Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

08.12.1996(n) ZA ZAGUBIONYCH BEZ MATKI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 grudzień 1996
Odsłon: 777

    W śnie tłumaczyłem młodemu człowiekowi jak obudzić sumienie z poczuciem grzeszności, a przeszkadzał nam młody człowiek pięknie ubrany z brudnymi rękoma. Zobacz symbolikę boju duchowego. Podczas modlitwy na pustyni Panu Jezusowi ukazał się Szatan jako mężczyzna o miłej powierzchowności od którego wiało chłodem.

    W ręku mam „Książeczkę o człowieku” Romana Ingardena, który rozważa filozoficznie o przemijaniu. Gdzie dojdziesz negując posiadanie duszy, duchowości człowieka i naszego istnienie po śmierci...z wcześniejszą odpowiedzialnością przez Bogiem?

   Mam też zdjęcie klepsydry...symbolu przepływającego czasu, który jest drugim darem Boga Ojca oprócz wolnej woli. W kazaniu radiowym była mowa o wieczności. Tylko garstka w to wierzy, a każdy pragnie długiego życia.

    Dalej była sprawa darów, których nie potrafią docenić dzieci (art. „Gra o dzieci”), a także dorośli, bo nie widzą łask otrzymanych od Boga Ojca! Tam też było „Wesołe miasteczko dla aniołów” i kapłan-poeta ks. J. Twardowski, który napisał wiersz o Matce Najświętszej: „Oto Maryja jako mała dziewczynka „ze splecionymi warkoczykami i wesołą grzywką”.

    Autentycznie popłakałem się i zawołałem: „Mamo! Matko! Każdy chwali Ciebie jak potrafi”, a w tym czasie Laskowski śpiewał w telewizji, że miał piękny sen o swoim dzieciństwie...o matce, która pytała dokąd biegnie? Wprost ujrzałem naszą Matkę jako dziewczynkę z warkoczykami.

   Na Mszę św. trafiłem pod Jej figurę. Podszedłem do Eucharystii jako jeden z niewielu...tak mało przyjmuje Pana Jezusa, a proboszcz wciąż chwali parafian czyli samego siebie.

    W telewizji trafiłem na reportaż o szukających nieśmiertelności poza Bogiem Ojcem oraz widok zagubionego gnu i lwa, które w końcu biegnie do matki. Przypomina się klepsydra zmarłego z marginesu...tak odpowiedział zapytany o niego. Ból zalał serce, bo przepłynęły osoby: zagubionych sierot (bez matki), a nawet dzieci porzucanych i ginących w tym stanie...ogarnij cały świat, a zobaczysz cierpienie Boga naszego.

   Stwórca dał nam pierwszych rodziców i Matkę Pana Jezusa, który otworzył Królestwo Boże...możemy wracać, ale tylko garstka pragnie tego. Jesteśmy na szkoleniu, gdzie jest pokazana Matka Prawdziwa na tle matki ziemskiej. Na ten czas wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem.

    Przez ten obraz mam pokazane dziecko i jego czas na wzrastanie przy matce ziemskiej oraz czas dla dorosłych na nawrócenie z powrotem duszy ludzkiej do Boga. W wielkim bólu krążyłem odmawiając koronkę do MB i moja modlitwę…

    W telewizji była scena porodu z dzieciątkiem duszącym się pępowiną zawiniętą na szyi. Ile czyha na nas niebezpieczeństw od czasu poczęcie - poprzez poród i pierwsze dni życia - aż do śmierci. Zapoznałem się z tym jako lekarz „pierwszego i ostatniego kontaktu” ze stażem na noworodkach (musiałem być przy porodach).

   Podczas kontynuowania mojej modlitwy w „św. Agonii” zwróciły uwagę słowa Pana Jezusa: „Oto Matka twoja, oto syn Twój”. W momencie śmierci Zbawiciel przekazał mnie Swojej Matce. Jakże podobne są odczucia dzieci Boga Ojca...od Jana Pawła II do mnie.

