Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

31.12.1990(p) SYLWESTER Z PANEM JEZUSEM...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 grudzień 1990
Odsłon: 870

    Tuż po obudzeniu w sercu popłynęły tzw. Godzinki, które nuciłem…normalnie to nie udałoby się. W moim mieście rodzinnym były „kocie łby” i wozy konne z metalowymi obręczami budziły rano. Codziennie o g. 5.00 tą ulicą przechodził stary człowiek, który śpiewał tą modlitwę ku chwale Matki Bożej.

   Nie wstałem po zaproszeniu do modlitwy, a w naszej niechęci jest milsza Bogu. Dzisiaj jest piękny, prawie wiosenny dzień...wszystkie brudy wyszły spod śniegu. W garażu wypiłem zimne piwo...koniec z piciem!

   Idę odmawiając modlitwę przebłagalną „za tych, którzy nie widzą swojej nędzy”! W środku własnego miasta, w szumie ulicy opanowało mnie uniesienie duchowe...stałem się nieobecny ciałem, skupiony w sercu i pragnący wołać do Boga.

   "Boże,Ojcze Wszechmogący proszę Cię - przez Mękę Twojego Syna - przyjmij wszystkich, którzy nie widzą swojej nędzy...to nie ich wina. Jezu bądź dla nich miłosierny."

   Z wielką radością powtarzam już odmówioną koronkę i w tej chwili Jezus dał mi poznać delikatność Bożą. Nie opiszesz tego stanu, bo kłaniasz się innym z prawdziwą miłością i w wielkim uniesieniu, stoisz tak, aby nikogo nie dotknąć, do żadnej rozmowy nie śmiesz się włączyć i nie słuchasz jej.

   Stan mój trwał jeszcze po modlitwie. Wszyscy są mi braćmi: malutki człowiek z kiełbasą w papierze i brzydka dziewczyna, starzy z różnymi przypadłościami. Ja widzę ich od strony duszy, przecież ciało takie lub inne, nawet płeć nic nie oznacza.

    Gdybym w takim stanie mógł pracować jako lekarz. Wprost widzę pacjenta po ustąpieniu kolki nerkowej...bierzemy się za ręce i radując się chwalimy Pana Jezusa. „Panie Jezu ja wiem, że mam tak czynić, aby moja delikatność była znana...przecież przyznaję się do Ciebie i mówię o Tobie. Ważniejsze od wiedzy jest nasze postępowanie z miłością.

    Dzisiaj marzył mi się wielki wóz - z obrazem Pana Jezusa i napisem „Pan Jezus czeka na ciebie” - w którym krążę po Polsce lub Europie i w nim chwalę Jezusa i Jego Miłosierdzie…

   Po chwilce snu zacząłem przygotowanie do spotkania z Jezusem...tak dzisiaj większość ludzi szykuje się na różne uczty, bale, opijanie starego roku i myśli o północy. My szykujemy się na Mszę św. o 17.00. Musisz zrozumieć, że dla żyjących w Jezusie nigdy nie ma nudy na tym świecie, bo oprócz normalnego życia istnieje duchowe, które wypełnia każdy wolny czas.

   Z Panem Jezusem nigdy się nie nudzisz. Nuda dotyczy ludzi żyjących tylko tym światem. Wolna chwilka, to chwilka na modlitwy - największą rzecz jaką możesz dokonać żyjąc na ziemi. To jest trwałe, wieczne, nigdy nie zostanie zapomniane. Nigdy.

   Nagle zrobił się pośpiech...posłuszeństwa odmówił młynek do kawy i nie chciał zapalić samochód: Co robisz dla Mnie rób spokojnie, bez pośpiechu i nerwów, nic co się wydarzy niech cię nie dziwi! Jakże to prosta rada: przecież wielu w moim przypadku klnie i nie idzie do kościoła. Nawet miałem taki impuls („koniak”)...ładnie zakończyłbym ten rok!

