- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 430
Po krótkim śnie zrywają do pacjenta, który zmarł z powodu przerzutów nowotworowych. W sercu mam niepokój, ponieważ byłem u niego wczoraj i pierwszy raz zleciłem dolargan. Mam teraz obawę, czy nie zaszkodził mu ten lek, mimo że dałem mniejszą dawkę.
Syn naciskał, abym wydał kartę zgonu, a jest obowiązek obejrzenia zwłok. Ponadto pogotowiem nie jeździmy do zimnych trupów, ale przeważył fakt, że w jego rejonie nie ma lekarza, a ja mam bardzo dużo pracy (nie dam rady pojechać z przychodni).
Trafiłem na ubieranie zwłok, zaleciłem podwiązanie żuchwy i położenie monet na powiekach zmarłego (aby nie miał otwartych ust i oczu). Nad zmarłym był obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy, a ja zawołałem: "Jezu! Jezu! Jak to wszystko mam ułożone"! W sercu pojawiły się słowa pieśni do Matki: "nie wytrwałym skracają mękę".
Wróciłem o 1:00 w nocy, a w telewizji trafiłem na muzykę poważną z pięknym śpiewem. Radość zalała serce, radość z tej śmierci, bo niejednokrotnie nie mogą umrzeć na czas. Wielką łaską jest wyzwolenie z ciała umęczonego nowotworem, słabością, bólem i brakiem snu.
Pacjent odszedł po Bożemu, ponieważ był kapłan z Ostatnim Namaszczenie. To jest niesłuszne określenie tego Sakramentu. Często chorzy boję się, ponieważ myślą, że jest to czas umierania. Wielki pokój zalewał moje serce, który trudno jest opisać.
Teraz, jakby w odwecie szatan wysłał mnie na czwarte piętro do chorego po alkoholu. Ja leczę się klinem (spala szkodliwe alkohole fuzlowe dające kaca), ale jego żona zabrała kluczyk od barku. Zastrzyk dożylny glukozy z wapnem oraz hydroksyzyna domięśniowo.
Teraz jestem dla odmiany u zdrowiej babci, która całkowicie zasłabła po zjedzeniu wielu pokarmów i wystąpiła u niej pokrzywka pokarmowa. Znowu zastrzyki. To środek nocy, ciemno, zimno i daleko do bazy!
Zacząłem moją modlitwę za słabych, a ja sam byłem jestem. To już 4:00, ale udało się trafić na 7:00 do kościoła. Zdziwiony słuchałem lamentu Hioba (Hi 3): "Niech przepadnie dzień mego urodzenia (...) Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona (...) Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu, co śmierci czekają na próżno, szukają jej bardziej niż skarbu w roli; cieszą się, skaczą z radości, weselą się, że doszli do grobu".
Święta Hostia była w intencji słabych, a Pan pokazał mi przykłady takich;
- oto babuszka w sąsiedniej ławce pochylona do ziemi
- niewidomy
- ja sam słaby po trzech godzinach snu
- biedna dziękująca za otrzymanie renty
- matka dziesięciorga dzieci z mężem na bezrobociu, którego skrzywdzona na komisji lekarskiej ZUS-u
- młody inwalida po gruźlicy biodra
- opuszczona przez męża, który był dziecinny i wrócił do mamusi
- karłowaty mężczyzna prosił o wsparcie, które mu dałem, a dzisiaj Pan Jezus mówił o oddaniu wszystkiego.
- przypomniał się ostatni pacjent, który nie miał siły otworzyć drzwi do gabinetu z powodu opilstwa.
Pozostałem w kościele, skupiony w sercu, zalany działaniem Ducha Świętego. Podszedłem do dziadka w ostatniej ławce i zapytałem; dlaczego też pozostał? Odpowiedział, że: patrzę na Pana Jezusa, a On na mnie. Zacząłem Moją modlitwę i zostałem uniesiony do nieba, wzrok zatrzymał wizerunek Ducha Świętego nad ołtarzem
Około południa niespodziewanie z nieba napłynęło pocieszenie, słodycz od Boga Ojca która zalała serce i duszę. Nie można tego przekazać, to trzeba samemu przeżyć. Tak samo jak niesamowity smak w ustach po dzisiejszej Eucharystii. Takie pocieszenie to wzmocnienie od Ducha Świętego w ciężkiej pracy.
