- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 108
Tuż po północy spożyłem dwa jabłka (dobro) i zacząłem jeść czekoladę, ale odebrałem, że mam wytrzymać z postem do rana. Teraz krążymy pogotowiem po wsi, pacjentka dwa razy wciska mi pieniądze za badanie i transport.
Po powrocie do pogotowia, w gabinecie zabiegowym zastałem 12-letnią dziewczynę, która umarła... potwierdził to pediatra. Po zabraniu zmarłej przez rodziców okazało się, że skołowana usiadła. To nasz fatalny błąd, a właściwie pediatry...
Na dyżurze w przychodni (wolna sobota) daję rady...
- Proszę nie latać po lekarzach i przyjąć choroby związane ze starością
- Proszę modlić się o pracę.
- Dlaczego mąż męczy panią, a nie zgłosi tego problemu Matce Bożej?
- Czy prosiła pani w modlitwie o rozwiązanie tej sprawy...dlaczego trwa pani w złości i nienawiści?
- Proszę nie mylić proboszcza z Panem Jezusem! Ostrzegam panią i nie chcę już głupio dyskutować!
- Krzyż Pana...przecież pani niesie krzyż diabła, sama pani krąży wszędzie i prosi o recepty dla męża, a ja powołany do leczenia nie widzę go!
- Kler rządzi?...były dwa dni wolne w szkole dla Jezusa, ile było ich dla Miczurina?!
Nieprzenikniona jest Mądrość Boża! Natchnienie wskazuje, że mam jechać do Sanktuarium MB Pocieszycielki Strapionych w Lewiczynie! Na miejscu stwierdziłam, że od dzisiaj jest tam nowy kapłan, bratnia dusza. Wymieniamy doświadczenia, daję mu świadectwo wiary...nawet powiedziałem, że wiedzą o nim w Królestwie Bożym!
- Spotkamy się na Tamtym Świecie to dokończymy rozmowę!
- To będzie wspaniałe...chcę wiedzieć jak było z chrztem Mieszka I?
- Proszę zapytać Jezusa...odpowie w kilka dni, tak jak pokazał mi chatki w których żył...dał też odpowiedź na pytanie: "czy śmiał się?"
Wracałem zadziwiony, a z taśmy magnetofonowej popłynęła homilia Jana Pawła II "Sługa słodkiej władzy!" Tak, bo służenie Jezusowi to Słodka Posługa. Jego władza to Słodycz Krzyża!
Na działce nadeszła pomoc od Matki, bo zamiast kopania wszystko zaorze znajomy z pięknym ogierem. Piękna grzywa, zęby i "twarz". Obdarowałem ten zespół, a podczas śpiewu Gintrowskiego serce zalał ból i pragnienie modlenia się za dusze zamordowanych w Cytadeli. Wprost chciałbym krzyczeć z nieba...
Tak się przejąłem dziełem miłosierdzia, że nie poszedłem na Mszę św! Upadałem, upadam i będę upadać, to wszystko wie Zbawiciel, który doświadczył, co oznacza "być człowiekiem"...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 104
05.04.1991(pt) Jezu dotknij moich pacjentów...
Minęła północ, już piątek, chcę coś zjeść (mamy post ścisły w środy i piątki w intencji pokoju w b. Jugosławii), ale przeszkodziła w tym żona, która nagle wstała.
Padłem na kolana z wołaniem: "Panie Jezu Chryste, mój Zbawicielu bądź dzisiaj ze mną, spraw milczenie". Łzy zalało oczy, bo dodatkowo napłynęła pieśń: "Ojczyzno ma"...kto mi to śpiewa?
"Panie Jezu spraw, aby zgodnie z Twoją Wolą powstało nowe dzieło: zakon ludzi świeckich, wezwanych i wybranych ponad krajami!"
Nagle ujrzałem moje dzieło (Dzieło Jezusa) - komunę pierwszych chrześcijan (ludzie ponad narodami, wszystko wspólne) z pomaganiem innym.
Proszę Cię, Jezu prowadź mnie w tym dziele, pomóż...jeżeli jest zgodne z Twoją Wolą. Wiem, że będą różne przeszkody, ponieważ taka jest konstrukcja Dzieł Bożych!
