Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

24.01.1993(n) ZA TAJNIAKÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 styczeń 1993
Odsłon: 783

    Na dyżurze w pogotowiu smutek zalał serce, bo - w ramach tej intencji - wrócił czas oszukania mnie popieraniem Lecha Wałęsy (Bolka). Przed wyborami wszyscy krytykowali go fałszywie (rozkaz). Kolega, który w tym uczestniczył powiedział: „przecież wszyscy wiedzieliśmy, że Wałęsa nie nadaje się na prezydenta...wszędzie prześwietlono by taką osobę.” Nigdy nic nie mówił, tylko słuchał, a teraz, gdy ujawniono prawdę on zagaja pierwszy!

    Wówczas błędnie myślałem, że Lech Wałęsa mógłby się przyznać...nie wolno! Jasny stał się upadek rządu Olszewskiego („nocna zmiana”) opisany w książce „Lewy Czerwcowy” Piotra Semki i Jacka Kurskiego.

    Na tle tych ludzi widzę zniewolenie całych narodów i nędzę służących zmieniającym się panom tego świata. Ludzi wolnych jest naprawdę mało, bo wg Lenina wszyscy mieli być w Partii. Mnie Pan Bóg uchował, bo też zaczynałem od „działacza”...

    Wróciłem do łóżka, ale nie mogłem spać, ponieważ serce zalała wszechobecna agentura...służących od Belwederu w dół: dla pieniędzy, polubienia fałszu,  przypodobania się przełożonemu lub dla awansu zawodowego („ty będziesz dobrym poetą, proboszczem czy ordynatorem”).

   Nagle jasne stają się fakty dotyczące polskiej racji stanu...rozkradanie majątku z dobrym poczuciem i bezkarnością agentów, przejęcie mass-mediów. Po powrocie do domu dalej czułem atak złego, założyłem różaniec na szyję, co zdziwiło wierzącą żonę. Demon nie lubi chwil szczęścia w małżeństwie, a radujemy się przed śniadaniem, bo w domu jest cisza (dzieci wyjechały).

    W transmitowanej mszy radiowej ks. Józef Zawitkowski mówił o wielkich tego świata, a zarazem wymieniał kraje biedne oraz wspomniał o podziale Kościoła Pana Jezusa. Ja czekałem na słowo: „Szatan”, ale opowiedział bajkę o czarnoksiężniku, który w miejsce niebieskiego (cudownego) źródełka wprowadził produkcję pachnideł, dobrobyt i kłótnie! Dobre i to...

    Nagle mam wezwanie na Mszę św. za matkę w rodzinnym kościele, gdzie zdążyłem pędząc w deszczu. Wówczas nie potrafiłem do końca odróżnić natchnień...zostałem oszukany...

    Przepisuję to 26.01.2018, a w telewizji niepublicznej czyli okupacyjnej (TVN) pokazano spęd  wyznawców PO, gdzie kazanie mówił Grzegorz Schetyna...dotychczasowy opozycjonista totalitarny. Jeszcze „wczoraj” był przykładem głupoty politycznej - w której dobro jego i PO - było dobrem naszej ojczyzny.

   Dzisiaj nawołuje do Państwa Miłości, ale nic nie mówi o Bogu. Zważ na jego obiecanki-cacanki z ostatnich zdań tego kazania. Trzeba przyznać, że świeci przy tym oczkami podobnie do Donalda mniejszego. „Już dziś z mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć i zapowiedzieć, że":

  • Nasze listy wyborcze nie będą czysto partyjne, a rząd jeśli wygramy będzie tworzony wg kryterium fachowości i zdolności (burzliwe oklaski).

  • Spółki skarbu państwa, urzędy publiczne i instytucje centralne przestaną być miejscem upychania rodziny, znajomych i partyjnych kolegów (burzliwe oklaski)…

  • Wprowadzimy przejrzyste i proceduralne procedury naboru, drogą awansu będzie tylko praca i wykształcenie (burzliwe oklaski).

