- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1066
Nawet sen umęczy, a człowiek strasznie ciężki…przypomina się, że dzień trzeba rozpoczynać od znaku krzyża. Padłem na kolana i porosiłem Pana Jezusa o błogosławieństwo, ale bałem się zawołać; „Jezu bądź dzisiaj ze mną”, bo tak jest w dniach ciężkiej pracy.
W moim odczuciu błogosławieństwo to oddanie się pod opiekę Boga, a zawołanie o pomoc oznacza cierpienie z Panem Jezusem, czyli jakiś krzyż. Poprosiłem też o pocieszenie smutnej żony, ponieważ syn nie zdał egzaminu na studiach.
Radość, ponieważ Wałęsie nie udało się obalić rządu…wreszcie mu nie idzie. Jadę do pracy, trzykrotnie napływa ostrzeżenie, abym nie gadał.…
Zacząłem śpiewać: ”Zmartwychwstał Pan”, a ból zalewał serce, ponieważ ujrzałem zniewolenie narodu. Dzisiaj jest „wigilia” walentynek…towarzysze bębnią o tym na wszystkich falach radiowych. To ich forma „szerzenia” wiary katolickiej…jeden z nieskończonych numerów walki z Kościołem Pana Jezusa. Teraz min. Jacek Kuroń wspomina „sprawiedliwość społeczną” (zamordowali mu żonę).
Trafiłem na straszliwy nawał chorych i nie mogłem wyjść do laryngologa (płukanie uszu).
- Dzieciom już jestem niepotrzebna, każdy ma dobrze.
- Wyjaśniła pani odrzucenie Matki Jezusa na Zachodzie, bo każdy tam żyje w dobrobycie, komforcie oraz kulcie zdrowia i piękna. Po co mu Matka Święta? Dopiero choroba otwiera oczy, ale ludzie nie wierzą w istnienie Nieba!
- Zdrowie jest jednak najważniejsze!
- Tak, ale d u s z y !
Uporałem się z uszami i podziękowałem Panu Jezusowi. Badam ciężko chorą, a w tym czasie pięknie śpiewa Andrzej Rosiewicz. Łzy zalały oczy, bo przez serce przeleciała miłosna iskra. Musiałem przerwać zapisywanie recepty i z głębi duszy zawołałem; „Jezu! Jezu! jakże cierpisz widząc zgubę tego świata! Panie mojego serca i mojej duszy…mojego obecnego i przyszłego życia”.
Żadnym językiem nie wyrazisz tego cierpienia, a właściwie współcierpienia z Jezusem. Cały świat powinien śpiewać Bogu Ojcu, radować się miłością i pomagać sobie, a tu rakiety, wojny, zniszczenia i nienawiść!
Radzę skołowanym pacjentom; proszę zawierzyć Matce Jezusa i przekazać Jej swoje lęki, problemy, nie dusić tego w sobie…proszę dzień zaczynać od modlitw i prosić o pokój!
Prawie padam, a tu pacjent, który „uwierzył we mnie”…i ciężarna, której zalecam, aby wołała o prowadzenie przez Matkę i odczytała imię dzieciątka, które otrzymujemy od Stworzyciela.
Na wizycie domowej nad łóżkiem przewlekle chorego wisi piękny złoty krzyż. Nawet mówię żonie, że Pan Jezus jest z jej mężem, a także z nimi.
- Doktorze…człowiek w cierpieniu jest zawsze osamotniony...
Podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego napłynęły obrazy; przestraszonych, poszkodowanych rolników, smutnych, biednych i ciężko uszkodzonych chorych. To cierpienie nie ma końca...nawet dwa razy "spojrzał" Pan Jezus...jakby mnie pobłogosławił!
Dzisiaj mam dodatkowo dyżur w pogotowiu. Z telewizji płynie obraz zbrodniczego podpalenia w Zakopanem (matka z dzieckiem wyskoczyła z okna) oraz ginący z głodu w Sarajewie, gdzie ludzie leżą na ziemi bez pomocy…samotni w wielkim świecie pełnym ludzkiej mocy i żywności.
Napłynęło osamotnienie Pana Jezusa, które trwa…zgasiłem światło i na kolanach odmówiłem moją modlitwę; za raniących Jezusa, poniżających, którzy wyśmiewają Kościół katolicki i wszelką świętość, za artystów i dusze takich. Jakby na ten problem personel śmieje się podczas filmu „Chimera”...
