Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

11.12.1990(w) Pierwszy dzień wolności...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 grudzień 1990
Odsłon: 394

    "Panie Jezu pomóż dzisiaj w pracy, aby była Boża!" Zapewniam cię, że Zły nie cierpi takich momentów i spotka cię straszny dzień. Pragniesz danego dnia pracować „po Bożemu"...w pokoju i z miłością, nie denerwować się, być takim spokojnym jak pokazany opiekun bezdomnych na dworcu, wszystkich przyjmować, uśmiechać się i być bez interesownym. 

   Właśnie napada na mnie pacjent - na parkingu za budynkiem! Trzy razy przez szybę odmawiam mu rozmowy, a porada wymagała rzucenia okiem na dokument. W momencie wejścia pierwszego pacjenta trwał bój pomiędzy uprawnionymi do wejścia bez kolejki...weszli wszyscy.

    Około 9.00 w sercu pojawił się pokój: „Och, Panie Jezu, dziękuję Ci, że dzisiaj pracuję z Tobą...wśród tego morza cierpień” wprost chce się płakać. Płyną słowa piosenki: „człowiek to brzmi dumnie”, a ból duchowy ściska serce! Cichutki, malutki, w szumie odmawiam „Ojcze nasz”.

     Moje serce przenikało serca wszystkich z którymi pracuję, ogarniałem ich wielką miłością (jesteśmy „jedno”). Wewnątrz mam wielką moc. To są sekundy w których Jezus pokazuje jak mam pracować! Co mam mówić i jak mam czuć!

    Trzeba być skupionym, nie poruszać spraw „cesarskich" i nie robić szumu wokół własnej osoby! Ten, co atakował rano, atakuje teraz ostatni. Rano miał rentę, a małe pisemko stawia ją pod znakiem zapytania! Co możesz zaplanować?

   Mówię do niego, że Komisje Lekarskie są sprawiedliwe i przyznają renty wg własnego humoru, „pułkownicy” atakują - jak powiedział Wałęsa! Pan mnie też atakuje - czy pan jest pułkownikiem? Śmiejemy się, ale już biegnę na dół, bo mam daleki wyjazd do nieprzytomnej.

   Po drodze odmawiam moją modlitwę przebłagalną. Ponownie napływa dobra energia, przez sekundy w „eterze" napłynęła osoba Wałęsy. Po czasie będzie pod pomnikiem stoczniowców oraz wśród górników.

   Podczas odmawiania modlitwy pielęgniarka zapytała co mi jest (tak przeżywałem moje wołanie do Boga). "Matko Prawdziwa dziękuję Ci za tę chwilkę, za ten dzień i za wolną Ojczyznę". W moim sercu odczułem: "Pierwszy Dzień Wolności!" Nadal napływała pociecha duchowa. Przypomniały się rozmowy z pacjentami.

- Nie wierzy pani w działanie złych sił niewidzialnych, dlatego jest pani bezbronna...proszę uciekać do Matki Prawdziwej!

- Bóg, to dlaczego tyle zła? A szatan, to co?

- Kocha pani Boga, którego nie widzi, a nie znosi pani sąsiadki? Ona będzie w Niebie przed panią...pani jest obdarzona łaską wiary, czyli pociechami od tylu lat. Przez to pani odpowiedzialność - szczególnie po moich słowach - jest wielka!

- Proszę pogodzić się z żoną...mogę połączyć wasze dłonie!

- Jezus otwiera serca, a szatan zamyka.

- Wszystko stanie się jasne, gdy zabiorą r o z u m (ja jestem nienormalny)! W telewizji płynie durny serial, a ja w ambulatorium czytałem o pustym grobie Pana Jezusa...łzy zalały oczy.

   Zapomniałem się i przez dwie godziny uporczywie dyskutowaliśmy...to mój upadek! Wróciłem do pokoju lekarskiego, upadłem z twarzą w dłoniach i krzyczałem do Jezusa: „Panie Jezu przebacz, proszę Cię, Jezu przebacz!” W sercu odczułem, że Pan Jezus spojrzał na mnie z Miłością.