   Zawołałem w myślach: „Jezu pomóż”! Znalazła się pomoc, a radość sprawiły płonące lampki na krzyżu. Dopiero w kościele zauważyłem, że „spogląda” na mnie Jezus Miłosierny! Zważ na próby jakie musi mieć każde dzieło Boże...dopiero teraz zrozumiałem, że dzięki s. Faustynie stoję pod obrazem „Jezu ufam Tobie”.

   Zarazem napływają pokusy - piękna przepaska we włosach stojącej przede mną kobiety, przemawiam w telewizji na temat Jezusa, a w kościele wyjaśniam pochodzenie obrazu „Jezu ufam Tobie”...

    Po zawołaniu o pomoc do Pana Jezusa napłynęło delikatne drżenie w duszy, a ta sama przepaska nawet nie zatrzymuje wzroku…

                                                                                                                                     APeeL

 

 

 

30.12.1990(n) Atak szatana na moją rodzinę...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 grudzień 1990
Odsłon: 916

 Świętej Rodziny

    Napłynęły koszmary senne, a ja po przebudzeniu zapytałem:

- Panie Jezu jaki jest sens takiego snu?

- Jak to jaki?...przecież nie przeżegnałeś się!

   To jest sprytna sztuczka Szatana, bo zamiast modlić się...siedzisz przestraszony. Zacząłem odmawiać modlitwę przebłagalną za złodziei, którzy buszowali podczas snu w moim mieszkaniu. W tym czasie napływały „dobre myśli”: pielęgniarka z dobrą energią, wymiana pieniędzy i podsunięte pytanie o Janosika: „czy można okraść znanego bogacza i oddać to biednym?"

   Po przyśnięciu nie poszedłem za obrzydliwym snem, ale natychmiast odwróciłem to: muszę przyjąć Eucharystię za córkę, bo narobiła brudów! Idę w ciemności do kościoła, próbuję odmawiać modlitwę przebłagalną, ale znowu jestem zalewany „dyskusją wewnętrzną”. Opisuję to, bo ludzie traktują wszystkie myśli jako swoje, a są podsuwane przez Bestię!

   Nawet zawołałem: „Jezu wybaw mnie od samego siebie!”...to chyba droga do ś w i ę t o ś c i ! W kościele dowiedziałem się, że dzisiaj jest Św. Rodziny...to wyjaśniło napad Złego na córkę, którą skłócił z żoną.

   Teraz stoję i „wołam” do s. Faustynki (nawet ujrzałem jej twarz), do małej Tereski i Jana Bosko: „uproście u Jezusa, Maryi i Boga przebudzenie mojej córki”. To jest ciężki bój duchowy, który jest opisany w książce: „Klaskajcie w dłonie!” Larry’ego Tomczaka...

  Wychodzę z kościoła, a już podbiega pacjent („zobaczył lekarza”). To była zmora...uciekałem ostentacyjnie przed takimi. W tym czasie moje serce wołało: „Matko Prawdziwa, Biała Gołąbko, Ty najlepiej znasz nasze cierpienia, bo byłaś przy zamęczeniu Syna.”

   Idę i płaczę, bo przeważa we mnie dusza i czystość. Modlitwa w takim momencie ma wielką wartość. Pokój zalał serce i zrozumiałem, że wszystko trzeba przekazywać Jezusowi! Przecież sam nie poradzę sobie z Szatanem, który sprawił szum w domu, krzyki i specjalnie puszczaną głośną muzykę. Ta walka duchowa jest opisana w książce  „Pod słońcem szatana” Georges'a Bernanosa .

    W końcu córka uciekła do koleżanki i nie nie poszła do kościoła. Telefonicznie poprosiłem ją o to, bo dzisiaj jest wspomnienie św. Rodziny...”czy mam cię prosić na kolanach? Przy moim świetle robisz błąd, muszę ci wskazywać prawidłową drogę, bo wybierasz ciemność!"

