- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 473
O świcie rozmawialiśmy z żoną o modlitwie...z wnioskami:
1. to podstawa wszystkiego w codziennym życiu, a ludzie nie wierzą w pomoc Boga
2. Pan Jezus w Swojej delikatności zaprasza wszystkich...teraz jest szczególna szansa, nikt nie może się tłumaczyć, że mu zabronili. Właśnie na Mszy św. za nauczycieli była ich trójka!
3. W modlitwie częściej trzeba dziękować niż prosić...prosić, ale dla innych!
Wówczas do przychodni przybyła opuszczona przez męża, która chciała z kimś porozmawiać. Opowiadała zarazem o swoich poszukiwaniach Boga Ojca z typowym błądzeniem wskazującym na siłę woli. Zdziwiony słuchałem tego, co miała przekazane w snach:
- Jakaś kobieta powiedziała do niej: "niech będzie pochwalony Jezus Chrystus"! Ona zaśmiała się, ale otrzymała ostrzeżenie, że będzie za to ukarana.
- Matka Boża rozdawała gorzki napój, a ona otrzymała czarę słodkiego...
- Brudny przedsionek, a dalej jasna polana z bramą i zamkniętymi drzwiami z poczuciem, że za nimi jest pięknie...
- Śmierć w charakterze jasno ubranej kobiety szukającej ginekologa przerywającego ciąże...
- Szatan w postaci młodego mężczyzna ubranego na czarno, który podchodził, ale nie miał mocy jej zaszkodzić!
- Ukazała się też zmarła babcia...
Tych snów miała wiele: niektóre były dosłownie "kolorowe" z balansowaniem ciała i cudownymi doznaniami! Powiedziałem jej, że nie przyszła do mnie przypadkowo, ponieważ jest to ewidentne wezwanie do nawrócenia!
Dodałem, że wszystko pokazał Mojżesz i Jezus. Nic nie możemy sami z siebie. Zaleciłem szybkie zwrócenie się do Matki Bożej, a miała natchnienie, aby pojechać do Częstochowy.
Po jej wyjściu serce zalała słodycz i pokój z pragnieniem modlitwy. W tym stanie trafiłem na działkę, gdzie w samotności słuchałem "Mszę Wędrującego" wg Edwarda Stachury: "Ty, Panie tyle czasu masz" z dalszymi słowami o prowadzeniu przez Boga drogą krętą. Każdy musi przetrwać ziemski zamęt...najlepiej w łączności z Matką Prawdziwą i Jezusem.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 520
Żona po przebudzeniu zapytała mnie czy zostało coś w butelce? Po sprawdzeniu stwierdziła, że "nie jestem człowiekiem".
Zaczynam pracę niewyspany i trochę "chory", a to sprawia, że daleki od Boga. Na korytarzu zaczepiła mnie obca kobieta...zgodziłem się na jej przyjęcie. W trakcie badania zapytałem o dzieci i męża...
- Na szczęście nie mam, zmarł w upojeniu alkoholowym...odpowiada z radością.
- Nie wierzę w przypadki. Dlaczego pani dzisiaj trafiła do mnie? Czy pani wie jak on cierpiał i cierpi? Teraz jedynym ratunkiem dla jego duszy jest właśnie pani modlitwa, ale zaśmiała się!
- Proszę się nie śmiać, przecież pani się z nim spotka! Czy pani wie, że on teraz mówi przeze mnie i prosi o to panią. Nie wiem czy Bóg nie kocha go bardziej od pani cieszącej się z jego śmierci!
- Kto tam był?
- Co byłoby, gdyby pani zmarła teraz koło przychodni?
- Och, naprawdę nie pomyślałam..rzeczywiście! Właśnie przypomniało mi się zdarzenie z dalszej rodziny...
Wszyscy wyszli do kościoła, a on pozostał i przygotowywał się do samobójstwa przez powieszenie. Przed założeniem pętli przeżegnał się i po wiedział: "Jezu pomóż". Coś uderzyło go z tyłu, upadł na twarz i cały był podrapany! Wszystko opowiedział i wrócił do Boga.
Teraz dotykam brzucha młodej dziewczyny w czwartym miesiącu ciąży z rozstępami i zniszczoną skórą. W sercu pojawiła się więź z jej dzieciątkiem! Kobieta wcisnęła mi zmięty papierek na piwo, a ja miałem wielką chęć wręczyć jej nowiutki biały ręcznik. Nie wiedziałem co zrobić, a bardzo lubię obdarowywać ludzi...
- Przez tę chorobę Matka Boża pragnie, aby pani stała się malutka...do wzięcia na Jej Ręce!
- Przez swoją nadmierną opiekę ubliżała pani Matce Bożej, która nosiła pani dzieci cały czas! To wskazałem nadmiernie zatroskanej o swoje dzieci, a teraz o wnuczków!
