Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

06.01.1991(n) Przyszło na mnie Światło...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 styczeń 1991
Odsłon: 327

Uroczystość Objawienia Pańskiego

   Zrywa budzik z nachalnym natchnieniem, aby iść na Mszę św. poranną, ale postanowiłem być z żoną o 12.00. Wstałem i przejrzałem wizerunki Matki Bożej z różnych Objawień (wycięte z kalendarza)..."jakże piękna i delikatna jest Jej postać": powłóczyste szaty, piękne włosy, dobro zmieszane z pięknem.

   W kościele lud śpiewał "Lulajże Jezuniu", a siostra wtórowała drugim głosem. Wtuliłem głowę w kołnierz i popłakałem się. Demon zalewał mnie dobrymi rozmyślaniami...tak będzie do końca życia. Odbywa się to do czasu zjednania z Panem Jezusem w Eucharystii.

    Mój ulubiony prorok Izajasz wołał jakby do mnie (Iz 60,1-6): "Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą". Natomiast św. Paweł wskazał na otrzymaną łaskę (Ef 3,2-3a.5-6), która jest dalej przekazywana przez Ducha Świętego synom ludzkim, apostołom i prorokom.

    Podczas Podniesienia pojękiwałem cichutko: "Jezu! Jezu!", a po przyjęciu Św. Hostii wyrwał się krzyk: "Ty, Jezu oddałeś za mnie Swoje życie...przyjdzie czas, że moje oddam Tobie". Jan Paweł II powiedział, że Zbawiciel szedł "obszarpany, pobity, ubrudzony błotem ulicznym, oplwany".

   Nagle zrozumiałem, co oznacza moja nędza oraz moc Jezusa, który mnie wezwał. Usiadłem, głęboko oddychałem ze wzdychaniem, a płacz ściskał gardło z napływaniem mocy.

   Dzisiaj przyjąłem Komunię Św. od kapłana, który zaczął pomagać w podawaniu, ale napłynęło, że: "ważne jest uczestnictwo w Mszy Św. a nie kapłan!" Myśl uciekła do największego człowieka na ziemi św. Jana Chrzciciela!! Widział Jezusa! Chrzcił Go wodą, bo wówczas nie było jeszcze zesłanego Ducha Świętego!

   Kapłan od spowiedzi przechodził linię ołtarza, ukląkł, pochylił głowę przed Tabernakulum...tak trzeba oddawać kult Panu Jezusowi Eucharystycznemu! W serce pojawiło się lekkie drgnienie i obraz Jana Chrzciciela przyjmującego tę pokorną postawę.

   Kapłan w ogłoszeniach przekazał, że zmarł mój pacjent...zrobiło mi się przykro, ponieważ wielokrotnie - podczas wizyt domowych - próbowałem przebudzić go duchowo. Wielka szkoda, bo mieszkał blisko kościoła i tak wiele mógł uczynić dla siebie i innych podczas życia. Teraz będzie częsta Msza św. za zmarłych, bo bogaci. 

   W telewizji amerykańskiej chłopczyk w wieku ok. 10 lat uzdrawiał "mocą Jezusa", a tak uzdrowione kobiety padały! Trzeba się modlić za pacjentów, a nie robić show. W tym czasie zauważyłem krzykliwy głos innego: "nie bać się niczego - Szatan nic nie może zrobić tym, którzy wybiorą na swojego Pana Jezusa!"

    Ja już wiem o tym, ale zarazem mam współcierpienie ze Zbawicielem. Wstałem i próbowałem czytać słowa s. Faustyny, ale człowiek bez łaski wiary nie pojmie tego!

                                                                                                                     APeeL

 

05.01.1991(s) Nie zasłaniał się i nie bronił...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 styczeń 1991
Odsłon: 327

 

   Po brzydkim śnie wiem, że czeka mnie ciężki dzień w przychodni. Padłem na kolana odmawiając moją modlitwę przebłagalną: "Jezu, Jezu, Jezu"! Przeżegnałem się wodą święconą wołając: "Boże przepraszam Cię za wszystkie brudy, które uczyniłem w moim życiu!".

- Muszę zwrócić uwagę dziewczynce ze św. Jehowy, aby nie przychodziła do nas z dorosłymi...mówi żona!

- Padnij przed nią na kolana i powiedź jej, aby nauczyła się modlitwy różańcowej i uwierzyła w naszą Matkę Prawdziwą!

