Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

02.10.1990(w) Praca z wymodloną pomocą Matki Bożej...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 październik 1990
Odsłon: 474

   Tuż po przebudzeniu na szybie zauważyłem maleńki wizerunek Matki Bożej w jasnej obwódce, a słodycz, która zalała serce sprawiła wołanie...

"Matko, Matko Prawdziwa!

Matko Syna Najmilszego Pana Jezusa Chrystusa, mojego Zbawiciela!

Błogosławionaś Ty między ludźmi. Błogosławiony Syn Twój. Panienko Najświętsza, Matko Boża.

Ty...właśnie Ty byłaś tutaj, gdzie ucisk i cierpienie. Ty, Matko byłaś jak my - dlaczego? Przez to  pokazałaś mi moje miejsce z zaleceniem, abym żył godnie i unikał zła!"

    Teraz przygotowuję się do malowania i tapetowania, trzeba wynieść ciężkie szafy i oddać je upatrzonym biednym. To młode małżeństwo mieszka w glinianej chatce i jest znienawidzone przez gospodynię.

    Właśnie dopadła mnie i opowiada z piana na ustach o tych strasznych ludziach. Nie mogę jej powiedzieć, że być może Jezus kocha ich bardziej niż ją, jako właścicielkę! Moje serce jest z ludźmi słabymi, opuszczonymi i biednymi...

    Czekam na otwarcie magazynu z meblami, chodzą tu i tam, odmawiając moja modlitwę. Wszystko poszło sprawnie: nowe meble przywiezione, a stare wyniesione i ustawione w garażu. Zatrzymałem się przez chwilkę, przeżegnałem i poprosiłem Matkę o pomoc w przebiegu pracy. Nigdy w życiu tego nie robiłem. Czy nie powinniśmy modlić się przed każdą czynnością...czy nie czynił tak Pan Jezus i Józef? Włączyłem nagranie kazania trafiając na odmawianie przez wiernych "Ojcze nasz"...łzy zalały oczy.

     Jakże pięknie i spokojnie przebiegała praca, dodatkowo słuchałem dyskusji o przerywaniu ciąży. Na pytanie zasadnicze: czy to jest człowiek? Koleżanka lekarka Kuratowska powiedziała od demona, że nie, bo to jest dziecko!  "Panie Jezu, ale masz wysłanników...pokazywała się w kościołach na różnych  uroczystościach religijnych! Teraz wyszły jej różki!"

    Zły nie lubi pracy z błogosławieństwem Boga, bo właśnie biedni przybyli po zabranie starych mebli, ale trafili się chłopcy do ich przeniesienia. Zarazem powstało zamieszanie; zgasło światło, gdzieś zapodział się pędzel, farba i latarka, bo w piwnicy jest ciemno. Demony naprawdę potrafią szkodzić...także fizycznie!

  Dalej wszystko składało się (pomoc Matki Bożej), a w kąpieli łzy zalały oczy, bo ujrzałem, że jako nędznik jestem pod ochroną Matki Prawdziwej. "Matko Boża, cóż ja znaczę, cóż znaczę dla Ciebie, że mi pomagasz?"

    Matka Boża pamięta także o innych, bo moje meble dały radość biednej rodzinie: ich dzieci nie miały nawet biurka do odrabiania lekcji, a moje było bardzo ładne.

   Dobrze, że do kościoła pojechałem samochodem, bo był  zimny wiatr, a żona przeziębiona. Padłem na kolana i z dziękczynieniem odmówiłem moją modlitwę w intencji tego dnia. Poprosiłem Boga Ojca o przybywanie do mnie, kiedy zechce...

                                                                                                                  APeeL

 

01.10.1990(p) ZA TYCH, PRZED KTÓRYMI DO NIEBA WEJDĄ PROSTYTUTKI...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 październik 1990
Odsłon: 461

    Tuż po północy miałem daleki wyjazd do porodu. Tam na budynkach gospodarczych zauważyłem krzyż, co jest rzadkością. Podczas transportu rodzącej włączyłem kasetę z nagraną Mszą św. trafiając na słowa: "prostytutka będzie przed tobą w Niebie"...

