Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

20.12.2002(pt) ZA OFIARY KONFLIKTU...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 grudzień 2002
Odsłon: 407

 

    Nie wiedziałem, że dzisiaj będzie tak ciężki dzień, który zaczął się niepokojem na Mszy świętej o 6:30, a tak chciałbym zostać w domu Pana Boga! 

     Pan zalecił Achazowi (Iz 7,10-14), aby poprosił o znak, a ten odpowiedział, że "Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę". Znam to z otoczenia, bo mało wiernych prosi o prowadzenie, ale uporczywie wołają o swoje zdrowie (zamiast dziękować, bo są zdrowi).

    Natomiast psalmista wołał ode mnie (Ps 24,1-6)

Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia,
świat i jego mieszkańcy. (...)

Kto wstąpi na górę Pana,
kto stanie w Jego świętym miejscu?

Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca,
który nie skłonił swej duszy ku marnościom (...).

    W Ew: Łk 1,26-38 Anioł zapowiedział Marii: "poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. (...) Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (...).

    Intensywnie napływała zła energia, a to wyjaśnił fakt, że dzisiaj będę pracował sam (potrafię odróżnić złą i dobrą). Faktycznie będę pracował 10 godzin, bez chwilki wytchnienia...nawet nie mogłem wypić kawy.

    Na szczycie tej udręki sanitariusz przyprowadził obcego pacjenta (na polecenie dyżurnego z pogotowia!) trzymającego się za głowę. Może wylew podpajęczynówkowy, a jest to stan dla pogotowia! Zadzwoniłem do kierownika pogotowia, spotkał mnie krzyk z poleceniem, że muszę go załatwić. Jeżeli nie chcę mi się pracować to mogę się zwolnić, ponieważ jestem nieludzki i nieetyczny. Nawet nie dopuści mnie do głosu: "Panie! Zmiłuj się".

   Przekrzykiwaliśmy się, ale on jest z władzy ludowej, a ja chłopcem na posyłki. Zobacz, co czerwona bezpieka wyprawia z niewolnikami. W końcu poszedłem do dyrektorki tego zespołu, która zdziwiła się, ponieważ widziała ilu mam pacjentów na korytarzu. Przecież mogli przekazać chorego do niej (przyjmuje jako normalny lekarz i była wolna).

Stałem się niezdolny do pracy i zszedłem na dół do kierującego z zapytaniem: "doktorze, co się z panem dzieje, dlaczego pan tak postępuje? Ja mam swój rejon, nie jestem konsultantem neurologicznym. Przecież tak jak pan pracowałem w jednostce wojskowej, może to powinno nas połączyć!" Okazało się że jest całkowicie nieświadomy funkcjonowania służby zdrowia na dole. Podaliśmy sobie ręce, a łzy zalały oczy.

   Wiedziałem zarazem, że jest próba od Boga Ojca, w ramach jeszcze nie odczytanej intencji modlitewnej. Rośniemy w próbach aż do śmierci, a całkowite zwycięstwo odnosi się w uniżeniu, załatwieniu chorego, ale nieraz jesteśmy zaskakiwani.

    Zawołałem tylko do Boga: "Tato! Tato! Tatusiu! Dlaczego tutaj jestem?" przekazałem cierpienie z tego dnia w obecnej intencji. Ja lubię swój zawód, niesienie pomocy, ale pragnę też mieć czas dla spraw Bożych. Poprosiłem, aby Tata wziął moje sprawy w swoje ręce.

    Dodatkowo przybyła babcia z wielkim indykiem, dobrze że jest zimno, bo położyłem go na parapecie okna. Najgorsze jest sytuacja, gdy  w lato producent przyniesie pachnące czosnkiem kiełbasę.

   Ja oddałem babci kapustę pekińską oraz paprykę, Szkoda że nie miałem kawy. Nie wierzyłem, że tych wszystkich ludzi załatwię. Nikomu nie odmówiłem, naród jest przyciśnięty...zarobiłem na pół litra, uratowało mnie jedno badanie kierowcy  (50 zł).

   W telewizji pokazano kłótnie w Sejmie RP pomiędzy Lepperem i Millerem o przystąpienie do UE. Padłem całkowicie zmarnowany w sen od 21:00 do 5:40...

