Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

20.04.1990(pt) Matko, która nas znasz...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 kwiecień 1990
Odsłon: 547

   W śnie ujrzałem stos kart (historii chorób). Jeden z pacjentów opowiadał o bólu lewej nogi, ale w rzeczywistości może to być prawa. Wpadam do pracy...pierwszy jest bez prawej nogi! Stracił ją po małym urazie z zakażeniem, które spowodowało jej utratę.

   Chodzi teraz na skrzypiącej protezie, która wymaga wymiany. Z wywiadu wynikało, że było to następstwo wypadku w rolnictwie. Pobiera tylko rentę z zakładu, a powinien mieć powypadkową w rolnictwie i pół z zakładu. Poinformowałem go o tym i wszystko napisałem.

    Było też wiele pacjentek wymagających pocieszenia i pouczeń...właśnie mówię:

- Niech pani porzuci grób i ziemię…do 80-latki żyjącej sprawami majątku!

- Niech pani zaufa Jezusowi...emerytki czekającej na zabieg.

- O wszystkich pani kłopotach wie Jezus...do babci udręczonej rodziną.

- Przyszła pani do mnie prosto z kościoła i zamiast cierpliwie czekać kłóciła się pani i złorzeczyła w myślach

- Odniósłby pan sukces w pokorze...do obcego faceta z mocnym głosem kłócącego się o kolejkę.

   Koniec pracy (15.00) wzrok zatrzymała gliniana figura Pana Jezusa (wykonanego dla mnie przez pacjentkę w Instytucie Reumatologii), który trzyma się za św. Głowę.

    Pan wprost powiedział do mnie, że: „od twojego gadania rozbolała Mnie Głowa”. Taka jest prawda, po co tyle gadam? Z dyżuru wyskoczyłem na odprowadzenie obrazu Matki Boskiej, który wynieśliśmy delikatnie z synem.

Po powrocie do pogotowia smutek zalał serce. Usiadłem na ławce i z tęsknoty zapisałem te słowa:

„Tak smutno Matko bez Ciebie

Jakiś żal napływa do serca

Miejsce puste i świeca zgaszona

Z dala płynie płacz fletu”...

   Wróciła pieśń: „Matko, która nas znasz, do Syna Swego nas prowadź!” Teraz czytam o cudach czynionych przez apostoła Piotra, ale mnie do uwierzenia nie potrzebne! Z audycji radiowej popłynie muzyka żydowska. Ponownie serce zalał wielki smutek, bo znalazłem się w Izraelu: „Pan Jezus tam był. On mówił ich językiem. On był jednym z nich. Jezu, Jezu, Jezu!”

    Ile ten naród wycierpiał? Prawie chce się krzyczeć! Nagle spadłem na ziemię po jednym słowie dyspozytorki: wyjazd! Szatan przerwał to uniesienie duchowe, bo trafiłem do chorego z przepicia, którego zawiozłem do szpitala, gdzie mnie zrugano…

                                                                                                                                 APeeL

19.04.1990(c) Błękitna Madonna...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 kwiecień 1990
Odsłon: 547

    W śnie znalazłem się na jakimś szkoleniu duchowym, a w fazie „jawa-sen” ujrzałem błękitną figurkę Niepokalanej z otwartymi ku mnie ramionami. Dzisiaj ma przybyć do nas Madonna (peregrynacja obrazu)...

    Jakby na pocieszenie otrzymałem niespodziewanie wysoka wypłatę oraz zostałem zakwalifikowany na kurs akupunktury. „Dzięki Ci, Matko!”

    Pacjentkę namawiającą mnie do działalności publicznej nie mogłem przekonać, że to są sprawy ziemskie, a mnie interesują niebieskie: przez sekundę po zamianie dusz zrozumiałaby pani to wszystko!

    Teraz oczytany kolega kolega lekarz próbuje wciągać mnie w dyskusję teologiczną.

- Zostaw to pole, bo tam diabeł zrobi z tobą, co będzie chciał. Informuję cię, że odrzucasz Prawdę, negujesz istnienie szatana, a to oznacza, że jesteś ateistą. Nasze spotkanie nie jest przypadkowe. Nie będziesz mógł później wytłumaczyć się. Powiedziałem to z wielka mocą i zdecydowanie czując duchowe uniesienie...jakby były to słowa Pana Jezusa.

    W oczekiwaniu na przybycie Madonny w domu trwała radość, bo córka została dopuszczona do matury. Właśnie przybyła: żona padła na kolana z odmawianiem różańca, łzy zalały oczy, a w sercu płynie pieśń: „Matko, która nas znasz do Syna Swego nas prowadź”…

   W tym czasie córka uciekła do kuchni („zgłodniała”), a podczas pieśni religijnych zaczęła oglądać kryminał. Zobacz jak działa demon nienawidzący Matki Zbawiciela. Nawet przez chwilkę dyskutowaliśmy z żoną, ale wyszedłem po jej uwadze: „módl się i nie praw mi kazań”.

