Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

09.12.1991(p) Pogotowiem trafiłem do opętanego...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 grudzień 1991
Odsłon: 652

W śnie przybył do mnie kolega Zbyszek, który zmarł w więzieniu. Po przebudzeniu wyraźnie czułem jego obecność, która wywołała strach: "wiem, wiem, że tu jesteś...pomodlę się za ciebie!" Po tych słowach nastąpiła ulga!

    Po ponownym zaśnięciu znalazłem się w obcym kościele przed Najświętszym Sakramentem. Już na jawie przekazałem ten dzień mojego życia na Ręce Pana Jezusa, a w zawołaniu wyrzekłem się swoich mądrości z pokazywaniem "ja”...

   Nie dałem na wieniec matki zmarłej koleżanki (nie miałem pieniędzy, ale chodzi o serce), bo przed śmiercią prosiłem, aby wróciła do Pana Jezusa! W porę zauważyłem to i przeprosiłem Boga, a ciepło napłynęło do serca. Jakże Ojciec smuci się z powodu takich jak ja...marnych przewodników! Teraz ludzie wciskają pieniądze, a ja dyskretnie wkładam je w zalecenia.

    Na dyżurze w pogotowiu o 15.00 trafiam na wyjazd do chorego psychicznie...silnego osobnika, przed którym nawet rodzina nas ostrzegała. Dzisiaj jest osłabiony, nie może zerwać się z łóżka, bo przed dwoma dniami truł się w celu samobójczym.

   W małej kuchni zebrało się wystraszone rodzeństwo, matka i ojciec. Na ścianie przepiękny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej...jeszcze nigdy takiego nie widziałem.

    Przepiękna błękitna szata Matki do której zawołałem: ”Matko pomóż...pomóż proszę!” Osiłek zerwał się jak dzikie zwierzę, zaczął kopać, uderzać i gryźć. Znienacka udało się podanie ampułki leku, założyliśmy kaftan i związaliśmy mu nogi. Pomogło nam w tym dwóch mężczyzn.

   Wg mnie to było opętanie, ale psychiatria radziecka nie zna takich stanów. Nawet dzisiaj, gdy to przepisuję stosują tabletki. Wpisz: "Moja żona była opętana"... Wróciłem do rodziny i poprosiłem, aby modlili się i prosili Matkę o uwolnienie tego domu od demonów.

    Ruszamy, a ja ze łzami w oczach wołam: „Ojcze zabierz go! Matko! uwolnij tę rodzinę, znieś im te udręki!” To wołanie przeszywało Niebo. Moc wiary naprawdę może przenosić górę!

   Teraz na dalekich wyjazdach mogę odmówić wszystkie moje modlitwy. Napływa, abym mówił własnymi słowami: „Ojcze Niebieski! Ty pragniesz dobra każdego i to dobro rozdajesz...dlatego proszę w intencji tej rodziny"...

    "Panie Jezu, Twoje Miłosierdzie przewyższa wszystko...dlatego pozwoliłeś włożyć krzyż na Swe ramiona...to było tak niedawno! Matko, Gwiazdo i Ochłodo wszystkich w Czyśćcu...proszę Cię w imieniu kolegi Zbyszka, na pewno wspominał o mnie.”

    Pod szpitalem usłyszałem melodię „Santa Maryja”...łzy zalały oczy, a z serca wyrwało się wołanie: „Matko pociesz wszystkich, którzy wołają do Ciebie w tym szpitalu.”

    Wszystkie modlitwy skończyłem przed północą...

                                                                                                                              APeeL

 

 

08.12.1991(n) Największe Święto Świata...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 grudzień 1991
Odsłon: 689

Niepokalanego Poczęcia NMP

   Tuż po przebudzeniu myśli uciekły do wczorajszej dyskusji telewizyjnej Marka Kotańskiego (ateistycznego psychologa i wychowawcę narkomanów) z posłem Markiem Jurkiem, który myśli i czuje podobnie do mnie.

   Teraz Szatan podsuwa mi "rozmyślania" o zakłamanie pana Marka, który wczoraj chciał uczyć nakładania prezerwatyw na fantom członka! Dzisiaj, gdy to przepisuję (08.12.2018) już wiem, że w dniach maryjnych Bestia szaleje i atakuje szczególnie świeżo nawróconych, którzy są na początku długiej drogi!

