- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 541
Przed wyjściem do pracy padłem na kolana szukając w modlitwie mocy. Na ten moment włączyłem nagrane kazanie z niedzieli, gdzie padły słowa do mnie: „żyj dla innych”...nagle nadeszła radość w sercu i chęć do pracy.
W samochodzie śpiewałem własną pieśń: „Chwalcie Pana narody!” Natomiast teraz, gdy to przepisuję (12.04.2021 r.) płynie „Abba, Ojcze” (Krzysztofa Krawczyka). Nagle wszystko widzę w wymiarze Bożym!
- Niech prosi pani Matkę Prawdziwą o pomoc. Jeszcze tego pani nie uczyniła? Po co tracić pieniądze u lekarzy?
- Muszę to zrobić! Pacjentka, niewierząca opowiada, że w dzieciństwie z bratem widziała dusze zmarłej babci. Nawet w tej chwili, po latach mówi o tym z przejęciem.
- Co oznacza to dla pani dzisiaj, bo ja nie wierzę w przypadkowe zdarzenia. Czy pomaga to pani w uwierzeniu, że Tamten świat istnieje naprawdę? Znak nie był prawidłowy, musi pani przyjąć, że istnieje Jezus i Maryja. Widziała wcześniej straszącego psa...dla zmylenia.
Redaktor Wołoszański pokazuje bron wszelkiej maści dająca „pokój”, ale sprawia to strach przed śmiercią i sprawie pokładanie nadziei w sile militarnej. Strona Boża to pokój serca i brak strachu przed śmiercią!
Teraz trwa ciężki bój z kolegą- ateistą. On jest napastliwy, przerywa i ma pomocnika
- Nie chce pan żyć (znaczy nie kocham tego życia)?
- Pan kocha to życie...to pan już umarł!
Wychodzę, bo wiem, że on tego nie pojmie...moje wywody nazywa scholastycznymi (mieszanka filozofii z zasadami chrześcijaństwa)! Nie wolno z takimi dyskutować, bo pomaga im Belzebub. Uciekłem do gabinetu z zawołaniem do Pana Jezusa, aby sprawił unikanie takich dyskusji, bo tracę pokój.
Za takie osoby trzeba się modlić, bo dyskusja nic nie da (mądrość ludzka bez łaski wiary). Tak krzyczałem w myślach do Jezusa, a łzy napływały do oczu. Zdziwiłem się po otworzeniu „Dziejów Jezusa Chrystusa”, gdzie trafiłem na dział: „Pojedynek z szatanem”. W tym momencie wszystko stało się jasne. Autor udowadnia - w sposób biblijny - istnienie szatana, ale nie podaje praktycznych wskazówek!
Na ten czas Vassula mówi;
- O, Panie, proszę tylko o to, co przyniesie Ci większą chwałę, decyduj za mnie. Amen...
- Ponieważ dajesz Panu tę swobodę, wiedz, iż bardzo jest z ciebie zadowolony, nie mogłabyś (mógłbym - moja osoba) mieć lepszego przewodnika. Mądrość cię pouczy. Bądź pokorna i wszystko oddaj w Jego Ręce, gdyż tak podoba się Panu, oddaj się cała Bogu”.
Z radości pocałowałem Pana Jezusa z Całunu, a On, Nauczyciel, Droga i Prawda powiedział do mnie przez Vassulę; „każdy krok, który czynisz błogosławię!”
Książka Maksa Broda „Franz Kafka” otwiera się na zdaniach; „Wola Boga brzmi w naszych uszach nielogicznie, wydaje się bowiem przeciwstawna, w sposób groteskowy naszej człowieczej logice, więcej,wydaje się nam okrutna, wręcz niemoralna /../”.
Na dodatek Bóg mówi przez Vassulę; „Unieś duszę ku Mnie w ciszy /.../ z wiarą ofiaruj Mnie, Swemu Ojcu swoją wolę, a Ja, który znam twoje potrzeby poprowadzę cię i nakarmię /../ Moje Prawo zaprowadzi cię do Mnie, do Mego Mieszkania, które jest także twoim Domem”.