Ponownie wracają cierpienia; pobitej brutalnie przez męża, który dodatkowo zabrał dorastające dzieci…matka z dzieciątkiem, które ma porażenie mózgowe…marsz bezrobotnych w Miastku. Jeszcze okrutna zbrodnia we Wrocławiu ze spaleniem mieszkania.
„Matko! obejmij ich, przecież Ty też żyłaś w biedzie, Duchu Święty oświeć rządzących, przecież mają służyć". Zawołałem też do Pana Jezusa o ochronę mojego mienia…”to wszystko Twoje i będzie służyło innym…niech Zły nie ma nad tym mocy”.
Płynie film oparty na autentycznych przeżyciach…o sparaliżowanym żołnierzu USA po wojnie w Wietnamie. Łzy zalały oczy, gdy otrzymywał Wiatyk... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 648
5.30...jeszcze ciemno, a właśnie jest wyjazd karetą, a w mieszkaniu młodej dziewczyny "spojrzała" na mnie wielka Twarz Pana Jezusa! Nasze oczy spotkały się, a mnie przypomniał się taki właśnie sen sprzed kilku dni.
Jakże zadziwiany jestem w każdej chwilce, bo padłem na kolana z duszą rozpierającą serce...nie można tego wypowiedzieć. Koiła modlitwa „Anioł Pański” z cz. radosną różańca i moje modlitwy poranne.
Teraz naprawdę „otworzyłem moje serce i moją duszę”...nie mogłem oderwać się od modlitw, a po otworzeniu oczu stwierdziłem, że jest już widno! Niech mi nikt nie wmawia, że nie ma Boga, a modlitwa to strata czasu!
W tym czasie Zły cały czas przeszkadzał zalecając zapisywanie przeżyć na maszynie! Piszesz zapiski - przeszkadza! Modlisz się - zaleca pisanie! To oszust i kłamca, który wie, że na inne pokusy nie pójdę...dlatego podsuwa „dobro”!
Dzisiaj mam jechać na zebranie lekarskie, dobrze, że nie ma ludzi. Kolega żartował, że „wozi tylko kochanki, nie żonę, bo najgorsza jest stara i zdrowa" Ja w tym czasie - w Świetle Boga Ojca - ujrzałem jakim darem jest żona.
Na tę chwilkę z radia popłynie piosenka o samotnych i smutnych, którym brak miłości. Ponieważ byłem sam w gabinecie łzy zalały oczy, a łaska Pana sprawiła, że odczułem cierpienia wszystkich takich ludzi łaknących miłości!
Z serca wyrwał się krzyk: „Jezu mój! Jakże Ty byłeś osamotniony na tym świecie...do końca Swojego Życia. Jezu mój! Dziękuję Ci za wskazanie Ojca Prawdziwego. Dziękuję Ci za przekazanie nam Matki Najświętszej...jakże Ona cierpi z każdym osamotnionym, który czeka na miłość!”...”Ojcze mój”. Zacząłem odmawiać moją modlitwę w intencji tego dnia...
Kolega zabrał mnie na zebranie, ale w stanie uniesienia modlitewnego nie mogłem normalnie rozmawiać. Piękna pogoda, ale moje serce było przy samotnych, smutnych pragnących miłości. Na miejscu skierowałem się ku kościołowi, bo serce dalej przenikał ból, a łzy płynęły po policzkach na ziemię.
W przedsionku zamkniętego kościoła przywitała mnie figura Matki „Pocieszycielki Strapionych”, a tablicy Pan Jezus Miłosierny powiedział do mnie: „taka modlitwa jest zawsze wysłuchana” (do s. Faustynki). Westchnąłem cicho zadziwiony: „Jezu mój! Jezu”. Dopiero tutaj wiem jak wielkim darem Boga jest Kościół Katolicki.
Całkiem odmieniony, pełen radości odmawiałem cz. chwalebną różańca i tak trafiłem na zebranie lekarskie zorganizowane przez wrogów rodziny i dzieci! Instytut Pediatrii zalecał karmienie mlekiem krowim, a moja myśl uciekła do Matki Bożej i Jezuska. Jasno widzę, że Szatan chce uderzyć w macierzyństwo...w miłość matki do dziecka!
Ponadto ściąłem się z lekarką (pediatra), która była zawziętą zwolenniczką aborcji. Nic nie dała dyskusja...stwierdziłem, że „takie dyskusje będą trwały przez wieczność, ponieważ jest to walka Światłości z ciemnością!” Ona tę rozmowę zakończyła złośliwym stwierdzeniem, że w takim razie jest ciemnością! Straciłem pokój i falami napływało rozdrażnienie...
