Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

04.09.1992(pt) WSZYSTKO ODDAĆ DLA NIEGO...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 wrzesień 1992
Odsłon: 643

   Zrywa złość żony, ponieważ zanieczyściłem powietrze, a dodatkowo zgubiłem zęby...w pościeli. Zaśmieje się każdy, ale taka jest nędza naszego ciała, które większość traktuje jako ostateczne...zrozum to; ciało ostateczne!

    Teraz zły kusi; "Mszą o 7.30" (zdziwisz się, że tak może być, ale w nieczystości jest to normalne) i "pracą", a dodatkowo serce zalewa zaćmieniem i niechęcią do modlitwy. W takim momencie mogę zrozumieć ludzi niewierzących; oni mają takie dusze i serca.

   Zerwałem się i zmówiłem "Anioł Pański" oraz różaniec Pana Jezusa. Mam mieć wolny dzień, ponieważ wcześniej prosiłem Matkę o pomoc. Nawet zdarzył się pacjent, który pragnie wyjechać do RFN-u...radzę mu to samo, a nawet bycie na Mszy Św.!

   Po dokonaniu zapisów dziennika krążyłem po mieście odmawiając moją modlitwę. Kupiłem róże żonie, a także kwiaty pod krzyż Pana Jezusa, a przez moje serce przepłynęła miłosna strzała wyjaśniająca dobroć Boga. Tego nie można przekazać, łzy zalały oczy.

   W samotni na działce - pod wizerunkiem Jezusa Miłosiernego - popłynie dalsza część mojej modlitwy (droga krzyżowa). Po krótkim śnie "rodzę się innym". Zapaliłem lampkę i zawołałem, aby Pan Jezus "ukrył mnie w swoich św. Ranach przed słusznym gniewem Prawdziwego Ojca. Daj Jezu Eucharystię w godzinę mojej śmierci." Dodatkowo wołałem do Ducha Świętego, a to wyjaśniło poranny atak demona! 

   Jakże pięknie wygląda "mój" przystrojony krzyż Pana Jezusa. Nawet wyrwały się słowa; "Piękny jesteś Panie Jezu" i w tej radości wykonałem zdjęcie wielkiej figury (pękniętej na pół po upadku spróchniałego krzyża).

   W tym samym czasie świat żyje swoimi sprawami...zestrzelono samolot nad Sarajewem z zaopatrzeniem dla oblężonych, kłótnie w naszym Sejmie, gdzie Korwin Mikke pyta dlaczego zniesiono karę śmierci, a rachunek telefoniczny ujawnił rozmowy córeczki, która prowadziła je w skrytości.

   W moim ręku "Słowo Powszechne" z artykułem "Przebaczenie", gdzie okaleczony Orlando z Mozambiku (ucięto mu nos i wargi) wołał do kapłana; "jestem teraz oswobodzony, wolny. Przebaczyłem im!" Łzy zalały oczy, ponieważ w moim życiu nie ma przypadków.

    Teraz w drodze na wieczorną Mszę św. płynie koronka do Miłosierdzia Bożego; za moich prześladowców. "Panie Jezu, Ty przebaczasz w pełni, gdy sami przebaczymy...przyjmij ich Jezu, przytul do Swojego Miłosiernego Serca, daj im zbawienie ".

    W kościele wzrok zatrzymała stacja drogi krzyżowej; Pan Jezus obnażony na Golgocie! Kapłan mówił o przebaczeniu, poruszył dobro i zło, ale nie wspomniał o Szatanie! Św. Apostoł Paweł wskazał (1 Kor 4,1-5); "Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy Tajemnic Bożych! /../ Przeto nie sądźcie przedwcześnie." Do mnie dotarły słowa; sługa Jezusa, bo wcześniej stwierdziłem, że jestem służącym Jezusowi.

