Po strasznym dniu w sensie niewolniczego upracowania...popłynie podziękowanie Bogu Ojcu za ochronę. Niespodziewanie jest mróz i pada śnieg, a z natchnienia demona miałem jechać do salonu samochodowego, aby oglądać "Fiaciki".

     Decyzję zostawiłem Bogu Ojcu, posłuchałem, zostałem w domu i udały się reperacje: nieczynnego od 2 lat kaloryfera, a dzisiaj będzie - 18 st. C (hydraulik wpadł wprost na mnie), naprawy samochodu przed przeglądem (urwany wahacz, zepsuta sprężyna oraz brak światła "stop"), aparatu do mierzenia oddanego przez pacjentkę oraz sklejenie zbitego wazonu do kwiatów i odstającej tapety.

     W ręku znalazł się także obraz, który trzeba wyczyścić oraz zrobić zawieszkę. W tym czasie sąsiadka sprzątała, a ktoś walił w ścianę. Nie chodzi tutaj o ważność spraw, ale "duchowość zdarzeń" sprawiającą odczyt dzisiejszej intencji modlitewnej.

      Po obiedzie padłem umęczony, a natychmiast napłynęła pokusa odpoczynku...Szatanowi chodziło o opuszczeni Mszy św.! Nawet żona to zalecała. Jednak przełamałem się i w drodze do kościoła wołałem: "Tato! Tato! Tatusiu!" 

    Jakby na potwierdzenie intencji modlitewnej spotkałem wchodzącego do zakładu naprawy telewizorów, a także panią, która dała mi do naprawy aparat do mierzenia ciśnienia. Wrócił obraz z "Przyjaciółki"...samochodu wiozącego części do naprawy samochodu oraz pragnienie porzucenia nałogu narkotykowego.

     Na Mszy świętej Pan Jezus w Ewangelii (Mk 4,35-41) spał smacznie w łodzi miotanej wichrem i falami, łódź była zalewana. Uczniowie zbudzi Go: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: Milcz, ucisz się! Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?"

      Poprosiłem, aby Pan przyjął Eucharystię w intencji tego dnia. Popłakałem się wołając: "Jezu! Jezu!", a tęsknota rozrywała moje serce...przy słowach pieśni: "Bóg jest naszej drogi celem! Naszym zmartwychwstaniem...Ty nam błogosław, ratuj w potrzebie".

    Zobacz, co utraciłbym "wypoczywając" wg Szatana. O 19.30 będzie relacja z pogrzeby redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego", gdzie popłynie śpiew z akompaniamentem gitar: "Grajmy Panu na harfie, grajmy Panu na cytrze...z Jego Światłem we włosach każdy życie zaczyna!" Łzy zalewały oczy...

                                                                                                                                 APeeL