- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 117
W śnie ogarniałem moim sercem córkę. Po przebudzeniu napłynęło natchnienie, że moje mieszkanie ma być domem modlitwy. Poprosiłem Pana Jezusa, aby to się stało. Wcześniej czytałem o drzewie wydającym martwe owoce, a w audycji mówią o tym. W drodze do pracy odmawiam modlitwę, a szczególnie koiło powtarzanie "Ojcze nasz".
Pomyślałem o łasce uzdrawiania...nawet ujrzałem siebie w tej funkcji. Zawołałam tylko: "Jezu mój, Panie mojego serca ustal to Sam i daj mi znak! Jezu mój. Panie mój...tylko Twoja wola...przy każdym uzdrowieniu mówiłbym: "uzdrowił cię Jezus"!
Nagle ujrzałem podział;
- ziemia z fundacjami z wybieraniem chorych do leczenia wg kryteriów ziemskich
- Niebo z uzdrawianiem każdego, który otrzyma taką łaskę.
Bardzo mocno odczułem, że jednak łaską jest krzyż! Jasno widzę wszystkich, którzy szukają zdrowia. Koniec z moim pokojem, wówczas należę do cierpiących i nie wiem jakimi torami płynie Dzieło Boże.
Dzisiaj mam dobry dzień, bo nie brałem datków, zalecałem głodówkę w środę i piątek (zgodnie z przekazem z Medziugorie). Umówiłem się z pacjentem wierzącym w sprawie przekazywania sobie bałaganu i pokoju (on po śmierci żony ma zbyt dużo męczącej ciszy). W drodze z pracy otrzymałem pęk kwiatów...od znajomej kwiaciarki.
"Wiem Panie Jezu, że to od Ciebie lub Matki Prawdziwej". W domu okazało się, że te kwiaty są potrzebne córka (właśnie wychodziła na ślub przyjaciółki). Wcześniej była kłótnia - córka krzyczała na Boga, a żona ją nawracała!
- Dlaczego nie modlisz się za nią? Nie mów jej o Bogu, tylko Bogu o niej!
- My nie rozumiemy ciebie...ty żyjesz tym i tamtym światem. Powiedzieli mi prawdę, że żyję Tamtym Światem, ale jestem na tym świecie. Jak mam im to wytłumaczyć? Przecież wszystko trzeba oddać Maryi - Matce Jezusa, Jezusowi...cała reszta jest dodana. Już od rana trzeba szukać Jezusa, prosić o pomoc, modlić się i tak kończyć dzień.
Uciekłem od nich. "Ojcze nasz! Matko Miłosierdzia! Jezu mój" - teraz chciałbym objąć cały świat, przytulić wszystkich cierpiących, wzmocnić wątpiących. W tej sekundzie zrozumiałem jak bardzo cierpiał Jezus, jakże był niezrozumiany.
"Panie Jezu, Ty cierpisz nadal, bo większość nie chce Cię znać...wybiera nic, gdy Ty dajesz wszystko!" Piszę to w kuchni i w ciągu tych pięciu minut potrącano mnie 3 x, a przez drzwi płynęła kłótnia córki z żoną! "Panie Jezu nie ma miejsca dla mnie na spotkanie z Tobą! Każda wspólna chwila jest niszczona przez demona, którego ludzie tak lekceważą! Jezu. Jezu. Jezu!"
Zamknąłem się (wyjąłem klamkę z drzwi) odmawiając modlitwę przebłagalną za niewierzących. "Jezu spraw, aby część Twoich wrogów uwierzyła...daj im szansę!" Czy tak miał wyglądać dom modlitwy?
Nagle podczas dziennika telewizyjnego napadła mnie tęsknota za Jezusem. "Jezu! Gdzie serca nasze? Gdzie Ty? Kto o Tobie teraz pamięta i pociesza? Kto o Tobie myśli i kto Cię o coś prosi, gdy nie jest w potrzebie? Jezu mój pomóż tym, co maja rozterki, obudź ich serca, gdy trzeba skieruj ich do mnie...och, Jezu, gdybym tak mógł zapalić Ci wieczną lampkę?"
