- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 775
Szatan zmylił mnie, że w przychodni będzie spokój. Pierwsza pacjentka podarowała mi medalik z MB Nieustającej Pomocy oraz metalową obrączkę-różaniec poświęcony w Częstochowie. Podziękowałem jej, bo przyniosła w sam moment...na imieniny żony, która ma wielki kult do tej Matki Bożej i bardzo się ucieszy.
Z radia płynęła audycja o sumieniu, gdzie profesor-ateista mówił o tym, że wyrzuty sumienia mogą zabić. To dla mnie jest jasne, ale Bóg Ojciec zmazuje nasze grzechy na zawsze, a Szatan poniża brudnych duchowo i podsuwa im samobójstwo. Nie mówi się o nim nawet w Kościele świętym, a to wróg duszy każdego człowieka.
Babuszce wyjaśniłem, że niechęć do własnego kapłana pochodzi od demona, który wie, że skalany kapłan nie kala tego, co czyni...jego ręce są święte i podają nam Biały Chleb dla duszy. Zadaniem Bestii jest odciąganie od Eucharystii...to jest bardzo proste.
Inną, która uczestniczy w życiu wiary poprosiłem w Imię Matki Bożej, aby nigdy nie chwaliła śmierci nagłej! To wielkie nieszczęście dla duszy uzasadniane tym, że „człowiek nie będzie się męczył”. Nawet zapytałem ją czy chce umrzeć w ubikacji lub zesztywnieć w nocy (trzeba łamać ręce do złożenia w trumnie). Trafiłem kiedyś pogotowiem do takiego zimnego trupa.
Młodą dziewczynę poprosiłem, aby nieustannie modliła się w intencji matki alkoholiczki, która nie wie, co czyni...”to próba, bo to pani własna matka”. Babci „gonionej po lekarzach” wskazałem, że jest straszona śmiercią przez demona...to jego prosta sztuczka, a lekarz nie ma władzy nad wyleczeniem tej „choroby”.
Trwał nawał, a dużo było spraw urzędowych (dokumentacje na rentę). Wśród takich był młody człowiek u którego nie rozpoznano złamania kr. szyjnego, nikt nie dał mu zwolnienia z pracy, a ZUS odmawia renty.
Przybyła też żona w sprawie męża, który stał się inwalidą z powodu bicia przez zięcia, a teraz muszą opuścić własny dom (może wcześniej przepisali?). W takich sprawach zawsze piszę informację zbiorczą (na maszynie), bo wówczas orzekający nie musi tracić czasu.
- Niech Bóg wynagrodzi to panu zdrowiem...powiedziała ze łzami w oczach, a mnie też chciało się płakać, bo znałem jej męża, który stał się całkowitym inwalidą
Nawał trwał do 16.00, zapaliłem lampkę Panu Jezusowi, a na drodze krzyżowej pomyłkowo nie podszedłem do Eucharystii, bo myślałem o Mszy św. o 17.00. Skuliłem się w sobie i wołałem do św. Ran Pana Jezusa, abym miał moc oddać swoje życie, a to pragnienie napływa od czasu do czasu.
Pięknie śpiewał lud, a moje serce przenikały rozważania dotyczące męki Pana Jezusa. Po otwarciu oczy stwierdziłem, że światła są pogaszone, a w ławkach jest pięć osób. Okazało się, że w 1-wszy Piątek Msza św. Jest połączona z drogą krzyżową. Odmówiłem koronkę do MB i moją modlitwę i nie mogłem się ukoić.
W sekundowym śnie ujrzałem Pana Jezusa na krzyżu. Jakże nadal cierpi nasz Zbawiciel, bo w „Panoramie” pokazano tfurczość artysty „ludowego”...na tle napisu: „Żydzi go gazu” dano obraz św. Rodziny...