    To prawda, bo łaskę nawrócenia mam przeszło 3 lata z Sakramentem Pojednania 15.08.1988 r. w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a co czynię...wiedząc, że sprawił to Bóg Ojciec po moich modlitwach. Nawet spowiednik zapytał jak do niego trafiłem, bo w czasie odpustu siedział sam w budynku Sanktuarium!

    Nawrócenie to uznanie, że Bóg Ojciec i Jezus są celem naszego życia...mam żyć tylko dla Pana i czynić wszystko dla Niego. Jednak nie rzucam hazardu (karty) i nadal pociągam z butelki. Jak się okaże będzie to trwało jeszcze 12 lat! Pan zna naszą nędzę, a próby pomagają w naszym dążeniu do świętości...

   Pamiętaj, że Pan Bóg czeka, abyś ujrzał swoją nędzę, błąd, uczynione zło i żałował. To tak jak z małym dzieckiem; uderzy się, coś zgubi, powie nie to, co trzeba.

    Po wypiciu zawsze coś reperuję, szeleszczę papierami i torbami oraz staram się myć naczynia (walenie). W jednej z otwieranych toreb znalazłem książkę "Wierzę w życie wieczne" z pytaniem „Kim jest Pan Jezus?"

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (4 lipca 2021) chciałem potwierdzić jej nazwę i autora (Divo Barsotti), a zarazem zostałem zaskoczony wielką ilością podobnych książek o umieraniu, śmierci i życiu wiecznym. Pomyślałem o negujących świat nadprzyrodzony, tkwiących w oszustwie szatana, że jesteśmy tylko "prochem z prochu". 

   W dobie takiej komunikacji dziwi osoba Jana Hartmana ograniczonego duchowo, który reprezentuje jawnych wrogów życia wiecznego i ostentacyjnie walczy z Bogiem Ojcem, Stwórcą naszych dusz. Za nim ciągnie się niekończąca pielgrzymka - odwróconych od jedynie prawdziwej wiary katolickiej - szerzących grzeszność i pchających się na śmierć wieczną!

  Czytałem też o wyprawach Krzysztofa Kolumba (1492-1504) oraz o lataniu w kosmos, co wywołało mój uśmiech. Powinno szukać się tylko jednej drogi: do Królestwa Bożego i "każdego dnia odkrywać, że jesteśmy dziećmi tego samego Ojca"...

    Teraz należę do narodu wybranego, który jest „w chmurze”, a są tam bracia ze wszystkich ras, narodów i języków, także bezdomni i pozbawieni ojczyzny ziemskiej (Kurdowie).

    Znowu w przychodni mam czarny dzień. Tego zwalniają z pracy, tę gnębi mąż, ten „pije, a nie chce", a tamten chce pić, ale nie ma za co...jeszcze dużo dzieci i pragnienie ich posiadania, bojący się chorób i śmierci! Dziwne, bo nikt nie zgłasza się do Pana Jezusa, Matki oraz Boga Ojca.

- Dobrze się stało, że pani tu przyszła...proszę teraz zgłosić się do Matki Bożej Cudownego Medalika (jest właśnie okazja, bo trwa miesiąc różańca). Wszystko proszę znosić cierpliwie i o nic się nie martwić, bo Pan Jezus zna pani kłopoty!

- Nie chce pan pić, zdarza się okazja, proszę krzyczeć: "Jezu pomóż! Jezu pomóż!"...tylko tyle!

- Przybyła do mnie bardzo biedna ofiara męża-alkoholika (czwórka dzieci, a mąż w więzieniu z powodu ich maltretowania). Kobieta ma wybite zęby i uszkodzoną głowę. Wyczułem, że potrzebuje wsparcia. Moje serce zalała radość Boża z zawołaniem: "Ojcze nasz, Ty wszystkich kochasz jednakowo. Ile razy ta biedna płakała u mnie?" Zły podsycał zwątpienie: „po co to czynisz, nie pomagaj potrzebującym, bo tylko masz kłopoty”.

