Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

27.10.1990(s) Jestem prostaczkiem...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 październik 1990
Odsłon: 470

    Napisałem protest do Stowarzyszenia „Pax” (zrzeszenie katolików współpracujących z władzami komunistycznymi) za przywłaszczenie nazwy pisma "Katolik", ale pismo podarłem. Oni udają sługi Pana, ale zarazem mają możliwość wydawania pięknych książek. W jednej z nich dano zdjęcie Stołu Ofiarnego z kielichami wypełnionymi Hostiami św. i całym rzędem kapłanów.

   W wyobraźni zostałem szafarzem świeckim, ale krzyknąłem: "nie, nie, bo nigdy nie będę godny!" Jakby na znak dzisiaj był kłopot z zakupem chleba naszego powszedniego, a właśnie mam dyżur w pogotowiu. Sercem znalazłem się przy wszystkich na ziemi, którzy nie mogą spożyć tego pokarmu.

    Źle się czułem i byłem pusty duchowo, ponieważ w nocy malowałem pokój z drinkowaniem.  Jednak Pan dał odpocznienie, bo pierwsze wezwanie będzie dopiero wieczorem...do 14-letniej dziewczynki przejechanej przez traktor (w czasie orki spadła pod tylne koło).

   W milczeniu i napięciu pędziliśmy na sygnałach, a ja w tym czasie odmawiam moją modlitwę przebłagalną za dyktatora Saddama Husajna, demona naszych czasów, sekretarza oddziału Partii Baas głoszącej socjalizm i panarabizm.

   "Panie Jezu odmień jego serce, daj mu znak, błagam Cię w imieniu udręczonych dzieci". Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że bardzo trudno jest nawrócić nawet Leszka Millera (dobrego człowieka), nie mówiąc o reszcie głuchej na bicie dzwonów!

    Poszkodowana dziewczynka krwawiła z dróg rodnych: "Jezu, Jezu błagam Cię z wszystkich moich sił...Jezu usłysz mnie. Pomóż jej!" Z ortopedii została przekazana na urologię. Chodzę po korytarzu szpitala odmawiając "Ojcze nasz". Urolog także nie stwierdził nic złego.

    W końcu zbadał ją ginekolog...miała krwawienie z naczynia pochwy. "Dziękuję Jezu. Dziękuję!" Do dziewczynki leżącej na korytarzu powiedziałem, aby swoimi słowami modliła się do Jezusa.

   Z wielkiego plakatu patrzyło hasło: "Pomóż sercu", ale my myślimy po ludzku zalecając dobre odżywianie! Prawdziwą pomocą jest napełnienie serca Miłością Bożą. Ja po latach w bólach wieńcowych poproszę o zamianę mojego serca z Sercem z Pana Jezusa. Bóle fizyczne ustąpią, ale będę współcierpiał duchowo.

   Wracaliśmy w radości, chwyciłem twarz w dłonie, a w tym czasie Irena Santor śpiewała "Przy kominku" ze słowami: "Piosenkę starą ktoś gra, powracają wspomnienia z dawnych tych dni, gdy po raz pierwszy kocham cię mówiłaś mi".

   Jak bardzo chciałbym przesłać taką melodię (z koncertu życzeń) dla Matki Bożej. W tym czasie: zawołałem: "Matko! Matko Prawdziwa! Najczystsza Panienko! Proszę Cię bądź z tą dziewczynką. Św. Janie Bosko, mała Teresko, s. Faustyno obejmijcie opieką mojego syna i podobnych chłopców".

   Bardzo lubię wyjazdy w środku nocy, bo w ciemności i ciszy jest najlepszy kontakt z Bogiem. Po powrocie do bazy zawołałem: "Matko obejmij opieką moją córkę", która dzisiaj na złość nie przyjechała, ale zadzwoniła, łamał jej się głos. Niech pozna rozłąkę i to, co oznacza dom rodzinny, namiastka Nieba na ziemi! Po jej wyjeździe w poprzednim tygodniu żona płakała ze smutku. Przyśniła się jej zmarła matka i przytulając ją mówiła: "nie martw się, to nic takiego".