Inna, bezdzietna jest za aborcją. Mówiłem do niej mocnymi słowami, a w końcu zaleciłem, aby napisali list do ojca Pio z pytaniem: czy przysposobić dziecko?
Poprosiłem Pana Jezusa o rozmowę o Nim, a właśnie weszła nauczycielka religii, która słuchała mnie z otwartym sercem. Stwierdziłem, że religia to nauka o Jezusie, Synu Boga Objawionego. Ona potwierdziła, że "Bóg jest Miłością". Ja powiedziałbym dzieciom, że Bóg jest naszym Prawdziwym Ojcem.
Ostatniej pacjentce wręczyłem kawę i rozstaliśmy się w radości, a teraz na dalekim wyjeździe karetką jest okazja do odmówienie mojej modlitwy w której wołałem za rodziny dzieci nienarodzonych. Specjalnie pojechałem do odległego szpitala, gdzie na korytarzu chirurgii dziecięcej w wielkim szumie leżały małe ofiary: uderzenia w głowę po upadku oraz huśtawką, a także po potrącenie przez samochód i oparzeniu.
Po powrocie w ciszy pokoju lekarskiego (nie było drugiego dyżurnego) i dalej czytałem o o. Pio, który mówił, że Pan Jezus błogosławi wszystkie nasze uczynki czynione dla bliźniego z miłości...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 496
Wstałem i przeżegnałem się wodą święconą (nowy tydzień tego życia). Napłynęły przeszkody w czytaniu "Ojca Pio", który obok swojego domu w Petrelcinie miał szałas, gdzie lubił przebywać.
Te przeszkody to "dobre natchnienia" od szatana: "mycie się i golenie", "śniadanie". W braku efektu napłyną jeszcze lepsze: "wyjdę wcześniej do pracy i zacznę w pokoju", bo moje główne zadanie to pomaganie ludziom. To odbywa się w pierwszej osobie (niby moje myśli).
Nigdzie o tym nie przeczytasz, bo kapłani nie zwracają uwagi na kuszenia i nigdy nie mówią o swoich doświadczeniach (świadectwach wiary). Przecież szczególnie są atakowani! Innych nie dopuszcza się do mikrofonu, a przecież powołania wciąż trwają.
W dalszej eskalacji może zdarzyć się nawet jakaś przeszkoda fizyczna. System szatański stosują także zdemolowani moralnie ludzie; jest to czynienie mniejszego zła! Szatan jest sprytniejszy, bo stosuje zasadę fałszywego dobra! Przeciętny człowiek nie połapie się.
Nagle, po wyjściu do pracy stwierdziłem, że jestem "syty duchowo"! Nie wiem jak mam to wytłumaczyć, ale ja i Pan Jezus to jedno, a wówczas nie ma tęsknoty duchowej. To jedno - znaczy złączenie duchowe, które nie daje przesytu, tylko pokój i radość. Tak jest też po przyjęciu duchowego Ciała Pana Jezusa (Eucharystii). Przyjemności ziemskie dają złe poczucie po spełnieniu...szczególnie po kontaktach seksualnych.
Głupio mi z powodu darów: "papierki", dezodorant, dwie kawy (jedną oddałem pijaczce pobitej przez kochanka). Wreszcie koniec, należny odpoczynek, kupiłem żonie słodycze, a ta pocałowała mnie ze słowami, że Bóg sprawia jej tyle dobra...
W drodze na działkę z radia samochodowego usłyszałem słowa piosenki Leszka Wójtowicza:
"Pamiętaj!
Ważny jest najmniejszy gest.
Pamiętaj!
Będą czekać na twój błąd.
Pamiętaj!
Nie jest łatwo odejść stąd!"
Moje serce zalała tęskna miłość za Panem Jezusem. Wzmagała ją cisza na działce, różne kolory jesieni oraz śpiew ptaków. Wprost chciałem krzyczeć z wielkim pogłosem do krańców ziemi: "Jezus Jest! Jezu Jest!"...
"Jezu mój - muszę wypełniać Twoją Wolę!
Spraw Jezu, abym mógł mówić o Tobie...niczego tak nie pragnę!
Mój Mistrzu, Ty powołałeś mnie 1943 lata po Twojej Śmierci.
Twoja śmierć dała mi życie wieczne...już tutaj na ziemi!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 513
Trwa dyżur w pogotowiu...szybko załatwiam młodą kobietę zatrutą tlenkiem węgla. Teraz odmawiam modlitwę "przebłagalną" za kapłanów. Tak lubię nocne modlitwy w ciszy. Po godzinie budzą ponownie, a teraz dziękuję Matce Prawdziwej za ten dar. Proszę o odsunięcie złości żony.