                                                                                                                    APeeL

19.12.2002(c) ZA ZAZNAJĄCYCH MOCY BOŻEJ...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 grudzień 2002
Odsłon: 403

 

    Zaczynam nowy dzień życia na tym zesłaniu, a człowiek jest ciężki i z trudem idzie do łazienki. W tym czasie żona przyniosła świeży chleb baltonowski. Pomyślałem o wszystkich głodujących na świecie, o dzieciach wyciągający rączki, umierających z głodu...nic nie masz i nie możesz dać dziecku kawałka chleba!

    Syn bierze mój samochód, ale nie może nauczyć się wyłączenia hamulca ręcznego. Ile czasu trzeba, aby opanować ten odruch. Jak włączy to zapomina wyłączyć. Niekiedy od takich głupstw zaczyna się zły dzień.

    Faktycznie w pracy już pierwsza pacjentka potrzebowała pięć transportów karetką do szpitala z ponownym przywiezieniem. Następna dłuższego zwolnienia z pracy, ale należy się od psychiatry. Dalej w tej serii przybył  jednooczny kandydat na kierowcę. Skierowałem go do okulisty. U kresu wytrzymałości ponownie - na końcu pracy - zapukano do drzwi (tak jak wczoraj)...wielu pacjentów tak przychodzi, aby nie czekać.

    Po drzemce zbudzono z nieba na Mszę świętą, ale w drodze do kościoła nic nie widziałem, ponieważ zamarzły szyby samochodu. Mała szybkość, z tyłu jechał podobny.

    Od Ołtarza św. popłynie Słowo...

Poczęcie i narodzenie Samsona (Sdz 13,2-7.24-25a), którego rodzice nie mogli mieć dziecka, ale przybył Anioł Boży i rzekł do niej: "Oto poczniesz i porodzisz syna (...) chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem (...) Chłopiec rósł, a Pan mu błogosławił".

Psalmista wołał (Ps 71,3-6.16-17) do Boga:

"Ty jesteś moją opoką i twierdzą,
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca.

Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją,
Panie, Tobie ufam od lat młodości (...).
Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin (...).
Jakże jest to piękne i niezmienne dotychczas!

W Ewangelia: Łk 1,5-25 będzie podobną zapowiedź poczęcia i to św. Jana Chrzciciela (Eliasza) przez Zachariasza i jego żonę Elżbietę (mimo podeszłego wieku).

   To pokazało moc Boga naszego, a ja wiem o tym i otrzymuję ją codziennie w zjednaniu z Panem Jezusem Eucharystycznym. Tak będzie do końca pracy w 2008 r.

                                                                                                                    APeeL

 

 

18.12.2002(ś) CIEPŁO WZAJEMNEGO POMAGANIA SOBIE...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 grudzień 2002
Odsłon: 409

 

   Dzisiaj jest zimno i wiatr, ale do pracy poszedłem po Mszy świętej oczyszczony w Sakramencie Pojednania. Także zimno jest w gabinecie lekarskim, który podgrzewam grzejnikiem, ale nie ma dobrego połączenia i stoi przed nogami pod biurkiem.

    Zostałem zadziwiony pomocą z nieba, ponieważ na koniec pracy przybył elektryk z chorym ojcem. Błyskawicznie zrobił wszystko, a ja zbadałem jego chorego...ludziom starym lubię zlecać Vit. B 12 w zastrzykach (źle wchłania się w tym wieku). Później w garażu znajdzie się metalowa ręka Pana Jezusa z figury. Czytaj: pomocna dłoń...

   Ludzie myślą, że Bóg Ojciec i całe zastępy świętych i dusz czyśćcowych pomagają tylko w momencie naszej śmierci. Ja widzę pomoc w moich sprawch, które są załatwiane w prowadzeniu przez Boga z Jego Opatrznością. Zarazem mam radosci i smutki związane z intencją.

   Przykład: za ofiary fałszywego alarmu...bez powodu zapaliła się ikona silnika i włączał się sygnał jak przy wzywaniu do zapięcia pasów. Kłopot polegał na podjechaniu do warsztatu i wyłączeniu tego błędu komputera, a cierpienie wynikało z obawy o silnik.

   Jak piękne jest wzajemne służenie sobie, specjalistyczne pomaganie z przybyciem z nieba na czas oraz pocieszanie. Jeżeli czynimy to bezinteresownie mamy wielką radość w sercu.