Po północy padłem na kolana i podziękowałem za ten piękny dzień...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 537
Tuż po północy zerwano do porodu. Podczas ubierania się w myślach „mówię” do personelu: „nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. W karetce pochyliłem głowę, złożyłem dłonie i zacząłem modlitwę przebłagalną: „za moich prześladowców” z przebaczaniem napływających osób...zarazem objąłem ich w moim sercu!
To trudno opisać i wytłumaczyć (później dowiem się, że jest to wszechogarniająca Miłość Boga Ojca). Wszyscy zmieścili się w moim sercu. Ta modlitwa miała wielką moc, bo napływały przeszkody: zagadywał kierowca, włączył radio z głośną muzyką, w myślach trwało rozproszenie...nawet myliło się „Ojcze nasz”.
W drodze powrotnej kupiłem czekoladę i spożywałem ją - łącznie z rodzącą - w ciemności karetki. Jak pięknie jest nocą. Nie czujesz szybkości, kolorowe światła, migacze, ludzie w wyprzedzanych samochodach. Fiacik z bagażami wracający z wczasów. Napływała łączność z tymi ludźmi...to jakby bracia, w potrzebie pomagałbym im z całej siły i serca.
Podczas powrotu ponownie odmawiam modlitwę przebłagalną...teraz w intencji moich pacjentów. Na odległość poprosiłem Pana Jezusa w intencji porażonego z wczorajszego wyjazdu...nawet w jego kierunku wykonałem uzdrawiający ruch ręką z prośbą: „Panie Jezu pozwól mu usiąść...spraw to!”
Teraz zrywają z głębokiego snu: rodzi się niechciane dzieciątko (spirala). Podczas ponownej modlitwy czekam na słowa z radia: „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, ale zmieniono sygnał, bo radio nie będzie chwaliło Jezusa!
Okaże się, że dzisiejsze czytanie mszalne będzie o przebaczaniu „77 razy”. Nocna modlitwa nie była więc przypadkowa, ale Pan Jezus nie jest zadowolony z moich działań obecnie (2021 r.), bo żarliwie walczę z tymi, którzy napadli na mnie w Izbie Lekarskiej. Muszę wrócić do modlitwy za nich, bo „nie wiedzą, co czynią”.
Teraz w ulewie jedziemy do kościoła z zatrzymaniem się przed apteką. Wracam z lekami zmoczony, a w samochodzie żona kłóci się córką! Ze złości wysiadły, a ja mam pokusę wrócić do domu i napić się wódki. Zobacz jak szatan tańczy wokół mnie. Wiedział, że po latach te świadectwa popłyną w świat przez Internet.
Krzyknąłem do nich, że jest to pokusa demona i to przed spotkaniem z Panem Jezusem! Przed nami najwyższe dobro – Msza Św. z Eucharystią! Córka w deszczu wróciła do domu, a żona przerwała ciąg Komunii Św. w jej intencji! „Jezu! Daj mi pokój, czy mogę iść do Komunii św.?” Smutek zalewał serce.
Widzę dary, które otrzymuje moja rodzina: dom, samochód, Kościół św. i wszystko potrzebne do życia. Kapłan wrócił z Litwy oraz Białorusi i ze smutkiem opowiadał o tamtych stronach, gdzie jest głód, brak kościołów, powodzie i gusła!
„Tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię”...ta pieśń ścisnęła serce, a łzy leciały z oczu. Wiedziałem, że Chleb Mocnych jest dzisiaj dla mnie! „Nie godzien” powtarzałem prosząc Pana Jezusa, aby ludzie nie przychodzili do mnie z darami, bo pragnę pracować bezinteresownie.
„Ociemniałym podaj rękę” ujrzałem niewidomego i ślepca duchowego zaćmionego przez szatana, złoszczącego się, nienawistnego, pragnącego zemsty. Atak złego udał się...córka nie była w kościele, a żona przerwała postanowienie przyjmowania Komunii Św. za córkę w miesiącu wrześniu! Teraz dodatkowo leży zła, nie robi obiadu, a w końcu rozbolała ją głowa.
Wszystko poznasz po owocach, a szatan wiedział, że nasza córka będzie jego zdobyczą. Po latach zostanie całkowicie omamiona...nawet powie, że „nie wierzy w Pana Jezusa”. Żona jeszcze nie przyjmuje – jak większość chrześcijan – istnienia strony Bożej i demonicznej. Nie wie jak działa szatan.
