Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

20.01.1991(n) Prześladowcy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 styczeń 1991
Odsłon: 299

   O 3.30 w pogotowiu wypadł daleki wyjazd karetką, a to sprawiło, że drugi raz odmawiałem moją modlitwę, przy okazji wołając:

    "Panie Jezu, Ty znasz moje serce i wiesz, że nie zależy mi na niczym...nie chcę tylko utracić zapisków o Tobie, Jezu. Cóż dają mi kłopoty z włamaniem (przebyliśmy), ale zarazem proszę Cię Jezu o ochronę mojego mieszkania, a w zamian przerzucenie odczuć ludzi, którzy mają niechęć do mnie...niech ja to przeżywam, wszystko każdemu przebaczam.

  Przez ich prześladowanie trafiłem do Ciebie Jezu, oni okazali się moimi dobroczyńcami...taka właśnie jest Mądrość Boża. Panie Jezu, Ty wiesz jakie jest moje serce. Ty, Jezu dałeś wzór jak się zachowywać w prześladowaniu. Jezu mój nie bierz im tego za złe, każda moją złość na nich biorę na siebie".

    W pewnej chwili odczułem wszechogarniającą Miłość Boga Ojca do nas wszystkich. Modlę się, usiadłem na brzegu otwartego tyłu karetki i zastanawiałem się ludzmii, którzy nie chcą służyć Bogu Wszechmogącemu...wolą mieć pana ziemskiego i to za miskę strawy! Nie wiedzą jakimi darami dysponuje Ojciec Prawdziwy!

    Z książeczki popłyną słowa, że żyjemy raz i musimy oddać siebie w ofierze Niepokalanej! Mogą uznać nas za wariatów! Tak, Jezu mój - dla Ciebie mogę zostać wariatem...w zdobywaniu dusz!

    Z wesela przywieziono faceta, któremu wypadł odbyt. Żyjesz i nie wiesz, co czeka cię za chwilkę. Podczas powrotu z dyżuru usłyszałem piosenkę z wesela: "Przy kominku". Napłynął obraz p o k o j u...ognisko domowe, ciepło, dobro. "Jezu mój, Jezu"...

   Wyjątkowo trafię na Mszę Św. o 10.00, a dzisiaj słowo płynące od kapłana wywołało poruszenie w duszy. Nagle zrozumiałem, że jestem lekarzem ciał w których przebywają dusze.

    Padły też słowa o rozmowie z Bogiem czyli modlitwie: módl się sercem, a nie wargami i wsłuchuj się co mówi do Ciebie Ojciec. To jest bardzo trudne, ponieważ potrzebna jest łaska. Nie możesz sam z siebie tego uczynić.

    Kapłan zauważył, że bicie dzwonów kościelnych wielu drażni, dla innych jest obojętne, a garstce kojarzą się z zapraszaniem na spotkanie z Bogiem Ojcem...

                                                                                                                APeeL

 

19.01.1991(s) Białe miasto...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 styczeń 1991
Odsłon: 313

    Wybiła północ, przeżegnałem się, a w tym czasie padnie wiadomość o zniszczeniach na osiedlu mieszkaniowym w Tel Awiwie o nazwie "Nadzieja". To miasto jest pełne białych domów, a "Biały Dom" kojarzę z Domem Ojca Przedwiecznego!

"Panie Jezu, ja już wiem...jak to wszystko mam przekazywać?

 Jezu, wykorzystuj mnie jako narzędzie. Jezu, nawracaj innych przeze mnie.

 Jezu, nie pozwalaj, abym był ważny! Wiem, Jezu, że tylko Twoje Dzieło warte jest oddania

 życia - Ty dajesz wówczas Życie Prawdziwe.

 Przepraszam Cię Jezu za nieprawości moje i ludzi.

 Prowadź mnie Jezu Twoją Ścieżynką"...

    Nawet w tej chwili dostaję pocieszenie: płynie piękna muzyka (country) i smakuje zimne piwo. Wszystko boli, a w sercu moc i radość. Jezus, gdy dotknie nic nie jest trudne! Przeszkody są tylko radością, a zarazem próbą zawierzenie, bo inaczej w naszych modlitwach trwałby koncert życzeń. Wyobraź są, że prosisz o coś...otrzymujesz, a wszystko idzie gładko.

