapis 09.12.2011, a właśnie Pan Jezus mówi do tłumów o przewrotności tego pokolenia (Mt 11, 16-19): Jana Chrzciciela, który nie jadł i nie pił...potraktowano jako opętanego. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników». Tak będzie do końca, bo szefem tego świata jest upadły Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji.

   Właśnie dzisiaj z prasy donoszą, że policjant zamordował dwie osoby, małżeństwo z Pakistańczykiem, który z zemsty zamordował żonę za jej ucieczkę (został zhańbiony)...czwórkę dzieci pozbawił matki!

    Z włączonego radia popłyną słowa piosenki:: „kocham cię, kochanie moje”, a ja odbieram, że tak wołają do mnie z Nieba. Zły mylił odczyt intencji i rozpraszał:

  •  wróciła pacjentka, bo nie wiedziała, że lek trzeba zażywać „w opłatku”
  •  pacjent, który źle przeczytał moje dobre zaświadczenie
  •  pijana wzywała mnie do badania ojca w oddziale, gdzie nie pracuję
  •  a u dentystki przywitała mnie kartka: „dzisiaj nieczynne”...

    Trafiłem na wizytę do młodej dziewczyny, której zginął mąż. Pocieszałem ją, że on jest i teraz potrzebuje jej pomocy. W atakach zwątpienia, które wpuszcza Szatan trzeba uciekać do Matki Bożej. Na wizycie nie chciałem żadnej zapłaty, a Matka Boża dała mi cały pęk kwiatów dla żony...w kwiaciarni!  

  Późno. Wzrok padł na jeden z pięciu tomów Edwarda Stachury, gdzie w wypowiedziach rozproszonych czytam: „Ten, który siebie poznał. I wyskoczył z martwego, ze znanego, wskakując tym samym do żywego, do nieznanego”.

   Teraz, gdy to piszę pokazują film o więzieniu, gdzie wyniesiono „zabitego” do kostnicy. Tam tracił i odzyskiwał świadomość. Chwilami stał obok zimnych zwłok i wchodził w nie. Stał tak zadziwiony nad swoimi zwłokami. Dziwne, bo dalej Stachura pisze o radości i zadziwieniu się tym „nowym człowiekiem”.

   Książka przechyliła się i wypadło z niej niezwykle piękne zdjęcie Pana Jezusa z Sercem w koronie cierniowej ze słowami błogosławieństwa! Tam też było zdjęcie świec ze słowami: „Tak niech świeci wasze światło".

    To słowa do mnie i dla mnie, ponieważ dzisiaj szerzyłem Światło Boże, a modlitwy zajęły mi wiele czasu. W nocy dalej trwało pragnienie modlenia się, bo napłynął obraz chłopca, który był u mnie...pijany ojciec uderzył go w twarz jakimś przedmiotem. Teraz pokazano inwalidę bez rąk oraz zniszczenie 400 grobów!

   Dzisiaj, gdy mam to edytować (21 marzec 2019) Enrico Macias śpiewał piosenkę Zingarella, a ja popłakałem się z twarzą w dłoniach…

                                                                                                             APeeL 

 

 

 

 

16.02.1993(w) ZA BIEDNYCH, ABY NIE ZWĄTPILI W DOBROĆ BOGA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 luty 1993
Odsłon: 1331

    Pogotowie ratunkowe mieści się w norze (piwnicy), a to już wiele lat po wojnie. Właśnie zapłacono mi za dyżury, ale nie cieszyłem się, ponieważ wokół jest dużo biednych...rzuconych na żer szatana, który budzi zwątpienie w dobroć i sprawiedliwość Boga Ojca.

    Powiesz, że pieniądze można rozdać. Ja w sercu nic nie mam, ale jest rodzina i wsparcie kilku osób nie rozwiąże problemu, ponieważ  „biednych zawsze mieć będziemy".

