Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

29.12.1991(n) ZA POGAN NIE ZNAJĄCYCH MIŁOSIERDZIA PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 grudzień 1991
Odsłon: 428

    Miałem natchnienie, aby dzisiaj napisać list do Jerzego Urbana.

                                                   Pan Jerzy Urban

                                                          Bracie!

    Przepraszam za taką formułę, ale ułatwi to kontakt. Od miesiąca natchnienie kierowało mnie ku Twojej duszy, bo dzisiaj trudno jest spotkać człowieka, który mówi zdecydowanie, że „nie ma Boga”! Wielkim obrzydzeniem napawają mnie faceci, którzy mówią, że są katolikami, ale atakują Kościół Pana Jezusa.

    Dziwne, bo napływały w tym czasie obrazy klepsydry z twoim nazwiskiem, ale to nie jest śmieszne, bo jesteś żywym trupem. Czy wiesz jak wielką wartość dla Boga ma twoja osoba? Naprawdę nie zdajesz sobie z tego sprawy. Czy wiesz jak wielkiego zamieszania może zrobić nawrócenie wroga wiary? Szatan zna twoją wartość i nie wypuści takiej zdobyczy.

   Jeszcze dwa zdania. Nasz mózg jest łącznikiem między duszą i ciałem. Zwykły człowiek nie wie, która myśl jest jego, a która napływa jako natchnienie...bez Światła Bożego nie rozpoznasz tego.

    Czy naprawdę nie słyszałeś nic  o  d u s z y, a przecież masz dostęp do wszystkich ludzi, każdej literatury i pism. To doskonałe ciało niewidzialne przenika ściany, porusza się z nieznaną nam szybkością, doskonale widzi i słyszy, „rozmawia” przy pomocy myśli, czyta fotograficznie z wieczną pamięcią, posiada nasze uczucia na szczycie których jest pragnienie powrotu do Boga Ojca, a to staje się w momencie naszej śmierci.

    W nim jest nasze sumienie z wiecznym zapisem myśli, słów i uczynków. To wszystko jest już dokładnie opisane na świecie i dziwię się, że Ty kurczowo trzymasz się zgnilizny!

    Trzeba tutaj dać refleksje:

1. Pan dał mi dar ujrzenia walki o dusze ludzkie. Toczy się ona w świecie niewidzialnym. Szatańską konstrukcją był bolszewizm: nie ma Boga, stworzymy raj na ziemi, wybijemy przeciwników, a wierzących damy do psychiatryka.

    Zły uporczywie podsuwa obrazy różnych wybryków kleru, a przecież sami tworzyliście księży patriotów. Kapłan jako człowiek nic mnie nie obchodzi, ale wiem, że podlega większym pokusom jak każdy z nas. Tylko kapłan może podać mi maleńki okruch Chleba od Pana Jezusa!

2. Za Panem Jezusem nadal idzie garstka i tak będzie zawsze. Dziwię się, że Ty znawca różnych spraw nie spotkałeś naprawdę wierzących ludzi! Czy nie widziałeś tłumów spowiadających się? Czy wiesz, jak to przeżywają tacy jak ja?

3.  Grzechy Kościoła? Ty nie wiesz, co oznacza Kościół, bo jest to "Królestwo Boże w nas". Tego Królestwa nic nie pokona. Minęło tyle lat - jakie Słowo Pana Jezusa zostało zmienione? Gdzie są Twoi bogowie? Dokąd odlecisz po śmierci? Kto na Ciebie będzie czekał?

      Napisałem ten list (śnił się w nocy), a wytłumaczenie tego jest jedno: wiedzą o Tobie w Niebie!

                                                                                                                 APeeL

28.12.1991(s) ZA DUSZE DZIECI Z ABORCJI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 grudzień 1991
Odsłon: 452

 Święto świętych Młodzianków

    Z trudem połykam pokarm. Nic nie jadłem od 36 godzin, a dodatkowo trafiam na ciężki dzień. W małej przerwie między przyjęciami chorych w natchnieniu odczytałem, abym pomodlił się własnymi słowami. Tak zawołałem...

" Boże Ojcze, Jedyny, Najdroższy Wszechmogący

Ty, który poruszasz listkiem na wietrze

i w cudowny sposób powołałeś mnie do życia

ześlij Panie posłańca pokoju do mojej córki"...

   Dodatkowo wskazano, aby prosić w jej intencji o pomoc dusze czyśćcowe. Dzisiaj, gdy to przepisuję (22.09.2021) jestem zadziwiony, ponieważ w moich codziennych modlitwach nie wołam o ich pomoc dla różnych nieszczęśników.