    Po północy "jeszcze raz dziękuję Matko Prawdziwa"...naprawdę płynie to z serca, a demon podsuwa zwątpienie!

- "Przecież istnieje zapis wydarzeń - dlaczego dziękujesz?" Zobacz nadprzyrodzoną inteligencję upadłego Archanioła, bo kiedyś wyznawałem determinizm. Jest oczywiste, że wiele jest ustalone wg Woli Boga Ojca czyli "zapisane" (płeć, ojczyzna, rodzina, itd.). Mamy prosić w różnych "dziennych sprawach", także o ochronę i zamianę cierpień.

    Mam syna i pragnę, aby uczył się, nie robił tego, co nie wypada, oddawał mi szacunek (jak ja jemu) - czy to wiele? To bardzo wiele - on nie odczytuje mojej woli, błądzi, szuka własnej chwały ("chały"). Uniknął należnej dwójki: "dajcie mu nagrodę!"

    W tym czasie trwa wojna, gdzie giną ludzie. Nagle ujrzałem serca walczących: strzelasz z tej strony, bo nie czujesz serca tamtego człowieka. Na dalekim wyjeździe karetką popłynie moja modlitwa przebłagalna: za dusze tych, którzy zginą na wojnie.

    Na miejscu tragedia, ponieważ na polowaniu Szwed zastrzelił omyłkowo kolegę myśliwego. Jakże chciałbym pocieszyć takiego człowieka, rozmawiać z nim o Jezusie i być z nim. Córeczka sąsiadki nie chodzi na religię - podczas lekcji jest na korytarzu lub w świetlicy. Wierz mi, że Jezus jest właśnie z nią, wszyscy są na górze, lepsi.

   20.00 wraca tęsknota do Jezusa. Napływa, abym poczytał o bracie Zenonie Żebrowskim - współpracowniku o. Maksymiliana Kolbe (zakładał Niepokalanów w Japonii). Świętość to spełnianie Woli Ojca...mówił o. o. Maksymilianie. Przecież taką Wolę odczytała także Panna Maryja: "niech się stanie wg Słowa Twego".

    W telewizji pokazują "wieś tubylców", gdzie są już amerykańskie sklepy, ale tam matka wielu dzieci nie ma grosza nawet na gumę do żucia! Jakże bliski jestem sercu tej matki...jak rozumiem jej cierpienia i poprzez nią widzę wielkie dobra jakie spływają na moją rodzinę.

    W tym czasie w kurnej chatce trafiłem na obraz Matki Niepokalanej z otwartymi dłońmi. Mróz, szykują chorą, chodzę po podwórku, miauczy z zimna kotek, ujada pies: "będziesz służył człowiekowi".

    Natomiast w innej płoną drewniane polana, pachnie żywicą, obraz pokoju na ziemi. Badamy dzieciątka, dziadkowie siedzą na lepce...jakże chciałbym tutaj rozmawiać o Jezusie.

                                                                                                           APeeL

18.01.1991(pt) Pomoc Boga w małym...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 styczeń 1991
Odsłon: 291

     Bliskość Dziecięcia Jezus w Żłobku, a Szatan w śnie zaprowadził mnie pod wysoki krzyż z kukłą niewiasty wygiętej w męczeński sposób. Zerwałem się z krzykiem! Nikt nie odbierze nam radości jaką niesie Dzieciątko w żłobie!

    Dzisiaj czeka mnie ciężki dzień i nie wiem jak wszystko się ułoży. Ponownie padłem na kolana: "Matko pomóż" (chodziło o złożenie nowym mebli z ich ustawieniem oraz wyniesieniem starych).

    Zgłosił się deklarujący pomoc, wszystko w kwadrans z zabraniem starych, które dadzą radość jego żonie. Napłynęło natchnienie, że "wszystko będzie dobrze, ale zły będzie przeszkadzał". Jeszcze armatura do zmywaka. Kupiłem nowy zestaw, wracam, a Belzebub proponuje piwo (tylko jedno). Ostrzeżony, dziękuję Matce Bożej i wybieram opcję, że "po pracy".

    Szafki wyniesione, dziury połatana, ściana pomalowana, nowe meble postawione, a podłoga posprzątana - wszystko na 10 minut przed przybyciem żony! Jej reakcja: to zachwyt. Nawet mnie pocałowała z tego powodu.

