- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 463
Ostatnio napisałem świadectwa wiary...
1. 04.01.1994 do prof. Mieczysława Gogacza, filozofa, który pięknie mówił w redakcji programów katolickich.
"Dlaczego piszę? Moje poszukiwania trwały około 10 lat...teraz wszystko jest jasne dzięki działaniu Ducha Św. Chciałbym skontaktować się z Panem Profesorem i przekazać doświadczenie w odczytywaniu Woli Ojca, a także porównać przeżycia związane z działaniem złych sił niewidzialnych.
W codziennej praktyce lekarskiej wyraźnie widzę szatańskie mamienie ludzi: straszenie śmiercią, przeszkadzanie w codziennym życiu, wpędzanie w nałogi oraz podsuwanie „dobrych" pomysłów.
Bardzo dużo ludzi pada pod ich działaniem („ja tam z szatanem nic nie mam, bo jestem wierząca”), a ludzie wierzący są bardziej uderzani. Kościół nie mówi też o Przeciwniku Boga.
W dniu wysłuchania audycji miałem intencję modlitewną <<za tych, którzy odrzucają jedność Kościoła Katolickiego>>...stąd wzmianka o ks. prof. Józefie Tischnerze, który wyłamuje się, a Prawda jest Jedna! Serdecznie pozdrawiam i proszę o kontakt"...
2. 06.01.1994 do "Słowa" (dziennika katolickiego), a wówczas miałem intencję modlitewną: "za niegodnych".
"Proszę zrozumieć, że bez Światło Bożego nie pojmiecie swojego powołania. Naprawdę jesteście niegodni lub nie rozumiecie swojego powołania. Pan dał mi łaskę ujrzenia demonizmu systemu bolszewickiego. Trudno pozbyć się nawyków i jest pewne, że wielu z was jest przemalowanych.
Pismo dla starszych, a literki specjalnie małe. Czy tak drukuje Jerzy Urban. Brak miejsca na aktualne Słowo z Mszy św. Wielki sukces: krytyka Owsiaka, który jest za aborcją, a później zbiera na chore dzieci. Pod art. "W obronie życia" jest pięć opinii w tym dwie...od kapłanów!
Trzeba takie pismo zamknąć, bo nie ma tam żadnych świadectw ludzi wierzących!
3. Oraz do radia Maryja, które założono 8 grudnia 1991 w Toruniu przez zakonników ze Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela (redemptorystów), gdzie też dałem świadectwo wiary z załączoną intencją z 28.07.1994: "za materialistów"...
Dzisiaj, gdy to edytuję (31.08.2021) musiałbym dodać, że o. Rydzyk stał się biznesmenem, zaangażował się w wiele dziedzin, które nie wynikają z jego powołania.
Jednym słowem: megalomania. Stąd jego zagmatwanie się w geotermię, tworzenie uczelni, a to nie jest zadaniem Pasterza mającego mass media. To mocny człowiek, nie wiedzącego, że jest na celowniku szatana...tak jak wszyscy kapłani, a szczególnie dążący do świętości.
Umrze jutro, zmieni się władza państwowa, nie będzie dotacji i wszystko ulegnie destrukcji. Poza tym jest to działalność jakby konkurencyjna dla oficjalnej hierarchii z organizowaniem "pielgrzymek" do Torunia.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 397
W pogotowiu zerwano o 5:00, a już świeciło słońce i latały jaskółki. Napłynęło natchnienie, abym trafił na Mszę świętą. Błyskawicznie pomogłem mocnemu mężczyźnie z napadem kolki nerkowej, który ze względu na masę ciała wymagał podwójnego zastrzyku. Nawet w szpitalu podano schematyczną dawkę leku. Ból ustąpił, a ja w drodze powrotnej do bazy zacząłem wołać do Boga Ojca za moją rodzinę.
Wymieniałem wszystkich po kolei z prośbą o pokój! Podjechałem do domu, a syn właśnie zaspał do pracy. W kościele trafiłem na niewidomego, który całował krzyż Pana Jezusa: "Panie daj mu to czego pragnie”. Przepłynęła dusza żony zatroskanej o wszystko.
