Przed przebudzeniem pojawiła się twarz żony w pięknych okularach, dobranych do twarzy. Nigdy takich nie widziałem...prawdopodobnie w tym momencie przystępowała do Komunii św.! Dobrze, że wczoraj Pan skręcił moją rękę, gdy o 23.30 sięgałem po butelkę...powędrowała do piwa. Naprawdę tak było.

    W smutku wyszedłem do pracy, ponieważ wczoraj zbyt dużo wypiłem, a mam niejasne poczucie, że w jakiś sposób odpowiadam za świat - w sensie duchowym (Msze św. z Eucharystią, modlitwy i posty z przyjmowaniem cierpień zastępczych). Dzisiaj, gdy to przepisuję (26.11.2009) w pełni to potwierdzam (jest w zapisach dziennika). 

    Napłynęła osoba Jana Pawła II, przywódców państw oraz polityk "radziecki” grożący możliwością całkowitego zniszczenia Polski. Wyjaśniał, że są to „gry wojenne" wielkich mocarstw i nikt w konflikcie nie będzie bronił krajów leżących pomiędzy blokami wojskowymi, bo to są zapory! Naprawdę tak może być, przecież wybuch bomby wodorowej wystarczy.

    Znam już intencję i płyną moje modlitwy. Poprosiłem Pana Jezusa o pomoc w pracy. Faktycznie było dużo pacjentów, ale wszystko poszło sprawnie, a dodatkowo moje serce zalewała wszechogarniająca miłość Pana Jezusa, a przez to miałem poczucie, że chorzy to moi bracia. Pomagam im jak najbliższym i raduję się z niesienia pomocy.

    Chorzy, którzy poprzednio budzili moją niechęć, a dużo z nich przybyło dzisiaj (jakby na próbę lub dla pokazania miłości Boga do wszystkich); ten nie jest marudny, a tej nie odbieram jako złośliwą. Nawet widzę piękno ludzi...w tym babuszki pochylonej ku ziemi i ograniczonego umysłowo nudziarza!

   Popłynie moja modlitwa w intencji odpowiedzialnych za losy świata z koronką do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus powiedział, że „przywiódł mnie do Siebie, a teraz ja muszę sprowadzać dusze do Niego”!* Tak jest naprawdę, a to oznacza odpowiedzialność za innych z poczuciem misji. Przypomniało się wczorajsze zaproszenie stowarzyszenia członków naszego kościoła na rekolekcje (świeccy w misji).

    W pogotowiu, gdzie mam dyżur z włączonego odruchowo telewizora popłyną słowa piosenki; „po co bomby, po co armie są na świecie”, a po przerzuceniu programu będzie film rysunkowy o niszczeniu.

    Cieszy daleki wyjazd karetką dający możliwość modlitwy, ale przed nadchodząca burzą złapała mnie straszliwa senność. Natomiast znakomicie znoszę post w intencji pokoju na świecie (środy i piątki)...tylko poranna kawa i woda.

    Szybko biegnie czas, który przeznaczyłem na studiowanie działania leków z darów dla oddziału wewnętrznego. Po odmówieniu - z przeszkodami moich modlitw - płacili za spanie aż do rana. To był dar od Boga, bo byłem pierwszy na kolejce...

                                                                                                                 APeeL

* „Prawdziwe życie w Bogu”...