Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

07.03.1993(n) ZA ODDALONYCH OD KOŚCIOŁA ŚWIĘTEGO...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 marzec 1993
Odsłon: 473

   Przed snem czytałem relację skazanego na śmierć, który wskazywał na pięknego motyla wylatującego z larwy; jako przykład wyzwolenia duszy z ciała. Jakże podobne są świadectwa wiary wierzących...dla poszukujących!  

    Zbudziły mnie straszące sny i dobrze, ponieważ od 8:00 mam dyżur w pogotowiu, a pragnę być na Mszy św. o 7:00. Nie udało się, bo w samochodzie doszło do zablokowania kierownicy. Wczoraj nie posłuchałem natchnienia, aby podjechać do warsztatu. To okaże się "zdarzeniem duchowym" dotyczącym później odczytanej intencji tego dnia.

   Pokazano program z Karagandy, gdzie ludziom - po wielu lat oddano kościół - z uwięzionym kapłanem. W krótkiej rozmowie z żoną o Kościele świętym (nie tylko budynku) mieliśmy łzy w oczach, ponieważ wiemy co oznacza Eucharystia. Nie możesz otrzymać tego Cudu Ostatniego bez namaszczonego kapłana katolickiego.

    Podczas Mszy świętej radiowej o. Jacek Salij mówił o tych, którzy Jezusowi mówią ‘tak’, a kościołowi ‘nie’! Szkoda że nie wspomniał o szatanie...głównym przeciwniku naszej wiary, Kościoła i Pana Jezusa.

    Duchowo przyjąłem Eucharystię, a w sercu pojawili się wyznawcy, którym zabrano kościoły z niemożliwością zjednania z Ciałem Duchowym Pana Jezusa. Prosiłem na kolanach Zbawiciela o zmiłowanie się nad pragnącymi Komunii św.; „Jezu! Jezu! Daj im tę łaskę, bo wiem, co oznacza to pragnienie”. Serce zalał pokój z uczestnictwem w życiu nadprzyrodzonym...już tutaj!

   Teraz mam wyjazd do pacjenta, gdzie przywitała mnie wielka figura Matki Bożej. W tym dniu będą towarzyszyły mi...z jedną na rozdrożu. W tym czasie sercem byłem w Jugosławii, gdzie całe miasta, chorzy i dzieci są głodne. Z włączonego telewizora popłynie "Wielka Improwizacja" (Dziady) z pieśnią o zmartwychwstaniu Pana Jezusa!

  Właśnie w tym czasie zerwano do pacjenta z zapaleniem płuc, gdzie wciśnięto mi pieniądze, a to czas koronki do Miłosierdzia Bożego. Przepraszałem w wielkim bólu, a w pokoju lekarskim ponownie padłem na kolana z wołaniem; „za oddalonych od Kościoła świętego". W tym cierpieniu są osoby żyjące bez Sakramentu małżeństwa. Wyobraź sobie w takiej sytuacji pragnienie Eucharystii, a właśnie zaczęły bić dzwony kościelne...

    O 17:30 ponownie padłem na kolana i w części Bolesnej Różańca wołałem za różnie oddalonych od Kościoła św.! Ogarnij cały świat, gdzie palą świątynie i mordują kapłanów. Podczas Drogi Krzyżowej wołałem do Boga Ojca, że; "jestem dobrowolnym Szymonem niosących krzyż Pana Jezusa” z prośbą o zmiłowanie nad tymi biedakami.

   To wołanie trwało dalej w karetce, a łzy płynęły z oczu; podczas rozciągania i przybijania Zbawiciela do krzyża, Jego podniesienia z przebaczeniem oprawcom.

   Od siebie dodałem; "Ojcze! Wybacz to czyniącym, bo wielu nic nie widziało o Tobie, wielu umierało w opuszczeniu z szatańskim kuszeniem”. Prawie omdlewałem z pragnieniem przeciągania się wyjazdu. Pacjent miał błahe schorzenie; bóle w przebiegu półpaśca...podziękowaliśmy za częstowanie wódką i kawą.

   Późno a właśnie nadchodzi potwierdzenie intencje modlitewnej, ponieważ wzrok zatrzymał artykuł; "Moskiewska Parafia św. św. Piotra i Pawła” okazało się, że; „Nie odzyskała jeszcze swego kościoła".