  • Staniemy się znowu krajem wielkich i równych sans, gdzie premier, kasjerka czy górnik są równi wobec prawa (burzliwe oklaski).

  • Staniemy się krajem w którym każdy sam czuje się szanowany i szanuje innych.

    Wspomniał uśmiechniętego Pawła Adamowicza, bo "Polska ma być też uśmiechnięta. W ludziach, w nas jest więcej dobra niż zła. Wierzę, że Polacy mogą być jedną wspólnotą! Proszę was wszystkich przyjmijmy jego wiarę i wprowadźmy ją w życie."

    Brakowało tam tylko wielkiego wizerunku tego świętego świeckiego (konciarza i kolekcjonera mieszkań). Nie poprawiać konciarza na kanciarza...

     Tak zmieszał się ten i tamten czas…

                                                                                                                                  APeeL

 

 

 

 

 

23.01.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIEDZĄ, ŻE JESTEŚ OJCZE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 styczeń 1993
Odsłon: 719

    Nagle zrozumiałem, że będąc w stałej łączności z Matką Bożą, Panem Jezusem i Bogiem Ojcem...już jestem poza tym światem. Nie wytłumaczę tego „oddalenia” normalnemu człowiekowi, bo tutaj wszystko jest „czasowe”, a ja jedną nogą jestem już w wieczności!

    Tak można symbolicznie wyrazić świadomość posiadania duszy, która po oderwaniu się od ciała ziemskiego sprawi, że dwoma nogami znajdę się w Królestwie Bożym. Żadne wydarzenie ziemskie nie jest mi straszne, bo cóż mojej duszy może zrobić człowiek.

    Sprawą numer jeden jest nasza łączność modlitewna z Bogiem. Nawet teraz wyrywa się zawołanie: „Ojcze! przez miłość do Ciebie osiągnę wszystko już tutaj na ziemi!” Tak, bo Królestwo Boże jest już tutaj (w nas)...

   Podczas modlitwy serce wolno zaczęła napełniać miłość do ludzi i ich spraw. Napłynęły też obrazy tych, którzy nic nie wiedzą o Bogu...to władcy tego świata i ich wyznawcy. W smutku skuliłem się: „Ty, Ojcze widzisz to i masz czas!”

   Tak się składa, że dzisiaj mam pracować w pogotowiu i przychodni...boję się, a Szatan w takich momentach straszy (dalekim wyjazdem), przeszkadza w spożyciu śniadania, a nawet w pójściu do ubikacji! Nienawidzi wierzących w Boga i mających kult dla Matki Pana Jezusa.

   Podczas przejazdu karetką mówię do personelu (większość niewierzących) o sztuczkach złego i o naszym istnieniu po śmierci. Jakże koi modlitwa, która zlewa się z szumem przejazdu, pracą silnika oraz przesuwającymi się obrazami...w tym z wieżami kościoła wystrzelonymi do nieba.

  Właśnie mijamy figurę Matki, chaty i krzyż pod lasem. Kto go tam postawił? W natchnieniu przekazano, że przecież ja też to uczyniłem, podniosłem krzyż, którym się opiekuję Płynęła modlitwa w intencji tego dnia...

   Dalej trwał nawał chorych z odczuciem, że demon dzisiaj mnie wykończy...wprost czułem obecność „mąciciela pokoju”. Pośpiech i ponowny daleki wyjazd...do dzieciątka z twarzą podobną do MB z Sercem! Rodzina nawet sprawdzała to spostrzeżenie. 

    Teraz w pokoju lekarza dyżurnego zgasiłem światło, padłem na kolana i wołałem w mojej modlitwie za rządzących, którzy nie uznają władzy Boga Ojca...nawet nie wiedzą, że Jest! Niektórzy z nich to dobrzy ludzie jak pan Bugaj (Unia Pracy), który nie chce, aby wartości chrześcijańskie („żadna ideologia”) nie ograniczała jego wolności czyli swawoli!

