Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

30.08.1991(pt) Naszym znakiem jest Krzyż Jezusa...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 sierpień 1991
Odsłon: 609

    W czasie snu w duszy trwała modlitwa...to coś pięknego, ale trudno zapamiętać. Tuż przed przebudzeniem pojawił się obraz dużego krzyża prawosławnego (trzy ramiona; tabliczka, przybite ramiona i stopy - każda oddzielnie).

   Napadło mnie pragnienie ucieczki w ciszę i modlitwę, ale już dopadają mnie pacjenci, po wczorajszej nieobecności, a mam jeszcze pół godziny. Uciekłem samochodem na pobocze trasy głównej, gdzie z radia cichutko płynęła melodia z mojej młodości. W tym czasie siedziałem skulony i odmawiałem moją modlitwę; „Jezu mój, jakże to piękne...jakże mnie obdarzasz, przecież jest to Niebo już na ziemi”.

   Podczas przyjęć pacjentów dalej w duszy płynęło wołanie...tak doszedłem z Panem Jezusem na Golgotę, a w tym czasie pacjentka przekazała, że stawia krzyż! Modlitwę przerwały różne dary. Nie da się pogodzić tego z obdarowaniem przez Pana Jezusa!

   Wierz mi, że dzisiaj mam z tego normalną radość ziemską! Może ci, co mnie obdarowują też mają taką? Żołnierzowi przekazałem gruszki, a dodatkowo załatwiłem mu badanie, bo zawsze lubiłem i lubię żołnierzy. Zarazem łzy zalały oczy, bo upadł rząd...tak mało jest ludzi kochających Polskę!

   Wymieniłem kwiaty pod krzyżem i po­myślałem; „czyje jest to miejsce na ziemi”. Myśl wróciła do pacjentki stawiającej krzyż...jakże piękne to dzieło na ziemi!

   Jeszcze nie wiedziałem, że w 2007/2008 r. będę bronił naszej wiary i krzyża powalonego przez opętanego kolegę lekarza. Na tę chwilkę żona wskazała mi na rozważania ks. J. Zawitkowskiego i słowa z jego drogi krzyżowej; „Panie Jezu całuję Twoje Święte Ślady”…

   W ciszy działki wróciły słowa; „Twoje Święte Ślady”...iść śladami Jezusa to znaczy iść Jego Drogą, a jest to Droga Krzyżowa czyli cierpliwe znoszenie cierpień. To znoszenie cierpień w intencji innych (ich uświęcenie). Mało ludzi wie co to oznacza...

    Z głębi serca zawołałem; Ojcze Jasności i Prawdy nikt nie ogarnie Twojego Serca! Ojcze mój; dlaczego żyłem w oddaleniu od Ciebie? Teraz wróciłem do Ciebie, otworzyłeś Swój Dom do którego mam przyprowadzić pielgrzy­mkę? Daj mi tych ludzi, bo pragnę ich zbawienia!

                                                                                                                             APeeL

29.08.1991(c) Powikłane losy ludzkie...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 sierpień 1991
Odsłon: 614

   Minęła północ, a przed chwilką posłuchałem natchnienia, że dzisiaj mam dzień wolny. Jest to wynik nadgodzin, które w ten sposób odbieram...tak będzie aż do końca (2008 r). Proszę każdego z czytających zapiski, aby zaczął/a ćwiczyć się w tym „nasłuchu”!

   Jest oczywiste, że istnieje także Przeciwnik Boga pragnący zła; dla tego, który go słucha, a w moim wypadku także dla pacjentów, którzy „pocałują” klamkę w przychodni. Nie ma w tym mojej winy, ponieważ jestem niewolnikiem...muszę także pracować za kolegów z okolicznych ośrodków zdrowia (choroba lekarza, urlop, itd.). Dzisiaj, gdy to przepisuję (30 maj 2020) musieliby to uzgodnić i zapłacić!

   „Dziękuję Ci, Panie Jezu za dar wolnego dnia, za wspólne śniadanie z żoną, kawę, wypłatę i przepiękną pogodę oraz modlitwę, którą właśnie odmawiałem na ławeczce przed pogotowiem (dyżur od 15.00).

   W tym czasie w wyobraźni znalazłem się w Wieczerniku, gdzie Pan Jezus w pozycji stojącej mówił do uczniów, aby spożywali Jego Ciało. Wprost słyszałem te dziwne słowa, których w pełni nie pojmuję, ale pojawiło się światełko odkrywające jakieś zrozumienie.

    Teraz mam wyjazd do staruszka w rejonie ośrodka wiejskiego, gdzie pracowało dwóch zmarłych tam kolegów. - napływa obraz dwóch zmarłych kolegów. W dro­dze poprosiłem Pana Jezusa o miłosierdzie dla ich dusz. Nad dziadkiem wisiał obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy...

