Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

27.08.1994(s) ZA DRĘCZONYCH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 sierpień 1994
Odsłon: 431

   Po dręczeniu w śnie demon podsunął „śmieszne” obrazy posiadających inne ciała: skaczącego konika polnego, motyla i modliszkę. To wszystko służy odciąganiu nas od duchowości (przestraszenie i „rozśmieszenie”), aby gadać o niczym.

    Później w ramach utrapień i dręczenia miałem pokazaną drogę do Nieba (wołania modlitewne, przyjęcie cierpień, zawierzenie Bogu)...przynoszącą nasze uświęcenie oraz przeklinanie naszego losu, grzeszenie z wielkimi upadkami. Efektem udręk tutaj jest dodatkowe cierpienie w Czyśćcu lub trafienie do czeluści piekielnych.

    W stanie uniesienia duchowego zawołałem: „Panie Jezu! Niech mnie dręczą...przekazuję to cierpienie na Twoje Ręce, a Ty spraw, abym zachował pokój”. Serce zalała radość z pragnieniem cierpienia dla Zbawiciela. Przepłynęły różne udręki ludzi wokół oraz na świecie. Jeżeli ujrzysz na szczycie tej piramidy Zbawiciela to zrozumiesz, że twoje cierpienie jest znikome.

    Dyżur w przychodni, wolna sobota z niespodzianką...brak pediatry! Przypomniała się obietnica i postanowiłem pomagać każdemu na złość Szatanowi! Popatrz...

- oto młody człowiek po operacji chirurgicznej, odmówiono mu zwolnienia, a ma zaostrzenie choroby wrzodowej

- koklusz u 2 tygodniowego dzidziusia, podobny ma matka

- żółtaczka u ładnej dziewczyny

- dręczona przez starsza panią...zaleciłem przyjęcie tego cierpienia z korzystaniem z Eucharystii

- pacjent z porażeniem k. dolnych, po operacji raka pęcherza, ma nawracające zapalenie z lekoopornością...zmieniłem mu leki i poprosiłem, aby ofiarował całość swojego cierpienia (uświęcił je) i prosił o prowadzenie

- angina, biegunka w lambliozie i drobne urazy, a także pobita przez syna...poprosiłem ją o modlitwy za niego z ofiarowywaniem cierpień, aby Pan otworzył jego serce

- zdrowa babcia, ale przestraszona...

    Radość Boża zalała serce, łzy oczy, a tego tego nie można przekazać. Podczas modlitwy napłynęli męczennicy oddający życie za innych dla Pana Jezusa. Przepłynął świat dyskryminowanych, zagrożonych utratą życia oraz opętanych z ich otoczeniem. Dołóż do tego ofiary wojen. Napłynęły cierpienia całego świata zwierzęcego, gdzie każdy ma wroga: na myszkę jest kot, a na kota pies, itd.

    To tego moje wyobcowanie z pasującymi słowami proroka Ezechiela z 11.08.1994 (Ez 12,1-12): „Synu człowieczy, mieszkasz wśród ludu opornego (…) przygotuj sobie rzeczy na drogę zesłania (…) Na ich oczach zrób sobie wyłom w murze i wyjdź przez niego!”

    Te słowa popłynęły jakby do mnie, bo pracuję z poświęceniem, w przeciążeniu, a właściwie niewolnictwie, a w tym czasie zagrażam władzy wciąż ludowej. Zarazem wiem, że nie jestem tutaj przypadkowo, zostałem postawiony wśród tego ludu...na świadectwo!

    W tym czasie moje serce zalało działanie Ducha Świętego, a wówczas obejmujesz całą ludzkość (miłość wszechogarniająca). Właśnie popłynie pieśń do Ducha Świętego, a do serca napłynęło poczucie bliskości Boga Ojca i Pana Jezusa.

    Padłem na kolana i wołałem za objętych dzisiejszą modlitwą. W tym czasie będzie wskrzeszenie zmarłego młodzieńca. Twarz zalały łzy, a jest to stan niezależny ode mnie (łaska). Ja jestem twardy, a tu dziecko Boże. Moje cierpienie duchowo dodałem za objętych intencją tego dnia, bo dręczeni mogą zwątpić i odwrócić się od Boga.

    Po Eucharystii klęczałem przed obrazem Trójcy Świętej, a serce zalała tęskna miłość z pragnieniem powrotu do Królestwa Bożego. Jakże piękny byłby film tylko z tego dnia mojego życia...z błyskami obrazów wyrażających stan mojego serca.

