- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1125
Dzisiaj jest zimno, wieje i sypie śnieg. Jakby na ten moment czytam zapis, gdy w takiej pogodzie staliśmy pod zamkniętymi drzwiami świątyni, a w jej środku siedział już dziadek...
Głośno krzyknąłem; „nie znam was”! Każdy wiedział o co chodzi, bo szeroka jest brama prowadząca do zatracenia, a wąska furtka przez którą wchodzi się do Królestwa Niebieskiego.
Z garstką wiernych i śpiewających Panu przychodzi pochylona przez czas staruszka. Z zostawionej przez kogoś książeczki czytam; „Wielbić Pana chcę, radosna śpiewać pieśń”. Naprawdę takie jest dzisiaj moje serce.
Płyną obrazy z Apokalipsy, wizja sądu i 144 tys. wybranych. Tyle lat przychodzę tutaj, a właśnie dzisiaj wzrok zatrzymało Tabernakulum z dwoma Aniołami Stróżami po jego bokach. Przypomniało się pytanie wnuczka;
- Gdzie mieszka Pan Bóg?...nie wiedzieliśmy, co odpowiedzieć, bo każdy myśli o Niebie
- Nie wiecie?...w tym małym domku, w ołtarzu.
Tak, to prawda, bo tam jest Chleb Życia. To prawdziwe Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa...”jak wielki cud Bóg uczynił, że Swe Ciało w chleb przemienił”.
Dzisiaj, gdy to opracowuję w Tv Trwam trafiłem na papieża Franciszka podczas Konsekracji oraz na podobny moment z Mszy św. w innym kościółku. „Rycerz Niepokalanej”, którego odebrałem na poczcie na ostatniej stronie reklamował wszystko związane z Eucharystią.
Popłakałem się, bo po wczorajszym marazmie z poczuciem bliskości śmierci wróciła Obecność Pana Jezusa. Po wejściu do kościoła wzrok zatrzymała zakrwawiona ręka zasłoniętego Zbawiciela.
Dzisiaj Żydzi porwali kamienie, aby zabić Pana Jezusa za to, że będąc człowiekiem uważa siebie za Boga. Na to otrzymali odpowiedź, że: „choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu". J 10, 31-32
Popłakałem się podczas pieśni po Eucharystii:
„Jezu Chryste, Panie miły, Baranku tak cierpliwy.
Wzniosłeś, wzniosłeś na krzyż ręce swoje, gładząc nieprawości moje".
Głowa bezwładnie opadła mi na kl. piersiową i nagle znalazłem pod krzyżem Pana Jezusa na Golgocie. Ja jestem w lepszej sytuacji od uczniów, bo wiem, że Pan zmartwychwstał i teraz jest w moim sercu, a to sprawia wielką moc. „Jezus, Jezus na krzyżu umiera. Słońce, słońce jasność swą zawiera”.
Wróciłem na drogę krzyżową z dziećmi, którą ofiarowałem za żonę, bo jutro ma urodziny. Podczas rozważań przepływały zdarzenia z czasu naszego małżeństwa, jej umęczenie i cierpienia. Prosiłem Boga, aby wszystkie jej grzechy przelał na mnie, a Matkę Pana Jezusa, aby była przy jej śmierci.
Na zakończenie spotkania ze Zbawicielem proboszcz zaintonował: „O! Szczęście niepojęte, Bóg Sam odwiedza mnie”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1092
Marazm z greckiego to ‘osłabienie, wycieńczenie’. Ten stan najlepiej znają lekarze u pacjentów z zanikiem kory mózgowej, który objawia się otępieniem, a kończy osłupieniem.
Żona wyjątkowo mówiła, że nic jej się nie chce, a w TVN 24 pokazano leniwe niewiasty, które żyją w brudzie. Dzisiaj sam jestem ofiara marazmu fizyczno-duchowego, ale skoncentruję się na stronie duchowej tego ‘zastoju i apatii’.
Przykładem tkwiących w marazmie duchowym są Żydzi, którzy nie rozumieją słów Pana Jezusa, bo biorą wszystko dosłownie i do dzisiaj dziwią się: jak można żyć na wieki? Przecież: „Abraham umarł i prorocy (...) Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Abrahama (...) Kim Ty siebie czynisz? (...) Zanim Abraham stał się, Ja jestem". Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego. Rdz 17, 3-9
W drodze na Msze św. poranną napłynął widok kuli ziemskiej i ludu wyprowadzonego z Egiptu. Wprost ujrzałem podział idący od nieba; na dzieci ciemności i światłości. Ludzkość sama prosi się o unicestwienie.