   Ten dzień kończą słowa umierającego Pana Jezusa; „Pragnę”, „Wykonało się” i „Tobie oddaje Ducha Mego” z koronką do pięciu św. Ran Zbawiciela. „Ojcze Przedwieczny przyjmij przez Niepokalane Serce Matki Bożej - pięć Świętych Ran Syna Twego - jako przebłaganie za tych, którzy w momencie śmierci pragnęli Eucharystii"…

                                                                                                                                 APeeL

 

06.03.1993(s) ZA NIEPOWAŻNIE TAKTUJĄCYCH KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 marzec 1993
Odsłon: 1182

motto: zakład pogrzebowy

     W śnie „do przodu” ujrzałem pusty oddział wewnętrzny...po czasie tak się stanie, bo zostanie zamknięty, a kolega straci ordynaturę, która mu się nie należała (nie miał specjalizacji, ale to był czas, gdy „nie matura, a chęć szczera”).  

     Zerwał mnie budzik syna i przypomniało się, że to pierwsza sobota. Wyraźnie poczułem obecność Bestii, ponieważ zalał mnie niepokój, niemożność skupienia się, a nawet splątanie myśli. 

    W kościele poratowała pieśń: „ludu mój ludu cóżem ci uczynił? Jam cię wyzwolił z mocy Faraona”... Przez serce przepłynęła jasność dotycząca cudownego wyprowadzenia narodu wybranego z Egiptu.

   W czytaniach były słowa o tym, że mam Boga Ojca, którego muszę słuchać i chodzić Jego drogami. Ja jestem Jego szczególną własnością. Tutaj, gdzie zostałem postawiony („kołek wbity w miejscu pewnym”) mam dawać świadectwo wiary i szerzyć Ewangelię.

    To słowa do Izraela, ale przeniknęły moje serce. Ja wiem, że Pan mnie „wywyższył” i dał mi poznać Swoją Obecność (Pwt 26, 16-19). Jakże w tym momencie pasuje zalecenie, aby miłować swoich nieprzyjaciół i modlić się za prześladowców.

    Po Eucharystii duszę zalał pokój, a podczas czytania litanii do NM Panny  przez moje serce przelatywały iskierki Miłości Bożej: ”Panno czysta. Niepokalana. Nienaruszona. Najmilsza...”. Tego nie można wyrazić naszym opisem. Kapłan prosił o modlitwę za tych, którzy niepoważnie traktują Kościół Pana Jezusa. 

    Po przeżyciach duchowych napłynęło rozluźnienie, a bestia uderzyła ponownie. Przypomniał się wczorajszy dzień postu, gdy kusił: „och! mogę już jeść, bo jest wieczór, doba minęła od czwartku”, a dzisiaj zaleca, że „po wczorajszych modlitwach i Mszach św. jestem zwolniony z modlitw” (Szatan wpuszcza natchnienia w pierwszej osobie). Jego działanie widzisz dzisiaj w kłamaniu bolszewików zajmujących Ukrainę.

    10.00 Właśnie przybył pacjent, któremu do książeczki włożyłem jego pieniądze. Wróciła radość Boża i pokój oraz pragnienie modlitwy. Popłynie: „Anioł Pański”, dwie części różańca, moje modlitwy poranne i różaniec Pana Jezusa, a nikt  nie przeszkadza przez 1.5 godziny. Zdziwisz się, że tyle czasu poświęcałem na modlitwy, ale tak jest w początkowej fazie mistyki.

   Dzisiaj moja koncentracja polega na uczestnictwu w Mszach św. oraz modlitwach po zaproszeniu przez Boga, bo wówczas mają charakter duchowy.

    Po przyjęciach zaplanowałem spotkanie z niewidomym z którym rozmawialiśmy o działaniu Szatana, a zły wskazał na „reperację samochodu”! W stacji był tylko dyżurny i nic nie mógł zrobić! Sztuczka udała się, bo zapomniałem o spotkaniu.

   Później sprzątałem wokół bloku i wszystko paliłem, ale dym leciał ludziom w okna. Zacząłem modlitwę, a trafił się wierzący inaczej, który nie lubi dewotek latających do kościoła!