    Późnym wieczorem śpiewał Krzysztof Krawczyk, a serce zalał ból z krzykiem: „Panie Jezu! Kto pamięta o Tobie w sobotę?” Właśnie miss obiektywu z Sopotu zawiesiła sobie dla ozdoby...krzyż na wielkim różańcu. Wybierasz ziemię lub niebo, pogaństwo lub świętość, nie ma „tak, ale”.

     Nie przenikniesz Mądrości Bożej bez Jego Światła! Ja otrzymałem tylko maleńki promyk, a Ty, który to czytasz zostałeś poinformowany, nie będziesz mógł powiedzieć: nie wiedziałem. Bóg Ojciec wszystko pokazuje: wyjaśnia, prosi, błaga, a nawet klęka przed złym...jak ojciec ziemski. Dlaczego nie chcesz wrócić do pałacu...do Las Vegas, gdzie czeka na Ciebie Ojciec Prawdziwy?

        „Dziękuje za ten dzień”...                             

                                                                                                                APeeL

 

26.08.1994(pt) ZA RZĄDZĄCYCH, ABY PRZEJRZELI...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 sierpień 1994
Odsłon: 444

MB Częstochowskiej

   Na dyżurze w pogotowiu przebudziłem się o 1.30, a to już piątek i symboliczny czas pobytu Pana Jezusa w Getsemani (początek Jego Bolesnej Męki). Właśnie "patrzy" - oświetlony przez lampę pod oknem - Pan Jezus Miłosierny. Zacząłem moją modlitwę w intencji rządzących, bo trwa posiedzenie Sejmu RP z przewodnią siłą narodu.

   O 3.30 poproszono do pacjenta w ambulatorium, ponownie "spojrzał" Pan Jezus Miłosierny. Po powrocie od chorego padłem na kolana. Podczas odmawiania koronki do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa odebrałem natchnienie:

- Wynagrodzę ci to, obiecuję...

- Panie Jezu przecież to moja radość: modlitwa koi moją duszę, nie pragnę żadnej nagrody...

   Koniec dyżuru, popłynie dalsza część mojej modlitwy (jest na witrynie). Smutek zalał serce, ponieważ nasz prezydent to „Boleksław”, który w Belwederze udaje niewinnego, a to bezpieka. Wskazuje na to także Tadeusz Isakowicz-Zalewski, duchowny katolicki obrządku ormiańskiego, który widzi wszystko podobnie do mnie, bo od Boga Ojca.  

    Dzisiaj trafiłem do kontrolującej druki zwolnień lekarskich, a po wyjściu - podczas przechodzenia koło kościoła garnizonowego w Radomiu - usłyszałem litanię próśb do Matki Bożej: "za rządzących i prezydenta". Popłakałem się z powodu prowadzenia przez Boga Ojca.

    Wstąpiłem do świątyni, gdzie padłem na kolana przed Panem Jezusem Miłosiernym, a łzy zalały oczy. Później przed Monstrancją prosiłem w intencji rządzących, aby przejrzeli. Pozostałem przed Pietą (Panem Jezusem konającym), gdzie miałem wielkie pragnienie, aby dotknąć św. Głowy Zbawiciela i pocałować Jego martwe ciało. Popłakałem się, po uczynieniu tego i musiałem wyjść, ponieważ kościelny dzwonił kluczami.

    Po powrocie na mojej działce pracowniczej popłynie św. Agonia Pana Jezusa z powtarzaniem: "Ojcze, wybacz im, ponieważ nie wiedza, co czynią". W nędznej budce, na kolanach popłynie ("dziesiątkami") św. Agonia Pana Jezusa.

    Natenczas Pan Jezus powie z "Prawdziwego Życia w Bogu" (T 1, str. 72): "Żołnierze podnieśli mój krzyż i wstawili go do ziemi (...) Nie widziałem żadnego przyjaciela, lecz tylko tych, którzy wyśmiewali się ze Mnie (...) opuszczony przez wszystkie, którzy Mnie kochali (...) W Twoje Ręce oddaję duszę Moją, Tobie oddaję Ducha Mego".

   Pod krzyżem Pana Jezusa wyczyściłem płotek, postawiłem świeże kwiaty i zapaliłem lampkę..."obym tak czynił do końca życia". Dzisiaj, gdy to przepisuję (16.09.2021) jestem zadziwiony tym zawołaniem, bo tak jest faktycznie.