Z werwą zacząłem pracę, a był wielki nawał chorych, dodatkowo kolega przysłał mi starszą kobietę z zawałem! Przesuwały się: zapalenia płuc, kolki, wrzody żołądka, bóle głowy, krzywdy i strachy...tak do 15.00. Jeszcze pacjentka na kozetce po zastrzykach, słaba (kolka nerkowa) potwierdziła naszą nędzę. Ja w tym czasie zawołałem: „Panie zmiłuj się nade mną”, a łzy zalała oczy. Padłem umęczony bez podziękowania za ten dzień.
W nocy napłynie natchnienie, aby wziąć wolny dzień, który załatwiłem i tak znaleźliśmy się z żoną na Mszy dziękczynnej bogatego małżeństwa. Ja pomyślałem o naszej rocznicy (17.08), a nie będziemy mogli być razem.
Posłuchałem zaproszenia do spowiedzi, przed świętem Matki Bożej. Jest mi nijako z powodu darów jakie otrzymuje od chorych: „Matko! Matko moja! To Tobie wyznaję moje grzechy. Tobie przekazuję mój smutek!”
Radość zalała serce, a wzrok przykuł Pan Jezus Dobry Pasterz. Padną Słowa Pana Jezusa o nierozerwalności małżeństwa (Mt 19, 3-12). Po spowiedzi i Eucharystii nie mogłem opuścić kościoła.
Zarazem ujrzałem Miłosierdzie Boga Ojca w stosunku do mojej osoby, bo wszystko mam przebaczone, a nasz Tata pragnie uczynić to wszystkim. Jakże przy tym cierpi, bo jest zapomniany, a nawet negowany. Popłakałem się w oczekiwaniu na Eucharystie.
Jest mi przykro z powodu odwrócenia córki od wiary, która coś szuka, właśnie w chorobie wyjeżdża do Włoch, a później będzie w Rumunii na kursie pomagania innym, a nie jest osobą typu wolontariusza.
Szatan szkodzi takim jak ja atakując bliskich...podobnie postępuje Bezpieka, uderzając w rodzinę, nawet mordują najbliższych. Jakże groźne dla naszych rodzin są pokusy Przeciwnika Matki Bożej.
Natomiast syn stwierdził, że nie chce żyć, chciałby raz umrzeć i nigdy więcej nie być. Wyjaśniłem mu, że jest to niemożliwe, ponieważ mamy nieśmiertelna duszę i z jednych kłopotów wpadnie w jeszcze większe. Trzy razy pobłogosławiłem go wodą święconą.
Ponadto zaleciłem, aby zawołał swoimi słowami do Boga Ojca o odczytanie swojego powołania i zauważył znaki. Powiedziałem, aby nie błądził, bo to strata czasu, która mnie spotkała. Nasze działanie jest bardzo proste: dziecko na ziemi pyta o wszystko ojca i tak jest z Bogiem Ojcem...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 393
To już inny dzień, brak werwy i niechęć do pracy. Łzy zalały oczy, ponieważ ujrzałem Dobroć Boga Ojca! Dobroć!! Z głębi serca, a właściwie ze smutnej duszy wyrwał się krzyk: „Panie Jezu! Jezu!!...kocham Cię jak nikt na świecie!” W tym momencie pragnę być sam, ale muszę podwieźć do pracy smutną koleżankę.
Typowy nawał ludzi, ale mam czas na rady duchowe...właśnie mówię do prowadzącej życie modlitewne, że szatan kieruje ją do szukania pomocy u ludzi, a trzeba zgłaszać się do Matki Bożej i moc czerpać z Eucharystii!
Na ten czas kontrolują druki zwolnień lekarskich, a z serca wydałem dłuższe zwolnienie kierowcy, który stał się niezdolny do wykonywania swojego zawodu. Traktują mnie jak przestępcę strasząc prokuratorem i zwrotem pieniędzy. Tak się staram, a tu kara i czeka mnie egzamin kontrolny. W zdenerwowaniu musiałem przyjmować ciężko chorych.
Dodatkowo w domu trafię na smutek żony nękanej w szkole, bo ojciec walczył z bolszewikami. Nie może pracować w swoim charakterze (mgr. geografii), bo pani „sekretarzowa” „robi” właśnie studia (nigdy ich nie skończy). Natomiast radość sprawiła jej relacja, że pomogłem koleżance z pracy, a zbywano ją z zapaleniem płuc.
