Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

24.12.1991(w) Otarłem Twarz Panu Jezusowi...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 grudzień 1991
Odsłon: 427

Wigilia

   Zły napiera w nocy straszącymi snami, a tuż przed obudzeniem daje obraz zbrodniarza, który kobiecie wyciął narządy płciowe To próba rozproszenia i wpuszczenia w rozmyślania. Teraz podsuwa pokusę modlitwy w domu, abym nie szedł do kościoła! Zobacz - modlitwa może być pokusą do złego...sam jestem tym zadziwiony.

   Tak, ponieważ tutaj wybór dotyczył spotkania z Panem Jezusem! Przełamałem się i zawołałem: "Nie! Pójdę dla Ciebie Matko" (chodziło o jedno pójście na Roraty - właśnie w Wigilię).

   Idziemy, a zły zaleca opowiadanie żonie o wystąpieniu Korwina - Mikke, a w tym czasie odmawiała modlitwę przebłagalną. Teraz napiera z obrazem, że takich jak ja będą wprowadzać do wielkiego, silnego oprawcy, który jednym chwy­tem w różne sposoby zabija!

    Zawołałem do Matki, ponieważ wiem, że jest to groźny przeciwnik naszej wiary i mojej duszy. Idziemy szybko i poczułem, że zrezygnował z dalszych ataków. Wiesz co się stało...w trzech falach wszystko odeszło!

    Ten niewidzialny wróg wprost "napierał" na moją osobę. On "wciskał" się w moje ciało, a właściwie w duszę. Czy tak jest u opętanych? To jest coś odwrotnego niż zjednanie z Panem Jezusem w Eucharystii! Po jego odejściu nastąpił pokój i radość w sercu. Z tej radości wołałem do Matki Pana Jezusa: "Tyś naszą Ochroną! Dziękuję Matko!"

    Opisuję to, ponieważ jest to typowa broń złego: bardzo prosta i skuteczna! W kościele łzy same cisnęły się do oczu, a w tym czasie lud śpiewał bez organów: "módl się za nami". To pierwsza taka Wigilia. Zły nie lubi takich dni.

   Dzisiaj nabieram pewności, że ja jestem "na świadectwo": nie wolno mi dyskutować i namawiać ludzi do wiary. Podczas przyjmowania św. Hostii wyrwało się z duszy: "Panie Jezu...znowu razem!" Powtarzałem to wielokrotnie.

   Staruszce smutnej z powodu śmierci 2-letniego wnuczka powiedziałem: Stwórca czyni jak chce i każdego może odwołać: w czasie tańca lub różańca, a śmierć dzieciątka to łaska powrotu do Królestwa Bożego...bez grzechu! To nie jest nieszczęście w naszym zrozumieniu (dające wielkie cierpienie).

    Walka toczy się w świecie niewidzialnym (satanizm z bolszewizmem na ziemi). Czy ktoś mógł powiedzieć, że mur berliński będzie na targu? Pan Jezu uderzył we władzę szatana, który tworzy ludziom bożków, aby nie znali Boga Ojca...jeszcze władza na ziemi jest wielka, a ojczyzna chrześcijan w naszych sercach mała (to "resztka Pana")!

    W ciszy i pokoju odmówiłem modlitwy. Zapaliłem lampkę na krzyżu Pan Jezus, a Pan powiedział, że "otarłem Mu Twarz" z poczuciem, że ja też coś otrzymam. Szukałem wszędzie wina wytrawnego, wszystko pozamykana, a w końcu otrzymałem go w prezencie! W podziękowaniu powiedziałem: "niech Matka Boża i Pan Jezus połażą Swoje Dłonie na naszym domu".

   Z radością wracałem i wołałem: "Panie Jezu spraw, aby pokój spłynął na żonę i córkę". Teraz przejeżdżam karetką i widzę zapaloną lampkę, która daje "promienie" jak przy Monstrancji! To wielka radość. Wcześniej prosiłem Pana, aby w czasie Wigilii nastąpił Pokój (może zdarzyć się wypadek lub nagłe schorzenie, albo poród), bo mam dyżur, a chcę trafić na spotkanie z rodziną.

