Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

17.08.1990(pt) Skołatani męką świata...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 sierpień 1990
Odsłon: 493

     Przybyliśmy z żoną na Msze św. o 6.30. Od Ołtarza św. popłynie Słowo Boże…

Prorok Ezechiel powie od Boga (Ez 16, 59-63) o zawartym przymierzu z narodem wybranym.

W psalmie będą słowa mojego ulubionego proroka Izajasza, że Bóg jest moim zbawieniem, „moją mocą i pieśnią”…„Chwalcie Pana, wzywajcie Jego imienia (…) Śpiewajcie Panu, bo uczynił wzniosłe rzeczy, niech to będzie wiadome po całej ziemi”.

 W Ew (Mt 19) bezpieka świątynna wystawiła na próbę Pana Jezusa w sprawie małżeństwa, ale zostali uderzeni Prawdą: „Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. (…) Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”.

   Kapłan mówił o „skołatanych męką świata”...jakże jest to piękne określenie wszystkich spraw ziemskich. Zły napada mnie, rozprasza, coś podsuwa. W tym czasie spojrzałem na obraz Pana Jezusa i z pełnymi miłości sercem zawołałem: „Witaj Jezu w mojej duszy"! Może to dziwić, ale jest pieśń: „Witaj Jezu, Syny Maryi, Tyś jest Bóg Prawdziwy”.

   W czasie przekazywania sobie znaku pokoju spojrzeliśmy na siebie z filigranową zakonnicą, która miała duży krzyż na piersiach. „Jezu, Ty masz takich słabiutkich obrońców!” Coś drgnęło w sercu, a łzy zalały oczy.

   Teraz siedzę pod obrazem Jezusa Miłosiernego, a organista na pożegnanie śpiewa piękną pieśń...dla kilku ludzi! „Panie Jezu: wynagrodź mu to!” Ruszamy do domu, a zły atakuje mnie poprzez syna. Trzeba popsuć dobro, zdenerwować, wyprowadzić z równowagi, przerwać krąg miłości!

- Idioto nie ruszaj mi drążka zmiany biegów! „Jezu przepraszam, przepraszam!

   To wystarczyło, bo napięcie dalej trwało, także podczas otwierania mieszkania. Na dodatek pod drzwiami zostawiłem teczkę z dokumentami i pieniędzmi. Pan pokazuje mi, że możesz pilnować coś dzień i noc, ale gdy zechcę wszystko może się zdarzyć!

   Pokój wrócił dopiero na działce, a podczas powrotu łzy zalały oczy z powodu obdarowania. Mam kupić Panu Jezusowi pod krzyż kwiaty. W sercu mam pragnienie postawienia wielkiego dzbana z najpiękniejszymi kwiatami świata. Nie pojmiesz tego bez laski wiary, ale takie same pragnienie mają bliscy zmarłych, których kochali!

     W ciemności upadłem na kolana i jeszcze rano dziękowałem za wszystko!

                                                                                                                                APeeL

 

16.08.1990(c) Kręte ścieżki życia duchowego...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 sierpień 1990
Odsłon: 494

   Przebudziłem się zdenerwowany, bo mam wolne, a w czasie snu cały czas załatwiałam pacjentów wśród których była smutna pani (zmarła niedawno). 

- Śpij, śpij staruszku...mówi żona, ale zaczynamy rozmawiać o cierpieniu. 

   Mnie dalej tropi rozmyślanie o Woli Bożej:

1. Postępuj wg sumienia.

2. Poddawaj się natchnieniom.

3. Oddaj swoją wolę...

     Ładnie się pisze, ale jak to wykonać i jak rozpoznawać natchnienia...pytam sam siebie. Jakby w odpowiedziach napłynął obraz Pana Jezusa Miłosiernego: "Jezu ufam Tobie" Zarazem ujrzałem schematem napływania do nas złych i dobrych natchnień. Wówczas odbywa się bój o decyzję chwilki!

   Oto strona ciemności z zalewem spraw: seksu w małżeństwie, właśnie "wykąpania się", obrazy zdrad oraz wyrzuty sumienia (grzechy już przebaczone). Pomyśl o swoich „kłopotach", grzechach oraz „zadaniach życiowych”! One służą odwracaniu uwagi od życia wiecznego.