   W ciszy i ciemności zawołałem: "Matko, dlaczego ludzi nie wierzą, że jest szatan? Przecież to jego największy sukces!" Jakże cierpię z tego powodu? Wróciłem do żony, pocałowałem ją w czoło, a towarzyszył nam oświetlony obraz z Pokojem Bożym...

                                                                                                                    ApeeL

18.04.1990(ś) Ciężki znój...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 kwiecień 1990
Odsłon: 559

   Ciężki jest znój człowieka, a w moim wypadku lekarza do którego może przybyć każdy, bo z okolicznych nieczynnych ośrodków kierują do mnie. Teraz matka zmarłego przed 3-ma laty syna przekazuje trwające z nim „kontakty”. Zbliża się koniec udręki, a na poczekalni pojawiała się „wariatka” i „smoluch".

    Tak ich kiedyś nazywałem, a dzisiaj pragnę im pomóc z całego serca. Nie mam pieniędzy, bo dałby je temu młodemu człowiekowi wyrzuconemu z pracy z dwójką dzieci. Wszystko im napisałem i wytłumaczyłem oddając moje serce. Wydałem mu glejt (zaświadczenie) do wszystkie instytucji niosących pomoc, a pacjentce wypełniłem druk na rentę.

   Tak jest z nami: przed i po nawróceniu. Często jest to dwóch różnych ludzi. Radość i pokój zalały serce. „Dzięki Ci Boże, za to, że dałeś mi dar niesienia pomocy innym!” W bezinteresowności nie przeszkodzili ludzie, bo nikt mi nic nie wtykał.

   Z Biblią usiadłem na ławce i dodatkowo odczułem napływ dobrej energii. Sam stałem się malutki i milczący, pragnący samotności. W tej jednej sekundzie zrozumiałem znawcę Biblii pisarza Romana Brandstaettera, że jest to najpiękniejsza Księga Świata. Ja dodam, że tylko napisana ręką ludzką napisana.

   Na tę chwilkę czytam słowa do mnie: świat będzie się weselił, a my będziemy się smucić, ale smutek nasz obróci się w radość, której nikt nam nie odbierze. To nie jest radość ziemska, ale radość zjednania z Panem Jezusem.

   Zbawiciel jest przy ostatnich i opuszczonych. Jakby na znak przybiegła znajoma, której nagle zmarł 69 - letni mąż, mój pacjent. Krzyczy, że się tego nie spodziewała. To silna kobieta, a teraz płacze jak dziewczynka. 99% ludzi, w tym większość wierzących chwali śmierć nagła.

   Z błogiej drzemki w pogotowiu zbudził mnie deszcz i grad walący o blaszany parapet oraz uderzenia pioruna. W tej sytuacji wzywają do wypadku (fiacika staranował samochód ciężarowy) z poturbowanym młodym kierowcą w szoku powypadkowym.

   Pędzimy na sygnałach, a piorun uderzył trzaskiem 50 metrów za nami...jakby drzewo uderzyło w karetkę. Nawet sanitariusz zaczął krzyczeć! Ze szpitala dano nam odwiezienie silnej kobiety z gipsem na nodze. Napływało ostrzeżenie, abym nie podejmował z nią rozmowy.

    Czytałem Biblię i milczałem. Faktycznie zaczęła chwalić Napoleona i Stalina...”mocnego gościa, szkoda, że tylu wymordował”.

- Podobają się pani diabelscy synowie...przeciwni pokorze, cichości i miłości czyli przeciwnicy Jezusa!

- Pokora dobra, ale nie można z siebie robić ofiary!

   „Ojcze nasz, Jezu Chryste, Zdrowaś Mario z wołaniem o światło dla tej zdrowej i silnej fizycznie kobiety. Wniesiono ją do domu, a będąc przez chwilkę sami powiedziałem:

    „Jezus w czasie Męki nie wydał z Siebie jednego słowa skargi...zostawiamy tutaj panią samą, ale Pan Jezus jest teraz tutaj z panią! Złożyła ręce powtarzając: „Bóg zapłać...Bóg zapłać”!

                                                                                                                         APeeL

17.04.1990(w) Nienależny wypoczynek...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 kwiecień 1990
Odsłon: 553

    Tuż po przebudzeniu, nieco skacowany zawiadamiam przychodnię, że mam wolny dzień...za nadgodziny w w pracy.

- Szkoda, bo zostało dużo zarejestrowanych.