    Myśl uciekła do Sarajewa, gdzie trwa ludobójstwo na oczach świata, a konwoje z żywnością nie mogą dotrzeć do potrzebujących. Jakaś zaginiona kobieta odnalazła się w Polsce. „Panie mój! Jezu! zmiłuj się nad nami”.

    Od rana trwa rozdrażnienie, ponieważ jestem telepatą i odbieram złą energię od pacjentów. Idę do gabinetu lekarskiego z wielkim plikiem kart chorych, a łzy zalewają oczy: „Panie! przede mną jeszcze jeden dzień ofiarowany przez Ciebie”. 

    Ponownie smutek zalał serce z powodu biednych na ziemi, a właśnie dzisiaj przyniesiono dar…prowiant! Zawołałem tylko skrycie ze łzami w oczach; „Jezu! Jezu! Ty wszystko oddałeś biednym”...poprosiłem za nich także Matkę Jezusa. Ogrzałem ręce nad kaloryferem i poczułem dobroć Boga Ojca, który pragnie, aby każde Jego dzieciątko zaznało  c i e p ł a.

    Babci „różańcowej” wyjaśniłem, że trzeba modlić się za złych, a nie wciąż wołać o zdrowie własne i najbliższych, bo tak właśnie podpowiada Szatan. Jaka będzie wówczas nagroda? Trzeba wołać za najgorszych i tych, którzy nas skrzywdzili.

    Poprosiłem też, aby westchnęła o pokój w b. Jugosławii oraz na świecie. Babcia wszystko „zrozumiała” i powiedziała: „pomodlę się za pana”!

    Dzisiaj miałem wielkie przeszkody w odmówieniu modlitw, bo zły mylił odczyt intencji i zaprowadził mnie do sklepu z trunkami...jeszcze byłem słaby, a przeciwnik Boga chciał mnie zabić. Piszę to na dowód, że już wówczas prowadziłem dziennik duchowy.

    Wałęsa nie rozwiązał parlamentu, a teraz nie podoba mu się wynik badania opinii publicznej. Kornel Morawiecki mówi w TVP, że „przeciwnik teraz jest groźniejszy, ponieważ jest mniej widoczny”. Zważ, że Szatan jest całkowicie niewidoczny, a tylko garstka pragnie rozpoznać jego metody działania. 

    Na ten moment „Gazeta Lekarska” pyta jak przekazać i opisać nasze odczucia na różne sprawy? W „Kodeksie Etyki Lekarskiej” jest zalecenie, że trzeba podać do wiadomości to, co udało się odkryć. Jako lekarz stwierdzam, że człowiek jest jednością psycho - somatyczną i duchową. Odkryłem, że mamy duszę i istnieje szatan, ale nie wydrukują takiego świadectwa o Bogu Ojcu i naszej służbie.

    Północ. Padłem na kolana z wołaniem: „Dziękuję Ci, Ojcze za ten dzień, za poranne obudzenie, otuchę w pracy i za samą pracę, posiłki, modlitwy, rodzinę, żonę, a także za przyjęcie mojego wołania i za wszystkie przeżycia duchowe. Dziękuję! Ojcze mój”.                                                        APEL

 

 

15.02.1993(p) ZA PRAGNĄCYCH ZBAWIENIA LUDZKOŚCI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 luty 1993
Odsłon: 632

     W śnie mówiłem do Lecha Wałęsy, że położył nasze rolnictwo. Nie wiedział, co odpowiedzieć! Teraz nędzne pomieszczenie…my z żoną i zmarli rodzice. Na kolanach zawołałem;

    „Panie Jezu proszę Cię, bądź z każdym z mojej rodziny, bo jesteśmy słabi, żona jest umęczona różnymi sprawami. Przyjdź Panie Jezu, bądź z nami”. Małżeństwo to zjednanie dusz…taki jest cel. To stanie się, ale pod koniec życia...

    Prosiłem Pana o uchronienie mnie przed drobnymi sprawami, które rozpraszają, a mam nieść Jego krzyż! Nie zrozumie tego człowiek bez łaski wiary. Przed wejściem do przychodni wołałem o pokój na świecie, a serce zalewało pragnienie zbawienia ludności.