   Strona Boża: naucz się "Wierzę w Boga", a w ręku znajdzie się książeczka do nabożeństwa. Dla początkującego ten bój nie jest łatwy, ponieważ tacy nie wiedzą, że w ich głowie „buszuje” przeciwnik Boga Ojca.

   Teraz w kąciku kościoła mówię: „Oto jestem u Ciebie Jezu, na Twoje wezwanie i na Twoje pozwolenie, przyszedłem podziękować Ci za wszystko!"

    Podczas powrotu zgubiliśmy się. Wówczas chodzi o zdenerwowanie, odebranie pokoju z budzeniem zwątpienia. Serce waliło, sapałem, pot lał się po całym ciele. Dodatkowo w żonie wrzało, bo nie lubi moich eskapad po kościołach: „zawsze robisz mi niespodzianki, zapamiętam do końca życia"! Już wiem, że  zawsze muszę robić to, co ty chcesz...odpowiedziałem.

   Napływa: „zobacz jakiego  trudu podjął się Mojżesz! Dziwiłeś się, że zabijał: tak, zabijał tych, co szemrali. Z tobą jest żona, a ile masz kłopotu?" Jasno widzę szkolenie. Prowadzi mnie Jezus pokazując przebieg Drogi Życia, która od początku powinna być Bożym Szlakiem.

     Większość ludzi szuka ułatwień, zbacza ze szlaku, męczy się: ten mówi idź tędy, a tamten pokazuje inną ścieżkę (chociaż sam jej nie zna). Na ten moment idziemy taką pod górę: dokąd prowadzi? Po chwilce jest ułatwienie w postaci płytek betonowych.

   Płynie modlitwa, a ja proszę o prowadzenie przez Ducha Świętego! W serce wstąpiła siła: „Panie Jezu przyjmij moje zmęczenie i złość żony. Tutaj od lat mieszkają ludzie, którzy codziennie tak się męczą". Panu Jezusowi oddałem moją słabość. Przypomniał się obóz Sybiraków, gdzie tylko jeden modlił się po nocach! Pan na pocieszenie dał widok siostry zakonnej podobnej do s. Faustyny, nawet miała podobną figurę. 

   Teraz wcześniej jesteśmy na nabożeństwie wieczornym: och jak tutaj jest pięknie i właśnie płynie litania do Jezusa! Kapłan wprost krzyczał: „Jezu, Jezu!”, a podczas błogosławieństwa Monstrancją czułem, że idzie do mnie! W czasie Mszy św. poprosiłem Jezusa o znak dla syna, może ostrzeżenie lub krzyk w nocy!

  Cały czas trwała błogosławiona cisza...aż dzwoniła w uszach. W tej ciszy nie potrzebne są słowa, bo wówczas Bóg mówi do nas! Później w wyłożonej księdze napisałem: „Dzisiaj, Pan Jezus zaprosił mnie tutaj - do Świętej Ciszy!"

   Po Komunii św. stałem w tyle kościoła z zamkniętymi oczami, a po ich otwarciu stwierdziłem, że kapłani siedzą w ciszy z ludem. „Nie dojdzie do świętości dusza gadatliwa" – pisze Faustyna. W duszy milczącej Duch św. działa cały czas - chodzi o świadomość siły milczenia. Zarazem znam wielu milczków, którzy nie wierzą w Boga.  "Dziękuję Ci Jezu za te wakacje. Dziękuję!" 

   Dziewczę w Sopocie śpiewa, że ​​każdy dzień jest objawieniem...tak, dla mnie każdy dzień jest objawieniem Prawd Bożych! „Jezu idź przeze mnie do innych!"…

                                                                                                                APeeL

 

 

15.08.1990(ś) ZA ŻYJĄCYCH DLA INNYCH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 sierpień 1990
Odsłon: 514

Wniebowstąpienie Najświętszej Maryi Panny

    Po przebudzeniu napłynęło wielkie pragnienie bycia w kościele, ale było zbyt późno, a dodatkowo demon podsuwał: „umyj się i ogol, ubierz oraz przelicz pieniądze!" z tym przeholował. Zarazem wyjaśniły się przeszkody w czytaniu „Dzienniczka” s. Faustyny.