    Późno. Czytam o darze rozumu i nagle zrozumiałem, że "jestem prostaczkiem", ponieważ Pan objawił mi wiele rzeczy zakrytych dla mędrców świata!

    Tuż po północy przybyła matka z dzieciątkiem, która wciskała mi pieniądze. Nie pomagała odmowa z porozumiewawczym mrugnięciem męża. W końcu powiedziałem, że "dzisiaj jest już święty dzień, a pani z tymi pieniędzmi!"

                                                                                                                                  APeeL

26.10.1990(pt) Dwie drogi...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 październik 1990
Odsłon: 469

    Tuż po wstaniu serce zalała pustka w której szukałem jakiegoś zaczepienia. Właśnie popłynęła piosenka "Białe róże", a po otwarciu Bhagawadgity trafię na słowa, że każdy człowiek ma dwie drogi: materialną i duchową. Jeżeli wybierzesz duchową, a nie porzucisz materialnej nie uzyskasz w niczym zadowolenia.

     Teraz w przychodni ludzie przychodzą z różnymi sprawami, a nawet płaczą...

- Proszę modlić się za syna i nie ustawać (porzucił żonę)...tak właśnie czyniła Matka św. Augustyna. To był bardzo wielki grzesznik. Proszę zawsze mówić: "syneczku wróć do swojej żony".

- Dlaczego siły szuka pani w jodze. Przecież wszystko jest w naszej wierze. Wzorem dla nas - w każdej sytuacji życiowej - jest Pan Jezus. Odpowiedź ma pani w swojej książeczce...tak, w tej broszurce z wizerunkiem Matki Bożej Różańcowej! Pani zauważy, że Jezus u Heroda nie odezwał się nawet jednym słowem, a podczas śmiertelnej katuszy (biczowania) modlił się.

    Zza drzwi dobiegł krzyk kobiety opowiadającej - pacjentom na korytarzu - krzywdę doznawaną od ojca...kładł na beczce z kapustą i bił, normalnie uderzał! Na ten moment pomyłkowo wszedł zakrwawiony pacjent (praca dla chirurga).

   Dzisiaj będzie zebranie lekarskie. W samochodzie włączyłem "Modlitwę wieczorną", a podczas wymienianych tam próśb do Pana Jezusa łzy zalewały oczy. Starsza kobieta mówiła, że przekazuje swoje cierpienia za pokój w rodzinach.

    W wyobraźni ujrzałem siebie idącego z plakietką: "Nie jestem szpiegiem". Nie chodzi o mnie, bo cierpienie przyjąłem, ale o marnowanie życia "miernych, biernych, ale wiernych". Przed chwilką mijałem radiowóz MO, biała czapka leżała za szybą zasłaniając głowę. "Boże mój...Boże!"

    Przed zebraniem kupiłem piękny zegar, potrzebny do przedpokoju. Czy spodoba się żonie? Ze sprzedawczynią rozmawialiśmy o złodziejach i zabezpieczeniach...

- Złodzieje mają też swoje zadanie na ziemi...pokazują marność posiadania, a ja przez nich (cierpienie) wróciłem do Boga!

- Do kogo?

- Do Boga...przez tyle lat żyłem, ale jak żyłem?

    Okaże się, że będzie pasował. Taka malutka rzecz, a jak cieszy. Nie marzę o wielkich sprawach, ale raduję się z maleńkich podarunków od Boga. Pan Jezus cieszy się także w naszych radościach, gdy wypływają z łączności z Nim.

   Referat na zebraniu lekarskim dotyczył objawów, które pozwalają stwierdzić śmierć mózgową. To wiedza typowo specjalistyczna (ziemska). Jako ostatni zabrałem głos. Przed wystąpieniem modliłem się "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario" z zażyciem dwóch tabletek propranololu, abym nie dostał bicia serca z emocji. Powiedziałem...