   Podczas czekania na Eucharystię popłynie śpiew; "wszystko oddać dla Niego, dla Niego tylko żyć!"...w jednej sekundce wyjaśniła się sprawa zrywania szat z Jezusa! "Och, Jezu mój, Tobie zabrali nawet tunikę...wszystko oddałeś za mnie razem z życiem ziemskim. Jezu mój, Tobie chciałbym wszystko oddać; majątek, siły, wyjść jako Apostoł na ulice dużego miasta!"

   Padłem na kolana i odczułem, że jestem zmiażdżony w ciele. "Niech żyje Jezus zawsze w sercu mym." Wracałem w ciszy, napłynął obraz Ojca Pio, który nie zaznawał ukojenia, a w garażu w moje ręce wpadł stary pamiętnik uczniowski, gdzie były słowa dla mnie; "ten jest twoim przyjacielem, który z tobą cierpi!"

    Takim Przyjacielem jest Pan Jezus, który wie na czym polegają moje cierpienia. Tylko On wie, co oznacza słowo "Pragnę"! Płynie modlitwa dziękczynna za Kościół Pana Jezusa, św. ręce kapłanów podających Ciało Jezusa, za Pana Jezusa, który dał nam pokój, ojczyznę chrześcijan - Królestwo Boże już tutaj, na ziemi!

    Z natchnienia włączyłem radio Kielce, gdzie były rozważanie o wolności. Nikt, nigdzie nie dojdzie w tym poszukiwaniu, bo prawdziwa wolność, to Wolność Boża (oddanie swojej woli Stwórcy)...

                                                                                                                            APeeL

03.09.1992(c) ZA GRZESZNYCH BRACI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 wrzesień 1992
Odsłon: 691

    Dzisiaj jestem oddelegowany do pogotowia. Tuż po moim wejściu zaczęło się zamieszanie (mam szczęście do pracy); pacjent z ciężkiego wypadku i wezwanie do nieprzytomnego. W tym czasie zaczynam moje modlitwy poranne (miałem wówczas taki zestaw)...

  • Do dołu panie doktorze...nic mi nie pomoże, woła dziadek.

  • Czy pan jest św. Jehowy?

   Wczoraj wydałem wszystkie pieniądze i nawet martwiłem się, ponieważ chciałem kupić coś żonie na imieniny. Właśnie obdarowano mnie. Zawołałem za tego dziadka, którego czeka "dół", a właśnie wypadł mały wizerunek Jezusa Pantokratora, który kierowca włożył w kąt lusterka.

- Pan Jezus przypomniał się pana..mówię do kierowcy o poglądach pogańskich, wyśmiewającego moją wiarę i osobę.

   Teraz płynie koronka do Miłosierdzia Bożego za pacjentów przyjmowanych w dniu dzisiejszym; "Panie Jezu, przecież nikt poza Tobą nie przyniesie im ulgi, proszę przyjmij Jezu nie znających Ciebie, wskaż im drogę, daj zbawienie, które zależy tylko od Ciebie. Boże Ojcze Przedwieczny miej miłosierdzie nad pacjentami nie znającymi Pana Jezusa." W sekundowym śnie pojawił się św. Jan Bosko.

   Wśród pacjentów trafiła się członkini św. Jehowy, a z otwartej ulotki popłyną słowa:

    "Dzięki twoim modlitwom ześlę wiele łask dla dusz i ciał, będą nawrócenia. Dusze zatwardziałe zostaną poruszone łaską Bożą! Znów staną się wierne, miłujące Boga. Pan, mój Boski Syn Jezus okaże wielkie miłosierdzie jeżeli dobrzy ludzie będą modlić się za swych grzesznych braci."

    Teraz z taśmy płynie piosenka "Idzie mój Pan", napłynęła potrzebna moc, bo właśnie wzywa mnie kierownik, który bada celowość wydawania przez mnie zwolnień lekarskich wielu ludziom ("jakże trudno być dobrym!"). Zaznaczę, że to był czas wielkiej nędzy spracowanych rolników (często jako "chłoporobotników").