Tak się zdarzy, bo na szczycie udręczenia:
- pojawili się u mnie Świadkowie Jehowy
- agentka z rozmachem otworzyła drzwi gabinetu (może złapie mnie na jakimś działaniu)
- znerwicowana, która nie znosi wielu pokarmów
- powołany do wojska z kawą i prośbą o zaświadczenie, że opiekuje się chorą mamusią - inwalidką
- bogaty emeryt przypomniał sobie o mnie po 14:45
- a na koniec przyszła wdowa, która poprosiła o zwolnienie dla synka...jak się okaże biedaczek właśnie wyjechał na zachód.
Sam zobacz jak lubi mnie Przeciwnik Boga. "Panie! zmiłuj się nade mną!" Z powodu słabości nie mogłem odmówić koronki do Miłosierdzia Bożego. Na ten czas żona też zesłabła po telefonie od jej siostry, którą porzucił mąż! Nasłano na nią lowelasa, co jest standardem u naszych partnerów ze wschodu (ich ojciec walczył z bolszewikami). Dodatkowo dowiedziała się, że jej ciocia prof. Uniwersytetu w Gdańsku znalazła się w Domu Opieki Społecznej!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 403
Dzisiaj zostałem obudzony z nieba, a wówczas jestem wyspany z sercem pełnym radości. Ponieważ wczoraj nie piłem namówiony przez Pana Jezusa, że: "razem wygramy” (to były słowo reklamy).
Dzisiaj od Pana Jezusa napłynęła chęć do pracy, a bliżej niesienia pomocy. Największą radość sprawi fakt, że ja znam cel mojego życia...Życia! Wraca królestwo ziemskie, umęczenie ludu i głupstwa tego świata: „od prezydenta do stróża". Towarzysze nie mają wolnego nawet w niedzielę.
Ten dzień zacząłem od koronki pokoju i czystości po spojrzeniu porcelanowej figurki Pana Jezusa. Łzy zalały oczy z zapytałem Pana Jezusa: „jak żyłeś tutaj Panie? Kto prał twoje rzeczy? Jezu! Jezu! Jezu!” Nawet teraz, gdy zapisuję to przeżycie łzy napływają do oczu (dar łez!),a to jest niezależne ode mnie. Serce nagle doznaje lekkiego ucisku i pojawiają się łzy.
Przecież Pan mój przechodził udręki, niedostatki, niewygody, kłopoty wygnania. Natenczas w ręku znalazł się artykuł o Polakach w Kazachstanie, a wczoraj babuszka - Polka z tamtego przesiedlenia powiedziała do mnie: "Niech Święty Bóg błogosławi... Święty Bóg! Święty Bóg!"
Skulony i malutki siedziałem w Domu Pana, a z duszy wyrwało się wołanie: "Ojcze! Proszę o pokój serca, pobłogosław ten dzień". Zdziwiony usłyszałem, że w czytaniu (Job 1, 6 -22) Szatan zarzucił Bogu, to co mówią ludzie: "Czy Job za nic czci Boga? (…) Pracy jego rąk błogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży". Pan odebrał mu to, a „Job wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię i oddał pokłon: „Pan dał i Pan zabrał".
Przepłynęły moje uczucia. Ja nic nie chcę posiadać. Nic! To nie oznacza rzeczy wartościowych, bo dla mnie najwyższą wartością są wizerunki święte. Jacek Kuroń ma iść na prezydenta, a w ręku mam jego karykaturę. Jeszcze prezydent Lech Wałęsa i nasz stróż!