Teraz wzrok zatrzymał piękny obrus oraz wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego, pachnie świeży chleb, tykają zegary: "Jezu...mój Jezu...wiem, że to wszystko jest od Ciebie!"
Czy ty myślisz podobnie, że wszystko masz od Boga Ojca, Pana Jezusa i Jego Matki? Rano upadłem na kolana z wołaniem: "Ojcze mój! Dzisiaj pracuję i poszczę w intencji zbawienia pacjentów, którzy zetkną się ze mną!"
W tym momencie napłynęła rada, abym intencją zapisał sobie długopisem na dłoni i w momencie kuszenia przypominam sobie! Tak dzieje się właśnie w tej chwili, bo demon atakuje mnie rozdrażnieniem i rozproszeniem oraz "dobrymi" pomysłami.
Zalecił, abym schował wizerunek Pana Jezusa, bo wielu drażni. Gdzie mam schować Pana? Nagle wchodzi brudna babulinka od której pachnie spalenizną...chwyciła moją dłoń, a ja musiałem uważać, aby mnie nie pocałowała: "Niech Pan Jezus panu błogosławi!"
Cały gabinet i moje serce zostało wypełnione Pokojem Jezusa! Obrazek Pana postawiłem na poprzednim miejscu. Do mojego serca napłynęły słowa pieśni: "Serdeczna Matko opiekunko ludzi!" Babcia wróciła po zostawioną kapotkę, a moje serce zalała ś w i ę t o ś ć!
- Trzeba jakoś wytrzymać to wygnanie (jest gnębiona przez najbliższą rodzinę)!
- Tak...tak to wygnanie...powtarzała, bo dla nas wszystko jest jasne!
Teraz pacjent, prawie mój ojciec, a bardzo kocham staruszków! Umęczenie trwa, to służba w Imieniu Jezusa - nikomu nie odmówiłem, ponieważ może być skierowany od Jezusa. A ja dzisiaj pracuję w intencji jego zbawienia...tak wielkie jest Miłosierdzie Jezusa.
15.00 całkiem umęczony trafiłem na dyżur w pogotowiu, a jeszcze nie załatwiona wizyta, ale wiem, że Pan Jezus pomoże. Tak się stanie, bo będzie wyjazd w kierunku tamtej wioski! Serce nadal było napełnione miłością, a babcia u której jestem wręcza mi Niepokalaną i o. Kolbe z kwiatem o dwóch pączkach.
Po kojącym śnie, w sercu pojawiła się wielka cisza połączona z radością, a właściwie słodyczą Bożą (nie można tego wyrazić). Zwykli ludzie nigdy tego nie doznają (wiem to z wieloletnich kontaktów z pacjentami).
Teraz wzywają do pacjenta, ale to oszukana kolejka (zmiana przebiegu dnia, ale nigdy nie wiadomo od kogo to jest). Pod niezwykłej wielkości obrazem (św. Rodziny) leżał człowiek, który spadł z drzewa.
Próbuję prawidłowo pomóc i poważnie załatwić. Proszę w sercu, aby wszystko skończyło się dobrze! Przed wyjazdem nie posłuchałem natchnienia: "weź Ewangelię", a przydałaby się, bo czekaliśmy 5 godzin na zbadanie przez specjalistę! Pacjent doznał tylko stłuczenia kręgosłupa: "dziękujcie Pan Bogu, że nic się nie stało" powiedział miły ortopeda!
Miły, ponieważ większość z nich to krzykliwi, nerwowi i napastliwi faceci. Nie piszę tego, aby obrażać, ale ci ludzie to prawdziwi mężczyźni są poddani wielkim stresom, nie uciekają w modlitwę tylko w klątwę. Odwozimy pacjenta...płynie moja modlitwa za pacjentów z zawołaniem, aby Pan Jezus dotknął ich. "Jezu dotknij ich"... APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 99
W śnie ujrzałem wizerunek małej postaci Pana Jezusa na dużym krzyżu, który po przemienieniu "świecił" i oddalał się łagodnie aż do zniknięcia. To wielkie pocieszenie...o 3:30!