Po powrocie do domu skończyłem moją modlitwę, a w drodze z działki zapaliłem lampkę pod "moim" krzyżem. Serce przeniknęło zawołanie Pana Jezusa na krzyżu: „Eli, Eli lama sabathami”. Pan dodatkowo dał mi łaskę poznania Jego opuszczenia na krzyżu!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 641
NMP z Lourdes
Tuż po północy padłem na kolana i w smutku serca zawołałem: „Matko moja daj zdrowie najbliższym...odsuń nieszczęścia, oddal uszkodzenie zdrowia u córki, syna, żony, a mnie daj sprawność służenia innym...Matko moja!"
Wciąż wraca rozterka: czy mam prosić o dar uzdrawiania? Właśnie mam otworzyć II tom „Pieśni o Bernadecie”, gdzie na stronie 127 są słowa: „Jeśli chodzi o uzdrowienia /../". Po latach napłynie, że dając moje świadectwa „uzdrawiam duchowo"...
Z ciężkiego snu zrywa budzik, a w mojej słabości napłynął obraz o a z y na pustyni, którą jest Kościół Pana Jezusa. W drodze na Mszę Św. rozpocząłem moje modlitwy (poranne i różaniec Pana Jezusa), gdzie właśnie wypada wołanie za rodzinę. Jakże to piękne ułożone duchowo...
Przykro mi, bo dzisiaj zerwano wielu ludzi ludzi (posiedzenie Sejmu RP), a ja ja zagrażam spokojnym obradom. To zarazem niszczy mój pokój i radość z tego pięknego dnia. „Dziel i rządź”...to zostawili nam okupanci, a dodatkowo Szatan nienawidzi Matki Bożej i jej czcicieli.
Nawet teraz skierował mnie do kiosku, gdzie stary aparatczyk „podgląda” jaka prasę kupuję. Dałem się skusić i gadałem do niego: „przepraszam Matko...przepraszam!” W kościele było kilka osób: „nie chcą Ciebie Matko!” Jeszcze raz poprosiłem o objęcie mojej rodziny i przesunięcie w Czyśćcu dusz zmarłych aż do pradziadków.
Po odmówieniu modlitw zapalono światło, a spóźniony kapłan nawet nie wspomniał o dzisiejszym święcie! Popłynie Słowo, gdzie zdziwi powstanie Ewy z żebra Adama, ale dzisiaj mamy już odkryte komórki macierzyste z których możemy hodować to, co jest potrzebne w ubytkach tkanek.
Zawołałem też za „duszę chłopca, który był porażony i jeździł na wózku inwalidzkim”. W tym czasie siostra zaśpiewała: „Matuchna Wiecznego Pana”, a ja pozostałem po nabożeństwie wołając:
„Matko! Ty pragniesz mojego zbawienia i stałego wybierania Boga, abym przebywał z Tobą w Niebie. Tobie pragnę poświęcić moje życie”. Podczas powrotu z radością powtarzałem to zdanie i w tej radości zapaliłem lampion pod figurą Matki Bożej Niepokalanej, która przyszła pod nasz blok.
W przychodni było niby mało ludzi, ale zeszło do 14.30. Dzisiaj wskazywałem chorym, aby zgłaszali się po pomoc do Matki Bożej i prosili o prowadzenie, bo zbyt mocne wierzymy w możliwości lekarzy, którzy mylą się, leczą źle rozpoznane choroby lub dobrze rozpoznane, ale złymi lekami. To zarazem pomogło w odczycie intencji tego dnia: za niewierzących w cudowne uzdrowienia i da możliwość modlitw na dyżurze w pogotowiu.
Podczas karetką od małego pacjenta z radia Watykan popłyną słowa Jana Pawła II, a właściwie od Pana Jezusa do mnie (odpowiedź dotycząca uzdrawiania): ważniejsze od uzdrawiania jest pójście do chorego i bycie z nim! Dobrze, że w kabinie było ciemno, bo jęknąłem: „och Jezu mój”, a łzy zalały oczy.
Od razu zacząłem odmawiać moją modlitwę (od „św. Osamotnienia Pana Jezusa”) w intencji tego dnia: za wszystkich niewierzących w cudowne uzdrowienia. W pokoju lekarskim „Słowo” otwiera się na tekście: „W każdej modlitwie mówimy do Niej, jak do kogoś, kto jest tu i teraz! Ludzie wybrani przez Boga widzą tę Jej obecność.” W sercu odczułem, że są to słowa też do mnie...
