Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

25.01.1995 (ś) ZA TYCH, KTÓRZY OPUSZCZAJĄ SWOICH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 styczeń 1995
Odsłon: 36

Nawrócenia św. Pawła Apostoła

    Po przebudzeniu w wyobraźni w telewizji mówiłem o bolszewickim...o związku bratnim, który nadal ma ogarnąć ludzki ród. Zobacz jak Szatan wszystko ładnie nazywa! Zważ na nasze służby, które powstały podczas okupacji sowieckiej i dobrze się mają...„Panie Jezu wybacz!”

     Zniewolenie to zabranie wolnej woli, jedynego daru Stwórcy (oprócz czasu, nie wiadomo jak długiego), której nie może nam odebrać do ostatniego uderzenia serca!

      Z włączonego telewizora Piotr Fronczewski śpiewał: „To ostatnia niedziela. Dzisiaj się rozstaniemy. Dzisiaj się rozejdziemy na wieczny czas”. Smutek zalał serce, ponieważ kochająca się para, rozpada się, jedna osoba opuszcza inną! Napłynęła osoba ciężko chorego, którym opiekuje się żona, bo "nie opuszczę cię aż do śmierci". Na ten czas „spojrzał” Pan Jezus z Całunu, a z „Prawdziwego życia w Bogu” (t. IV str. 339) popłyną Jego słowa: „Jestem z wami (…) nie opuszczę was nigdy”.

     Ból zalał serce, a to sprawiło, że zacząłem odmawiać moją modlitwę przebłagalną, która zaczyna się od „św. Osamotnienie Pana Jezusa w Ogrójcu”. Zarazem przepływały obrazy tych, którzy opuszczają bliskich, a to jest nieskończoność...

- poszła do innego mężczyzny zostawiając syna

- kolega lekarz opuścił swoją ukochaną

- dwóch mężczyzn, którzy opuścili siostrę żony

- oto małżeństwo, mąż ma własną rentę, ale odgrodził się od żony

-ciężko chorzy opuszczani przez najbliższych...

   Natomiast do mnie napłynęło natchnienie: „nie opuszczaj żony”! Tak, tak, bo mamy być razem!

     Pracę zacząłem wcześniej, a jeszcze nie wiedziałem, że przede mną jest siedem i pół godziny ciężkiego wysiłku w którym chwilami łzy zalewały oczy! W tym przepływały obrazy ludzkich cierpień...

      Około 10:00 falami zaczęła napływać słodycz z nieba, a ja tylko pojękiwałem „Jezu! Och! Jezu! Jezu! Panie zmiłuj się nade mną”. To trwało około 2 godzin i oznaczało wzmocnienie duchowe przed nawałem chorych. Żadnym językiem nie można tego przekazać! Po latach będę wiedział, że było to działanie Ducha Świętego.

     Po koronce do Miłosierdzia Bożego (o 15.00) ponownie wrócił ból z powodu tych, którzy opuszczają swoich. Natomiast na Mszy świętej o 17:00 padną słowa św. Pawła o swoim nawróceniu w drodze do Damaszku (Dz 22,3-16 lub Dz 9,1-22)...z prześladowcy tych, którzy poszli za Zbawicielem stał się moim obecnym profesorem (mistyk mistyków).

      Łzy zalały oczy, bo nagłe nawrócenie św. Pawła to moja droga, nawet późniejsze jego słowa są podobne, bo: pragnie odejść z tego świata, ale trzyma go posługa w nawracaniu i umacnianiu posłanych do tej służby. We wcześniejszej relacji KAI był przekaz bigbitowca, który na Mszy św. doznał olśnienia i płakał.

     Pan Jezus powiedział (J 15,16): „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili”. Taka jest prawda, nie możesz służyć Bogu Ojcu z serca bez Jego zawołania lub wybrania.

      Natomiast w Ewangelii (Mk 16,15-18): „Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Jedenastu i powiedział do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony”.