"Stwórco mój...Jezu, Matko proszę Was o dar wiary dla tych z którymi pracuję i stykam się codziennie...proszę o ten dar dla kolegi z którym mam dyżur". Wczoraj powiedziałem mu: "nędzniku - nie potrafiłeś rzucić palenia tylko w piątek dla Jezusa, który oddał za ciebie Swoje Życie?!"
- Wytrzymałem tylko do 12.00, zesłabłem i musiałem zapalić...odpowiedział!
Dalej w modlitwie błagałem w imieniu Tadeusza Fijewskiego...i Jana Kurianowicza.
- Teraz proszę w intencji kapłanów: "Jezu...Ty im dałeś Swój Znak. Ty ich namaściłeś...to Twoi Słudzy!"
W środku modlitwy przebłagalnej "pojawił się" mężczyzna bez kłów, które na moich oczach rosły i wykrzywiały się jak u dzika! Czy to demon, któremu nie podoba się taka modlitwa.
Tak chciałby człowiek wstać, umyć się, ogolić i modlić - nie chcę niepokoić moich "opiekunów", nie chcę, aby mieli jeszcze więcej grzechów.
Teraz napływa kuszenie, a przez ciało wstrząs spowodowany bezmiarem zbrodni stalinowskich z dalszym trwaniem w tych służbach moich rodaków. Dlaczego nie pokaże się "utrwalaczy": jak mieszkają i co teraz robią, z czego żyją, gdzie są ich dzieci, co robią i co posiadają?
Po 10-minutach kuszenia "typu marzeń odwetowych" złapałem się na tym i uciekłem w modlitwę, która zawsze przynosi ukojenie i dobry sen. Jak to jest, że przyjmuję ludzi, oddaję im serce, a oni biegają za mną?
- Ja to jest, że z serca przyjmuję ludzi, biegają do mnie w potrzebie, a służą okupantowi... to wielka obłuda, a w najmniejszym stopniu brak wstydu.
- Jezus przeszedł przez życie dobrze czyniąc...został za to zlinczowany!
Nagle ujrzałem swoją marność na tle Jezusa, a zarazem powstała wielka radość, że zostałem wybrany do takiej właśnie "męki". Z całkiem odmienionym sercem ruszyłem do pracy, a właśnie przybyła pacjentka z reumatoidalnym zapaleniem stawów, która wszystkie swoje cierpienia przekazuje w intencji zgody w rodzinach.
Ja w tym czasie ujrzałem wszystkich moich pacjentów z refleksją: ile dobra może powstać w każdej chwilce mojej pracy! Przykre jest tylko to, że wielu udaje ciężko chorych błyskając czerwonymi legitymacjami (krwiodawcy mający prawo wchodzić poza kolejką)!
- Jeżeli oddaje pan krew bezinteresownie, proszę nie brać nagrody...proszę wyrzucić tę legitymację "zasłużonego".
Radzę gdzie można, wskazuję na post zalecany przez Matkę Bożą Pokoju, mówię o Niebie. Przyjmuję wszystkich, nawet załatwiłem od ręki wniosek do sanatorium! Wiem, że w w sprawach duchowych muszą być przeszkody! Wskazuje na to moje życie i dzieło Faustyny...
O 15.00 wyjeżdżałem umoczony, a z nagranej taśmy popłynęły słowa zawołanie do Boga: "Dziękujemy ci za wspaniałych lekarzy, którzy swoimi umiejętnościami spieszą chorym z pomocą"...
To tylko nagrana audycja, ale ja wiem, że to podziękowanie dla mnie, bo właśnie jadę na wizyty. 90-letni dziadek, żądał ode mnie protokółu (spisu prawd o jego małżeństwie z żoną lat 80)!
Tam właśnie trafiłem na odnawiający się obraz Matki Bożej! Wierzysz czy nie...to twoja sprawa, ale cóż to dla Boga. Cóż jest niemożliwe dla Boga? Blaknąca srebrna farba, miejscami czerniejąca i odpadająca staje się jak nowa! Rób zdjęcia, badaj i wyjaśniaj - mnie to niepotrzebne. Matka wezwała mnie tutaj, abym to zobaczył!