Jakże koi głęboki sen, a budzę się całkowicie odmieniony...wyjazd, całe niebo w gwiazdach. Jakże Matka potrafi obdarować! Właśnie pasuje cz. chwalebna różańca (Wniebowstąpienie Pana Jezusa i Wniebowzięcie NMP). Wprost nie mogę się nadziwić.
Ten wyjazd był zbyteczny, bo lekomanka obudziła się przy nas po 10 tabletkach relanium, ale ja nie miałbym tych przeżyć duchowych. Wówczas odmówiłem cały różaniec, a cz. bolesną skończyłem w ciemności, skulony na łóżku!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 687
Przed pracą wołałem do Pana Jezusa z powodu darów płynących od ludzi! Nie chcę tego...”Panie Jezu! Ty wiesz, że nie chcę tego. Ty wiesz, Panie Jezu, że pragnę tylko mówić o Tobie, tak, jak ten młody człowiek z wczorajszego programu telewizyjnego."...
Zarazem przepływają obrazy walki duchowej: pismo „Nie”, kabaret „Polskie ZOO” oraz klub parlamentarny niewiast „wyzwolonych” w naszym parlamencie. Jak trafić do takich z tym, że jesteśmy po śmierci...każdy może, że Szatan jest (stąd ich pomysły).
W tym smutku miałem wielkie pragnienie być blisko Pana Jezusa...nawet „patrzyła” Jego wielka figura! Nagle napłynęło poczucie łączności z Bogiem Ojcem i Jego "dotknięcie" (ułamek sekundy), które wywołało wielką moc i chęć do pracy, niesienia pomocy, radość i bezinteresowność! Inni muszą to ćwiczyć..."układać się", a ja wiem, że to spłynęło z Nieba!
Zawołałem do Pana Jezusa, aby objął Swoją opieką szereg rodzin i dodałem do nich moje dzieci: "och Jezu - to także Twój syn, oddałem Ci go...poprowadź też córkę, zalej ją Twoim Światłem, niech odejdą od niej ciemności!”
Popłynęły modlitwy poranne, a w pracy przewijały się ludzkie tragedie. Dziadek z nowotworem płuca poprosił, abym mu pomógł! Wszystko ma ustalone i jest leczony przez specjalistów. Dotknąłem jego głowy i powiedziałem, że nie mam daru uzdrawiania. Nagły zgrzyt na poczekalni. Tłumaczę młodej pacjentce, że przepuściła dwie chore i mogła uczynić to jeszcze raz z miłością...
Około 14.30 zrobił się ponowny nawał chorych, a ostatnim był przestraszony staruszek, któremu tłumaczyłem działanie Złego, który „atakuje modlących się, wpuszcza im strachy, zwątpienia i lęki.” Nie mógł zrozumieć o czym mówię, ale pomogła rycina. Nawet podziękował....
Dzisiaj Sejm RP walczy, a Wałęsa grozi! Moje serce zalewa wielki smutek, ponieważ mu zawierzyłem (nabrałem się), a mówił o Matce, a jak u niego z Eucharystią? Czy profanował?
Z radia popłynie: „Kyrie, Gloria...Agnus Dei”. Co oznaczają te słowa (łac. Baranek Boży)? Wróciła wczorajsza rozmowa z przedstawicielem Hare-Kryszna, który nie rozumiał wielu spraw duchowych.
Teraz usiadłem w ciszy, skulony...z głową na biurku lekarskim i tak odmawiam koronkę do Miłosierdzia Bożego. Nagle "ujrzałem", że Bóg Ojciec kocha nas wszystkich...także wrogów naszej wiary. Jak wielką radość w Niebie sprawiłby powrót do Boga pewnego siebie Piotra Gadzinowskiego z „NIE”. Przecież uczniowie tez nie pojmowali „trudnej mowy” Pana Jezusa!
Podczas oglądania filmu „Don Kichot” pomyślałem o wszystkich błędnych rycerzach w świecie duchowym: filozofach poszukujących Prawdy, a droga już znana! W tej intencji będę kontynuował moją modlitwę.
Wśród takich jest mój syn, który nie może odnaleźć swojej drogi życiowej. „Synu mój! Najważniejsze jest odczytanie Woli Ojca, ponieważ to prowadzi do wykonywania powołania! Zły mąci, kusi, mami światem i innymi zajęciami. Módl się, aby Ojciec objawił ci Swoją Wolę!"
