Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

15.01.1991(w) Nie wolno zapalać świata...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 styczeń 1991
Odsłon: 329

 

    Zaczynam pracę w przychodni, a złość zalewa serce, bo usłyszałem tubalny głos pucołowatego typa. Po godzinie przyjąłem go normalnie, a nawet z miłością.

    O 12.00 napłynęła łączność z Jezusem, nawet kilka razy dziękowałem za wszystko. Pocieszyłem 60-letnią pacjentką przestraszoną "cholesterolem". Ona z tego powodu nie może normalnie żyć, cieszyć,się z jedzenia, zarzuciła sobie diabelskie kajdany: "jedzenie-cholesterol-miażdżyca-śmierć".

    Inna mówi, że wśród starych babek jestem znany jako doktór, który każe się modlić! Na przyjęcie tej wizyty byłem zły, ale teraz pomagam jej z radością w sercu, a jej synowi podarowałem trzy paczki kawy.

- Ładny ma pan doktór sweter...mówi inna babcia lat 70.

- Założyłem go specjalnie na wizytę u pani!

    Śmiejemy się, a zarazem z żalem dowiaduję się, że nie żyje młody sympatyczny przyjaciel jej córki. Podczas próby wjechania do garażu napłynęło natchnienie: "lampki"...pojechałem i zapaliłem znicze na krzyżu.

   Z zakupami dla domu skierowałem się ku "ludzkiej budzie" zaciekawiony czy żyje tam człowiek, którego kiedyś widziałem. Miałem rozterkę, ponieważ "wiara bez uczynków jest martwa".

    Szarpnąłem drewniane drzwi budki, a chory odezwał się...leżał w barłogu w pomieszczeniu ciemnym i pełnym dymu. Poznał mnie po głosie, a ja wręczyłem mu miód, kiełbasę, dwa kg mandarynek, litr pepsi, świeczki, naczynia oraz radiomagnetofon, aby słuchał, bo "idzie wojna".

   Zły kilka razy próbował mi wmówić, że "szkoda magnetofonu". Dzisiaj zbierali na Litwinów, ale nie dałem, ponieważ nie wierzę, że pomoc dotrze we właściwe miejsce! Późny wieczór - pokazują film o zbrodniach Stalina. Wojna USA z Irakiem tuż, tuż!

    Panie Jezu nie wolno podpalać świata oraz spalać ropy, bo jest to dar Boga! Jezu mój, trzeba zapalać lampki na krzyżach. Dzisiaj, gdy to przepisuję (listopad 2022) tak W. W. Putin spalał gaz, aby nie dawać innym...zgnębić świat. Zobacz, co czynią opętani przez władzę!

                                                                                                        APeeL

 

 

14.01.1991(p) Ocet z cukrem...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 styczeń 1991
Odsłon: 297

    Załatwiłem wolny dzień, ale nie wiedziałem jak będzie przebiegał...kręcę się po pokoju. Śniadanie, kawa, czytam o cierpieniu młodej i bogatej dziewczyny, która zeszła na złą drogę. W wypadku doznała bezwładu kończyn, teraz jest opuszczona, przebywa w domu opieki społecznej.

   Przepisuję na maszynie tekst, który wczoraj czytałem o 12-letnim Jezusie - chwilami coś drgało w moim sercu, miałem chęć płakać. Przecież jeszcze niedawno chciałem dowiedzieć się - jak żył?

    Wierz mi, że Pan Jezu spełnia wszystkie moje pragnienia duchowe! Wszystko inne jest nieważne. Czy mogłem przypuszczać, że dzisiaj spotkają mnie tak piękne chwile. Przecież Pan Jezus też żył jak my, w naszej społeczności.

    Padłem na kolana z odmawianiem mojej modlitwy przebłagalnej. Napłynęła łączność ze Zbawicielem jako 12-letnim chłopcem. Jakże to wszystko jest bliskie sercu, proste i jasne:

- trzeba żyć skromnie

- przejść przez życie "dobrze czyniąc"

- trwać w łączności z Jezusem nauczając w porę i nie w porę....