    W ręku znalazł się artykuł o dzieciach z domów dziecka, a teraz, gdy to przepisuję (17.02.2018) ulotka Polskiej Fundacji dla Afryki: uratujmy 700 dzieci. Z drugiej strony film „Jacki” o wdowie po Kennedym i Onasisie) pokazuje ilu ginie zawierzając się bogactwu!

    Teraz spojrzał Pan Jezus w koronie cierniowej, płyną obrazy modlitw z katedry za prezydenta Havla. Łzy zalały oczy na widok kielicha w rękach kardynała „Jezu! Jezu!”...Pan przybył do mojego mieszkania!

   Teraz mówią o wypędzonych Niemcach i Polakach (nowe granice), a w sercu Raj z podobnym wypędzeniem nas z powodu grzechu pierworodnego i obecnym otworzeniem Królestwa Bożego. To czas wielkiej łaski dzięki Matce Zbawiciela i Bolesnej Męce Pana Jezusa. Właśnie czekam na powrót zbuntowanego syna, który nie widzi obdarowania...nawet tego, że ma swój pokój!

    Dziękuję za wszystko Bogu Ojcu, a szczególnie za Jego dobroć. S. Faustyna czyniła to kilka razy w nocy (21 września 1937 r). Nie ujrzysz obdarowania bez łaski wiary...tak jak małe dzieci. Jakże chciałbym mówić o tym...

   Na koniec Pan Jezus obiecuje mi „Dzienniczek” 1061), że za wierność z jaką towarzyszę Mu w Jego męce i śmierci...śmierć moja będzie uroczysta i Sam będzie towarzyszył mi w tej ostatniej godzinie. Moje serce zalała wielka radość. „Dziękuje Panie Jezu za ten dzień”.

    Na dobranoc ucałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu...

                                                                                                            APeeL

 

 

07.12.1996(s) ZA GINĄCYCH BEZ SYNA TWEGO, OJCZE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 grudzień 1996
Odsłon: 733

Wspomnienie Męczenników Japońskich (ukrzyżowanych).

   W śnie - na dyżurze w pogotowiu - uczestniczyłem w polowania...wyraźnie widziałem zabijanego psa i inne zwierzęta. Po przebudzeniu napłynęły obrazy z pobytu w rzeźni: taśma, strzał krowa pada i tak przez całą dobę.

   O 5.30 zerwano na daleki wyjazd do porodu, a jest to ciężka choroba...ważniejsza od najgorszego wypadku! Pod koła karetki wpadł kot, który zginął na miejscu. W moim sercu pojawili się mordowani przez bezpiekę z wyrywaniem wszystkich paznokci. Nawet dzikie zwierzęta tak nie postępują, bo zabijają, aby żyć.

   Teraz, gdy to przepisuję (06 luty 2018) napływa bestialstwo Ukraińców na Wołyniu oraz zamęczenie ks. Jerzego Popiełuszki, a dzisiaj jest wspomnienie męczenników japońskich, których ukrzyżowano. S. Faustyna przez jeden dzień cierpiała z powodu kolca z korony cierniowej Pana Jezusa, a ja ukłułem się niedawno takim w paluszek (bolało przez tydzień).

   W ręku mam „Dziennik” Stefana Kisielewskiego, który dokładnie widział totalny fałsz (satanizm) okupanta sowieckiego! Szatan to mistrz kamuflażu i prowokacji z nieskończoną ilością swoich wyznawców („dzieci diabła”). Ilu Polaków zgubił i gubi ten system...

   Przez 34 godziny pościłem i ciężko pracowałem, a właśnie Bestia podsuwa mi Mszę św. poranną. Jeszcze nie wiedziałem, że jest to początek ataku Kłamcy, ponieważ nie znałem powagi dzisiejszej intencji modlitewnej!