Nagle nadeszło natchnienie, aby taką wieczną lampkę zapalić w gabinecie przy Glinianym Jezusie. "Panie Jezu wspomóż duszę pani, która wykonała Twoją Twarz...bądź dla niej miłosierny". Właśnie telewizji pokazano Twarz Zbawiciela z Męki narysowaną przez satyryka: "Jezus ukrzyżowany, w koronie cierniowej puszczający oczko!" Jezu mój wciąż Cię obrażają!"
W ciszy czytałem Pismo, ale znowu jestem potrącany, znowu kłótnia...chwyciłem twarz w dłonie i wołałem 5 minut do: "Serca mojego Pana, Jezusa"! Napłynął pokój i radość do mojego serca - nagle wszystko stało się inne.
Tę radość Bożą Szatan zamienił w ludzki śmiech z rodziną. Zły nie oddaje łatwo pola! Nie raz i nie dwa stwierdziłem, że są takie dni próby, gdy jesteś n ę k a n y od rana do wieczora!
Co zrobisz - czy będziesz się kłócił i bił...czy uciekniesz do Jezusa? To bardzo słuszne próby - idziesz za Jezusem...musisz się czymś wykazać. Krzyczysz i bijesz się w złości - jeszcze nie dorosłeś!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 109
Trwa wczorajszy dyżur w pogotowiu...na dalekim wyjeździe trafiłem do oświetlonej izby na środku której stała naga kobieta, cała poparzona. Postępowanie rutynowe: narkotyk, zimny panthenol, zawinięcie w czyste prześcieradło.
Po powrocie ze szpitala - w ciszy nocnej - zacząłem czytać Dobrą Nowinę, gdzie Pan Jezus powiedział, że jestem Jego b r a t e m!
Z zadziwionego serca wyrwało się wołanie...
"Panie Jezu! Jezu mój! Panie mojego serca...nikt i nic nie ukoi mojej duszy, tylko Ty, Jezu. Wszystkie wspaniałości tego świata są mniej warte niż pył z Twoich Stóp. Jakże chciałbym poznać miejsca, gdzie byłeś Jezu. Jednak mam trwać tutaj - w Twoim Imieniu i z Twojego polecenia. Ja, marny człowieczek zostałem obdarowany przez Ciebie - służbą w Twoim Imieniu!
Dziękuję Ci, Jezu! Prowadź mnie dalej, bądź ze mną, wspieraj w upadkach i zagrożeniach. Spraw Jezu, aby Twoja Miłość zalała moje serce, które jeszcze rwie się do świata i jego marności. Nie pozwól Jezu, abym marnował czas, który muszę poświęcać Tobie i Twojemu dziełu!
Och, Jezu mój dlaczego Twoi słudzy są tak rozproszeni? Dlaczego jest ich tak mało? Dlaczego tak późno dałeś mi wezwanie do służby? Jezu mój! Jezu! Panie mojego serca i duszy. Synu Ojca Przedwiecznego...Światłości ze Światłości. Jezu! Jezu Chryste!"
Przed wyjściem do przychodni o 6.40 (jeden budynek), a pracuję od 8.00 poprosiłem powtarzając: "Panie Jezu bądź ze mną". Mimo wcześniejszego przyjścia pacjenci napadali, kłócili się prawie z krzykiem, a dzisiaj jest piątek. Przypomniała się zapowiedź zabicia Pana Jezusa! Czy ci ludzie nie nie czynią tego?
Przetrwałem, nikomu nie odmówiłem, każdemu dałem o co prosił (nawet "lewe" zwolnienia), upominałem zaćmionych, nie wadziłem się. W pośpiechu pobiegłem na Drogę Krzyżową, która wypadła w pierwszy piątek miesiąca. Całą drogę wołałem w modlitwie o całkowite przebaczenie wszystkim moim winowajcom. "Panie Jezu będę w złości wracał do nich, ale nie licz mi tego".
Prosiłem Pana o moją rodzinę, ponieważ jest atakowana z sukcesem przez Szatana...
1. córka stała się heretyczką...nawet bluźni Bogu!
2. syn jest obojętny, ale skłonny do wyśmiewania wiary
3. żona "ujrzała" własne orzechy i przestała przystępować do Eucharystii! Dodatkowo denerwuje się głupstwami (córka idzie na ślub koleżanki z przyjęciem weselnym). Proszę ją, aby nie poddawała się działaniu złego...przecież poganie prowadzą własny tryb życia.