    "Pani doktór omówiła wszystko z punktu widzenia lekarskiego. Nie mogę przyjąć podanej definicji: umarłem, bo stwierdzono śmierć mózgu! Największa komisja świata myli się. Ja umrę, gdy część duchowa odłączy się od widzianego ciała.

    Państwo mnie widzą, ale ja naprawdę jestem inny - to tylko moja część widzialna. Jak w wypadku tej definicji ocenić śmierć Łazarza? To teren bardzo śliski i nie wolno go omawiać z jedne j strony".

   W drodze powrotnej próbuję nawracać koleżankę...z podobnym do mojego charakterem (typ zachowania A...kłótliwość z pragnieniem dominacji, często głupota ziemska). Wskazałem jej, że nie ma połączenia pomiędzy naszą mądrością i wiedzą, a wiarą! Po tylu latach pracy stoję wobec tajemnicy. Pani musi zmniejszyć swoje "ja", stać się malutką, taką do wzięcia na ręce przez Matkę Bożą, bo sama z siebie nic pani nie znaczy!

    Proszę nie czytać Seneki i innych mędrców. Cała mądrość tego świata to głupstwo u Boga. Nie będzie już innego znaku...Jezus przybył i wszystko pokazał. Poruszyłem problem śmierci, bo większość lekarzy - przypuszczam, że także pani - to ludzie niewierzący. Nic pani nie ujrzy bez Boga i Jezusa.

     W sznurze samochodów znajdowali się obcy ludzie. "Jezu! Jak bardzo kocham ludzi. Teraz rozumiem Twoje cierpienia, gdy widzisz, że Niebo jest odrzucane, a Ciebie nie chcą, ubliżają i wyśmiewają się"!

                                                                                                           APeeL

 

25.10.1990(c) Światło stamtąd...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 październik 1990
Odsłon: 470

    Nagle przypomniało się pytanie kolegi-lekarza: dlaczego robić z kogoś świętego, który nie chce tego...w sensie, że już nie żyje? Powiedziałem mu, że jest w nim mniej wiary niż u złego Łotra, figluje z demonami i nie chce wrócić do Królestwa Bożego.

    Nie tłumaczyłem mu, że naszym zadaniem jest zostanie świętym, bo inaczej nikt tam nie trafi. Zważ, że normalnie myślący człowiek nie chce trafić do Raju. Jest to wynik niewiary w posiadanie duszy i życie...dla życia. Takie pędziłem jeszcze niedawno.

    Moją przemianę sprawiły modlitwy pacjentek i zamawiane Mszę św. Wszystko zaczęło się w środku nocy - po powrocie karetką z dalekiego wyjazdu. Padłem na kolana i przeżegnałem się...tylko tyle i aż tyle. Kiedy uczyniłeś coś podobnego...pytam wroga jedynie prawdziwej wiary, który trafił tutaj?

    Przetłumaczę na nasz głupi wybór:

- Wolisz smród jak w kurniku lub w chlewie, krzyk, nienawiść z brzydotą demonów i w świadomości, że jest Raj, a ty do końca swojego istnienia będziesz przebywał w Czeluściach.

- Nie chcesz Królestwa Niebieskiego, które na ziemi jest pokazywane na pięknych domach, urokliwych okolicach z dobrymi sąsiadami w systemie Prawdy, Dobra, Sprawiedliwości, Wolności i Miłości...

    Mamy wolną wolę, której nawet Bóg Ojciec nie może nam zabrać, bo nie wolno stosować zasady "nawracanie przez zabijanie" (islam) lub robienie z wszystkich donosicielami (u bolszewików są to kontakty operacyjne)...

    Nasze pogotowie mieści się w spelunie (piwnica pod budynkiem przychodni) z zejściem po schodach bez możliwości wjazdu na wózku inwalidzkim. Wokół tylu obłowionych, a tu nora do której trudno trafić...

   Po latach przeniosą nas i każdy będzie miał luksus czyli oddzielny pokój z szafką na stałe...tam miałem małą maszynę do pisania. Dzięki temu możesz czytać o moim podwójnym życiu, bo mimo nawrócenia nie mogłem wyrwać się z choroby na którą cierpiał "artysta" Michał Wiśniewski (hazard i chlanie).