    W dziękczynieniu podjechałem pod "mój" krzyż z lampkami, gdzie z radością przeżegnałem się! Dlaczego ciągnie mnie do tego miejsca? Jest tak dużo krzyży? Zdziwisz się, ale Pan Jezus jest przy głównej trasie, ale opuszczony...nawet leżał kilka dni powalony z przełamaną na pół wielka metalową figurą.

    W drodze powrotnej wstąpiłem do faceta w "ludzkiej budzie". Podarowałem mu opał, piwo i wędliny...był wyraźnie w lepszej kondycji, mógł już poruszać się po pomieszczeniu. Nie wolno nic niszczyć: coś, co jest bez wartości dla nas sprawia innym dużą radość. To wszystko sprawia Mądrość Boża.

    Zobacz jak ważne jest kierowanie się delikatnym i natchnieniami...przecież tą drogą wszystko udawało się Józefowi i Maryi. W ten sposób chronili Dzieciątko, które Herod chciał zamordować! Wracam zadowolony, kieszeń pusta.

   Napływa: "nie masz pieniędzy, ktoś daje ci kredyt, zwracasz później...czy ty dałbyś innemu większą pożyczkę?" W sklepie bez mojej prośby otrzymuję na "kredyt" pakę mandarynek .'Teraz można wypić piwo i spokojnie składać stół i taborety. Wszystko budzi moje zdziwienie z wdzięcznością! "Panie Jezu, wszystko, co piękne jest od Boga! Dziękuję Matko!".

   Jakże Bóg Ojciec i Pan Jezus sa hojni...mogą obdarować każdego. Przecież cały świat i wszystko jest Stwórcy. Dzień kończy się radosnym zmęczeniem...to efekt spełnionego dzieła z pomocą Bożą!

                                                                                                         APeeL

 

17.01.1991(c) Płacz z powodu niewinnych ofiar wojny w Iraku...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 styczeń 1991
Odsłon: 291

    Dzisiaj, gdy przepisuję to świadectwo (07.11.2022) trwa okrutna wojna na Ukrainie (po agresji Federacji Rosyjskiej)...właśnie oddziały elitarne Putina zostały zmiażdżone na moście paletowym.

   Wówczas, na dyżurze w pogotowiu po północy obudzono mnie...do pacjentki w ambulatorium. Jeszcze nie wiedziałem, że jest to czas pierwszej wojny w Iraku. "Pustynna burza" w Zatoce Perskiej z odbiciem Kuwejtu i napadem na Irak (2 sierpnia 1990 – 3 marca 1991).

    Ze względu na przeziębienie otrzymałem kilka dni zwolnienia, które przeznaczę na zakup nowym mebli. Mam je schować w garażu przed żoną, a później wszystko złożyć. Tak się stało w ciągu godziny. Podziękowałem Panu Jezusowi za pomoc.

    Teraz oglądam relację z wojny w Iraku. Wśród żołnierzy USA jeden miał wygląd Araba. Łzy zalały oczy, a ból przeszył serce z powodu bombardowania i niszczenia Bagdadu. Tak właśnie płakał Pan Jezus nad niszczona Jerozolimą, a ja teraz jestem wśród tamtych ludzi, w ich sercach.

    To bracia po jednej i drugiej stronie, tak jak obecnie: "Jezu mój! Najmilszy Panie! Jezu!" Około południa żołnierz nakłada innym (kantyna) jedzenie, a w moim sercu pojawili się żołnierze z JW, gdzie pracowałem jako lekarz. To przecież zwykli ludzi, ojcowie rodzin.

    W tym czasie lotnik amerykański mówi, że widział niezwykły widok: zapalone światła miasta i rozbłyski wybuchających bomb! Ponownie moje serce zalała rozpacz, bo to są moi bracia...starcy, niewiasty i dzieci. Chociaż żołnierz mówił o staraniach, aby było mało ofiar wśród ludności cywilnej. Wróciło Jeruzalem nad którym płakał Pan Jezus.

    W złożeniu mebli pomógł specjalista, a ja ujrzałem ewidentną pomoc Matki Bożej...to Jej dar dla żony za wytrwałość w Roratach. Ona sama nie znosi takich napięć, a wówczas przeszkadza.

    Po wszystkim powiedziałem jej, że "Bóg nagradza nas w różnym czasie i w różny sposób...nie ma schematu, zaskakuje sprawiając większą radość. Ponadto od pomagającego dowiedziałem się, że po godzinie nie byłoby już tych mebli.

