- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 300
Nigdy nie wiemy, co może nas spotkać. Wczoraj o 22.25 oglądałem reportaż opisujący śmierć ks. Niedzielaka i Suchowolca (dali niespodziewanie i specjalnie o tej porze, aby zmylić telewidzów).
W mieszkaniu ks. Suchowolca był spalony obraz Matki Bożej i figura Pana Jezusa. Lud płakał rzewnymi łzami, gdy w odkrytej trumnie leżały zwłoki ks. Niedzielaka. W tym czasie płynęła pieśń "Ojczyzno ma". Młodzież grała i śpiewała: "Wystarczyła ci uboga sutanna". To była niespodziewana kula duchowa, która całkowicie poraziła moje serce.
Po przebudzeniu wróciły wczorajsze przeżycie duchowe...z poczuciem bolesnej łączności z Panem Jezusem i Matką Bożą. W tym momencie muszę zauważyć, że spikerka i realizatorzy po filmie w piękny sposób w ciszy przetrzymali piękną planszę.
Teraz po wyjściu żony padłem na kolana z wołaniem za morderców księży: "Jezu przyjmij w Swoim Miłosierdziu ich dusze. Przez to Mądrość Boża pokazuje ich czyn i ogrom dobra...odwrotnie do Złego. W czasie tej modlitwy napływały delikatne przeszkody...tak działa Szatan, który poprzez "dobro" pragnie oderwać nas od modlitwy za morderców, którzy żyją i mogą się nawrócić. Bój toczy się szczególnie o takie dusze...
1. Pomyślałem o książce, która opisuje klasztor trapistów...
2. Po chwili znalazłem się przy grobie ks. Jerzego Popiełuszki oraz na galerii tego kościoła, gdzie jest wiele ciekawych rzeczy.
3. Natchnienie chciało wyciągnąć mnie "na miasto"...
Wróciłem do modlitwy: za morderców księży i znalazłem się przy Panu Jezusie na ulicach Jerozolimy oraz podczas Jego konania na Golgocie (wisisz na krzyżu trzymany przez 3 gwoździe)!
Teraz ból ścisnął serce, a oczy zalały łzy z pojękiwaniem: "Jezu...Jezu. Ty, Jezu Najświętszy Kapłanie zostałeś tak właśnie zamordowany! Ile Dobra Wiecznego płynie z tej Męki!"
W wielkiej jasności ujrzałem Mądrość Bożą, która z tych mordów wyzwala wiarę, modlitwę, miłość w sercach takich ludzi jak ja. Wstąpiłem do pustego kościoła, gdzie dokończyłem modlitwę. Chodząc po mieście czyniłem dobro:
1. Proszę odczytać swoje powołanie...w rozprowadzaniu książek służących modlitwie będzie pan miał przeszkody, także materialne. Tutaj trzeba zawiesić krzyż...proszę w wolnych chwilach czytać Ewangelię, nie kryminały.
2. Przy kiosku doradziłem matce maluszka, aby kupiła mu książkę "Z Jezusem w życie", a ona z radości dotknęła mojego ramienia.
3. W tym czasie znalazłem legitymację, którą odesłałem właścicielce...
4. Podarowałem wielką torbę kwiaciarzowi
5. Zreperowałem drzwi na klatce i w piwnicy.
6. Nawet w pokoju zniosłem fochy żony...dokonałem zlecone zakupy.
Demon podsunął ponowne dobro "mówiąc", że "Pan Jezus był zwykłym człowiekiem z wielkim darem wiary wtedy krzyżowali...poddał się w imieniu tego, co głosił, bo wielu było fałszywych proroków".
Trwało to 10-20 sekund, później idziesz w rozmyślania. Czy mam to zapisywać? Rano znalazłem cytat: "lepiej czynić dobro - niż pisać", ale w sercu wiem, że muszę to zapisywać. Może ktoś będzie chciał określić moją osobowość - więc opiszę sam siebie:
"Stwórca zmieszał ogień z wodą...ciało typu menadżera (zachowania A) pełne chwały własnej, pomysłów, lubiące zjeść i wypić...z duszą, która obudzona wolno wypełnia się Miłością Jezusa - zdrowieje! Wiem już w jakim kierunku muszę iść i co oznacza świętość ("masz być takim, jakim chciałby ujrzeć cię Ojciec")!
Teraz otwieram książkę: "Dziennik z klasztoru trapistów", gdzie czytam rady dotyczące modlitwy, raczej dla mojej żony, która nie ma czasu na modlitwę, a pragnie tego...
