Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

07.09.1994(ś) ZA PRZYZNAJĄCYCH SIĘ DO WIARY...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 wrzesień 1994
Odsłon: 384

   Dzisiaj brak kuszenia, ale nie idę do kościoła, ponieważ jutro jest święto Matki Bożej. Przepływają obrazy chwastów na działce (powój usuwany nożem, wyrywane i niszczone komosy), które kojarzą się z duszami grzeszników.

   W tym czasie „spojrzał” Pan Jezus porcelanowy (czystość) i w koronie cierniowej (cierpienie). Napłynęła nasłana na mnie kontrola lekarska, ale za niewolnictwo nikt nie podziękuje. „Patrioci” opanowali wszystkie stanowiska...”w rządzie i samorządzie”. Tak też jest w pionie służby zdrowia. Wielu przystąpiło do tej opcji nieświadomie, a teraz paprzą się w tym błocie.

   Na ten czas jako podniesienie na duchu do serca napłynęła radość od Boga, a tego nie można przekazać...z poczuciem że wszystko mam zapisywać! W drodze do pracy napływa pragnienie rozpoczęcia mojej modlitwy za tych, którzy przyznają się do wiary z dawaniem świadectwa.

    Jest nas garstka i do tego nie dopuszczana do mikrofonu, bo wiara to sprawa osobista. W tym czasie niewierzący i bluźniercy panoszą się bezkarnie, bo jest to w dobrym tonie. Z rozpędu trwa bolszewizm z budowaniem raju na ziemi, ale bez Boga i dla samych swoich. Później nazwą to "państwem w państwie".

    W smutku znalazłem się z Panem Jezusem w Getsemani z błaganiem nad Jego sługami, służącymi dziełu zbawienia. My też jesteśmy osamotnieni. Napłyną obraz spotkań z Vassulą Ryden na które przychodzą ciekawscy i wracają z pustymi sercami. „Ujrzałem” też osobę Prymasa otoczonego „ochroną". Dobrze widziani są tylko kapłani służący dwóm panom. W Chinach jest „kościół katolicki”, ale państwowy, agenturalny.

   W środku przyjęć pacjentów przybyła babuszka dająca świadectwo wiary...już na korytarzu. Tak jest z tym,i którzy stają się wiedzącymi, nie można tego schować do szuflady, a z drugiej strony nie powinno się „nawracać" niewiernych, a nawet szyderców.

    Jednak mających łaskę wiary ciągnie do chorych duchowo, ponieważ zdrowi nie potrzebują lekarza. Tak się stało, że dzisiaj jest większość wierzących, starszych i tak zeszło do 15:00. W drodze do domu odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji  tego dnia, a później pasowała koronka do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w ciemnicy.

    Mam do wykonania łożysko lewego koła samochodu, a od złego napłynęło „dobro”, aby nie jechać do warsztatu, bo nie uda się zreperować, a na stacji było wolne stanowisko i po 30 minutach wszystko było gotowe! Zobacz jak działa Kłamca, a Ty myślisz jak większość, że namawia do złego! Podczas reperacji odmawiałem „Biczowanie Pana Jezusa”.

   Zważ, że Bestia ma dostęp do naszego losu, jest obecny przy wszystkich na świecie, potrzebujących jego interwencji. To niby drobna awaria, ale przykra na dalszym wyjeździe. Podziękowałem Panu Jezusowi, a w natchnieniu odebrałem: „przecież przejąłem twoje sprawy w Moje Ręce". Wiem to i ponownie dziękuję.

   Na działce odmówiłem całą moją modlitwę, a jest to miejsce dane od Boga, gdzie mam intymność w nędznej budce, gdzie mogę klęczeć przed Panem Jezusem z zapaloną lampką. Zarazem napłynęło poczucie, że nigdzie nie muszę jechać i szukać Pana Jezusa, ponieważ on, mój Pan i mój Bóg jest wszędzie i przy każdym z nas. Zarazem w nim jest nasz wypoczynek.

   W tym czasie wzrok przykuła korona cierniowa na św. Głowie Pana, a właśnie przepłyną obrazy ludobójstwa (Katyń, Sarajewo, gdzie nie mógł przybyć nasz papież). Jan Paweł II odwołał wizytę, mimo swojej odwagi, bo nie chciał narażać niewinnych ludzi! Dzisiaj gdy to przepisuje (14 marca 2022 roku) takie ludobójstwo trwa na Ukrainie - po napadzie opętanego fanatyzmem  Putina.