W ręku znalazła się książeczka: „Za 5 godzin ujrzę Pana Jezusa” (Jacques Fesch)...skazanego i nawróconego w celi śmierci, a intencja została potwierdzona oglądaniem filmu: „Sprawiedliwości nie stało się zadość” o pomyłkowo skazanym za morderstwo.
Nagle moje serce zalał wielki smutek, bo wśród takich ofiar jest Pan Jezus pomyłkowo skazany na śmierć, bo nie rozpoznano w Nim oczekiwanego Zbawiciela. Duchowo znalazłem się wśród uczniów Ostatniej Wieczerzy, na drodze krzyżowej i Golgocie, gdzie Pan zawieszony na krzyżu w 7 Słowach wskazał nam drogę życia: przebaczajcie, uciekajcie się do Matki, zawierzcie Bogu Ojcu.
„Jakże ciężko było Ci Panie Jezu...jakże ciężko jest wszystkim skazanym na śmierć na całym świecie. Gdzie szukają pomocy, gdy nie znają Ciebie, wiernego do ostatniego oddechu”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 916
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu ze słoneczną pogodą, radość zalewa serce, a modlitwa płynie sama...chce się żyć i jeździć karetką. W tym czasie wzrok zatrzymują przydrożne figurki i wiejskie kapliczki. Na ten moment trafiłem do chaty z obrazami: Matki Bożej z sercem w koronie i białą lilię oraz Pana Jezusa w geście zaproszenie.
Z chorym pojechaliśmy do szpitala, a w drodze poprosiłem go o ofiarowanie swojego cierpienia Matce Bożej...z prośbą o prowadzenie. W izbie przyjęć spotkałem znajomą pielęgniarkę (leczenie paliatywne z powodu nowotworu). To nie było przypadkowe, bo zagadnąłem ją w sprawie Sakramentu Pojednania.
Znałem ją jako obojętną duchowo, a wiem, że podczas zakończenia naszego życia toczy się śmiertelny bój o każdą duszę ludzką. Nie oponowała, rozumiała powagę sytuacji. Ja wówczas takim mówię, że przekazuję tylko prośbę od Boga Ojca.
Na następnym wyjeździe popłynie koronka dziękczynienia: za pokój w moim sercu i duszy, za wszystkie dary od Jezusa Chrystusa. To „Najjaśniejszy Pan”, Król mojego serca i duszy. Dziękuję za rodzinę, pokój w ojczyźnie i posiadanie kościoła.
Teraz trafiłem do porodu w mieszkaniu z wielka figurą Matki Bożej. Mówię do rodzącej, że nie przybyłem tutaj przypadkowo, ale mam przekazać od Matki, że wie o pani. Trzeba Jej zawierzyć ten czas i dzieciątko, a cierpienie przekazać w intencji pokoju w Jugosławii.
O to samo proszę pacjenta z przewlekłym zapaleniem wątroby, a znam się na tym, bo to była moja praca specjalizacyjna. Powiedziałem mu: „sam pan widzi, że medycyna jest bezradna, a ja jako lekarz proszę Matkę Bożą o pomoc w różnych sprawach”.
W tym radosnym dniu...nawet zmiennik przybył wcześniej i trafił na babcię w ambulatorium pogryzioną przez psa, która śpiewała mi piosenkę o dziewczynie porzucającej miasto dla mężczyzny mieszkającego na wsi.
W czasie badania tłumaczyłem jej, aby zakochała się w Niebie, bo żyje tylko tym światem i ziemią: dosłownie (rolniczka) i w przenośni (zapomniała, że mamy duszę). Kręciła głową zadziwiona, a ja widziałem, że to spotkanie było zorganizowane w Bożej Centrali.
Przy okazji kolega, który „startował na księdza” dowiedział się, że modlitwa i odczytywanie woli Boga Ojca to zadanie naszego życia, a to zarazem moja ścieżka wyznaczona przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Po dyżurze pojechałem na działkę, aby w samotności i ciszy odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz wołać do Boga Ojca w intencji dzisiejszego dnia. Zapaliłem lampkę Panu Jezusowi Miłosiernemu, wyświęciłem budkę, padłem na kolana, a podczas odmawiania mojej modlitwy napływały osoby przyjaciół od dzieciństwa, ze szkoły podstawowej i zapoznane później.