Dary: bomboniera, pomarańcze, skrzynka "Mazowszanki", kawa, banany, Pepsi. Pracujemy na działce w samochodzie sąsiadów siedzi babcia, która zawsze dziarsko pracowała, a teraz jest smutna z powodu upadku sił! Zdziwiony usłyszałem słowa żony, że drogi Jezusa nie są naszymi drogami.
Napłynęła refleksja, że możemy płynąć przez życie zgodnie z wolą Boga Ojca: nieświadomie lub świadomie. Ten los jest nieznany i może być zmieniony po naszych błaganiach. Natomiast astrologia zajmuje się losem znanym. Sam zobacz...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 113
03.04.1991(ś) Moim posłannictwem jest głoszenie Ewangelii...
W pragnieniu pokoju Pana Jezusa padłem na kolana z wołaniem: "Boże Ojcze...proszę o tę łaskę". Z natchnienia otworzyłem "Dzienniczek" s. Faustynki...tam, gdzie skończyłem czytanie: "jeżeli będziesz głosił i wysławiał Miłosierdzie Moje...dam ci moc przedziwną, namaszczę słowa, poruszę serca tych, do których przemawiać będziesz!"
W oczekiwaniu na wolną łazienkę zacząłem odmawiać moją modlitwę przebłagalną: za dzisiejszych pacjentów. "Panie Jezu bądź dzisiaj ze mną." W samochodzie włączyłem kasetę z której popłyną słowa wprost do mojego serca: "Bóg jest Jeden", ale wielu wykonuje Jego plany nieświadomie!
Ty otworzyłeś na Niego swoje serce i twoim posłannictwem jest głoszenie Ewangelii - to wynika z troski o nieznających Jezusa. To Jego wezwanie - idź i nauczaj!
Jeżeli znasz Jezusa to musisz mieć w sercu pogodę i ufność, nie znasz lęku, nie boisz się przyszłości. Pogaństwo nie zna Boga, Jezusa i boi się przyszłości. Pogaństwo nie wie, że Bóg jest kochającym Ojcem i pragnie naszego dobra i przebacza. Bóg cię kocha...
Jezus przyszedł do ciebie - to Droga, Prawda i Życie. Pozwól Jezusowi mówić do ciebie! Daj Jezusowi mówić do ciebie!
Powtarzam to zalecenie, idąc noga za nogą na stanowisko tortur nr 12 (pokój w przychodni). W tym momencie trzeba dodać, że dzisiejszą głodówkę poświęciłem też w intencji pacjentów. Coraz bardziej pragnę leczyć mocą Jezusa: nakładać dłonie i modlić się. Wcześniej po zapytaniu odpowiedziano, że uzdrawiam, ale duchowo.
Dzisiaj Pan Jezus - po mojej prośbie - przyszedł do mnie. Jeszcze nigdy nie pracowałem w takim pokoju, bez rozdrażnienia, złości i pośpiechu. Momentami pojawiał się miłosny zalew serca wyzwalający pragnienie niesienia pomocy. Skąd to płynie do mnie? To sprawia praca ze Zbawicielem!
Jezus patrzy na mnie z widokówki, niektórych może krępuje ten "zabobon", ale wszystko płynie gładko, wolno i sprawnie...nawet nie ma kłótni (jeden rozrabiał - ostrzegłem go). Moje serce przez cały czas przyjęć - było napełnione słodyczą.
Dawniej zadowolenie dawał zarobek ("dziadowizna"). W trakcie przyjęć słuchałem audycji o leczonym na Zachodzie, który "umarł" w czasie zabiegu na sercu i miał spotkanie z Bogiem. Żona zanotowała jego słowa: "Jest Bóg!"
Pacjent otrzymał jakieś przesłanie o którym nie może mówić. Napływają także próby: oto źle załatwiony młody mężczyzna, prawie płacze.
- Zatrzymałem się w drodze do kierownika (tak zawrócono mnie z wniesienia skargi na kolegę): załatwiłem go w pierwszej kolejności z całą bezinteresownością!
Powstała radość w sercu - radość z dodatkowo przyjętego obowiązku. Nie piszę tego, aby wskazywać na świętość...to tylko działanie Jezusa poruszyło moje serce: "załatw go, przyjmij".
Kierownik w podzięce (żartuję) dołożył mi zastępstwo, które przyjąłem bez dyskusji. Na pewno zdziwił się, bo zawsze targowałem się!