   Można powiedzieć że w stosunku do tych miejsc u nas jest raj! Wszędzie przekornie pytam: czy widzicie, że mieszkamy w raju na ziemi? Dziwi to zapytanie, a ja nie widzę wdzięczności za wodę, lasy, rzekę, pokój i nasz codzienny chleb. Nikt nie dziękuje za to, że można spokojnie przejść ulicę, bo tam kula może trafić w głowę.

    Padłem na kolana i jeszcze raz prosiłem Świętego Michała Archanioła o ochronę mojego mienia  - to niewiele, ale tak dużo w stosunku do biednych.

      „Dziękuję Panie Jezu za ten dzień"...

                                                                                                                        APeeL

 

06.09.1994(w) ZA POWOŁANYCH, ABY NIE ZWĄTPILI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 wrzesień 1994
Odsłon: 383

    Na dyżurze w pogotowiu, po dobrej nocy zerwano o 5:40, a ja podziękowałem za to Panu Jezusowi. Serce zalała radość, popłynie „Anioł Pański" i cz. Radosną Różańca.

    U chorej, na podwórku chodziła mała kwoka z 6-ką kurczaczków z których każdy miał biały śliniaczek pod dziobem  - coś pięknego. To, co Boże jest piękne, a wokół wielki bardak podwórkowy jakby specjalnie zrobiony!

    Akurat w modlitwie wypada „Narodzenie Pana Jezusa", a z włączonego telewizora popłyną słowa o aborcji - to śmiertelny bój! Jakże ludzie są zwodzenie przez Szatana. 

    Pan Jezus z „Prawdziwego Życia Bogu” (t. V str. 182) powiedział: "Mój Święty Duch naznaczył cię moją pieczęcią, zatem nie bój się”.

    W ostatniej chwilce wpadłem do Domu Pana na Mszę świętą o 7:30. W Słowie (1 Kor 6,1-11) było zalecenie, aby nie „szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych (…) sędziami waszymi czynicie ludzi za nic uważanych w Kościele! (…) A tymczasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi. (…) Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego?”

   Dzisiaj Pan Jezus powołał Apostołów (Ewangelia: Łk 6,12-19). Popłakałem się przed Eucharystią i ze łzami w oczach podszedłem do kapłana, czekając na Pana Jezusa. Z chóru popłynie pieśń, a ja zacznę krzyczeć: "Jezu! Jezu! Jezu!"

   Zapamiętaj te powtarzające się przeżycia: niech moje doświadczenia popłynął do poszukujących, bo jestem ćwiczony codziennie przez Boga Ojca Prawdziwego, a nie ma żadnego innego.

    Właśnie wzrok padł na chorągiew z Trójcą Świętą i napisem na ścianie: K U S Y! Natomiast książka znaleziona na śmietniku J. W. Dawida  "Ostatnie myśli i wyznania" otworzy się na zdaniu: "kto szuka życia, ten je traci, kto się wyrzeka życia - ten je znajduje". Pan żąda od nas walki, ale duchowej z przyjęciem współcierpienia z Panem Jezusem, a naszym orężem jest modlitwa.

     W tym stanie wróciłem do młyna czyli przychodni z dzikim tłumem. W czasie nawału falami - moją duszę i serce - zalewał pokój i słodycz. Po latach będę wiedział, że było to działanie Ducha Świętego.

    Chwilami krzyczałem do Pana Jezusa z  rozrywanym sercem. To był wyraz rozłąki ze Zbawicielem z tęskną miłością. Świat i ciało w bałaganie, a dusza uniesiona czego wyrazem były łzy zalewające oczy.

   Ostatni pacjent przybył tuż przed 15:00 i powiedział, że nie ma z czego żyć, ale ja nie mogę mu dać na wódkę, bo z tego powodu ma już porażoną stopę. Wydałem mu zaświadczenie do opieki społecznej.

    Spotkałem też nauczyciela ateistę, który zdejmował krzyże. W tym czasie systematycznie badał się i leczył, a swoją ufność pokładał w lekach...natomiast nie uczestniczył w życiu wiary.

   Podczas nabierania benzyny wyjaśniłem sąsiadowi, że znam radość Bożą. To dar, który zalewa naszą duszę i serce,a także myśli tak jak zapach czy łagodny wiatr, a to trzeba przeżyć! On tylko kiwał głową, a nawet uśmiechał się.