- Może pragnę wybrać ciemność? To cóż, że mi to później pokażą?

   Podczas słuchania kolędy „Cicha noc, święta noc"...łzy popłynęły z oczu i z zapiskami s. Faustynki uciekłem do kuchni. „Jezu mój! Czy Ty też płakałeś? Wiem, że sprawiła to śmierć Łazarza. Wiem, że nadal płaczesz nad każdym, kto Ciebie odrzuca („umiera jak Łazarz”). Panie mojego serca, cierpienie przyciąga do Ciebie, nigdzie nie znajdę ukojenia. Jakże cierpiałeś widząc moje zaćmienie! Ty, Jezu rozumiesz moje cierpienie z powodu zaćmienia córki!"

   Przez 30 lat mojego dojrzałego życia raniłem Pana Jezusa - teraz mam to pokazane! Na ten moment s. Faustynka opisuje przybycie Pana Jezusa do furty...w postaci biednego młodzieńca i wyraża mój stan duchowy: „Z tęsknotą patrzę w niebo /../ do Ciebie Boże, rwie się serce czyste /../ Kiedyś się skończy moje wygnanie /../. "

   Wstąpiłem do brata z zapytaniem: „nie byłeś dzisiaj w kościele?” Dzień kończy się czytaniem o istnieniu siedmiu miłości do Pana Jezusa, a jutro rano zawołam za psalmistą: "Boże, Boże mój do Ciebie się zrywam o świtaniu” (Ps, 62,2)...

                                                                                                                           APeeL 

29.12.1990(s)) ZA UBLIŻAJĄCYCH PANU JEZUSOWI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 grudzień 1990
Odsłon: 842

    Nagle odwiedził mnie Pan Jezus...nastąpiło „delikatne” drgnienie w sercu: tak, jakby ktoś powiedział: „oto Jestem”. To jest zapraszający ruch ręką dostojnika: „proszę, chodź ze Mną, odpocznij!” Nigdy nie ma w tym nachalności. Serce rośnie w sekundzie (już nie jesteś samotny), ale jest zalewane tęskną miłością!

    Z tego powodu uciekłem do kuchni, bo syn „walił na aparaturze”, żona sprzątała, a córka była zamknięta w swoim pokoju. Ja w tym znalazłem się przy Panu Jezusie w koronie cierniowej, bo wielu wciąż wbija ciernie Zbawicielowi.

   Jakże chciałbym znaleźć się przed wystawionym Najświętszym Sakramentem! Mogę to uczynić w myśli (odległy kościół), ale przeszkadza szum. Spotkanie z Jezusem może odbyć się w każdym miejscu, ale wówczas pragniesz „pustyni" i ciszy jaką mamy w nocy.

    Pan Jezus wie o tych cierpieniach, bo Sam przez nie przechodził. „Jezu mój, najmilszy Królu Świata przybądź z ciszą i pokojem.”

   Wiem, że nie wolno mi narzekać, ponieważ w tej chwili wielu umiera w szumie szpitalnym. „Ty, Jezu także konałeś przy bluźnierczych okrzykach otoczony wrogami Twojej Świętości. Jezu mój, prawdziwy Pasterzu mojego serca - daj mi Twoje Serce...niech kona tak jak Ty za ten świat."

   „Przepraszam Cię Jezu za ten szum w domu...za głośną muzykę syna, za krzyki i także mój krzyk! Ty, Jezu nigdy nie krzyczałeś! Ty, Jezu nigdy nie złościłeś się! Ty, Jezu nigdy nie spojrzałeś nienawistnie!"

   Przypomniało się nienawistne spojrzenie matki, której syn - zawieziony przeze mnie do szpitala - zmarł. Spotkaliśmy się w domu pogrzebowym cmentarza, gdzie właśnie załatwiałem sprawy zgonu naszej córeczki. W jej oczach wyczytałem: "widzisz, dobrze ci tak - to za mojego syna!”