    Zobacz, ile mam radości i pokoju...tak chciałbym wytrwać w moim powołaniu i mieć radość na końcu życia. Po chwilce snu wzrok przykuły figurki Zbawiciela, obraz o. Pio, a w tym momencie dziewczynka na piętrze zaczęła grać kolędę na pianinie.

    Chciałbym wybiec w cały świat, bo trudno jest pogodzić to życie (w rodzinie) z duchowym. Wyszedłem, aby odmówić modlitwę za niewierzących. Serce zalewało odczucie Pana Jezusa, który widział i widzi takich ludzi. Wśród krzyku ptaków zacząłem wołać za rodziny poszkodowanych i zmarłych na Litwie.

    Zrozumiałem delikatne natchnienia płynące od Stwórcy...to ćwiczenie odbioru Jego Głosu do mnie! Wyćwiczenie małych natchnień - to droga do odebrania Ostatecznego Sygnału, który doprowadzi mnie do Prawdziwej Drogi!

   W migawce sennej ujrzałem wsypywanie cukru do octu...to symboliczne ukazanie tego i tamtego świata (przyrodzonego i nadprzyrodzonego). Dodaj do tego Nieprzyjaciela, który cały czas czyha, a wystarczy jedna chwilka, a już leżysz i beczysz!

    Od Boga napływa:

- nie naprawiaj świata po swojemu (wola własna)..."co cesarskie oddaj cesarzowi"!

- czyń wszystko z Moją Wolą ("siedź w kącie, a znajdą cię"). To Mądrość Boża..."Jezu! Jezu!".

   Wskazałem żonie, że Pan Jezus jest z dziewczynką, która podczas religii musi wychodzić z klasy: odrzuconej i opuszczonej! Większość czuje się lepsza. Jezus nie chodzi naszymi drogami...bez Światła nie pojmiesz tego! Zacznij od walki z zachciankami.

    Lech Wałęsa (prezio Boleksław) mówił, że trzeba walczyć, ukazywać kłamstwa świata i nieprzyjaciela! W tym momencie pokazać także własną wielkość!

    Widzę hochsztaplerstwo, obłudę i fikcję! Właśnie spikerka uśmiecha się i przeciąga zapowiedź atrakcyjnego filmu, bo w sąsiednim programie rozpoczyna się ważna dla ludu informacja!

    "Pan mój wie o krzywdzie każdego i wszystkich razem - ja nic nie znaczę! Dziękuję Jezu za ten dzień...to najpiękniejszy dar!" Wierz mi, że każda chwilka życia jest święta!

                                                                                                     APeeL

 

 

13.01.1991(n) Dwunastoletni Jezus...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 styczeń 1991
Odsłon: 290

 

Niedziela Chrztu Pańskiego

    O 5.00 zacząłem odmawiać modlitwę przebłagalną za "brata odłączonego, córkę i wszystkie podobne dziewczyny za które nikt się nie modli. Koją zawołania z litanii do Matki Bożej" "Panno Modra, Święta i Dobra", ale najbardziej podoba mi się określenie "Najświętsza Opiekunko Jezusa".

    Zły podsuwa złość na żonę, a ja przyjmuję czystość i odsuwam opuszczenie Mszy Św.! Napłynęła czystość Św. Józefa! Pustka na Mszy Św. sprawia zrozumienie niewierzących, którzy mają niechęć do Boga.

   W Ewangelii (Mk 1,6b-11) Jan Chrzciciel wskazał, że idzie za nim "mocniejszy", a on "nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym".

    Kapłan dziękuje za posiadanie Prawdziwego Kościoła, a to to oznacza Eucharystię. Nagle jestem nieobecny dla świata powtarzając: "Dziękuję Jezu"! Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu. Trafiłem na czas ciszy tak potrzebnej w tych świętych chwilach. Naprawdę nic się nie działo, jakże święte są te chwile.

   Dopiero jest g. 9.00, a ja już tyle przeżyłem. Podziękowałem za taki początek tego dnia. Nagle zrozumiałem, że przyjście Jezusa oznacza wszechogarniającą miłość, a to dawanie.

- Co mam dawać Jezu?

- Módl się za innych, proś w ich imieniu i przyjmuj cierpienia...tak napłynęło.