1. Ustal stały święty czas na modlitwę i uznaj to za najważniejsze zadanie (wyjdź od znajomych, gdy nadejdzie ta pora).
2. Po pewnym czasie stwierdzisz, że modlitwa jest równie ważna jak wszystko inne, a uzyskasz pokój serca i przestaniesz przejmować się różnymi problemami, których i tak nie można rozwiązać.
To dobre rady, ale dla ludzi, którzy życie duchowe uważają jako dodane do życia fizycznego (zewnętrznego). Dla mnie życie duchowe jest Życiem Prawdziwym, a cała reszta dodana. Ponadto do modlitwy serca muszę być zaproszony, bo ustna nikomu jest niepotrzebna.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 376
W porannej ciemności i mrozie napłynęło zaproszenie na Mszę św. ("msza"), a po moim braku reakcji do modlitwy ("modlitwa"). Wybrałem ciepłe łóżeczko, rozmyślania o niczym i spanie.
Natomiast po wstaniu serce zalała niechęć do spraw duchowych oraz modlitwy. To są straszne chwile, teraz wiem jak wielka jest nienawiść niewierzących i wrogów Jezusa. Każde ich drgnięcie w stronę wiary wywołuje wściekłe ataki Szatana...
Dzisiaj muszę jechać do rodziców, a po drodze zabiorę z serca potrzebujących podwiezienia. Dziwne, bo przepisuję to 06.11.2022 i właśnie prosiłem Boga Ojca o pocieszenie kierowcy, który zlitował się nade mną, gdy stałem w ulewnym deszczu za Krakowem.
1. Z rogu ulicy zabrałem zziębniętą kobiecinę (-12 stopni Celsjusza), spuchniętą i obolałą z powodu choroby zęba. Z natchnienia zacząłem moją modlitwę przebłagalną za kapłanów, ale płynęła z ust, a nie z serca...takie wołanie do Boga Ojca i Jezusa nikomu nie jest potrzebne. Nie ma mocy, nie dociera do Królestwa Bożego i nie daje ukojenia modlącemu się. Zarazem przypomniałem sobie prośbę, że przekazuję cześć mojej wiary córce.
2.Teraz zabrałem staruszka, który miał usuniętą krtań. Mówiłem do niego, że wielu ma doby głos i przeklina, a nawet złorzeczy Bogu i Matce Bożej. Tacy nie mają poczucia daru jakim jest normalna mowa i to, że głosem trzeba cały czas chwalić Pana!
To wszystko wyjąłem z jego serca, bo przytakiwał pojękując z kiwaniem głową. Poprosiłem, aby w myślach modlił się za "przeklętników".
Po krótkim pobycie u rodziców, wykonaniu ich zdjęć i zjedzeniu tłustej kaczki wracałem zadowolony.
3. Trafił się następny "łepek", ale już młody i obładowany tobołami, któremu powiedziałem, że ma pomoc od Matki Bożej. Ludzie uważają, że Matka Boża pomaga tylko przez cuda! A to działania w dwóch wymiarach;
- duchowym (natchnienia, myśli, wyjaśnienia, itd.)
- materialnym (poprzez innych ludzi, sploty zdarzeń, itd.).
Młody człowiek z chorą duszą wysiadł, a ja przypomniałem sobie, że matka ziemska wskazała mi miejsce, gdzie wykonuje się figury Matki Bożej. Wykonawca dodaje do gipsu specjalny składnik...dlatego są białe i piękne oraz mają wytrzymałość.
4. Z następną pasażerką rozmawialiśmy o Czyśćcu. Przekazała, że zamawia Msze Św. za przebywające tam dusze. Miała nawet symboliczny sen, gdzie pokazano, że przeogromne tłumy czekają na nasze wspomożenie...tam była tylko maleńka budka, gdzie załatwiano pojedyncze osoby!
Tutaj ciekawostka, bo Malgasze - tubylcy na Madagaskarze - w ich religii co 3-5-7 lat dokonują ekshumacji zwłok. Pięknie wówczas śpiewają i chwalą Pana swego.
Ja w tym czasie zawołałem: "Jezu mój, Ty wyzwoliłeś lud ziemski od takich kłopotów (wydatki przy tej czynności), a Tobie Jezu tak mało ludzi woła Alleluja...tak mało cieszy się z tego wyzwolenia!"
Ja jestem na początku nawrócenia i już wiem, że nie wolno mi milczeć...dla świętego spokoju, aby jako lekarz nie narażać się. Po otrzymaniu tak wielkiej łaski jest to pragnienie duszy.
Przypomną się słowa św. Pawła: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii”, który swojemu uczniowi Tymoteuszowi, biskupowi przypomniał: „Zaklinam cię na Boga i Chrystusa Jezusa, głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, wykazuj błąd, napominaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością” (2 Tm 4, 1-2).