   „Panie Jezu przepraszam Cię za to nienawistne spojrzenie. Jej syn nie umarł z mojego powodu, bo Ty go powołałeś. Matka Twoja, Jezu nie miała nienawiści do złoczyńców, którzy Ciebie linczowali. Matka Twoja dała przykład! Każde Twoje Słowo było Święte!”

    Dzisiaj mam wolny dzień, ale widzę jakim darem jest praca! Ilu ludzi jest na wózkach, na łóżkach lub bez pracy i nudzi się...dziękuję Ci Jezu za dar pracy!” Nagłe ukochane kobiety pokłóciły się. Smutny opuściłem dom szukając ukojenia. Wystarczyłaby piwniczka...to byłoby dobre miejsce do modlitwy!

    W kiosku kupiłem książeczkę „Jesteś nieśmiertelny” z naukowymi dywagacjami! Po co sięgać tak daleko, wystarczy iść za Jezusem - wówczas uzyskujesz Prawdziwą Nieśmiertelność! Zimno, wiatr, brudno, szaro, błoto...oto ukochana ziemia! „Jezu,mój! Przyjacielu otwórz serce mojej córki - niech poczuje Twoją Miłość, proszę Cię Jezu!"

    Nagle żona krzyczy bez powodu...teraz na mnie. W smutku, ale bez złości wyszedłem z domu. „Panie, Ty znasz moje serce”. W jednej sekundzie zrozumiałem ból i osamotnienie Jezusa, który zbliża się do ludzi z wielką delikatnością, cichością, a spotyka ubliżanie i krzyki!

   „Jezu mój, Panie Najmilszy Twoja delikatność jest karana w każdej chwili. Gdzie mogę iść? Gdzie mogę być sam? Zimno, wiatr...napływa „garaż”. Oto siedzę w garażu, w samochodzie - cichutko, ciepło, samotność, spogląda na mnie Jezus z pięknego obrazka. Płynie modlitwa przebłagalna za wszystkich ubliżających Jezusowi.

   „Boże Ojcze Wszechmogący proszę Cię - poprzez Miłosierdzie Syna Jezusa - nie karz wszystkich, którzy odwracają się od Ciebie...obmyj ich w Swoim Miłosierdziu...proszę Cię!” Cała modlitwa jest przerywana pokusami myślowymi: „wódka, karty, miłostka.” Och, jak tutaj dobrze. 

   Przysnąłem na sekundkę, a pojawiła się piękna twarz kobiety...z bardzo bliska. Całkiem spokojny wróciłem do domu. Nadeszło natchnienie, aby w Nowym Roku dążyć do świętości...

   Córka w złości uciekła z domu. Przez godziną dwa razy odbierałem złość jej serca. Zacząłem modlić się za nią, wyświęciłem jej pokój i zrobiłem krzyżyk na jej głowie (zdjęcie): „Panie odmień jej serce.” 

- Tylko ja nie mam gdzie uciec!...mówi żona.

- Zawsze możesz do Matki Bożej!

    W filmie, który oglądają całe rodziny pokazano sceny seksu. W moim stanie nie możesz tego oglądać. Nie możesz, bo wstydzisz się sam siebie, bo wiesz, co oznacza czystość...czystość Jezusa. Zacząłem czytać „Dzienniczek” s. Faustyny, gdzie były słowa o Panu Jezusie...może dlatego Szatan tak szalał dzisiaj w moim domu?

   Pan Jezus przekazał, że trzeba dokonać dzieła, które będzie trwało do końca świata...jest to głoszenie Miłosierdzia Bożego! Tam też było wyjaśnienie sensu naszych upadków, które powodują zwracanie się ku naszemu Zbawicielowi...