   Ja mam obowiązek głosić dzieło Miłosierdzia Bożego - za to otrzymam wspomożenie w godzinie śmierci. Łatwiej jest to zrozumieć, gdy posiada się niewdzięczne dzieci...tak jak moje, które w innych widzą lepszego. Jakże z niewdzięczności boleje Serce Pana Jezusa. Łzy zalały oczy podczas czytania o wyglądzie Zbawiciela w białej szacie przepasanego złotym pasem: "Tak Jezu mój, Twoje Miłosierdzie przeważa sprawiedliwość!" 

   Ponownie płakałem przy słowach Faustyny dotyczących wielu łask, które otrzymujemy od Boga już jako dzieci. W zaślepieniu nie dostrzegamy ich! Nadal rozmyślałem nad rozpoznawaniem Woli Bożej. Siostra Faustyna pisze, że w posłuszeństwie otrzymujemy - w miejsce naszej słabości - Moc Bożą! 

   Jakie zadanie przede mną? Idziemy do Sanktuarium w Olczy, a ja opowiadam żonie o biczowaniu, a ona słuchała...to dało radość, ponieważ bardzo pragnę mówić o Panu Jezusie, ale nie ma do kogo.

   Znowu jesteśmy u Matki w Olczy: jak dobrze jest przyjść wcześniej do kościoła. "Dziękuję Ci Matko, dziękuję!" Właśnie mija 25 lat od momentu zapoznania żony. Spojrzałem na rzeźbę - stacja Drogi Krzyżowej, zdejmowanie z Pana Jezusa z krzyża, gdzie kobieta zasłoniła sobie z rozpaczy twarz ręką.

   Weszła młodzież góralska, kapłani całują Ołtarz św.: "Jezu, Jezu jakże to piękne i prawdziwe", ale ułomność ludzka jest wielka. Kapłan Polak-Amerykanin mówił w kazaniu o wszystkim oprócz Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Nie wspomniał: o Matce Prawdziwej!

    Podczas konsekracji przy każdym uderzenia dzwonka powtarzałem: „Dziękuję Matko. Jezu. Ojcze!" Po Eucharystii zamknąłem oczy, a właśnie pięknie grała orkiestra góralska. Na zewnątrz było poświęcenie figury Matki Bożej Cudownego Medalika.

    W tym czasie śpiewały ptaki, a wzrok cieszył widok Giewontu. Nie koniec pocieszeń w telewizji prosta kobieta będzie mówiła o Najłaskawszej Pani. "Jezu mój, Jezu przecież to ja muszę stać się takim prostym...jak dzieci".

   Teraz popłynie wspomnienie o ks. Skorupce: tu zginął 14 VIII 1920 r. (wieś Ossów). Żyją jeszcze potomkowie właścicieli chaty, gdzie zmarł śmiertelnie ranny. Stoi niedaleko krzyż. W W-wie jest dom, gdzie mieszkał. Wszystkie pamiątki po nim były w Muzeum Woj. Polskiego (w magazynach)! Pochowany na Powązkach - w grobie rodzinnym.

    Siostra misjonarka wybudowała w Afryce chatkę opuszczonej przez wieś kobiety, która przy jej wyjeździe podarowała jej kurę! Wszyscy jesteśmy braćmi, ale dostrzegamy to dopiero w cierpieniu. Oto mężczyzna z przeszczepionym sercem (otrzymał damskie) musi chronić się przed zakażeniem. Nic nie mówi o Bogu, natomiast opowiada o matce, która oddała serce zmarłego syna i teraz słuchała jego bicie...w klatce obcego człowieka.

- Nie oddałabym serca zmarłego syna!

- Nie oddałabyś, ale zgodziłabyś się na przyjęcie przez niego czyjegoś serc! Wierzysz w Jezusa i życie przyszłe?

- Śmierć nic nie oznacza, jeżeli pamiętasz o niej i jesteś przygotowana. Ciało może być użyte dla innych - może to pozwoli odnaleźć im Boga? Dla wyznawcy Jezusa przedłużanie pobytu tutaj „na siłę” ma mały sensu. Ja wolę śmierć niż życie bez wiary! Świat nic nie oznacza!  Interesuje mnie tylko ta część życia, która wyciska łzy, ale ogrom nieszczęść przeraża! 

  Faustyna pisze, że spotkania z Bogiem (w duszy) są krótkie, ponieważ nikt nie wytrzymałby dłuższych spotkań. To prawda, bo to są sekundowe błyski powodujące płacz. Faustyna opisuje też napady tęsknoty za Jezusem podobnie odczuwane przeze mnie.