Po latach ujrzy to wszystko. Zważ na próbę: Stwórca oddali się od ciebie („opuści cię”), a dodatkowo zezwoli na kuszenie, że „nie ma Boga”! „Panie mój przeprowadź żonę przez Morze Czerwone...daj mi jej zwątpienie”!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 535
Obudziłem się z natchnieniem: „otworzysz usta: już zgrzeszyłeś”! To była wielka prawda, bo mam wadę: gadatliwość. Dzisiaj, gdy to przepisuję (12.04.2021 r.) mam już zasadę: „otwierasz usta, mów o Jezusie”.
To zalecenie Zbawiciela, aby napierać w porę i nie w porę. Nie interesuje mnie już babskie ”młócenie słowy”. Nie wolno być też gadatliwym na modlitwie, bo Bóg pragnie modlitwy serca. Łaska mowy jest wielkim darem Boga i rozumie to każdy niemowa, a szczególnie głuchoniemy.
Kiedyś poprosiłem Boga o zabranie mi mowy („nie wiecie, o co prosicie”). Na łuku podniebiennym zrobiła mi się brodawka (HPV)...to objaw ataku wirusa. Tracisz mowę, gdy pojawi się na strunie głosowej!
Tak byłoby fajnie; mamy wadę i zamiast z nią walczyć prosimy Boga o jej zabranie! Otworzyłem usta, bo powiedziałem do żony, że uciekła ode mnie, a ona wyszła do kościoła i po chleb. Sam zobacz, bo usta po otwarciu powinny chwalić Boga Ojca, Jezusa i Marię. Upadłem na kolana: „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario” „Panie Jezu Chryste, Synu Boga Żywego, mój Zbawicielu, który cierpiałeś za mnie Mękę i pragniesz mojego bawienia, pomóż, prowadź, zawsze ze mną bądź, mój Jezu!”
Napływa porada z Biblii: cierpisz - módl się, weselisz się - śpiewaj Panu, chorujesz - wzywaj kapłana i proś innych o modlitwę. Pan – ci ulży, grzechy zostaną wybaczone „Jezu mój! Jezu”. Padło też zalecenie, że za nawrócenie grzesznika i zbawienie jego duszy sprawi spłynięcie na mnie jakiejś łaski. Teraz zrozumiałem, że mówić o Jezusie to nawracać...
Żona wróciła z kościoła i opowiedziała sen w którym śnił się jej Pan Jezus…żywy na różnych obrazach kościelnych. Obrazy były niezwykłej piękności, cały kościół to wielka szmira wobec tej wizji sennej. Mówiła to z wielkim przejęciem dodając, że: „Faustyna to tak, ale ja? Nie wiedziała, że Faustynie przedstawiał się Pan Jezus w tej właśnie formule.
- Jesteś teraz napełniona Duchem Świętym, bo wróciła od Komunii Św.
Już wzywa ziemia, dzwonią z pomocy doraźnej, ruszamy do pacjenta w dalekiej wiosce, a ja podczas jazdy karetką czytam „Dzieje Jezusa Chrystusa”. Ta książka „nie leży mi, ale w tej chwili czytam strony skierowane do mnie. To dziwne, bo w tym także jestem prowadzony. Młody mężczyzna ma ostre zapalenie opon mózgowych (dzisiaj rzadka przypadłość)...
Teraz stoję na wielkim wiejskim podwórku i podziwiam piękno wszystkiego. Oto wielki i groźny pies, ale okazuje się, że jest ślepy i głuchy: nawet nie ma siły szczekać. Przy nim wesoły kundelek do wszystkich merda ogonkiem.
W oddali czysta i wielka maciora w kilka minut zrobiła się czarna od błota i swoim wielkim ryjem przestraszyła innego śpiącego pieska, który zerwał się zaspany i biegł do nas ze wzwodem (to priapizm - moja przypadłość)…
- Dajmy mu do oglądania „Toples” (półpornograficzne pismo, które leżało w karetce)…
- Pickuś...zareagował!
- Nie, ona to Mikuś!...wyjaśnił gospodarz.
Dziadek wskazuje na drugą chałupkę i mówi, że ona tam mieszka (z pewnym żalem), a dodałem, że Pan Jezus nawet takiej nie miał! Spojrzał, wewnątrz uśmiechnął się i nic nie odpowiedział.