W chwili, gdy to piszę słuchaczka protestuje przeciw śpiewaniu przez zespół bitowy słów Pana Jezusa na krzyżu: "Eli, Eli lama sabahtami”, a „Gazecie wyborczej” prymas powie o „wyrzuceniu Boga i lekceważeniu Go”.
Padłem na kolana kończąc moją modlitwę w intencji tego dnia...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 731
Po straszących snach padłem na kolana: „Panie Jezu spraw, abym milczał...Jezu bądź dzisiaj ze mną!”...3 razy przeżegnałem się wodą św.! W pokoju wzrok padł na otwartą książeczkę z modlitwą za lekarzy: „Wiesz, Panie, że częściej nam potrzeba ich dobrego słowa niż lekarstwa /../ oni też noszą w swoim sercu cierpienie.”
Nie udało się zakończyć modlitw porannych, które bardzo lubię, bo musiałem zabrać do samochodu koleżankę, a „czuwaje” są już na stanowiskach, bo dzisiaj Wałęsa zaczyna bój z Sejmem RP. W pracy nawałnica, nawet nie można wypić kawy i wyjść do ubikacji.
-
Proszę nie oddzielać obecnego życia od Prawdziwego! Zalecam to chorej dziewczynie dwa razy i wiem, że Matka Boża zniweluje jej przebieg ciężkich napadów astmy!
-
Musi pan drgnąć w kierunku życia duchowego, ponieważ ma pan ogłoszoną średnią życia mężczyzn (66 lat). Pomyślałem o ciągach kombinacji komputerowych, które narysowałem starszemu panu...
-
Nic nie uda się bez modlitwy, bo tylko ona obezwładnia szatana!
-
Proszę nie zabijać w myślach, bo wszystko jest rejestrowane!
-
Niech pani uświęci cierpienia, ponieważ zły może wpuszczać zwątpienie, a nawet kusić samobójstwem (w dużych bólach)...
-
Muszę pani dać zwolnienie, taki rozkaz z Nieba, wiedzą tam o pani, za miesiąc proszę przejść na emeryturę..tutaj leki, w braku poprawy oddział wewnętrzny. Faktycznie chciałem pozbyć się tej ciężko chorej (wysokie ciśnienie rozkurczowe), która za miesiąc będzie na emeryturze i ma chorą córkę, ale napłynęło „daj!” (zwolnienie)...wydałem cały miesiąc.
Przykro mi, że nie mogę spokojnie przejść na obiad...dlaczego już nasze służby napadają na Polaków? Teraz błyskawicznie przepływają zdarzenia:
-
wczorajszy film „Ojciec Piotr” z jego słowami o potrzebie drgnięcia ku zbawieniu
-
wcześniejsza rozmowa z pacjentem o św. Łotrze...ostatni pierwszym, bo nawet w chwili śmierci Pan Jezus obdarza Rajem!
-
spóźnieni pacjenci, których przyjąłem z miłością...sam byłem tym zadziwiony…
To chyba w ramach dzisiejszej intencji modlitewnej: za zgłaszających się do Pana Jezusa w ostatniej chwili. Napłynął obraz: normalnego człowieka - Kościół - Pan, a spóźniony pomija Kościół i zgłasza się bezpośrednio! Tak było z ostatnią pacjentką, która nawet nie była zarejestrowana, a do tego obca! Takie właśnie jest Miłosierne Serce Boga.
Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego i nawet nie chciało się wracać do domu, bo zapragnąłem modlitwy w ciszy o która tak trudno...
APeeL
- 08.02.1993(p) W INTENCJI POKOJU W MOJEJ OJCZYŹNIE
- 07.02.1993(n) ZA SZUKAJĄCYCH DOWODÓW NA ISTNIENIE BOGA
- 06.02.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ ŚWIATŁEM BOGA NA ZIEMI
- 05.02.1993(pt) ZA POTRZEBUJĄCYCH POWROTU DO WIARY ŚWIĘTEJ
- 04.02.1993(c) ZA BARBARZYŃCÓW NISZCZĄCYCH ZIEMIĘ I ICH OFIARY
- 03.02.1993(ś)ZA NISZCZĄCYCH ZDROWIE I ŻYCIE LUDZKIE
- 02.02.1993(w) ZA ROZNOSZĄCYCH ŚWIATŁOŚĆ
- 01.02.1993(p) ZA NIKCZEMNIKÓW WOJSKOWYCH
- 31.01.1993(n) ZA PRZEŚLADUJĄCYCH BŁOGOSŁAWIONYCH...
- 30.01.1993(s) ZA WYŚMIEWAJĄCYCH MATKĘ PANA JEZUSA