    18.00 „Spojrzał” Pan Jezus w koronie cierniowej, a serce zalała tęsknota za Bogiem z pragnieniem czuwania w pustym kościele. Nagle pokazują dzieje ludu polskiego w Karagandzie w Kazachstanie. Piękne obrazy i płacz niewiast nad zmarłym kapłanem, który przybył tam za Głosem Ojca. Msze św. odprawiał w konspiracji, a później był więziony przez 10 lat.

    Nawet teraz, gdy to przepisują zimne dreszcze „prawdy” przepływają przez ciało. Popłakałem się, ponieważ Bóg dał nam wielka łaskę jaką są kapłani (wg staruszki z późniejszego programu telewizyjnego...”chałaciarze”) oraz świątynie, których lud nie chce!

   Padłem na kolana i ze łzami w oczach odmawiałem moją modlitwę (wg instruktażu) z koronką do 5-ciu ran Pana Jezusa, a  na dobranoc pocałowałem umęczoną i senną żonę.  

    Dzisiaj, gdy to opracowałem (27.08.2014) zobaczyłem klepsydrę...kolega ze snu zmarł z powodu udaru mózgu. Wielokrotnie namawiałem go do nawrócenia, ale w końcu określił, że jestem tendencyjny. Przykro mi, że Kościół święty taktuje się jako zakład pogrzebowy...                                                                                                                                                         APeeL

 

05.03.1993(pt) ZA MOJĄ NIEWIERZĄCĄ RODZINĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 marzec 1993
Odsłon: 704

Pierwszy Piątek

    Tuż po przebudzeniu o 5.40 „spojrzał” Pan Jezus z krzyżyka na ścianie...”w Imię Ojca, Syna i Ducha Świętego”. Podczas modlitwy porannej napłynęło natchnienie, aby dzisiaj wołać za niewierzących, odwiedzić matkę ziemską...może odmówię drogę krzyżową w kościele, gdzie byłem ochrzczony.

    Nagle serce zalała radość i pokój z pragnieniem spotkania z Panem Jezusem (o 7.30), ale do tej pory jestem na dyżurze w pogotowiu. Właśnie wcześniej przybył zmiennik...

    Płynie „Anioł Pański” z ulubionym wołaniem do Matki Bożej („Pod Twoją obronę”). W świątyni Pana popłakałem się przy słowach o „słodkim Panu Jezusie”. Skuliłem się i wolałem: „Jezu...Jezu...Jezu! Ojcze mój! Dlaczego tyle darów”. Przekazałem post, modlitwy oraz Eucharystię za niewierzących i dusze takich z rodzony, otoczenia i tych, których spotkałem w moim życiu.

    Dodatkowo zawołałem za duszę ojca ziemskiego, aby została wspomożona. Miałem pragnienie, aby na tym nabożeństwie było mało ludzi i chciałem zdobyć wczorajsze czytania. Na ten moment kapłan podszedł do mnie z otwartą księgą, a ja zdziwiony zawołałem: „Matko moja!”.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (11 marca 2019) dodatkowo jestem zaskoczony, bo w „Modlitwach za zmarłych na każdy dzień tygodnia” wypadło wołanie za dusze zmarłych z rodziny!

   Nie mogłem wyjść z Domu Pana, bo serce zalewała niewyobrażalna radość. To jest zarazem wielkie cierpienie, bo trzeba wracać do bałaganu w przychodni. Jakże chciałbym być lekarzem katolickim…

   Nie mogłem w pełni wrócić do ciała i pierwszej pacjentce mówiłem o pokoju duszy, który jest darem Boga i spływa na nasze ciało fizyczne. Ludzie szukają ukojenia ciała, ale bez Boga otrzymują tylko namiastkę.

   Zły sprawił kłótnie pod drzwiami gabinetu. Matce dzieciątka 2.5 letniego wyjaśniam, że jej wyjazd do sanatorium to „diabelskie dobro”, a wcześniej otrzymała znak, bo nie przyjąłem jej o 15.00, gdy przyszła po wypisanie wniosku. Teraz wszystko jej wydałem, ale prosiłem, aby zwróciła się w modlitwie do Matki Bożej.

   Podczas dalszych przyjęć falami napływał pokój i radość z niesamowitym smakiem w ustach. Później nazywałem to „wzmacniająca słodyczą”, a dzisiaj wiem, że jest to działanie Ducha Świętego! Wówczas pomagałem z serca pełnego prawdziwej radości!