   Z bardzo dalekiego wyjazdu transportowałem poród. Straszliwa wichura, śnieżyca i zagrożenie urodzeniem dziecka w drodze. Nawet nie można pospieszyć. Cały czas odma­wiam modlitwę z wołaniem: "Matko pomóż. Ty mnie nie zawiedziesz". W tym czasie w dłoniach trzymam dzieciątko, aby nie wypadło z macicy...dojechaliśmy! 

   "Ojcze mój, który Jesteś w Niebie...niech Św. będzie Twoje Imię. Niech nastąpi Twoje Królestwo, a Twoja Wola niech będzie moją! Dziękuję za chleb i kuszenia, ale proszę o pomoc w próbach. Dziękuję, że dałeś nam Syna, który otworzył dla mnie Niebo"!...

                                                                                                                       APeeL

 

23.12.1991(p) NIEBIESKIE SANATORIUM...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 grudzień 1991
Odsłon: 812

   Czas przed Bożym Narodzeniem jest niebezpieczny, bo nasila się działanie Bestii. Przecież wówczas przybył Zbawiciel. Kościół katolicki nie przestrzega przed wściekłymi atakami sił piekielnych.

    Teraz, gdy to przepisuję (23.12.2017r.) pokazują przygotowania do ochrony antyterrorystycznej Watykanu, bo Państwo Szatańskie zapowiedziało atak, a jeszcze niedawno tyg. Faktycznie - na pierwszej stronie - dał tytuł: „Islamiści idą po Franciszka”. Rzucili się na wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego i zostali skasowani (kara za oszczerstwa).

   W środku nocy zerwałem się na modlitwę, a serce zalały wyrzuty sumienia, bo wiele Wigilii spędziłem w grzechu, na grze w karty i na pijaństwie. Ogarnij tylko wszystkich katolików, a zobaczysz jak rozbijają  to Święto Pokoju.

   Tak jest i teraz, bo "Super express" z 21 grudnia 2017 dał zdjęcia Andrzeja Halickiego z tytułem "POpijawa wigilijna", która kończy się gestem Breżniewa. Natomiast 22 grudnia 2017 pokazano matkę HGW z tytułem: "Prezydent miesza w kapuście"...   

   Wówczas zawołałem: „Ojcze proszę Cię o Pokój w czasie Wigilii oraz w Święta...daj Twój Pokój żonie i córce”. W ciszy odmówiłem "Anioł Pański”, modlitwę poranna i koronkę pokoju, a wodą święconą od s. Faustynki - w ciemności i na paluszkach - przeżegnałem każdy pokój. Dziwne, bo niewierząca córka zaczęła się budzić…

   W „Słowo na dzień” (8.15) i to właśnie dzisiaj czytają fragment książki C.S. Lewisa: „Listy starego diabła do młodego”! Tam są rady piekielnej ekscelencji do podwładnego dotyczące techniki w służbie kuszenia...szczególnie ludzi, którzy chcą żyć dobrze i sprawiedliwie. Teraz rozumiesz moje postępowanie w nocy. 

   Dodatkowo w Sejmie wesołość wywoła wystąpienie Korwina Mikke, który powiedział, że: „dobrowolnie na tacę dają mniej niż na obowiązkowo składki partyjne”! W tym czasie Marszałek Sejmu pomylił się podczas głosowania i zalecił naciśnięcie „klawisza” zamiast przycisku. 

- Babuszka stara się do sanatorium, ale zapomniała, że dopiero wróciła. Tłumaczę jej, że ja czekam na Sanatorium Niebieskie, gdzie nie ma chorób i starości, ale nic do niej nie docierało...

- Paląc tyle papierosów dożyje pani swojego wieku, ale w chorobach...może bez nogi, po niedokrwieniu mózgu lub po zawale.

