Ze snu zerwał mnie budzik, a na ustach pojawiła się pieśń: „Jak Ci dziękować żeś mi dał tak wiele”? Podczas kąpieli serce zalało dziękczynienie, bo napłynęła postać św. Jana Chrzciciela, największego człowieka, który wyrzekł się wszystkiego i żył w niewyobrażalnej prostocie.
Popłakałem się z powodu obdarowania, bo mam wszystko potrzebne do życia ziemskiego oraz łaskę wiary, a to oznacza, że mam Tatę, który w tym momencie jest tu i teraz ze mną. Tego nie można wyrazić żadnym językiem i nie da się przekonać do tych doznań normalnego człowieka.
W tym czasie przez serce przepływały sekundowe błyski tęsknej miłości za Bogiem-Ojcem. Jej namiastką jest pierwsza miłość (czysta). Płynie „Anioł Pański”, a po wyjściu do kościoła wołanie: „Jezu! Jezu!! kocham Cię za tysiące tysięcy”. Popłakałem się jak dziecko, a ja jestem twardy!
Przykro, bo dzisiaj jest posiedzenie Sejmu RP, a to oznacza „naloty” na moją osobę, krok w krok z poczuciem obcości wśród swoich. Ten udaje, że gdzieś idzie, a ta właśnie biegnie...wystarczy, bo można mieć kłopoty.
To zarazem łaska współcierpienia z Panem Jezusem, którego też śledzono...właśnie dzisiaj w czytaniach będzie wydany wyrok! Napłynęło ścięcie św. Jana Chrzciciela dla kaprysu. „Zbrodnia, zbrodnia i nie widać końca zbrodni” - przypominają się słowa pieśni! Jakby na znak z Ks. Jr 20, 10-13 prorok woła: „Donieście, donieście na niego”! W Ew J10, 31-42 Żydzi chcą ukamienować Zbawiciela...!
Usiadłem z tyłu kościoła...sam na Sam z Panem Jezusem, który wskazał na to, że jesteśmy synami Boga-Ojca...naszego Taty, a to bluźnierstwo! Znowu popłakałem się, bo wróciła obecność Najświętszego i Wszechmogącego Boga.
Ból, płacz, płacz, bo wokół tyle sierot. Łzy zalewały oczy także podczas zapisywania tych przeżyć, a sprawiła to pieśń: „niechaj boleść śmierci Twej zmniejszy boleść śmierci miej”.
Nigdy nie zwątp w Istnienie Boga, bo brak poczucia Jego Obecności to brak łaski, a dla takich jak ja próba miłości i wiary. To przecież jest pokazane także w naszej miłości do dzieci...często ojciec specjalnie oddala się i patrzy czy dzieciątko będzie go szukać, czy popłacze się z powodu jego nieobecności.
Dzisiaj pracowałem w przychodni od 7-19.00!...bez wytchnienia. Wytrwałem, bo co pewien czas napływała do mojej duszy wzmacniająca słodycz. Wówczas nikomu nie odmówisz, nie zdenerwujesz się i każdego traktujesz jak brata w potrzebie.
Pod krzyżem Pana Jezusa postawiłem żywe kwiaty i zapaliłem lampki. Popłakałem się także z powodu tej łaski, bo tak wielkie i piękne są grobowce nędzników, często strasznych zbrodniarzy. Pięknie, pięknie...w podziękowaniu ucałowałem Twarz Zbawiciela, a Pan powiedział do mnie z otwartego przekazu („Prawdziwe Życie w Bogu” t.1 str. 80): „Święty idzie za Mną, kocha Mnie (...) jestem zadowolony mając cię blisko Siebie”.
Kręcę głową z zadziwienia. Tylko nie mów o imprimatur, bo nie potrzebuję niczyjego zezwolenia na to, co mówi do mnie Pan Jezus. Dzisiaj post w intencji pokoju na świecie: napiłem się wody, zjadłem dwie bułeczki i wcześniej poszedłem spać. APEL