   Jednak zaczynają napadać na nas...w telewizji pokazano niszczącego krzyż w kościele, który dodatkowo złamał szczękę proboszczowi. Pod moim krzyżem wyrwano kwiaty (na znak ostrzeżenia). Nie podoba się mój kult tego świętego znaku Boga na ziemi.

    Podczas powrotu do domu na szybie samochodu zauważyłem obrazek Pana Jezusa z Sercem w koronie (...) leżał odwrócony na półce pod tylną szybę. Coś pięknego, jakże różne znaki dają z nieba. Teraz przeglądam artykuły: właśnie zaprotestowano przeciwko tygodnikowi "Wprost", bo dali zdjęcie Matki Bożej Częstochowskiej i Pana Jezusa w maskach przeciwgazowych!

    Późno, a Pan mówi ponownie do mnie z w/w przekazu, że "Żyjący, nareszcie żyjący. Wskrzesiłem cię z martwych!"  Ja wiem o tym, bo wokół jest pełno trupów, którym przewodzi tyg. "Nie". Trafia się też potwierdzenie intencji; w reportażu telewizyjnym będzie mowa o arogancji "władzy ludowej". Przypomnę, że wówczas rządziła koalicja PSL-SLD z premierem Waldemarem Pawlakiem (26.10.1993 - 01.03.1995)...

                                                                                                                      APeeL

 

25.08.1994(c) ZA ŻYJĄCYCH I ZMARŁYCH W RODZINIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 sierpień 1994
Odsłon: 436

    Czas wstawać, a w ręku mam karteczkę z moim rodowodem. W drodze na spotkanie z Panem Jezusem wołałem  za rodzinę: z poczuciem, że dzisiejszy dzień mam przekazać w ich intencji.  Zły podsunął zarobki niby ze słowami kogoś: "tyle zarabia to może się modlić".

   Jak pięknie jest to urządzone w Mądrości Bożej: wierni zostawiają ten świat, wszystko i idą za Panem Jezusem! Nie ma wówczas tego zarzutu. Zawołałem do Matki Bożej o ochronę, także do Świętego Michała Archanioła oraz Boga Ojca (szczególnie uzdrowienie córki).

   Przecież czerwoni biznesmeni mają swoich ochroniarzy! Wszystko jest pokazane. Nigdy nie życz źle najbliższym, bo Belzebub tylko na to czeka: wiele jest niebezpieczeństw podczas wędrówce ziemskiej. Właśnie wita mnie figura Matki Bożej: "Dziękuję Matko! Dziękuję!"

   Teraz płynie pieśń, ale jest to wołanie z mojego serca: do Pana Jezusa, który zaleca radować się - także w smutku! Ja rozumiem ten ból Pana, jego widzenie tego świata, które odbiera ziemską radość tego życia. Tak jest u każdego, który dowiaduje się, że istnieje Królestwo Boże!

   Nowy kapłan pięknie mówił o naszych prośbach i potrzebach, które przynosimy do Pana Jezusa...do Jego Serca, które składamy na Ołtarzu św.! Ja w tym czasie wołałem za żyjących i zmarłych z mojej rodziny. Nawet pojawił się obraz drzewka z moim rodowodem. Wrócił czas dzieciństwa, napływali zmarli, rodzice chrzestni wujostwo i rodzeństwo...

    Dzisiaj w Słowie będzie zaproszenie Pana Jezusa: "Czuwajcie i bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie".

    Kapłan przekazał moc mojej duszy i tego nie można wyrazić. Ja mam ją przekazywać dalej. Teraz w przychodni trwał pośpiech, rozproszenia z nawałem chorych, to zły dzień, ponieważ zgłasza się specjalny zestaw chorych.

    Ciało zalewały poty, nawet pojawiała się duszność (mam wadę serca), a obiad zjadłem w biegu. Od szatana napłynęło: "dziś cię wykończę". Zbliża się 14.00, a tu jeszcze wizyta i dyżur w pogotowiu od 15.00.

    Na samym końcu zalecam:

- wszystko jest prawdziwe w naszej wierze, a zwątpienie podsuwa demon

- proszę nigdy nie wołać o śmierć nagłą!

- zapraszam panią do Domu Boga...

