Z powodu wieczornego picia alkoholu nie mogę iść na poranną Mszę św. a dzisiaj w Sanktuarium w Studziannie odprawia się nabożeństwo w intencji nawrócenia córki. Nie zrozumiałem wieczornych ostrzeżeń, a Szatan mocno trzyma złapanych w jego sieci! Zamiast zrobić wyrzeczenie pofolgowałem sobie.

 

 

   Z włączonego radia popłyną słowa; „nie bójcie się czerwonego diabła”, a moje serce zalewał smutek oraz złe przeczucie. Na tę chwilkę z „Dialogu” padną słowa, że; „Diabeł nigdy nie śpi. Niech to będzie nauką dla niedbałych, przesypiających czas, z którego mogliby tak bardzo korzystać. Ale czujność jego nie może szkodzić duszom doskonałym /../."

T  Tak było podczas obecnego upadku...uciekałem w wołaniach do Pana Jezusa, ale nie mogłem uczestniczyć w Mszy św. W smutku zacząłem pracę z pragnieniem przetrwania, a zły kusi alkoholem... nawet wpadła butelka!

   Około południa smutny śpiew Niemena sprawił ucieczkę serca do intencji modlitewnej; „coś z poniże­niem, zdeptaniem, rzuceniem na kolana”. Nagle napłynął obraz z wczorajszego filmu, gdzie pokazano walkę dwóch rycerzy; pokonany został zabity, a drugi był pełen chwały. Wróciła też całkowita klęska wyborcza prawicy.

    Na czas koronki Miłosierdzia Bożego „wyzdrowiałem”, a Pan zapewnił mnie, że „sprawię całkowity spokój”. Tak się stanie, bo sen i kawa postawią mnie na nogi, popłynie też moja modlitwa. Dodatkowo, na działce ukoi słońce, śpiew ptaków i delikatne muśnięcia wiatru.

   Popłynie moja modlitwa ze współcierpieniem ze Zbawicielem podczas św. Agonii, a każde Słowo umierającego Zbawiciela wywoływało wstrząs w duszy. Przykro mi, bo mamy już wolną ojczyznę, ale ja jestem dalej nękany i to w dwójnasób, bo teraz zagrażam rządzącej lewicy.

    Dzisiejsze czytania dotyczą mojego wybrania...to co głoszę i czuję, bo Myśli i Mądrość Boga nie są naszymi myślami i naszą mądrością...nasze drogi nie są Drogami Ojca (Iz55, 6-9) oraz słowa św. Pawła, który ma rozterkę, ponieważ wie, że śmierć to powrót do Pana Jezusa, ale potrzeba naszego pozostania i służenia jest konieczne (praca w Winnicy Pańskiej). Dalej padną słowa o najemnikach...ja nie chcę żadnej zapłaty, ponieważ służba Bogu to mój ostateczny cel życia!

    Łzy zalewały oczy podczas śpiewu dzieci; „Przyjdź mój Panie, przyjdź mój Boże i nie spóźniaj się”. Ponownie, jak wczoraj zacząłem dziękować za wolną ojczyznę i płakać nad tymi, którzy nie mogą wrócić. W tym czasie prezydent w wielkich ceremoniach ściąga prochy takich.

    „Jezu. Jezu...zmiłuj się nad nimi”. Wielu jest w wielkiej biedzie, środki rozkradną organizujący powroty! Padłem na kolana i długo nie otwierałem oczu. W tym czasie kościół został zalany słońcem i wszystko wydało się piękne; ludzie, dziewczyny, kościół, Matka Boża, figura Pana Jezusa z Sercem.

   W ławce matka dała dziecku kawałek rogala i nałożyła opaskę na włosy. Odbieram, że ja „mam też taką, a chleb dał mi Pan Jezus". Dodatkowo uwagę zwrócił św. Antoni z Dzieciątkiem, a właśnie płynie pieśń, że jestem "dzieckiem Bożym” i „ojczyznę wolną pobłogosław Panie”. Żegna mnie Matka z Dzieciątkiem Jezus!

    Radość Boża była tak wielka, że uciekałem przed ludźmi. To wielka zmora, bo chorzy widząc mnie biegną w swoich sprawach. Tak chciałbym wszystkich połączyć i zaprowadzić do Pana Jezusa i Matki Prawdziwej. Ja wiem, że Oni Są i bardzo cierpią, gdy widzą zagubione dzieci.

    W bólu popłynie moja modlitwa „za Polaków, którzy nie mogą wrócić do wolnej ojczy­zny”. To sprawiło wielkie ukojenie duszy, a zawołania wprost przebijały Niebo! To wielka Tajemnica Boga Ojca, bo otrzymujesz cierpienie, a zarazem środek na jego złagodzenie.

    Żadnym językiem nie wyjaśnię tego, musisz przeżyć to sam...poprosić, aby Pan Jezus pokazał Ci co oznacza dobrowolne niesienie Jego Krzyża. Większość ludzi uważa, że „krzyże” to spadające na nas cierpienia i nieszczęścia! One staną się Krzyżami Pana Jezusa, gdy zostaną przyjęte w sercu i przekazane w jakiejś intencji (uświęcone). Tak właśnie wypadło w modlitwie; „Szymon pomaga nieś krzyż Pana Jezusa”.

   Chwilami chwytałem twarz w dłonie, ku­liłem się...wiem jak czują się pokonani w wyniku manipulacji mającej za cel wyeliminowanie prawdziwych Polaków z uczestnictwa we władzach!

   Na dyżurze w pogotowiu wszystko się odmieniło, a sprawiło to poranne wołanie do Pana Jezusa i kilkakrotne ucałowanie Jego krzyżyka. Na ten czas trafiłem do babuszki otoczonej obrazami z zapaloną lampką przed Matką Jezusa. Po powrocie padłem na kolana, łzy płynęły po twarzy, a Pan powiedział; „nie zapominaj nigdy, Kto cię prowadzi”...

                                                                                                                          APeeL