W drodze na dyżur w pogotowiu popłakałem się z powodu tego, ze tyle lat nie znałem Boga Ojca! Nie słuchałem Jego Głosu i Jego próśb.
Na dalekim wyjeździe przepłyną ludzie mający różne kłopoty (ogarnij cały świat). W tym czasie ukoiło odmawianie koronki do Miłosierdzia Bożego oraz mojej modlitwy z wołaniem za takich ludzi.
Ból mojego zatroskania jest łagodzony przez cierpienia innych: oto dziewczynka z drgawkami, a także straszliwie poparzone dziecko. W telewizji pokażą wrobionego - w napad na restauratorów - szefa ochrony („Eskorty”).
Zatroskanie innych łatwiej widzisz, gdy sam jesteś w takiej sytuacji. Krótko mówiąc cierpienia zbliżają. To Tajemnica Miłości Boga Ojca...nawet łaska. Zważ na cierpienia Pana Jezusa: spotkanie z Matką na drodze krzyżowej, a dla mnie wstrząsem jest zawsze obnażenie Zbawiciela na Golgocie!
Ile na ziemi mamy rożnych instytucji „pomagających”, ile rożnych trybunałów. Mój egzamin kontrolny wypadnie w dniu MB Częstochowskiej, a teraz mam otworzyć „Prawdziwe Życie w Bogu”, gdzie trafiam na słowa (t. V str. 60): „Odwagi! Nie przerażaj się ani nie smuć (...)”. Tak to słowa do mnie.
Moja modlitwa, z przerwami będzie trwała od 15.00 – 21.00 („dziesiątkami”), a teraz z tego tomu (str. 34) Bóg Ojciec mówi do mnie: „Kiedy byłeś płynącym, wysuszonym drewnem zdanym na laskę losu”...przypomniało się moje wcześniejsze zatrzymałem się przy takim wysuszonym drzewie! Jedno wyrosło na murze, a inne padły z braku wody i starości. Takim właśnie byłem.
„Ja! Jahwe, twój Odwieczny Ojciec, kochałem cię Miłością nieskończoną od dnia, kiedy cię stworzyłem i trzymałem w Moich Rekach”. Dlatego płakałem o 15.00 w drodze na dyżur...z powodu poczucia bliskości Stwórcy,
Smutek zamienił się w pragnienie chwalenia Boga Ojca...pod niebem z gwiazdami popłynie cz. chwalebna różańca oraz różaniec Pana Jezusa. Na ten czas młody człowiek, w odległej wiosce zwija się z bólu i wymiotuje. Podczas powrotu z radia Maryja popłyną słowa o św. Michale Archaniele do którego często zwracam się o ochronę.
Znowu trafiam na słowa do mnie z w/w tomu (str. 101): „Dziecko Boże, nie lękaj się. Pozostań nieugięty, kiedy cie prześladują. Nie jesteś sam. Oddaj wszystkie swoje problemy twemu Prawdziwemu Pasterzowi (…) Wspomogę każdego, kto pragnie zwalczać Złego i w Ojcu i przez Ojca zniszczę dzieło demona (…) uwielbiony niech będzie Pan” Michał, Archanioł Boży.
Tuż przed północą zawołałem do Pana Jezusa, że oddaję Mu wszystkie moje problemy z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu sprawy zawodowej. Przeczytałem jeszcze Akt oddania się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Przypomniało się Serce Pana Jezusa zauważone na figurze w przydrożnej kapliczce.
Padłem na kolana z wołaniem: „Panie Jezu! Weź moje sprawy, a ja wezmę Twoje. Och! Tak, tak, jakże jest to proste, bo wszystko moje będzie w Twoim Najświętszym Sercu”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 385
Ze snu zerwał ból wieńcowy oraz przykre zdrętwienie ręki, ponieważ mam wadę wrodzona kręgosłupa szyjnego (rozszczep). W tym stanie zawołałem do Boga Ojca, aby uchronił moją rodzinę na tym wygnaniu.
Zdziwiła mnie decyzja, że do pracy pójdę pieszo...nawet rozdzieliłem klucze, aby nie ulec pokusie przejazdu. Postanowiłem też, że dzisiaj nie będę na Mszy św. Z jednej strony mam modlić się („dobro”), a z drugiej opuścić spotkanie z Panem Jezusem (dobro).