Napłynęły udręki Jezusa, bieda i kłopoty rodziny. W Ewangelii uczniom przyszła na myśl sprzeczka: kto jest z nich największy. Lecz Jezus znając ich myśli i serca wziął dziecko, postawił je przy sobie i powiedział: "kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki". "Ojcze spraw, abym dzisiaj był najmniejszy, abym nie buntował się" (przepłynęło wcześniejsze pragnienie ogłoszenia moich cierpień).
Eucharystia sprawiła zalanie mojej duszy pokojem i słodyczą. Tak jakbym miał przyłożoną w okolicy serca „t a r c z ę m i ł o ś c i" - nie można tego opisać!
Wyszedłem z kościoła malutki i pragnący odosobnienia...nie było mnie dla świata, nawet stałem się niezdolny do pracy. W przychodni na korytarzu trwała kłótnia: "Kto jest pierwszy?" - nawet powiedziałem, że ostatni będą pierwszymi, a na to zareagował pacjent po udarze. On to zrozumiał i śmiał się.
Około 11:00 serce i duszę zalała wzmacniająca słodycz, a wówczas wczuwam się w sytuację ludzi potrzebujących pomocy, którą niosę z radością. Po latach będę wiedział, że było to działanie Ducha Świętego.
Personel jest smutny i podenerwowany, ponieważ zaczyna się redukcja, rozpada się zespół, wielcy tracą stanowiska. Nikomu nie śniło się, że upadnie zbrodniczy system z osłabionym sojuszem...ze spadającymi ze stołków.
O 15:00 popłynie koronka za pragnących wielkości - właśnie jadę do umierającego na raka pęcherza, przyjeżdżamy obok krzyża Pana Jezusa, gdzie za płotkiem bawią się dwie malutkie dziewczynki. Ja wiem, że jest to obrazek od Pana i wiąże się z dzisiejszym czytaniem Ewangelii...Pan Jezus i dzieci, dzisiaj gdzie to przepisuję (mam taki obraz otrzymany od umierającej).
Pomogłem umierającemu, nawet podarowałem mu narkotyk (dolantynę), który zostawił inny chory. Uwagę zwracały parę gołąbków i w tym czasie kończyłem cz. Radosną Różańca i Różaniec Pana Jezusa z wołaniem o pokój.
Jakże marne jest nasze życie. Teraz pędzimy do potrąconego chłopczyka, który był nieprzytomny i miał złamanie nogi. Zawołałem do Boga: „Ojcze! Pomóż mu!” Nie chciało mi się wierzyć, bo szpitalna „R-ka” miała wezwanie do „umierającego”, który nie żył. Zabrali mojego chłopca prosto do szpitala wojewódzkiego!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 382
"Nawet kamień ma duszę"...
Na dyżurze w pogotowiu zerwano w nocy, a kierowca karetki włączył kasetę z muzyką...w tym czasie pragnąłem odmawiać moją modlitwę. W złości mówiłem o braciach Polakach, zdrajcach, dalszym sprzedawaniu się i ich zbrodniach. Z kasety popłynęły słowa piosenki "o oddaniu serca i duszy". Wielu oddało serce i zabiło duszę dzięki obłędnej ideologii!"
Wiem, że każdy od Boga musi być atakowany, przecież to „Obóz Ziemia", a jego szefem jest Szatan! W tym stanie trafiłem do nędznej wioski z "dyskoteką" pełną pijanej młodzieży. Tam była dziewczyna ze złamanym kręgosłupem i porażeniem wszystkich kończyn.
Podczas przejazdu na neurochirurgię trzymałem jej głowę i zawołałem do Pana Jezusa: „w Imię Twoje Jezu niech będzie uzdrowiona. Proszę Jezu"! W tej sytuacji zacząłem moją modlitwę i tak trafiliśmy na neurochirurgię, gdzie zauważyłem, że rusza wszystkimi kończynami! Prosiłem ją wcześniej, aby przekazała cierpienie na święte Ręce Matki Bożej. Wyszedłem z płaczem: „Jezu! Jezu!"...
Nawet nie mogłem się modlić, bo radość zalała serce i duszę. Wszystko jest rozświetlone, wesołe, a nawet z kasety karetki płynie melodia o „samotnych wyspach na oceanie, gdzie "wiecznie trwa błękitne niebo".