    Płynie Koronka Pokoju, a smutek zalewa serce. Wieczorem trafiłem na Mszę Św. W kościele było kilka osób, ale spotkała mnie radość, ponieważ na ławce leżał maleńki krzyżyk.

   Od Ołtarza św. padły piękne słowa o Eucharystii z wyjaśnieniem całego jej sensu; Pan Jezus trwa wówczas we mnie, a ja w Nim! Dzisiaj dodam, że jest to Ciało Duchowe Zbawiciela, a nie opłatek gryziony jak chleb, bo "bierzcie i jedzcie". Moje serce zalała wielka miłość i poczucie, że Pan Jezus przychodzi do mnie przez święte ręce kapłanów.

    "Panie Jezu obejmij żyjących bez Ciebie, proszę Cię o Pokój w mojej ojczyźnie. Proszę Jezu wołaj do Boga Ojca, tak jak ja wołam do Ciebie. Jezu daj radość z pracy żonie...spraw, aby wszyscy z mojej rodziny zostali objęci Twoją Opieką; żywi i dusze w czyśćcu. Ty, Jezu wiesz, że mój syn może zostać Twoim, to tylko Twoja Wola...ja oddaję go Matce"

    Na ten moment Zły zalał mnie okropnymi scenami z życia seksualnego, a jako pomoc napłynął obraz pierwszej lekcji żony, gdzie dzieci same zaczęły modlitwę w IV klasie! Jakby na zamówienie siostra śpiewała, że "tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię." Nie wypowiesz napełnienia serca po św. Hostii. Poprosiłem Matkę o decyzję, co do wolnego dnia w piątek.

   Teraz stół zastawiony (imieniny żony), a ja mam zawołanie modlitewne. W tej czystości i łasce uświęcającej uciekłem do kuchni i tam popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji wszystkich dusz z mojej rodziny, żyjących i nieżyjących. Jakby na uwieńczenie wręczyłem moje modlitwy siostrze, która odwiedziła żonę.

   Niepotrzebnie piłem alkohol, bo zepsułem ten święty czas! Zamyśliłem się nad swoją nędzą, bo to pierwszy czwartek na pierwszy piątek...

                                                                                                                                   APeeL

02.09.1992(ś) ZA UMIERAJĄCYCH Z PANEM JEZUSEM...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 wrzesień 1992
Odsłon: 644

     Po przebudzeniu w duszy popłynie pieśń: "Baranku Boży, który gładzisz grzech świata"...zważ, że jest to mój charyzmat - mistyka eucharystyczna! Pomyślałem o kapłanach potrzebujących zachować czystość...jest to możliwe po prośbie do Matki Bożej i św. Józefa z białą lilią!

    Z serca wyrwało się: "Ojcze przekazuję Ci moje cierpienie z powodu odrzucania Ciebie przez większość ludzkości". Próbowałem zawołać za Jerzego Urbana, ale ma dobrych "opiekunów" po stronie czarnej! W gabinecie ordynatora (mam zastępstwo) podczas oczekiwania na obchód lekarski...chciałbym paść na kolana i modlić się, ale tylko zawołałem:

"Ojcze Najwyższy dałeś Syna Swego...także za mnie!

Jezus przyszedł i przytulił mnie do Serca, a ja Go zdradziłem!

Pojmano Go, a ja uciekłem!

Biczowano i Poniżano Go, a ja się wyrzekłem!

Niósł Krzyż za moje zbawienie, a ja stałem daleko!

Po podniesiony na Krzyżu - zwątpiłem w Jego Moc!

Przebaczył mi - przebiłem Mu bok!

Przybył ponownie - nie wierzyłem i palcem badałem Jego rany: "Jezu mój!"

    W tym smutku badałem staruszkę, wprost chciałbym przytulić ją i pocieszyć, ponieważ jak większość w jej wieku boi się śmierci. To sztuczka szatana, który wciska ludziom, że najlepiej jest być młodym, zdrowym, pięknym i bogatym. Takim ofiarom wskazuję, że powrót do młodości oznacza wydłużenie naszego wygnania z Nieba!