Serce zalała dziwna radość, ale po wyjściu trafiłem na deszcz. Zobacz jak „czuwa” nade mną Belzebub...zostałem „śmiesznie” oszukany, tym bardziej, że pracę skończę o 17.00! Przy okazji dodam, że demony nie mają naszego poczucia humoru. Jest to zawsze ich złośliwość...jak małpy rzucające swoimi odchodami na intruza.
W samochodzie popłynie piosenka od Boga Ojca o miłości i nadziei dającej moc, którą słuchałem na cały regulator. Przeciwnik Boga nie cierpi naszego oddania w posłudze i to z miłości.
Możesz być wielkim specjalistą, pomagać jakby przymuszony lub w złości i to psuje Boże zalecenie: „jedni drugim służcie”. Na nic praca po zapłacie („nagrodę już otrzymałeś”). Ja mam radość z pomagania, bezinteresowności i dawania każdemu, co mu się należy.
Radość daje także trafne stawianie diagnoz, bo ten ma zapalenie wyrostka robaczkowego, ta pęcherzyka żółciowego, a pacjentka po operacji czerniaka jest wolna od przerzutów nowotworowych. Babci „różańcowej”, której zmarła córka wyjaśniam, że Szatan włóczy ją na cmentarz, a ledwie chodzi (2 kilometry).
Dopiero przed 15.00 zawołałem „Panie! Zmiłuj się nade mną”, a w tym czasie pacjentka z napadem kolki nerkowej wołała: „O! Jezu, Jezu!” Moje serce zalała radość Boża z poczuciem słodkości krzyża Pana Jezusa!
Nie da się tego przekazać, musisz sam to przeżyć. Niesiesz krzyż, który przytłacza, a po dojściu na Golgotę zostajesz zalany słodyczą i to Bożą. Nasza jest namiastką, która w nadmiarze nudzi. Dla ludzi normalnych to zwykłe głupoty, gdy „nie ma co do garnka włożyć”.
Podczas powrotu do domu popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia. W poczuciu bliskości Boga Ojca napłynie pragnienie odosobnienia. Łzy falami będą zalewały oczy z powodu Jego dobroci dla mnie. W tym stanie trafiłem do małżeństwa „wierzących” staruszków, którzy pragną ratować to życie, a ono jest bliskie zachodu.
Jakby na ten czas z radia samochodu popłynie piosenka Ewy Błoch o Bogu Ojcu i oddaniu swego życia. Popłakałem się, a po kojącym śnie wróciłem do „normalnego”życia z pociągnięciem z butelki przyniesionej z wesela...mimo ostrzeżenia Anioła „Nie!”
Ja sam wiem, że „nie”, bo ten piękny dzień zakończy się filmem o miłości ojca do syna marnotrawnego, który nawróci się. To film o mnie...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 427
Po wczorajszym makabrycznym dyżurze w pogotowiu ratunkowym...tuż po północy trafiłem do chłopczyka z anginą w ośrodku wypoczynkowym MSW, który miał służyć zapracowanym w walce z wrogami ludu!
Jeszcze babuszka z wysoką gorączką, która zasłabła (może sepsa spowodowana zakażeniem przewlekłego owrzodzenia podudzi), ale dlaczego ma napady śpiączki mózgowej. To jednak chyba objawy infekcji wirusowej, którą ktoś przywlókł do jej mieszkania. Podałem zastrzyk i zostawiłem zlecenie na transport (zawsze tak czynię, aby pacjent nie miał kłopotu)...tym bardziej, że nie chciała jechać do szpitala.
W środku nocy trwała straszliwa ulewa, a rano trafił się pacjent w ambulatorium. Napłynęło pragnienie bycie na Mszy świętej, a właściwie przyjęcia Eucharystii, bo dalej mam dyżur (ciąg). Nawet wzrok zatrzymał Pan Jezus Miłosierny...
Nie wolno opuszczać dyżuru, ale do kościoła dojeżdża się w kilka minut i był drugi lekarz. Pan spełnił moje pragnienie, bo trafiłem na czas Konsekracji z otrzymaniem Komunii św. Łzy zalały oczy z podziękowałem i powtarzaniem Jego Imienia, które oznacza (Ten, Który Zbawia), a wzrok padł na fresk z wizerunkiem Boga Ojca na sklepieniu świątyni.