    Droga do świętości wiedzie po grudach, a szatan wiedział, że będę ujawniał jego struktury. Dlatego z takich robi się nawiedzonych, "bożych głupców" lub chorych wg psychiatrów radzieckich na psychozę. Psychozę leczy się tabletkami, które kasuję halucynacje i urojenia.

    W Rosji Sowieckiej nadal zamykają takich w psychuszce, a w razie skargi dają zastrzyk po którym skaczesz jak poseł Gabriel Janowski w Sejmie RP (określamy to zachowaniem niekonwencjonalnym). Jak udowodnisz, że jesteś zdrowy...chory to chory, a "zdrowy" to brak poczucia ciężkiego schorzenia.

    Opracowując ten zapis zwaliłem piękny kwiatek z rozbiciem się doniczki...tak szatan niszczy pokój, bo żona zrobi mi awanturę. Kiedyś leciała na mnie połówka uchylonego okna (wypadła z bolców).

    "Jezu mój, Jezu dasz Światło, a człowiek zobaczy wszystko z Twojej strony...jak cierpisz z powodu zaćmienia ludzi w tym pracowników "służby zdrowia", którzy są  za zabijaniem dzieci nienarodzonych!

    Siostra Faustyna pisze, że cierpienie jest miarą Miłości Boga. Teraz czytam jej święte słowa, że stara się o cichość i pokorę, aby Pan Jezus mógł wypocząć w jej sercu. Mam nie skarżyć się, znosić wszystko z pokorą, bo Bóg Sam będzie mnie bronił.

     Wracałem do domu z kupionymi "dobrami" dla rodziny. Moje serce zalał smutek, bo wokół jest wielu potrzebujących. Zarazem wiem, że dobry czyn jest lepszym przykładem niż słowa. Teraz zwykła radość ziemska staje się udręką. "Dziękuję Ci, Jezu za pomoc w codziennym życiu!"

                                                                                                               APeeL

24.10.1990(ś) Wielomówstwo...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 październik 1990
Odsłon: 485

   Obudziłem się i zrozumiałem, że bardzo trudno jest modlić się bez wezwania! Siostra Faustyna pisze, że nie opisuje świata zewnętrznego, ale  u mnie jest to mieszanka, ciekawsza dla zwykłych wiernych.

    Pan Jezus jej osoby za które się modliła, a które przyjęły św. Hostię! Czy ja też będę miał podobne sukcesy duchowe? Poza modlitwą bezpośrednio namawiam do Sakramentu Pojednania, a ciężko chorych do Ostatniego Namaszczenia.

   Szatan natychmiast zalewał mnie "dobrymi" myślami w których "mówię":

- pani chodzi do kościoła, a nie do Jezusa

- ile jest w pani pielęgniarki, a ile pracownika służb tajnych? Pani pilnuje, a czy wie pani, kto panią pilnuje?

- No, kto...no kto?

- Panią pilnuje Jezus i kocha bardziej ode mnie!

- Tak, ale ona nie wierzy w Boga...podpowiada inna pracownica.

- To nic, ważne, że Bóg w nią wierzy!

   Dziwne, bo właśnie pierwszej chorej, której niedawno zmarł mąż tłumaczyłem, że kościół to spotkanie z Jezusem, a nie z kapłanem! Natomiast nauczycielce biologi tłumaczyłem, że wszystko jest tajemnicą. Wskazałem na: "Niepokalane poczęcie"...cóż to dziwnego, gdy już możemy klonuje się ludzi!

- Całą pani rodzinę pragnie rozbić szatan, poruszacie się w ciemności...nie wierzy pani w siłę modlitwy i siłę Mszy Św.?

    Starsza pacjentka upadła podczas starań związanych z weselem córki i ma bóle w kręgosłupie. Pan wyraźnie mówi: córeczko zajmujesz się ziemią! Proszę przekazać nowożeńcom, aby nowe życie rozpoczęli od modlitwy na kolanach. Czy wie pani, że w Niebie będą klaskać!