W momencie, gdy padłem na kolana demon zalewał mnie dobrymi rozważaniami...dyskusją ze św. Jehowy z pomocą Ducha Św.! Zważ, że nie jest to nic złego, a nawet "dobro", ale przeszkadzające w kontakcie ze Zbawicielem, byciem na Drodze Krzyżowej. Popłakałem się podczas śpiewu z zawołaniem: "Jezu! Matko! Bądźcie przy mojej śmierci!"
Św. Hostię przyjmuję w intencji całej rodziny (żyjących i za dusze zmarłych) oraz za najdłużej przebywających w Czyśćcu, a także o światło wiary dla kolegę z żoną. Mam napisać do nich list.
Pozostałem na Mszy św. a w czytaniach będą słowa o...
1. Postanowieniu zabójstwa Izraela przez braci, ponieważ ojciec Józef kochał go najbardziej ze wszystkich swych synów (Rdz 37). W końcu sprzedali go "Izmaelitom za dwadzieścia [sztuk] srebra, a ci zabrali go z sobą do Egiptu".
2. Pan Jezus w przypowieści o właścicielu winnicy wskazał na zapowiadaną śmierć (Ewangelia: Mt 21, 33-43.45-46).
Ponownie przyjąłem Eucharystię, ale duchowo. Sercu zalała wielka siła i cichość. Niczego wówczas się nie boisz, bo nożem nie można zabić duszy...zabójca zabija wówczas swoją duszę! Nadal wołałem do Jezusa o pomoc dla zmarłych z rodziny. Dodatkowo otrzymałem w kościele jakiś odpust!
Z serca zapaliłem lampki pod "moim" krzyżem. Jakże pięknym światełkiem płoną, a w natchnieniu odczytuję, że: "oddam ci te pieniądze tysiąckrotnie"! Radość, moc, cichość i pokój w sercu...nawet nie czułem głodu (post ścisły)!
Dzisiaj, gdy to przepisuję (29.03.2023 r.) nie mam już takich przeżyć, bowiem przeważa ciężka praca związana z przepisywaniem i opracowywaniem dziennika duchowego...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 126
W śnie jestem świadkiem groźnego napadu. Dwa samochody, łąki, rów melioracyjny. W jednym samochodzie jest szykujący się do zabójstwa...jego wygląd był demoniczny. Krzyknąłem do niego: "Nie będzie szatan rządził duszami ludzkimi". Ten krzyk przebudził mnie!
7.05 Jezus nadal jest wyszydzany, opluwany i wymaga otarcia Umęczonej Twarzy. Dla odmiany popłynie przepiękna muzyka gitarowa, a ja w tym czasie zawołałem: "Matko! Matko Święta! Panie Jezu, pozwól mi dzisiaj...właśnie dzisiaj wytrzeć - moją pracą, słowami i myślami - Twoją Umęczoną Twarz! Jezu mój kochany, nasz Zbawco - tak ziemia wynagradza Twoje Dobro! Bądź ze mną Jezu".
Płynie muzyka, a z oczu lecą łzy...wolno napływa moc! Zauważ, że moc Zbawiciela rodzi się w naszej słabości: we łzach, łkaniu serca i tęsknej miłości. Napływa dobre natchnienie, aby w sprawie adoracji nocnej i miłosierdzia skontaktować się z wydającymi "Echo Medzjugorje", bo oni mają już przetarte ścieżki (mimo, ze są jeszcze "nielegalni" (nie mają imprimatur Watykanu).
Świetnie znoszę głodówkę (środa i piątek)...z rozpędu nie jem śniadania także dzisiaj. Wczoraj w ręku miałem cukierek i kilka razy łapałem za jabłko. To wszystko. Teraz napadła mnie żona zalecająca, abym nie wysyłał listu, a także zostawił w spokoju kolegę lekarza z kościoła zielonoświątkowego (odszczepieńcy). Takie dobre rady podsuwa Szatan. Ona ma inna ścieżkę duchową.
Przecież Pan uzdolnił nas, abyśmy się stali sługami nowego Przymierza i to nie według litery, ale według Ducha, bo litera zabija, a Duch ożywia". Napływa pomoc, aby otworzyć "Dzienniczek" s. Faustynki, Tam padają słowa do żony: "wygrałeś z szatanem, bo nie dyskutowałeś!" Sam się zdziwiłem i kręciłem głową. Zapomniałem, że tym dniem miałem "wytrzeć Umęczoną Twarz Jezusa". Nie wolno nawracać na siłę, wskazuję sens życia.
