Jako niewolnik komunistów - oprócz śmiertelnego zapracowania w przychodni - otrzymałem zastępstwo w ’bolnicy’ bez dyżurów lekarskich. Nie mogłem odmówić, bo „ordynator” bez specjalizacji to rodzina generała z WSI….”wiecie, rozumiecie”.

   Właśnie o 4.00 rano zadzwoniła pielęgniarka, bo przywieziono nieprzytomną pacjentkę, a dyżurni z pogotowia (na dole budynku) nie chcieli pomóc.

   Podziękowałem Panu Jezusowi za tę udrękę, a po wyjściu do garażu przywitało mnie niebo pełne gwiazd. Natychmiast poznałem intencję tego dnia i zacząłem moją modlitwę. Przypomniały się słowa Pana Jezusa z rysunkiem pochylonych głów: „uniżcie się!”

   Nie mogłem dojść przyczyny ciężkiego stanu chorej, ale Pan pomógł, bo zapytałem czy była spocona, a to doprowadziło do rozpoznania ciężkiego niedocukrzenia. Pacjentka w tym stanie nie powinna trafić do nas, ale dyżurnemu z pogotowia nie chciało się jechać do odległego szpitala. 

   Po wszystkim zapytałem siebie: co oznacza takie zerwanie ze snu? Trafiasz do chorych i personelu nie ogolony, zaspany i zawstydzony. Tak właśnie jest podczas nagłej śmierci...wyrwany z ciała trafiasz przed Oblicze Boga. Jak wówczas wygląda  taka dusza? 

   Napłynął obraz z wczorajszego filmu, gdzie ludzie przychodzą na umówione spotkanie z prezentami, piękni i wystrojeni. Jakie prezenty zaniesiesz Ojcu Prawdziwemu, bo ziemskie nie przechodzą? Liczy się oczyszczenie z grzechów oraz Sakrament Pojednania (Wiatyk) z modlitwami rodziny i palącą się gromnicą.

   Demon nie lubi poświęcania się dla innych, sprzyja tylko szkodnikom. Potwierdziła to poranna pustka w sercu z zapytaniem żony z kim umówiłem się tej nocy? Odpowiedziałem, że z Panem Jezusem...

     Jest mi przykro, bo mam łatkę niebezpiecznego dla Polski Radzieckiej...kocham ojczyznę i Boga oraz pracuję z oddaniem, a wszędzie pilnują mnie „patrioci”. W oddziale nie mogłem się przebrać, bo wszedł „pacjent” - policjant na emeryturze, a dodatkowo zaatakowała mnie oddziałowa z powodu staruszka, który źle się odezwał do pielęgniarki na dyżurze!

   Złączyłem jej trzy palce i moją ręką próbowałem uczynić znak krzyża, ale nie pozwoliła! Tutaj normalnie panuje inny styl, a pacjenta niewdzięcznego bada się wzrokowo. Na obchodzie dziadek skarżył się na niegrzeczną siostrę.  

    „Jezu mój obdarz mnie pokojem”, bo czeka mnie straszliwy nawał pracy w przychodni (na jednym poziomie). Starałem się każdego przyjąć, pomóc i pocieszyć...właśnie umierający sanitariusz chciał rozmawiać ze mną, bo czyta przekazane mu „Prawdziwe Życie w Bogu”. Jak ja to wszystko wytrzymałem przez tyle lat? 

   Płynie spóźniona koronka do Miłosierdzia Bożego „za tych, którzy nie chcą służyć braciom". Aby mi się nie nudziło od 15.00 mam dyżur w pogotowiu. Po krótkiej drzemce do serca wrócił pokój, a na krótkim wyjeździe ujrzałem piękno drzew z różnymi kolorami liści oraz niebo „pomalowane” chmurami.

    Wszystko jest jednym cudem stworzenia. Podczas odmawiania koronki trzykrotnie przeżegnałem się wodą święconą, a po chwilce usłyszałem bicie dzwonów kościelnych. W wielkim bólu płynęła droga krzyżowa i „św. Agonia” z mojej modlitwy.

    Po powrocie do pokoju lekarza dyżurnego - przy zawołaniu Zbawiciela na krzyżu „Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił?” - wzrok zatrzymały słowa* Pana Jezusa: Czy kiedykolwiek cię opuściłem? /../ będziemy złączeni aż do końca /../”… 

                                                                                                                                         APEL

* „Prawdziwe Życie w Bogu”