   W środku trasy napłynęła obawa o zbawienie moich dzie­ci...to był wielki, sekundowy lęk. Napłynęło pocieszenie, że syna zbawią modlitwy, które odmawiał w swoim życiu! Tak było, bo w kłopotach łapał za różaniec! Łzy zalały oczy... 

   Nagle przekazano wezwanie do zasypanego w studni. Dobiliśmy na miejsce wypadku, gdzie głęboka studnia była pełna piachu z człowiekiem w środku. Czy wiesz jak groźne jest pogłębianie starej studni? Podkopujesz pod jej brzegiem, wszystko musi się przesuwać w dół, a nagle może pęknąć stara cembrowina...tak został zasypany ten biedak! Śmierć nagła...

    Teraz w wąskiej kuchni leży młoda kobieta z fatalnym złamaniem podudzia...po popchnięciu przez męża! Jakże cierpię w tym momencie, gdyż widzę moją żonę, nasz szacunek i dobro małżeństwa w łączności z Mateczką!

   Jedziemy, a mimo uruchomienia kończyny i podania leków pacjentka pojękuje oraz płacze z rozpaczy, a ja w tym czasie wołam; „Boże Ojcze przyjmij – przez Najświętsze Serca Matki - św. Rany i Św. Krew Zbawiciela – w intencji tej pacjentki”. Tak chciałbym z nią porozmawiać, ale później okaże się, że awantura wynikła z powodu jej przejścia do św. Jehowy z dziećmi!

     Odwrotna sprawa była z Edytą Stein, której matka płakała mówiąc; „dlaczego ty Go poznałaś? Nie chcę mówić nic złego przeciwko Niemu. Mógł być nawet dobrym człowiekiem, ale dlaczego czynił się Bogiem”?

    To przejmująca sytuacja, bo matka pragnęłą zatrzymać córkę w judaizmie, a ona - jako Żydówka - poszła za Panem Jezusem...przeszła na chrześcijaństwo, wstąpi­ła do karmelu (Teresa Benedykta od Krzyża), została zamęczona w Oświęcimiu (9 sierpnia 1942) i została świętą męczennicą Kościoła katolickiego oraz patronką Europy...

                                                                                                                          APeeL

28.08.1991(ś) Zapach chleba...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 sierpień 1991
Odsłon: 652

   W śnie „do przodu” przez 4 miesiące nie chodziłem na zajęcia...to stanie się w 2008 r. bo 4 miesiące przed przejściem na emeryturę bezkarnie zawieszono mi pr. wyk. zaw. lekarza.

   W drodze do pracy czytałem rozważania ks. Józefa Zawitkowskiego; „Narodziny Pana Jezusa to Światłość na oświecenie pogan i znak, któremu sprzeciwiać się będą!” Dzisiaj w sercu mam pokój duchowy, którym mógłbym handlować...

    Wówczas czuję obecność Boga Ojca i mam pragnienie modlitwy. Jednak napływali pacjenci...przybyła też chora ze świeżym chlebem o najpiękniejszym zapachu na świecie, który kojarzy się pieśnią; „Panie dobry jak chleb". W tym momencie mógłbym mówić bez końca o miłości i dobroci Boga.

   „Panie mój...dziękuję, bo nastawiłem na ciężką pracę, a Ty dajesz mi Siebie i zapach chleba!” Zobacz jak nagradza Pan, tym bardziej, że dzisiaj poszczę w intencji pokoju na świecie. Ten pokój i zapach chleba przewyższa najlepsze jedzenie, które może się znudzić!

  • Proszę wezwać kapłana, bo ciężko chory ojciec drgnął duchowo...może otrzymał promień światłości Bożej, tak bywa pod koniec życia z duszami zaćmionych i niewierzących...to wielka łaska.
  • Powiedziałem też, że Bóg Ojciec dwa razy dał mi znak, a Jego Imię brzmi; Jahwe czyli „Ja Jestem”! Dodałem, że Eucharystia jest przepustką do Nieba. Trzeba życie tak ułożyć, aby stało się możliwe przyjęcie Św. Hostii.
  • Te nogi wystarczą pani (67 lat) na chodzenie do kościoła!
  • Nudzi się pani...z tego wynika, że prowadzi pani życie pogańskie! Każda chwilka w tym wieku (63 lata) ma wartość złota, a z łaski odmawia pani jedną cząstkę różańca...
  • Dlaczego nie ucieka pani do Matki Bożej...pytam inną.

    Przypomniała się czytana książka „Matka Boża w moim życiu”, gdzie wróg Maryi opisywał swoje przeżycia! Nawet naszukał się w Ewangelii...aby udowodnić, że kult Matki Prawdziwej jest błędem! Wszystko się odmieniło, gdy otrzymał maleńkie światełko Boże i stał się pierwszym Jej zwolennikiem!