Zmieniłem modlitwę na część chwalebną różańca i różaniec Pana Jezusa, a radość Boża zalała serce. Rano podziękowałem Bogu Ojcu za to doświadczenie, dodatkowo dziękując za to, że Jest z nami!
Nad ranem zerwano do dalekiego wyjazdu, a kierowca w poszukiwaniu adresu zrobił kółko wokół krzyża na rozstaju dróg polnych. Ja wiedziałem, że jest to podziękowanie Pana Jezusa za moją pieczę nad jego krzyżem przy trasie E7.
Ostrzegłem personel przed sprzedawaniem serca i duszy zbrodniczym organizacjom. Napływają obrazy porażonych, zwabionych i zniewolonych. Wszystko widzimy w ciele: starość z niemrawością, porażenia neurologiczne, urazy, nowotwory.
Natomiast zapominamy o duszy, ciele duchowym i nie widzimy zewnętrznie jej uszkodzeń. Dziwne, bo kierownik tłumaczył sanitariuszowi, że nawet kamień ma duszę.
Przypomniały się słowa Boga Ojca do Vassuli Ryden (t. V „Prawdziwego Życia w Bogu” str. 58): "wszędzie, gdzie zwracam moje oczy widzę zdradę, zbrodnie, zepsucie, cudzołóstwo, oszustwo, nieład w małżeństwie, ludzi kpiących sobie z religii, plamienie dusz, wiarołomstwo, grzechy przeciw wszelkiej naturze".
Także sekundowy sen, gdy po Eucharystii pokazano mi białą koszulę z plamką...z powodu obdarowywania przez chorych. My do końca nie zdajemy sobie sprawy z tego, że Bóg Ojcec da nam wszystko, ale odłożone w czasie!
Z włączonego telewizora o 7:20 popłynie wywiad z chłopem poetą: „nazbierał legitymacji dla kombinacji". Teraz płaczę, ponieważ ten człowiek odmówił Drogę Krzyżową w swoim kościele. W tym bólu popłynie moja koronka Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy: za porażonych duchowo.
W czasie mycia samochodu ksiądz Zawitkowski mówi patriotyczną homilie. On świetnie łączy Stary Testament z Ewangelią i czasami obecnymi! Tak właśnie jest moich zapisach, bo to jest prosto z mojego serca.
Po znalezieniu się pod kościołem w Zbroszy Dużej serce zalał smutek i ból Pana Jezusa, bo trafiłem tam na krzyż z Panem i Matką ze złożonymi dłońmi oraz Apostołem Janem. Pojękiwałem tylko: "Och Jezu! Jezu!", a w kościele zostałem zalany Duchem Pana (tego nie można opisać)! Dzwoniły dzwony, a moje oczy zalewały łzy. W tym bólu serce przylgnęło do świętego Jana Chrzciciela wskazującego na Pana Jezusa.
Ból dopełniła cicha muzyka organowa, a mój wzrok zatrzymał Pan Jezus w koronie cierniowej. Nie można tych przeżyć wyrazić słowami, bo jest to intymny kontakt mojego serca i Serca Pana Jezusa.
Eucharystia była w intencji porażonych duchowo...w tym za zniewolonych dla demonicznej idei w której liczy się tylko jedność „samych swoich”. Jako „wróg ludu” widzę ich zorganizowanie. Jednak jest to domek z kart i Pan sprawi, że się rozpadnie.
W telewizji pokażą głupi świat, imprezy wskazujące na luz i radość życia! W złości zacząłem gadać do telewizora, a Pan Jezus wskazał na modlitewnik, który otworzył się na zdaniu: „z tobą będę rozmawiać, byś doznał oświecenia".
Ból zalał serce, popłynie „święta Agonia" w intencji tego dnia, a przesuną się obrazy... z
- artykuł w „Życiu radomskim" z Jerzym Waldorfem, gdzie wspomina przyjaciela Stefana Kisielewskiego ze słowami, że: „najbardziej nielitościwą istotą, która kieruje naszym życiem jest Pan Bóg”.