Teraz już innych chory: ciężko porażony leży bez ruchu, sprawny psychicznie i patrząc badawczo w moje oczy zapytał: „czy wyzdrowieję?” Odpowiedziałem: „pan wie, że to schorzenie jest ciężkie, zagrażało pana życiu, ale otrzymał pan dar powolnego cierpienia w którym my też uczestniczymy..,proszę to przekazywać za tych, co szukają w świecie. Pomoże panu Jezus, trzeba tylko prosić, aby pan mógł tylko usiąść!
Dla odmiany światowa, bogata, piękna kobieta i „wielka tragedia”: ból kolana z przeciążenia na maszynie do szycia (z zachłanności). Mówię jej, że praca, aby zwiedzać świat jest bez sensu, bo po śmierci oblecimy go w trzy sekundy. Pani mówi, że to nieprawda...czyli zmartwychwstanie Pana Jezusa to też nieprawda!
Znowu w ręku „Dzieje Jezusa Chrystusa” z maleństwem na ręku Józefa. Jakże w tej chwilce to Dzieciątko jest bliskie mojemu sercu! Rano opowiadałem żonie o przekazywanej mi radości przez babcię malutkiego wnuczka: jak łapie smoczek, nóżkę i jak się śmieje. Ona mówiła, a ja widziałem małego Jezusa.
Na ten czas badam dzieciątko: przykładam słuchawkę i widzę jak wielka szansa jest przed każdym narodzonym na świat. Nagle w wielkiej jasności ujrzałem dar Boga: poczęcie i narodziny człowieka. Z nicości powstaje dzieciątko, przychodzi na świat i przed nim jest wielka szansa: Wieczność! Zwierzę przechodzi z nicości do nicości. Człowiek z nicości – może przejść do wieczności (Nieba). Pan Jezus przybył z Nieba i tam powrócił!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 496
Zerwany w nocy rozmyślałem o Jezusie, ale nie miałem możliwości zanotować tych rozważań. Wyraźnie widzę odwrócenie wszystkiego (świata przyrodzonego i nadprzyrodzonego). Ojciec Prawdziwy daje wszystko wszystkim i cierpi, gdy jedni zabierają drugim.
Tak było z zakupem słodkości dwa dwójki moich „pociech”. Wstałem, a przywitała mnie piękna muzyka: „och, jak dobry jest Pan, że dał mi słuch". Wczoraj męczyłem się z całkowicie głuchą pacjentką aż zawołałem: „Jezu pomóż” i wszystko się ułożyło.
Naprawdę widzę bezmiar darów, ale to nie jest „dobre zdrowie” (wartość przelotna). Po czasie wielki pokój zalał serce: „Jezu, tak chciałbym mówić o Tobie...o radości bycia z Tobą”. Właśnie babcia opowiada o maleńkim wnuczku: jak wyciąga do niej rączki, jak łapie się za nóżkę i uśmiecha. W tym czasie w wyobraźni widzę małego Jezuska, a duszę zalała Boża Radość.
W naszym kościele nie wspomina się o duszy ludzkiej, co z nami jest po śmierci i o szatanie, który ma swoją agenturę także w hierarchii. Kościół nawet krytykuje to, bo wrogowie wiary mówią, że chodzę do kościoła ze strachu przed Piekłem.
To jest zarazem sztuczka demona, który zna Prawdę o dziele Boga Ojca. Po wezwaniu wiesz, że masz duszę! Większość ludzi kiwa głową na słowo: dusza. Nagle zrozumiałem, że książki wezwanych stale mówią o duszach: ludzie to dusze. To słowa odstrasza normalnych, którzy kierują się swoim rozumem. Dlatego w mass-mediach trwają diabelskie manipulacje w sprawach duchowych.
Tak jest, gdy odkryjesz, że masz duszę...ciągnie cię do słabych, umierających, biednych, pokrzywdzonych i uciśnionych. Przy takich jest Pan Jezus.
„Kto zrozumie?
Kto zrozumie opuszczonego, tego, co nie ma klucza tego
tego co nie ma gdzie iść
n i e zrozumie brat brata, gdy ręka spracowana…
Ty, Jezu jesteś przy każdym, przy tym co „na melinie” i przy tym, co nie ma gdzie głowę położyć.