  "Panie Jezu Twoje Miłosierdzie przewyższa wszystkie grzechy razem wzięte. Wiesz Jezu dobrze, że żyłem bez Twojego Światła - ufny, jak większość ludzi w swoją mądrość! Ty, Jezu dobrze wiesz o tym. Błagam o Twoje Miłosierdzie...Jezu, mój Jezu". 

  Sam nic nie znaczę i nic nie mogę uczynić. Nie może też nic się zdarzyć bez wiedzy i pozwolenia Jezusa i Boga Ojca...to jest pewne jak "Amen" w pacierzu!

   Jakże bliska jest mi dusza siostry Faustyny: ja też czuję niechęć do świata i jego honorów, oklasków. Mogę oddać to wszystko za jedną chwilkę kontaktu z Jezusem. Powie ktoś: „czy jest możliwe, aby cały dzień żyć Bogiem lub tęsknotą za Nim”? Ja żyję dla Jezusa i opisuję tylko te chwile... 

                                                                                                                   APeeL  

 

 

14.08.1990(w) Niech szczeka pies...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 sierpień 1990
Odsłon: 513

    Tuż po przebudzeniu wyrwałem się z kuszenia wołaniem: "Jezu, niewinnego serca. Jezu, bezgrzesznej myśli". Teraz czytam zalecenia s. Faustyny...

1. Zaparcie rozumu...och, to bardzo trudne i przeciętny człowiek nie da rady. Trzeba znać zjawisko telepatii, odróżniać własne myśli od obcych (także płynących ze świata niewidzialnego)...w tym kuszących

   Szkoda że nie potrafię edytować rycin, Ponieważ te myśli dają różne skojarzenia z napływem "podpowiedzi" ze strony świata niewidzialnego...od złych i dobrych duchów.

2. Zaparcie woli, ale jestem jeszcze zbyt słaby i nie wiem na czym się opierać: czy na sumieniu i natchnieniach, a wreszcie na całkowitym wykonywaniu woli Boga Ojca (niezależnie od naszych sądów). Łatwo się mówi, ale trudno to wykonać...nawet dzisiaj gdy to przepisuję (20.04.2021).  

3. Nie sądź innych...

4. Milczenie..."Panie Jezu przekaż moje gadanie małemu pieskowi, niech szczeka”! To wielka prawda, bo bez pomocy Pana daleko nie zajdę!

   Chwila, a już się zapomniałem i zaczynam młócić słomę! Nagle Pan dał natchnienie, aby posłuchać piosenki "Białe róże"! Wielki smutek zalał serce i tak znalazłem się pod krzyżem z którego płyną słowa Zbawiciela: "Boże, mój Boże  czemuś mnie opuścił?" Łzy zalały oczy, bo ja jestem na zesłaniu, pragnący powrotu do Ojczyzny Prawdziwej!

    Zamilkłem, zamknąłem oczy i w ciszy piliśmy z żona kawę. Zobacz jak wielką moc ma przerwanie rozmowy. Teraz jesteśmy w chatce brata Alberta na Mszy świętej oazowej. "Jezu,Ty zdążasz do mnie przez góry...do wybranego, aby niósł Twoje Imię!"

   Serce zalała dobra energia. Na ten czas otworzyłem "Apel Miłości" z moją refleksją w tym świętym miejscu. Brat Albert zerwał ze światem i ja muszę tego dokonać: oderwać się od rozmyślań o władzy, mafii i wszechogarniającym złu tego świata. Trzeba przyznać. że takie rozważania sprawiają przyjemność!

    Jakże dziwnymi drogami prowadzi nas Bóg, a ja wciąż szukam swojej. Wiem, że będą przeszkody: tak jak przy wyborze panny (ożenku), zawodu, wstępowaniu do klasztoru. Na ten moment przewodnik krzyczy do prowadzonych: do brata Alberta w prawo...skręciliśmy po jego zawołaniu w dół, bo nigdy tam nie byliśmy.

   To piękne miejsce z Drogą Krzyżową. Jaka będzie moja droga? Teraz idę z kamykiem ze strumyka w ustach (przypomniał się ten sposób na milczenie) i zaczynam modlitwę, którą przekazałem: "za dzieci poczęte na wakacjach...spraw Panie, aby ujrzały ten świat". Żona mówi za mnie...o zdradach, rozwodach i życiu na "kocią łapę".