- zawzięcie gadające kobiety
- masy pijanych z pełnymi barami
- właścicieli Polski, którzy są wzorem porażenia duchowego...
W sercu pojawił się też brat, który żyje tylko sprawami ziemi (na koniec życia zapisał się do Partii). Jeszcze współpracownicy, często prości ludzie, wierni PRL-i i to z serca! Dla nich Bóg to głupoty, a przecież na co dzień stykamy się z cierpieniem!
Bolszewizm spustoszył ich serca. Szatan nadal jest silny. To jego nieświadome ofiary...łącznie z moją córką. Napłynęła prośba, abym nie pił dzisiaj. Pan Jezus powiedział do mnie z reklamy telewizyjnej: „zwyciężymy razem"!
W tym czasie wypadła „święta Agonia Pana Jezusa: „rozciąganie i przybijanie do krzyża oraz „podniesienie krzyża ze słowami Zbawiciela: „Ojcze! Wybacz im, ponieważ nie wiedzą, co czynią".
„Dziękuję Panie jest za dzień. Jak wielki ból odczuwasz w niebie - naprawdę nikt Was nie chce, wyśmiewa, odrzuca. Ojcze Święty, kochany przez garstkę".
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 379
Na Mszy św. popłynie Słowo...
Koh 11,9-12,8: „(...) chodź drogami serca swego (…) lecz wiedz, że z tego wszystkiego będzie cię sądził Bóg! (…) zdążać będzie człowiek do swego wiecznego domu (…) proch wróci do ziemi, a duch do Boga”!
Wzrok zatrzymał konfesjonał, gdzie jest miłosierny sędzia naszych grzechów. Serce zalało działanie Ducha Świętego, a właśnie płynęła pieśń z prośbą, aby Pan Jezus królował w moim sercu. „Niech żyje Jezus zawsze w sercu mym. Jezu! Jezu!” Eucharystia złamała się na pół („My”), a to oznacza czekające mnie cierpienie. Wzrok padł na figurę Pana Jezusa...
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, ale pomyślałem, aby pomoc koledze w przychodni (jeden budynek). Trafiła do mnie staruszka, którą załatwiłem z całego serca, wszystko napisałem jej na maszynie...przekazała, że to wymodlił jej syn chrzestny i obdarowała mnie z serca.
Teraz pędzimy do zawału serca, opanowaliśmy obrzęk płuc i w drodze do szpitala rozpocząłem moją modlitwę w intencji tego dnia...łzy zalały oczy, skuliłem się w karetce przed personelem. Pod szpitalem pocieszył mnie obraz wynoszonego dzieciątka matki inwalidki!
Prezydent zapowiada ogłoszenie stanu wyjątkowego, przed chwilką kierowca pogotowia (swoim samochodem) potrącił naszą pracownicę, personel ma odpięte pasy, a samochód ciężarowy jedzie środkiem linii ciągłej. Z telewizora popłyną słowa o ograbieniu Indian i rządach łotrowskich. Ile jest takich na ziemi?
Jasno ujrzałem świadomie łamiących prawo - w tym Rzymian znęcających się nad Panem Jezusem. Przepływały obrazy okrucieństw w różnych krajach. Dzisiaj, gdy to przepisuję (30.03.2022) trwa barbarzyński napad ruskich na Ukrainę...rakiety wszystko równają z ziemią.
W sercu pojawiła się struktura zbrodniczego systemu, ofiary dochodzące sprawiedliwości, co wywołuje uśmiech u wrednych lisów i dworaków, zakapiorów w czerwonych krawatach. U komunistów władza przechodzi z ojca na syna (wzorem jest Korea Północna).
Jeszcze zakochani w MSW oraz prokurator generalny, którego ojciec zasłużył się w Informacji Wojskowej. W tym czasie przepływały obrazy lewicy, walka polityczna na górze, ucisk biednych, porzucone dzieci (ateizowano ich w domach dziecka)...fałsz obecnej władzy.