     Przesunęły się obrazy objętych tą intencją (porzucający zakony i kapłaństwo, apostaci, samobójcy, żołnierze służący obcej armii, rozejście się właścicieli firmy, itd.). Jeszcze scena z filmu, gdzie osaczony powstaniec (ze Styczniowego) popełnia samobójstwo.

     Kapłan podał mi Eucharystię: popłakałem się, zakończyłem moja modlitwę i padłem jak zabity…

                                                                                                              APeeL

24.01.1995(w) JAK HARTOWAŁA SIĘ MOJA DUSZA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 styczeń 1995
Odsłon: 34

      Po zerwaniu przez budzik z telewizora popłynie pieśń do Matki Bożej: "Nie opuszczaj nas. Nie opuszczaj nas, Matko Najświętsza. Nie opuszczaj nas”. Jakże słabe jest ciało fizyczne, a tu relacja z wytapiania stali i o diamentach, a przecież tak samo jest z naszym prawdziwym ciałem czyli duszą.

     Zaczął napływać pokój, ale w głowie od Szatana pojawiła się niechęć i złość do wrogów Pana Jezusa! Tych od książki: "Jak hartowała się stal”...od zdrajcy Jerzego Urbana do krążących wg tej orbity...nawet kolegów z pracy.

    Na ten czas poszedłem za natchnieniem i w kościele trafiłem pod stację Drogi Krzyżowej z Weroniką ocierającą Twarz Zbawiciela! Z serca zawołałem za chorych na ciele i duszy. Wzrok zatrzymał obraz o. M. Kolbe, bo wczoraj była rocznica wyzwolenia Oświęcimia.

    Św. Paweł powiedział (Hbr 10, 1-10), że wszystkie ofiary składane Bogu Ojcu zastąpiła jedna przez którą zostaliśmy uświęceni...raz na zawsze! Psalmista zawołał ode mnie (Ps 40): „Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę”, a to moja łaska, której nie ukrywam! Nie ukrywam jako p r o s t a c z e k, który ujrzał Tajemnice Królestwa Bożego (Mt 11,25).

     Natomiast Pan Jezus wskazał (Mk 3, 31-35), kto jest naszą matką i którzy są naszymi braćmi? To ci, którzy pełną Wolę Bożą! Zważ na moje zadziwienie, bo minęło tyle lat, a żadne słowo wypowiedziane przez Syna Bożego nie zmieniło się!

     W czasie przyjęć chorych ostrzegłem ateistkę 65 lat („napieraj w porę i nie w porę”), a lokalnego poetę zaprosiłem z żoną do Domu Pana, który pochwalił się, że podczas „kolędy” rozmawiał z proboszczem. Takich wyznawców ma Bóg Ojciec!

     Około południa serce i duszę zalała niewyobrażalna słodycz i miłość do ludzi z pragnieniem niesienia pomocy. Po latach będę wiedział, że jest to działanie Ducha Świętego. W takim stanie każdy jest mi bratem i siostrą, nawet zły i bardzo brzydki. Zrozum na tym tle Miłość Pana Jezusa do całej ludzkości! Nasze serce może się zatrzymać, bo jest bardzo słabe, dlatego otrzymujemy tylko namiastki tej miłości.

      Dużo pacjentów jest przestraszonych: zdrowa do wieku 70-latka i małżeństwo (on ma niską ciepłotę ciała, a ją kłuje między łopatkami)! Ile wysiłku ludzie wkładają w „proch z prochu” zapominając o duszy z lękiem o życie doczesne. Nawet nie pomyślą o duszy. Żonę porażonego z zanikiem mózgu poprosiłem o uświęcanie posługi (przekazywanie Matce Jezusa).

     Na dyżurze w pogotowiu napłynęło poczucie bliskości Królestwa Niebieskiego, a na wyjeździe karetą zacząłem odmawiać moją modlitwę przebłagalną. Podczas stacji „Weronika ociera Twarz Zbawiciela”...zawołania powtarzałem dziesięciokrotnie. Ból duchowy, którego nie mogę opisać trwał do wieczora.