   Wciąż mam powtarzane ostrzeżenie: "nie dyskutuj, nie dyskutuj". Tematów jest wiele: ot "Oaza", gdzie zaprasza się dzieci wierzące zamiast niewierzących (taka powinna być zasada). Fałsz polega na tym, że prowadzą je ludzie niewierzący, którzy takich ściągają. 

   Dopiero około 18.00 zorientowałem się, że jestem napadany przez moich "prześladowców"...szereg razy już im wybaczyłem, ale zły nie daje za wygraną. "Panie Jezu wspomóż tych, którzy zginęli w więzieniu". Ponownie wraca złość, sprawa obłudy tego świata i mafijności!

   Idę do kościoła i nie mogę sobie z tym poradzić. "Panie Jezu pokazałeś mi obłudę tego świata pomóż teraz w znoszeni u tego!" Na Mszy św. o 19.00 w sercu trwała pustka, narastała złość na tych, co robią beznadziejnie audycje radia katolickiego! Pomoc nadeszła przy słowach: "Matka Jezusa i nasza Matka".

   Kapłan, który odprawiał Mszę św. miał ładny zarost, a demon podsuwa wątpliwość: czy jest to prawdziwy kapłan? Jakby na pomoc napłynął od niego strumień dobrej energii. To pewno działanie Ducha Św. Jakże pięknie mówił (ode mnie): "masz ciało i duszę, nie żyj dla ziemi, nie bój się śmierci, którą bezbożni przedstawiają w strasznej postaci. Św. Hieronim umierał z radością. Dzisiaj jest rocznica męczeńskiej śmierci o. M. M. Kolbe (14 VIII 1941 r.), który pokonał śmierć godnie.

  Nagle zrozumiałem, że w tych dniach Matka Boża w Czyśćcu uwalnia i pomaga wielu duszom. Św. Hostię przyjąłem w intencji kolegi Zbyszka (zginął w więzieniu) i jego znajomych oraz Grzegorza. Usiadłem, pogłębiał się i zwalniał oddech, a na wydechu wołałem: "Jezu. Jezu. Panie mój, Panie mój"...

    Wrócił pokój Boży, minęła złość na syna (zepsuł zegarek), odeszły napady złego. W tym czasie przyszło rozwiązanie problemu przyjmowania pieniędzy od pacjentów: "proszę nie płacić, ponieważ nie będę mógł przystąpić do Komunii św.".

    Po drodze otrzymałem dar: płaszcz o jakim marzyłem...wisiał w sklepie jakby dla mnie. 

                                                                                                                          APeeL

 

 

13.08.1990(p) Dzień Darów Boga...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 sierpień 1990
Odsłon: 532

    W śnie żartowałem z panem o ciemnej skórze, który stwierdził, że starzy tkacze są odsunięci, a nowi nie chcą tkać do pojemników z napisem NKWD. Dziwne, bo przepisuję to 19.04.2021 w czasie relacji o zamachu w Smoleńsku (10 kwietnia 2010 r.).

   Żona opowiada o biedzie powojennej, a mnie napadł smutek, ponieważ tyle darów otrzymałem od Boga. W sercu pojawił się Pan Jezus, który był inwigilowany, Jego święte słowa były przekręcane i zmieniano ich sens.

   Wróciła Bolesna Męka Pana Jezusa, która od początku do końca jest przykładem największej pokory! Pan Jezus przez to mówi do mnie: nie bój się! Ja Jestem! „Ty, Jezu Jesteś dla każdego z nas, ale wielu Cię nie chce, dalej pluje Ci w Twarz...kolce wbijają w głowę, wyśmiewają, uderzają bez powodu, robią z Ciebie szaleńca, króla z trzciną w ręku!"

   „Jezu mój, Jezu, Ty dalej jesteś biczowany...dalej trwa Twoja Męka, a jest jeszcze większa, bo duchowa. Bóg Ojciec dał Ci na pocieszenie takie osoby jak ja.

   „Do Ciebie należę Jezu i Twoją jestem własnością. Przyciągaj mnie do Twego otwartego Serca.

    Spraw, abym działał w Twoim Imieniu, Jezu najłaskawszy.