   To było współcierpienie, a nawet umieranie z Panem Jezusem, bo zimny pot zalewał czoło, a ból przenikał serce. Taka modlitwa to wielka łaska Boga, bo powtarzanie zawołań (typu koronki) koiło moją duszę.

    Napłynął „Biblijny portret  niewierzącego!”...przybliżył go ks. dr Jan Sochoń (Warszawa), poeta i filozof. Niewierzący wyrzuca Boga poza obręb swojego codziennego życia, unika nawet myśli o tym, że Bóg istnieje. Wynika to z upodobania do bezbożnictwa, które jest działaniem skierowanym przeciw Bogu i człowiekowi sprawiedliwemu...zaprzecza Bogu, ponieważ nie może rozumowo stwierdzić, że On Jest! Taki człowiek zostaje sam bez nadziei i sensu...

                                                                                                                        APeeL

 

 

 

 

22.01.1993 (pt) ZA UPADAJĄCYCH Z POWODU NAŁOGÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 styczeń 1993
Odsłon: 944

    Dzisiaj powinienem być u Pana Jezusa, ale wypiłem kieliszek za dużo. Pozostał niesmak: „Jezu przebacz!” Po walce w sercu...mam pobrać „wolny dzień”.

     Łzy zalały oczy, gdy pomyślałem o „Obozie Ziemia”, gdzie trwa skrzyżowania dróg Boga Ojca z naszymi. Wiem, że powinienem być na Mszy św. porannej, a później w pracy nieść pomoc potrzebującym i przekazywać im radość oraz pokój.

    Wybrałem drogę własną czyli „diabelski krzyż” z piciem alkoholu, której efektem jest złe poczucie, opuszczona Msza św. oraz przymusowe wolne z rozterką i smutkiem w sercu.

    W smutku zbliża się czas dyżuru w pogotowiu, zapaliłem lampkę pod krzyżem i zacząłem koronkę do Miłosierdzia Bożego: „za upadających z powodu nałogów”.

    Jakby na potwierdzenie transportuję do szpitala zapitego do nieprzytomności 18 latka! Jego nudzi, a mnie zbiera się ślina i chęć na wymioty! Nie doczekał urodzin...ojciec sądził, że umarł, gdy znalazł go na ławce, bo nigdy nie pił alkoholu.

    W sercu trwała pustka, ale odmówiłem moją modlitwę aż do "św. Poniżenia" Pana Jezusa, a podczas dalekiego wyjazdu płynęła „Droga Krzyżowa" i „św. Agonia” z koronką do Ran Pana Jezusa w intencji tego dnia.

    Nagle wróciła obecność Pana Jezusa...tak dobrze!...wrócił Pan! Teraz dziękuję nawet za ten upadek, ponieważ w upadkach rośniemy, a Pan wszystko odmienia na dobro. Wiatr, deszcz, a w moim sercu pojawiła się wielka radość. Nic nie piłem i nic nie jadłem, a zbliża się 22.00.

    Czekam na załatwienie mojego pacjenta, chodzę po korytarzu szpitalnym i chciałbym zapisać, to co dzieje się w moim sercu, ale trwa Sejm RP i „towarzysze” są czujni i podejrzliwi!

    „Matko! Matko moja! Obejmij Swoją Opieką ten szpital i tych chorych z personelem, przecież tutaj jest tyle cierpienia, a wielu ciężko chorych...nawet ta niechciana babuszka (90 lat) z rozpadem się nowotworem piersi i mój pacjent przestraszony możliwością zawału serca".

    Jakże piękny jest każdy dzień z Bogiem Ojcem, Panem naszego życia i śmierci czyli życia po życiu...

                                                                                                                                     APEL

 

 

21.01.1993(c) ZA BEZINTERESOWNYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 styczeń 1993
Odsłon: 781

    Tuż po wstaniu próba modlitwy spełzła na niczym. Zauważyłem, że Szatan wykorzystuje nasze ziemskie kłopoty. Dzisiaj są obrady Sejmu RP, a w takim dniu „towarzysze” (od towarzyszenia) są bardzo czujni.