- Gdzie go szukać?
- Tam, gdzie dzwonią!
Zalęknionych kieruję ku modlitwie, ukazuję szatańskie sprory i złośliwości, otwieram oczy lamentującym na dary, które otrzymują od Stwórcy! Za wszystko trzeba dziękować!
- Za to lewe zwolnienie proszę iść na Drogę Krzyżową, stać w kątku i złapać tylko jedno Słowo!
- W Wielki Piątek o 18 powinny strzelać petardy i szampany, ludzie powinni wyjść na ulicę i wspólnie cieszyć się! To Dzień Radości Prawdziwej!
0 15.00 skończyłem dzień pracy całkowicie niezadowolony, bo nie tak miało to wyglądać! Teraz badam pacjentkę odrzuconą przez wszystkich - także przez rodzinę i służbę zdrowia. Krzyczy do mnie, że "zabiliśmy jej córkę...z czego teraz mam życ?" Trzykrotnie napływa, abym dał jej wszystkie pieniądze - około 200 tys.
Delikatnie pytam czy mogę ją wspomóc? Zarazem jednym ruchem dałem jej zawartość mojej kieszeni. Natychmiast Szatan podsuwa, że: "rozdaję pieniądze...ile za to mógłbyś kupić?" Zły strasznie nie lubi bezinteresowności i natychmiast pragnie wywołać żal...żal za wykonanie czegoś dobrego! W wydaniu ziemskim oznacza to: "aleś głupi!"
Jakże piękny jest dzisiaj program i jak piękne słowa ks. Pawła Piotrowskiego oraz wokaliza Ewy Błoch. Na tle płomienia świecy pojawiła się Umęczona Twarz Jezusa. Nie do wiary, nazwę tego dnia dałem rano! Łzy zakręciły się w oczach...prawie już mam pokazane codzienne prowadzenie! Każdy dzień zaczynaj od modlitwy i planu jak przeżyć dzień dla Jezusa?
Jak Go reprezentować?
Nie oddawaj czasu złemu!
Nie pozwalaj na bezmyślność istnienia!
Wieczorem oceń to wszystko, zauważ uchybienia, dokonaj korekt, a to będzie twój codzienny rachunek sumienia! Przecież tak robię już od pewnego czasu, ale nie miałem tej świadomości.
Teraz mówią o Jezusie, który wchodzi do jednostek bez przepustki. Nagle przypomniał mi się Jezus Żołnierz, który zwiastował czekające mnie próby! "Jezu mój! Jezu!" Łza zakręciła się w oku.
Mimo nawoływania Anioła Stróża...wielokrotne "Nie!"...dyskutuję, poruszam problemy polityczne, sprzeczam się. Zawołałem do Jezusa o p o k ó j i zacząłem czytać Ewangelię. Trafiam na zdanie, że Pan Jezus "nie wadził się"!
Przysnąłem, a tam zmarła starsza pani, młoda dziewczyna ma w sercu prawdziwą radość...odbieram tą radość jako autentyczne szczęście wyzwolenia starszej pani z ziemskiej niewoli!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 124
Po przeczytaniu zapisków s. Faustyny przekazałem mój dzień życia Panu Jezusowi. W śnie krążyłem po nieczynnym targowisku, gdzie jedna z właścicielek straganu w oczekiwaniu na klienta odmawiała Różaniec.
Postanowiłem iść do pracy pieszo, ale napłynęło, że mam tego nie czynić. Żona przekazała, że speszyła kiedyś kapłana słowami powitania: "Niech będzie po chwalony Jezus Chrystus".
Kiedyś słuchałem sprawozdania kapłana z "działalności duszpasterskiej". Ile było tam ziemi! Tak chciałbym, aby wielu ludzi nawróciło się! Jak to uczynić? Staruszek przed śmiercią pytał kapłana: czy nawraca z nacisku żony lub rodziny? Kto ma to zbadać?
Prawie wychodzę do pracy - odruchowo wyjąłem klucze, a przez to zauważyłem, że nie zabrałem głównego (od kasetki). Demon dobrze wiedział jak wielkie byłoby zamieszanie. Dlatego Anioł Stróż mówi: "nie"!