    Na wizycie znalazłem się w  mieszkanie staruszki otoczonej obrazami z błogosławieństwem Serca Pana Jezusa (dla rodziny). Radość wróciła do serca, podziękowałem Matce Bożej i Panu Jezusowi. Wróciła rodzina i zmarli, a wśród bliskich znalazło się serce żony, bo jej modlitwy sprawiły moje nawrócenie.

    Nagle pędzimy do chorego (57 lat), który upadł. W drodze odmawiałem Drogę Krzyżową ("dziesiątkami"), w właśnie wypadło spotkanie Pana Jezusa z Matką Bożą.

   Pacjent już nie żył: to nagła śmierć sercowa. Wcześniej mówił o znakach, ponieważ śnili mu się zmarli rodzice. To był człowiek religijny, może został oszukany i chwalił śmierć nagłą? Pomogłem im, nie zgłosiłem zgonu na policję, a nawet wydałem kartę zgonu.

   Ponownie wróciła rodzina i moje przykrości które im sprawiałem. Chwilami ból zalewał serce. W świetle księżyca skończyłem moją modlitwę. Wróciły osoby dwóch staruszek: jedna modląca się w lesie, bo Bóg jest wszędzie, a druga przybywająca na Mszę św.!

   Czy widzisz różnicę, bo nie ma większej łaski na ziemi niż uczestnictwo w Mszy świętej ze zjednoczeniem z Panem Jezusem w Eucharystii. To Cud Ostatni (Duchowe Ciało Pana Jezusa) daje moc naszej duszy...każdego dnia przez obecne życie i tak już zostanie.

                                                                                                                APeeL


 

24.08.1994(ś) ZA SŁUŻĄCYCH PANU JEZUSOWI BEZ ŁASKI WIARY...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 sierpień 1994
Odsłon: 432

Wspomnienie Świętego Bartłomieja

    Z natchnienia poszedłem na Mszę świętą o 7:00, a po drodze spotkałem gołębie jako znak pokoju. W tym czasie w różańcu Pana Jezusa wołałem za kapłanów, zakonników i specjalnie służących Panu Jezusowi.

   Nadal trwał wczorajszy smutek, a dodatkowo mam pokazywane dziadostwo tego świata: brzydkie budy, powalone płoty, bałagan na podwórkach, prowizorki, zniszczone ulice, odrapana chałupy, brudne sklepy.  Na przejściu dla pieszych musiałem uciekać przed samochodem ciężarowym. "Och! Panie jak to jest?"

    W tym nastroju wszedłem do Domu Pana, gdzie właśnie lud klęczał w ciszy po Eucharystii, a siostra śpiewała litanię do Świętego Rocha (patrona naszego parafii).

   W wizji z Apokalipsy (Ap 21,9b-14) pojawiło się "Miasto święte - Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga". Przepisuję to (16.09.2021 r.), a przez ciało przepływa wstrząs wywołujący łzy w oczach (u mnie jest to znak prawdy).

   Nagle zrozumiałem wielkie bezpieczeństwo, nie takie jak u nas, gdzie oddzielamy się drutem od napierających hord imigrantów za "dychę" (czyli po zapłaceniu 10 tys. dolarów). Psalmista będzie mówił w Ps 145 o wspaniałości i potędze wiecznego Królestwa Bożego, gdzie jest Pan (...) sprawiedliwy na wszystkich swych drogach i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.
    Natomiast w Ewangelii: "Filip spotka Natanaela i powiedział do niego: "Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu".

    Ten wątpił, ale po zbliżeniu się do Pana Jezusa usłyszał, że jest prawdziwym Izraelitą "w którym nie ma podstępu". Ten zdziwił się i zawołał: "Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!"

    Teraz, gdy to przepisuję ujrzałem moją łaskę, bo ja doczekałem się Pana Jezusa, Syna Bożego, który otworzył dla mnie Królestwo Boże, gdzie pragnę powrócić nawet w tej chwilce, ale mam jeszcze dużo pracy. Tamtego dnia (27 lat temu) popłakałem się, a łzy same leciały na ziemię. Nie wyjaśnię stanu mojego serca  i duszy naszym językiem, bo oto Syn Boga Żywego ujawnił się!

    Z jednej strony niebieskie Jeruzalem, święci oraz ziemia z jej ohydą i najemnikami służącymi bez wiary. Kapłan pięknie odprawiał Mszę św., a towarzyszył mu kościelny bez komży! Tak chciałbym zapytać namaszczonego sługę Pana: czy wie w czym uczestniczy i powiedzieć mu, że jest cudotwórcą zamieniającym chleb na Ciało Duchowe Pana Jezusa.