   Minęło południe...zacząłem odmawiać cz. radosną różańca, a z przypadkowo włączonej fali radiowej popłynie kolęda. Myśl uciekła do proroków Starego Testamentu...oni nie doczekali otwarcia Nieba! Na ten święty czas Zły wpakował mi do gabinetu pijanego starającego się o świadectwo...na kierowcę!

   Przed wyjściem do domu pożegna mnie piękna melodia...jakże pasują do niej słowa mojej modlitwy („św. Osamotnienie” Pana Jezusa w Ogrójcu)...och, gdyby to ułożyła Agnieszka Osiecka! Słusznie wyświeciłem mieszkanie, bo w domu trafiłem na złość córki, która zamknęła się w pokoju, ale wszystko uciszy się wieczorem…

                                                                                                                                            APeeL

 

 

 

 

22.12.1991(n) Nie chwal dnia przed zachodem słońca...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 grudzień 1991
Odsłon: 408

    Na koniec dyżuru w pogotowiu o 5.20 miałem daleki wyjazd i radość dla mnie, ponieważ popłyną wszystkie modlitwy...z rozpędu trwałem w modlitwie jeszcze po powrocie do domu. Kto nie zazna tej radości, ten nie wie co oznacza!

    Właśnie z radia popłynie pieśń "Ave Maria", a ja odmówię: "Zdrowaś Maryjo" z poczuciem, że wiedzą o mnie w Niebie! Radość, pokój, miłość, pada śnieżek...nie może to trwać dłużej, bo jest zbyt piękne.

    Podczas wyjścia na Mszę św. o 12.15 serce zalewał pokój Boży. Pozostały mi modlitwy bolesne, ale dzisiaj całkowicie nie pasują...na pewno ich nie odmówię! Zły dodatkowo podsuwał: "och, nie wypada odmawiać cz. Bolesnej Różańca w oczekiwaniu na narodziny Pana Jezusa...to tylko 3-5 dni!"

    Nawet idę na to. Dopiero o 12.00 udaje się odmówić "Anioł Pański", a w kościele trafiłem na elementy Nieba. Wcześniej w karetce rozważałem co czułby prosty człowiek przeniesiony 150 lat ze wsi do jakiejkolwiek, stolicy obecnego państwa...czy nie znalazłby się w Niebie?

   Oto zapalają świece, błyskają lampki, wszystko jest pięknie wystrojone - to czas oczekiwania na przybycie Pana Jezusa. Faktycznie nie pasują modlitwy smutne. Przysypiałem z umęczenia, ale ożywił mnie czas św. Hostii.

   Zawołałem do Pana, aby odmienił serce złego kierowcy (zaparty w niewierze). Wczoraj dyskutowaliśmy i nigdy już nie będę te­go robił...może pomóc tylko modlitwa. Poprosiłem także w intencji kapłanów, którzy dawali mi Sakramenty Święte oraz w intencji zmarłego organisty z mojego kościoła. "Panie...tyle dni śpiewał dla Ciebie, a w tym co robił był dokładny i niedoceniony. Pomóż mu Panie".

    W oczekiwaniu na Komunię popłynie śpiew, aby: "Jezus przyszedł, gdyż świat zginie", bo tak mało idzie za Nim!

   16.00 - 17.00 z powodu udręk (telefony, telepatyczne przekazy złej energii, napięcie płynące od córki) uciekłem z domu i podczas samotnego spaceru odmawiałem modlitwę przebłagalną i cz. bolesną różańca. Dopiero teraz zorientowałem się dlaczego demon popierał opuszczenie tej cząstki: przerwałbym specjalne modlitwy Brygidy!

   Późno, a w moim ręku pismo z ładnym tytułem i niczym więcej: "Obudźcie się" św. Jehowy. Jedno, co łączy mnie z nimi to wyraźne mówienie o szatanie i diabłach (oszczercach). Zaśmiejesz się, ale tak jest naprawdę.