   Pielęgniarka była zła, ponieważ zeszło do 16:00. Tak już jest, gdy czynisz dobro. Dodatkowo syn zabrał samochód i musiałem wracać zmęczony pieszo, a w tym czasie żona czekała na mnie z trzepaniem dywanów. Sam zobacz jak psute jest zadowolenie od Boga.

   Przechodziłem obok zaniedbanego krzyża przy cmentarzu, gdzie na grobach "umarłych" kładą piękne kwiaty i palą lampki. Tak jest nasza wdzięczność i tak będzie przez cały czas...

   Zarazem Stwórca pokazuje swoje cierpienie, ponieważ za wszystkie łaski jakie otrzymujemy bardzo rzadko ktoś dziękuję, a w nagłych kłopotach przeklina, a nawet wini za wszystko Boga Ojca, "bo jakby był!"

   Nagle ujrzałem siebie w akcji charytatywnej - zbieram i oddaję. Tylu jest na świecie obdarzonych. Po czasie w telewizji będę oglądał niosących pomoc i oddanych w sercach.

                                                                                                              APeeL

 

 

 

17.12.2002(w) ZA MĘŻÓW BOLEŚCI...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 grudzień 2002
Odsłon: 421

 

    Od rana jakoś idzie (7:15 do 14:00), nawet trafiło się dwóch kandydatów na kierowców a sprawić, że osiągniemy, że refero za umówione pismo ( 70 zł).

    Teraz zerwałem się na Mszę świętą wieczorną, a w drodze do Domu Pana  przepraszałem w samochodzie Najświętszego Tatę za wszystkie brudy mojego życia. Po wcześniejszej kąpieli ciała pragnę czystości duszy. Udało się!

   Popłakałem się podczas Komunii świętej. W tym czasie "patrzyło" zdjęcie księdza Jerzego Popiełuszki, a w ręku znajdzie się wizerunek Ojca Pio. W związku z intencją w garażu znalazłem metalową rękę z figurki Pana Jezusa. To nie było przypadkowe...

   W "Ekspresie reporterów" pokazano byłego przewodniczącego Solidarności, który żyje w wielkiej biedzie. Jeszcze ofiary bolszewików, płaczące matki nad synami oraz rodziny zabitych w strajkach w stanie wojennym. Ogarnij cały świat, a u nas okropności z ofiarami "władzy ludowej"  oczekującymi na sprawiedliwość.

    Po Mszy świętej wieczornej trafiłem do chorej siostry w zakonie (staruszki). Tak, to był dzień za cierpiących, zbolałych. Zarazem są to próby cierpień oczyszczających i wynagradzających za innych  (uświęcenie cierpienia). Dlatego patrzyły obrazy świętych, a teraz Świętego Józefa. To jest Królestwo Niebieskie na ziemi.

    W tym wszystkim trafił się zgon dziadka, którego zwłoki wywieziono do Warszawy. Znam go, miał Ostatnie Namaszczenie i wiem, że umarł z różańcem w ręku. Jak różne są osoby mężów boleści oddanych Bogu i ludziom.

    „Matko Najść. do Serca Twego mieczem boleści wskroś przeszytego”…taki jest też stan mojego serca, bo widzę zgubę żyjących w pogaństwie.

                                                                                                                     APeeL

16.12.2002(p) ZA PRZYMUSZANYCH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 grudzień 2002
Odsłon: 431

    Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, ale nie spodziewałem się tak ciężkiego dnia w przychodni. Już od 7:00 (pracuję od 8.00) trwało wielkie poddenerwowanie, zła energia wisiała w powietrzu i drżały mi ręce. Tak jest w ataku Szatana, który nienawidzi mnie, bo ujawniam jego istnienie i techniki działania.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.12.2002) potwierdzam, że zna przebieg naszego dnia. Bardzo często działa przez dobro. Wczoraj (04.12.2021) w infekcji (chyba "chińską zarazą", po modyfikacji wiarusa) zalecał mi pozostanie w domu, bo wiedział, że zawołam o uzdrowienie do św. Rocha, który jest świętym od "morowej zarazy".

     Wróćmy do tamtego dnia...