    Moja wczorajsza tęsknota ustąpiła, dzisiaj jest dzień odpoczynku duchowego, senność, próby czytania bez żarliwości. Kapłan Eliakim czuł, że mały Jezus jest długo oczekiwanym Zbawicielem.

   W rozmowie padną słowa, że Zbawiciel uśmiechał się...jeszcze nigdy "nie widział takiego u_ś_m_i_e_c_h_u ../../..promieniało z niego coś, czego nie mógłbym nazwać inaczej niż niezgłębioną, wiedzą".

                                                            Józef i Jezus

   Jezus, który wówczas miał 12 lat podziękował kapłanowi za posiłek

- "Dziękuję, kapłanie Eliakimie zdziwisz się, ale Ojciec mój opowiedział mi o tobie i o wszystkim, co ci się przydarzy"...

- Umiesz czytać?

- Skinął głową i przeczytał werset o Mądrości Bożej z Księgi Salomonowej...

    Wówczas zapytałem: czy Ty jesteś Mesjaszem? Ujrzałem jak chłopiec kuli się, jego spojrzenie zasnuło się mgłą, opuścił powieki i zwiesił głowę nad zwojem z którego czytał.

    Przez chwilę miałem wrażenie, że widzę krew występującą mu na skronie. Przeląkłem się, ale było to tylko złudzenie. Nie wiem, jak długo tak siedzieliśmy naprzeciw siebie, rozdzieleni przez stół założony zwojami pism i tabliczkami do pisania.

   Między nami płonęła lampka oliwna o trzech pięknych, jasnych płomieniach, a przez otwarte drzwi wpadało białe światło księżyca. Potem przygotowałem mu nocleg. Zatrzymałem go przy sobie do następnego i jeszcze następnego ranka.

   Wziąłem go ze sobą do świątyni i przedstawiłem innym kapłanom w tym również Kajfaszowi i Nikodemowi. Wszyscy uznali jego wiedzę i mądrość za zdumiewające...

    Nie wiem skąd ten zapis?

                                                                                                                 APeeL

 

12.01.1991(s) Przebicie strzałą miłości...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 styczeń 1991
Odsłon: 298

 

    Na koniec dyżuru w pogotowiu serce zalała strzała tęsknej miłości do Jezusa, a z duszy wyrwało się wołanie: "Jezu, Królu mojego serca, Najlitościwszy Panie, Synu Ojca, który przyszedłeś także dla mnie...nie wiem, Jezu co mam Ci powiedzieć...co mam Ci dać?..nie wiem Jezu?" Trwało to 3 minuty...

    Zbawiciel przychodzi do nas nagle, myli się ten, kto uważa, że Pan Jezus jest tylko w kościele...to my tam przychodzimy do Niego! Tam szukamy ukojenia, a Jezus potrzebuje ukojenia w naszych duszach i odwiedza nas w różnych sytuacjach życiowych.

   Na spotkaniu czterech lekarzy przeczytałem opis zgładzenia Jana Chrzciciela, jest okazja do nauczania, obrony dzieła zbawianie Jezusa, budzenia wiary, rzucania Światła...

    Problem spowiedzi, która jest wielkim darem Boga. Po zawołaniu przez Boga modliłem się kilka miesięcy o odpowiedniego spowiednika. Odrzucenie spowiedzi oznacza odrzucanie skorzystania z Eucharystii.

   Wszystko jest prawdziwe w Kościele Świętym...słuszny celibat, grzeszny kapłan nie kala swojej posługi, nie ma grzeszności w pożyciu małżeńskim, ale niewinność, czystość jest i wstrzemięźliwość są ofiarami (uświęceniem cierpienia).

   Bóg brzydzi się letnimi chrześcijanami...nie wolno zabijać dzieciątek i popierać to. Najgorsi są zamknięci w sercach. Czas obiadu, a tu tęsknota za Zbawicielem, pragnienie bycia w ciszy pustego kościoła z adoracją Monstrancji...pojękuję tylko: "Jezu, Jezu".

    Jakże pojmuję wielkie cierpienia s. Faustynki. "Jezu mój, gdy wezwiesz do Siebie wszystko wokół marnieje, bledną przyjemności. Gdy zawołasz tylko Ciebie słyszę, a gdy spojrzysz nie ma dla mnie świata!"