Spraw Jezu, aby dziecko było dzieckiem, matka była matką, a żona żoną. Spraw to Jezu”.
Oni nic nie wiedzą o Dobrym Lekarzu, ale pragną, abym przedłużył im życie. Nie mam władzy nad powoływaniem i odwoływaniem z tego świata! Tak, tak kiwają głowami, a w sercu uważają, że jest to żart.
W takich momentach mam poczucie bycia na wygnaniu, nic mnie tutaj już nie trzyma i nic nie ukoi...„umieram” z tęsknoty. Tak jest, gdy dowiesz się, że Bóg Jest. Właśnie płyną słowa Matki: „On uczynił wam dar ze Swej miłości. Jaki jest większy dar od Jego miłości, którym codziennie was obdarza. Dziękujcie mu, moi umiłowani. Okażcie Mu także waszą wdzięczność”.
Na Mszy św. wieczornej trwały rozproszenie, bo z krzykiem biegało zadowolone dziecko, a szatan podsuwał ostentacyjne wyjście. Zawołałem: „w Imię Ojca i Syna i Ducha Św. polecam ci odejść i przestań drażnić dziecka, niech wróci do rodziców". Odszedł ode mnie, a dziecko usiadło przy ojcu!
W tym czasie kapłan pięknie śpiewał o Panu Jezusie i Matce Bożej, która jest ochłodą Czyśćca...łzy zalały oczy. Przypomniało się moje dziękowanie za wszystko. Pragnąłem odczytać intencję i w końcu zawołałem: „Matko pomóż w odczycie woli Boga Ojca!” Na ten moment kapłan powiedział o małej wdzięczności ludzi za czynione im dobro, a przecież wystarczy uśmiech i dobre słowo!
Popłynie pieśń dziękczynna do Ojca, a moje serce zaleje uczucie dziękczynienia. Jeszcze przed chwilką w sercu protestowałem przeciw Słowu „Eucharystia” w sensie „Dziękczynienie”. To trwa do dzisiaj, bo wielu uważa, że przyjmując Ciało Pana Jezusa dziękuje Bogu, a to jest Jego Dar dla nas...Chleb Życia!
Dzisiaj ta św. Hostia jest faktycznie moim dziękczynieniem: „Ojcze dziękuję Ci za Kościół, za kapłanów, za Matkę Bożą i Pana Jezusa...za św. Hostię i za wszystko czym mnie obdarzasz: żonę, dom, rodzinę, śniadanie"...To wyrwało się w kilka sekund z serca i wołam wprost do Boga Ojca!
Zarazem wiem, że jest to pomoc Matki. Łzy zalewały oczy, prawie zesłabłem, a właśnie płynęła pieśń o Dobrym Ojcu, który mnie kocha! Pozostałem w kościele prawie sam...z ćwiczącym chórem i nie mogłem znaleźć ukojenia. Zacząłem odmawiać moją modlitwę, kupiłem żonie kwiat oraz obdarowałem syna, który tylko coś mruknął pod nosem!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 530
W śnie byłem szefem ćwiczącym uczniów poprzez stawianie im coraz większych wymagań, aby wybrać najlepszych. Prawdopodobnie tak ćwiczy nas Stwórca, bo jak zbadać twoją drażliwość, wytrzymałość, przywiązanie do nędznych spraw oraz miłość do złych ludzi? Prawie widzę taśmę na której istnieje nieskończona ilość prób, którym poddawany jest człowiek...
W tym momencie w głowie Waldemar Łysiak i „Selekcja”. Czy nie jest tak z ludźmi, którzy jako wezwani i wybrani upadają w próbach...przeklinając Stwórcę! Zdarzają się diamenty...oto prezydent Krakowa: połączenie mądrości, wiedzy i wiary w jednej osobie!
Dzisiaj mam dyżur, podczas przygotowywania się odmawiam moją modlitwę, a w przychodni trafił się kapłan, który nie akceptuje swojej choroby i przebąkuje o uzdrowicielu Kaszpirowskim! „Jezu mój! Jezu!” Poprosiłem go, aby ujrzał Mądrość Boga Ojca...przecież bez tej choroby nigdy nie spotkalibyśmy się!
- Proszę przyjąć chorobę, zaakceptować ją jako coś dobrego od Boga. „Ja wolę słuchać kazania kapłana chorego niż zdrowego”!