     W tym czasie Pan Jezus powie do mnie z IV tomu „Prawdziwego życia w Bogu”, że moje modlitwy oznaczają dla Niego jeden cierń mniej. Ponadto w przekazie z 11.09.1992 będą słowa: „Moje Oczy (…) badają duszę po duszy (…) Bardzo niewielu troszczy się, by prowadzić życie święte. Tymczasem dniu uciekają (…)”.

     Wprost chciałbym napisać książkę „Jak hartowała się dusza” w przeciwieństwie do hartowanej jak stal sowieckiej bezbożności. Można powiedzieć, że jest to „bój nasz ostatni”! Pomaga im nieświęty Jerzy Urban z pismem „Nie”, gdzie dano „Przepis na świętego”. W tym czasie podarowano mi książkę „Ojciec M. M. Kolbe”. Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że będę miał stronę internetowa, gdzie to wszystko ogłoszę na cały świat.

     Trafiłem na relację z agresji na Czeczenię w której redaktor Waldemar Milewicz pokaże rozerwaną bombę z drobnymi kulkami i gwoźdźmi (zakazane prawnie). „Czerwony smok” zniszczył dom starców, płaczą niewinni ludzie, a ja razem z nimi.

     Jedziemy do dziadka z zapaleniem płuc słuchając pięknych piosenek, a po powrocie w pokoju lekarskim trafiłem na śpiewającą poezje Loreenę McKennitt OC, gdzie padło zdanie: ”spojrzeć w Twarz, Swojemu Bogu”.

      Natomiast Sam Stwórca powie do nas w „Prawdziwym Życiu w Bogu (t. IV w przekazie z 15.04.1991), że: „Tajemnica świętości polega na pobożności wobec Mnie, waszego Boga. Nic nie możecie uczynić samych z siebie. To Mój Duch żyjący w was prowadzi i poucza o rzeczach niebieskich”.

      Na ponownym wyjeździe mówiłem do personelu o małych potrzebach człowieka. Wrócą święci, którzy wszystko oddawali. Ja w tym czasie odmówiłem różaniec Pana Jezusa, gdzie wypadło, że Pan Jezus wszystko oddał biednym, wszystko im darował...wolałem także za Jana Pawła II.

     Później nie mogłem wstać z kolan: "Ojcze mój! Ojcze! Oddaję ci syna i córkę, jeszcze raz dziękuję za żonę, przepraszam za zło, które czyniłem teściom”. Poprosiłem Boga Ojca o błogosławieństwo, o zabranie moich spraw. Nie mogłem się ukoić. Dziękowałem za ten dzień wpatrzony w obraz Pana Jezusa Miłosiernego, a światło lampy zewnętrznej sprawiało piękne cienie na ścianie. „Jak dobrze jest z Tobą Panie Jezu!”

                                                                                                             APeeL

 

 

23.01.1995(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIERZĄ W CUDA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 styczeń 1995
Odsłon: 493

   Trwa zmiana pogody na wyż, a to dla mnie zły czas (zawroty i bóle głowy, złe poczucie). W tym stanie mam zaproszenie na Mszę św. o 7.00. W kościele znalazłem się przed stajenką z zapalającym się sercem Jezuska oraz w ołtarzu w błyskającym krzyżu. 

    Św. Paweł (Hbr 9,15.24-28) przekazał, że Chrystus przybył, aby zmazać nasze grzechy, a przez śmierć trafił „do samego nieba”, aby wstawiać się za nami przed obliczem Boga!

   Ja nie śpiewam w kościele, ale dzisiaj czyniłem to z serca i z największą radością: "Śpiewajcie Panu, bo uczynił cuda (…) cieszcie się, weselcie i grajcie”. Błyskawicznie przepływały obrazy: wcielenia i zmartwychwstanie Pana Jezusa. Później popłaczę się przy pieśni „Zmartwychwstał Pan”…

   W Ew (Mk 3,22-30) uznano, że Pan Jezus czyni cuda mocą Belzebuba (w tym wyrzucanie złych duchów). Zważ, że byli to uczeni w Piśmie, którzy trwają w tym dotychczas. Z serca zawołałem za tych, którzy nie widzą i nie wierzą w cuda Boże. 

