Serce zalała radość, bo przez całą noc - na dyżurze w pogotowiu - nie obudzono. Można powiedzieć, że płacili za spanie! W oczekiwaniu na zmiennika odmawiam ”Anioł Pański” z pragnieniem bycia na Mszy św. o g. 7.00. Drugie zaskoczenie...w przychodni dali „przydział” prowiantu...jak dla powodzian.

    Teraz w kościele „patrzy” figura Pana Jezusa Dobrego Pasterza oraz wizerunek Ducha Świętego, a dzisiaj Herod - dla kaprysu kochanki - zabija Jana Chrzciciela. Po sprawdzeniu „To-To” Pan wskazał, że nic nie da wygrana, bo po krótkich radościach musimy wrócić do Boga.

   Jakby na potwierdzenie tego lekkomyślnie skręcam, a wprost na mnie pędzi samochód. Pierwszy raz w życiu byłem bliski śmierci na własne życzenie. Dobrze, że nie zatrzymałem się, a on nie zmienił pasa ruchu.

   Smutek zalał serce, bo niespodziewanie narobiłbym wielkich kłopotów niewinnemu i mojej rodzinie. Czy przypadkowe było czytanie o wskrzeszenie Łazarza? Czyż Pan - przed chwilką - nie podarował mi życia? To znak ochrony Boga i darowizny jaka jest zbawienie duszy.  W tym czasie na ziemi znalazłem pokwitowanie czyjejś  d a r o w i z n y.

   Teraz w biurze rachunkowym załatwiam rozliczenie. Myślałem o dopłacie, a otrzymałem zwrot. Przyjechała córka z podarunkiem (książką o wahadełku). Pada deszcz, a moje serce zalewa radość w której pasuje odmawianie tej cz. różańca. W tym stanie pojawiło się pragnienie całkowitego poświęcenia się Bogu Ojcu...to stanie się, ale po przejściu na emeryturę!

   Podczas odmawiania modlitwy wieczornej przepływały: nagrody, odszkodowania, stypendia, pożyczki, pomoc innych, wyróżnienia i znaleziska...

    Wyjaśniła się bliskość Pana Jezusa Dobrego Pasterza. To ochrona Pana sprawiła, że nie zginąłem bo wciąż proszę o śmierć dobrą oraz godną i wszystkich przestrzegam przed śmiercią naglą (chwaloną przez wiernych). Podziękowałem Bogu za ten dzień i przeprosiłem za moje słabości…

                                                                                                                         APEL