Eucharystię przekazałem w intencji tego dnia: za przestępców którzy rządzą w różnych krajach na świecie. Przepłynęły też zbrodnicze systemy (Kuba, Rwanda, itd.) oraz Stalin i Hitler z następcami, którzy żyją dotychczas. W sercu pojawiły się obrazy katowanych i mordowanych przez MSW.
Także niezliczone struktury mafijne...także wśród rządzących, a nawet walka o tron papieża. Stąd próba zabójstwa Jana Pawła II przez wrogów naszej wiary. W samym Watykanie też jest dużo nasłanych.
Zarazem Pan sprawił radość, ponieważ w kościele spotkałem żonę, ale kapłan nie zauważył jej podczas podawania Komunii świętej...musiała zostać na następnym nabożeństwie.
Spokojnie mogłem odmawiać moje modlitwy w intencji tego dnia, ponieważ trafił się daleki wyjazd z objazdem z powodu remontu mostu.
Bardzo szczupła kobiecina miała poronienie. Z mojego doświadczenia nie muszę jej dotykać. Pod szpitalem moje serce zalał pokój i radość oraz pełna ufność, że będzie dobrze. W tej ufności napłynęła pewność istnienia nieba! Nawet powiedziałem o tym kierowcy, który uśmiechał się, a tak jest zawsze, gdy mówię o wierze.
Większość ludzi z otoczenia to materialiści, ateiści oraz wrogowie kapłanów, a przy tym chętnie służący władzy wciąż ludowej. W czasie koronki do Miłosierdzia Bożego z dalekiego wyjazdu zabrałem 90 letnią starowinkę. W tym czasie jej córka patrzyła na mnie z podziwem: w sensie, że „jestem miły dla jej matki".
Po powrocie do domu serce zalał ból, ponieważ pomagam innym, a nie mogę pomóc córce. Wiem, że Bóg Ojciec nie zostawi mnie w kłopotach. Na tę chwilkę wzrok zatrzymała książka Jana Pawła II "O cierpieniu", gdzie papież pisał o trędowatych, którzy cierpią podwójnie...odsuwani od innych.
Zdziwiony czytałem „moje” słowa: „jak można zapomnieć o Bogu, gdy przygniata nas nieszczęście? Bóg kocha nas w nieszczęściu. Przecież Pan Jezus przeszedł próbę, próbę krzyża, który Go zdeformował i to bez żadnej winy z Jego strony. Zaufał Bogu, Swojemu Ojcu. Prosił Go nawet o uwolnienie od cierpienia". Papież specjalnie spotyka się z przywódcami państw, a to dlatego, że oni ponoszą odpowiedzialność za czynienie dobra ludziom.
W tym czasie wolno zbliżaliśmy się do mostu, gdzie w dole stoi krzyż Pana Jezusa z Jego Ciałem w promieniach chwały. Tyle lat jeździłem tą drogą, a nigdy nie widziałem tego miejsca. Dzień zakończy relacja w telewizji o aferze w policji poznańskiej...
„Dziękuję Pani Jezu za ten dzień”...
APeeL
- 07.08.1994(n) ZA DOBRYCH, ABY NIE ZWĄTPILI
- 06.08.1994(s) ZA OTRZYMUJĄCYCH POMOC MATKI BOŻEJ
- 05.08.1994(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ WŁASNEGO ZBAWIENIA
- 04.08.1994(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ PRZYJŚCIA PANA JEZUSA
- 03.08.1994(ś) ZA PROSZĄCYCH O UZDROWIENIE
- 02.08.1994(w) ZA MAJĄCYCH ŁASKĘ WSPÓŁCIERIENIA Z PANEM JEZUSEM
- 01.08.1994(p) ZA OCZEKUJĄCYCH POMOCY
- 31.07.1994 (n) ZA DZIECI RANIĄCE RODZICÓW...
- 30.07.1994(s) ZA OFIARY ZBRODNICZYCH ORGANIZACJI
- 29.07.1994(pt) ZA NIEWIASTY ZABIJAJĄCE DZIECI