- Rosół!...woła żona.

   Trwa niejasna sytuacja na Litwie i w Iraku...płynie piękna pieśń o czynieniu pokoju. W moich oczach łzy, jakieś drgnięcie w sercu i ucisk w nadbrzuszu. Duch Jezusa oznacza p o k ó j! Wczoraj w naszym parlamencie płakał min. spr. zagr. Litwy - nic wówczas nie czułem, bo byłem normalny.

   Ta krzywda nie dotyczyła mnie, ale zjednany z Panem Jezusem współcierpię, ta krzywda dotyczy także mnie.  Inna jest sytuacja, gdy krzywda dzieje się mnie - w Duchu Jezusa cieszysz się z cierpienia. Możesz pokazać pogodę w cierpieniu...

   Mam napisać list "miłosny" do kolegi "odłączonego" (Kościół Zielonoświątkowy). Wróciły piękne słowa czytań i tęsknota do Jezusa, a wówczas wszystko chwyta za serce. Kontaktu z Jezusem nie zastąpisz czytaniem, słuchaniem..."cóż to wszystko oznacza bez Ciebie, Panie Jezu?" Pragnę uciec "w cały świat". Moje uniesienie w zamkniętej kuchni przerywa walenie syna (ćwiczy karate), żona budzi się zła i szuka winnego.

    "Panie Jezu mój...naprawdę nie wiem Jezu Najmilszy jak Cię określić? Twoja delikatność, cichość, pokora...Twoje Serce, Boskość, a zarazem małość. Jezu mój Panie wszystkiego! Jezu!

   Nie chcę nic więcej prócz Ciebie. Jezu, Zbawco w Twoich Ramionach każdy znajdzie pocieszenie! Ty dla każdego Jezu masz Serce i czas! Ty nikogo nie odtrącisz i nie zostawisz! Ty z każdego, który zwraca się do Ciebie zrobisz świętego".

   To są sekundowe wybuchy miłosnej tęsknoty, których nie mogę ukoić modlitwą. W ciemności odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego...

                                                                                                         APeeL

 

 

11.01.1991(pt) Pan Serca i Zastępów...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 styczeń 1991
Odsłon: 290

 

   Minęła północ. Przeżegnałem się wodą święconą z prośbą: "Panie Jezu Chryste bądź w ten piątek ze mną". Tuż po północy ujrzałem skomplikowany układ dobra i zła, a także odwrócenie tych wartości dla duszy i ciała oraz odmienność znaczenia śmierci.

    W codziennym życiu nikt tego nie zauważy, nie pojmie i nie zrozumie...

ciało fizyczne i dusza:

przyjemności to "dobro" dla ciała autentyczna szkoda dla duszy

cierpienia zło dla ciała, ale dobro dla duszy

śmierć koniec wszystkiego, wyzwolenie duszy

    Jest oczywiste, że cierpienie nie może być diabelskim krzyżem (nałogi, pragnienie władzy, bogacenia się, używania (grzeszenia), bo "żyje się tylko raz". To prawda, ale wiecznie!

   W śnie miałem pokazane jak "czyta się" duchowo: w jednym błysku czytasz jednocześnie cały zapis: "Pan serca i Zastępów". Przy większej ilość tekstu nie możesz go powtórzyć, tylko niektórzy mają dar pamięci fotograficznej.

  Tuż po wstaniu napłynęło pragnienie czytania Biblii, ale nie mogłem jej znaleźć (chyba nie czas). Przy okazji zrozumiałem cierpienia ludzi, który nie mają dostępu do tej Księgi (w Chinach karzą za jej posiadanie).

   W ręku mam kazania Jana Taulera, wielkiego mistyka średniowiecza, gdzie pada zalecenie do mnie: "strzeż się języka". To słuszne, bo lubię gadać. Zaczynam pracę, ale mam do załatwienia różne sprawy, a odebrałem natchnienie, że: "załatwisz wszystko" i tak się stanie. Nawet zwolniono nas wcześniej z pracy, a w domu zastał mnie list od kolegi ze studiów z Kościoła Zielonoświątkowego (brata odłączonego).