   Zapamiętaj: w upadku uciekaj do Jezusa lub Matki Prawdziwej! „Panie Jezu - odejdziesz na chwilkę upadam, upadam, upadam! Tylko w Tobie jest radość, cichość i jasność! Tylko w Tobie ukojenie. Jezu mój najdroższy, Zbawicielu! Proszę Cię Jezu - wytłumacz mi zjawisko determinizmu, abym więcej nie dyskutował! Proszę Cię Jezu”.

    W krótkim czasie napłynęło wyjaśnienie w postaci obrazu wczorajszego młodego człowieka, który pięknie mówił o Bogu z pozdrawianiem Pana Jezusa. „Dąż do tego co w górze, bo wszelkie teorie i horoskopy z tym związane to wielkie niebezpieczeństwo dla wiary”.

   Jeżeli chodzi o determinizm...napłynęło wyjaśnienie, że jest to błądzenie wg woli własnej człowieka i bez wiary. W wierze oddajesz wolę własną Stwórcy i unikasz niepotrzebnych cierpień ciesząc się życiem...

                                                                                                          APeeL

10.12.1990(p) Święty mąż...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 grudzień 1990
Odsłon: 411

     Z krótkiego i głębokiego snu zrywają do porodu. Na dalekim wyjeździe trwała moja modlitwa z przepraszaniem Pana Jezusa i dziękowaniem za otrzymywane łaski. Prosiłem o pomoc w „odgradzaniu się od świata” i kontaktowaniem się „ze stworzeniami - tylko w potrzebie”. Tak chciałbym ułożyć jakiś piękny wiersz o Sercu Pana Jezusa, który był „cierpliwszy od kamienia!”

    Ponowny sen przerwało walenie do drzwi piwnicznej izby (taki mamy pokój lekarski)...z wezwaniem do nieprzytomnego. Szum silnika, migające światła, mżawka ze śniegiem...przysnąłem na chwilkę i znalazłem się na korytarzu, gdzie psychicznie chory maltretował sąsiadów.

    Podczas wątpliwości czy mam brać wolny dzień w przychodni napłynęła pomoc: „musisz złapać równowagę”. Jakże jest to wspaniała rada: „złapać równowagę!” Do tego potrzebna jest cisza i oderwanie się od chorych. Pojawiły się przeszkody od demona: prywatna wizyta! Pan daje wolny dzień, a szatan podsuwa zarobek.

    Zły świat niewidzialny nie znosi naszej równowagi, wyżej pokoju, a najwyżej Pokoju Bożego! Po załatwieniu wizyty śpiewałem: „Tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię”. Pan wskazał, że pragnąc złapać równowagę muszę modlić się nieustannie, bo to sprawia: wyciszenie myśli, pragnień z odgrodzeniem się od świata zewnętrznego. Drugi moment to radosne wykonywanie swoich obowiązków...z wdzięcznością. Ta łaska jest pokazana w cierpieniach bezrobotnych.

    Pan wprost mówi, że „mam czuć się jedno” z innymi w Duchu Św.! Wszystko, co Boże jest proste i piękne! „Ojcze nasz i „Zdrowaś Maryjo”. W czasie kąpieli napłynęło do mnie: „święty mąż”...uśmiechnąłem się, a zarazem przypomniał się - tak określany przez pacjentów - włoski lekarz.

   Padłem na kolana i odmawiałem moją modlitwę za kapłanów z prośbą o miłosierdzie, ponieważ czynią tak wiele dobra...dlatego na nich spada tyle pokus. Pokój przerwała żona przejęta jakąś dyskusją - sam zobacz diabelstwo! Proszę ją, bo dyskusja dzieli ludzi i wywołuje złość...to nie jest od Pana Jezusa, który był pokorny do końca.

    O 15.00 smutek zalał serce, bo świat nie chce Zbawiciela. „Panie Jezu! Nadal nie chcą Ciebie. Świat nadal kocha złudzenia: władzę, seks i posiadanie...ciemność, obłudę i przemoc Jezu mój. Panie czyń ze mną, co pragniesz, bo ktoś musi o Tobie świadczyć!

    Jezu mój! Jakże to wszystko jest proste, jak jasne - czy można to prościej pokazać? Bóg Ojciec dał mi wielką łaskę - Ty musiałeś umrzeć w Męce, abym mógł uzyskać życie prawdziwe. Jezu mój, Zbawicielu: „Wykonało się!”