    Po Eucharystii padłem na kolana i wołałem za wszystkich, których spotkałem w moim życiu...żyjących i zmarłych. W błyskach wróciło dzieciństwo i otoczenie, woda pobierana ze studni. Przy okazji przepraszałem za bezeceństwo mojego życia, bluźnierstwa, czas odwrócenia się od Boga i pijaństwo. Napłynął obraz ze Święta Wojska (byłem lekarzem jednostki)...przywieziono mnie nieprzytomnego po gościnie w postawionym namiocie. Jakże cierpiała wówczas żona...

    Z wielką radością i mocą trafiłem do pracy: pomogłem chirurgowi, przyjąłem dzieci za pediatrę i nie odmawiałem obcym. Około południa 12:00 matka kapłana opowiedziała swój sen: „szłam koło krzyża, a Pan Jezus oderwał przybite ręce i prosił, abym modliła się za wszystkich”. Na koniec zawołała: „Jezuńku! Jezuńku!” Popłakałem się…

    Chora pokazała wielki kamień, który urodziła...mąż wyciągnął go szczypcami z cewki moczowej. Przed godziną była pani relacjonująca spalenie mieszkanie jej rodziców, a inny mówił o śmiertelnym zaczadzenie całej rodziny.

   Wróciłem ledwie żywy, a przed wyjściem na modlitwę „spojrzała” figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej (czekające cierpienie) i tak będzie, bo przepłyną obrazy cudów Boga Ojca: śnieg, samolot zostawiający smugę, rozświetlone domy ogrzewane gazem, „uschnięte” drzewa, które ożyją wiosną...

   "Ojcze mój! Pobłogosław te wszystkie domy. Pobłogosław dom w którym mieszkam. Obejmij Swoją opiekę wszystkich ludzi niechętnych Tobie. Proszę Ojcze mój!” Z płaczem zapaliłem lampkę pod figurą Matki Bożej, która „przyszła pod nasz blok”.

   W czasie odmawiania Drogi Krzyżowej popłakałam się, ponieważ zrozumiałem miłość Boga Ojca do nas wszystkich! Ta miłość jest największa do dzieci złych i tych, które Go nie chcą! Przed chwilką pokazano Hindusów, którzy wyrzucili swoją schorowaną matkę: „nie chcemy jej”...”nie jest już naszą matką”. Przepłynie świat zbrodni i wojen, a książeczka otworzy się na słowach: „Jezu! Twoje ręce i Twoje nogi oraz Twój bok zostały przebite dla naszego zbawienia".

   Jakby dla kontrastu w ręku znalazł się poradnik pani psycholog, która pisze, że „nasze powodzenia, a nawet samopoczucie zależy przede wszystkim od nas samych”. Natomiast przeciwieństwem jest książka Stefana Ossowieckiego: „Świat mego ducha i wizje przyszłości”. We wstępie są tam słowa proroka Joela. Ogarnij wszystkich wskazujących na cuda Boga Żywego.

    Nawet nasze ciała fizyczne są jednym ciągiem cudów! Cóż dopiero dusza! Ile piękna jest w oczach, a irydolog może przeczytać choroby. Jeszcze „eksterioryzacja” ukazujące posiadanie duszy. Przypomniała się dziewczyna, która zginęła zaczadzona w garażu z chłopakiem. Przyśniła się koledze („nie żyję”)...