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 290
21.00 nagłe zamieszanie - przyszli ludzie z wódką i jest gra. Wiem, że Jezus mi pomoże, bo "nie wolno mi pić!" Tak się stało - wygrałem i nagły wyjazd. Teraz badam matkę z dzieciątkiem tuż po porodzie.
Zastój pokarmu - pełna pierś kobieca w moim ręku. Krępuje mnie obecność młodego sanitariusza. Gramy w pokera, ale napływa tęsknota za Jezusem...zamykam oczy i modlę się za hazardzistów. Cała modlitwa przebłagalna...w tym czasie muszę zbierać pieniądze, rozdawać karty i nie mogę odejść od gry, bo wygrywam.
W środku nocy zostałem obudzony, przyjmuję to bez zdziwienia, ale wyjazd był dla kolegi (ponownie wzywał jego pacjent). Mądrość Boża! Próba, kręcę głowa ze zdziwienia! "Nie będziesz miał wyjazdu" - otrzymujesz wyjazd, czy wątpisz? Czy się ociągniesz zdziwiony? Po chwilce widzisz: "mówiłem ci, że nie będzie wyjazdu!"
Powie ktoś "jakieś głupstwa", ale wyobraź sobie, że takie natchnienie dotyczy poważnej decyzji! Wyobraź sobie prezydenta, który kierowałby się takimi "głupstwami". Ile dobra mógłby uczynić?
W tym momencie jasno widzę, że Jezus nic nie zabrania, ale idąc za Nim nie możesz już "normalnie" żyć! Wielu rzeczy nie możesz już robić...to jest "słodka niewola" w przeciwieństwie do "diabelskich pęt".
Teraz na ławeczce przed pocztą prowadzę szermierką słowną z lokalnym poetą. Powiedziałem mu, że: "sami nic nie znaczymy, bez czynienia Woli Boga Ojca nie może pan uczynić prawdziwego dobra, a to oznacza modlitwę za swoich wrogów! Zwykli ludzie też czynią dużo dobra, ale nie jest ono przeniknięte mocą Boża. Z wszystkiego wyzwolił nas Jezus...szczęścia na ziemi pan nie znajdzie, proszę nie kochać tego życia, bo już pan umarł!"
Rozstajemy się, pragnę powiedzieć mu coś dobrego...czekam, a napływa: "Niech Dobry Jezus będzie z panem!" Ścisnąłem jego rękę - podziękował za moje życzenie. Coś dobrego odczułem w sercu - on stał mi się nagle bardzo bliski.
- Panie doktorze, dzień dobry...wyrzuciłam już tego Lenina! Dziwne, ale jeszcze niedawno ta ciężko schorowana pacjentka (stan po operacji serca) trzymała na ścianie swojego stanowiska pracy wielki obraz Lenina.
Dzisiaj pokonałem siebie, schowałem butelkę "Poloneza"...i trafiłem na spotkanie modlitewne, gdzie były piękne wiersze-modlitwy! "Jezu mój, kto potrafi stworzyć coś takiego, co przeszywa moje serce...to Twoje działanie i Ducha Świętego".
W jednej sekundzie zrozumiałem, że ja jestem "przybranym synem Jezusa". Jezus przesyła dobroć, miłość i pocieszenie do mnie...ja mam to "wszystko przekazywać ludziom".
Dotychczas starałem się "pouczać i pokazywać ludziom błędność drogi i swoje ja" czyli niczym nieuzasadnioną wyższość! Ja mam przekazywać Dobroć, Miłość, Pocieszenie i Moc Jezusa wszystkim, którzy zetkną się ze mną! Poprzez swoją skromność, uniżenie, delikatność, milczenie...poprzez swoją "małość" muszę pokazywać Wielkość Jezusa! Jakże niezbadane są Drogi!
Trafiłem na doniesienie o spotkaniu Jana Pawła II w Częstochowie (sierpień). Z serca zawołałem do Boga Ojca, że ma tak wielkiego wysłannika. Dziwne, bo w tym doniesieniu spotkam zdanie "tym bólem, tym krzyżem", co skojarzyło się z wczorajszym "Bólem krzyża"...jako tematem schorzenia medycznego.
W tym momencie łatwo można wyobrazić sobie scenę powrotu do Jezusa. Idziesz wśród wielu zebranych...jako powracający posłaniec! Nastrój wielkiej świętości, cichy szept, który dobiega do c i e b i e; "czego dokonał, skąd przybywa, jakie są jego czyny?" Czy potrzebna tu wyobraźnia - tak przecież będzie! Dla mniejszych wystarczy pytanie po imieniu: "co przynosisz"? Nawet w tym momencie drży moje serce.