   Wówczas uważałem, że wystarczy sama chęć modlitwy, uciekanie się do Matki Bożej i poświęcenie 15 minut Ojcu Niebieskiemu. Niestety, jesteśmy zbyt słabi w stosunku do Przeciwnika Boga.

   Szkoda, że nie mówi się o „technikach” łączności z Niebem, bo mówią do każdego z nas i można to odczytać. Dlatego robię te zapiski! Po latach sam będę dziwił się skąd miałem moc do tego?

    Podczas słuchania pięknego kazania z transmisji Mszy Św. w wyobraźni ujrzałem siebie na Sądzie Ostatecznym, gdzie będą zastanawiać się nade mną: „cóż z nim zrobimy?”. Sam będę prosił o karę. Ja wiem, że Bóg Ojciec Jest, a wielu nie chce otworzyć Mu serca...tak jak drzwi kapłanowi podczas „kolędy”...

   Po postawieniu lampki oraz róży pod figurą Matki Bożej Niepokalanej nagle zrozumiałem dlaczego rano nie „szła” cz. radosna różańca. Dopiero teraz pasuje ta modlitwa uwielbienia NMP...

    Po drodze nakarmiłem bezdomnego pieska (musiałem zboczyć), a przez to znalazłem się przy figurze Matki Niepokalanego Poczęcie koło domu sióstr zakonnych. Jakże to wszystko pięknie ułożone.

    Dzisiaj jest rocznica rozpoczynającego się procesu mojego zbawienia, bo do życia ziemskiego został powołany Pan Jezus (stan błogosławiony Matki Zbawiciela). To dlatego ta lampa i róża!

    Jest to największe ś w i ę t o  dla świata. Msza Św. odwalona...tak odebrałem. Nawet niezbyt wspomniano o Matce...kapłan mówił o rozdzielaniu przez bolszewizm dzieci od matek, ale to inny temat.

    Przez całe nabożeństwo patrzyłem na niewidomego z białą laską: Pan Bóg zabrał mu „światło ziemskie”, które zamienił na Światłość Bożą. Jakże pięknie klęczał i wstawał w odpowiednich momentach.

   Przed Eucharystią zawołałem: „Matko daj moim braciom, którzy są mi niechętni Światło, aby ujrzeli Prawdę”. W dwójkę zostaliśmy w kościele, a podczas powrotu powiedziałem mu:

   „Proszę codziennie rano dziękować Bogu Ojcu za to, że jest Pan niewidomy, bo to jest Jego Wola i Jego Mądrość...pana osoba służy wielkim celom”. Nawet nie zdziwił się, że zaleciłem mu wdzięczność Bogu Ojcu...wyraził tylko zdumienie, że nie odczuł tego w sercu.

    W moich modlitwach wypada wołanie: „za braci odłączonych”...napłynęło zalecenie, aby napisać do kolegi lekarza z Kościoła Zielonoświątkowego. Cały wieczór zszedł na modlitwach (3-4 godziny)...

                                                                                                                               APeeL

 

 

07.12.1991(s) Już wówczas stawałem w obronie naszej wiary...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 grudzień 1991
Odsłon: 441

   Wczoraj w kościele była jedna babcia, a podczas mojego uniesienia duchowego podeszła do mnie inna z pozdrowieniem: "Niech będzie pochwalany Jezus Chrystus" i czekała na przesunięcie się w ławce! Uciekłem na drugi koniec kościoła...

    Natomiast dzisiaj zdziwiłem się, że jest święto Matki Bożej Adwentowej. Ze łzami w oczach prosiłem: "Matko! Tylu jest obojętnych i odłączonych...tak chciałbym mówić do nich, że Jesteś, bo św. Jehowy kłamią. Pomóż Jezu...tak ma­ło ludzi w tym mieście przyjmuje Ciebie"...

   Na ten moment szatan zalał mnie obrazami z "Polskiego ZOO", gdzie Zaorski udaje spowiadającego, grubego kapłana. Nawet napłynęła jego mina.

    Podczas powrotu z pracy popłynie moje wołanie do Boga z poczuciem, że uda się napisać do bp Adama Lepy odpowiadającego za mass-media...