    Dodatkowo trafiłem na program "Ocaleni" ze świadectwami alkoholików z odjętym przez Boga nałogiem. To wprost moja droga, ale ja zostałem ocalony przez modlitwy innych. Może też wołano do dusz czyśćcowych. Ja tylko modlę się za nie...na pewno z wdzięczności pomagają osobom z moich intencji. Musiałbym to przedstawić na rycinie...może wreszcie opanuję tę umiejętność. Wówczas zawołałem: "dusze czyśćcowe proszę was o pomoc i opiekę nad córką".

    Dopiero o 12.00 napłyną wizyty domowe. Tak trafiłem do chorej zniszczonej całkowicie przez przerzuty nowotworowe; cała jej klatka piersiowa była czarna, a w ręku straciła władzę (przerzuty do mózgu).

   Po zbadaniu i wypisaniu recepty na dalsze stosowanie narkotyku wskazałem na posiadanie duszy, jej wyzwolenie z ciała po śmierci. Prosiłem rodzinę o wezwanie kapłana (katolicy), aby umierająca otrzymała Sakrament Namaszczenia Chorych.

   To bój ostatni z szatanem o duszę. On wie, że wystarczy krzyk do Boga w ostatniej chwilce życia (vide: Dobry Łotr)...dlatego przeszkadza, daje nadzieję, straszy chorego i wszystko opóźnia.

    Ponownie krążyłem po mieście, robiłem zakupy i nie zapaliłem lampki pod krzyżem. Dobrze, że posłuchałem natchnienia, aby być na Mszy św. wieczornej. Trafiłem na zakończenie ślubu z przeszkadzającymi uczestnikami dla których Pan Jezus jest dodatkiem do wesela! Kapłan dwa razy ich upominał...z masy kwiatów rzucono wiązkę dla Matki - ot, tak tradycja!

    Podczas normalnej Mszy św. było 15 osób. Trafiłem na rozłożony dywan, a po spojrzeniu na obraz Pana Jezusa Miłosiernego pomyślałem o świętych męczennikach wprowadzanych do Nieba i o "łąkach kwiecistych, które czekają na wierzących".

    Zawołałem w intencji umierającej, aby Matka Boża sprawiła jej przystąpiła do Sakramentu Pojednania. Po Eucharystii stałem się innym człowiekiem: spokojnym wewnątrz, mocnym i cichym, pragnącym modlitwy, ale wygoniono z kościoła.

   Miałem problem z odczytem intencji modlitewnej, ale przeważyło wspomnienie dzieciątek zamordowanych przez Heroda (Ew. Mt 2,13-18). Józef posłuchał anioła Pańskiego (w śnie) i uciekł z Dzieciątkiem do Egiptu, gdzie pozostał aż do śmierci Heroda

    Ponadto jest to czas walki o aborcję, ponieważ wrogowie życia ("Piekło kobiet") znowu podnieśli głowy i głośno krzyczą. Na to zareagowała Naczelna Izba Lekarska: podjęła uchwałę, która zabrania przerywać ciążę lekarzom.

    Wprowadzono też klauzulę sumienia w nowym kodeksie etyki lekarskiej. Dano jednak furtkę; można zabić dziecko w ochronie życia lub zdrowia kobiety, albo gdy ciąża powstała w wyniku przestępstwa.

                                                                                                                             APeeL

27.12.1991(pt) Męczeństwo dwóch serc...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 grudzień 1991
Odsłon: 444

     W smutku wyszedłem do pracy z podziękowaniem za piękne zakończenie świąt. W pracy spotkało mnie zaskoczenie, ponieważ nie było żadnego pacjenta! Zaskoczony padłem na kolana i odmówiłem modlitwy poranne i koronkę pokoju.

    Zły przyprowadził matkę z córką, która "tylko jeden raz dała się namówić!"...chyba chodziło o ciążę. Ponownie przeczytałem list do red. J. Urbana, ale stwierdziłem, że takiego nie mogę wysłać. Demon pilnowałem mnie, abym nie zapalił lampki pod krzyżem Pana Jezusa! Włóczył po mieście bez celu, a w domu trafiłem na kłótnię żony z córką.

    Teraz, już w pogotowiu o 15.00 mam daleki wyjazd z odmawianiem koronki do św. Ran Pana Jezusa. "Pani Jezu przyjmij do Swoich św. Ran i św. Krwi całe zło córki". Łzy same płynęły z oczu. W tym czasie szatan zalewał mnie obrazami seksualnymi. Co chwilkę przysypiałem budząc się z koszmarami. Pomyśl teraz o pobycie skazańców w Piekle.