   Dodatkowo niby nie ma pacjentów, ale napływa rozdrażnienie, które nie pozwala skupić się, nękają telefony, z radia płynie kocia muzyka, trwają pomyłki i nie mogę zrobić kawy, bo zemdlał silny chłop...na ten czas wdzięczny pacjent przyniósł koniak. Po powrocie do domu Bestia zaleje mnie pragnieniem napicia się tego trunku...w garażu! Czy przypadkowo zgubiłem mój ulubiony krzyżyk?

   Nagle serce zalała wzmacniająca słodycz Boża, której nie można opisać żadnym językiem. W tym czasie napłynęła też tęsknota za Panem Jezusem...aż kręciły się łzy w oczach. Podjechałem pod „mój” krzyż, gdzie wysprzątałem Zbawicielowi, postawiłem wielkie róże i zapaliłem lampki.

   Na Mszy św. o 17.00 uwagę przykuły słowa Pana Jezusa o owcach, które zaginęły. Przepłynął cały świat ginących bez Syna Bożego...tak jak ten kot na drodze. Dzisiaj, gdy to przepisuję (18.03.2018) trwa sprawa eksterminacji narodu wybranego, który - w swojej przewrotności - wciąż czeka na przyjście Zbawiciela!

   Pasują tutaj słowa Pana Jezusa, które wypowiedział do Żydów w świątyni: „Kim jesteście? Pytam was o to. Postawcie sobie to pytanie w głębi waszych serc. (...) Ja nie mam was nigdy nienawiści. Wam pozostawiam niena­wiść, która jest złym owocem potrójnej pożądliwości z rozszala­łym ‘ja’ w zwierzęciu-człowieku, który żyje, zapominając, że jest także duchem, oprócz tego, że jest ciałem. (...) Wy nie rozumiecie, co znaczy naprawdę znać Mój głos (…) pośród tysięcy innych głosów fałszywych proroków, jako prawdziwy głos pochodzący z Nieba”. *

   Także w ich intencji poświeciłem ten dzień mojego życia oraz Eucharystię. Zjednany z Panem Jezusem padłem pod stacją drogi krzyżowej: „Pan Jezus zdejmowany z krzyża” (czytaj: „zdejmujesz Mnie z krzyża”).

   W litanii do Mateczki Najświętszej wołałem za ginących bez Jej Syna. Naprawdę jest to wielkie nieszczęście, bo wielu jest takich wokół oraz w mojej rodzinie...sam mogłem tak skończyć. Gdzie trafiłbym po śmierci?

   W pustce płynęła moja modlitwa, a telewizji trafiłem: na walkę bokserów zawodowych, ofiary wybuchu w metrze paryskim oraz pożaru...film dokumentalny o wojnie w Wietnamie, a zarazem „sceny rozbieranek” bezwstydnic. Różne są rodzaje śmierci duchowej.

    Pan dał mi znak, bo właśnie wrócił zbuntowany syn. Z wdzięczności pocałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu...

                                                                                                                         APeeL

*„Poemat Boga-Człowieka” Maria Valtorta ks. czwarta cz. szósta str. 286-287 Vox Domini

 

06.12.1996(pt) ZA SZALEŃCÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 grudzień 1996
Odsłon: 778

    Podczas przejazdu do kościoła odmawiałem „Anioł Pański”, a na miejscu zobaczyłem śmierć drzew, które leżały wokół Świątyni Boga Objawionego. Trafiłem na opóźnioną Mszę św. i przystąpiłem do Eucharystii. Po zjednaniu z Ciałem Pana Jezusa w ekstazie słuchałem słów proroka Izajasza o złych, którzy zostaną wycięci.

    W moim sercu pojawili się bolszewicy z ich totalnym fałszem i skrytobójstwami. Nic się nie zmieniło, bo podczas przepisywania tego dnia (28 stycznia 2018 r.) oglądałem reportaż Ewy Ewart (TVN 24) o ataku W. W. Putina na Ukrainę oraz udowodniony cyberatak podczas wyborów prezydenckich w USA.