- Dlaczego tak wielu wybiera śmierć?

- Sprawia to Szatan...napłynęła odpowiedź!

    To prawda, bo droga do Nieba została otwarta, ale przy wrotach stoi wróg człowieka, który pragnie śmierci prawdziwej każdego.

- Zły kieruje się wrogością do nas...nienawidzi nawet siebie samego? Dlaczego?

- Ponieważ sam chciał być bogiem!

    Znamy to: bożek Lenin i Stalin z ich wyznawcami.

- Dlaczego ludzie odrzucają Prawdziwe Życie?

- Dlatego, że nie chcą nieść Krzyża!

    W telewizji młodzież dyskutowała o aborcji, mówiła o seksie i przyjemnościach. Jakże chciałbym tam być i młodym dziewczynom powiedzieć, że: "dobrze wiecie, że nie uzyskacie pokoju w sercu z życia seksualnego nie związanego Sakramentem! Ciało to świętość, mieszkanie duszy”.

     Później pokazano życie ludzi na dworcu. Nagle znalazłem się wśród tych biedaków, tam też jest Pan Jezus. Ludzie śpią wprost na posadce, często zrywani przez policję, nie mają swoich domów, łóżek, brak im jedzenia, alkoholu, umycia się. Właśnie tam jestem z nimi jako „święty doktór”.

   W smutku szedłem spać...mam własne łóżko, żonę, mieszkanie, oazę miłości. Naprawdę nie wiem dlaczego Bóg jest dla mnie tak dobry?!

                                                                                                           APeeL

09.12.1990(n) Różne mamy ułomności...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 grudzień 1990
Odsłon: 418

    W śnie Szatan zalecił „spalenie zapisków, aby mieć święty spokój”. Tak uczyniła s. Faustyna, a przeżyć duchowym nie można odtworzyć. Zarazem napłynęło zapytanie: „skąd weźmiesz materiały do przekazania doświadczeń duchowych”? Dziennik nie ma nic wspólnego z napisaniem książki po latach.

    Serce zalał niepokój, złość i zniechęcenie...wyraźnie od Przeciwnika Boga. Dodatkowo po przebudzeniu żona miała pretensję z powodu zatrzymania się budzika (wyczerpanie baterii)! Atak demona spowodowało moje postanowienie: spędzenia niedzieli w milczeniu. Przeżegnałem się z zawołaniem o pomoc do Matki Bożej.

    W zapiskach s. Faustyny jest zalecenie, aby ze stworzeniami obcować tylko w potrzebie! Upadłem na kolana i odmówiłem modlitwę przebłagalną za ludzkość. Zwróciłem się do Pana Jezusa z dwoma prośbami: o milczenie i możliwość wysłuchania Mszy św. radiowej (na dyżurze w pogotowiu).

    Napłynęła kilkakrotna porada: „nie dyskutuj!”, która będzie powtarzana...także podczas wchodzenia do pogotowia! Przez godzinę nikt nie przeszkodził w wysłuchaniu radiowej Mszy świętej i to w intencji tych, co jej słuchają...czyli także za mnie!

    Pan zaprowadził mnie do biednych ludzi na wsi. Chatka jest własnością dziadka, pełno zniszczonych obrazów, kupa dzieci z ich ubolewającą matką, właśnie syn wrócił z wojska, a dzisiaj wymaga mojej pomocy.

- Do kogo dziadek się modli?...zapytałem.

- Litania do Wszystkich Świętych!

   Okazuje się, że ojciec tych dzieci ucieka do swojej mamusi...teraz nie ma go w domu. Żona mówi, że tak długo się modli i nie wie jak go tutaj zatrzyma, bo tyle dzieci, tyle obowiązków, a on tylko ich odwiedza.

   Proszę ubrać wszystkie dzieci i wysłać do niego! Zdziwiona tą prostą radą..kiwała głowa i stwierdziła, że tak właśnie uczyni. Straszny dzień - cały czas dyskutowałem...bez końca! Zapomniałem w tej gorączce o radzie s. Faustyny i Pana Jezusa: „kontaktuj się z ludźmi tylko w istotnej potrzebie i nie dyskutuj!"...