   Ja jestem wrogiem ludu, a ma być uchwalana „Karta Praw i Wolności”. Cóż ja mam do tego, zamordowany w przychodni? Zobacz fałsz tego świata. Wyświęciłem mieszkanie i zaczynam modlitwy poranne, a w pracy „normalna młócka”. Taki jest mój los...

   Podczas przyjęć pacjentów bardziej interesowały mnie obrady w sejmie niż badanie płuc, brzuchów i stawów...to wykonuje się mechanicznie (wprawa). Dzisiaj nic nie przyjmuję, a dary zostawione na siłę oddaję: temu miód, temu kawę, babci pieniądze na leki, a w końcu dnia 9 osobowej rodzinie pralkę.

    Nawał był taki, że w biegu zjadłem obiad (stołówka na dole)...nie miałem nawet czasu wyjście do ubikacji. Tak dotrwałem do 14.30 i dopiero teraz teraz popłynie modlitwa w intencji tego dnia. Nawet przypomniały się słowa wczorajszej piosenki: „każdy burżuj to świnia”. Moja modlitwa koi w tym umęczeniu, ale zarazem mam radość z pomagania i mojej bezinteresowności.

    Wracają obrazy z przyjęć pacjentów:

  • ciężko chora i biedna babcia, która nigdy nie narzeka! Wielka jest ufność Boża w niektórych ludziach...tylko pokazać ich w telewizji.
  • przypomniała się rozmowa z pacjentką, która czuwała przy umierającym…
  • przybyła żona, która zmieniła ją...poczuli zimny powiew przed zgonem chorego…
  • ostatnią chorą poprosiłem, aby nie płaciła i zmówiła za mnie litanię do Najświętszego Serca Maryi, a łzy zakręciły się w oczach.

    W telewizji płynie relacja o słońcu, wybuchach, plamach...jakże marnym puchem jesteśmy jako ludzie! Czy przypadkowo płynie obraz usg z dzieciątkiem...od pierwszych chwil życia (cud poczęcia)?  Nieprzypadkowe jest też pokazywanie kościoła w Rybniku, który wybudował przepiękny ośrodek dla dzieci niepełnosprawnych...to jest potwierdzenie intencji modlitewnej tego dnia.

    Po odmówieniu moich modlitw przepłynie cały świat, fałsz przywódców i wojny, a obraz dzieciątka do którego mówią: „zapytaj mamę, kiedy cię pokochała?” Łzy zalały oczy, ponieważ moje dzieciątko przyjąłem i pokochałem (próba z ciążą u żony). Dodatkowo wypadł obrazek św. Józefa: „och! ile Ty wycierpiałeś?”.

   Jakże biedni są ludzie bez Boga Ojca. Oto lekarz w ośrodku dla umierających...naprawdę nie wie, co ma odpowiedzieć pełnym lęku ludziom. On leczy ich ciała i ucieka, a dodatkowo z telewizora płyną rady ateistycznych psychologów.

   W wyobraźni ujrzałem międzynarodowy ośrodek dla poszukujących wiary...to było idealistyczne marzenie. Tam szedłem pod krzyż Pana Jezusa, gdzie u Stóp Zbawiciela wszyscy pobierali światło! Czy ten symboliczny obraz spełnia się...poprzez moje  świadectwa wiary?

   Dzisiaj, gdy to przepisują wybuchła kontrowersja dotycząca WOŚP z Jurkiem Owsiakiem w tle. Niby przypadkowo wszedłem na portal „Do Rzeczy”, gdzie dałem wpis pod chwalącym zbiórki w świetle kamer i pod kościołami z których później wielu nieźle żyje („koszty własne”):

   <<Prawda boli, bo pokazuje obrzydliwości mateczki HGW i Jurka Owsiaka, który robi "za Kiepskiego"...sam jest "Plastusiem", a chwała kimolska pomieszała mu w głowie. Uwierzył, że jest wielki i umiłowany przez cały naród...>>

                                                                                                                         APeeL

 

 

 

20.01.1993(ś) KRZYŻ JEROZOLIMSKI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 styczeń 1993
Odsłon: 841

   W samochodzie odmawiam modlitwy poranne i jestem w Niebie na ziemi...dlacze­go ludzie odrzucają Królestwo Boże? Napłynął Pokój Boży, który wszystko przenikał! Koiła też muzyka gitarowa, a z radiowej dwójki  muzyka poważna...jak przed Bożym Narodzenie !