    Wprost ujrzałem Pana Jezusa - z rozpostartymi ramionami - nad kulą ziemską. Moje serce przenikał ból Serca Zbawiciela: „Panie Jezu! miej miłosierdzie nad światem, uchroń nas przed zagładą”. Podziękowałem Panu za wszystko...także za łaskę współcierpienia.

    Jakże chciałbym ludziom wskazywać Prawdziwą Drogę. Popłyną modlitwy, ale świat nie zna słodyczy krzyża Zbawiciela, która pojawia się w czasie „umierania” z Panem Jezusem.

   Nagle zrobił się nawał chorych, wezwano też na dwie wizyty…w tym odległą do umierającego. Nad starszym panem wisiał obraz Pana Jezusa na krzyżu w koronie cierniowej.

    W ręku znalazł się „Tygodnik Powszechny” z tytułem „Czy Bóg jest skory do karania?” Tam wskazano na kary zsyłane przez Boga z miłości. Jest to pokazane na klapsach dla dzieci. Dziwne, ponieważ nie wspomniano o Szatanie! Nie wspomniano o jego nienawiści do ludzi.

   Zobacz tylko jeden ciąg; namawianie do współżycia, a później nienawiść do ciąży aż do morderstwa na dzieciątku! W telewizji padnie pytanie o sprawiedliwość Bożą - podczas pokazywania scen maltretowania dzieci - przez rodziców. W moim sercu pojawiły się dzieci smutne, poturbowane, poparzone, a nawet zamordowane.

   Zrozumie to każdy mający i kochający własne dzieci. Ile u takiego jest zatroskania o jego potrzeby, smutku w jego słabościach, niepowodzeniach…cóż dopiero bitych.

    Pielęgniarkom chodzącym do umierających tłumaczyłem, że do końca trwa bój o dusze takich, a w ostatnich chwilach życia Szatan uderza z wielką mocą. Musimy wówczas wołać za umierającego do Matki, przyjmować w jego intencji Eucharystię i dopilnować przybycie kapłana z Sakramentem na drogę (Wiatykiem)...

                                                                                                                                         APeeL

 

 

14.02.1993(n) PROŚBA DO MATKI BOŻEJ, ABY BYŁA PRZY MNIE...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 luty 1993
Odsłon: 470

Walentynki

   Mam ciąg dyżurowy sobota i niedziela. Przed północą poprosiłem Boga Ojca o błogosławieństwo. Na dalekim wyjeździe rozmyślałem o moich zawołaniach dotyczących wypełniania Woli Boga Ojca. Nawet w ręku znajdzie się pismo do organizujących Festiwal pisma "Nie z tej ziemi", gdzie będę miał wykład.

    Niepotrzebnie dyskutowałem z personelem karetki, ponieważ inna jest wizja ojczyzny u katolika, a inna u reprezentujących władzę ludową. Nie można oddzielić wiary od polityki, a rządzący z opcji okupacyjnej chcą państwa bezbożnego.

    Teraz słucham Mszy św. radiowej, gdzie kapłan mówi o Szatanie, a ja wiem, że on dysponuje władzą, posiadaniem (złotem) i "miłością" (seksem). Dziwne, bo później w śnie ujrzałem tęczą na niebie, a sny są zawsze czarno-białe.

    Lud śpiewał o Jezusie i naszej Matce, a ja miałem łzy w oczach. Poprosiłem zarazem za zmarłych z rodziny oraz o to, aby Matka Jezusa była przy mojej śmierci. Na ten czas w ręku znajdzie się książeczka do nabożeństwa „po babci", która otworzy się na „Modlitwie do Najśw. Maryi Panny".

    "Najświętsza i Niepokalana Maryjo! Ofiaruj za mnie Panu Jezusowi wzniosły hymn uwielbie­nia Twojego zamiast mojej niedoskonałej miłości, ofiaruj Mu gorącą miłość. Chwal za mnie Tego, którego ja chwalić i błogosławić nie umiem. Panno łaskawa, pełna lito­ści, o Maryjo, którą tak mi błogo, tak słodko Matką nazywać.