    Dzisiaj była druga tura wyborów prezydenckich, wystawiony przez władzę ludową Lech Wałęsa musi pokonać podobnego sobie Stana Tymińskiego z teczką akt na przeciwnika („dwa łyse konie”). Boleksław po pierwszej turze (25 listopada 1990) nie chciał rozmawiać z prasą, bo wcześniej był pewny swego, a tu ruscy wystawili swojego...

                                                                                                APeeL

 

      Poprawiłem list do zastępcy red. naczelnego „Tygodnika Solidarność” dziennikarza Jacka Maziarskiego (1937-2009), który był wybrany na posła 27 października 1991 (kadencja (25.11.1991- 31.05.1993). Odznaczony później przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

                                                      Panie Jacku!

    Serdecznie Pana pozdrawiam (…) Pan nie jest „spadającym meteorytem”, ale diamentem. Zniósł Pan wszystkie upokorzenia z prawdziwą męskością.

    Właśnie nadszedł Pana czas! To wielki dar Stwórcy - nie zawsze go doceniany! Ten dar przez większość przypisywany jest własnej zapobiegliwości! Nie widać tego u Pana. Pana normalność jest autentyczna.

    Nie mówi Pan dzisiaj „tak”, a jutro „nie”. Wielu takich ginęło i nikt o nich nie wie. Nie wolno zwątpić i przejść na stronę „dziwnie” mówiących. Prawda istnieje także wśród niewierzących, ale nie ma w niej mocy!

                                                    Panie Jacku!

    Wszystko, co Pan pisał okazało się Prawdą (oczywiście w wydaniu ziemskim): od początku do końca zgadzałem się z tym w 100 %! Jako lekarz wiem, ż e takich jak ja jest garstka, a jest to znak dla Pana.

                                                    Panie Jacku!

     Serdecznie dziękuję za to, że nigdy nie był Pan napastliwy, nie denerwował się, wszystko znosił. Bardzo proszę, aby trzymał Pan tę linię i nigdy nie kierował się rewanżyzmem. Proszę jeszcze bardziej o pokorę i uniżenie (służba innym).

   W ten sposób dojdzie Pan do ścieżynki, która prowadzi do drogi, którą przeszedł Pan Jezus...

                                                                     Z całego serca pozdrawiam Pana...

 

 

08.12.1990(s) Skołowani przez złe natchnienia...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 grudzień 1990
Odsłon: 437

Niepokalanego Poczęcie NMP

    Tuż po północy odmawiałem modlitwę przebłagalną i litanię do Miłosierdzia Bożego. Daleki wyjazd, ślisko, ale w sercu radość: „Ojcze nasz"...jak dobrze jest z Panem Jezusem.

    Od rana miałem dobry humor. Poprosiłem Matkę Pana Jezusa, aby pracowała dzisiaj ze mną...przypomniały się słowa maluszka, który powiedział: „Matko Boża choć posprzątamy pokój!” Zobacz mądrość dziecka w spawach Bożych! Natychmiast zapomniałem o tym.

   Wracam po wezwaniu do oddziału wewnętrznego i już uciekam przed atakującym mnie pacjentem, który „zawsze chce być pierwszy!" Mówię mu żartując, że Tymińscy atakują! Nomenklatura nie lubi czekać!

   Zbliża się 15.00, a kierownik proponuje, abym zrezygnował z urlopu i pracował! Zapewniam każdego, że w dniach pracy z pomocą Bożą wszystko może się zdarzyć! Kierownik zobaczył moje umęczenie i nic nie powiedział na odmowę...!

    Z natchnienia demona nie jechałem do domu, ale krążyłem bez celu po mieście. Nie posłuchałem zalecenia „nie”...podczas wstawiania samochodu, ponieważ żona miała ciężki napad migreny i musiałem zdobyć lek.

   To drobnostki, ale przenieś te decyzje na wielkie sprawy, nawet wagi państwowej. Ile wówczas może kosztować taki błąd.

      Dam tutaj przykłady...błędów duchowych:

1. Kościoła Ewangelickiego i innych, gdzie do Stołu Pańskiego idzie się na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy. Tam do Komunii św. przystępuje bardzo dużo ludzi, a spowiedź jest wspólna.

