W środku nocy - w deszczu i zimnie - płyniemy karetką, a ja podczas tego wyjazdu musiałem walczyć z chęcią gadania i żartowania, a kierowca też lubi gadać o niczym! Popłynie "Anioł Pański” z  cz. radosną różańca. Tak trafiłem do dwóch babuszek z czarnym pieskiem.

    Po powrocie do pokoju lekarskiego serce zalał pokój. Po chwilce zerwano ponowni, ale teraz karetkę prowadził ateista, wierny w zwalczaniu "wrogów ludu”, których trzeba ujawniać. Nie piszę tego z nienawiści, ale na dobry początek straszliwie zaklął...

  • czy przy chorych też pan przeklina, przecież żaden przeklętnik nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego!

  • Dobrze, że pan tam wejdzie!

  • Czy wie pan jaki to ból, gdy tylu idzie na zagładę..mają oczy, a nie widzą.

    Wyjaśniłem mu demonizm systemu bolszewickiego, któremu on dalej służy i mówiłem o braku śmierci, duszy, zysku szatana, gdy zniewoleni podziwili ludzi - bożków!

    Rano serce zalała nienawiść, przesuwali się wierni władzy ludowej, czujni o każdej chwilce dnia i nocy...jakby na znak trzaskały pioruny. Jakże tacy bawią się ze zmyślanymi wrogami (podobnymi do mnie)...nie zabija się takich od razu, bo lud musiał mieć zajęcie i ćwiczyć się!

    Każdy, który odmawiał śledzenia innych...nie pomagał i natychmiast stawał się wrogiem, a wówczas nie miał się gdzie poskarżyć, wyjechać, a nawet uciec, bo wszędzie byli „sami swoi”.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (28.11.2019) niesiemy dalej ten diabelski krzyż. Ci ludzie żyją i nie mogą się odnaleźć, są żądni odwetu, a co najgorsze muszą służyć tym, których prześladowali. Łaska pańska na pstrym koniu jeździ! Nadal mają zatrudnienie w instytucjach państwowych (pewna pensja), kontrolnych, nadzorczych i samorządowych (fuchy). Przeżegnałem się wodą święconą, z radia popłynie „Ave Maryja”, a do serca wolno wróci pokój.

   W piśmie lekarskim wzrok zatrzyma artykuł o próbach „naukowego” wyjaśnienia długowiecznościNa obchodzie oddziale wewnętrznym tłumaczyłem "długowiecznej”, że przez złego może być straszona śmiercią..."trzeba wówczas łapać za wodę święconą i różaniec”.

    Przypomniała się Msza św. odprawiona w oddziale (w piątek). Przybyła żona umierającego, który był bardzo zadowolony i stwierdził, że to zorganizowałem, a nawet nie wiedziałem, że istnieje taka możliwość prawna. „Jezu! Jezu! Jezu mój!”

    W przychodni był wielki nawał chorych zakończony pacjentką długowieczną. To niesie wiele cierpień, bo wiele z nich przeżywa swoje dzieci, Szatan straszy ich śmiercią, wielu szuka zdrowia w słabnącym ciele, często są poniżani i wyśmiewani.

   Podczas powrotu do domu byłem słaby, a wzrok zatrzymywali ludzie z siwymi włosami, w domu "przywitały" mnie świątki-staruszków. Z włączonego telewizora padną słowa o szacunku dla godności wieku starszego. Skulony i pełen bólu zacząłem odmawiać moją modlitwę w intencji tego dnia. Przepływały obrazy grzesznych staruszków...wesołkowatych, rubasznych i odwróconych do końca od Boga.

    Jakby dla kontrastu napływał obraz Ojca Prawdziwego jako dostojnego starca wyrażającego Mądrość. Wzrok przykuwał Pan Jezus w koronie cierniowej, bo po przełączeniu programu pokazano staruszkę -naukowca, która w rozpaczy i proteście chciała zatruć strumień górski, który jest źródłem wody pitnej.

   Wzrok zatrzymała „Gazeta wyborcza”, gdzie córka rani matkę zasłanianiem cierpiącego Pana Jezusa, bo woli patrzeć na pięknego Krisznę! Dzisiaj, gdy to przepisuję (19.11.2019) czytałem klepsydrę; zmarła pani mająca 101 lat…

                                                                                                                                         APeeL