   Popłakałem się przy słowach śpiewanego psalmu: „Pan moim światłem i zbawieniem moim...kogo mam się lękać, gdy Pan jest moim obrońcą?” Dzisiaj Pan Jezus uzdrowił dwóch niewidomych, a obok mnie stał taki staruszek i głośnio odpowiadał na zawołania kapłana. Ja natomiast zawołałem: „W Imię Twoje niech będzie uzdrowiona moja córka"...

   W przychodni był wielki nawał chorych, nie mieścili się w korytarzu przed gabinetem: pierwszy przybył po wniosek do sanatorium, a ostatnim był dziadek, który okresowo wykonuje sobie „wszystkie badania”. Uwierzył, że to przedłuża życie i zabezpiecza przed chorobami.

   W tym czasie miałem pomoc z Nieba, bo u młodego, który tracił przytomność po nachyleniu głowy...wielka księga medyczna „otworzyła się” na jego chorobie: jest to zespół zatoki szyjnej.

   Na zaległej z wczoraj wizycie 95-letnia pacjentka - ze zwyrodnieniem stawów biodrowych - wręczyła mi „list duchowy”: "Ziemio myśli powiernico"...czyli pomieszanie z poplątaniem.

    To wezwanie okazało się zbawienne dla mnie, bo w tym czasie kolega pojechał karetką do 11-letniej dziewczynki zabitej młotkiem przez matkę. Na mnie trafi tylko pobranie u niej krwi w obecności policjantów...płakała skuta kajdankami.

   Natomiast na dalekim wyjeździe karetką popłynie koronka do MB, a później przyjdzie pani z nerwicą lękową, którą skieruję do oddziału psychosomatycznego. W tym czasie w telewizji pokażą seks u niepełnosprawnych.

   Na ten moment w „Gazecie Polskiej” z 28 listopada 1996 będzie tytuł „Klasyczny dom wariatów” (dalszy ciąg Dzienników Stefana Kisielewskiego), gdzie 23 sierpnia 1970 r. wspomniał śmierć Pawła Jasienicy (czyli Lecha Bejnara), któremu zarzucono agenturalność...co potwierdził osobiście Władysław Gomułka.

   Do kazania na jego pogrzebie rwał się Wańkowicz („zgłupiał z kretesem”, „senilne zidiocenie”). Zważ na nawał „duchowości zdarzeń” dotyczącej intencji, którą pragnę odczytać i modlić się.

    Ogarnij wszystkich z zaburzeniami centralnego układu nerwowego i chorych psychicznie (w tym z obłędem), dołóż do nich alkoholików...właśnie trafiłem na takiego, który był leczony w szpitalu z powodu psychozy.

   Przepisuję to, a właśnie zabrano do szpitala sąsiada (karetka, policja). Mamy też sąsiada po wypadku, który ma napady rozdrażnienia i staje się groźny dla otoczenia. Najgorsze jest to, że nie ma normy psychicznej, a potwierdzeniem tego jest noszenie przez panów damskich torebek...

    Jeszcze członkowie sekt z obłąkanym guru Charlesem Mansonem, który założył grupę religijną Rodzina (miał 144 tys. wyznawców), ofiary zboczeń seksualnych oraz nabranych przez podobnych przywódców politycznych.

    Dopiero o 20.00 zacząłem wołać - w mojej modlitwie - do Pana Jezusa i Boga Ojca w intencji tego dnia, a w tym czasie napływały ofiary obłędu Hitlera, eksterminacja narodu wybranego, który wcześniej w sposób barbarzyński zamordował Syna Bożego z likwidacją Jego wyznawców.

   Dalej obłęd krzyżowania, palenia na stosach i okrucieństwo wojny w b. Jugosławii, opętanie bolszewizmem („związkiem bratnim”), który miał ogarnąć ludzki ród, ale bez Boga. Kładę się spać, a płynie film „Potwór”...o Stalinie! Padłem na kolana przepraszając Boga, a zarazem błagając o ułożenie mojego życia...