    Przed wyjazdem do matki ziemskiej wzrok zatrzymał znicz, a to przypomnienie, że mam zapalić go pod krzyżem (godzina Miłosierdzia Bożego). Ludzie biegają na groby i palą lampki śmiertelnikom często potępionym, a zapominają o symbolu grobu Zbawiciela.

    Z modlitwą za niewierzących trafiłem do ziemskiej matki, a w oknie warsztatu zmarłego ojca zobaczyłem metalowy krzyż. Matka mówiła o rozkradaniu majątku i nie chciała iść na Mszę św. oraz drogę krzyżową. Jakże mi przykro, bo nikt z rodzony nie zna procedury pierwszych piątków i nie uczestniczą w nabożeństwach.

    W rodzinnym kościele kapłan prowadził drogę krzyżową, łzy zalewały oczy, a jego słowa przenikały serce i duszę...z bólem padałem na kolana i tak chciałbym trwać!  Zostałem na Mszy Św. i ponownie zapragnąłem Eucharystii, która koi rozłąkę z Panem Jezusem. Na zakończenie była litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

    Nie planowałem wstępować do brata, ale chciałem się ogrzać, bo w kościele było zimno. Tam naprawdę było ciepło, stół zastawiony żarciem, pełny luz. Z pragnienia serca mówiłem im o Niebie, Matce Bożej, woli Boga Ojca, porzuceniu życia „majątkami” z potrzebą wyzwolenia się od spraw materialnych...

                                                                                                                                      APeeL

 

 

 

 

04.03.1993(c) ZA PACJENTÓW, KTÓRYCH SKRZYWDZIŁEM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 marzec 1993
Odsłon: 697

    W śnie w pogotowiu („płacili za spanie”) przybył do mnie sanitariusz w sutannie z podarunkiem w węzełku: małym jabłkiem i robaczywą gruszką...przebudziłem się ze śmiechem! Później pacjent przyniesie robaczywe gruszki (zdrowe) i spotkam sanitariusza ze snu.

    O 5.00 przełamałem się i padłem na kolana: „Ojcze! Jezu mój! Matko Boża!...jak to się stało, że zalano mnie taka ilością darów? Dlaczego mnie wybrano? Dlaczego ja?”. Najważniejsze jest poznanie Jezusa Chrystusa i udział w Jego cierpieniach.

    Napłynęło wyjaśnienie: 

- Pan Jezus, śmierć na krzyżu i moje odkupienie

- Modlitwy żony i pacjentek z moim nawróceniem!

   Mam być na Mszy św. o 7.30 Płyną modlitwy, a podczas wchodzenia do kościoła wymawiam „Zdrowaś Maryjo” („bądź pozdrowiona”)...wzrok zatrzymał wizerunek Matki Bożej. Napłynął obraz duszy naszej pracownicy, a zły wpuścił ohydne obrazy: „w Imię Jezusa idź precz Szatanie”

    Przypomniał się też starszy pacjent, który prawdopodobnie zmarł z powodu mojego leczenia eufiliną. Pielęgniarka nie zgłosiła, że udało się jej podać lek dożylnie (miała kłopot). Czy ja przerwałem nagle jego życie? Na pewno nie był przygotowany na spotkanie z Panem. 

   Poprosiłem w jego intencji wołając, że: „to moja wina, bo to morderstwo...morderca!...morderca!! Panie proszę o miłosierdzie dla moich pacjentów i dusz takich...w ich intencji dzisiejsza Eucharystia”. Nie mogłem wyjść z kościoła i zacząłem modlitwę w intencji tego dnia...

   W przychodni był ogrom ludzi, ale pracowałem z mocą i gdzie mogłem nauczałem w sprawach duchowych:

  • co wam przeszkadza być razem? (emeryci w jednym domu, ale każdy „mieszka” oddzielnie), przecież to działanie szatana!
  • pacjentka szła do kościoła, ale skręciła do przychodni po wniosek do sanatorium! Wskazałem jej na sprawcę. Wróci później i powie, że zrozumiała. Nawet dała mi pismo z Panem Jezusem w koronie cierniowej.
  • młodemu mówiłem o „obozie ziemi”, który podziękował „Bóg zapłać”.
  • wdowcowi zaleciłem przyjąć cierpienie i wołanie do Matki Bożej.
  • a kucharkom przypomniałem o poście!