    Musiałem dodatkowo przekazać, że istnieje Królestwo Boże, Pan Jezus, Matka Boża. Może coś w nim zostanie. Ja mam dzielić się tym, co otrzymuję: wprost wołać na dachach!

    W intencji tego dnia popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego, a mimo głodu miamłem wielkie pragnienie modlitwy w odosobnieniu (na działce). Zamiast tego zająłem się reperacją dziury w eternicie nad garażem oraz sprzątaniem.

   Podczas zamykania garażu napłynęło natchnienie:  „Nie zostawiaj Mnie samego". To była ewidentna przenośnia, bo chodziło o wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego w samochodzie. Zabrałem Go i modliłem się przed Nim w moim pokoju  (czyli w kuchni). Tak dotarłem do słów Pana Jezusa na krzyżu: "Dzisiaj będziesz ze Mną w raju"...

                                                                                                                      APeeL

05.09.1994(p) ZA CZUJĄCYCH SIĘ GORSZYMI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 wrzesień 1994
Odsłon: 370

    Rano wrócił obraz z filmu: "Usłyszcie mój krzyk” o samospaleniu się Ryszarda Siwca (8 września 1968 r.). Na ten moment w mojej duszy popłynie śpiew: "Ojczyzno ma"...

   Zerwałem się na Mszę świętą o 6:30, a w tym czasie przepływały obrazy ludzi w różny sposób "gorszych", prześladowanych, wyobcowanych, należących do mniejszości, itd.!

    Na ten czas „spojrzał" Pan Jezus  z "Prawdziwego Życia w Bogu" (t. 6 str. 109): "Ja, Pan. Błogosławię cię. Kocham cię, pamiętaj o tym zawsze". 

    Po wyjściu dopadły mnie „towarzyszki”, a dodatkowo zauważyłem, że ktoś kamieniem zrobił dziurę w eternicie na garażu. Wyraźnie świeciła dziura, dobrze, że nie uszkodził samochodu. Zobacz ile jest możliwości szkodzenia: "Święty Michale Archaniele, proszę cię o ochronę mojego mienia”.

    Dzisiaj brak duchowości w sercu, niezbyt docierają czytania na Mszy świętej o 6:30, ale zwrócił uwagę Pan Jezus Dobry Pasterz, który jest w naszym ołtarzu. Zawołałem tylko:

    "Panie Jezu proszę Cię, a zarazem przepraszam za każdą chwilkę, gdy nie pragnę Ciebie. Jakże Ty, Jezu byłeś wyobcowany w swojej ojczyźnie. Ty, to wszystko znasz i rozumiesz. Wzmocnij mnie, abym mógł być podporą dla podobnych, aby nie zwątpili. Twoje wyobcowanie Jezu, trwa dalej, przecież nie chcą Ciebie i to w Twojej ojczyźnie (Izraelu!)".

   Psalmista zawołał (w Ps 5,5-7.12): „Prowadź mnie, Panie, w swej sprawiedliwości”... Natomiast Pan Jezus w Ewangelii: Łk 6,6-11 uzdrowił człowieka z porażoną ręką, co wywołało zarzut „pracy” w szabat, ale uczeni w czytaniu nie wiedzieli co odpowiedzieć na pytanie: „Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy źle, życie ocalić czy zniszczyć?”

    Po Eucharystii podjechałem pod mój krzyż, gdzie pięknie rozkwitły róże, a serce zalała radość i moc: "Jezu! Niech mnie dręczą, nic nie powiem, bo to jest w tej intencji, aby inni nie zwątpili".

    W przychodni nawał - 2 kg kart! To ciężki znój, nawet trudno wyjść do WC. Z radia dobiegną słowa z audycji dla dzieci: o wygnaniu z Królestwa Bożego! Ja jestem w mojej ojczyźnie, ale czuję się jak wygnaniec!

    Czas obiadu, a demon podsunął natchnienie, abym „pościł” i załatwiał spóźnionych. Zważ, że dzisiaj od 15:00 mam dyżur w pogotowiu z czekającymi tam pacjentami do ambulatorium...

- cewnikowany dziadek nie miał w pęcherzu moczu (zatrzymanie pracy nerek?)

- chora reumatologiczna, ale mam kłopot, ponieważ brak jest karetki 

- wezwanie do umierającej.

    To była faktycznie umierająca po przedawkowaniu insuliny: leżała na ziemi charczący w drgawkach. Błyskawicznie podałem cztery ampułki 40% glukozy. Wróciła z tamtego świata i razem śmieliśmy się,  A nad nami wisior piękny obraz Matki Bożej z Jezusem.

