Wielka Środa
Od wczoraj (15.00) miałem dyżur w pogotowiu. Ktoś, kto żyje normalnie nie wie ile cierpień mają ludzie na tym zesłaniu. Karetką trafiłem do chorego zaskoczonego nowotworem...nagłe przerzuty, wodobrzusze. Po czasie pędzimy karetką z chłopczykiem u którego wystąpił ból głowy (wylew podpajęczynówkowy?). Położyłem się na chwilkę, a zerwano do zapalenia wyrostka robaczkowego. Zdążyłem się spocić po zaśnięciu, a już pędzimy z porodem...udało się, lepiej rodzić w szpitalu niż w karetce.
Pod szpitalem spotkaliśmy policję, która pędziła za uciekającym samochodem...mignęła straż pożarna. To sprawiło błyskawiczny odczyt intencji. O 4.00 pędzimy do zakrztuszonego złamaną protezą zębową, a po pewnym czasie do kolki nerkowej.
Pod drzwiami przychodni czekał na mnie pacjent z napadem dny (zapalenie palucha stopy). Nie mogłem o tej porze pojechać na wizytę, a po chwilce musiałem wzywać pogotowie do innej chorej z zawałem serca!
O 15.00 wyszedłem odmówić modlitwy, ale na Mszy św. o 17.00 przysypiałem. W serce wpadły słowa Pana o Jego przyjęciu cierpienia. Dzisiaj ukazuje to obraz Pana Jezusa po ukrytych mękach w ciemnicy. Ja wiem, że takiego bestialstwa nie może dokonać człowiek sam z siebie, bo jest to wynik działania Szatana, tak jak w wypadku ks. Jerzego Popiełuszki do którego sprowadzono "ruska"-specjalistę szkolonego w zadawaniu szczególnych cierpień!
Natomiast w Ewangelii (Mt 26,14-25) Judasz trafił do arcykapłanów i za 30 srebrników wydała Zbawiciela.
Padłem w sen, niezdolny do niczego, a nawet bliski śmierci z powodu zmęczenia (zdarza się to lekarzom..."dorabiającym się" na dyżurach).
APeeL