Już dawno nie byłoby świata, gdyby nie garstka wołających do Boga z różnych zakątków świata. Nasze wołanie powstrzymuje karzącą rękę Boga Ojca. Wystarczyłaby tylko moja modlitwa z serca, bo tak wielkie jest Miłosierdzie Boże.
Przykro, bo w kościele o tej porze jest garstka, a Pan Jezus skarży się w pieśni: „Ludu mój ludu cóżem ci uczynił?”. Oto przykłady dusz dla których wszystko jest ważniejsze od własnego zbawienia:
- natknąłem się na zapraszanego do kościoła, który odpowiedział z wielką złośliwością: „kto się modli, ten się podli”. Zdziwiłem się, bo później przychodził na poranne Msze św. ale szybko wrócił do normalnego życia, a jest w wieku „odlotowym”.
- minąłem regularnie czekających „na mleko prosto od krowy”, kupujących codzienną prasę oraz wyprowadzających pieski.
- spotkałem gasnącego w oczach, który jeszcze niedawno był ważny, a dzisiaj idzie pochylony i ledwie powłóczy nogami...
- przypomniał się kolega, któremu proponowałem zawiezienie do kościoła, ale nie przyjął zaproszenia.
- w tej grupie są też mieszkający blisko świątyni, którzy chodzą do kościoła tylko z obowiązku.
Ja dałem przykład ludzi wierzących, których znam i których "spotkałem" w drodze do kościoła. Nie wspominam o ateistach i wrogach Boga, bo to szalejące oceany.
Mojego stanu nie zmieniła Msza św. wieczorna. Nie miałem najmniejszych przeżyć duchowych i przez cały dzień nie byłem zdolny do niczego. Jest pewne, że cała łaska spłynęła na potrzebujących... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1093
Człowiek, który dąży do świętości swojej duszy przechodzi katusze w obecnym życiu. Nie chodzi o jakieś cierpienia fizyczne, ale o to, że trudno jest pojąć dlaczego ludzie są przewrotni.
Z drugiej strony napłynął czas, gdy byłem człowiekiem normalnym. Sprzedawałem akordeon, który miał zepsute registry. Kupujący zasłuchał się w piękną grę specjalnego grajka. Właśnie kolega lekarz znosi na piętro dywany, aby ukryć zniszczoną podłogę sprzedawanego mieszkania!
Ogarnij przekręcone liczniki w samochodach, domy z fałszywymi dokumentami, a nawet zrywane umowy międzynarodowe. Towarzysze zalewają braci Polaków wyłudzeniami. Płacisz regularnie rachunki i zamiast pochwały żądają zapłacenia "zaległości". To prawdziwy szatański szał...
Wytłumaczenie naszego postępowania jest jedno: to brak miłości do Boga i ludzi oraz świadomości, że żyjemy odkryci. Państwa policyjne angażują większość obywateli do donoszenia na innych, dzielą, wprowadzają nienawiść, dobrze widziane są nękania „tych, co nie z nami”.
Ci ludzie, nazwijmy ich „urbanistami” lub "palikociarnią" nie mają świadomości, że to, co „szepczą w izdebkach będzie głoszone na dachach”, bo Bóg odbiera także nasze myśli.
Ś w i n i a będzie miała lepiej po uboju niż walczący z Bogiem Objawionym! Świnia będzie miała lepiej dlatego, że zgnije lub zostanie zjedzona i będzie chwalona podczas biesiady. Natomiast każdy człowiek ma duszę i nie zostanie zakopany, ale będzie osądzony!
Obudziłem się o 1.00 i dotrwałem do pierwszej Mszy św., ale zaskoczyły mnie "naloty" wciąż wiernych władzy ludowej, które wyjaśniło posiedzenie Sejmu RP. Niezbyt docierały czytania, a Eucharystia przyniosła tylko trochę pokoju.
Tak się zeszło, że dzisiaj przysłano pismo z zakładu wodociągów...przyznali się do wyrządzonej szkody, a teraz zapierają się wszystkiego. Gdzie ludzie mają honor? W urzędzie miasta w pokoju burmistrza urzęduje przewodniczący rady...czyli przedstawiciel ludu!