- Jeszcze nie czas dla pani...

- a ja miałem ujrzeć Mateczkę!

    Podczas modlitwy przyjąłem dobrowolnie dodatkowy wyjazd, a sprawił to Pan, ponieważ w tym czasie mogłem odmówić moje modlitwy i nawet zdrzemnąłem się w karetce! Trafiłem do poparzonej, którą zawiozłem do chirurga. Dodatkową radość wywołał przejazd obok krzyża.

    Popłynie film o Etiopii, przypomni się nasza wioska z siedmioma chałupkami oraz Jugosławia i Rwanda. Jeszcze relacja niewiasty, której junta zabrała syna i zabroniła płakać  po nim. Po uderzeniu metalowym prętem zalecili jej śpiewać.

   To straszliwy dokument zbrodni na swoich! Kobiecie nie oszczędzono żadnego z synów, cóż oznaczają moje udręki - to wielka śmieszność. Dom, rodzina, praca, a tu męczeństwo wyobcowanych!

    W jednej sekundzie Pan pokazał mi dom, rodzinę, pracę, pokój oraz błahość mojego cierpienia w stosunku do Etiopczyków. W tym czasie, podczas odmawiania Koronki Pokoju młodzi ludzie mówią, że: „pokój to świętość, która pochodzi od Boga!"

   Jak pięknie z każdy dzień mojego życia na tym wygnaniu, a zaczął się od złości i lęków, a kończy sercem zalanym ufnością Bożą oraz poczuciem ochrony mojej osoby!

    W tej radości popłyną słowa z "Prawdziwego Życia w Bogu" (t. 5): „Nie należyci do świata, zatem dlaczego wciąż pozwalacie się zwodzić?"  To prawda, bo Mefistofeles ma nieskończone możliwości zwodzenia ludzi, także przy pomocy fałszywych proroków!

      "Dziękuję, Dziękuję Panie Jezu, Ojcze mój, dziękuję"...

                                                                                                                 APeeL


 

04.09.1994(n) ZA DOZNAJĄCYCH CUDOWNEGO UZDROWIENIA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 wrzesień 1994
Odsłon: 404

   Po wczorajszej "wyprawie" do W-wy...wcześniej padłem do łóżka, a obudziła mnie burza z piorunami. W takich momentach czuję moc Boga Ojca. Materialiści nazywają to prawami natury. Napłynęły obrazy boju duchowego ze świadomym lub nieświadomym szkodzeniem, a nawet zabijaniem dusz ludzkich. Przeciętny kapłan nic nie wie o tym...

    W W-wie w kościele św. Anny po Mszy św. ślubnej, którą rzucono na czas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego chciałem zamienić dwa zdania z kapłanem, ale odpowiedział, że "jest nietutejszy!" Z uśmiechem przyznałem mu rację, bo należy już do Królestwa Bożego. Słusznie zalecił zgłosić się z problemem do proboszcza.

    Na ten czas wzrok zatrzymał Św. Michał Archanioł z tarczą IHS oraz książka "Dogmat o Chrystusie". Zły przeszkadzał w pójściu na Mszę św. poranną, w drodze radość zalała serce, omijałem ludzi, ale pod barem, gdzie przeklinano zaczepił mnie "chory" hydraulik.

   W kościele jakby na znak dzisiejszej intencji modlitewnej spotkałem niewidomego, który przychodzi na codzienne Msze św.! On jest niewidomy, ale prawdziwi ślepcy są wokół i ja takim byłem jeszcze niedawno.

   Modlitwy żony i pacjentek sprawiły, że Pan cudownie uzdrowił mnie: otworzył moje oczy i uszy, a nawet obdarował charyzmatem odczytywania Jego Woli! Przedstawiłem to na I Zjeździe ateistycznego pisma: "Nie z tej ziemi" (Kraków 1993 r.). W czytaniu padną słowa... 

- "On sam przychodzi, by zbawić was. Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie" (Iz 35, 4-7a)".

- "Pan przywraca wzrok ociemniałym, Pan dźwiga poniżonych" (Ps 146, 6c-10)...

- Jezus głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszelkie choroby wśród ludu (Mt 4,23).

- Effatha, to znaczy: "Otwórz się! (...) Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę" (Mk 7,31-37).