   W TVP pokazano wioskę w której św. Jehowy zniszczyli kapliczkę. Cała społeczność była oburzona na matkę z dzieckiem (św. Jehowy), a je wiem, że w tej chwilce Pan Jezus jest przy niej! To niepojęte, bo Jezus jest z nią, a nie z pełnymi nienawiści wieśniakami, którzy powinni paść na kolana z głośną modlitwą...za naszą jedność.

                                                                                                                   APeeL

 16.01.1991(ś) Kolęda...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 styczeń 1991
Odsłon: 310

   W śnie ujrzałem szkalujący opis mojej osoby, którego dokonał jakiś wróg. Zdenerwowany szedłem długim korytarzem, na końcu którego stało trzech mężczyzn, którzy na mój widok powiedzieli: "uciekajmy".

    Przestraszony przeżegnałem się, a żona od Boga przytuliła się do mnie! "To strachy na Lachy", bo w pracy - już od jej początku - mam wielka radość. Tak jest, gdy masz prawidłowe powołanie. Dziwne, bo dwie "pierwsze" babcie marudziły, ale pocieszyła mnie obca 75 - latka, której nie chciałem przyjąć!

    Przekazała mi symboliczny sen z Dniu Zmarłych, gdy znalazła się w ciemnym pokoju ze jaśniejącą smugą światła. Ja przezywam podobne sytuacja na Mszach Świętych, gdy w odpowiednim momencie przez witraż do mojego zakątka w kościele...wpada wielki strumień światła słonecznego. Ja wówczas traktuję to jako Światłość Bożą!

   Pacjentka kontynuowała doznane przeżycie senne: w oddali, w szarym i mglistym terenie ujrzała niezliczone rzesze ludzi! Wskazała na dusze cierpiące w Czyśćcu, które czekają na nasze modlitwy i cierpienia zastępcze. Rodziny budują im grobowce, stawiają kwiaty i lampki...dla własnej przyjemności.

- Proszę rzucić palenie, bo umrze pan w nałogu...

- To prawda, bo widziałem umierającego w szpitalu, który był nieprzytomny, ale ręką dawał znak, aby poczęstować go papierosem. Podano mu, zmarł po dwóch dniach.

- Teraz pacjent skarży się na utratę smaku i węchu...ogórek i ciastko - podczas jedzenia - mają ten sam smak. Brak smaku (aguezja) to wielkie nieszczęście, ponieważ w cudzie stworzenia ciała jest to czujnik (poza przyjemnością jedzenia) braków w ustroju. Coś ci szkodzi, ale przy braku tego składnika (minerał, witamina) zjesz normalnie. Nie przestrzegaj żadnych diet (chyba, że są związane z chorobami)...kieruj się smakiem.

   Drugim fatalnym objawem jest brak węchu (anosomia) wyobraź sobie, że nie odróżnisz zapach smrodu od drogich perfum, nawet nie wspominam o zapachu pieczonego ciasta, itd. Ja wszystko widzę w ramach łask Boga. Przyczyną są infekcje dróg oddechowych (dzisiaj, gdy to przepisuję, listopad 2022)...jest to covid,

   Na obiedzie przypomniałem go sobie, bo podano gotowaną kiełbasę typu "płyty wiórowej" - naprawdę przydałaby się utrata węchu i smaku! Pacjentka wręczyła mi wielką czekoladę. Podziękowałem jej ze słowami, że ..."przekażę ją biednym w pani imieniu - i tak się też stanie, bo po niej babcia podarowała mi dwa słoiczki grzybków. Wręczyłem jej czekoladę i rozmawiamy o Jezusie.

    Wykorzystała moment mówiąc, że wnuczki chętnie słuchają jej nauk, ale boją się opowiadania o Męce Jezusa (małe dziewczynki). Proszę opowiadać im o 12-letnim Jezusie. Pacjentka wyszła,a łączność z Jezusem dalej trwała, prawie chciało się płakać, a natchnienie sprawiło, aby pomodlić się za kapłana Eliasza i jego syna Arystobula. Minęło prawie 1979 lat, a zapiski przyniosły mi radość, bo istnieje możliwość modlitwy za tego kapłana.