Po Mszy św. podałem pismo mojej b. dyrektorce, która niespodziewanie opuściła mnie jako mąż zaufania. Lepiej trzymać się z władzą niż bronić wiary i krzyża Pana Jezusa. Nie odpowiedział też umówiony senator Stanisław Karczewski, który jest z PiS, ale kręci się przy warchołach z Izby Lekarskiej.
Wyszedłem i w bólu odmówiłem 3 x koronkę do Miłosierdzia Bożego. W drodze do kościoła spotkałem kolegę, który nagadał na mnie, a teraz pierwszy się kłania. Jak Bóg to wszystko układa?
Bardzo ciężko jest żyć w tym świecie człowiekowi, który idzie Drogą Pańską. W smutku zacząłem odmawiać moją modlitwę w intencji dnia.
Król Nabuchodonozor chciał zmusić wyznawców Boga Objawionego do oddania pokłonu złotemu posągowi i zagroził im wrzuceniem do rozpalonego pieca. Odpowiedziałbym jak oni: „Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu. Jeśli zaś nie, wiedz królu, że nie będziemy czcić twego boga ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który uczyniłeś".
Król zobaczył, że skazańcom towarzyszy anioł, a im nic się nie stało. Wpadł w zachwyt i błogosławił Boga naszego. Dn3 Później wszyscy śpiewaliśmy:„Chwalebny jesteś, wiekuisty Boże” aż się popłakałem...
Pan Jezus wyjaśniał Żydom, że: „Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. (...) Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. (...) Gdyby Bóg był waszym ojcem, to i Mnie byście miłowali”. J8, 31-42
Komuna św. ułożyła się ochronnie. W drodze powrotnej tłumaczyliśmy byłej towarzyszce, że błędny jest kult człowieka w świątyni Boga (zmarły proboszcz uczynił jej wiele dobra). Bardzo trudno jest przekonać kobietę „mądrą” i upartą, ale pozbawioną Światła Bożego.
Cierpienie związane z dzisiejszą intencją trwało jeszcze w śnie, a nawet podczas Mszy św. następnego ranka. W drodze do kościoła odmawiałem moją modlitwę, ale czytania przepłynęły, bo pojawili się towarzysze, którzy przeszkadzają w intymnym spotkaniu z Panem Jezusem.
W głowie miałem wszechobecną przewrotność. Podczas odmawiania modlitwy znalazłem się w sytuacji Pana Jezusa, którego rodacy także śledzili i donosili o wszystkim do kapłanów, a w końcu bestialsko zamordowali.
Dodaj do tego fakt, że Pan Jezus wiedział dokładnie, co z Nim uczynią. Serce rozrywało współcierpienie, a właśnie wypadło: „św. Poniżenie” oraz "Droga krzyżowa” i „św. Agonia”. Nie mogłem się ukoić i wrócić do tego świata, a tu czas śniadania po wczorajszym poście... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1090
Trwa Wielki Post...moje serce pragnie bycia z Panem Jezusem, a w tym czasie lekarze, poganie-barbarzyńcy na rozkaz sił ciemności zapraszają mnie na „badanie” mojej łaski wiary.
To fascynujący proces, bo doszło do starcia tytanów: psychiatrów radzieckich, którzy wiarę traktują jako chorobę (psychozę) ze sługą Pana Jezusa, którego też uznano za chorego psychicznie!
Na Mszy św. kapłan poprosił o modlitwę: „za mających trudne sprawy”, a św. Hostia pierwszy raz załamała się w dół i ułożyła w postaci łodzi (pomoc), a później jako zawiniątko (dar). Po powrocie do domu napisałem prośbę do dyrektorki IPiN w Warszawie...w formie świadectwa wiary. Oto fragment:
<<Dzisiaj, w drodze na Mszę św. w modlitwie poprosiłem Ducha Świętego o natchnieni dotyczące mojej sprawy, bo 22 marca mam umówioną wizytę u prof. Jacka Wciórki.
1) Przed kościołem wzrok zatrzymało wielkie zdjęcie Pana Jezusa niosącego krzyż. To jasny znak, że moje cierpienie mam przyjąć, bo tylko w ten sposób otrzymam pokój w sercu i radość Bożą (nie znają tego ludzie normalni).
2) Nie śledzę kalendarza liturgicznego, ale okazało się, że trafiłem na uroczystość Świętego Józefa, którego poprosiłem także o wstawiennictwo.