   Z kościoła  wracałem inną drogą obok pięknych domów z kwiatami. Zacząłem moją modlitwę w intencji tego dnia. Pojechałem na wizytę, gdzie spotkałem pacjentkę podobną do Matki Bożej z obrazu wiszącego w chacie, w środku lasów. W drodze powrotnej podczas świętego poniżenia wzrok zatrzyma brama cmentarna z figurą Pana Jezusa.

    Napłynęła też osoba ojca M. M. Kolbego, który oddał życie za innego: oto święci i najemnicy, niebo i ohyda ziemi. Nie cieszy nic z tym czasie, gdy mam pokazywane troski Boga Ojca i wiem, że nie zaznam już radości ziemskiej - to jest niemożliwe.

   W tym czasie syn poprosił, abym wysłuchał piosenki-modlitwy o narkomanie: śpiewający zmarł już i prosi o przebaczenie. Ponownie oczy zalały łzy i w smutku rzuciłem się do łóżka...
                                                                                                                           APeeL

23.08.1994(w) ZA PORAŻONYCH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 sierpień 1994
Odsłon: 426

   W pogotowiu o 1:00 w nocy zerwano na daleki wyjazd do porażonego, który miał upadek z wysokości pierwszego piętra i nie może ruszać kończynami dolnymi. Jest mi smutno, bo jest to poważny uraz, a jeszcze nie wiedziałem, że jest to początek intencji modlitewnej: za porażonych fizycznie lub duchowo.

   Pan pokazuje mi różne porażenia w ciele fizycznym...

- prądem, po uderzeniu pioruna, w złamaniach i zatruciach, przeszyciem ostrym narzędziem oraz nagłymi chorobami (przepisuję to w czasie pandemi żółtej zarazy - 16.09.2021 r.)

- strachem (będzie takim pierwszy pacjent)

- upadkami z wysokości, topieniem się, zaczadzeniem, itd.

   Przypomniały się trzy osoby z dyżuru sprzed kilku dni pokąsane przez osy. Naprawdę można umrzeć przy nadwrażliwości na ich jad. Wróciła też kara na zbuntowanych Izraelitów, gdy Pan zesłał na nich szarańczę i węże. To cierpienie jest nieskończone, a jego odpowiednikiem są stany duchowe (uszkodzenia naszych dusz).

   Jakże piękne jest moje obecne życie, a zarazem współcierpienia w ramach intencji modlitewnych. Dziękuję i proszę Matkę Najświętszą o ochronę (w tym rodziny i poprowadzenie w zakupie mieszkania), a właśnie płynie "Zwiastowanie" i przejeżdżamy obok figury Matki Bożej Niepokalanej.

    Wcześniej  poszedłem do przychodni, gdzie trafiłem na przestraszonego (porażonego strachem), kochającego to nędzne życie, a nie stać go nawet na wyjazd do sanatorium. Dzisiaj  wszystko szło błyskawicznie, nie skarżyłem się na  dużą ilość chorych.

   Chwilami serce i duszę zalewała słodycz, a żadnym językiem nie można tego przekazać! To jest działanie Ducha Świętego - szczególnie w nawale chorych, a nawet ich naporze. Chodzi o to, abym nikomu nie odmówił. W tej radości w pośpiechu trafiam na obiad do stołówki w piwnicy.

    Ponownie napłynęła fala chorych ze wzmocnieniem (w sensie: "Jesteśmy z tobą"), a zarazem z pocieszeniem od Matki Bożej, że wszystko będzie dobrze podczas kontroli druków L4! Ponownie wrócą porażeni strachem przed chorobami i śmiercią.

  Na Mszy wieczornej św. kapłan pięknie mówił o prośbach, które kierujemy do Pana Jezusa, a dla popłyną słowa Boga do proroka: "Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię [zwyciężyć], gdyż Ja jestem z tobą - wyrocznia Pana - by cię ochraniać" (Jr 1,17-19). Natomiast psalmista pocieszy (Ps 71): "W Tobie, Panie, ucieczka moja (...) Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją (...)". Dzisiaj dojdzie do ścięcia Jana Chrzciciela z powodu nienawiści Herodiady (Ew 6, 17-19).