   To wszystko jest nieskończone, a ateista powie, że jest to „natura". "Panie zmiłuj się nad nimi, nie wierzącymi w Twoje Cuda".  Późno, podziękowałem Bogu Ojcu z całego serca i duszy za obdarowanie z poczuciem bezpieczeństwa…

                                                                                                                           APeeL

22.01.1995(n) ZA ODPYCHANYCH PRZEZ SWOICH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 styczeń 1995
Odsłon: 538

   Dziwne, bo w śnie ujrzałem perystaltykę przełyku...wszystko jest cudownie stworzone przez Boga Ojca. Ogarnij ogrom zaburzeń; przepukliny przeponowe z refluksem, uchyłki, stan po oparzeniu, itd.

    Żona z migreną odepchnęła moją rękę, a w oczach pojawiły się łzy. Ile zła może wyrządzić jeden ruch ręką. Przypomniało się zatrzymanie wzroku na figurze Pana Jezusa. Wiem, że mam pokazane odrzucenie przez najbliższych, a to później okaże się intencją tego dnia.

    Z radia popłynie piosenka o złych dniach, gdy trudno żyć.

„Ciebie Jezu chciałbym spotkać w takie dni.

Duszę swa nasycić Tobą

Smakiem Twej Miłości żyć”.

    Poprosiłem św. Michała Archanioła o ochronę oraz Boga Ojca o błogosławieństwo tego dnia, bo miałem puste serce. Zabrałem też wizerunek św. Jerzego walczącego ze Smokiem! Trafię na nabożeństwo Adwentystów Dnia Siódmego, gdzie będzie mowa o tolerancji i jedności (ekumenizmie), a oni nie chcą następcy św. Piotra (Jana Pawła II)!

    W pogotowiu - po chwilce snu - moje serce zostało odmienione, napłynęła miłość do żony...zawiozłem jej kwiaty, a w tym czasie towarzyszyły mi gołębie (znak pokoju). Teraz uśmiecha się do badane dzieciątko. Ile trzeba się namęczyć, aby wychować takie, a ono nagle odwróci się od rodziców.

   W transmisji naszej Mszy św. ponownie padły słowa o jedności, a nie ma jej nawet w rodzinach. Kapłan nawoływał, abyśmy „stali się jedno”, ale nie wspomniał o szatanie i Judaszu (zawsze będą tacy). Podczas załatwiania chorego chłopczyka jego rezolutna ciotka gadała;

- Kościół? Znam sąsiada kapłana i jego kochankę…

- Kościół to Pan Jezus, a nie grzeszny kapłan.

    Właśnie w „Przewodniku katolickim" ks. Wojciech dał art.”Ksiądz”. Padłem na kolana, z wołaniem do Boga w intencji tego dnia; „za swoich, którzy odpychają”. Jakby na potwierdzenie intencji z kabaretu M. Wolskiego popłyną słowa „o swoich, który odpychają; kradną, rządzą, widzą tylko siebie”.

    Teraz jedziemy do dzieciątka w Boskiej Woli, a ja odmawiam cz. chwalebną różańca. W tym czasie popłyną słowa piosenki; „przez pole idzie z bratem brat...wędrują w dłoni dłoń!” Po drodze wstąpiłem do pacjentki sprzed trzech dni, którą zawiozłem do szpitala...właśnie wychodziła do mnie z łazienki, a była umierająca.

   Na ten czas z „Prawdziwego życia w Bogu” (tom 1) spojrzy Pan Jezus, a Jego Oczy obejmują moją osobę. Trudno to przekazać, ale widzimy to u zakochanych. Wówczas nie trzeba słów, bo wystarczy tylko spojrzenie. Pocałowałem Zbawiciela, który powiedział; „Ja cały jestem Miłością i chciałbym, aby takimi byli moi uczniowie. Ja Jestem Kościołem, nigdy o tym nie zapominaj!”

    Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia. W południe trafię do babuszki pod lasem z obrazami i dwoma małżeńskimi łożami, a po chwilce - dla odmiany - do podobnej, ale biednej.