- Niech się rozejdą.

    Tak jest z człowiekiem, który uważa, że jest niezastąpiony i nie ma w sercu żadnych skrupułów...uznając, że od Boga otrzymał „wolny dzień”. Co z chorymi, którzy przybyli nieświadomie? Niech się rozejdą. Alkohol obniża ludzką wrażliwość...

    Zacząłem czytać Ewangelię wg św. Jana. Jakże to wszystko jest bliskie i jasno! Wówczas nie mogli zrozumieć Pana, dlatego mówił w przypowieściach. Apostołowie pojęli wszystko - tak jak ja jest obecnie - już ze Światłem Ducha Świętego. Nasze mądrości i rozważania wszelkich profesorów bez łaski wiary to „młócenie słomy” odciągające od wiary.

   Stwórca poddał nasze życie „falowaniu”, abyśmy nie nudzili się: dzień udręk - dzień odpoczynku, radości – smutki, narodziny i śmierć...tak też jest z przeżyciami duchowymi. Boże Jedyny jak wszystko mądrze to wszystko urządziłeś!

    Na działce dalej czytałem Słowo Boże, ale po powrocie wróciłem do „wzmocnienia się”, a jutro naszą klatkę odwiedzi obraz MB Częstochowskiej. Kobiety wszystko sprzątają i stroją.

    Przepisuję to 05.02.2021 r. i zrozumiały stał się ten "wolny" dzień z piciem wódki przed spotkaniem z Matką Pana Jezusa. Belzebub straszliwie nienawidzi Matki Zbawiciele i wszystkich, którzy mają kult maryjny. Atakuje szczególnie w takich świętych zdarzeniach...

    Żona moje nauki słusznie skwitowała, że nadaję się na św. Jehowy chodzącego po domach. Dopiero po latach ujrzy moją łaskę i nigdy nie powie złego słowa, bo sama wejdzie na drogę prowadzącą do świętości.

   Ja uważam, że powinni być tacy katolicy...dający świadectwo wiary i chętni do spotkań na ulicy. Przecież krytykujący może zostać wyprowadzony z błędu (poprzez usłyszenie Prawdy). Wówczas nawet nie pomyślałem, że będzie internet.

   Jako wzór dała swoją pracowitą matkę (robiła swetry na zamówienie), wierzącą bez ostentacji. Właśnie przed Świętami padała z umęczenia, ale ubierała się w ciszy i szła do kościoła, a żony nie namawiała.

- To coś pięknego: „czyn przed słowem”, ale Jezus mówił, że nie jesteś takim jakim chciałbym cię widzieć, ale nie potępiam cię!

- Wypijesz i mówisz o Jezusie, jak tak można, to coś wstrętnego...dodała córka.

- To jest nieczyste, co wychodzi z ust, a nie to, co do nich wchodzi. Nagle umierasz po pijanemu i wołasz „Jezu”! Co jest w tym złego? Zrobiła się cisza...

- Upij się i powiedz słowo, które chwyci za serce trzeźwego!

- Jesteś trzeźwa, a twój język?

                                                                                                                            APeeL

 

 

 

 

16.04.1990(p) Nie chcieli przyjąć go na ten świat...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 kwiecień 1990
Odsłon: 549

    Zerwany o 3.00 do porodu...siedzę w jasnej poczekalni pogotowia przez którą biegnie czarny żuczek. Czekam na personel karetki, któremu w tej chwili coś się śni, bo powinni już być. Pomyślałem: „łaska Pana mojego Jezusa Chrystusa niech będzie z nami!” Sanitariusz faktycznie zaspał, bo coś mu się śniło i nie mógł się obudzić.

     Ja w nocy mam humor i mówię podczas przejazdu przez wieś, że jest to „Chłopska Droga”. Właśnie trafiliśmy na atrakcję...młodego człowieka sikającego na chodnik. Ja określiłem go „Bujakiem”, bo bujał się przy tym akcie desperacji.

   Dzisiaj sanitariusz czka od godzin wieczornych i jeszcze teraz. Zdiagnozowałem go bez badania: „zjadł pan za mało, a wypił za dużo”, a to znaczy, że zjadł dwie miski bigosu, a wypił setkę wódki. Nie możemy trafić...do proszącego się na ten świat, pytamy Bujaka gdzie mieszka, a on mówi, że nie wie.

    Rodząca wymaga cięcia cesarskiego, ale nie chcieli nas przyjąć w dwóch szpitalach, wcisnęliśmy ją trzeciemu wracając do bazy o 6.00.

    Napadło mnie diabelskie zniechęcenie. Zapamiętaj jego przebieg: "nie wiem, co mam robić?" (skołowanie), dzisiaj będę normalny to znaczy niewierzący, nie idę do kościoła i nie słucham Mszy św. radiowej!