W drodze do pracy modliłem się za rodziców chłopaka i za redaktorkę z "Polityki" z wołaniem o dar wiary dla nich. W myślach mówiłem do ludzi w kościele, bo tylko garstka pragnie Eucharystii sprawiającej miłość i pokój w sercach. To musisz sam zaznać, bo uniesień duchowych nie można opisać (brak słów).
Teraz wpakował mi do gabinetu młodą i zdrową kobietę, która prosiła o zwolnienie "bo ledwie porusza nogami"...dodając, że "może być chociaż miesiąc!" Zapytałem czy ujrazała otrzymany od Boga Ojca dar zdrowia? Dałem jej kilka dni, a w tym czasie Szatan zrobił zamieszanie na korytarzu, bo przybył "prawie umierający młodzieniec", który po przewiezieniu do oddziału poszedł do domu na własny nogach.
Pacjentka opowiadała o operatywnym kapłanie (budowniczy Polski parafialnej). Dzisiaj, gdy to przepisuję (18.03.2023) takim jest nasz proboszcz.
- Żaden sługa Jezusa nie powinien zbierać na tacę, budować, przywiązywać się do miejsca swojej posługi...to dla mnie jest proste i jasne! Wielu śmiertelników pragnie zostawiać po sobie pomniki (budowle).
11.40 z wielką siłą napływa do serca: "Dobroć Boża. Dobry jest Pan...Jezu mój. Jezu! Twoja Dobroć. Twój Pokój...och, Jezu daj ten pokój innym, daj go także innym!
Serce rozrywała tęskna miłość do Jezusa, a w przychodni czekała na mnie już rozebrana babuszka. Nie wiedziała, że sprawiła jeszcze większą tęsknotę (rozstanie)! Chora była wprost zarośnięta brudem, a przez to bliska mojemu sercu...nie zamieniłbym jej na pachnącą nastolatkę.
Taka jest miłość Boga Ojca do nas. Chora jest całkowicie głucha, opowiada, że syn miał przejąć gospodarstwo, ale śmiertelnie zachorował. Tylko tak mogłaby otrzymać emeryturę! Ostatnia pacjentka opowiadała, że handluje (stragan), gdzie odmawia różaniec. To ta ze snu. Późnym wieczorem oglądałem pr. 997 o zbrodniach. Słusznie Matka Boża nie zaleca tego, bo trzeba szukać miłości i pokoju...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 118
Zerwany o północy modlę się z dziękowaniem za wszystko (wzrok, połykanie, chodzenie, trawienie, słuch, itd.). Z trudem dojechaliśmy do chatki w polach, gdzie zmarła babcia. Po powrocie do bazy z Pisma przeczytałem słowa: "jestem cichy i pokornego serca"...z tym tym zawołaniem zaczynam dzień.
Dziewczyna lamentuje, że "nie ma za co kupić chleba dzieciom", a nie odbieram tego w sercu, aby podarować jej pieniądze. Podczas wyjścia próbuje mi wetknąć pieniądze!
Młoda astmatyczka otwiera podaną Biblię, gdzie wypada zdanie: "wiem o twoich cierpieniach i o nędzy twojej" - potwierdza, że Matka wie o jej cierpieniach! W momencie mojego umęczenia napływa drugi rzut pacjentów. Teraz na poczekalni zły miesza i ludzie kłócą się. Czy to przypadkowe? Właśnie wchodzi pacjentka, której mąż kilka razy wieszał się...
- Proszę przekazać mu, aby w momencie nadejścia myśli samobójczej zawiesił sobie Różaniec na szyi.! To jest straszna to broń na złego!
Około 14.00 miałem natchnienie dotyczące daru Boga jakim jest nasze "prześladowanie"...to wielki dar Boga! Na tle moich "cierpień" dostrzegłem bezmiar męki sybiraków oraz ludzi w obozach, itd.! Przecież mój bunt z powodu moich to bezmiar grzechu! W każdej chwilce muszę dziękować za prześladowania mojej osoby! Sam sobie nie wierzę, a to "ujrzałem" z poleceniem dziękowania!