    Z „Prawdziwego życia w Bogu” (str. 363) padną piękne słowa podziękowania Bogu Ojcu; „Dziękuje, że spojrzałeś na mnie (…) za Twoje miłosierdzie, gdy wypierałem się Ciebie”. Także do mnie wywołując refleksję, że „jestem niczym i na nic nie zasługuję, ponieważ zaparłem się Ciebie, Boże. Chcesz mnie odrzucić – uczyń to, pragniesz zadać cierpienie – zadaj! Jeżeli pragniesz mieć mnie w Swoim Sercu – nie zasłużyłem”.

   Pocałowałem Pana Jezusa, popłakałem się, chcę być tutaj tylko dla Pana. Na kolanach poprosiłem o uzdrowienie duchowe i fizyczne córki, która jest córką Boga! Przepłynął cały świat swoich, którzy odpychają. Trwała bliskość Zbawiciela na wyciągniecie ręki.

   Zerwano w środku nocy na daleki wyjazd do małżeństwa starych ludzi w nędznej chatce. Tam wszystko było stare i brudne...z takimi obrazami na ścianach (w tym MB Nieustającej Pomocy).

   W tym czasie babcia powiedziała; widzę, że pan jest dany od Boga i chciała mnie obdarować, a ma zasiłek z opieki społecznej. Łatwo pojmiesz moją intencję w sytuacji takich ludzi, którzy potrzebują wyciągniętej ręki, wspomożenia. Przepłynął cały świat z miejscami, gdzie są wojny, zaraza, bieda, brak wody i wszelkie kataklizmy; „Jezu!Jezu! Jezu!”

   Podczas podziękowania Bogu Ojcu za ten dzień miałem pokazane odrzucenie przez swoich...nawet zgubił się piesek przybłęda, który był przy przychodni.

                                                                                                                                  APeeL

21.01.1995(s) ZA KALAJĄCYCH CIAŁO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 styczeń 1995
Odsłon: 959

   Na dyżurze w pogotowiu zerwano o 5.00 i właśnie przejeżdżamy karetką koło pięknej figurki Matki Bożej, a ja pomyślałem o jej budowniczym...jak otrzymał takie natchnienie? Zapalone lampki pod moim krzyżem też mogą wywołać u kogoś drgnięcie w sercu...

    Jestem u 62-letniego palacza tytoniu „od małego”. Jęczy, chwyta się za głowę, a jego ciało jest pełne bezwładności. To są wyraźne cechy niedokrwienia mózgu. Wracamy ze szpitala, a w sercu wielcy tego świata: Jelcyn, Kohl, defraudanci z władzy, zbrodniarze wojenni...niech nikt nie będzie pewny dnia ani godziny. Przepłynie też moje nędzne życie z różnymi wyczynami: „Wybacz Jezu!”.

   Spotkałem kolegę lekarza, który nie wraca do Boga i żyje tylko tym światem…ostrzegłem go przed dostaniem się do Czyśćca, gdzie będzie czekał na modlitwy innych. Na moje zaproszenie do kościoła, odpowiedział: musisz modlić się także za bliźnich!

 Jadę na spotkanie z Bogiem, a zły zaleca „dobro” czyli wstąpienie do domu i podwiezienie syna do autobusu, a dzisiaj jestem sam w przychodni i muszę być w odległym banku. Zobacz co wyprawia z nami demon. Przecież ja jadę na spotkanie z Bogiem...

    Dobrze, że wcześniej prosiłem o ochronę św. Michała Archanioła. Jeżeli prosisz o ochronę Boga to jesteś dodatkowo atakowany, ale nieskutecznie. Na tym polega efekt modlitewnego wołania do Boga naszego. Powie ktoś, że to głupstwo, ale małe zdarzenie stanowi o całych ciągach. Przykładem może być „złapana guma”.

   Właśnie kończy się Msza św. i na placu kościelnym żegnam się razem z ludem i kapłanem, którzy są w świątyni. Płynie wspomnienie św. Agnieszki: ład. agnus (baranek), grec. hagnos (czysty, święty). Zamordowana jako nieskalana. Przepływają obrazy z mojego podłego życia. Wycieczka do NMP w Częstochowie, a ja pijany po nocnej balandze. Przypomina się mężczyzna przebrany za Dodę!