Napłynęła scena spotkania z przedstawicielem ruchu Hare-Kriszna o heroizmie życia codziennego...heroizmie męczenników". Wprost pytam go: czy w tej chwilce jest gotowy oddać swoje życie za swoją wiarę? Nie ma nic piękniejszego na świecie od oddania życia ziemskiego Jezusowi! Jezus oddał Swoje Życie za mnie, pokazał mi Drogę - zrobił to dobrowolnie!
Nie można nic zarzucić, że był przymuszony! Powtórzę: Jezus oddał za nas Swoje Życie dobrowolnie i to z miłości. Jan Paweł II został postrzelony, ale wierzę, że oddałby swoje życie za i dla Jezusa...tak samo jak ja.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 294
W śnie zgubiłem syna, a przez to miałem pokazany lęk Matki Bożej i św. Józefa, gdy nastoletni Jezus gdzieś się zawieruszył. Tak zdarzyło się w Zakopanem, gdy sam wybrał się "w góry", bez grosza i napoju. Spotkaliśmy go później na Krupówkach (główna ulica w tym mieście).
Dzisiaj, gdy to przepisuję syn zaginął nam faktycznie. Na komendzie policji powiedziano, że dorosłych nie szukają, a miał naładowany telefon, który mógłby wskazać jego lokalizację, ale my wówczas nie wiedzieliśmy o tym.
Mam wstać do modlitwy, przeżegnałem się święconą woda z Lourdes z zamiarem podarowania tego dnia pracy Panu Jezusowi, ale wówczas boje się szarpaniny, bo Szatan nasyła różnych chorych, obcych, zrywają do wypadków, a nie mam dyżuru. Trudno sobie wyobrazić, co może się zdarzyć, bo chory może nagle umrzeć...w moim gabinecie lekarskim!
Napływają ludzie z różnymi cierpieniami - także duchowymi. Oto matka poszła na własne dzieci ze skargą na policję, a inna ma wstręt do wszelkich wiar, bo jej syna wchłonęło Harre-Kriszna!
Ostatnia pacjentka informuje mnie jak prawnie rozpocząć "budowę kapliczki", a ja proszę ją w Imieniu Jezusa, aby broniła nienarodzone dzieciątka.
Dyżur w pogotowiu od 15.00...już czeka wyjazd. Pod drodze modlę się i w tym stanie trafiłem do babulińki...ze starociami oraz obrazem "Pana Jezusa w Ogrójcu". Taki był w moim domu rodzinnym.
Teraz muszę przeczytać coś z medycyny, oderwać się od spraw duchowych. Trafiłem na art. "Bóle Krzyża"...czy pomyłkowo napisane przez duże K? - już napływają obrazy Męki Jezusa, wraca scenariusz film, który chciałbym obejrzeć. To później będzie "Pasja"!
W czasie dalekiego wyjazdu jedziemy wolno z powodu straszliwej ślizgawicy! "Jezu mój...pomóż proszę tej matce, ona tak prosiła, tak długo cierpi. Proszę Cię Jezu spraw, abym spotkał się z nim i mów przeze mnie. Jezu zapylam go dlaczego Ciebie nie chce. Przecież Ty Jezu oddałeś Swoje życie także za niego...Ty go wyzwoliłeś wszelkich pęt!
Dalej płynie moja modlitwa przebłagalna. Proszę dodatkowo Matkę Bożą o zmiłowanie nad nękaną przez rodzinę i wielu sąsiadów.
"Najczystsza Matko! Proszę pomóż jej, jeżeli nie można jej pomóc to zabierz ją po połączeniu z Bogiem do Siebie. Daj Matko Światło jej sąsiadom - niech wspomagaja i współczują. Odmień serca wnuczków, które wychowała!
Nagle pojawił się obraz kapliczki: Matka z Głową otoczoną koroną z pulsującymi gwiazdami i mały Jezusek z krzyżykiem (też pulsujący światłem). "Jezu Dobry. Najlepszy Przyjacielu mojego serca. Jezu mój...Jezu".
Nad łóżkiem pacjentki, która od czterech lat leży z porażeniami kończyn dolnych (po upadku z drabiny)...wisi piękny obraz Jezusa z otwartym Sercem. Morze cierpienia. W karetce pacjent jęczy z bólu (ma częstoskurcz napadowy oraz ucisk w nadbrzuszu).