2. W moich zapiskach znalazłem zdanie Simone Weil, która bardzo kochała Jezusa, ale nigdy nie przyjęła Chrztu Świętego!

3. Przystępowanie niegodnym do Komunii św. Oto przykład mojego wołania w tęsknocie za Panem Jezusem z pragnieniem przyjęcia Komunii św. W tej sekundzie rozumiem czym jest Ciało Zbawiciela!

   „Jezu mój, Jezu...wiem, wiem, że pragniesz, abym przystąpił do Eucharystii, bo oczyszczasz nasze dusze w jednej sekundzie, ale mamy być godni”.

4. Obnoszenie się z wiarą...Eucharystię można przyjąć tylko podczas Mszy św. w obecności ludzi (pomijam chorych). Po zjednaniu z Panem Jezusem padasz na kolana! Zawsze ujmuje mnie wiara prostych ludzi długo klęczących...tak będzie ze mną po latach! Czy to jest obnoszą się z wiarą? Ja wówczas na nikogo nie patrzę, nie obchodzi mnie ten świat.

5. Dzisiaj, gdy to przepisuję (18.04.2022) Pan zaprowadził mnie na artykuł: Paulina Młynarska: „Wiara w Boga i joga się nie wykluczają. https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114528,23346648,paulina-mlynarska-wiara-w-boga-i-joga-sie-nie-wykluczaja-w.html  Dałem tam komentarz, który zamieścili...

    „Proszę nie mieszać ćwiczeń psycho - fizycznych z łaską wiary w Boga Objawionego. Nic Pani nie wie o Prawdzie, wskazuje na "pojednanie" wszystkich wiar (oprócz katolickiej wszystkie są wymyślone).

    Na razie "idzie" Pani, relacje z przeżyć "duchowych" będą w książce, ale nie wie Pani, że w tym palce macza Belzebub. Nie ma nic złego w przyjmowaniu różnych pozycji ciała, szukaniu skąd biorą się myśli? Nie wie Pani, że powstają w duszy, ale Pani nawet nie wspomina o jej posiadaniu...mając zamiennik ego. Na Pani wątpliwości odpowiada Przeciwnik Boga Objawionego.

 Wpadła Pani w pułapkę Kłamcy. Proszę nie wciągać na tę barkę podobnych sobie...szukających czegoś, bo nie wiedzą, że realizują błędnie pragnienie powrotu naszej duszy do Boga Ojca "Ja Jestem"...

    Do czasu naszej śmierci to pragnienie łagodzi Eucharystia czyli Ciało Duchowe Pana Jezusa, które łączy się z duszą. Mamy chleb dla ciała i Chleb Życia dla duszy”...

6. Przypomniała się dyskusja ekumeniczna z kolegą lekarzem z kościoła zielonoświątkowego (wspólnie studiowaliśmy), który wskazał na "One way". Tak, jest jedna droga, ale...

a) W ich kościele nie ma Eucharystii, dzielenie się chlebem to tylko pamiątka Ostatniej Wieczerzy i nic więcej!

b) Nie ma u nich także kultu Maryi, która dla nas jest Matką Bożą. To przez Jej prośby realizuje się Miłosierdzie Pana Jezusa! 

c) Zarazem odrzucają istnienie Czyśćca oraz całe nasze wsparcia modlitewnego dla dusz (nie chodzi o "kupowanie odpustów"). Bóg w swoim miłosierdziu przebacza nam wszystko, ale nie z automatu. Musisz przystąpić do Sakramentu Pojednania (nie ma wspólnej spowiedzi). Nie jest to nasze "Wyznanie wiary" (Credo)!

    Poprosiłem ich na kolanach o otwarcie serc, bo o. Pio mówił, że Kościół Prawdziwy będzie miał odpryski - błyszczące jak diamenty...

                                                                                                            APeeL

 

07.12.1990(pt) Wiara to pułapki dla rozumu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 grudzień 1990
Odsłon: 435

    Na dyżurze w pogotowiu minęła północ, a ja w ciszy czytałem rozważanie o zmartwychwstaniu ciała! Autor męczył się, a ja zapytałem Pana Jezusa o natchnienie w tej sprawie...