Sam się dziwiłem: gdzie oni teraz są, czy żyją? „Panie Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nad nimi i ich duszami”. To trwało, nie było mnie dla świata, a serce zalewał wielki pokój.
W oczekiwaniu na telewizyjne spotkanie z Wałęsą włączyłem program na temat naszych przyjaciół. Preferowałem modlitwy za nieprzyjaciół, ale jest zrozumiałe, że mamy wołać też za przyjaciół. Z drugiej strony większość moich pacjentek (zdrowych babć) prosi Boga o zdrowie, a później chwali się zdrowiem o które się modliła.
Dziwne, bo w różańcu Pana Jezusa wypada wołanie za rodzinę...dodałem przyjaciół żyjących i zmarłych. „Panie Jezu proszę o Światło Boże dla kolegów żyjących oraz o Twoje Miłosierdzie dla dusz zmarłych.”
„Dziękuję Ci, Panie Jezu za ten dzień. Dziękuję Najświętszy Panie Panów...mój Bracie i Przyjacielu!”
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 500
W tamtym czasie miałem zestaw swoich modlitw („ustnych”); w tym porannych i wieczornych. To była pewna mechanika, wiem to dzisiaj, gdy to przepisuję (12 września 2020). Padłem na kolana i popłynęła moja modlitwa. Napłynęło natchnienie, abym u chorych wypraszał ofiarowywanie cierpień Bogu (czyli uświęcał je).
W tym czasie przeszkadzał Szatan: w wyobraźni ujrzałem jakąś obrzydliwą głowę, pojawiły się obrazy z "Polskiego ZOO"), bo Rokita równa się diabeł. Zarazem napłynęła radość Boża z możliwością modlenia się w oddzielnym pokoju lekarskim, gdzie mogę paść na kolana, bo jeszcze niedawno dyżurowaliśmy w piwnicznej izbie (dwóch w klitce).
W ręku znalazł się art. „Diabli nadali?”…korespondencja ze Szwecji o satanistach, którzy na znak pogardy noszą łańcuszki z odwróconym krzyżem, mają tatuaże na twarzy, a jeden gorącym żelazem wypalił sobie na czole znak Bestii...odwrócony krzyż!
Grupy ich nie znają się między sobą. Każda z nich ma własne rytuały; gwałtów, morderstw, torturowania ludzi i zwierząt. Te rytuały są znane od średniowiecza; świece, satanistyczna muzyka, picie krwi, rytualny seks z dziećmi. Nie robią seansów astrologicznych (gadanie ze zmarłymi), bo rozmawiają bezpośrednio z demonami.
Słuchają pieśni; „Szatan kocha was, Szatan kieruje światem”. To typowa fascynacja złem, które sprawi późniejsze wpadniecie ich dusz do Czeluści, a tam już kończą się żarty, ponieważ Szatan nie zna się na tym.
Dzisiaj trwało umęczenie w pracy, a dodatkowo kolega zaproponował dyżur w pogotowiu. Nie przyjąłem, ponieważ czułem że jest to pułapka szatańska...chęć zysku, a przez to można wpaść na minę! Praca lekarza jest ryzykowna, błąd czyha za każdym rogiem i prosto z gabinetu można trafić do więzienia. Najlepsi mylą nogi i nerki podczas operacji (usunięto zdrową nerkę zamiast zajętej nowotworem).
Zarazem w tym umęczeniu moje serce i duszę zalewała niewysłowiona słodycz! Po latach będę wiedział, że jest to działanie Ducha Świętego (słodkie ciepło w okolicy splotu słonecznego i serca). W takim stanie nikomu nie możesz odmówić i pracujesz do ostatniej chwili...nawet w całkowitej słabości.