   Nawał, nawał, prawie padałem!  Z telewizji padło pytanie: „jakie będzie świadectwo?”. „Panie Jezu przyjmij dusze tych pacjentów, przebacz, weź je w Swoje ramiona. zanurz je w Swojej Św. Krwi”. To wielkie cierpienie wynikające z poczucia odpowiedzialności za tych braci, którym mogłem skrócić życie (niewiedza, nędza ludzka, beztroska, nieświadomość, zaniedbanie).

   Z programu drugim telewizji popłyną słowa piosenki: „nie na długo będziesz sierotą”. Łzy zalały oczy, bo wrócił obraz młodego wdowca z dwójka dzieci. Wyjaśniłem mu tą chwilową rozłąkę...ma prosić Matkę Bożą o pomoc i prowadzenie. Musi wiedzieć, że zły będzie przeszkadzał, budził zwątpienie, mącił.

    Jutro jest 1-wszy piątek, a ja zamiast czuwać gadam (wada). Pan wyjaśnił to, bo przed północą z otworzonej Biblii (Księga Przysłów) popłynęły słowa: „usta gładkie, a serce złe”!

   Podziękowałem za ten dzień życia i przeprosiłem...

                                                                                                                           APeeL

 

 

03.03.1993(ś) ZA RANIĄCYCH SERCE BOGA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 marzec 1993
Odsłon: 1156

       W śnie znalazłem się w gronie znajomych pokerzystów. Wyraźnie widziałem ich zmęczone twarze. Po przebudzeniu napłynęła wielka chęć do pracy, bo dobrze wypocząłem...”Anioł Pański”.

    Podczas odmawiania modlitw porannych serce zalało wielkie pragnienie bycia z Bogiem i pozostanie w domu. Zmieszały się pragnienia ziemskie z duchowymi i powstała rozterka, bo mam do wyboru: sprawy niebieskie oraz „młóckę” w przychodni (może ją wykonać każdy inny lekarz). W bólu zacząłem wołać za tych, którzy ranią serce Boga.

    Napłynęło współcierpienie z Ojcem. Nie mogłem iść normalnym rytmem i nie było mnie dla tego świata. Wprost bałem się spotkać kogoś znajomego. Modlitwa to wielki dar na tym zesłaniu. Jakże ukoiło odmawianie „św. Osamotnienia”: „Jezu! Miłości moja! bądź uwielbiony i zmiłuj się nad tymi, którzy zasmucają Serce Boga. Matko miłosierdzia! módl się nad nimi. Ojcze Przedwieczny miej miłosierdzie nad nimi".

    Dużo ludzi ma kłopoty, ponieważ zamykają zakłady pracy. U nas dosięgnie to także mnie (dyżury), pielęgniarki oraz pracowników gospodarczych, bo kasują oddział wewnętrzny. Najbardziej zesmutniał kolega ordynator, który nie miał specjalizacji, ale tą funkcję pełnił z nadania.

    W południe serce zalało zawołanie modlitewne. To wielki smutek, a zarazem poczucie bliskości nieba na ziemi. Tego nie można opisać naszym językiem. Jak żyją inni? Gdzie ich nadzieja? Wyobraź sobie linię życia, która u takich jak ja wznosi się ku górze, gdzie moment „śmierci” oznacza Życie Prawdziwe oraz żyjących dla życia.

    Często czeka ich śmierć...i to prawdziwa (duszy) lub kłopoty, bo trafiają do czyśćca, gdzie czekają na wołania innych. Jeżeli nie mają wsparcia w rodzinie to pozostają im tacy jak ja. Jaka cześć mojej modlitwy spłynie na nich, gdy wołam za całą ludzkość?

    W chwilce przerwy w przyjęciach padłem na kolana i wołałem dalej „za raniących Serce Boga”. Wielu nie uznaje Boskości Pana Jezusa, a to wielki grzech.  

    Modlitwa trwała jeszcze wieczorem. Po chwilce snu w ręku znalazła się „Gazeta Polska” z wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego oraz  zdjęciem s. Faustyny. Ten pierwszy numer tygodnika „wcisnęła” mi kioskarka. Teraz wiem, że to nie było przypadkowe.