                                                          Ks. bp Adam Lepa

                                        Przewodniczący Komisji Episkopatu Polski

                                           ds. Środków Społecznego Przekazu

    Serdecznie pozdrawiam i proszę o przeanalizowanie moich uwag, które dotyczą działalności Redakcji Rad.-Tel. Programów Katolickich. Jakie zadanie mają te audycje? Odpowiedź jest prosta - to uczestnictwo w zbawianiu! Jednak ta redakcja boi się i unika Imienia Jezusa ("Tego, Który Zbawia"), nie mówią też o Matce Bożej.

    W "Słowo na dzień" (08.11. w piątek) dano wiersz K. I. Gałczyńskiego! Tej audycji prawie nikt nie słucha (nie mają własnego sygnału i re­gularnie wypychani są z ustalonej godziny). Dlaczego noszą nazwę katolickiej? Przez dwa tygodnie popisywali się tam tylko redaktorzy, którzy zajmują miejsca kapłanów.

   Normalnie jest to: piękna muzyka, Słowa Ewangelii...i koniec! Tam wszystko jest świadomie manipulowane, a "Słowo na dzień" musi odpowiadać danemu dniu z kalendarza kościelnego. 12-15 XI były piękne słowa ks. Perszona. Dlaczego tej audycji nie prowadzi ks. Paweł Piotrowski, którego każde słowo zbawia wiele dusz.

    Dają tam sowieckie "produkcyjniaki" o samorządach oraz o akcji "woda dla wsi" z przedmową o. jezuity A. Koprowskiego...o oczkach sieci (chyba chodzi o sieć szatańską zarzuconą na redakcję)! To  jest dowodem "otwartości władzy", a zarazem zajmuje czas, który powinien być poświęcony wierze katolickiej.

   Nigdzie nie dano wzmianki o uroczystościach kanonizacyjnych o. Rafała Kalinowskiego, a piękny film emitowano bez zapowiedzi w prasie. Tam Małgorzata Czerwińska przedstawiła ziemskie życie świętego, m. in. relację z balu! Przecież z życia ziemskiego św. Augustyna powstałby niezły serial gubiący dusze! To typowe diabelskie "dobro".

  Niby krzywdzeni przez bolszewików redaktorzy, którym schronienie dał Kościół w rewanżu pokazywali atrybuty ciemnogrodzian: kropidła, czerń i nietelewizyjną Mszę św." Przedmowę do filmu o prawdziwym kapłanie dał Andrzej Koprowski, ale podczas emisji filmu "zepsuł się mikrofon", a w tym czasie pokazano ziewające starsze panie oraz taką dziewczynkę, jakiegoś otyłego chłopca i kulawą babcię. To wprost czasy p. Szczepańskiego: z relacji o Janie Pawle II dajemy tylko "zakonnice i księży".

    W następnym programie o wierze dyskutowano "filozoficznie" i próbowano wytłumaczyć cierpienie "rozumowo". To coś ohydnego! Cierpienia ludzkie nie maja końca: bezdzietni i rodziny wielodzietne, karłowaci i wielkoludy, biedni, spaleni, śledzeni, kochający się bez wzajemności, itd.! 

   Nie winię tych ludzi obdarzonych światłem ziemskim, ale dlaczego zaczęto audycję: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus".  Na ten czas benedyktyn o. Karol (chyba mu zapłacono) mówił, że: środki społecznego przekazu mają niewzruszony autorytet (...) trzeba to wykorzystać (...), aby czynić różne dobra.

    Dlaczego ta redakcja nie chce czynić prawdziwego dobra czyli zbawiania dusz ludzkich? Odpowiedź jest prosta. Walka o zbawienie każdej duszy toczy się w świecie niewidzialnym i widzialnym. Szatan dobrze wie, jaką rolę spełniają mass-media w zabijaniu dusz! Dlatego w piątki emitują "Polskie ZOO" ubliżające krzyżowi! Płyną też relacje z koncertów muzyki rockowej: agresja, seks, zabijanie dusz z ubolewaniem nad homoseksualistą zmarłym na AIDS.

    To towarzystwo wzajemnej adoracji trzeba przegonić lub zrezygnować całkowicie z takiego programu (ze słowem "katolicki"). Zgłaszam całkowitą nieufność do tych ludzi z ich mydleniem oczu i z wciskaniem się do "Słowa na dzień" w miejsce kapłanów. Teraz i tak jest lepiej: nie mówią już o buddyzmie, wałkowaniu sprawy rabina i prymasa, bo wciąż ich nękałem...