   Teraz mam nagłe wezwanie do poparzonego dzieciątka (ściągnął czajnik na brzuch). Matka rozpacza, dziecko krzyczy, a ja jestem w rozterce, ponieważ nie wiem ile podać morfiny! Nawet nie mamy maleńkiej igły i strzykawki.

    W karetce popłynie droga krzyżowa, która zatrzyma się na "Spotkaniu Pana Jezusa z Matką Bożą". To "męczeństwo dwóch serc". Jakże mam to wszystko ułożone. Matka Boża i Pan Jezus, córka i żona, poparzone dzieciątko i rozpaczająca matka.

    Zawieja, ślizgawica, nie można pospieszyć. W tym czasie przepływają obrazy dzieci poparzonych napalmem w Wietnamie. W tym męczeństwie prawie wołam do Matki, aby "poprowadziła ten wypadek", bo wszędzie króluje nasza nędza: ja lekarz, a jaka pomoc?"

   Po szczęśliwym dowiezieniu i obejrzeniu dzieciątka w szpitalu na korytarzu zawołałem: "Jezu zmiłuj się! Jezu zmiłuj się! Bóg Ojciec dał nam wszystko: będą wypadki, zorganizujcie pomoc, a my sami sobie szkodzimy (broń jądrowa i napalm).

    O 22.00 na ponownym dalekim wyjeździe odczułem, że Bóg Ojciec bardziej kocha grzeszników niż mnie, bo cierpią. Ponownie popłynie koronka do św. Ran i św. Krwi Pana Jezusa, aby takie dusze doznały oczyszczenia oraz do Matki Bożej o maleńkie światełko dla nich...

    O świcie wezwano mnie do nieprzytomnego, któremu spod kołdry wystawały wąsy, a na twarzy miał uśmiech. Ma szatan sztuczki, a dalej czeka mnie - po ścisłym poście w intencji pokoju na świecie - ciężki dzień w przychodni...

                                                                                                              APeeL

26.12.1991(c) ZA ŚLUBUJĄCYCH CZYSTOŚĆ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 grudzień 1991
Odsłon: 442

    Przed Mszą św. popłyną moje modlitwy poranne (sam je ułożyłem), które poprzedza „Anioł Pański”, a kończy „Koronka pokoju”.

   Po Eucharystii i błogosławieństwie pozostałem w pustym kościele i wołałem: „Panie mój, Jezu jakże Ty potrafisz obdarzyć, pocieszyć i napełnić pokojem”. Nagle zły duch zalał mnie pobudzeniem seksualnym...jak wielkie jest to cierpienie dla wierzących kapłanów.

   Tylko Matka Boża i Pan Jezus znają udręki ludzi ślubujących czystość. Zły wie w jaki punkt ich uderzać. Na ten moment zawołałem: „Matko przekazuję Ci to moje cierpienie - możesz uczynić z nim wg Twojej woli”.

   Teraz, podczas słuchania nabożeństwa Kościoła Polsko-Katolickiego zastanawiam się skąd tam biorą biskupów, a przecież konsekracja wymaga namaszczenia kapłana, bo ten kawałek chleba jest przekazywany wprost od Pana Jezusa - poprzez Apostołów i obecnego papieża do kapłanów.

   Przy słowach Modlitwy Pańskiej: „odpuść nam nasze winy” napłynął obraz mordowania dzieciątek i wielkiej łaski Miłosierdzia Bożego. Łzy zakręciły się w oczach, a ból chciał rozerwać serce.

   "Boże Ojcze Wszechmogący dziękuję Ci za Pokój, Światło, Miłość...za dom, rodzinę, złą córkę i dobrą żonę, za syna, który jest na dyskotece, telewizję, oświetloną choinkę, za śledzia i wódkę”…

   To śmieszne, ale wszystko jest od Boga Ojca: „Boże spraw, aby każdy zrozumiał, że Ty to wszystko dajesz, a ludzie nawet nie wiedzą, że Ty Jesteś...to zarazem Twoja Tajemnica”. Bóg Ojciec pragnie naszego powrotu, ale jednych obdarza rozumem, a innym daje Światło...