    Prawie wychodzę, a w sercu mówię "kazanie" do dobrych ludzi: "proszę nie badać Tajemnic Boga Ojca...szkoda czasu, bo zły lubi mocne głowy i zabija nas wątpliwościami:

- a kto stworzył Boga?

- jaką moc może mieć Matka Prawdziwa, która była zwyczajną kobietą?

- dlaczego są wojny i były obozy śmierci, gdzie był tak dobry Bóg?"... 

   Przykro mi, ponieważ większość (90%) jest oszukana przez Przeciwnika Boga o którym nie usłyszysz w naszej wierze!

    Podczas powrotu do domu odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia. "Jezu mój!...jakże cierpisz. gdy to wszystko widzisz! Jakże pragniesz zbawiania dusz...jeżeli ja to odczuwam i cierpię...jak znosisz to Panie? Twoja męka nie ma końca...większość zaćmionych tkwi w swoich błędach aż do śmierci".

  Płynie moja modlitwa, a przy każdej stacji Drogi Krzyżowej prawie omdlewałem. To jest umieranie z Panem Jezusem...żadnym językiem nie wypowiesz tego. Wołałem też do Ojca o Miłosierdzie dla tych ludzi...jako Szymon i Weronika. "Jezu zawołaj do Ojca, tak jak ja wołam do Ciebie w intencji tych ludzi". Wprost przeżywałem przybijanie do Krzyża i nie mogłem wyobrazić sobie Męki Pana podczas podnoszenia Krzyża.

    W modlitwach doszedłem do Słowa Jezusa: "Pragnę", a właśnie trafiłem na opętanego, który przywitał mnie krzycząc do ludzi: "wy...tacy i owacy, wierzycie w Boga? Do Niego się modlicie! Jakby Bóg był to pokazałby wam...tacy i nie tacy!"

    W tej chwilce miałem tak wielką moc, że mógłbym wypędzić z niego złego ducha. Wówczas uczyniłbym kilka razy znak Krzyża głośno wołając: "w Imię Pana Jezusa...w Imię Ojca i Syna i Ducha Św. wyjdź z niego!"

   Nawet pomyślałem, że ten człowiek pojawił się z przyczyny moich modlitw, które przebijały Niebo! Dodatkowo w kościele wrzuciłem kartkę-prośbę do Matki Nieustającej Pomocy: "Dziękuję Matko, że Jesteś! Spraw, aby zaczęto mówić o szatanie - zabójcy dusz ludzkich".

   W czytaniach będą słowa o ludziach cielesnych, których nazywam "ziemianami". Po Eucharystii w cichym kąciku kościoła serce zalała moc, pokój i radość...tego nie można wypowiedzieć żadnym językiem.

    W domu trafiłem na kłótnię żony z córką, a w wyrzuconych gazetach znalazłem artykuł o opętaniu Adolfa Hitlera. To nie było przypadkowe, ponieważ później oglądałem kroniki filmowe Wermachtu: niszczenie, zabijanie jeńców, wieszanie Żydów, pochówek ludzi i zwierząt w jednym grobie oraz bicie pytami spragnionych w obozie na stepie...

    W natchnieniu napłynęło zalecenie, abym włączył się w bój duchowy, co się stanie, a świadczą o tym zapisy dziennika. Popłakałem się podczas przepisywania tego świadectwa (17.08.2021) przy moim ówczesnym zawołaniu: "Panie Jezu zalicz mnie do szczególnie służących Tobie...do Twoich niewolników!"

                                                                                                                          APeeL

 

 

01.09.1992(w) ZA NIEWIERZĄCYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 wrzesień 1992
Odsłon: 810

     Wczoraj czytałem wiersz księdza Jana Twardowskiego; Pan Jezus niewierzących...

chodzi między nami /../

przemilczany solidnie

w porannej gazecie

bezpartyjny

bezbronny /../ omijany jak stary cmentarz choleryczny /../...