   Jeszcze nie wiedziałem, że dzisiaj wyrwą mnie z pracy w przychodni, ponieważ nie ma lekarza w pogotowiu.  Na dalekim wyjeździe, nieoczekiwane obdarowanie, bo mogę odmówić cz. radosną różańca...

    Ja zarazem wiem, że to dar Pana! Trafiłem do dziadka lat 88, całkowicie niewidomego z wielkim drewnianym krzyżem z Jerozolimy! "Krzyż Jerozolimski, Jezu mój!"...

   Wypisuję skiero­wanie do szpitala, a w tym czasie dziadek głośno mówi przepiękną modlitwę do Matki Bożej w której prosił o przyjęcie do Królestwa Bożego! Łzy zalały oczy, ponie­waż miałem pokazaną ufność Bożą!

   W moich modlitwach wypada: "ofiarowanie i odnalezienie Pana Jezusa w św. Jerozolimskiej", a tutaj odnalazłem Pana Jezusa! Teraz babuszka, święte mieszkanie, jakby powtórzenie wydarzenia.

   Wróciłem, aby skończyć pracę w przychodni, a właśnie umierająca babuszka nie wy­raża zgody na szpital. Mimo to przeszedłem, aby sprawdzić czy jest miejsce...tam trafiam na "Ojcze nasz", które  odmawiała cała sala chorych z kapłanem.

   Każda chwilka życia duchowego jest darem! Wyłania się intencja modlitewna tego dnia, ponieważ siostra oddziałowa chwali spowiedź ogólną! Przepłynęły obrazy i rozmowy o nierozerwalności małżeństwa i o naszym Kościele Pana Jezusa jako "pewnej instytucji".

   Dodatkowo dzisiaj odwiedza nas kapłan (kolęda). Płynie koronka do Miłosierdzia Bożego: za tych, którzy nie przyjmują praw naszej wiary z reformatorami wszelkiej maści (fałszywymi prorokami).

    Kapłan pobłogosławił nasze mieszkanie, a moje oczy zalały łzy. Tak chciałbym mówić o Matce, Panu Jezusie i Ojcu Prawdziwym, bo wszystko, co ziemskie szybkie przemija i jest byle jakie! Pokój napłynął do serca, siedzieliśmy w ciszy z żoną i modliliśmy się...

                                                                                                                           APeeL

 

 

 

 

 

  1. 19.01.1993(w) ZA UCZESTNICZĄCYCH W FAŁSZU ZIEMSKIM
  2. 18.01.1993(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZNAJĄ SPRAWIEDLIWOŚCI BOŻEJ
  3. 17.01.1993(n) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ WDZIĘCZNI ZA NAWRÓCENIE
  4. 16.01.1993(s) ZA MASAKROWANYCH W JUGOSŁAWII
  5. 15.01.1993(pt) ZA PARALITYKÓW DUCHOWYCH
  6. 14.01.1993(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE POJMUJĄ DARÓW BOGA
  7. 13.01.1993(ś) ZA LUDZI MAŁEJ WIARY
  8. 12.01.1993(w) ZA CIERPIĄCYCH BIEDĘ
  9. 11.01.1993(p) ZA SZUKAJĄCYCH W ŚWIECIE POZA JEZUSEM
  10. 10.01.1993(n) ZA NIE CHRZCZĄCYCH DZIECI

Strona 1958 z 2288

  • 1953
  • 1954
  • 1955
  • 1956
  • 1957
  • 1958
  • 1959
  • 1960
  • 1961
  • 1962

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1411  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?