                                                                                                                        APeeL

 

25.12.1991(ś) Początek Męki Pana Jezusa...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 grudzień 1991
Odsłon: 429

Boże Narodzenie

    Kończę dyżur w pogotowiu, a po wstaniu zaczynam toaletę - lubię kąpiel pod prysznicem. O 6.40 pojawił się telewizyjny program o Bożym Narodzeniu z obrazem Monstrancji i Panem Jezusem Miłosiernym, który w przypływie rozszerzał się i zajął cały ekran telewizora. Nieskończone są możliwości telewizji. "Jezu mój! Jak to jest? Dlaczego nie dają audycji katolickiej dla rolników np. o 5.15 rano?"

    Płynie "Anioł Pański", ale w żaden sposób nie wychodzi. Nie wiem dlaczego, ale po kilku próbach napływa zalecenie: "zaczynaj od modlitw porannych i od koronki pokoju". Jakże Niebo umie z nami rozma­wiać, a jest to język nieskończony.

   To tak jak z twoim dzieciątkiem lub osobą ukochaną. Wystarczy spojrzenie, gest, jakaś aluzja, ruch zwykłym zielonym listeczkiem lub ręką, podarowana czekoladka, miły szept lub jedni słowo. Zarazem ludzie dziwią się, że Bóg Ojciec mówi do nas w podobnie nieskończony sposób.

    W zawołaniu o prowadzenie do Boga Ojca powstają całe ciągi zdarzeń. To pokazuje wybuch kontrolowany. Jako przykład trafił się oficer ateista oraz pani, która przewodziła wybudowaniu przy moim bloku wielkiej i pięknej kapliczki MB Niepokalanej.

   Teraz jestem wśród ludu Bożego. Płynie śpiew "Lulajże Jezuniu”, a w mojej duszy pojawił się wielki smutek, bo przyjście Pana Jezusa jest początkiem Jego Męki. Radość jest przy Zmartwychwstaniu, bo wówczas ostatecznie zostało otworzone Niebo!

   W ciszy kołysze się Jezusek, migają lampki, a w tym czasie kapłan podaje Ciało Pana Jezusa siostrze organistce. Te święta oznaczają Pokój, ale my mamy wolną wolę (dobrowolność), a nawet w mojej rodzinie przeważają żyjący tylko tym światem. Tam, gdzie wkracza Pan Jezus - tam atakuje z wściekłością Przeciwnik Boga.

    Pan przez chwilkę dał mi Swój smutek, bo nie miał na ziemi wytchnienia. Nie miał też możliwości do modlitwy, musiał uciekać od Apostołów. Natchnienie zaleca przy­jęcie św. Hostii za wszystkich moich prześladowców z przebaczeniem im. Uczyniłem to z wielką radością, ponieważ dzisiaj jest Dzień Pokoju !

   W domu trwał wielki pokój, a w tym czasie w telewizji śpiewała Ewy Błoch! Napłynęło delikatne zaproszenie do trzeźwości. Napłynął obraz Pana Jezusa w Ogrójcu, który znalazłem w domu rodzinnym. Tak, bo dzisiaj wszyscy goszczą się ("świętują") zapominając o Zbawicielu!

    Ten dzień kończy się spo­tkaniem z artystami w "Piwnicy pod baranami " - skąd popłynie psalm: "Chwalcie Pana". Żona przebudziła się, słuchaliśmy razem, a ja skulony popłakałem się: "Panie tak wiele dobra dajesz, a ludzie tego nie widzą...nawet Niebo dla nas, nędzników otworzyłeś, a większość nie chce Ciebie".

   Uciekłem do ciemnej kuchni i na kolanach trwałem w modlitwie (nie mam własnego pokoju)...

                                                                                                                APeeL

  1. 24.12.1991(w) Otarłem Twarz Panu Jezusowi...
  2. 23.12.1991(p) NIEBIESKIE SANATORIUM...
  3. 22.12.1991(n) Nie chwal dnia przed zachodem słońca...
  4. 21.12.1991(s) ZALECENIE OFIAROWYWANIA SWOICH CIERPIEŃ...
  5. 20.12.1991(pt) WOŁANIE ZA TYCH, KTÓRZY ODESZLI
  6. 19.12.1991(c) Pobłogosławiony z Fatimy...
  7. 18.12.1991(ś) Pan Jezus dla mnie zstąpił z Nieba...
  8. 17.12.1991(w) ZA POZORNIE OPUSZCZONYCH PRZEZ BOGA...
  9. 16.12.1991(p) Pragnienie cierpienia dla Boga...
  10. 15.12.1991(n) To pokolenie musi wymrzeć...

Strona 2036 z 2288

  • 2031
  • 2032
  • 2033
  • 2034
  • 2035
  • 2036
  • 2037
  • 2038
  • 2039
  • 2040

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 419  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?