   Dzisiaj, gdy przepisuję ten dzień (29.01.2018 r.) Pan Jezus uwolnił opętanego przez legion złych duchów, które wypędził w stado świń (2 tys.). Koledzy psychiatrzy leczą takich tabletkami, bo Tam Nic Nie Ma. Czy nieuctwo jest chorobą? Trudno ich wyprowadzić z ciemnogrodu, bo jest XXI wiek!

   Dołóż do tego cierpienia wszystkich z zespołem otępienia (w tym chorobą Alzheimera). Ludzie żyją coraz dłużej i stąd problem, który na dzikim Zachodzie rozwiązuje się przy pomocy eutanazji...

                                                                                                                                 APeeL

 

 

 

 

05.12.1996(c) ZA ZNĘKANYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 grudzień 1996
Odsłon: 738

   Człowiek podczas snu pragnie wypoczynku, a właśnie spotkałem się - z podobnie zmęczonym - Janem Olszewskim, który okropnie chrapał. Przedstawiłem mu moje udręki ("szpieg"), ale do niego nie docierały sprawy zniewolenia narodu. Po przebudzeniu przez żonę zły zalecał: „Mszę św. wieczorną”...Bestia dobrze wiedziała, że padnę w pracy!

    Podczas przejazdu do kościoła moje serce zalewała pustka i złość na otaczającą mnie agenturę z kłanianiem się „dzień dobry panie doktorze”, bo dzisiaj jest posiedzenie Sejmu RP, a ja mogę zakłócić jego obrady. Nawet zajmują zakamarki kościoła, gdzie szukam intymności w spotkaniu z Bogiem Ojcem. Na ten moment z radiowej trójki płynie informacja o spotkaniu z Oleksym.

   Z Ew (Mt 7,21.24-27) padną Słowa Pana Jezusa, że do Królestwa Niebieskiego wejdą ci, którzy spełniają Wolę Boga Ojca. W moim cierpieniu zawołałem tylko: „Tato! Ojcze! Och! Tato”. Wróciło pragnienie przekazywania świadectw wiary dla poszukujących.

    W przychodni było tylko kilka kart, ale często jest to pułapka, bo wówczas gadam...tak było dzisiaj, a później w pośpiechu i udrękach pracowałem od 9.00-15.00. Podczas przepisywania dziennika dziwię się, że przez wszystkie lata nie popełniłem większego błędu, a z każdego gabinetu lekarskiego można trafić do więzienia.

   Około 14.00 zgasło światło, zaczęto wzywać na wizyty domowe i męczyła mnie pacjentka z drugiego rejonu, a kolega siedział bezczynnie. Wpadła też pielęgniarka, a przy garażu koło domu wzywano na wizytę i dwa razy dzwoniono do domu.

    Żona wysłała mnie po smalec, a w sklepie proszono o poradę lekarską. Wszystko wyjaśnił artykuł w „Życiu Radomskim” o samobójcach popełniających ten czyn z powodu nękania. Taki był ten dzień od przebudzenia do chwili obecnej.

    W telewizji trafiłem na mieszkańców wioski nękanych przez nieuchwytnego mordercę, pokazano też sceny z b. Jugosławii, obrazy pożaru magazynów, ewakuację nocną z walącego się domu, Gruzję skąd pochodził Stalin, rozwody i biedę w rodzinach. Wróciły wydarzenia z przychodni:

- zapalenie płuc, nieczynny gab. Rtg i brak karetki transportowej

- ewidentna inwalidka ma badanie kontrolne, a ZUS żąda wielu konsultacji specjalistów

- biedna nie miała na leki.

   Podczas odmawiania mojej modlitwy napłynęły obrazy obozów, powalona figura Pana Jezusa na Pl. Zamkowym oraz grabione ikony. Na szczycie tego cierpienia jest Pan Jezus, który nie miał gdzie głowy przyłożyć, a już jako maleństwo musiał uciekać do Egiptu.