    Tuż po wstaniu moje serce zalało pragnienie modlitwy, padłem na kolana i zawołałem: „Jezu ! Ty wszystko oddałeś biednym...daj mi Twoją siłę w czynieniu tego!"

   Po wczorajszym poście (przez 40 godzin spożyłem tylko 3 kawy, trochę owoców i płyny) bez śniadania wyszedłem na Mszę Świętą, ponieważ dzisiaj - oprócz pracy w przychodni - zastępuję ordynatora oddziału wewnętrznego i muszę mieć moc, którą otrzymujemy w Eucharystii!.

    Właśnie św. Paweł mówi (1 Kor 2,10b-16): „/../ myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych /../ Człowiek zmysłowy /../ nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać /../.”

   To wielka prawda, bo ludzie żyjący wg ciała - moje widzenie świata - traktują jako mrzonki. Pan Jezus dzisiaj egzorcyzmował opętanego (Łk 4,31-47), a demon w złości krzyknął: „Wiem kto jesteś! Święty Boży.”

   Łzy zalały oczy, ponieważ ujrzałem Pana Jezusa w świątyni podobnej do naszej. Nie bierz tego dosłownie, bo ja nie mam żadnych widzeń, a zapisuję tylko odczucia duchowe. Zresztą Zbawiciel jest wszędzie i w każdej świątyni jednając się z nami w Eucharystii.

   Dzisiaj zostałem uśpiony brakiem „wdzięcznych” pacjentów, ale na koniec jeden chory...ręką reumatoidalną podał mi 3 dolary! Całkiem zapomniałem o prośbie do Pana Jezusa!

   Nie znałem dzisiejszej intencji, ale zacząłem odmawiać moją modlitwę za grzeszników: zacząłem od personelu przychodni...wędrując w myślach po wszystkich gabinetach z pracującym tam personelem.

Pan Jezus niewierzących

chodzi między nami

czasami się zatrzyma /../ wszystkich nas połączy /../...

   Podczas obchodu w oddziale z wielką jasnością ujrzałem dobro, które mogliby uczynić chorzy przekazując swoje cierpienia (uświęcając). Przecież codziennie mogłaby odbywać się Msza Św. ze wspólnymi modlitwami, a niektórzy są bliscy odejścia do Pana...

  • Jak z moim sercem?...pyta staruszek.

  • Pana serce ma 84 lata...odpowiedziałem.

    Podczas oczekiwania - na badanie urograficzne jednej z pacjentek - pojawiło się pragnienie modlitwy z pracą w hospicjum. Popłynie cz. Bolesna Różańca, a przy „Biczowaniu” zapytałem: „Panie Jezu jak zniosłeś to wszystko?” W poczuciu, że zostało otwarte Królestwo Boże zacząłem wołać za chorych z tego oddziału. 

    „Panie Jezu zanurz każdego z nich w Swoich Ranach i Swojej Krwi...obmyj ich, daj im Zbawienie...Boże, Ojcze Przedwieczny - przez zasługę św. Ran i św. Krwi Najmilszego Syna Swego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa - zmiłuj się nad nimi i ich duszami."

    Wszystko szło sprawnie, tam gdzie mogłem to pomagałem, a gdzie nie to tłumaczyłem:

  • Nie mogę napisać dla pani syna lipnego zaświadczenia, aby otrzymał mieszkanie, ponieważ inny nie otrzyma...

  • Pani martwi się co będzie 1 I 1994 r.? A nie wiemy co będzie jutro! Tak żyją poganie! Przecież Matka Niebieska wie o pani. Teraz ma pani być z dziećmi, a to wielki dar Nieba!

  • Zalęknioną porodem odesłałem do Matki Bożej, bo właśnie wypadnie Pierwsza Sobota, a 08.09. będzie Narodzenia NMP

    W drodze z pracy odmawiam moją modlitwę za spotykanych ludzi, a Święta Agonia Pana Jezusa wypadnie na działce podczas burzy z piorunami. Ile niespodzianek niesie moje obecne życie...jak pięknie miesza się ten i Tamten świat!