                                                                                                                  APeeL

06.12.1991(pt) ZA MAJĄCYCH PRZESZKODY W MODLITWIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 grudzień 1991
Odsłon: 1195

     Pan dał ten zapis nieprzypadkowo, bo w tych dniach moją duszę zalewała pustka duchowa. Wówczas modliłem się "obowiązkowo" i byłem jeszcze dzieciątkiem niezdolnym do obecnej próby („opuszczenia przez Boga”), bo mógłbym upaść sromotnie.  

    Wróćmy do tamtego poranka, gdy po przebudzeniu na stole zauważyłem „mikołajkowe” prezenty: jakiegoś skrzata, słodycze i butelkę wódki! Dwa dni walczyłem, aby nie kupić alkoholu, a szatan dostarczył go wprost na stół!

    Zerwałem się, ale spotkała mnie następna „mikołajkowa” niespodzianka: brak wody w kranie! W drodze do pracy zabrałem koleżankę, którą „nawracałem”.

    Z trudem udało się poprosić Boga o błogosławieństwo na dzisiejszy dzień i już zaczęła się „młócka”.

- Dwie staruszki wcisnęły mi pieniądze. Łapczywie chwyciłem kopertę, gdzie był jeden dolar. Po chwilce zrozumiałem, że moja czystość po wczorajszej Eucharystii jest warta 1.5 dolara (tyle było łącznie).

- Nadeszła pomoc w osobie biedaka, który powiedział, że szkoda pisać recepty, bo on nie ma nawet grosza.  Dałem mu te „dolary” i dołożyłem buty, które właśnie przyniosłem („na duże śniegi”). Rozmiar pasował...

- Teraz zalecam mamie maluszka (4 miesiące), aby podziękowała Bogu za dar, bo synek urodził się w wolnym kraju, gdzie słychać bicie dzwonów kościelnych. 

-  Napłynęło ostrzeżenie, abym nie rozmawiał z następnym  pacjentem, ale nie posłuchałem. Na mój wywód duchowy opowiedział mi kawał o tacy i kapłanach!

- Teraz godzę małżeństwo emerytów, które szatan rozbił przy pomocy chorej siostry i własnej córki. Poprosiłem męża, aby padł do stóp żony i nie zajmował się swoim zdrowym ciałem. Zażartowałem, że jak się nie pogodzi to nie pójdę na jego pogrzeb!

      W samo południe napłynęła wielka tęsknota za Panem Jezusem z pragnieniem modlitwy, która koi w takich momentach, ale właśnie trwało głosowanie nad powołaniem rządu Jana Olszewskiego (z 440 posłów za było 250). Wstrzymujący się uzasadnili swój czyn tym, że chcą głosować na program, a nie na człowieka. 

     Serce ścisnął smutek zmieszany z radością, a łzy zalały oczy. Krzyknąłem tylko: ”dziękuję Ci Matko. dziękuję”!  Ile męki przechodzę każdego dnia. 

     Na koniec przybył pacjent, który zawsze przynosi pokój i „dobrą energię”. Nie mówiłem mu o tym, ponieważ zajmuje się parapsychologią (przechodziłem tą ścieżkę) i może uwierzyć w słuszność swojej drogi.

   Wyjaśniłem, że w poszukiwaniach duchowych trzeba wołać do Boga i prosić o prowadzenie. Wskazałem mu błąd, który popełnił podczas umierania ojca ziemskiego. Nie wezwał kapłana, aby nie przestraszyć ojca, którego kochał. Nie wiem czy straciłem czas, ale bój toczy się o pojedyncze dusze.

     Podjechałem pod „mój” krzyż, a serce zalała radość. Nie wytłumaczysz tego człowiekowi normalnemu, bo to „głupoty”, maniactwo i fanatyzm religijny!

     W domu trafiłem na bałagan, bo przyjechała córka. Nie posłuchałem natchnienia, aby wcześniej wyjść do kościoła i pomodlić się w drodze, a na dodatek wstępowałem, gdzie się dało. Odbierałem też szyderstwo, że: „idzie ś w i ę t y...jaki będzie miał atrybut”? 

     Wieczór. Wreszcie odmówię moje modlitwy, ale na ten moment żona krzyczy, że oberwał się pojemnik z wodą nad ubikacją! Przypomniał się sen w którym widziałem uszkodzony przewód z wyciekiem wody. 

