Tuż po przebudzeniu na kolanach odmawiałem modlitwy poranne, a teraz radzę przy okazji leczenia ludzkich ciał:
- Pani mającej 80 lat, aby zostawiła ten świat, Wałęsę, cenę gazu, bo najważniejsza jest dusza!
Podczas jej tego Zły aż rzucał nią...wstawała, spieszyła się nie wiadomo gdzie i po co. To śmiertelny bój!
-
Jedzie pani do Częstochowy i myśli, że Szatan to lubi?...przecież zaburzy pokój w domu i spowoduje nasilenie przewlekłej choroby! Proszę jechać i wspomnieć Matce o mnie!
- Przekażcie z mężem cierpienie odrzucania nałogu palenia, bądźcie w łączności z Matką, proście, bo upadki mogą być, a w nich rośniemy! Żałuje pani na owoce, a wydaje na tytoń!
- Śmierci nie ma, syn żyje...trzeba go wspomagać, nigdy nie dręczyć się i smucić, bo rozpacz jest zawsze od Bestii, cierpienia ofiarować, później to wszystko pokażą!
-
Zły od rana będzie bazował na pani słabościach (babcia lubi politykę), a to wywoła rozproszenia, niechęć do osób i ludzi...pani nie ma wpływu na nic! Trzeba oderwać się od ziemi (mąż 80 lat, ona 67).
Nagle zrobiło się zamieszanie: zasłabł kochający to życie, a zawsze go przestrzegałem, pediatrzy nie chcą badać młodzieży, przyniesiono kupę kart proszących o powtórki leków, przybyła prosząca o skierowanie do sanatorium oraz zgłoszono wizytę domową.
Po drodze zabrałem dwie skłócone sąsiadki (siedziały na tylnym siedzeniu samochodu), a ja opowiedziałem im o spotkaniu prezydenta Litwy i RP w Rzymie podczas ogłaszania R. Kalinowskiego błogosławionym. Każdy moment wykorzystuję na głoszenie Prawdy...
-
Po śmierci karana jest nienawiść i skłócenie!
-
Odjęto nękanie przez synową, ale pani była wybrana...czy urosła pani?
-
Czy zamordowany (pogrzeb) prosił o dobrą śmierć?
W wiejskiej chatce badam babcię, a z sieni słychać krzyk zabawy 10-letniej dziewczynki do 3-letniej siostry: „klękaj i spowiadaj się!" Podczas powrotu z pracy odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego za rodziny i pacjentów rozdzielonych przez diabła.
Napisałem też "Słowa Powszechnego” organizującego Pielgrzymkę Życia "Śladami Chrystusa":„wielu pragnie wycieczki, która kojarzy się z przyjemnościami, a życie chrześcijanina nie jest spoczynkiem u boku Chrystusa lecz walką pod Jego Sztandarami!”
Jakże pragnę, aby ten Sztandar rozwinął się nad całym światem, ponieważ wiem, że Pan Jezus Jest! Zaproponowałem im współpracę: przekazywanie moich przeżyć duchowych jako dowodu wiary, która potwierdza Prawdę Kościoła katolickiego.
To sprawiło - nieprzekazywalne naszym językiem - pocieszenie w duszy. W radości grałem wkoło na akordeonie: „Zwycięzca śmierci” oraz „Niech żyje Jezus”, a łzy płynęły po twarzy.
„Niech żyje Jezus zawsze w sercu mym, niech błogosławi każdy życia dzień mojego życia, pracę, niech króluje w moim sercu bym szedł Jego śladem”.
Zapaliłem lampkę pod krzyżem Zbawiciela...
APeeL