                                                                                                                      APeeL

28.12.1990(pt) DROGA DONIKĄD...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 grudzień 1990
Odsłon: 992

      W nocy gdzieś wędrowałem, a po przebudzeniu przypomniał się chrzest moich dzieci, które biegały po kościele! Wpłynął na mnie brat („letni katolik”) zapytaniem: „dzieci nie ochrzciłeś?” Wówczas - po nagłej śmierci rocznej córeczki - obraziliśmy się na Boga Ojca!

    W ten sposób skrzywdziliśmy dwójkę następnych dzieci. Jaki jest związek pomiędzy odrzuceniem Sakramentu Chrztu na ich życie i życie całej rodziny?

   „Panie Jezu, Jedyny mój Panie! Ty, przez Swoją Mękę otworzyłeś Niebo. Jezu mój, Skarbnico Dobroci, który Jesteś i Żyjesz ze mną...spraw, aby Miłość Twojego Serca płynęła stale ku mojemu.”

   Już dużej córce zwróciłem różaniec, który złośliwie nam oddała (pamiątka Pierwszej Komunii św.): „gdzie dojdziesz bez różańca?...jest to droga donikąd!" 

    W barze piwnym wykorzystuję sposobną chwilkę i rozmawiamy o duszy, piekle, niebie, losie ludzi, o Bogu, Jezusie i naszej wierze. Prosty człowiek odpowiada, że „Czyściec istnieje, tam jest cierpienie związane z grzechami na ziemi...".

   Podchodzą znajomi, zapraszają, a wśród nich był chłopiec za którego się modliłem, aby nie pił. Powiedziałem mu wprost: znam problem twojej matki, modlę się za ciebie, abyś nie pił!"...uciekłem. Zły ma niezłe próby - przecież całkowicie skompromitowałbym się z moją modlitwą!

    Matka Boża przekazała nam broń przeciw Szatanowi (różaniec), bo Bestia daje ludziom prawdziwą do zabijania. Na ten moment czytam słowa s. Faustynki: w każdej chwilce naszego życia trzeba odczytywać delikatne natchnienia Woli Bożej. Jakże wypływa to z mojego serca.

   Nie pojmiesz tego wszystkiego rozumowo. W sprawach Bożych jest to przeszkoda. Na nic nasz rozum bez Światła Bożego! Trzeba stać się osłem, aby pojąć Tajemnice Boże... 

   Przed wieczorem nadszedł czas rozdrażnienia: brak ciszy, krzyczą pod oknami, ktoś wali w ściany, telewizja, trzaskanie drzwiami. Zamknąłem się w kuchni - wchodzi córka... "Jezu zmiłuj się!” Jakże nie szanujemy świętej ciszy. Nawet spacer nie daje ukojenia.

    Teraz czytam o Agapie - obrzędowej uczcie religijnej. Tak było u pierwszych chrześcijan. Wracamy do tego, ale wątpliwość budzi dzieleniu się chlebem podczas odprawianej Mszy św.! Zapewniam każdego, że Eucharystia nie wymaga żadnych „ulepszeń”. Forma fizyczna jest mniej istotna, ale nasz Biały Chleb ma być podawany przez kapłana..."niech nikt tego nie dotyka!"

   Moje serce przeszyła „miłosna strzała”. Zakryłem twarz gazetą i siedziałem tak „odgrodzony” od rodziny oglądającej telewizję (nie mam własnego pokoju). Nagle "ujrzałem" taką Agapę, ale duchową... ponad parafiami, może ogólnopolską. Boję się tylko fałszywych chrześcijan - tego nie wyzbędę się do końca życia. 

   Myśl uciekła do Pana Jezusa - Prawdziwego Przyjaciela i Towarzysza, który nigdy nas nie zawiedzie! Wiedz jedno, gdy nie ma Go przy tobie (w trudnych chwilkach życia)...stoi troszkę dalej i czeka na to co uczynisz? To sprawia Jego delikatność, cichość, dobroć i opiekuńczość...