Skręciliśmy do bazy, ekg, zastrzyk, poprawa. Ile radości jest w pomaganiu cierpiącym. Pojechaliśmy do szpitala. W szpitalu, w oczekiwaniu na przyjęcie jasno widzę, że "Moc Pana Jezusa objawia się w słabości"...
Wykorzystuję sposobną chwilkę i nawracam sanitariusza: "Pan Jezus kocha pana bardziej ode mnie!" Widziałem, że spodobało mu się to zdanie. Wytłumaczyłem mu to na matce mającej dobre i niedobre dzieci...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 279
W środku ciemnej nocy zawołałem do Jezusa "Panie Jezu proszę Cię o przekazanie podziękowania Stwórcy za Jego Mądrość i urządzenie tego świata". Nie mogłem spać, zapaliłem lampkę i w dziele Św. Jana od Krzyża przeczytałem, że Mądrość Boża w swoim działaniu nie zostawia śladu...Boga kochaj Jego Miłością!
O 1.30 pędzimy 110 km/godzinę do krwotoku poporodowego. Na moich kolanach kwili niemowlę: "Matko pomóż, wiem, że pomożesz!" W drodze powrotnej ponownie odmawiam modlitwę przebłagalną za niechętnych mi ludzi.
Nie mogłem zasnąć z powodu tęsknej miłości za Panem Jezusem. Słyszę bicie dzwonów, mijam brzydkiego, młodego mężczyznę, a on pozdrawia mnie: "Witam tego, który wielbi Maryję". Zdziwiłem się, bo to nieznajomy...poszedłem za nim, rozprowadzał broszurki o NMP.
To był sen, a jakże zostałem pocieszony. Podczas czekania w samochodzie na zmiennika z radia płynęły słowa pozdrowienia Anioła do Matki, który przekazał Jej posłanie od Boga i zalecił, aby Syna nazwała Jezusem.
Wczoraj i dzisiaj napłynęło, aby do kościoła iść pół godziny wcześniej i tak się stało. W radości szedłem do Domu Pana („ja umarłem, mnie nie ma, bo żyje tylko dla Pana Jezusa”). To sprawiło, że słuchałem od początku modlitwy za zmarłych!
Znamy określenie, że „stary człowiek” czyli nawrócił się, a tu jest zmartwychwstanie Pana Jezusa w moim sercu! Zważ jak niezmienna jest Prawda Boża!Złapała mnie śmiertelna senność...nawet zasnąłem! Tuż przed Św. Hostią prawie jęczałem i nie mogłem nic wypowiedzieć oprócz Imienia Jezusa - tonem błagalnym.
Po Eucharystii popłakałem się zjednany ze Zbawicielem wymawiając Imię Zbawiciela z dziękczynieniem. Pokój, wielki pokój przy pięknej pogodzie narwalem kwiatów dla Pana Jezusa.
Jakże mała jest nasza wdzięczność za obdarowanie, ponieważ uważamy że wszystko nam się należy, że wynika z naszej zapobiegliwości. W sercu pojawiło się poczucie, że Pan Jezus przyjdzie do mnie z Bogiem Ojcem.
Niepotrzebnie wdaliśmy się z żoną w idiotyczne dyskusje ze sfrustrowaną córką, która nie poszła do kościoła i całą swoją ufność złożyła w ręce koleżanki. Normalnie nie wytłumaczysz tego! To zaślepienie podtrzymuje zły duch.
Konstrukcja myślowa jest prosta: "nikt cię nie rozumie i nie kocha oprócz tej serdecznej przyjaciółki, a rodzice nie rozumieją tej przyjaźni, ponieważ nie mają takiej bratniej duszy! Przy tym chodzą do kościoła i tak się zachowują!"
- Córeczko zapamiętaj sobie...czekałem na twój przyjazd (powrót) do domu, wyszukiwałem ci różne podarunki i z matką twoją chcemy dla ciebie prawdziwego dobra...jak nikt!
- Nie masz przyjaciela, to nic nie rozumiesz!
- Moim Przyjacielem jest Pan Jezus!
Usiadłem smutny w ciszy...
APeeL
- 26.01.1991(s) Tylko Jezus ukoi...
- 25.01.1991(pt) Zabijanie niewiniątek utrzymane...
- 24.01.1991(c) Patronka...
- 23.01.1991(ś) Przyjął ciało..
- 22.01.1991(w) Kontrola wewnętrzna...
- 21.01.1991(p) Bądź ze mną...
- 20.01.1991(n) Prześladowcy...
- 19.01.1991(s) Białe miasto...
- 18.01.1991(pt) Pomoc Boga w małym...
- 17.01.1991(c) Płacz z powodu niewinnych ofiar wojny w Iraku...