   Kolega nic nie wspominał o Św. Hostii, Czyśćcu (Kościół Zielonoświątkowy). W karetce będę czytał pisemko od niego ("Sługa Boży"). To mąż wybrany przez Boga do wykonywania Jego Dzieła, który posiada Boży charakter.

   To jest: delikatność i skromność, cichość, łagodność, brak rozgłosu, pełnia optymizmu, ufności i stanowczości, brak zniechęcenia, zawsze pełen nadziei, nie wolno rozgłaszać swojego dzieła i czynić siebie wielkim. W swojej posłudze używa Słowa Bożego i dzielnie znosi cierpienie.

   To prawie święty, a niekiedy trzeba powywracać stoły przekupniów w Świątyni Pańskiej, krzyczeć o "grobach pobielanych" i zabijaniu proroków, zdzierstwie i fałszu, itd. To nie do mnie.

   Ja wykorzystuję każdą sytuację do ewangelizacji. Właśnie mówię do personelu w oddziale wewnętrznym...

- Nie ma pani co rozdawać? A uśmiech, dobre i pocieszające słowa?

    Pomyślałem o moim zadaniu życiowym, a myśl uciekła do Adoracji Nocnej i koronki s. Faustyny. Zawołałem: "Panie Jezu pomóż mi w tym dziele"! Jakby na znak na wyjeździe trafiłem do babci z obrazem Pana Jezusa z Sercem w koronie. Dziwne, bo obok był wizerunek "Jezu ufam Tobie".

    Natomiast w książeczce o adoracji będą słowa przepraszające Pana Jezusa. Jakże piękne dzieło rodzi się w ewangelizacji - odpowiednio przygotowywani kandydaci są rozsyłani do ludu (dwójkami, zdani na łaskę i niełaskę.

   Wprost widzę siebie w tym dziele na starość (raczej w formie objazdowego barakowozu). Dzisiaj, gdy to przepisuję (04.11.2022) to pragnienie spełniło się, bo tym barakowozem jest internet przez który trafiam do każdego zakątku na świecie.

   Przebudzony przed północą badam maleńką dziewczynkę, a po śnie zawsze mam dobry humor. Powiedziałem matce, że córeczka obudziłaby się rano i nie wiedziałaby, że jest chora!

   Kolegę zerwano na wyjazd, a to okazja do odmówienia na kolanach mojej modlitwy przebłagalnej (mamy jeden wspólny pokój) za "brata odłączonego" oraz za duszę zmarłego brata ciotecznego. Ponadto poprosiłem Pana Jezusa "o zabranie drażliwości córki" z przelaniem na mnie oraz przekazanie części mojej łaski wiary.

   Dzisiaj przeważał dzień pustki w sercu...w takich chwilach trudno jest się modlić. W wezwaniu do modlitwy mamy pocieszenie i moc odrzucania pokus. W dniach "bez wezwania" nasza moc jest mniejsza, pokusy nawet słabe mają wielka siłę. Modlitwa w tych dniach jest szczególnie cenna - świadczy o naszej wytrwałości. Faustynka opisuje, że trwała w takich dniach przez całe godziny!

                                                                                                                APeeL

 

 

  1. 10.01.1991(c) Jezus w Belwederze...
  2. 09.01.1991(ś) Świt pogodnego poranka...
  3. 08.01.1991(w)  ZA ŁAZARZY...
  4. 07.01.1991(p) Dzień darów...dla żony
  5. 06.01.1991(n) Przyszło na mnie Światło...
  6. 05.01.1991(s) Nie zasłaniał się i nie bronił...
  7. 04.01.1991(pt) Umrzeć dobrze i godnie...
  8. 03.01.1991(c)  Krzyk do Pana Jezusa...
  9. 02.01.1991(ś) ZA SŁUŻĄCYCH INNYM...
  10. 01.01.1991(w) ZA PRAGNĄCYCH POKORY...

Strona 2106 z 2288

  • 2101
  • 2102
  • 2103
  • 2104
  • 2105
  • 2106
  • 2107
  • 2108
  • 2109
  • 2110

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 184  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?