   Czuję, ze Pan Jezus stawia na mnie! Ja jeszcze nie jestem pewny siebie i nie odpowiedziałem na Jego pytanie: „Czy chcesz oddać życie za Mnie?"…

                                                                                                                    APeeL  

27.12.1990(c) ADORACJA NOCNA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 grudzień 1990
Odsłon: 1033

    Przed snem poprosiłem, aby Pan Jezus zbudził mnie w nocy...tak się stało o 3.30 po energicznym szturchnięciu przez żonę. Dziwne, bo właśnie szkoliłem kogoś w sprawie Adoracji Nocnej…

   Wstałem, zapaliłem maleńką lampkę, a w tym czasie za oknem szalał wicher...

- Ty jesteś Moim przyjacielem, który modli się w ukryciu własnego mieszkania. Moje Serce błogosławi to.

- Zapal światło adoracji.

- Wielu jest unoszonych wichrem próżności

- Czuwaj z Moim Sercem, a Ja, Jezus przyjdę do ciebie w godzinie twojej śmierci, zakończysz życie na Moim Sercu...

    Napłynęła postać ojca Mateo (1875-1960) kapłana katolickiego ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi, apostoła Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa w rodzinie.

   Dzisiaj mam wolny dzień...po napięciach duchowych, ale przychodzą chętni na wizyty domowe, którym mówię, że „Pan dał mi wolne na wypoczynek od chorych”. W ręku znalazła się wczorajsza butelka z alkoholem, której nie mogłem odkręcić...otwarta!

   Mam napisać do Kongregacji ds. wiary w Watykanie, ale demon wywołał w naszym mieszkaniu wściekłą awanturę...zaskoczenie to straszna bron! Niepotrzebnie zabrałem głos, a na ten czas otworzyłem książeczkę bł. Henryka Suzo (1295-1366) i przecierałem oczy ze zdziwienia:

- Nie unoś się na nikogo gniewem, dopóki ktoś nie zechce ci wykłóć oka!

- W radości i cierpieniu trwaj tak niewzruszony jak kości zmarłego!

- Jeśli chcesz posiąść Boska mądrość musisz najpierw stać się osłem!

   Padłem na kolana i zawołałem: „Panie Jezu, wiem, że w tym wszystkim trzeba uciekać do Ciebie...Ty, Jezu znasz naszą nędzę.”

    W ręku mam książkę „Ukryty Władca” Wilsona w której autor błędnie zakłada, że wszystkim rządzi nadświadomość. Na żadnej stronie nie ma nic o Bogu, Jezusie, Duchu Św. i o duszy! Jak wielkie może być zaćmienie rozumu ludzkiego! To dziwi, bo właśnie on napisał „Całun Turyński".

   Niektóre przykłady śmieszą - oto dwoje bliźniąt...żyją oddzielnie, ale przechodzą te same zdarzenia. Dzisiaj, gdy to przepisuję (31.01.2018) mamy przykład bliźniaków Kaczyńskich. Autor tłumaczy to telepatią! Trzeba stać się osłem, aby pojąć Mądrość Bożą! Czy Stwórca, nie zakładał, że będziemy to badać?

   Zainteresowało mnie tylko spostrzeżenie o pisaniu książek: autor czeka, wszystko spływa z góry, a on tylko to rejestruje! Tak jest u mnie z „duchowością zdarzeń”…

                                                                                                                                     APeeL

 

27.12.1990                                Kongregacja d/s Wiary W a t y k a n

   Uprzejmie proszę o przeanalizowanie moich uwag dotyczących tworzenia nowego Katechizmu Kościoła Katolickiego. Podczas pracy nad tym dziełem Bożym - trzeba cały czas pamiętać - o prostym człowieku szukającym Pana Jezusa.