- Och...to pani nie wie, że przepustką do Nieba jest Św. Hostia?

    Na zakończenie pracy napłynęła niewysłowiona słodycz, której nic nie dorówna! Natomiast na wizycie u starszej i przestraszonej pacjentki (nie wymaga leczenia farmakologicznego) tłumaczę, że słyszy bicie dzwonów, a nie ma w niej ufności Bożej, mimo, że jest wierzącą? Jej córce wskazuję na siłę modlitwy różańcowej!

    Teraz pogotowiem jestem u starowinki. Nad nią wisiał piękny obraz Matki Bożej! Wyrywa się okrzyk, że jest podobna do Matki! Babcia jest b. stara i brzydka, ma wystające zęby, ale rysy są podobne. Matka Boża ma piękne otwarte Serce. Wielki kontrast psychofizyczny, ale skąd to podobieństwo?

   Teraz wdałem się w dyskusję - kłótnię w sprawie dzieci nienarodzonych. Godzina zmagań z ludźmi, jakaś rozterka w sercu. Nie waham się, ale potrzebuję siły. Nie mogę przekonać pracowników "służby zdrowia", że my musimy głosić apoteozę życia, a nie zabijania! Usiadłem w ciszy odmawiając "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario"...

- Doktorze, w Imieniu Jezusa proszę pana, aby szedł pan prostą drogą. Jezus dał panu biały fartuch, wykształcenie, pan ma pouczać innych!

    Siostra Faustyna jest tak bliska mojemu sercu. Ona zwraca uwagę na fakt, że ludzi "uduchowionych" jest bardzo mało. Nie módl się o coś, ale dziękuj! Wszystko przyjmuj (Wola Boga) i bądź ufny do końca! Nie wysilaj się w wielomówstwie, bo sam z siebie jesteś nikim! Nie wiem, gdzie kończy się moja pycha z daru wiary, a gdzie zaczyna Jezus. Jezus jest w ciszy, ale ciągnie mnie do  n a u c z a n i a! To jasne, bo jest to przyjemność!

   Późnym wieczorem zawołałem: "Panie Jezu daj mi Anioła Milczenia!" Właśnie w tej chwili wraca dyskusja, której nie chcę. W ostrych słowach tłumaczę ponownie koledze, że jest apostatą i sytuacja jego jest gorsza niż łotra an krzyżu, bo "on nic nie wiedział o Zmartwychwstaniu, Duchu Św., Zbawieniu, a pan z Jezusem zetknął się w wieku 5 lat i co?"

     "Mario, Matko Boża daj wiarę tym pacjentom, którzy słyszą bicie dzwonów!

                                                                                                                      APeeL

 

 

23.10.1990(w) Modlitwa cierpiących...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 październik 1990
Odsłon: 478

    W nocy był nagły mróz...po przebudzeniu o 4.00 w ciszy zawołałem:

"Panie Boże, Ojcze Wszechrzeczy

Ty, który chcesz dobra każdego z nas

Ty, który Byłeś, Jesteś i Będziesz

Ty, Boże mój Najdroższy

Panie Wszystkich i wszystkiego

Spraw mój Królu,

aby serca ludzi przeobraziła Miłość

aby serca ludzi zobaczyły, że Jesteś Ojcze Nieogarniony, Ojcze Jezusa, Ojcze Maryi, Ojcze mój!"

    Pan Bóg jest dla nas taki Dobry...On pragnie dla nas Prawdziwego Doba...inaczej niż sobie  wyobrażamy. On wie o tym, co każdemu potrzeba...jak wielką przykrość spotyka Go od nas, gdy widzi, że nie chcemy Jego Dobra.

     Tak rozmyślam i ponownie napłynęła modlitwa...

"Boże mój Prawdziwy, nadziejo każdego

Przepraszam Cię za wszystkie Twoje dzieci,

które Ciebie odrzucają, nie wierzą w Ciebie, nie chcą Ciebie.