- Właśnie jest pochówek mojego staruszka. Nigdzie go nie chcieli. Nie mógł poradzić także jego starszy brat, płakała żona. Chatka z poprzedniego wieku. To był bardzo dobry i uczynny człowiek. Teraz okazało się, że wykupiono jego zaniedbany grób rodzinny. Pogrzeb, a tu kłótnia rodzinna ("umarłych z umarłymi")...

- Śmierć nagła jest nieszczęściem dla duszy! Większość chwali nagłą, bo "nie będą się męczyli"! Mało kto prosi o dobrą.

    Na ten czas trafiłem do zmarłej, której córka płakała, a jej brat był smutny. Wykorzystałem sytuację ("napieraj w porę i nie w porę") i mówiłem o naszym dalszym istnieniu, o tamtym świecie...smutku tego życia i pięknie tamtego oraz o Panu Jezusie do którego mamy wrócić! Nie wolno płakać, bo tam radują się w oczekiwaniu na nas...

                                                                                                                                 APeeL

 

30.09.1990(n) Nawet własne grzechy zobaczysz...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 wrzesień 1990
Odsłon: 507

    Zerwałem się o 1.30 z uczuciem "ssania energii z nadbrzusza" i napływającym uczuciem strasznego zwątpienia w istnienie Boga. Szatan wskazał, że "Ojcze nasz" nie przebija nieba (tak pisałem) z szyderstwem: "coś ty?...modlitwa płynie od ciebie do Boga?"

   Tutaj wyjaśnię, że podczas działania Ducha Św. w okolicy nadbrzusza pojawia się promieniująca słodycz...czyli coś odwrotnego.

    Wstałem i przeżegnałem się wodą z Lourdes i zawołałem: "Niech każde uderzenie mojego serca chwali Pana Jezusa", a podczas zasypiania ujrzałem świecący krzyż...aż krzyknąłem: "Jezusińku mój!" Świta, ucałowałem ręce żony za jej wytrwałość w modlitwach z moim powrotem do Boga. Może to dzięki niej Jezus mnie wezwał, ale tego nie wiem?

   Na Mszy św. miałem wątpliwość czy przystąpić do Eucharystii, ale zjednanie z Panem Jezusem zmazuje małe grzechy. Zbyt dużo ludzi przychodzi do kościoła...ot, tak! Każdy jest wyrozumiały dla spowiadających się i przyjmujących św. Hostię w nieszczęściach lub śmierci bliskich.

   Na pewno wielu otwiera oczy na moje zachowanie, a robię to dla Jezusa, dla Jego Chwały, chociaż ona Jezusowi niepotrzebna, bo pragnie tylko jednego - naszych dusz!

   Chodziło o przełamanie mojego wstydu, bo jeszcze po latach kolega powie, że nie lubi mojego aktorstwa. "Zawołałem: Jezu pomóż! Jezu pomóż!" Nagle napłynęło uczucie, że jestem w obcym kościele wśród nieznajomych z zapytaniem: czy tam wahałbyś się? Zrozumiałem to natychmiast...

    Po zjednaniu z Panem Jezusem nie było ekstazy ze łzami w oczach i uciskiem w sercu, ponieważ wcześniej napływały rozproszenia: "Solidarność" z Wałęsa i jego żoną! Dzisiaj mam dyżur z zaleceniem milczenia, ale zapomniałem się i gadałem podwójnie.

   Pani Aniela Salawa pisze, że Pan Jezus jest zawsze przy mnie z zapytaniem: dlaczego kieruję się ku stworzeniom? Stale ufaj bez granic, bo Bóg wie co robi! Wszystko czyń w łączność z Jezusem! Jak ze jest to prawdziwe.