Najgorsze są działania nękające pacjentów, a niektórzy są „inwazyjni”. Wówczas wołałem w duszy: „Ojcze mój”. W tym nawale spotkała mnie radość, bo syn przybył ze szczepionką odczulającą. Dodatkowo trafił się znajomy, który podwiózł mnie do mechanika, gdzie zreperowano samochód i przedłużono jego rejestrację! Łzy zalały oczy, bo widziałem pomoc Matki Bożej. Popłynie moja modlitwa w intencji tego dnia pod rozgwieżdżonym niebem.
"Ojcze, Twój Syn nam wybaczył, bo pragnął zbawienie nas wszystkich. Ojcze miej miłosierdzie nad duszami tych, co byli przy władzy, zlituj się nad nimi”.
Później Murzyn Baptysta wyśpiewał mi życie Pana Jezusa. Jakże piękna jest radość Zmartwychwstania („Alleluja”). Dzień zakończy ujrzenie modlącej się na kolanach i w ciemności żony. „Dziękuję Matko za ten dzień! Dziękuję!”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 513
Rano w sercu pojawiła się „władza” z artykułem napisanym przez policjanta o wydarzeniach z 1968 r. oraz o Bolku. W sercu miałem poczucie, że władza pochodzi od Boga. Napłynęła osoba o. Kolbe oraz cierpienia zamęczonych na całym świecie. Prześladowcy nie mają poczucia, że uczestniczą w naszym uświęcaniu.
Korona Pana Jezusa zawsze „patrzy” przed czekającym mnie cierpieniem z powaleniem na kolana. Często, na czekające mnie cierpienie wskazuje samoistne pękanie św. Hostii. Wówczas nadchodzi krzyż Pana Jezusa, a przez to mówi;„My”, że wie o czekającym mnie cierpieniu i przekazuje, że będzie ze mną.
Nasze dręczenie sprawia szatan ze swoimi nieświadomymi sługami, bo prawdziwych satanistów jest garstka. Nie wiadomo na ile oni są świadomi swojego wyboru (opętanie). Pokazuje to Zły i Dobry Łotr na krzyżu.
Smutno, a dodatkowo zły podsuwa, że "dzisiaj wykończę cię w pracy"...to zawsze się sprawdza i już dla zmyłki przybyła tylko garstka chorych! W poczuciu zaczynającej się udręki trzy razy przeżegnałem się wodą święconą i zawołałem; „odejdź szatanie w Imię Ojca, Syna i Ducha Świętego”.
Zacząłem moją modlitwę i podczas świętego osamotnienie Pana Jezusa wołałem; „za tych, którzy nie wiedzą, że władza pochodzi od Boga Ojca”. Jakby na potwierdzenie minąłem się z kierowcą zomowcem, który nie może znieść obecnych zmian i pali się do akcji jako wierny władzy ludowej, a zarazem wróg wiary i takich jak ja. Szatan, w takich chwilach zalewa nas wielką nienawiścią do tych „przeciwników”.
Płyną rady duchowe dla skołowanych;
- intensywnie ćwiczącemu ciało wskazuję na posiadanie też duszy
- natomiast jego dziewczyna, która szuka w nim mocy, a ja mówię o Panu Jezusie, który czeka na jej zawołanie
- biednemu napisałem, a przy tym popłakałem się, aby swoje cierpienia ofiarował Matce Bożej w intencji pokoju na świecie i prosił o prowadzenie. Po zastrzyku podarowałem mu aparat słuchowy (z darów firmowych).
- natomiast pokrzywdzonemu przez kolegów (zamiast być na rencie stał się bezrobotnym), a ma żonę chorą na cukrzycę i upośledzonego synka...oddałem otrzymane pieniądze, dla synka czekoladę i kawę dla żony...