3) Wyjaśniło się wielokrotne przesuwanie daty ustalonego spotkania komplikowanej przez nietrafione prognozy pogody...
4) Przestraszyła się i opuściła mnie koleżanka pełniaca role męża zaufania, a nie mogę zgłosić się bez świadka.
5) Zaproponowałem, aby wspomógł mnie senator Stanisław Karczewski z mojego rejonu, ale ostatecznie nie odpowiedział czy przybędzie ze mną. Kolega woli kręcić się przy prezesach Izby Lekarskiej, pisać w „Pulsie” i uwiarygodniać przestępstwa funkcjonariuszy publicznych!
6) Profesor Marek Jarema oraz prof. Jacek Wciórka odpowiadają za bezeceństwa psychiatrów i są stroną w mojej krzywdzie. Z tego powodu nie mogą być obiektywni. >>
Po Mszy św. wyjaśniło się moje unikanie spotkania: to lęk przed psychiatrami. Pragnę koniec Wielkiego Postu spędzić z Bogiem, a nie w tłumaczeniu się dlaczego mam łaskę wiary.
Po wysłaniu pisma radość Boża zalała serca, a Pan Jezus Król Wszechświata uśmiechał się do mnie! W serce wpadły też słowa z właśnie czytanego "Dzienniczka" s. Faustyny o potrzebie słuchania natchnień Bożych. To wiem, bo droga do świętości prowadzi przez posłuszeństwo.
Przypomniała się dyskusja z prof. Markiem Jaremą, który jest bardzo mądry, bo jest specjalistą krajowym ds. psychiatrii.
- Co to jest natchnienie?
Poczułem się jak zdający egzamin lub przesłuchiwany przez prokuratora i odpowiedziałem pytaniem: nie wie pan profesor co to jest natchnienie? Np. badam pacjenta, nie znam rozpoznania i po dwóch dniach napływa natchnienie.
- Ja badam i od razu wiem!
To oznacza, że nasz mózg jest tylko generatorem myśli i nic nie odbiera, a przecież telepatia jest udokumentowana. Nawet wykorzystywałem ją podczas gry w pokera...przy mocnej karcie wmawiałem przeciwnikowi: „daj! sprawdź!”...
Kogoś nieświadomego informuję, że uderzenie było celne, ponieważ postanowiłem nie mówić o przeżyciach duchowych i nie dawać ateistom świadectw wiary, bo w odpowiedzi musiałbym mówić o natchnienie w sensie biblijnym (sny, przekazy od Anioła Stróża i demonów, itd.).
Większość psychiatrów nie uznaje rzeczywistości nadprzyrodzonej i uważa siebie za mądrych, a to sprawia, że człowiek wierzący jest dla nich chory.
Zobacz do czego doprowadza wiedza, a tylko z mojego dzisiejszego świadectwa masz dowód, że wsłuchiwanie się w natchnienia Boże jest jedyną drogą w naszych wątpliwościach i rozterkach. Dzisiaj Józef chciał odesłać małżonkę, ale ukazał mu się Anioł Pański i wszystko wyjaśnił. Jak to określi psychiatra?
Ponownie pojechałem do kościoła. Po Eucharystii zapadłem się w siebie i dziękowałem św. Józefowi za pomoc, a Duchowi Świętemu za natchnienie. Nawet „patrzył” Jego symbol z witraża przy ołtarzu (głowa gołąbka z okiem).
Po Mszy św. żonie kupiłem kwiaty i pojechałem pod mój krzyż zapalić lampkę, gdzie zawołałem: „Panie Jezu! dziękuję za wszystko, nic tutaj nie mam i nic nie potrzebuję...jeszcze raz dziękuję”.
To dzień wielkiego zadziwienia otrzymaną pomocą oraz radości z niesienia krzyża Pana Jezusa. Wprost chciało mi się płakać ze szczęścia. Później okaże się, że wezwania na badanie były niezgodne z obowiązującym rozp. ministerstwa zdrowia! APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1092
Ja należę do ludzi twardych, zaprawionych w obronie krzywdzonych pacjentów, a zjednanie z Panem Jezusem daje mi moc duchową. Całe życie miałem szczęście do pracy za innych.
Bardzo ważny kolega „ordynator” oddziału wewnętrznego przyjmował „prywatnie” w domu, a w czasie jego nieobecności pielęgniarki biegały do mnie i tak stałem się jego „zastępcą”. Sługom rządzących wolno więcej, a nawet wszystko.