  Ja musiałem sam dochodzić do wiary poprzez książki, a wiernym zostaje książeczka do nabożeństwa. Biblia z językiem proroków jest trudna do przebrnięcia. Proszę przyjąć tą prawdę i wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Moje propozycje:

1. Biblia jest środkiem do naszego Zbawienia...nigdy celem. W chwili obecnej świętość tej Księgi niekiedy przeszkadza. Istnieją w niej fragmenty niezgodne z drogą wskazaną przez Pana Jezusa. Czytanie tekstów ze Starego Testamentu (niekiedy dziwnych i niezrozumiałych) zasłania Pana Jezusa, a przecież samo Jego Imię wywołuje łzy!

2. Czy z czterech Ewangelii nie można ułożyć jednej...z zaznaczeniem tego! Co naprawdę przeszkadza? Nie jest dostatecznie podkreślany łącznik obu Testamentów (Mojżesz - ziemia obiecana i Jezus Ziemia Obiecana). 

3. Trzeba podkreślać istnienie duszy nieśmiertelnej, bo większość wierzących swoją śmierć kojarzy z zakopaniem, grobem i nicością. Nawet kapłani pytani o duszę odpowiadają...jak św. Jehowy, że „w Biblii nic o tym nie ma.”

4. Trzeba też podkreślać istnienie złych sił niewidzialnych, bo większość wierzących uśmiecha się na słowo Szatan, który kojarzy się ze śmiesznym stworem mającym rogi i kopyta. To przecież upadły Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji.

5. W wyznaniu wiary i zawołaniach są dziwne słowa: „umęczon /../ ukrzyżowan, umarł i pogrzebion” i „On to, gdy dobrowolnie wydał się na mękę”...zamiast słowa Pan Jezus. Konsekracja jest szczytem Misterium i żaden pośpiech nie ma uzasadnienia, kapłan powinien ważyć słowa...

   Prosiłem o podkreślenie, że Bóg jest sędzią miłosiernym, a akty cnót Boskich są infantylne i nie ma tam wzmianki miłości miłosiernej. W Pacierzu nie ma przykładowej modlitwy do Pana Jezusa: „Panie Jezu Chryste, mój Zbawicielu, który cierpiałeś za mnie Mękę: pomóż, prowadź, poradź, zawsze ze mną bądź” (jako sugestia).

   W tym wszystkim, co proponuję jest jeden cel: trzeba stworzyć książeczkę, która będzie zawierała podstawy naszej wiary jasno wyłożone dla niewierzącego. Z tej książeczki powinien mówić Pan Jezus...od pierwszej do ostatniej strony.

   Jeżeli Kongregacja d/s Wiary poszukuje zwyczajnych ludzi do oceny nowej wersji katechizmu - zgłaszam się. Niech Duch Św. prowadzi w tej trudnej pracy. Serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowia...

 

  1. 26.12.1990(ś) BIAŁA GOŁĄBKA
  2. 25.12.1990(w) DZIECIĄTKO JEZUS W MOICH DŁONIACH
  3. 24.12.1990(p) PRAWDZIWA RADOŚĆ...
  4. 23.12.1990(n) SERCA KOCHAJĄCE BIJĄ JEDNYM RYTMEM
  5. 22.12.1990(pt) DYŻUR Z MATKĄ BOŻĄ
  6. 21.12.1990(pt) ZA PRZYNOSZĄCYCH NADZIEJĘ
  7. 20.12.1990 (c) ZA ZJEDNANYCH CIERPIENIAMI DUCHOWYMI
  8. 19.12.1990(ś) Ty, ja i Jezus...
  9. 18.12.1990(w) W życiu modlitewnym nie ma wolnego...
  10. 17.12.1990(p) UPADEK PO POJEDNANIU Z BOGIEM...

Strona 2109 z 2288

  • 2104
  • 2105
  • 2106
  • 2107
  • 2108
  • 2109
  • 2110
  • 2111
  • 2112
  • 2113

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 232  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?