    Pragnę, Jezu poświecić moje serce Twojemu jako wynagrodzenie za grzechy innych ludzi.

   Jezu czyń ze mną wg Woli Twojej.

   Wiem, że prowadzisz mnie każdego dnia: czyń to dalej, niech kwitnie Twoje Nieśmiertelne dzieło na ziem”.

    Dzień tak pięknie zaczęty, słońce, widok na góry i stąd płynie moja modlitwa na Giewont. Kapliczka na Gubałówce: „Pani nasza, Matko Boża. Ty, która nas znasz...pobłogosław nas, przyjmij i przytul do Serca Swego!

   W kościele jezuitów trafiliśmy na Mszę św. o 12.25 z kilkoma wiernymi. To wprost nasza  rocznicowa, ale zamówiona przez innego. Podano nam łamaną św. Hostię z maczaniem w winie! Ta łaska spotkała mnie pierwszy raz w życiu.

   Padłem na kolana z płaczem i dziękczynieniem, a „patrzył” na mnie Jezus z Sercem. Tam też był ulubiony przez żonę obraz MB Nieustającej Pomocy. Płakaliśmy wspólnie. „Och, Jezu ludzie nie wiedzą jak wielkimi darami dysponujesz dla każdego, który podda się Twojej Woli. Jakże ubogi jest człowiek niewierzący.

   Mnie cieszy wszystko to, co daje mi Stwórca. Spojrzałem na puszkę: „Dar na ubogich” i uśmiechnąłem się, bo wiedziałem, że tu wykonam przyrzeczenie z dnia wczorajszego. Natychmiast wrzuciłem 50 tys.!

   W miłosierdziu Swoim Stwórca daje Swoim dzieciom radość ziemską. Tak to widzę: „Jezu mój, Ty nie korzystałeś z takich dobrodziejstw". Nagle przypomniała się krzywda jaką wyrządziłem dwojgu staruszków w Wielką Sobotę. W nocy i podczas deszczu wygoniłem ich z pogotowia...na „złość” (po zastrzyku), bo niepotrzebnie wezwali pogotowie (ranka ręki u babci od gwoździa w świńskim ryju), a mogłem dać im karetkę transportową.

   „Panie mój wspomóż ich, jeżeli są u Ciebie i przebacz mi! Dałeś mi dar bycia lekarzem, ale nie otrzymałem Światła!” Wstąpiliśmy też do kościoła Franciszkanów na ponowną Mszę św. „Och! Słyszę Cię Jezu w tej ciszy".

   Jak siostra Faustyna mogę stwierdzić, że nic mi nie da już szczęścia poza Panem Jezusem. Raz to stwierdzisz i na ziemi nic cię już nie zadowoli! Faustyna pisze, że cierpienie zbliża nas do Boga, rośnie nasza Miłość. To jest niezrozumiałe dla ludzi normalnych ludzi: "Kto Ciebie raz pozna, ten nic innego kochać nie może". Właśnie zaleca modlić się za: „konających, zatwardziałych, niewierzących w Miłosierdzie Boże, znieważających Boga oraz o ich nawrócenia”.

   Ile jest dusz rozumiejących Zbawiciela? Oboje wiemy, że garstka Zgasiłem światło i w ciemności odmawiałem cz. Bolesną Różańca…

                                                                                                                             APeeL

 

 

  1. 12.08.1990(n) Ja chcę do Jezusa...
  2. 11.08.1990(s) Pragnienie nieustannej modlitwy...
  3. 10.08.1990(pt) Jedność cierpień powołanych...
  4. 09.08.1990(n) Serce Pana Jezusa...
  5. 08.08.1990(ś) Słoneczniki...
  6. 07.08.1990(w) Jezus wypoczywa we mnie...
  7. 06.08.1990(p) Nic nie przemawia do niewiernych...
  8. 05.08.1990(n) ZA STAWIAJĄCYCH KRZYŻE...
  9. 04.08.1990(s) ZA NIEGODNYCH POWOŁANIA...
  10. 03.08.1990(pt) ZA OSTRZEGAJĄCYCH PRZED KARĄ BOŻĄ...

Strona 2134 z 2288

  • 2129
  • 2130
  • 2131
  • 2132
  • 2133
  • 2134
  • 2135
  • 2136
  • 2137
  • 2138

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 169  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?