    Pan Jezus właśnie uzdrowił głuchoniemego, a dzisiaj, gdy przepisuję to świadectwo wiary czytałem wizję dotyczącą tego zdarzenia (1 stycznia 1997).* Pan Jezus po usłyszeniu "Ulecz mnie" zaczął chodzić pośród tłumu uzdrawiając chorych.

   Tam był był ślepy i głuchoniemy od urodzenia. Jego matka powiedziała: "Nigdy nie poznał świata. Jest jak niemowlę. Panie ulecz go, Panie. Uzdrów go, Panie. Każdego dnia modlę się".

    Pan Jezus zbliżył się do niego i ujął jego twarz w dłonie: "Bóg wysłuchał twoich modlitw i spełni twoją prośbę". Wówczas jej syn zaczął krzyczeć: "Widzę, widzę. Ja mówię! Mogę mówić. Słyszę mój głos".       Po jego policzkach oraz po twarzy matki ciekły łzy, kiedy oboje zbliżyli się do Zbawiciela, aby Go objąć.

   "Po licznych uzdrowieniach uzdrowieniach dało się słyszeć niezliczone głosy krzyczących, śmiejących się, a także odmawiających modlitwy dziękczynne ludzi".

   Dziwne, bo w prowadzeniu duchowym kupiłem książeczkę: "Uzdrawianie". Poprosiłem Ducha Św. o pomoc w odczycie intencji, a właśnie kapłan ją wypowiedział.

    Teraz, gdy to zapisuję wróciły obrazy: inwalidy na wózku, bez kończyn dolnych oraz ciężko chorych, także nieuleczalnie...potrzebujących cudownego uzdrowienia. Ilu jest takich? Jak wielkie zwątpienie wpuszcza im szatan odwracając od Boga Ojca. Szkoda, że w kościele nie usłyszy się o Przeciwnika Boga.

   Przed św. Hostią padłem na kolana, a moje serce zostało połączone z Sercem Pana Jezusa. Pozostałem w kościele i zacząłem odmawiać moją modlitwę, a po powrocie do domu słuchałem słów o. Jacka Salija. Pomyślałem o chorych przybywających do mnie w celu leczenia ciała, a ja mam przyprowadzić wiele dusz do Królestwa Bożego.

   Serce zalała radość i grałem na akordeonie: "Zmartwychwstał Pan", a w programie telewizyjnym pokazano Amerykanów umierających z powodu otyłości...szukających różnych metodach odchudzania, ale nie padły tam słowa o postach duchowych.

     Przypomniało się, że na początku tego tygodnia poprosiłem Pana Jezusa, aby był ze mną.

                                                                                                                       APeeL

* C. A. Ames "Oczami Jezusa"...

03.09.1994(s) ZA SZUKAJĄCYCH ZŁUDNEGO ZADOWOLENIA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 wrzesień 1994
Odsłon: 382

     Na dyżurze w pogotowiu, w nocy był spokój aż do rana, a byłem pierwszy na kolejce do ambulatorium i na wyjazd. Podziękowałem Panu Jezusowi za ten dar...

   W rozmyślaniu znalazłem się na zebraniu lekarskim, gdzie mówiłem o Szatanie, a lewa strona (w sensie Sejmu RP) wyśmiewała to. Napłynęły osoby zabójców dzieci nienarodzonych (Labuda i Bujak), kolega z żoną z kościoła zielonoświątkowego, świadkowie Jehowy, itd.

    Wrócił list do Izby Lekarskiej w którym zaproponowałem, aby w naszym kodeksie etycznym dano określenie ochrony życia nienarodzonych "od poczęcia"! Przecież mamy obowiązek chronić życie!

    Teraz w wyobraźnia znalazłem się Sejmie RP, gdzie wskazałem na Mądrość Bożą, która nie jest zrozumiała...szczególnie w sensie modlenia się za prześladowców z dziękowaniem za to cierpienie! Wśród nas są także pragnący męczeńskiej śmierci „za tych, którzy nie wiedzą, co czynią”.

   Normalny człowiek nie pojmie tego, a przecież tak uczynił Pan Jezus, Święty Świętych.  Nagle zrozumiałem, że zaczyna się dobry dzień z planem od Pana Jezusa dla żony, ponieważ dzisiaj są jej imieniny, a ja pierwszy raz zapomniałem o tym. To wyraźne prowadzenie, a także podziękowanie za nasze posty w intencji pokoju na świecie.