    Inna rzecz, że ten oszczerca i oszust nabrał właśnie ich...w pierwszej kolejności. Wiedzą, że jest i robią to, co zechce! Nie znoszę razowego chleba ("zdrowego") i teraz mam burzliwą fermentację gnilną, a śpię z żona. A większość tak kocha to życie i życzy innym sto lat tego zesłania!

                                                                                                                       APeeL

21.12.1991(s) ZALECENIE OFIAROWYWANIA SWOICH CIERPIEŃ...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 grudzień 1991
Odsłon: 421

"Pan mój i Bóg mój"...

    W ciszy i na kolanach podziękowałem Bogu za wczorajsze wytrwanie w ścisłym poście, a miałem pokusę zjedzenia kawałka chleba razowego. "Dziękuję Matko za dar mówienia o Tobie...spraw Matko, abym mówił Twoimi Słowami"...

- Mów tak: "Czy wiesz jak kocha ciebie Matka Boża i jak cierpi z powodu tego co głosisz?" Chodzi o odwróconych od wiary, negujących istnienie Matki Bożej, itd.

   Popłynie "Anioł Pański", modlitwy poranne z Medziugoriu oraz koronka Pokoju. Dzisiaj nie czuję obecności Złego. W czasie modlitwy napływał obraz: "Aktu oddania swoich cierpień przez ciężko chorych dla Matki Bożej."

   Wróciły też wczorajsze rozmowy z ciężko chorymi (pacjentką i pacjentem), którym mówiłem: "trzeba swo­je cierpienia ofiarować, najlepiej po św. Hostii, przekazywać każdy dzień w intencji lub bez".

     Pacjentka jest zdeformowana przez schorzenie układu kostno-stawowego i dodatkowo uszkodzona przez stosowane leki hormonalne. Jej choroba trwa od młodości, a nie wiedziałem, że to osoba wierząca.

    "Matka Boża wie o pani...tak chciałaby, aby pani wołała do Niej...przekazywała Jej każdy dzień swój męki...dołączała tę mękę do Męki Jej Syna. Ona da pani inne pocieszenia i sprawi, że stanie się to, o czym pani marzy w skrytości. Trzeba tylko zawołać i słuchać...całość 15 lat cierpień trzeba przekazać bez intencji po Sakramencie Pojednania". Tak mówiłem do niej przez 10 minut i podpierałem to przykładami spotkań z Matką Bożą z mojego życia.

    Z audycji radiowej "Słowo na dzień" w serce wpadły słowa: "pamiętaj, że zewnętrzna postawa podczas modlitw nie jest rzeczą obojętną. Św. Franciszek potrafił przez całą noc klęczeć z uniesionymi rękami i w tym czasie wołał: "Pan mój i Bóg mój". To były słowa do mnie, bo często mam rozterkę czy dobrze czynię, gdy wołam do Boga Ojca leżąc...chociaż jest to na dyżurze (mamy wspólny pokój we dwóch).

    Teraz w ciszy serca płyną modlitwy, a w czasie wyjazdu karetką wołałem do Pana Jezusa, aby "zmartwychwstawał w moim sercu". Nic i nikt nie wyrazi tej radości i tego pokoju. Życie ziemian to sprawa rządu, afery, kradzieże i ten facet, który znalazł się w rowie (ślizgawica)!

    Jak dobrze, że kościoły mają dzwony, bo o 12.00 przypomniano o modlitwie "Anioł Pański"! Za chwilkę z ekranu telewizora popłynie relacja z Nazaretu. To zgranie z moją modlitwą! Tam "Słowo stało się Ciałem".

    Nagle wzywają do chorego dziecka, a to nie moja kolejka. Idę bez zde­nerwowania, ponieważ pamiętam, że pierwszy jest obowiązek, a później przyjemności duchowe. Pana Jezusa także nękali "chorzy na wszystko", nawet nie miał możliwości spokojnie pomodlić się.