   Ja zarazem ujrzałem Mądrość Bożą! Jak wielkie zadanie mają ateiści i przeciwnicy wiary, oni nie wiedzą o istnieniu Przeciwnika Boga, który budzi zwątpienie. Jak Bóg ma nas wypróbować? Jak sprawdzi naszą wiarę? Wie wszystko o nas do końca, ale mamy wolną wolę i świadomie możemy Go odrzucić!

   Natomiast alkoholiczka, kobieta zła opisuje swoje życie z poczuciem obecności Matki Bożej oraz stałym pytaniem...skąd tyle zła we mnie? Nie mogła zrozumieć, że sprawia to Szatan z jego niewidzialnymi i widzialnymi wysłannikami.

    Kończę przyjęcia, a w tym momencie pojawił się pensjonariusz z domu opiek. społecznej, który został nawrócony. Wręczyłem mu posiadane pieniądze oraz kawę...coraz bardziej widzę, że muszę brać, aby dawać potrzebującym! Pokój w sercu sprawiają puste kieszenie.

    W domu trafiłem na ciszę, nawet zasnęliśmy z żona w fotelach. Jakże piękny duchowo jest ten dzień! Później popłynie moja modlitwa, a łzy zalały oczy, ponieważ ujrzałem prowadzenie przez Matkę Bożą oraz Pana Jezusa. Podziękowałem za wszystko Bogu Ojcu...

                                                                                                                            APeeL

27.08.1991(w) Więcej szczęścia jest w dawaniu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 sierpień 1991
Odsłon: 601

   Podczas przyjęć chorych całą radość z niesienia pomocy i pomagania psują dary. Okropne męki przechodzę podczas szarpania się z obdarowującymi, a szczególnie z pacjentami „prywatnymi”...siedzi taki, nie zarejestruje się i rzuca pieniądze na stół!

    Z powodu nawału chorych o 13.30 prawie padałem. Zdenerwowany wyszedłem, zakręciłem kółko po terenie przychodni, a łzy zalewały oczy. Myśl uciekła do dręczonego Pana Jezusa...nigdzie nie dawali Mu spokoju! Tam, gdzie miał przechodzić czekały tłumy…

    Jest mi szczególnie przykro, ponieważ dzisiaj w różańcu wypadają słowa; „Jezus wszystko darował biednym!” Wstydzę się spojrzeć w kierunku Glinianego Oblicza Pana (wykonanego przez ciężko chorą); „Jezu, Ty wszystko wiesz i przenikasz”.

   Pacjentka po trzykrotnej szarpaninie rzuciła pieniądze i uciekła, a ja dzisiejszą pracę przekazałem Panu Jezusowi...wówczas On nam odpłaca (za bezinteresowność). Tak właśnie jest odbierana cała radość z poświęcenia dnia Zbawicielowi!

- Panie Jezu to miało być dla Ciebie...cóż mam uczynić?

- Pamiętaj, że wszystko masz oddać! Przyjmij jeszcze biedną!

    Właśnie trafiła się taka staruszka dręczona przez życie i niedostatki...wcisnąłem jej garść nie przeliczonych pieniędzy, kawę i grzybki. Natomiast na paczkę zmielonej kawy trafiło się biedne małżeństwo...wyrzucane z mieszkania!

    Natomiast na wizycie domowej będę u pacjentki, której złe duchy przeszkadzają w modlitwie, bo ma dar widzenia zmarłych. Doznałem dodatkowego pocieszenia, bo chora była podobna do św. Antoniego z obrazu wiszącego nad nią. 

   Przekazała, że w dzień zaduszny widziała całe rzesze błąkających się ludzi...zesłanych do kontaktu z nią. Często szatani przeszkadzają jej, straszą...kiedyś zatrzymała ich pokazaniem różańca i wezwanym św. Michała Archanioła”. Znam to wszystko, dziwne dla ludzi normalnych...

    Na działce Szatan zalał mnie niechęcią do spraw Bożych, a ponadto byłem smutny i miałem ból głowy. W domu zastałem szalejącą córkę.  Wyszedłem, a serce zalało wielkie pragnienie modlitwy! To jest tajemnica cierpienia. Sam zobacz ciąg; demoniczne zniechęcenie - niemożność modlitwy - atak prześladowcy - ucieczka do Jezusa i modlitwy - żarliwość pojednania - wzrost duchowy!

                                                                                                           APeeL

 

26.08.1991(p) Nie podobam się sobie...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 sierpień 1991
Odsłon: 658

   Tuż po wstaniu znalazłem się z Panem Jezusem w Getsemani z moimi zawołaniami w litanii uwielbienia; Jezu cichy, pokorny, cierpliwy, delikatny, przebaczający, współczujący, pocieszający...to nie miało końca jak w wołaniach do Matki Bożej.