O 7.00 "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", a podczas mycia się w jasności mam wytłumaczoną Wielką Tajemnicę. Bóg Ojciec Jest. Jezus był i też jest dla mnie, a działania Ducha Św. przeżywam. To wszystko: jaka tu tajemnica?
Zza drzwi dobiegają przekleństwa kierowcy. Dostał dar pracy, niedziela, a dzień Pański zaczyna od klątwy. Napadła mnie ponowna chęć modlitwy. Dopiero 7.20. "Ojcze nasz"..."Panie! Imię Twoje to Pokój!", a z książeczki nachodzi wyjaśnienie Tajemnicy Wcielenia!
Szum, zmiana ludzi, gra muzyczka, radiotelefon: podparłem głowę, zamknąłem oczy (niby "śpiący po dyżurze") i dziwię się tej prostocie działania Bożego! Matka Maria, Syn, Jezus, Bóg - człowiek nie miał na ziemi ojca. To połączenie Nieba z ziemią. "Ojcze nasz, Zdrowaś Mario Jezu Chryste mój Zbawicielu, który cierpiałeś za mnie Mękę".
Kto i jak może przekazać moje przeżycia, a nawet cierpienie?Teraz uciekłem do pokoju lekarskiego, gdzie pracuje sprzątaczka. Dalej modlę się i nie chce się wychodzić z dyżuru. Czytałem o kilkugodzinnych modlitwach Faustyny.
Z kwiatami pojechałem do żony, ale przeważała duchowość. W niebie panuje radość, gdy małżeństwo żyje w miłości. Nie znosi tego demon, który rozbija związki sakramentalne...sprzyjając bezbożnym ("partnerskim"). Pasują mu zdrady, rozwiązłość i różne figury w seksie.
Nagle napływa natchnienie wyjazdu do odległego kościoła ze snu. Idę za tym głosem i już pędzę samochodem. Minąłem miejsce, gdzie w wypadku zginął kuzyn. Za niego przyjmę św. Hostię. Trafiłem tam bez problemu ("wprost wjechałem do kościoła"), gdzie trafiłem na sytuację ze snu "do przodu": podobne ławki z kobietami siedzącymi w ciszy.
Przed tym kościołem jest piękny Jezus z krzyżem podczas upadku. Ponownie wołam: "Jezu, Jezu, Twoje Imię Święte. Ty wiedziałeś wszystko o mnie, a ja Ciebie tyle lat nie znałem! Ojcze nasz...Zdrowaś Mario". Zły atakował, abym "wyszedł i wstąpił do sąsiedniego"! Krzyczę: "Jezu, Jezu, proszę o pomoc".
- Nie użyłeś wody święconej podczas wchodzenia do kościoła!...tak napłynęło!
Jakże pięknie mówił starszy kapłan: "Niebo jest dla wszystkich, głód duchowy zaspokoi tylko Św. Hostia...Jezus mówi do ciebie...Oto Jestem! Nie ma nic piękniejszego niż zjednanie z Panem Jezusem ("nie będziesz miał w sobie życia")!" Kapłan wspomniał w kazaniu matkę Lutra, która na łożu śmierci zapytała go: która wiara jest prawdziwa, a on stwierdził, że w katolickiej bezpiecznie j się umiera!
Podczas podejścia do Eucharystii zawołałem: "Nie byłem godzien, nie jestem godzien i nigdy nie będę godzien. Ty zstępujesz do mnie z Nieba, Jezu...bądź przy śmierci tego kapłana, bądź przy jego zwątpieniach, bądź z nim".
Przeżegnałem się tak jak widziałem u małej dziewczynki. Wróciła moc, pokój i pogoda, a nawet humor. Po Mszy św. podziękowaniu kapłanowi i zapytałem o determinizm ("co ma być to będzie"). Wówczas wyznawałem ten błędny pogląd. Kapłan powiedział, że jest pewna forma determinizmu Bożego, ale nie można uznać tego co mówią Kalwini, że w planie Bożym są ludzie przeznaczeni do potępienia i zbawienia!
Po latach będę wiedział, że wiele zdarzeń nie zależy od nas (płeć, rodzina, miejsca na ziemi, itd), ale determinizm wykluczałby wolną wolę (jedyny dar Boga oprócz czasu). Szatan nie śpi, bo po drodze zabrałem dwóch łepków (pijanych) oraz św. Jehowy!
- Czy odda pani swoje życie za te poglądy religijne, całkowicie błędne! Ja mogę oddać, już teraz, tutaj! Zaleciłem, aby poprosiła Ducha Św. o wyjaśnienie, gdzie jest Prawda? Teraz w samotności, na działce pracowniczej czytam słowa Pana Jezusa do s. Faustyny...skierowane do mnie: "Teraz wiem, że dla łaski, a nie darów Mnie miłujesz, bo wola Moja droższa ci jest niż życie"!