     Uciekłem do kuchni, ale na ten moment syn włączył „aparaturę”, a na dodatek odwiedził go kolega. W tej udręce smutek zalał serce aż zawołałem do Matki Bożej. Jakby na dobicie poczęstował mnie orzeszkami, a wie, że dzisiaj pościmy.

    Dzisiaj zły otrzymał zezwolenie na przeszkadzanie mi w modlitwie, którą odmówiłem dopiero przed północą, a radość i pokój zalały serce...              APEL

 

 

05.12.1991(c) Samotność wezwanych...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 grudzień 1991
Odsłon: 448

    Od północy do 2.00 słuchałem audycji radia katolickiego...o samotności. W tym czasie odmówiłem cz. bolesną różańca, a później modlitwy poranne do Boga Ojca. Złagodniałem do tego stopnia, że serce zalało natchnienie, abym przyjął w sercu działanie redaktorów, bo "oni mają takie właśnie światło...nic nie mogą stworzyć wg twoich myśli".

    Chodziło mi o pominięcie "św. Osamotnienia" Pana Jezusa. Nie wspomniano też o Jego Życiu, które zeszło Mu na samotnej walce z wrogami i to z Sanhedrynu. Zważ na moją złość na redaktorów, a tu uczeni w Piśmie oczekujący na zapowiadanego Zbawiciela...dotychczas kiwający się przed Ścianą Płaczu. Wielka jest marność tej audycji - napiszę do nich, ale już z miłością i ciepłem.

    W Sejmie RP pojawił się na trybunie poseł Moczulski (wreszcie jakiś bez kartki). Mnie w tym czasie udało się wysłać list do ks. Pawła Piotrowskiego (od dawna przygotowywany). Z trudem zwlekłem się do koronki do Miłosierdzia Bożego, a teraz zdziwiony czytam pisma Jana Pawła II o Świątyni w Jerozolimie.

    Wszystko jakoś ułożone, przecież w niedzielę miałem takie odczucia podczas Mszy św., gdzie byłem ochrzczony: "Jezus czyli Ten, Który Zbawia". Dlatego to Imię ma taką wielką moc! Pisałem do kapłana o kuszeniach, ale teraz zły podchodzi mnie delikatnie: w pierwszy czwartek (modlitwy za kapłanów) zalał mnie zniechęceniem, złym poczucie, a właśnie z miasta wróciła zadowolona i radosna żona.

    Pokonuję to wszystko i ze łzami w oczach biegnę do Domu Pana. Podczas zawołań kapłana do Pana Jezusa, aby zmiłował się nad nami...wrócił obraz mojego wołania do Boga w dniu, gdy pierwszy raz zetknąłem się z tym miastem (biły wówczas dzwony kościoła). Dzisiaj wołam do Matki" "spraw, aby mój list dotarł do tego kapłana...proszę Matko w intencji syna, aby ujrzał swoje obowiązki".

    Z katedry św. Stefana w Wiedniu popłynie transmisja Mszy św. z koncertem "Requiem" W. A. Mozarta. Jakże jest to piękne, bo ja jako katolik mogę przyjąć św. Hostię na całym świe­cie...w Chinach, Indonezji, w Wiedniu! Jak piękna i pełna Miłości jest Ojczyzna Pana Jezusa.

    Jakże nędznie na tym tle wypada audycja katolicka (w tym czasie): o działalności społecznej i integracji społeczności wielkiego osiedla warszawskiego!

                                                                                                                                  APeeL

  1. 04.12.1991(ś) Syn nas nie chce...
  2. 03.12.1991(w) Świeca roratna...
  3. 02.12.1991(p) Bóg Ojciec pobłogosławił dzień mojej pracy...
  4. 01.12.1991(n) WDZIĘCZNY ZA POWRÓT RODZICÓW DO BOGA
  5. 30.11.1991(s) ZA RYBAKÓW LUDZI...
  6. 29.11.1991(pt) Kuszenie w intencji kapłana...
  7. 28.11.1991(c) Pan Bóg łączy, diabeł dzieli...
  8. 27.11.1991(śr) Lampka na Krzyżu...od ojca ziemskiego
  9. 26.11.1991(w) Może będę miał większe prawa od piesków i kotków...
  10. 25.11.1991(p) Posiedzenie Sejmu RP niby wolnego państwa...

Strona 2040 z 2288

  • 2035
  • 2036
  • 2037
  • 2038
  • 2039
  • 2040
  • 2041
  • 2042
  • 2043
  • 2044

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 445  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?