Na zapiskach muszę dawać stempel: „tajne - ujawnić po 80 latach” (tak oni wymyślili sobie). Jeszcze obrazy łamania prawa: zamrożono ponownie kraby i zatruto nimi dzieci, dziennikarzowi, który ujawnił nazwiska mafiozów chciano spalić mieszkanie.
O 16.40 z Gniezna popłynie homilia biskupa (radio „Józef”) o wypełnianiu prawa przez Pana Jezusa i jego złamanie przez naród wybrany. Tam padły też słowa o drodze do zbawienie, która prowadzi przez Kościół.
Naród wybrany odrzucił tę łaskę zabijając Syna Bożego z trwaniem przy swojej wierze. Tak zostali wydziedziczeni! Pan Jezus nie był reformatorem i rewolucjonistą (rozpowszechniana wizja), ale przekazał Prawo mocą Samego Boga! Nie ma innego prawa! Słuchaj Izraelu Twój Bóg jest Bogiem Jedynym. Kręciłem głową i przykro mi, że naród wybrany dalej trwa w odstępstwie, łamie Prawo Boże, a to ojczyzna mojego Pana Jezusa Chrystusa.
Po kojącym śnie i pocałowaniu Zbawiciela z Całunu popłynęły słowa do mnie (VI t. Prawdziwego Życia w Bogu str. 174): „Głoś dokładnie wszystko, co Mój Duch ci daje”. W tym czasie napłynęły Słowa Pana Jezusa: „szukałem kogoś takiego, przyjdziemy do ciebie z Ojcem”. Tak stanie się po latach...
Pędzimy karetką migają światełka - jakże piękne jest moje obecne życie. „Ojcze! Wybacz im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”...powtarzam dziesięć razy, a właśnie przejeżdżamy obok mojego krzyża z płonącą lampką. Trafiłem do chatki z obrazami do starszej pani, która nie znosi wielu pokarmów.
Po powrocie, w pokoju lekarskim, na kolanach - w świetle migającej lampki przed Twarzą Pana Jezusa Miłosiernego - skończyłem moją modlitwę („św. Agonię” z koronką do pięciu św. Ran).
Na ten czas Zbawiciel prosił mnie z w/w tomu, aby Jego intencje modlitewne były moimi, a Bóg Ojciec dodał, że: „żyłem dla siebie samego, służyłem własnej próżności, byłem nagi i zobaczyłem siebie w Świetle Prawdy”...
Podziękowałem za ten dzień...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 351
Na dyżurze w pogotowiu, w środku nocy, przeczytałem słowa skierowane przez Boga Ojca do mnie (V tom „Prawdziwego Życia w Bogu”), że „zostałem znaleziony w Dolinie Śmierci”. Bóg przez lata był cierpliwy i wołał do mnie. Teraz Pan jest moim schronieniem, a jeszcze niedawno rozrywałem Jego Serce!
Z zapisu popłynie pragnienie Pana Jezusa zrobienia krzyża na moim czole (tak czynię córce)...Jego znaku na wieki wieków. Ten święty kontakt przerwano wezwaniem do pacjenta o nazwisku Ofiara.
To był łatwy przypadek (dla mnie jako reumatologa), ponieważ miał zawodowe przeciążenie i naderwanie przyczepów ścięgnisto-okostnowych). Zrobiłem mu blokadę „in loco dolenti” i pocieszyłem.
O 6.15 zerwano do porodu, a nie chciało się wstać. Nawet pomyślałem: „jak mógłbym iść po krwawych śladach Pana Jezusa?” Przepłynęła ofiara i życie („poród”). Kierowca wspomniał mężczyznę, który poświecił swoje życie umiłowanemu samochodowi.
To jest zrozumiałe, bo po czasie jednasz się z przydatną rzeczą. Wyjaśniłem mu, że czyni tak większość: żyją dla pieska, łowienia ryb,, pracy, seksu, budowy domu, kolekcjonerstwa, kobiet, itd. Nawet wielu kapłanów żyje z Biblii, a nie dla Biblii (Boga). Popłynie moja modlitwa z zawołanie o ofiarowaniu życia Panu Jezusowi.