   Wróciła osoba niewidomego oraz Eucharystia w intencji porażonych, a pokój zalał serce i duszę...jeszcze przed połknięciem Duchowego Ciała Pana Jezusa. Po latach będzie to raczej po połknięciu, a jest tak uczynione, aby nie używano  Eucharystii do obrzędów satanistów. To działanie nie pojawia się u ludzi niegodnych, grzecznych. Usta zalał niesamowity smak...

    Jeszcze na działce będą wracały obrazy chorych porażonych zwątpieniem i bezsensem życia, a to zabiera jego radość. Napłynęła bliskość Matki Bożej, a łzy zalewały oczy. Jakże cierpią w Niebie z powodu naszych strachów.

    Napłynęła osoba naszego pracownika na wózku inwalidzkim (porażony po wypadku), sąsiada od 3 lat leżącego w łóżku oraz chorego na sclerosis multiplex, a także chodzącej z trudem. Pan sprawdził, że czułem cierpienie tych ludzi. Ja byłem jak inwalida.

    Podczas powrotu z działki natknąłem się na idącego, który powłóczył nogą, chodzi w ramach ćwiczenia. Na dodatek kupiłem leki (córka jest uzależniona od środka przeczyszczającego). Żona opowiadała o szalejącym narkomanie. 

    Odczuwałem też stan uzależnionych od innych...przy braku pieniędzy. Teraz w lesie trafiłem na drzewa zniszczone przez korniki, odrywasz korę, a pod spodem samo próchno. Porażają ludzi także trujące grzyby.

    Natenczas Pan Jezus powiedział do mnie z "Prawdziwego Życia w Bogu": "Czyż ja nie cierpię razem z tobą?" Właśnie pokazywano obrazy porażonych w Powstaniu Warszawskim. Nie ujrzysz bezmiaru tego cierpienia bez Światła Boga Ojca!

    Jeszcze wieczorem trwał smutek i ból z pragnieniem wołania do Pana Jezusa. W ręku znalazła się książka "Szatan największy wróg człowieka".  Mignęła też książka Świadków Jehowy: "Największy wśród ludzi". U nich Pan Jezus jest największy wśród ludzi, a to Syn Boga Żywego: największym wśród ludzi był św. Jan Chrzciciel.

   Popłakałem się przy zakończeniu "św. Agonii" z koronką do pięciu św. Ran Pana Jezusa. Tam są obietnice: "mając  Moje Rany macie wszystko. Najświętsze rany są dla dusz czyśćcowych skarbem nad skarby".

    Jak nigdy jest to dla mnie jasne, ponieważ moje łzy dają ulgę mojemu sercu i duszy w tym momencie. Jeszcze ukryte Męki Pana Jezusa w ciemnicy, Syna Bożego, którego wrzucono do lochu pełnego nieczystości.

   Mam ten wizerunek Zbawiciela, który będzie towarzyszył mi do końca życia, a Pan obiecuje, że ogrzeje takie mieszkania i każdą duszę zaleje radością. Zrozum, że ja znam poczucie Radości Bożej i wiem jak wielka to łaska. 

    W wielkim bólu padłem w sen, a po zerwaniu się o 1:30 dalej byłem sercem z Panem Jezusem w ciemnicy - to był właśnie ten czas i te godziny. Padłem na kolana z wołaniem: "Jezu! Jezu! Och Jezu!"...

                                                                                                                             APeeL

  1. 22.08.1994(p) ZA UBLIŻAJĄCYCH MATCE NAJŚWIĘTSZEJ...
  2. 21.08.1994(n) ZA POSZUKUJĄCYCH UZDROWIENIA
  3. 20.08.1994(s) ZA UDAJĄCYCH SŁUGI JEZUSA...
  4. 19.08.1994(pt) ZA PRAGNĄCYCH SŁUŻENIA JEZUSOWI
  5. 18.08.1994(c) ZA SPRAWCÓW PRZEMOCY I DUSZE TAKICH
  6. 17.08.1994(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE DZIĘKUJĄ...
  7. 16.08.1994(w) ZA IDĄCYCH ZA PANEM JEZUSEM NA KALWARIĘ
  8. 15.08.1994(p) ZA TYCH, KTÓRZY ODRZUCAJĄ MATKĘ PANA JEZUSA
  9. 14.08.1994(n)  ZA LUDZI BARDZO STARYCH...
  10. 13.08.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ ŚWIĘTOŚCI...

Strona 1849 z 2293

  • 1844
  • 1845
  • 1846
  • 1847
  • 1848
  • 1849
  • 1850
  • 1851
  • 1852
  • 1853

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 315  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?