Teraz nadszedł szczyt duchowy dnia. W moim gabinecie jest babcia (90 lat), która zawsze w kościele głośno odpowiada na zawołania kapłana, a teraz płacze, ponieważ zmarł jej syn. Mówi do mnie, że "jestem ważniejszy od kapłana, a ja teraz jestem jej synem"...dodając, że "gdy widzę pana w kościele przeżywam najwyższą radość!"
Jakaś Boska Miłość napłynęła do gabinetu lekarskiego, a właśnie w tym momencie śpiewa Cohen. W ramach tej Miłości wszystko przenikam, chciałbym, aby to trwało wiecznie. Delikatność, cierpienie, starość w poczuciu opuszczenia, bo jest źle traktowana przez drugą synową, a jutro ma pogrzeb swojej rodzonej siostry!
Nie miałem siły odmówić jej przyjęcia zapłaty - na pamiątkę tej chwilki, a za jej pieniądze kupiłem parasol. Nie śmiej się, bo zawsze będzie przypominał mi o "tym synostwie"...zawsze będę modlił się za nią, bo nie mam już babci. Pan dał mi babcię!
- Niech zmówi za mnie modlitwę...mówię do ostatniej pacjentki po załatwieniu jej "lewego" zaświadczenia. Handelek duchowy...
Wyszedłem po 15.00, a właśnie napłynęła bliskość Zbawiciela! Nie obchodź mnie cały świat...wprost pragnę ogolić głowę, głodzić się, chodzić i chwalić Pana! Z powodu pragnienie modlitwy skręciłem samochodem w boczną uliczkę, gdzie zacząłem odmawiać moja modlitwę przebłagalną. Późnym wieczorem zawołam do Pana, aby dał pocieszenie tej staruszce.
W "Dzienniczku" przeczytałem modlitwę s. Faustyny o rozum. Ona sama miała wątpliwość, uśmiechnąłem się, bo wiem, że rozum ludzki to "głupstwo dla Boga". Dla mnie pouczenie: zamiast pisać do kogoś, tłumaczyć i gadaniem nawracać "módl się w konkretne sprawie lub w intencji wskazanej osoby".
Zobacz Mądrość Bożą - po co czynić głupie wysiłki? Módl się czyli wołaj o pomoc, a w Niebie znajdą sposób na wszystko! Proste? Bardzo proste, ale większość (99%) wierzy we własny rozum i własne działanie. Jakże piękne są rozmowy: "dusza - Jezus" w jej zapiskach.
Pan Jezus wszystko odkrywa, wprost ujawnia tajemnice dotyczące Miłosierdzia Bożego! Znalazłem także zdanie dla kolegi Jacka, który trzyma się Słowa Bożego pisanego (kościół zielonoświątkowy): "On też uzdolnił nas, abyśmy się stali sługami nowego Przymierza, nie według litery, ale według Ducha; bo l i t e r a zabija, a Duch ożywia". Dobrze mu radziłem - nie wolno stać się niewolnikiem Słowa Bożego pisanego! Przecież takimi niewolnikami są dzisiajj Żydzi trzymający się Starego Testamentu!
Nie byłem wówczas na Mszy św. (nie chodziłem jeszcze codziennie), ale w czytaniach będą słowa dotyczące tej intencji...
Prorok Izajasz zawołał od Boga (Iz 1, 10. 16-20): "Słuchajcie słowa Pańskiego (..) daj posłuch prawu naszego Boga (..) Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu!(..)".
Pan Jezus dodał w Ewangelii: Mt 23, 1-12, aby Izraelici czynili wszystko, co zalecą im "uczeni w Piśmie i faryzeusze". Nie wolno naśladować ich uczynków.
"Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać".
- 25.02.1991(p) Miłosne zjednanie z duszami zmarłych z rodziny...
- 24.02.1991(n) Przemienienie Pańskie...
- 23.02.1991(s) Chleb Życia i pokarm dla ciała...
- 22.02.1991(pt) Dzień szaleństw Szatana...
- 21.02.1991(c) Za złych...
- 20.02.1991(ś) Śmierć..pocieszeniem
- 19.02.1991(w) Św. Antoni...bez Dzieciątka
- 18.02.1992 Strach przed utratą wiary...
- 17.02.1991(n) Modlitwa za niewierzących w istnienie Szatana...
- 16.02.1991(s) Milczenie jest złotem...