- Proszę modlić się o pokój serca...nic nie da pokoju, tylko Jezus!
- Matka Prawdziwa zna pani marność...ja wierzę, że rzuci pani palenie, trzeba tylko poprosić o pomoc, nic nie robić aż do jej nadejścia.
Boże natchnienia są bardzo delikatne, przecież nałóg może być pani odjęty w jednej sekundzie!
15.00 koniec, ale jeszcze wizyta, a już mam dyżur w pogotowiu. Jezus jest ze mną...jestem spokojny, załatwiłem tę wizytę podczas wyjazdu do innej pacjentki.
Wszystko jest darem - pacjentce odjęto możliwość połykania. W żołądku ma otwór (przetokę) i tam podaje pokarm. Wyobrażasz sobie to cierpienie - masz smak na kaszankę z cebulę, marchewkę, pyzy z mięsem, liść sałaty! Smak to wielka łaska, to on sprawia, że wybieramy to, co zawiera odpowiednie składniki pokarmowe.
W podziękowaniu słuchałem bł. ks. Alojzy Orionie, który żył w latach 1872-1940 prosząc o łaskę zbawienia ludzi, których spotkał w życiu. Jakże jestem prowadzony każdego dnia.
W rowie leży fiacik (całkiem zniekształcony), kierowca zasnął, a żona blada pojękuje na poboczu. Przed położeniem na nosze podaję zastrzyk p. bólowy. W pośpiechu (stoją gapie) wykonuję go w przedramię.
Trzeba to robić dokładnie ponieważ można trafić w nerw promieniowy. Pacjentka krzyczy, że boi się zastrzyku, a po iniekcji nie czuje ręki! Tak objawia się trafienie w nerw!
"Jezu mój! Jezu! Proszę Cię spraw Dobry Jezu, aby się nic nie stało! Ty możesz wszystko...Jezu. Proszę o dobry przebieg choroby u tej kobiety oraz o zbawienie dla niej i jej męża.
Po chwilce zauważyłem że pacjentka rusza palcami. Ttym razem jest dobrze, ale uważaj!" W oddziale ortopedycznym wszystko ustąpiło, sam sobie nie wierzyłem, ale to, co jest niemożliwe dla nas nie stanowi żadnego problemu dla Pana Jezusa! Pełen wdzięczności dziękowałem.
W tym momencie przypomniała się s. Faustynka, która modlitwą zatrzymała straszną burzę! Ja wiem, że prośba w intencji innej osoby ma wielką moc. Tak właśnie stało się ze mną, bo pacjentki zamawiałem Msze święte w mojej intencji w różnych Sanktuariach...
Wierz mi, że Bóg Ojciec Wszechmogący i Miłosierny wprost nie może nam odmówić, ale musimy być pełnymi ufności...jak dzieci do swojego ziemskiego ojca. Dlaczego ludzie o nic nie proszą, ani razu nie starają się o coś. Jak wielką radość ma Deus Abba w takim zawierzeniu!
Podczas słuchania słów Matki Bożej dowiedziałem się, że prawdziwy pokój pochodzi od Pana Jezusa. Trafiłem też na świadectwo znany aktorki, która otrzymała dar wiary. Poprzednio wierzyła we wszystko, a to wszystko to nasza jedynie prawdziwa wiara katolicka!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 109
Po latach i prośbach do Ducha Świętego ta modlitwa zostanie zmodyfikowana. Pozostanie tylko cz. bolesna ze śmiercią Pana Jezusa na Golgocie (św. Agonią) jest na witrynie...
APeeL
- 01.04.1991(w) Modlitwy jednych za drugich...
- 31.03.1991(n) Mój Przyjaciel...
- 30.03.1991(s) Jestem w Raju...
- 29.03.1991(pt) Najpiękniejszy dzień roku...
- 28.03.1991(c) Dobry jest Pan...
- 27.03.1991(ś) Straty...
- 26.03.1991(w) Radość gołąbki wijącej gniazdo...
- 25.03.1991(p) Tylko u Ciebie, Jezu jest cisza...
- 24.03.1991(n) Z Matka codziennie bliżej Jezusa...
- 23.03.1991(s) Za podżegaczy wojennych