- Nic nie wiemy o jej sercu, ale dyskusja nic nie daje, bo nie może odmienić serca niewiernych! Nikt nie jest wie tego oprócz Jezusa.

   Czy Jezus zasłaniał się przed policzkowaniem...czy szarpał się podczas krzyżowania? Łzy zalały oczy "Jezu mój...Jezu mój"!

- Do śmierci pani nie pochwalę...mówię żartując do rejestratorki wnoszącej plik kart chorobowych, a rano było tylko dwóch pacjentów. Tak jest zawsze w napadzie demona.

   Górnik, 35 lat pracujący pod ziemia opowiada, że często wstydził się swojego zawodu, a bardzo go kochał i jeszcze raz poszedłby pod ziemię. Szatan odwraca wszystko, ciężka praca nie ma uszanowania ("cwaniactwo).

    Teraz prawie płacze usunięta ze swojego mieszkania (przez zięcia). To bardzo dobra kobieta, wierząca, zagubiona. Proszę ją o przyjęcie tej próby z  przystąpieniem w ich intencji do Eucharystii. Zdziwiona usłyszała, że "Pan Jezus nie miał żadnego mieszkania! Jakże pani serce jest bliskie wszystkim wygnańcom".

    Prawie padam w pracy, a właśnie wróciła skierowana do szpitala, bo nie wyraziła zgody na hospitalizację. Natchnienie sprawiło, że mam ją załatwić! Zauważyłem, że na imię ma Maria...ma pani imię Matki Bożej, wszystko będzie dobrze. Podałem jej zastrzyk, zapisałem leki dając odwózkę do domu, a serce zalała radość. Na ostatniej wizycie dostałem "łapówkę" - obrazek P a n a  J e z u s a.

    Na terenach wschodnich trwają modlitwy, tam jest Wigilia. Płynie "Ojcze nasz"! W tym momencie odczułem ciepło i "drżenie" w sercu, które wywołuje łzy. Tylko jęknąłem: "Jezu, mój Jezu".

   Wzrok zatrzymał Pan Jezus Miłosierny z poczuciem, że Bóg zaprasza nas do "pustelni" (eremu), odcięcia się od świata z pokonaniem ciała. Trzeba zapomnieć o sobie i dołączyć do świętego milczenia, a wówczas do naszej duszy przybędzie Sam Bóg i Pan Jezus z Duchem Św.! Najgorsze jest to, że zły wie o tym...

                                                                                                               APeeL

04.01.1991(pt) Umrzeć dobrze i godnie...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 styczeń 1991
Odsłon: 322

 

  Telepatycznie odbieram myśli kierowane do mnie, a chorzy emanują złą energię...szczególnie na dyżurze w pogotowiu. Sprawia to niepokój, rozprasza myśli, uniemożliwia modlitwę. To jest dodatkowe udręczenie zawodowe.

    Z drugiej strony przydatne w odczycie, że żona wraca do domu (mogę nawet określić jej oddalenie). To dzieje się także w nocy: stąd mam sny "do przodu" (nie wiem jaki jest tego mechanizm).

    W snach przemawiał i przemawia do nas też Stwórca. Właśnie po przebudzeniu w wizji pojawiła się figura Pana Jezusa na krzyżu i piękna twarz Matki Bożej. Zarazem napłynęły obrazy kobiet wymęczonych porodami, ale rozradowanych ujrzeniem swojego dzieciątka. Jak pięknie Bóg to uczynił. Zarazem większość z nich nie dziękuje po porodzie Panu Jezusowi. 

    Dzisiaj w przychodni będą przesuwały się osoby mające różne znaki od zmarłych z rodziny.

- Mąż pojawił się w śnie...teraz pani wie (zmarł niedawno), ale wcześniej uśmiechała się pani, gdy mówiłem o życiu po śmierci.

- Do całkowicie głuchego dziadka przybyła zmarła babcia i przekazała mu, aby się przyszykował, ponieważ umrze niedługo i tak też się stało. Rodzina przekazała, że miał pretensją, że nikt nie słyszał tego, co mówiła do niego dusza zmarłej żony!

- Od 15 lat chodzę z różańcem na szyi...to moja ochrona! Jak sobie wyobrażam śmierć? Gromnica i modlitwy, we własnym łóżku! Tak sam pragnę umrzeć, a mówi to moja pacjentka.

   Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (27.09.2022) z kościoła wziąłem ulotkę dotyczącą naszej śmierci. Mamy także Matkę Bożą Dobrej śmierci. Jaka jest śmierć dobra? To ostateczne pojednanie z Bogiem, wizyta kapłana, modlitwy przy zapalonej gromnicy. Często na wyjazdach trafiałem do takich zmarłych.

   Ponadto śmierć ma być godna, ale ludzie chwalą nagłą. Później dziwi upadek z dachu, zasłabnięcie za kierownicą lub w WC odległego miasta, ale najgorsza jest na weselu (psuje dobrą zabawę).

    Mam jeszcze dwie wizyty. Dziwne, bo na pierwszej zetknę się z Panem Jezusem na krzyżu, a na drugiej z Matką Bożą...z nocnej wizji. To drugi dzień w którym jestem ledwie żywy.

    Pan pocieszył odprężeniem, bo w ręku znalazła się książka: "Byli świadkami Jego czasu" Gertruda Fusseneggera. Tam czytałem notatki Arystobula, który osobiście widział Jana Chrzciciela, Jochanana („Jahwe jest łaskaw”). Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia...

                                                                                                           APeeL

 

 

03.01.1991(c)  Krzyk do Pana Jezusa...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 styczeń 1991
Odsłon: 324

 

    Poczekalnia w przychodni i to przed moim gabinetem była  pełna "smutasów", "smętków", "narzekalskich" i "najbardziej chorych" nie znoszących czekania. Od tych ludzi płynęła tak zła energia, że trzęsły mi się ręce, a serce ściskał ból podobny do wieńcowego. 

    Na szczycie rozdrażnienia drzwi otworzył energicznie "czuj-czuwaj" lub "czajkowy"...od czajenia się. Ma sprawę, ale musi wykonać zadanie za które dostaje judaszowy grosz. 

- Proszę tak nie wpadać, przecież mogę całować się z pacjentką!

    Trafiła się też babcia skarżąca się na ciszę i samotność...

- Proszę przychodzić do mnie częściej, najlepiej o tej porze!

    Tłumaczę jej, że swoją samotność powinna przekazywać Matce Bożej, bo ja często proszę o chwilkę ciszy!

    Około 10.00 napięcie "puściło" w jednej sekundzie. Moje serce zostało otwarte i napełnione Pokojem Bożym. Po latach będę wiedział, że jest to działanie Ducha Świętego. Wszystkich przyjąłem kończąc pracę o 16.30. Zmęczenie sprawiło nawet słodycz..

    Nie zdążyłem się przebrać przed dyżurem w pogotowiu, a bezbożny kolega uderzył we mnie fanatyzmem i inkwizycją.

- Tak, jestem fanatykiem Jezusa i teraz mogę oddać za Niego życie!

    Dalej męczył krytyką naszego Kościoła Świętego i wiary z powodu której dzieli się ludzi, a to sprawia wojny! Powtarzam mu to samo jeszcze dwa razy. Zamilkł!

    Nagłe serce zalała wielka tęsknota za Panem Jezusem: "Jezu mój, najmilszy sercu Panie, Ty wołasz każdego po imieniu - kto Ci odpowiada? Jezu! Krzyknij głośniej!"

- Niech spadnie słońce i zgaśnie niebo.

- Niech pęknie kamień i rozstąpi się ziemia.

- Niech rzeka stanie w miejscu.

    "Ciebie Jezu chwali wszystko oprócz ludzi za których oddałeś swoje Święte Życie! Me serce krzyczy, gdy to widzę - co Ty czujesz? Jezu mój mojego serca Gwiazdo, Przyjacielu Złoty i Nieskończona Światłości". To wylało się ze zbolałego serca w kilka minut, a łzy zalały oczy...u mnie jest to znak Prawdy!

    W kurnej chacie badam babcię, a Matka Boża z obrazu patrzy mi prosto w serce - nie do wiary! Czy można na normalnym obrazie namalować śmiejące się do mojego serca oczy? Siostra Faustyna pisała o zjawisku "ożywiania obrazów".