Zdążyłem na Mszę św. (dyżur do 7.30, a przychodnia od 8,00). Pod kościołem usłyszałem słowa z ks. Koheleta ( (Koh 3, 1-11): „Cóż przyjdzie pracującemu z trudem, jaki sobie zadaje? Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg obdarzył ludzi, by się nią trudzili (…) Nie pojmie człowiek dzieł , jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca”.
Psalmista dodał (Ps 144): „Błogosławiony Pan, Opoka moja. On mocą i warownią moją (…) Czym syn człowieczy, że Ty o nim myślisz?”
Ja ofiarowuję moje życie Panu Jezusowi, a z Ew. (Mk 10, 45) padły słowa: ”Syn Człowieczy przyszedł, żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”. Napłynęła postać niewiernego Tomasza oraz zdrajcy Judasza.
Podczas Eucharystii wołałem, że oddaje swoje życie Panu Jezusowi, „ja już nie żyję”. Koniec, płynie cicha muzyka organowa, a z serca wyrywa się: „umarłem, ja umarłem, nie żyję, bo przekazałem moje życie Panu Jezusowi”. Serce zalała Miłość Boża, nie obchodził mnie ten świat i lud, ja jestem od Pana Jezusa wszędzie. To spełniało się obecnie...poprzez Internet!
Popłynie praca do 15.00...komu trzeba pomagałem oraz dawałem świadectwo wiary. Przykro, bo zamykają oddział wewnętrzny z ordynatorem bez specjalizacji i z brakiem dyżurów. Przez całe lata ordynator lekceważył chorych, a to przeniosło się na personel, który nie lubił swojej posługi, a teraz rozumiem łaskę pomagania, bo zostali bez pracy.
Poważnie potraktowano w dyrekcji mój list ostrzegający o niebezpieczeństwie akceptowania takiego stanu „leczenia”. Z oddziału przyniesiono do mnie zdjęty ze ściany krzyż (leżał w kącie). Mam go dotychczas w mojej izdebce bloku.
Podczas wyjścia z pracy o 15.00 łzy zalały oczy, ponieważ napłynęła dobroć Boga Ojca. Po zapaleniu lampki pod krzyżem zacząłem moją modlitwę w nędznej budce działkowej...przed wizerunkiem Pana Jezus Miłosiernego. Później popłynie Akt oddania się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
Za oknem bloku rozrabiała grupa pijanych wyrostków (prowokacja), żona chce wyjść do nich z synem, a ja zawołałam do św. Michała Archanioła, aby nie reagowali na to i jestem pełen pokoju. Odeszli po 10 minutach...
Natchnienie sprawiło ponowne otworzenie „Prawdziwego Życia w Bogu” (teraz t VI str, 89): „Szukałem kogoś, kogo mógłbym uformować Moją Siłą i kogo mógłbym rzucić w świat jak zarzuca się sieć w morze, aby przyciągnąć do Mnie dusze”. Z zadziwienia kręciłem głową i podziękowałem Panu Jezusowi za ten dzień...
APeeL
- 22.09.1994(c) ZA WŁADZĘ, ABY SŁUŻYŁA ...
- 21.09.1994(ś) W INTENCJI SYNA...
- 20.09.1994(w) ZA ODWAŻNYCH...
- 19.09.1994(p) ZA OTWARTYCH NA POMAGANIE...
- 18.09.1994(n) ZA BARBARZYŃCÓW...
- 17.09.1994(s) ZA SZKODZĄCYCH WŁASNEJ OJCZYŹNIE...
- 16.09.1994(pt) ZA ODWRÓCONE DZIECI
- 15.09.1994(c) ZA NIEWINNYCH, KTÓRYCH KRZYWDZĄ
- 14.09.1994(ś) ZA WIERNYCH KRZYŻOWI...
- 13.09.1994(w) ZA STANOWIĄCYCH JEDNO...