Ty, Ojcze oddałeś - nam wszystko - najmilszego Syna Swego!

Ty, Ojcze jak nikt pragniesz naszego zbawienia.

Boże! Wszystko możesz, ale nie możesz zmusić nas do kochania Ciebie!

Wiem, Boże mój jak bardzo cierpisz z tego powodu!

Przepraszam Cię w imieniu innych! Bądź dla nich łaskawy!

Błagam Cię Ojcze Prawdziwy.

Błagam, bo wiem jak sam żyłem bez Siebie!

Tyle lat Ci ubliżałem!

Tyle lat Cię nie znałem!

Tyle lat zmarnowałem!

     Wybacz nam wszystkim w Imię Twojej niewyczerpanej i nieogarnionej Miłości".

   Zarazem odmówiłem moją modlitwę za niewierzących. Podczas obsługi ciała z radia popłyną piękne słowa o Maryi. Prawie wychodzę z pogotowia, a wzywają pomocy do umierającego syna! Pomoc Matki sprawiała, że właśnie weszła zmiana dyżurantów! Zanosi się na lżejszy dzień w przychodni, ale napływało coraz więcej chorych. Teraz płacze u mnie matka śmiertelnie potraconej dziewczyny, która umiera. Napływa polecenie, aby ją pocieszy!

- Ja przeżyłem śmierć własnej córeczki - wiem, co to znaczy...proszę wszystko przyjmować i modlić się. Nie wolno odejść od Boga. Proszę mi uwierzyć, że Matka Jezusa stoi przy pani z Jezusem...

    W poprzek ulicy przechodził kapłan. W moim sercu pojawiło się pragnienie rozmawiania z namaszczonymi sługami Pana, aby ich podtrzymywać na duchu, umacniać w nich wiarę w tym, co czynią. Na pewno napływają pokusy: rodzina, kobiety i świat! Na pewno!

   Nagle napłynęło, że 1 XI to także święto zmarłego Jezusa! Tak, przecież minęło dopiero 1957 lat od Jego śmierci. Postanowiłem kupić chryzantemy i położyć pod krzyżem. Napłynęło też wyjaśnienie mojej "wolności", która jest ograniczona, ale poprzez łączne z Jezusem mam uczucie Prawdziwej Wolności. Inni czują, że są wolni...to naprawdę zniewoleni ziemianie.

     Skąd napływała do mnie słodycz, która będzie trwała, która będzie trwała do 18.00! W TVP 1 w "Modlitwie wieczornej" chorzy będą przekazywali swoje cierpienia w jakichś intencjach. Jakże rzadko to spotykam. Ile piękna i mocy jest w zwykłej modlitwie do Jezusa.

  Jeden z chorych leżał na łóżku...w ten sposób uczestniczył w tym spotkaniu. Ilu zdrowych (chodzących, słyszących, widzących i myślących) unika Kościoła i nie dąży do Boga!

                                                                                                                       APeeL

 

  1. 22.10.1990(p) Zamiast nawracać mamią duchowo...
  2. 21.10.1990(n) ZA TYCH, KTÓRZY NIENAWIDZĄ SIEBIE...
  3. 20.10.1990(s) Jaki masz cel w życiu nędzniku...
  4. 19.10.1990(pt) Uświęcanie zaczynaj od siebie...
  5. 18.10.1990(c) ZA MOICH WSPÓŁPRACOWNIKÓW
  6. 17.10.1990(ś) Zaproszona do nawrócenia...
  7. 16.10.1990(w) Błogosławione są uczynki czynione z miłości...
  8. 15.10.1990(p) NIE JEST ŁATWO ODEJŚĆ STĄD!
  9. 14.10.1990(n) Uczta Boża...
  10. 13.10.1990(s) Jezus, nadzieją dla umierających...

Strona 2120 z 2288

  • 2115
  • 2116
  • 2117
  • 2118
  • 2119
  • 2120
  • 2121
  • 2122
  • 2123
  • 2124

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 175  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?