- jej samej nie przedłużyli renty społecznej, bo jakiś kolega źle wypełnił dokumenty. Wszystko wyprostowałem i wskazałem na błąd urzędu. W Opiece Społecznej „pracują” za biurkami urzędnicy dobrzy dla „samych swoich”, tam sentymenty nie biorą góry.
- wypracowanemu w życiu zaleciłem, aby to cierpienie przekazał w inwencji dusz czyśćcowych mających dwie lewe ręce…
- budującemu dom wskazałem na potrzebę błogosławieństwa i prowadzenia tego wysiłku przez św. Józefa
- matkę kapłana prosiłem o przekazanie swoich cierpień w intencji pokoju w b. Jugosławii…
Sam podczas modlitw wołałem o zdrowie dla Jana Pawła II, a także za Lecha Wałęsę, aby już nie przeszkadzał i honorowo zachorował…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 507
Dzień Kobiet
Na dyżurze z niedzieli/poniedziałek zerwano o 1:30 do umierającej...mróz, pełnia księżyca, pędzimy karetką, a ja zaczynam odmawiać różaniec Pana Jezusa. Wołam w tym czasie o pokój w moim sercu, rodzinie, kościele, kraju i na świecie. Podczas powrotu ze szpitala podczas łagodnej muzyki z radia samochodowego powtarzałem wołanie do Boga: „daj wiarę w ludzi dobrych, daj ziemi pokój z Nieba!" Zarazem wiedziałem, że jest to natchnienie od Ducha Świętego.
Po powrocie do bazy padłem na kolana i wołałem w dziękczynieniu za wielki dar; oddzielny pokój lekarski, bo dotychczas dyżurowaliśmy w piwnicznej izbie (dwóch dyżurnych). Zawołałem też za moich rodziców chrzestnych: "Panie obdaruj ich Swoim pokojem oraz wesprzyj każdego z mojej rodziny, niech podział majątku nie podzieli serc”.
Ja mogę to wszystko oddać, ale mam też rodzinę. W tym czasie w moim sercu naprawdę trwało „ogołocenie ze wszystkiego”! Jest to wynik wielkiego obdarowania duchowego (łaski wiary). Rano wzrok padł na koronę cierniową zawieszoną w dyspozytorni pogotowia. Zawsze, po wstaniu trzeba szukać Boga Ojca, a to wymaga pewnego wysiłku...tak jak podczas szukania ojca ziemskiego.
W wielkim pokoju i radości trafiłem do gabinetu w przychodni...z pragnieniem pomagania i pocieszania, chęci niesienia pomocy, a jest to łaska Boga. Ponadto każdemu mówiłem coś miłego, pocieszałem ludzi w ich udrękach i sam miałem z tego radość. W tym czasie serce wyrywało się z piersi.
Wcześniej zły podsuwał „wolny dzień”, bo wiedział, że będzie nawał ludzkich spraw. Przybywali też towarzysze od „towarzyszenia”, ale miałem serce pełne miłości...także do „wrogów”. Zarazem wiem, że jest to Miłość Boga Ojca do nas wszystkich, przecież to moi najbliżsi bracia, Jego dzieci. W tym czasie byłem wspomagany przez Ducha Świętego; pokój i słodycz zalewały nadbrzusze i serce.
Dzisiaj zauważyłem, że wszystko chwali naszego Stwórcę: od śpiewających ptaszków poprzez kwiaty i słońce…sam znalazłem się w niebie na ziemi. Gdzie mogę mówię o; duszy, Matce Bożej, drodze do Nieba, które osiągamy poprzez wykonywania Woli Boga Ojca.
Na koniec przyjęć miałem próby; wezwane na wizytę oraz trudne sprawy z chorymi kłopotliwymi. Za to otrzymałem nagrodę; jajka, każde zawinięte w kawałek gazety. Ze śmiechem podarowałem je żonie w dniu Święta Kobiet.