    Z potrzeby mojej duszy i serca - z uniesionymi dłońmi zawołałem: "Pan mój i Bóg mój! Dziękuję Ojcze za Syna Twego, Pana Jezusa...dziękuję"! To było naśladowanie św. Franciszka. W tym czasie przesunęły się pocieszające obrazy: kilku świecących Krzyży przy świą­tyni i Góra Tabor, a z oddali głos: "To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!"

    Jakby w odpowiedzi zawołałem: "Och, Jezu mój...Jezu...tylko Ciebie pragnę słuchać i dla Ciebie tylko żyć". To są sekundowe błyski serca zalanego smutkiem i tęsknotą rozstania. Wszystko to jest bardzo bliskie...na wyciągnięcie dłoni. Teraz odmawiam "św. Osamotnienie" Pana Jezusa, a z ekranu płyną obrazy Ogrójca !

    Ponownie wezwano mnie poza kolejką do omdlenia, ponieważ kolega pojechał na smaczny obiadek. Ile możliwości różnych prób, bo bez złości szedłem do karetki, a kolega właśnie wrócił. Najwyższą próbą jest oddanie życia za brata!

   Dobrze, że wypadł daleki wyjazd, bo wówczas mogę odmówić moje modlitwy. Tak trafiłem do "babci różańcowej"...jako efekt porannej zamiany kolejki, gdzie na stole był obrazek z Męki Pańskiej (wszystkie części różańca) z Panem Jezusem w koronie cierniowej. 

   Podczas przejazdu napłynęło, że w torbie lekarskiej brak słuchawek...tak było. Osłuchałem chorą uchem bez zdenerwowania, a w tym czasie napłynęła prośba, "abym nie brał pieniędzy". Babuszka położyła 5 dolarów, a ja uciekłem z życzeniami wszystkiego dobrego.

    Podczas transportu pacjentki gnębionej przez przełożoną powiedziałem: "czy pani jest godna tego, aby nie gnębiono panią niewinnie?...proszę przyjąć to cierpienie i dołączyć do Męki Pana Jezusa.. przekazać Matce Bożej z prośbą o prowadzenie. Ponadto trzeba modlić się i dziękować za prześladowczynię, którą stworzyła Mądrość Boża.

    Bóg kocha ją bardziej od pani, ponieważ ona nie wie, że On Jest. W tym czasie prosić o pokój w jej sercu i czekać na decyzję z Nieba! Nie wolno z własnej woli latać z kwiatami, ponieważ wygoni (potwierdziła, że tak było). Po drodze wstąpiłem do pani, która znalazła słuchawki...z wdzięczności zbadałem ją, a ona powiedziała: jak pan to wszystko pięknie czyni.

   Teraz stoję pod gwiaździstym nie­bem i odmawiam cz. radosną różańca...obdarowano (bogaci) jabłkami i brudnymi papierami. Wskoczyłem pod pachnącą świeżością kołdrę państwową i pełen zadziwie­nia dziękowałem jak dzieciątko przed snem: "Tato, dziękuję Ci za wszystkie radości tego dnia...za możliwość modlenia się, pracę, jedzenie oraz próby i za tę świeżą pościel!"

                                                                                                                                       APeeL

20.12.1991(pt) WOŁANIE ZA TYCH, KTÓRZY ODESZLI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 grudzień 1991
Odsłon: 748

   To był czas odmawiania całego różańca, a dzisiaj już z samego rana miałem odmówioną modlitwę poranną i cz. radosną. Teraz jestem w ładnym pokoju małżeństwa z pościelą na materacu i czekam na efekt działania leku. W tym czasie rozmawiamy jak w rodzinie ludzkiej...

   Nieco zaspałem i pospiesznie czytam koronkę pokoju z zawołaniem: „bądź ze mną Panie Jezu”. W pospiechu biegnę na stanowisko pracy, a pacjenci wspomagają mnie finansowo...psując moje pragnienie bezinteresowności.  Przy wciskanych pieniądzach zły szydzi, że „Jezus jest z nim!” To jest bardzo przykre, bo każda - ,nawet najmniejsza bezinteresowność - ma wartość wieczną!