   Jednak o g. 11.00 napłynęło zaproszenie do Sanktuarium MB Pocieszenia Strapionych...tam gdzie wróciłem do Boga. Zobacz jak precyzyjnie działa Bestia...ma dostęp do przebiegu dnia naszego życia. Serce zalała radość z pragnieniem spotkania się z Panem Jezusem!

    Podczas walki z sennością i tuż przed Komunią św. mój nieprzyjaciel rzucił w moim kierunku: „coś mu odbiło, na każdej Mszy św. idzie do Komunii św"...oraz wytykanie picia wódki z podsuwaniem „wrogów”! Na tym polega siła przebaczania...

   Kapłan kropił wiernych obficie (jak lubię) i uśmiechał się, bo to lany poniedziałek! Nawet zrobiło się rodzinnie. Zjednany z Panem Jezusem uciekłem w ciemny kąt, gdzie ze łzami w oczach powtarzałem: „Ciało Jezusa, Ciało Jezusa, Ciało Jezusa!”

    Zarazem zrozumiałem, co powiedział kapłan wczoraj: nie ma innej drogi – modlitwa, Msza św. i Eucharystia! Tak, to prawda, ale musisz uważać, bo szatan też wie o tym! Zrobi wszystko, aby zakłócić ci spokój!

    Pragniesz ciszy, a córka w salonie telewizyjnym ogląda głupi film, uśniesz - budzi krzyk, mówisz żonie o swoich doznaniach duchowych - nie rozumie i kontruje, czytasz w swoim pokoju czyli w kuchni - włącza się lodówka i tam przepycha się córka, a na dodatek wrócił synek – wywołując burdę. Na dodatek spróbowałem szwabskiego „Fjodora” – świństwo. Nie chodzi o płacz nad sobą, ale o niszczenie pokoju u wracających do Boga Ojca.

    W ciemności uciekłem do lasku brzozowego i zawołałem do Pana Jezusa o pokój w wielu domach. Wróciły wczorajsze rozważania z pytaniem kapłana: Czy wiesz czego dokonał Pan Jezus, czy możesz to pojąć?

- Jezus jest w każdym z nas?

- Co to oznacza?

- Ojciec i matka dają nam ciała fizyczne, a Bóg Ojciec jest w nas w postaci duszy! Teraz rozumiesz skąd ta łączność! Ilu teraz myśli o Nim i pamięta? Ilu Go pociesza?

     Wielu ludzi samotnych w tym kapłani uważają, że rodzina da im oparcie i pocieszenie. To nic bardziej mylnego! Prawdziwą pełnię może dać nam tylko i wyłącznie Zbawiciel! Nie kieruj się na żadne stworzenie ziemskie.

    Naprawdę ono nie może dać spełnienia, bo jesteśmy stworzeni do czegoś większego. Cóż oznacza nasze nędzne ciało (zarazem cud stworzenia)? Dlaczego nie wierzysz, że masz duszę, która tęskni za Bogiem Ojcem? To jest dla mnie bardzo jasne, ale wielu waha się...z powodu uderzeń przeciwnika Jezusa! Nie lekceważ go, bo sam nigdy go nie pokonasz!

    Czy ktoś, kiedyś mógł uwierzyć w istnienie szyby! Przepuszcza światło, wyłapuje głos, chroni przed zimnem. Nie widzisz jej, a jest! To śmieszne porównanie, bo dalej są to fale elektromagnetyczne, promieniowanie podczerwone i ultrafioletowe oraz ultradźwięki. Przecież zawsze były, ale dopiero  teraz je „odkryliśmy”. Po powrocie do domu trafiłem na błogi p o k ó j…

                                                                                                                               APeeL

  1. 15.04.1990(n) Święty Poranek...
  2. 14.04.1990(s) Za bezczeszczących Biały Chleb...
  3. 13.04.1990(pt) Ludzkie krzyże...
  4. 12.04.1990(c) Pokonany przez zamęt tego świata...
  5. 11.04.1990(ś) Rocznica...
  6. 10.04.1990(w) Zakupy przedświąteczne...
  7. 09.04.1990(p) Musisz wytrwać, aby wrócić do Prawdziwej Ojczyzny...
  8. 08.04.1990(n) Panie ratuj mnie...
  9. 07.04.1990(s) Bóg nigdy nas nie opuszcza...
  10. 06.04.1990(pt) Odznaczenie...

Strona 2235 z 2365

  • 2230
  • 2231
  • 2232
  • 2233
  • 2234
  • 2235
  • 2236
  • 2237
  • 2238
  • 2239

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 407  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?