W znalazła się relacja lekarza, przedstawiciela Światowej Organizacji Zdrowia, który przedostał się do Srebrenicy w b. Jugosławii...odciętej od 9 miesięcy od dostaw żywności. Ma dojść do ewakuacji 200 skrajnie wyczerpanych ludzi.
W tym czasie popłynie koronka pokoju oraz cały różaniec w w/w intencji ze szczególnymi zawołaniami o miłosierdzie dla ofiar tego bratobójstwa, a także za tamtejsze kobiety z dziećmi umierającymi z głodu. Prawie omdlewałem, a ból przenikał serce...to prawdziwe niesienie krzyża Pana Jezusa. Człowiek zwykły nie pojmie tego. Miłość Pana Jezusa to ból nad losem świata i zgubą dusz. To zarazem śmiertelny bój z Szatanem o potrzebujące zbawienia.
Pacjentka na wizycie wspomniała wojnę i mówiła o swoich ówczesnych modlitwach. Miała też wizje senne...np. widziała Twarz Pana Jezusa z pięknymi zębami. Pan Bóg sprawił, że nasz Zbawiciel miał piękne ciało.
Na wieczornej Mszy św. były same niewiasty oraz ja z niewidomym dziadkiem. Popłakałem się podczas pieśni; „Jeżeli chcesz mnie naśladować”, bo ja dzisiaj niosłem krzyż Pana Jezusa (post, modlitwy i to nabożeństwo). Po Eucharystii błagałem Boga o pokój, a w pieśni padnie to słowo. Nie mogłem wyjść z kościoła, a później zapaliłem lampkę pod figurą Matki Bożej.
Trwała tęskna rozłąka za Panem Jezusem z wołaniem w „św. Agonii” za w/w ofiary. Na ten czas z „Dialogu” św. Katarzyny (str. 168) popłyną słowa do mnie;
„Widzisz (…) jak słodki i chwalebny jest stan w którym dusza jest tak ściśle zjednoczona (…) nie jest nigdy oddzielona od Chrystusa ukrzyżowanego i ode Mnie, Ojca wiecznego, którego zawsze znajduje w sobie (…) gdzie doznaje wielkiej pociechy w słodyczy miłości i jednocześnie boleści z powodu swego grzechu.”
Dalej było wyjaśnienie dotyczące wszechogarniającej miłości, którą ukazał Zbawiciel ukrzyżowany...Bóg-człowiek...współcierpiąc z Panem kochamy bliźnich. Tak można wyrazić moją dzisiejszą łączność z Bogiem Ojcem. Wówczas jasno widzisz, że jesteśmy Jego stworzeniem, a przed nami jest życie wieczne, gdzie mamy trafić po czasie współcierpienia ze Zbawicielem.
W tym tygodniu przez 3 dni pościłem o chlebie, wodzie i kawie (niezbędna w pracy). Z tego powodu nie utyłem, a nigdzie nie usłyszysz o postach duchowych…
APeeL
- 07.03.1993(n) ZA ODDALONYCH OD KOŚCIOŁA ŚWIĘTEGO...
- 06.03.1993(s) ZA NIEPOWAŻNIE TAKTUJĄCYCH KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY
- 05.03.1993(pt) ZA MOJĄ NIEWIERZĄCĄ RODZINĘ
- 04.03.1993(c) ZA PACJENTÓW, KTÓRYCH SKRZYWDZIŁEM
- 03.03.1993(ś) ZA RANIĄCYCH SERCE BOGA
- 02.03.1993(w) ZA OFIARY SYSTEMU SZATAŃSKIEGO
- 01.03.1993(p) SKOSZTUJCIE I ZOBACZCIE JAK NASZ PAN JEST DOBRY...
- 28.02.1993(n) ZA TYCH, KTÓRZY UDAJĄ INNYCH
- 27.02.1993(s) ZA PROSTAKÓW DUCHOWYCH
- 26.02.1993(pt) ZA ŻYJĄCYCH Z KRZYWDY INNYCH