   Zaczynam moją modlitwę za kapłanów, ale demon straszliwie przeszkadza. Dzisiaj (21.09.2022), gdy to edytuję sprawił, że końcówki tego zapisu (dotyczącej obrazu) nie mogłem przenieść (musiałem w końcu przepisać). Nie dziw się, bo moce ciemności mogą szkodzić w naszej rzeczywistości, a Bóg może pomagać, ale trzeba to zauważyć.

    "Jezu! Zmaż ich winy za wszystkie dobra duchowe, które czynią i uczynili. Przyjmij ich Jezu". Nagle poczułem obecność Zbawiciela, a czas jakby zatrzymał się. Trudno to określić, bo w wieczności czas nie istnieje...

   Na ponownym wyjeździe wróciłem do mojego wołania, a bardzo lubię modlić się w karetce. Pod szpitalem chwyciłem twarz w dłonie i tak trwałem oczekując na przyjęcie pacjenta.

   Z natchnienia dodałem litanię do Pana Jezusa, gdzie są słowa: czystość, niewinność, pokora, cichość, milczenie, cierpliwość, uniżenie. To Świętość Świętości"! Popłakałam się...

                                                                                                            APeeL

 

02.01.1991(ś) ZA SŁUŻĄCYCH INNYM...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 styczeń 1991
Odsłon: 321

 

    Po dyżurze w pogotowiu wymęczyły mnie sny...nawet trafiłem do domu rodzinnego, gdzie powiesiła się staruszka. Po przebudzeniu odmówiłem modlitwę przebłagalną za takich samobójców...

    Natomiast w przychodni trafiłem na dzień ciężkiej pracy, ponieważ wielu chorych postanawia w nowym roku "wzięcie się za swoje zdrowie". Tak trafiają na młyn w przychodni, gdzie naprawdę mogą się rozchorować (np. złapać jakąś infekcję).

    Z pracy wyszedłem ledwie żywy o 16.00 - nie miałem siły nawet na odmówienie "Ojcze nasz", ale w sercu miałem poczucie radości z uczynionego dobra. Wszystkim pomagałem, dawałem to, co się należy.

    Jeszcze wizyta domowa, a to zawsze jest chwila wytchnienia. Bardzo lubię odwiedzać domy moich pacjentów, bo to jednoczy nas. Ja jestem obecnie lekarzem katolickim (ciała i duszy). Nie można tego oddzielić.

    Pomijając życie duchowe pacjentów stajemy się lekarzami weterynarii...ja wiem, że zwierzęta mają podobne cierpienia fizyczne, ale pozbawione duszy nie mają cierpień, które znają obdarzeni łaską wiary.

    Pragnień duchowych nie spełnią ziemskie uciechy. Wówczas wiesz, że może to spełnić tylko Bóg Ojciec. Wielu szuka nie wiadomo czego, a to ich dusze żyją w rozterce.

    Nie będę na Mszy Św. (śmiertelne zmęczenie), a po powrocie do domu wzrok padnie na książeczkę z III wizyty Jana Pawła II, gdzie przeczytałem jego słowa, że służenie Bogu to służenie ludziom. Tak, bo łącznikiem jest miłość...

    Można to sparafrazować, że trzeba służyć innym, tak aby podobać się Bogu Ojcu. Tak było z Panem Jezusem, św. Janem Chrzcicielem i tak jest z dążącymi do świętości...

                                                                                                                   APeeL

 

  1. 01.01.1991(w) ZA PRAGNĄCYCH POKORY...
  2. 31.12.1990(p) SYLWESTER Z PANEM JEZUSEM...
  3. 30.12.1990(n) Atak szatana na moją rodzinę...
  4. 29.12.1990(s)) ZA UBLIŻAJĄCYCH PANU JEZUSOWI
  5. 28.12.1990(pt) DROGA DONIKĄD...
  6. 27.12.1990(c) ADORACJA NOCNA
  7. 26.12.1990(ś) BIAŁA GOŁĄBKA
  8. 25.12.1990(w) DZIECIĄTKO JEZUS W MOICH DŁONIACH
  9. 24.12.1990(p) PRAWDZIWA RADOŚĆ...
  10. 23.12.1990(n) SERCA KOCHAJĄCE BIJĄ JEDNYM RYTMEM

Strona 2108 z 2288

  • 2103
  • 2104
  • 2105
  • 2106
  • 2107
  • 2108
  • 2109
  • 2110
  • 2111
  • 2112

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 354  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?