    Pragnę modlitwy, ale już pędzimy do wypadku (14.30). W szumie karetki pędzącej na sygnałach wołałem: "Panie Jezu proszę Cię o łaskę miłosierdzia dla syna kapłana Eliasza. Dziękuję za te zapiski, bo z nich mogłem dowiedzieć się o Tobie...Ojcze nasz".

   Poprosiłem też Zbawiciela o łaskę dla kapłana, który dzisiaj odwiedzi mój dom (kolęda). W wypadku był poszkodowana szczupła Rumunka - jakże chciałbym rozmawiać z nią o Bogu i Jezusie, bo wszyscy ludzie są mi braćmi!

    W ostatnim momencie zdążyłem na spotkanie z kapłanem w moim domu: jakże piękna jest modlitwa za dom i domowników! Nie wiem dlaczego, ale jednym tchem przekazałem kapłanowi pewność, że wszystko jest prawdziwe w naszym kościele. Poprosiłem, aby mówił o duszy, natchnieniach od Boga i demonów...zdziwił się, że działają z duża mocą w kościele!

    Dalej trwała łączność z Jezusem, a ja w szumie pogotowia znalazłem się pod moim krzyżem z lampkami i dalej trwało pragnienie mówienia o Zbawicielu! Nawet z tego powodu wdałem się w dyskusję z niewiernym kolega lekarzem, a nawet wrogiem naszej wiary.

   W natchnieniu napłynie, że "wszystko mu przekazałeś, nie wolno dyskutować z takimi, ale modlić się za nich, przecież sam taki byłeś". To wielka prawda, bo za mnie modliły się pacjentki, nawet zamawiały Msze Św. w różnych Sanktuariach!

    Na ten moment w telewizji amerykańskiej pięknie śpiewają: "Czyńcie pokój", ale wojna jest pewna. Jak się okaże błędna, bo nie mieli bomby atomowej. Moje oczy zalały łzy, a serce zalał ból, bo widzę normalnych ludzi z problemami jak nasz, a nie będą mieli wody.

   Przed laty w pożarze hotelu pielęgniarskiego spłonęła koleżanka: były zwęglone w objęciu. "Jezu mój przyjmij dusze tych dziewczyn, szczególnie ratującej oraz dusze kolegi dyskutanta (kłócącego się z napadaniem na naszą wiarę). Przypomniał się tez nauczycielka spalona w baraku z zakratowanymi oknami!

    Wyobraź sobie taką chwilę...padasz na kolana, modlisz się z krzykiem, wszystko wszystkim przebaczasz i prosisz o przebaczenie...chwaląc przy tym Jezusa, który czeka na nas z rozpostartymi ramionami!

   Wyszedłem z łóżka i upadłem na kolana. "Panie Jezu przyjmij, proszę w Swoim Miłosierdziu tę pielęgniarkę i tego dobrego młodego człowieka oraz wszystkich zmarłych pracowników pogotowia, a także wszystkich, którzy budowali tę przychodnię". Proszę Cię Jezu o pokój na świecie, tam, gdzie możesz go uczynić.

   Proszę Jezu, pomóż temu z zimnego pomieszczenia. Przepraszam, że nie poszedłem tam wczoraj wybierając własny, ciepły dom. "Ty, Jezu pokazałeś jak trzeba umierać...co trzeba mówić, być ufnym do końca życia...spokojnym i cierpliwym". Popłynęła moja modlitwa przebłagalna!

    Rano będzie zamówiona Msza Święta w intencji zmarłych pracowników pogotowia, którą ofiaruję dodatkowo za te pielęgniarki i kolegę lekarza...

                                                                                                        APeeL

 

  1. 15.01.1991(w) Nie wolno zapalać świata...
  2. 14.01.1991(p) Ocet z cukrem...
  3. 13.01.1991(n) Dwunastoletni Jezus...
  4. 12.01.1991(s) Przebicie strzałą miłości...
  5. 11.01.1991(pt) Pan Serca i Zastępów...
  6. 10.01.1991(c) Jezus w Belwederze...
  7. 09.01.1991(ś) Świt pogodnego poranka...
  8. 08.01.1991(w)  ZA ŁAZARZY...
  9. 07.01.1991(p) Dzień darów...dla żony
  10. 06.01.1991(n) Przyszło na mnie Światło...

Strona 2105 z 2288

  • 2100
  • 2101
  • 2102
  • 2103
  • 2104
  • 2105
  • 2106
  • 2107
  • 2108
  • 2109

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 198  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?