   Właśnie płynie Słowo:”/../ ciało obmywano rytualnym zabijaniem (krwią), a Ciało Pana Jezusa obmywa nasze dusze /../”.  W Ew (Mk 3 20-21) Pan Jezus nie miał czasu spożyć posiłku, a ja buntuję się z powodu nakładanych obowiązków. Łzy zalały oczy, bo mówiono „odszedł od zmysłów”.

    Przeszedłem na stronę, gdzie Matka Najświętsza klęczy przed Dzieciątkiem w żłóbku. Ile Matka Święta musiała przejść udręk. Płyną słowa celebracji Mszy św. a ja widzę, że garstka z nas ma świadomość uczestniczenia w tym cudzie.

   Pierwszy pobiegłem do Pana, a św. Hostia „trzasła” na pół, co oznacza cierpienie, a zarazem Pan Jezus mówi: „My”. Łzy zalały oczy, padłem w ławkę, a właśnie płynęła pieśń o „cudzie niepojętym”. Tak. To cud niepojęty, który Pan Bóg zsyła nam z Nieba...także dla mnie.

   Zaczynam pracę, pocieszam i pomagam jak mogę. Ile werwy mają ludzie. Oto 70-latka prowadzi sklep i pali papierosy. Przybył ojciec syna, który zaczadział z dziewczyną w samochodzie stojącym w garażu.

    Zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa, a łzy zalały oczy z powodu obdarowania, pomocy Boga i chronienie nas przez św. Michała Archanioła, którego wizerunek właśnie kupiłem. Dzisiaj nasz dom odwiedził Pan Jezus (kapłan) i pobłogosławił nas. 

    W TV pokazano kopulację krabów. W kabarecie zmuszano dziadka do ożenku, bo w domu zbyt ciasno i musi się wynieść. W TV płynie wybór miss i królowej strip-tease’u, a aktorka opowiada o scenach rozbieranych.

   Mignęła para całujących się mężczyzn i studniówka z mniej i więcej rozebranymi dziewczętami. Seks to straszliwa broń szatana, którą - w różny sposób - może zabić duszę, rozbić rodzinę i skompromitować. Po przebudzeniu „patrzył” Pan Jezus porcelanowy, który symbolizuje czystość, a także w koronie cierniowej, bo wielu rani tym grzechem Zbawiciela.

   Wyszedłem na spacer modlitewny i w bólu wołałem do Boga Ojca, a wzrok zatrzymało uschnięte drzewo...tacy są ci, co wpadają w takie grzechy, a ja jestem tutaj dlatego, że szatan skusił naszych pierwszych rodziców (Adama i Ewę)...                                                                        

                                                                                                                                    APEL

  1. 20.01.1995(pt) ZA PORÓŻNIONE DZIECI BOŻE
  2. 19.01.1995(c) ZA OFIARY POMYŁEK
  3. 18.01.1995(ś) ZA UCZESTNICZĄCYCH W NIESIENIU POMOCY
  4. 17.01.1995(w) ZA ZAPLĄTANYCH W SIECI SZATANA
  5. 16.01.1995(p) Cicho szefie...!
  6. 15.01.1995(n) ZA OFIARY NIESZCZĘŚĆ
  7. 14.01.1995(s) ZA KOCHAJĄCYCH MATKĘ SYNA TWEGO, OJCZE
  8. 13.01.1995(pt) ZA TYCH, KTÓRYCH SERCA SĄ ZAMKNIĘTE NA BOGA
  9. 12.01.1995(c) ZA GUBIĄCYCH WIELU
  10. 11.01.1995(ś) ZA ŻYJĄCYCH W KOMFORCIE

Strona 1928 z 2402

  • 1923
  • 1924
  • 1925
  • 1926
  • 1927
  • 1928
  • 1929
  • 1930
  • 1931
  • 1932

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2691  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?