   Zły namawiał mnie do kupna alkoholu, a podczas jazdy dał zalecenia...niby moje, abym się skusił! Oszust i kłamca ma moc w podsuwania zła...

    Ten dzień kończy program „Rozmowy z Nikodemem" z pięknymi piosenkami, gdzie padły słowa do mnie: „otrzymałem oczy, abym podziwiał Boga i Jego Dzieło...uczucia, abym odczuwał Jego Obecność...serce, abym Go kochał! Pan Jezus wybaczył mi na Krzyżu, a ja przebiłem Mu Serce!”

    Wrócił wiersz „Pan Jezus niewierzących”...padłem na kolana i wołałem w intencji Jerzego Urbana! Przecież św. Paweł, a także ja byliśmy wrogimi Prawdy. „Jeszcze niedawno też nic nie wiedziałem o Tobie, Ojcze!” Jakby na znak upływającego czasu wybiła północ!

                                                                                                                                 APeeL

 

 

 

31.08.1992(p) WYBIERZ BOGA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 sierpień 1992
Odsłon: 408

   Wstałem wymęczony potami i waleniem w pobliskiej dyskotece, a w głowie zaczyna się bój z natchnieniami duchowymi od demona i ze strony Bożej...

1. trzeba napisać skargę bezpośrednio do wojewody! Przezornie przeżegnałem się...

2. muszę wyrobić sobie plakietkę: "nie jestem szpiegiem"!

    Mój wzrok padł na książeczkę do nabożeństwa, która otworzyła się na słowach; "Gdzie się obrócić mam, już Mnie Judasz wydał. Mój własny Apostoł wrogów na Mnie zwołał". Jak wielkie to pocieszenie współcierpienia z Panem Jezusem! Ja uczestniczę w Jego Męce, która trwa dotychczas!

3. przy wchodzeniu do pomieszczenia będę zaglądał, kto tam jest, aby ujrzeli...ze słowami: "rozpoznałem pana od pierwszego spotkania". 

    Naloty "towarzyszy" przed rocznicą wydarzeń związanych z "Solidarnością". Trzeba zaczynać modlitwy, a demon podsuwa bycie na Mszy Świętej (będę o innej porze). Trzy razy wyświęciłem mieszkanie...napłynęła prawdziwa chęć do modlitw porannych.

    Dzisiaj poszczę w intencji pokoju w Jugosławii...jak wielka to trudność wyrwać się z "wiecznego piekła" (krainy szatana). To wieczne piekło oznacza "raj na ziemi...krainę wiecznej szczęśliwości" czyli ziemię. Zły zniewala większość (bolszewizm) na różne sposoby.

    W moim przypadku nie musi się ukrywać - szuka tylko różnych sztuczek i ma olbrzymią przewagę. Później w ciągu dnia pacjentka powie, że "on na mnie nie działa, ze mną nie wygra".

- Pani przewróci się, ponieważ pomyli nogi, bo tyle wie o Szatanie!

- Do czasu przyjścia następnej pacjentki trwał niepokój, a często tak bywa, gdy ma przybyć osoba "napięta".

    Poprosiłem ją, aby dołączyła z postami, ponieważ wiedzą o w Niebie...nawet zalecili pomoc i pocieszenie, bo pani schorzenia...są gorsze i proszę nie płakać i nie wpadać w zniechęcenie, bo demon wówczas ma zadowolenie, a pani nie wie, ze on jest! Rozpacz to diabelstwo...trzeba uciekać do Matki, prosić o prowadzenie i Jej wszystko zawierzyć!

- Wołać o pokój w sercu, bo to daje Niebo,a on przenika do ciała i daje poczucie zdrowie!