   Teraz mam łączność duchową z pacjentką po wypadku...poczęstowałem ją kawą, a pieska wodą. Czas płynie i znowu widzę błąd, który polega na tym, że po wezwaniu nie kieruję się do Matki Pana Jezusa! Zły pracuje wówczas z wielką mocą i wynajdzie tysiąc sposobów, aby przeszkodzić w modlitwie (właśnie przez godzinę reperowałem zegarek)!

    Na wyjeździe karetką trafiłem na brzydkie podwórko, do chaty-nory, gdzie na barłogu leżał "zimny trup" z otwartymi ustami i powiekami. Trzeba zawsze podwiązać żuchwę, a na powieki położyć monety. Wszystko obrzydliwe do końca! Nawet obrazy na ścianach - kiedyś piękne w farbie i treści - takie jak wszystko!

   Po powrocie do bazy Pan pocieszył, bo trafiłem na piosenkę "Izabell" (Charles Aznavour), a myśl uciekła do żony, do razem spędzonych lat i jej dobra, które pokazuje czas...

    Pani Aniela Salawa wspomina o wielkim pragnieniu pisania o Bogu, a znam to, bo pisać o Jezusie to wielka łaska i dar!  Dzień chyli się ku zachodowi, a ja wołam

"Jezu mój, Jezu! Co jeszcze mi dasz?

Jak wielka jest Twoja miłość i dobro, hojność i delikatność...

Twego Serca dotknięcie - snop miłosnych iskier wyzwala!

Wówczas widzę grzechy własne, a to wielka łaska!"...

                                                                                                                         APeeL

 

 

29.09.1990(s) Sercem byłem przy mordowanych dzieciątkach...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 wrzesień 1990
Odsłon: 474

     

   Na dyżurze w pogotowiu, po powrocie do bazy słuchałem ostrej dyskusji w Senacie na temat przerywania ciąży...

- Matka w ciąży to świętość...to nie wymaga dyskusji!

- Zgwałcili ci żonę, córkę lub wnuczkę...uderza głos szatański.

- Dbamy o dziecko zapominając o matce...szatan mówi głosem lekarki!

- To wybór moralny...podpowiada przez pisarza Andrzeja Szczypiorskiego (tajniaka)...

   W myślał tłumaczyłem tej lekarce, że wielkim błędem jest zalecanie mordowania dzieci i to szczególnej troski, ponieważ matka ludzka bardziej kocha chore w odróżnieniu od zwierząt. Nie pojmie też pani doktór tego, że Bóg bardziej kocha panią ode mnie.

   Pani nienawiść nie pochodzi z pani serca, ale napływa od demona pod pozorem czynienia "dobra". Zamiast apelować o pomoc dla takich matek pani ma pretensję, że dziecka nie zabito! Pani zabija słowem i nawołuje do wojny religijnej. Proszę zobaczyć jak w praktyce realizuje się takie judzenie.

   Zawołałem tylko: "Panie Jezu, Ty opiekujesz się najsłabszymi - to Twoje Królestwo, które ma mało obrońców"!

    Matka Terasa powiedziała, że pokój należy zaczynać od ochrony nienarodzonych. Granicą śmierci jest narodzenie. Można przerwać życie dziecku nienarodzonemu, ale nie przerywa się narodzonemu. Nad czym tu dyskutować: święte jest ciało kobiety i święte jest życie!

   Minęła północ, a ja wraz z biciem zegara powtarzałem: "Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus". Później po przebudzeniu wrócił bój w Senacie w sprawie aborcji. Wybrańcy narodu (senatorowie) z pisarzem Andrzejem Szczypiorskim mając łaskę obrony słabych (mocni sobie poradzą)...twierdzą, że zabić lub nie jest wyborem moralnym. Później napiszę do niego (będzie 11.10.1990).

    Nagle ujrzałem niewidzialną formację w świecie widzialnym:

Królestwo Boże na ziemi z Kościołem świętym jako znakiem na ziemi i naszą wiarą (męczennicy, prorocy, święci i wierni, pozornie bezbronni).