   Pan wie, co jest dla nas dobre, ponieważ pragnie naszej świętości, a przy tym nie jest drobiazgowy. Jakby na dowód popłynie piosenka: "Zamiast" oraz inna ze słowami: „przyjdzie płacić za wszystko, za jeszcze więcej (...) za stracone głupio dni...za wykręcany numery".

   Z mojego serca wyrwało się wołanie: „Jezu mój! Jezu! Ty, Panie pamiętasz o nas i czuwasz nawet jak śpimy. Ty pragniesz naszego szczęścia! Kto chce naszego dobra?  Przecież sami nie wiemy, co jest dla nas dobre!"

    Jeszcze inna piosenka ze słowami: "w ciepłych domach troski śpią, a tu w dłoniach druga dłoń (...) tak niewiele trzeba nam". Znowu zawołałem: "Jezu! Ty sprawiasz, że zmazywane są nasze potworne grzechy...  trzeba tylko zawołać, krzyknąć z serca do Twojego Serca”.

   Popłakałem się z powodu tego porannego kontaktu z Panem Jezusem z poczuciem Jego Świętej Obecności! Serce zalało pragnienie Eucharystii i modlitwy za tych, którzy nie znają Praw Boga Ojca.

   W tym czasie napadł mnie Szatan...

- wskazał na odwrócenie córki i łamanie praw naszego domu

- silnik gaśnie na wolnych obrotach, wyobraź sobie to w korku, w W-wie

- wróciła złość

- napadali towarzysze z uporczywym kłanianiem się: „dzień dobry panie doktorze!”

- żona zwątpiła wyjazd.

    Błyskawicznie znalazłem mechaniką, który po reperacji podjechał do nas. Teraz, już w W-wie stwierdziłem, że duszy nie zadowoli; gwar i tłum, zakupy w upale z udręczeniem oraz atrakcje tego świata promowane przez mass media.

   Przepłynęły obrazy boju duchowego, który toczy się nad nami. Z jednej strony święty Michał Archanioł z tarczą IHS (w kościele Świętego Krzyża był jego obraz). Tam trafiłem też na siostry zakonne, które swoje życie poświęcają Bogu.

   W kościele Świętej Anny trafiliśmy na ślub, gdzie padną słowa do mnie: nawet rozdanie majątku bez miłości nic nie da. Natenczas Pan Jezus dokonuje cudów w Kanie Galilejskiej. Dzisiaj garstka wierzy w to, bo opierają się na tym, co można zobaczyć lub usłyszeć, a kolega kierownik  "uwierzy tylko w to, co pomaca"!

    Święta Hostia w intencji tego dnia. Trafiliśmy na apel przy grobie Nieznanego Żołnierza, gdzie stał szpaler młodzieży w mundurach! Ja wiem, że to obrazy boju na ziemi...odpowiednika boju duchowego o duszę ludzką. 

    W drodze powrotnej trafiliśmy na zator (2-3 km) z którego policja przepuściła nas do przodu. Kręciłem głową z zadziwienia! Czyż tak nie jest w drodze do Domu Ojca?

   Modlitwy zakończone, pasuje kolacja z kieliszkiem, ale nie poszedłem na to. Po czasie żona namówiła mnie do odmówienia "Nowenny wynagradzającej Sercu Najświętszej Marii Panny".      Podziękowałem Panu Jezusowi za wszystko...

                                                                                                              APeeL



 

 

  1. 02.09.1994(pt) ZA PRZEBIJAJĄCYCH SERCE ZBAWICIELA...
  2. 01.09.1994(c) ZA OFIARY REŻIMÓW...
  3. 31.08.1994(ś) ZA SZKODZĄCYCH SOBIE...
  4. 30.08.1994(w) ZA PONIŻANYCH RODZICÓW
  5. 29.08.1994(p)  ZA BARBARZYŃCÓW...
  6. 28.08.1994(n)  ZA FAŁSZYWYCH KATOLIKÓW
  7. 27.08.1994(s) ZA DRĘCZONYCH...
  8. 26.08.1994(pt) ZA RZĄDZĄCYCH, ABY PRZEJRZELI...
  9. 25.08.1994(c) ZA ŻYJĄCYCH I ZMARŁYCH W RODZINIE
  10. 24.08.1994(ś) ZA SŁUŻĄCYCH PANU JEZUSOWI BEZ ŁASKI WIARY...

Strona 1847 z 2293

  • 1842
  • 1843
  • 1844
  • 1845
  • 1846
  • 1847
  • 1848
  • 1849
  • 1850
  • 1851

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 303  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?