    Podczas śpiewu Michała Bajora zawołałem: "Panie Jezu, Twoje Serce zachęca do walki o każdy dzień życia". Po nim śpiewał Krzysztof Krawczyk: "To co dał zabrał los", a serce zalała tęsknota do Boga Ojca: "To co dał nam Bóg"...

"Ojcze mój !

Ty wszystko dajesz i nigdy nie odbierasz!

Ty Ojcze... Ty, tylko Ty

Ty nigdy nie zabierasz,ponieważ

pragniesz naszej Wiecznej Szczęśliwości"...

   Dopiero teraz pasuje zestaw modlitw ("Anioł Pański", cz. Radosna i Różaniec Jezusa) w intencji pokoju, ale większość pragnie "dobra gipsowych bożków". Łzy zalały oczy i to przy pacjentce.

   "Ojcze! Daj pokój w Jugosławii. Proszę Cię Ojcze. Cóż to dla Ciebie...dotkniesz, a główne figury przewracają się. Tylko Twoja decyzja zatrzyma", ale już ktoś wchodzi i nie mogę dokończyć wołania do Ojca!

   Wprost widzę i jestem na miejscu "Ofiarowania i Odnalezienia" Pana Jezusa z rozradowaną, a później zasmuconą Matkę i Józefem...Jezuska, starca Symeona i dwa gołąbki. Tak narodził się Pokój na ziemi! Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego: "za odrzucających Miłość i Pokój Ojca"!

   Podczas wjeżdżania na działkę zauważyłem leżącą martwą żmiję...prawdopodobnie przejechałem ją przed dwoma dniami, która niezbyt przyjemnie szczerzy paszczę. Wygrałem walkę z sygnałem "piwo"! Popsułem radość pełnego postu...nawet zjadłem dwie gruszki i trochę winogron.

   To już nie to - jakiś delikatny niesmak, który nasiliły pokazane później obrazy z Sarajewa (zbrodniczy wybuch w kolejce po chleb). Całkowicie nie ma nastroju modlitewnego, gadam i nagle zrozumiałem ostatnie "naloty"...właśnie rocznica podpisania umów o strajkach 80 r. Cóż ja mam do tego?

    Trzy razy napływało, aby otworzyć książkę "Szatan istnieje naprawdę", gdzie przywitał mnie wizerunek Matki stojącej na wężu! "Wprowadzę nieprzyjaźń między tobą, a niewiastą, pomiędzy poto­mstwo twoje i Jej potomstwo: Ona zmiażdży ci głowę, a Jej zmiażdżysz mu piętę.

   W czasie nocnej modlitwy pod gwiaździstym niebem popłynie dziękczynienie Bogu Ojcu z prośbami o pokój na świecie!

                                                                                                               APeeL

 

  1. 30.08.1992(n)  NAJWIĘKSZY WŚRÓD LUDZI...
  2. 29.08.1992(s) ZA PRZEŚLADOWANYCH, ABY MIELI CERPLIWOŚĆ ROSNĄCEJ TRAWY...
  3. 28.08.1992(pt) ZA DZIECI ODWRÓCONE OD BOGA
  4. 27.08.1992(c) ZA PRZEWODNIKÓW PIELGRZYMEK...
  5. 26.08.1992(ś) ZA CZCICIELI NMP CZĘSTOCHOWSKIEJ
  6. 25.08.1992(w) ZA CZYSTOŚĆ I ŚWIĘTOŚĆ KAPŁANÓW...
  7. 24.08.1992(p) ZA ZAGUBIONYCH, ABY NIE ZGINĘLI...
  8. 23.08.1992(n) ZA NARÓD ODRZUCONY...
  9. 22.08.1992(s) MOJEJ KRÓLOWEJ...
  10. 21.08.1992(pt) ZA SŁABYCH W WIERZE...

Strona 2100 z 2402

  • 2095
  • 2096
  • 2097
  • 2098
  • 2099
  • 2100
  • 2101
  • 2102
  • 2103
  • 2104

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1829  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?