    Nagle przyjechała córka, ponieważ w jej mieszkaniu jest awaria wody…

                                                                                                                             APeeL

04.12.1996(ś) ZA OCIERAJĄCYCH LUDZKIE ŁZY...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 grudzień 1996
Odsłon: 457

   O 7.00 z natchnienia włączyłem telewizor trafiając na śpiew Tanity Tarantino z obrazami krzywdzonych na świecie. Łzy zalały oczy podczas pokazania Twarzy Pana Jezusa w koronie cierniowej.

    Z serca wyrwał się tylko krzyk: „Jezu! Jezu mój!” Serce zalała tęskna miłość spowodowana rozłąką z Ostatnią Miłością. To zarazem sprawiło moc, która rodzi się w słabości: pragnienie niesienia bezinteresownej pomocy potrzebującym.

    Z radia samochodowego popłynie piosenka De Mono „A kiedy przyjdzie na ciebie czas, a przyjdzie czas na ciebie! (…) Kochać to nie znaczy zawsze to samo, trzeba stale uważać, żeby kogoś nie zranić”.

    Teraz przesuwają się pacjenci:

- płacząca, która nie zgłosiła się do kontroli i tracił zasiłek dla bezrobotnych...dałem jej ratujące zwolnienie, aż chciała pocałować mnie w rękę

- żona, właśnie zmarłego palacza tytoniu (na raka płuca), którą pocieszyłem i poratowałem zwolnieniem

- wypełniłem dokumenty na rentę, bo pacjent był źle załatwiany, wyprostowałem wszystko, a nie było takiego zamiaru, ...

    Wszystkim pomagałem, pocieszałem i dawałem, co się należało. To wypływało z pragnienia mojego serca, własnej chęci, w pokoju i radości. Każdego dnia jest u mnie bezmiar cierpiących, nawet nie da się tego opisać.

   Teraz sam padłem zasypiając podczas modlitwy o 15.00. Tak też będzie na Mszy św. o 17.00, a właśnie prorok Izajasz powie (Iz 25,6-10): „Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł (…) cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!"

    Psalmista pocieszy (Ps 23): "Po wieczne czasy zamieszkam u Pana (...) Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni życia i zamieszkam w domu Pana po najdłuższe czasy"...

    Natomiast Pan Jezus w Ew. (Mt 15,29-37) uzdrawiał wszystkich potrzebujących (chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych). Wyobraź sobie to przez chwilkę, że jesteś świadkiem: niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą.

    Na dodatek nakarmił cały lud siedmioma chlebami i paroma rybkami. Przepisuję to po 25 latach, a serce doznało ucisku z zalaniem oczu łzami. U mnie jest to znak prawdy (dar łez)….

    Ja od siebie ofiarowałem ten dzień mojego życia oraz Mszę św. z Eucharystią.

                                                                                                                                     APeeL

  1. 03.12.1996(w) ZA MATKI GINĄCYCH DZIECI…
  2. 02.12.1996(p) ZA NATRĘTNYCH W PROŚBACH
  3. 01.12.1996(n) ZA POTRZEBUJĄCYCH PILNEGO RATUNKU
  4. 30.11.1996(s) ZA PRAGNĄCYCH ŻYĆ BOGIEM
  5. 29.11.1996(pt) ZA TYCH, KTÓRYCH PRAGNIENIA JEST TRUDNO SPEŁNIĆ
  6. 28.11.1996(c) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ WDZIĘCZNI ZA OCALENIE
  7. 27.11.1996(ś) ZA WYTRWAŁYCH W SŁUŻBIE
  8. 26.11.1996(w) ZA DUSZE ZMARŁYCH Z MOJEJ RODZINY
  9. 25.11.1996(p) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ ZANIEPOKOJENI O NAJBLIŻSZYCH
  10. 24.11.1996(n) ZA TYCH, KTÓRYM NICZEGO NIE BRAKUJE

Strona 1789 z 2294

  • 1784
  • 1785
  • 1786
  • 1787
  • 1788
  • 1789
  • 1790
  • 1791
  • 1792
  • 1793

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 231  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?