Królestwo Ciemności Belzebuba (przywódcy demonów) z panoszeniem się mocnych, mających władzę, bogatych, propagujących używanie tego życia czyli "balety" z seksem, wszelkiej maści zbrodnie, itd. Nie potrafię edytować rycin, bo łatwiej byłoby to zrozumieć...

   Teraz w przychodni tłumaczę pacjentowi, który nie wie, co ma czynić, aby wszedł do kościoła, usiadł w ostatniej ławce i zwołał: "Matko pomóż". Niesie pan diabelski krzyż i człowiek na to nie poradzi...

    Nawał chorych, a ok. 10.30 do 11.00 napłynęło pragnienie bycia sam na Sam z Panem Jezusem. To wielkie cierpienie, bo chorzy emanują złą energie (napięcie, strach, obawy), a ponadto pukają, wracają i przepraszają. Dodaj do tego rozbierające się niewiasty.

    Nikomu nie mogłem odmówić pomocy i to z miłości, bo ważniejszy był obowiązek (pomoc chorym) niż przyjemność przebywania z Bogiem Ojcem! Pan Jezus też uciekał przed masami chorych, aby rozmawiać z Bogiem Ojcem.

   Zarazem chciałbym mój stan opisać, a to było działanie Ducha Świętego. Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że kiedyś to wszystko rozgłoszę na cały świat.

    W ucieczce do Pana Jezusa, gdy możemy to uczynić przeszkadza szatan...teraz podsuwa kopanie na działce z zapytaniem Anioła Stróża: "Czy to jest twoje zadanie? Twoim zadaniem jest kopanie? Ilu pisze na świecie o Jezusie, a jak to czynią?"

   Na ten czas z książeczki przeczytałem zdanie prostej kobiety: "Gdybyś poświęcał tyle czasu Boga, co na inne sprawy!" To wielka prawda...

                                                                                                                           APeeL

 

28.09.1990(pt) Nadejdzie dzień naszego odlotu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 wrzesień 1990
Odsłon: 497

    Obudziłem się ze złym poczuciem, bo wczoraj trochę wypiłem, a wiem, że nie wolno. Z serca wyrwało się wołanie: "Matko moja! Matko!" Dzisiaj, gdy to przepisuję 03.07.2021 (cudownie uzdrowiony z odjęciem nałogu w 2002 r.) spotkałem znajomego alkoholika powłóczącego nogami. Ból zalał serce, bo wiem, że on nie chce tego czynić, ale musi. Nigdy nie poniżaj takich w myślach, a zawołaj do Boga o zmiłowanie nad nimi.

    Po wstaniu w myślach tłumaczyłem córce jej błędy, ale zapytano mnie: "czy sam dzisiaj się przeżegnałeś?" Natychmiast to uczyniłem i to wodą św. z Lourdes!

- Och, jak ty jesteś miły Bogu...zły podsunął sidło pychy.

- Pan Jezus wybrał mnie, a to Jego łaska!

     Tak odpowiedziałem szatanowi w myślach, bo nawet wypowiedzenie Imienia Zbawiciela jest łaską (opętany nie uczyni tego).  Dzisiaj już wiem, że znał mój los i chciał mnie zabić. Tak czynił Stalin z tymi, którzy wiedzieli więcej i trwa to dotychczas. 

   Wprowadzono to także u nas i w wielu głowach czerwonych patriotów szkodzenie jest ich głównym zadaniem. Włamiesz się na czyjąś pocztę, ujawnisz wymyślone treści, a ktoś popełni samobójstwo...nie mówiąc o demolce życia.

   To zbrodnicza ohyda...przecież możesz zatrzymać masarnię, zakład przetwórstwa lub chłodnię, albo wodociąg. Możesz porazić cały kraj. Zapoznałem się tym na blogu prof. Jana Hartmana, gdzie miałem nick Teista, a pozwolono na istnienie jeszcze dwóch takich. Nie wygrasz z takimi siłami ludzkimi (konfrontacją), bo szatana może pokonać tylko moc Boża.