    „Panie Jezu, proszę Cię spraw, abym stał się dzisiaj takim, jakim pragnę być i jakim Ty chcesz, abym był!” W tej prośbie chodziło o to, abym nie gadał...nie nawracał tam, gdzie nie trzeba i porzucił wylewność nawet przed żoną!

    W natchnieniu napłynęła porada, abym unikał miejsc, gdzie toczą się prowokacyjne rozmowy, nie nawra­cał już ludzi w mojej pracy, bo moja  cichość i uniżenie będą najlepszym dowodem...przecież znają mnie jakim byłem!”.

     Nie obchodzi mnie już walący się świat, bo moje serce wypełnia teraz; Pan Jezus, Matka i Bóg Ojciec, Wszechmogący. Nawet praca straciła dawny sens. Idę i wolno odmawiam różaniec Pana Jezusa i pragnę być inny, cichy, małomówny...tak mi jest dobrze, a zarazem smutno. Nie wiedziałem, że Szatan już szykuje pułapki, bo pierwszych 3-4 pierwszych pacjentów stanowiło dla mnie próbę!

    Trafiły się trzy panie z nerwicą i zaćmieniem po­łączonym z pogańskim strachem. Doszlusował do nich niezwykle marudny facet. Na do­datek na korytarzu były kłótnia...mimo, że pracę zacząłem 30 minut wcześniej! Zły wpuszczał w duszę złość, zniechęcenie i rozdrażnienie; „Jezu mój jak ciężko jest leczyć pogan!”

    Zrozum teraz Pana Jezusa, którego nie przyjmowali kapłani w synagodze...znali wszystko i czekali na Zbawiciela, ale nie pasował im syn cieśli! Napłynęło pocieszenie, bo przybyła ciężko chora, a chwilkami napływało wspomożenie...Miłość Jezusa. Wówczas nabierasz chęci do pracy, pomagania, pojawia się radość serca i chęć modlitwy. Tę radość powiększyły rady jakie dawałem dzisiaj....

  • Proszę przekazać Panu Jezusowi smutek rozstania z synem w więzieniu

  • Pana zmarła córka jest...trzeba zorganizować pomoc modlitewną, może pan dla niej rzucić palenie (cierpienie zastępcze).

    Wstąpiłem do domu, po kolację (przed dyżurem), a żona przytuliła się w smutku, ponieważ dowiedziała się, że nie otrzyma pracy w swoim zawodzie (mgr. geografii). Komuniści wiedzieli, że jej ojciec walczył z bolszewikami, zatrudnili żonę sekretarza, która trzy razy zaczynała studia.

    Ona przyjęła to jako wolę Matki Bożej. W tym umęczeniu i smutku próbuję modlitw, ale żadna nie idzie; „Matko proszę Cię...jeżeli jest to Twoja Wola, to niech będzie, a jeżeli to machlojki pomóż Matko żonie!” Umęczony przysnąłem na ławce...napłynął obraz pojemnika pełnego lilii oraz przepięknych gerber...wszystko pięknie ułożone.

    Nagle znalazłem się w wiejskiej chatce z obrazem Matki Bożej Pocieszenia. „Matko wiem, że teraz pocieszasz i wiem, że wszystko będzie dobrze...to próba naszej wytrzymałości i ufności!”

   W środku nocy trafiłem do staruszka wijącego się z bólu z powodu uwięźniętej przepuklin...pod krzywo wiszącym obrazem Wniebowzięcia Matki Bożej. Podczas transportu w modlitwie różańcowej o 2.30 doszedłem do tej tajemnicy!

    Do pracy w przychodni obudziła mnie piosenka „Błękitny mały kwiat”...

                                                                                                                         APeeL

  1. 25.08.1991(n) Za zawołanych przez Boga, którym nie będzie już dobrze na ziemi...
  2. 24.08.1991(s) ZA OFIARY RAJU NA ZIEMI
  3. 23.08.1991(pt) ZA DUSZE WYBRANE
  4. 22.08.1991(c) Światłość ze Światłości…
  5. 21.08.1991(ś) Pył marny...
  6. 20.08.1991(w) Pragnienie głoszenia Słowa Bożego...
  7. 19.08.1991(p) Chrystus w moim życiu...
  8. 18.08.1991(n) Pan przychodzi...Pan przemówił...
  9. 17.08.1991(s) Rocznica ślubu...
  10. 16.08.1991(pt) Przestań się tułać, zacznij pielgrzymować...

Strona 2195 z 2423

  • 2190
  • 2191
  • 2192
  • 2193
  • 2194
  • 2195
  • 2196
  • 2197
  • 2198
  • 2199

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 3351  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?