    Dzisiaj poszczę w intencji pokoju w b. Jugosławii, a w takich dniach syn zawsze prosi mnie smażenie jajecznicy! Dodatkowo za oknem odbywały się „psie gody”. Wyszedłem i przegoniłem całe towarzystwo.

    W Tv pokazano wydarzenie „światowe”: zemdlał prezydent Lech Wałęsa! Przecież to jasne, że Bóg krzyczy do niego: „przestań już! odejdź sam, bo cię odwołam”!! Na dodatek pokazano Mszę św. z Belwederu na którą zaprosił  „czerwonego” prezesa radio-komitetu!! Obaj czytali coś z otwartych książeczek do nabożeństwa. Niesmaczne to, ośmieszające naszą wiarę i obrażające Boga. „Panie Jezu! wybacz”.

    Dalej nosi w klapie wizerunek MB Częstochowskiej, a razem z Januszem Palikotem oraz Stefanem Niesiołowskim chcą zamknąć Radio Maryja! Prezydent Bronek wprowadza to w czyn przy pomocy swoich członków w KRRiT, a deklaruje się jako katolik i przystępuje do Eucharystii.

    Trwa bolszewizm. W głowach zaćmionych duchowo braci nie może się zmieścić, że taki jak ja (karciarz i pijak) mógł otrzymać prawdziwą łaskę wiary i chodzi do kościoła z miłości do Pana Jezusa, a nie na rozkaz jakiegoś nędznika! Te głowy są zbyt małe, aby zrozumieć, że moja religijność jest prawdziwa.

    Wczoraj oglądałem program „Krzywe zwierciadło” z Mariuszem Gzylem i Kubą Wątłym, którzy bawili się patykami (krzyżykami) i szydzili nawet z Komunii św.! Na końcu śmieli się z prokuratury, którą zawiadomiłem, że nie zostały obrażone ich uczucia niereligijne.

    Właśnie napisałem polemikę do „Wysokich obcasów”, gdzie swoją niechęć do Boga i wiary wylewał racjonalista Mariusz Agnosiewicz. To specjalista od pokazywania strasznej strony Kościoła katolickiego, który szerzy deprawację! Zobacz oblicze synów Bestii, którzy w swojej żądzy zabijania pokazują na innych. Tacy walczą z podobnymi do mnie, a tak naprawdę z Samym Bogiem...

   Na kolanach skończyłem modlitwy w intencji dnia, a napływa, że mogę dodatkowo prosić w moich sprawach:

 „Boże Ojcze! Proszę o ochronę mojego mienia...w tym moich zapisków, które czynię dla Ciebie!. Ty wiesz, że pragnę ogołocić się z wszystkiego, ale jest rodzina i tyle zagrożeń. Proszę o poprowadzenie syna i światło Boże dla córki”.                                                                                                                                                                                                      APEL

 

 

 

  1. 02.03.1993(w) ZA OFIARY SYSTEMU SZATAŃSKIEGO
  2. 01.03.1993(p) SKOSZTUJCIE I ZOBACZCIE JAK NASZ PAN JEST DOBRY...
  3. 28.02.1993(n) ZA TYCH, KTÓRZY UDAJĄ INNYCH
  4. 27.02.1993(s) ZA PROSTAKÓW DUCHOWYCH
  5. 26.02.1993(pt) ZA ŻYJĄCYCH Z KRZYWDY INNYCH
  6. 25.02.1993(c) ZA TYCH, CO KRZYŻ UWAŻAJĄ ZA GŁUPSTWO
  7. 24.02.1993(ś) ZA WSKAZUJĄCYCH DROGĘ DO BOGA
  8. 23.02.1993(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZNAJĄ ŻYCIA PRAWDZIWEGO
  9. 22.02.1993(p) ZA WIERNYCH WŁADZY
  10. 21.02.1993(n) ZA MAŁŻEŃSTWA ŻYJĄCE W NIECZYSTOŚCI

Strona 1950 z 2288

  • 1945
  • 1946
  • 1947
  • 1948
  • 1949
  • 1950
  • 1951
  • 1952
  • 1953
  • 1954

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 438  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?