    Wróćmy do tamtego dnia, gdy w radiu samochodu Piotr Szczepanik śpiewał "Kormorany". Jakże jest wszystko pokazane, bo te ptaku rodzą się tutaj, rosną, dojrzewają i odlatują do innego raju! Serce drgnęło, bo pokazany jest czas odlotów...w naszym wypadku jest to śmierć ciała z uwolnieniem duszy. Przecież naszą prawdziwą ojczyzną jest Królestwo Niebieskie!

   W pracy, pierwsza chora babcia przywitała mnie pozdrowieniem: "niech Pan Jezus ma pana w Swojej opiece", a na odejście dodała..."niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" Odpowiedziałem: "na wieki wieków"...

    Na miejscu mamy stołówkę zakładową, a to była wielka łaska, bo żona miała obiady w szkole, a dzieci w przedszkolu! Podczas oczekiwania na drugie danie napłynęło pragnienie odmówienia modlitwy...zamknąłem oczy, podparłem głowę, a moją postać wyrażał Pan Jezus Frasobliwy. To uniesienie duchowe przerwało wezwanie: "doktorze, drugie!"

- Mąż opuścił panią 15-cie lat temu...proszę zawsze witać go słowami: "dzień dobry mój mężu".

- Życzę panu szczęścia...mówi żona, tego za którego modliłem się, aby usiadł (udało się umieścić go w oddziale rehabilitacyjnym).

    W momencie uzyskania łaski wiary niepotrzebne jest żadne szczęście ziemskie! Teraz w bałaganie napłynęło pragnienie modlitwy. Pragniesz wówczas być sam, jak ojcowie pustyni, co jest niezrozumiałe. Tak był też z Panem Jezusem, który uciekał nawet przed uczniami do samotności i ciszy...do bycia z Ojcem! Jak wielki dar ma dzisiaj zwykły śmiertelnik, który może kontaktować się z Trzema Osobami Trójcy Świętej, a także z Matką Bożą.

    Nagle odkryłem zasadę "odwrócenia", bo to, co jest głupstwem u Boga przewyższa mądrością wszystkich ludzi, a to, co jest słabe daje nam moc (1 Kor 1, 22-25).

    Na dalekim wyjeździe trafię do dziadka...z poprzedniego wieku (91 lat), a w drodze z kasety popłynie śpiew księdza Wiesława Kądzieli o duszy, która pragnie Boga. Poczułem jej uwięzienie w ciele z którego chciałbym się wyrwać! Dłonie ścisnąłem jak do modlitwie, pochyliłem głowę i tak trwałem w szumie karetki przy grającym radiu z mijającymi nas samochodami.

    Dzisiaj trwają kłótnie w Sejmie. Poseł z opcji rządzącej powiedział z trybuny: "Zrozumcie, naród nas już nie chce...proszę się śmiać! Naród, naprawdę nas nie chce...nie bójcie się swojego narodu!" Te słowa można powtórzyć dzisiaj, gdy to przepisuję (03.07.2021 r.)...na konwencji PO z Donaldem Tuskiem, który wrócił na białej szkapie!

                                                                                                                        APeeL

  1. 27.09.1990(c) Ludzkie krzyże...
  2. 26.09.1990(ś) Ludzie z moich marzeń…
  3. 25.09.1990(w) Wypadek masowy...
  4. 24.09.1990(p) MODLITWA ZA MOJE MIASTO...
  5. 23.09.1990(n) Pan Jezus nie rzuca słów na wiatr i nie kłamie…
  6. 22.09.1990(s) Poświęcenie życia dla zbawiania...
  7. 21.09.1990(pt) Bóg dał nam wszystko i wolną wolę...
  8. 20.09.1990(c) Teraz żyję dla Pana...
  9. 19.09.1990(ś) Jak to jest Panie Jezu...
  10. 18.09.1990(w) Ślepota duchowa...

Strona 2125 z 2288

  • 2120
  • 2121
  • 2122
  • 2123
  • 2124
  • 2125
  • 2126
  • 2127
  • 2128
  • 2129

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 999  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?