   Pragnę zacząć odmawiać cz. bolesną różańca...o 10.00 stała się cisza, a ja znalazłem się przy  Panu Jezusie...w czasie Jego Bolesnej Męki. Ta męka Zbawiciela sprawiła otwarcie Nieba, które jest już tutaj, a dowodem tego jest mój stan duchowy, który mogę określić „poczuciem błękitu” w sercu i duszy.

   W błyskach pojawiało się istnienie wieczności czyli nieskończoności naszego życia...jako wielka i nieskończenie długa smuga życia. Jak to wytłumaczyć? 

    Matka Boża na pewno przybędzie po mnie w godzinie śmierci! Jeżeli wytrwam w wierze otrzymam niebieski wieniec na czoło. W takich chwilkach jestem zadziwiany tym, że wiedzą o mnie w Królestwie Bożym…

    Z serca wyrwało się zawołanie: „Panie Jezu dobrowolnie pragnę Ci służyć". W sklepach radowały kolejki, bo wówczas - podczas zakupów - mogę się modlić. Na pierwszej stronie  tyg. „NIE” dano piękny obrazek stajenki w Betlejem, ale obraźliwy.

    Napłynęło natchnienie, aby zapalić lampkę pod krzyżem...jeszcze niedawno wahałem się przy zakupie pojedynczej (droga, bo to pół butelki wódki). Teraz z radością kupuję na wszystkie dni świąt...dla Pana Jezusa.

   Z trudem znalazłem kartkę biedaka z adresem, który w ten sposób prosił o wsparcie, a tam zarazem była koronka do św. Ran Pana Jezusa. Wołałem z serca uciekając się do św. Ran Zbawiciela, a serce zalewała słodycz duchowa. To ból połączony z poczuciem bycia w Królestwie Bożym...już tutaj na ziemi! Nie zaznasz żadnego lęku uciekając do św. Ran Pana Jezusa...

   Prawda jest taka, że mało ludzi modli się za dusze  c z y ś ć c o w e.  W myśli ogarnąłem ten świat, a przecież cały kościół zachodni nie uznaje tego miejsca!  Piszę to „na żywo” i zdziwiony stwierdzam, że dzisiaj - w różańcu Pana Jezusa - wypada modlitwa za dusze czyśćcowe.

   Dodatkowo w dniu edycji tego zapisu (20.12.2017) w "Pulsie" (miesięcznik OIL w W-wie) jest wspomnienie zmarłej pani prof. Henryki Małdykowej z Instytutu Reumatologii w W-wie u której robiłem specjalizację. Właśnie dzisiaj pójdę na dodatkową Mszę św. - z wołaniem w mojej modlitwie - w intencji tamtego dnia. Tak zmieszał się czas obecny z przeszłym... 

                                                                                                                                          APeeL

 

 

 

  1. 19.12.1991(c) Pobłogosławiony z Fatimy...
  2. 18.12.1991(ś) Pan Jezus dla mnie zstąpił z Nieba...
  3. 17.12.1991(w) ZA POZORNIE OPUSZCZONYCH PRZEZ BOGA...
  4. 16.12.1991(p) Pragnienie cierpienia dla Boga...
  5. 15.12.1991(n) To pokolenie musi wymrzeć...
  6. 14.12.1991(s) Potrzeba zmuszania ciała...
  7. 13.12.1991(pt) ZA DOBROWOLNIE PRZYJMUJĄCYCH CIERPIENIA
  8. 12.12.1991(c) Chwilki w Niebie...
  9. 11.12.1991(ś) Pokój Mój wam daję...
  10. 10.12.1991(w) Jesteś nieśmiertelny...

Strona 2037 z 2288

  • 2032
  • 2033
  • 2034
  • 2035
  • 2036
  • 2037
  • 2038
  • 2039
  • 2040
  • 2041

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 458  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?