W Internecie chciałem znaleźć zapisy statutu członków PZPR-u, ale oficerowie polityczni nadal istnieją, bo nie ma czegoś takiego. Z tamtego czasu pozostały tylko zawołania: Praca jedynym miernikiem oceny każdego człowieka! Chwała ludziom dobrej roboty!
Kolega ujrzał otrzymaną łaskę dopiero po skasowaniu oddziału. Chodził struty i pozbawiony ducha. Zestarzeliśmy się i szereg razy zapraszałem go do Domu Boga, ale powiedział, że jestem tendencyjny. Dziwne, bo jak nigdy spotkałem go przy kiosku, ale udało się ominąć nienawracalnego.
Inny nie przybył na dyżur, a mnie wyrwano do strasznego wypadku, ponieważ wcześniej przyszedłem do pracy! Nawyzywano mnie, bo próbowałem wyjaśnić dlaczego mam opuścić cały korytarz moich pacjentów.
Później na przychodnię dokonano skoku i kolega tuż po dyplomie stał się pełniącym obowiązki kierownika (zasługi po ojcu...jak u Kimów). To taka ubecka sztuczka. Znowu pracowałem jak za komuny, bo większość pacjentów zapisała się do mnie, ale traktowano, że "do zespołu".
W 2007 roku niepoczytalny kolega psychiatra z Gdańska powalił krzyż Pana Jezusa, a mój protest z powiadomieniem Naczelnej Izby Lekarskiej w W-wie Sobieskiego 110 zamiast słów współczucia wywołał odwet warchołów, który trwa do dzisiaj. Tak podziękowano mi za lata niewolnictwa...przed przejściem na emeryturę.
Jak nigdy potrzebuję kogoś mocnego, bo sprawa konfliktu o krzyż trafiła na szczyt...kwalifikuje się do interpelacji poselskiej. Zawiadomiłem parlamentarny zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji Polski, ale wszystko skonfiskował przewodniczący. Nie mam nawet zwrotnego potwierdzenia odbioru. To jedna z metod Bezpieki, aby nic nie dotarło tam, gdzie trzeba.
Kraj katolicki, ale nikt nie broni Boga, wiary i krzyża. Specjalnie pisałem...nawet do pani prezydentowej Komorowskiej! Właśnie zostałem porzucony przez męża zaufania, a koleżanka jest katoliczką. Nie zareagował odpowiednio senator Stanisław Karczewski, który jest zastępcą przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia.
Aż proszą się słowa psalmisty z tej soboty: „Panie, Boże mój, do Ciebie się uciekam /../ wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców (...)”. Ps 31(30) Teraz w serce wpadają słowa psalmisty płynące od ołtarza: „Pan jest moim pasterzem (...) zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.(...) Nic mnie nie trwoży, bo Ty jesteś ze mną (...)”. Ps 23
Jakby na pocieszenie otworzył się zapis sprzed lat ze słowami Matki Bożej, która powiedziała do mnie przez Vassulę Ryden: „Nie trać ducha. Jestem przy tobie, stale szukaj oparcia u Jezusa”.
Matka Boża już wówczas przewidziała co się stanie: moje szczęście nastąpi w czasie prześladowania, znieważania, rzucania kalumniami z powodu Pana Jezusa.
Nic nie dało ponowne pójście na Mszę św. bo słabość duchowa pozostała. To stan bardzo groźny, bo jego następstwem u ludzi normalnych jest desperacja... APEL
- 17.03.2013(n) ZA ŚWIADKÓW WIARY
- 16.03.2013(s) ZA UPODLONYCH
- 15.03.2013(pt) ZA ZAŚLEPIONYCH WŁASNĄ ZŁOŚCIĄ
- 14.03.2013(c) ZA POZBAWIONYCH OBRONY
- 13.03.2013(ś) ZA LUD POCIESZONY PRZEZ BOGA
- 12.03.2013(w) ZA PROSZĄCYCH W MODLITWIE
- 11.03.2013(p) ZA ŻEBRZĄCYCH O WSPARCIE
- 10.03.2013(n) ZA POBUDZONYCH DO DZIAŁANIA
- 09.03.2013(s) ZA NAWRÓCONYCH W OBLICZU ŚMIERCI
- 08.03.2013(pt) ZA ZAGMATWANYCH W GRZECHACH