- Kiwał głową mówiąc: „no, nie mam rady, nikt nie pomaga, muszę to przyjąć!
- Nie muszę, tylko pełen ufności Bożej przyjmuję ją jako coś skierowanego do mnie...od Stwórcy!
Dzisiaj, gdy to przepisuję (11.04.2021) ten kapłan żyje, ale położyła go żółta zaraza. Martwisz się o zdrowie latami, a później nie możesz spokojnie umrzeć...
Serce zalało wielkie pragnienie mówienia o Dobrym Bogu, Panu Jezusie oraz o Maryi...tylko tego pragnę! Właśnie "religijnej" pacjentce tłumaczę, aby oprócz leków oderwała się od wszelkich spraw ziemskich i uciekała w modlitwę. Natomiast do narzekającej pielęgniarki, której marzy się renta...wystrzeliłem!
- Z pani darami, które otrzymała pani od Stwórcy może pani zostać księżniczką: ma pani możliwość pracy, dom, dzieci, zdrowe nogi, połykanie, oddychanie, otwieranie ust, trawienie i wydalanie – czy mam mówić dalej?
- Nie, dziękuję, zrozumiałam!
Dużo pracy, ale Pan daje wielki pokój i siłę: „Panie dlaczego pokazałeś mi to wszystko tak późno?” Nikomu nie odmówiłem, nie przyjmowałem pieniędzy, ale zdarzyło się małżeństwo, które to wynagrodziło. Coś mnie tknęło i po wykonaniu ekg pacjent – bez dolegliwości – znalazł się w szpitalu. Teraz pocieszam babcię, której zabrano drugi pokój.
- Przecież to ostatnia próba na panią, bardzo łagodna...czy wie pani co należy się człowiekowi? Ciemnica...tam właśnie siedział Jezus, który nie uczynił nic złego w ciągu całego życia! W momencie,gdy nadejdzie smutek z powodu krzywdy - proszę pamiętać o tym słowie...ciemnica! Rozeszliśmy się z radością!
- Mąż skarży się na żonę, że w bezsenności modli się po nocach! „Jezu, mój Jezu ilu na świecie to czyni?
- Co będzie z moją matką (chora na nowotwór, umiera w zakłamaniu). Czekam z odpowiedzią i zobaczyłem kapłana!
- Matka pani jest na pasie dzielącym granice Tego i Tamtego świata, kapłan był u niej, ale ona nie została poinformowana, że odchodzi. Co zrobi, gdy usłyszy o nadchodzącej śmierci? Walka o duszę trwa do ostatniego uderzenia serca...jeszcze może przekląć Stwórcę! Nie ma modlitwy, świec, pożegnań!
Pędzimy z porodem, a przypomniała się matka, która wywoływała lekami u swojego dziecka różne objawy chorobowe (od urodzenia do 8 życia.). Dziecko męczono po szpitalach: „Jezu, Jezu ile możliwości ma szatan!"
- Siostro, proszę podać stronę i linijkę (nie mówię, że w ręku mam Biblię): „nic nie dzieje się bez Woli Ojca”...taki sens. W tym momencie uprzytomniłem sobie, że ona ma sprawę w sądzie ze swoim ojcem ziemskim!
Wracam karetką i słucham kazania...o przyjmowaniu krzyża! Nie ma nic przypadkowego. W ciszy późnego wieczoru czytam Biblię, gdzie jest wzmianka o olejku do namaszczania z modlitwą. Nagle zrozumiałem, dlaczego zawsze nadchodził sygnał, abym nie niszczył go (piękny zapach) wylewając krople w w WC…
APeeL
- 12.09.1990(ś) Ucieczko grzesznych…
- 11.09.1990(w) Nie bój się, bo Pan jest z nami...
- 10.09.1990(p) Duszpasterz chorych...
- 09.09.1990(n) ZA POTĘPIAJĄCYCH INNYCH...
- 08.09.1990(s) Święty…
- 07.09.1990(pt) Opuszczeni przez żony...
- 06.09.1990(c) Dzień kazań...
- 05.09.1990p(ś) Demoniczne krzyże...
- 04.09.1990(w) Śmierć nagła...
- 03.09.1990(p) Poczułem się Apostołem...