Przysnąłem na chwilkę, a po przebudzeniu poprosiłem o. Pio, aby był ze mną i wspomagał mnie poprzez Pana Jezusa"...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 481
Żona wymawiała mi (słusznie), że wczoraj piłem alkohol, a dzisiaj jadę do Komunii św. Z serca zawołałem: "Matko Dobra, Panno Czysta, Panno Najświętsza, Matko nasza", a książeczka do nabożeństwa otworzyła się na słowach: "Serce Jezusa nadziejo w Tobie umierających!"
- Hojny jesteś dla innych...mówi żona (nie podobał się telewizor, który przywiozłem i mam zamiar oddać go biednym).
- Hojny jest dla mnie Pan Jezus!
Naprawdę odczułem tę hojność, bo w tym czasie smarowałem chleb masłem ze ściśniętym sercem i łzami w oczach. Jeszcze nie przebrałem się w pogotowiu, a już pacjentka coś załatwia i grzebie w portmonetce. Jakże nie lubię nachalności i wiary w pieniądze.
Z telewizora kapłan z dziećmi omawiała (w "Ziarnie") ucztę na którą wzywa nas Pan Jezus i Bóg. Wszyscy byli ubrani w jednakowe szaty i z radością rozpylali dezodorant. Odwrotnością tego jest smród w piekle (wg relacji s. Menedez).
Troszkę lżej mi na duszy, ale w smutku uciekłem do Matki Bożej, a w chwilowym śnie ujrzałem, że Matka Boża trzyma mnie na ręku jak małego Jezuska! Przebudziłem się z krzykiem: "Boże mój! Mój Boże!", a serce zalał a moc.
Właśnie czytałem wzmiankę o Romanie Brandstaetterze ("Jezus z Nazaretu")...jakże sam chciałbym napisać taką książkę, ale wg własnych przeżyć. Rozpoczynam modlitwę przebłagalną za wszystkie "zezłoszczone" żony. "Ojcze nasz! Boże, Ojcze Wszechmogący zapal miłość w sercach złych żon...daj im Panie światło, spraw, ujrzały to, co jest dobre i radosne, wszystko, co im dajesz i przynosisz".
Teraz stoję nad chłopcem, który ma złamanie całego podudzia z przemieszczeniem odłamów! Podałem mu narkotyk, a przez całą drogę w jego intencji odmawiałem część mojej modlitwy "przebłagalnej".
Na izbie przyjęć ortopeda jednym ruchem "nastawił" złamanie, chłopak prawie zemdlał. Chciałem mu podziękować w Imieniu Jezusa, ale bardzo zmęczony szybko wyszedł.
Podczas powrotu kierowca przeklinał i dla zabawy kręcił kierownicą. Powiedziałem mu, że od Boga otrzymał dar wożenia chorych, pomagania i ich noszenia. Kiedyś ujrzy to w pełni.
Z oddali usłyszałem krzyk wielkiego klucza gęsi...trudno było im pokonać silny wiatr. Przez ułamek sekundy znalazłem się wśród nich...jakże cierpi stworzenie, ale Boża Miłość wszystko przenika! Zarazem napłynęła tęskna miłość za Jezusem.
Kolega włączył telewizor, ale ku mojej radości zepsuł się (mamy wspólny pokój lekarski). Wcześniej pytałem Pana Jezusa o wyjaśnienie: "co oznacza Ciało i Krew", a teraz napływa, że jest to prawdziwy pokarm i prawdziwy napój dla duszy.
- Nawróć się, przystąp do Sakramentu Pojednania!
- Nie mam grzechów!
- Ja natomiast jestem niegodnym kopnięcia śmierdzącym nędznikiem! Zobacz jaką łaskę mamy...leżymy na łóżkach, a jakie łóżko miał Jezus?
Zerwano do porodu czyli do "przybysza"...tak nazywają noworodki w pogotowiu.
APeeL
- 12.10.1990(pt) ZA TYCH, CO PCHAJĄ SIĘ NA AMBONY
- 11.10.1990(c) Ziemska bylejakość...
- 10.10.1990(ś) Na kolana...
- 09.10.1990(w) Tamten Świat istnieje...
- 08.10.1990(p) Córeczka...
- 07.10.1990(n) W Mojej Męce szukaj siły i światła...
- 06.10.1990(s) Anioł Milczenia...
- 05.10.1990(pt) Początek umartwiania ciała...
- 04.10.1990(c) Staraj się podobać Bogu Ojcu...
- 03.10.1990(ś) Mamy czynić to, co podoba się Bogu Ojcu...