   Opiekunko najszczodrobliwsza i najpotężniejsza uproś mi łaskę żebym tak miłował Boga mojego, jak miłować pragnę. W ręce Twoje polecam życie moje, błagając, iżbyś błogosławić raczyła słowom moim, które niestety zbyt są słabe i wcale nieudolne wyrazić uczuć moich ku Przenajświętszemu Sakramentowi, bo moje serce tak nieudolne – a niemoc i ułomność są moim przymiotem. We łzach raczej niech się wylewają moje uczucia miłości ku Najświętszemu Sakramentowi".

    Pan daje nam wolna wolę. Masz wybór; tak/nie, ogień/woda, mądrość nasz/ Mądrość Boża. Jednak główny bój toczy się o ludzkie dusze. Dzisiaj mass media – na rozkaz – bębnią o miłości („Walentynki”). „Jezu mój! Jaka może być miłość bez Ciebie i bez Matki Bożej”?

    Dziwnie się składa, ponieważ zapis porządkuję tuż przed takim świętem (luty 2009 r.). Nic się nie zmieniło, bo właśnie wyprodukowano serduszka z napisem „Kocham Jezusa”, ale przerwano sprzedaż, ponieważ obrażano nimi uczucia niereligijne ateistów i gejów. Podpierał ich czerwony kabaret Olgi Lipińskiej, gdzie padną słowa o cenzurze „księżej lub komuszej”. Kiedyś padnie określenie: "mnisiej i lisiej".

    Dodatkowo ze szpargałów wypadnie modlitwa do "Matki Dobroci, Miłości i Pokoju"...Matko moja, Matko Dobroci, Miłości i Miłosierdzia. Kocham Cię nieskończenie i ofiarowuję się Tobie, ratuj mnie srogą dobrocią, miłością i łaskawością. Chcę być Twój!"

   Kocham Cię nieskończenie i pragnę, byś mnie strzegła. Z całego serca proszę obdarz mnie Swoją Dobrocią bym mógł przy jej pomocy osiągnąć Niebo. Proszę Cię, przez swoją nieskończoną miłość obdarz mnie łaską miłowania każdego tak, jak Ty kochałaś Jezusa Chrystusa.

    Pani pełna łaski spraw, abym pełnił Twoją Wolę. Ofiarowuję się Tobie całkowicie i chciałbym, byś była ze mną na każdym kroku. Jeżeli utracę łaskę miłowania Twojej Woli - przywróć ją, proszę".

          „Dziękuję Ojcze za ten dzień”!

                                                                                                                         ApeeL

  1. 13.02.1993(s) ZA SAMOTNYCH W SWOIM CIERPIENIU
  2. 12.02.1993(pt) ZA SAMOTNYCH PRAGNĄCYCH MIŁOŚCI
  3. 11.02.1993(c) ZA NIEWIERZĄCYCH W CUDOWNE UZDROWIENIA
  4. 10.02.1993(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE POJMUJĄ NASZEJ WIARY
  5. 09.02.1993(w) ZA OSTATNICH
  6. 08.02.1993(p) W INTENCJI POKOJU W MOJEJ OJCZYŹNIE
  7. 07.02.1993(n) ZA SZUKAJĄCYCH DOWODÓW NA ISTNIENIE BOGA
  8. 06.02.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ ŚWIATŁEM BOGA NA ZIEMI
  9. 05.02.1993(pt) ZA POTRZEBUJĄCYCH POWROTU DO WIARY ŚWIĘTEJ
  10. 04.02.1993(c) ZA BARBARZYŃCÓW NISZCZĄCYCH ZIEMIĘ I ICH OFIARY

Strona 1953 z 2288

  • 1948
  • 1949
  • 1950
  • 1951
  • 1952
  • 1953
  • 1954
  • 1955
  • 1956
  • 1957

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1182  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?