- pierwszy pacjent przybył po powtórkę leków, ale przy okazji poprosił o zwolnienie lekarskie do końca roku. Kwalifikuje się na rentę z powodu powysiłkowej dyskopatii  (usługi leśne), ale dzisiejsze zwolnienie to tylko sprawa finansowa.

- przebyte  zapalenie  trzustki, ale pacjent boi się skierowania do chirurga, a później wezwie pogotowie i trafi na mnie...pojedziemy do szpitala.

    Udało się wszystko załatwić do 14:00, ale zgodziłem się na dodatkowe przyjęcie obcej chorej i tak to się zaczęło: zadzwoni przedstawicielka z firmy farmaceutycznej, babcia ze skierowaniem do chirurga pomyłkowo weszła do mnie, wróciła kaszląca, której w zeszłym roku nie pomogłem i przez trzy miesiące krążyła po lekarzach, a następna prosząca o przyjęcie chciała zwolnienie z pracy i zaświadczenie lekarskie.

    W strasznym stanie trafiłem na obiad, a w telewizji pokazano dzikie zwierzęta w klatkach. Można porównać ich złość z moją. Natomiast w pogotowiu od 15:00 kolega emeryt zostawił mi chorą z żółtaczką zaporową z którą musiałem jechać do szpitala...ze zmęczenia zasnąłem w karetce.

    Ponownie trafiłem do chorego dziadka u którego byłem na poprzednim dyżurze ("lekarz domowy pogotowia"): dałem mu zastrzyk z powodu bólu głowy.

    Teraz jest prawdziwy problem, bo 42-latek czeka na potwierdzenie przerzutów w chorobie nowotworowej i nie można mu zlecić stałego pobierania narkotyku, a bardzo cierpi, chudnie i ginie w oczach.

   Według mnie nie doczeka tych badań w Instytucie Onkologii. Podałem mu zastrzyk i poprosiłem, aby przystąpił do Sakramentu Pojednania z ofiarowaniem swoich cierpień (ich uświęceniem).

    Teraz badam ciężko chorego w ciągu pijaństwa: bieda, zimno, brud z nagłą troską o zdrowie! Zaleciłem, aby zgłosił się do swojego lekarza domowego. Rodzina uczyniła to, a koleżanka zleciła transport z lekarzem do szpitala (bez oglądania chorego), ponieważ jest bezpośrednie zagrożenie życia.

     Ponownie wezwano mnie i musiałem wykonać jej zlecenie! Nie złościłem się, bo widziałem, że jest to w ramach intencje modlitewnej tego dnia.  Jeszcze dziecko z raną głowy, a po nim już w nocy przywieziono inne, które wypiło jakiś lek.

    Jak Stwórca to wszystko układa, bo o 3:30 ponownie miałem wyjazd do "ciężko chorego" też po alkoholu. Ogarnij cały świat uzależnionych. Po godzinie snu kolega zlecił transport (z gabinetu chirurgicznego) z "ostrym brzuchem". W karetce posiliłem się i ponownie spałem na noszach...

                                                                                                      APeeL

 

  1. 15.12.2002(n) ZA OFIARY ZŁEGO ROZPOZNANIA...
  2. 14.12.2002(s) ZA POTRZEBUJĄCYCH CAŁKOWITEJ NAPRAWY
  3. 13.12.2002(pt) ZA TYCH, KTÓRYM BRAK ROZSĄDKU
  4. 12.12.2002(c) ZA PRZYTŁOCZONYCH CIERPIENIAMI
  5. 11.12.2002(ś) ZA POTRZEBUJĄCYCH WZMOCNIENIA
  6. 10.12.2002(w) ZA ZATROSKANYCH O BYT
  7. 09.12.2002(p) ZA TYCH, KTÓRYCH NIE MOŻNA NAPRAWIĆ
  8. 08.12.2002(n) ZA ZASKOCZONYCH NASZĄ NĘDZĄ...
  9. 07.12.2002(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZBACZAJĄ Z DROGI BOŻEJ
  10. 06.12.2002(pt) ZA POTRZEBUJĄCYCH POMOCY MEDYCZNEJ

Strona 1550 z 2346

  • 1545
  • 1546
  • 1547
  • 1548
  • 1549
  • 1550
  • 1551
  • 1552
  • 1553
  • 1554

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 3326  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?