- Przecież, przed godziną mówiłeś o tym pielęgniarce...tak napłynęło!

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (18.04.2022) jestem zdziwiony, że już wówczas głosiłem to, co teraz. Wiara jest tajemnicą, a Stwórca zostawia nam dla rozumu „furtki-pułapki”. Jest to wynik Mądrości Bożej...

   My traktujemy zmartwychwstanie jako powrót duszy do obecnego ciała. To wprost głupota duchowa. Pan Bóg sprawił, że kochamy swoje ciała, bo inaczej popełnialibyśmy samobójstwa (tak jest u chorych).

    Z drugiej strony porównuje się Zmartwychwstanie Pana Jezusa z ciałem fizycznym. My mamy ciała od rodziców, a Zbawiciel powstał w Niewieście bez grzechu pierworodnego z Ducha Świętego. Nasze zmartwychwstanie to wyzwolenie duszy z ciała fizycznego (po śmierci)...tyle i aż tyle. Tak trudno to zrozumieć?

   Tak też jest z Tajemnicą Narodzenia Pana Jezusa. Długi czas dochodziłem jak było z porodem? Ten problem wyjaśniła prośba modlitewna: w „Poemacie Boga-Człowieka” jest pokazane Jego cudowne przybycie (nie było ludzkiego porodu z przekleństwami położnych). Matka Boża pojawiła się w chwale w otoczeniu Aniołów z Dzieciątkiem na ręku. Stąd: „Dziewica teraz i zawsze”.

    Ze środka głębokiego snu zerwano na daleki wyjazd, a do duszy napłynęło ponaglenie...jakby od ochrony pacjentki! W karetce zrobiło się ciepło, nad nami piękne gwiaździste niebo, zaczynam moją modlitwę przebłagalną za rodzinę. Serce zalała radość, którą chciałbym wyrazić słowami: „Ty, Jezu jesteś taką jasną gwiazdką dla mnie”.

   W tym czasie z radia popłynie śpiew Boby Dylana „The Sound of Silence” („Brzmienie ciszy”), gdzie było zdanie: „Głosił, że słowa proroków są zapisane na ścianach metra, klatkach kamienic i szeptane w rozlegającej się ciszy”. W wolnym tłumaczeniu...

   Po krążeniu dróżką w lesie trafiłem do pacjentki we wstrząsie...z postacią rzekomo-nerkową zawału serca? Po zastrzyku i podłączeniu kroplówki czekała nas daleka droga do szpitala. Kierowca niechcący westchną o Trójcy Świętej, a ja ostrzegłem go, aby nie wymawiał Imienia Pana Boga nadaremnie, Dałem mu świadectwo wiary o każdej z tych Osób (Bogu, Synu i Duchu Świętym).

    Rano trafiłem na stanowisko tortur w przychodni. Jedna z pacjentek zauważyła, że nie tylko leczę, ale także pocieszam! Teraz mówię do innych...

 - Z żoną zakochaliście się w ziemi...jak większość, a ja kocham Niebo!

- Dlaczego pani szerzy satanizm chwaląc śmierć nagłą?

- Pani w swoim domu słyszy bicie dzwonów, a to jest wielki dar, bo tam jest nasza prawdziwa radość!

- Proszę swoje utrapienia przekazać Matce Bożej, będą jeszcze większe, ale nie wolno pani zwątpić!

    Ponownie, późnym wieczorem czytałem to, co napisała siostra Faustyna. Dla mnie są tam słowa, że nie wolno mi zmarnować łaski, mam wszystkie doświadczenia notować, bo one mają wywołają dalsze dobro! Dzisiaj, gdy to przepisuje potwierdzam te święte słowa...

   Sam zobacz prowadzenie, bo tuż po Zmartwychwstaniu Zbawiciela opracowuję czas oczekiwania na Jego Narodzenie...

                                                                                                                 APeeL

 

 

  1. 06.12.1990(c) Za poddanych marnościom...
  2. 05.12.1990(ś) Za nadużywających picie alkoholu...
  3. 04.12.1990(w) ZA RÓŻNIE CIERPIĄCYCH...
  4. 03.12.1990(p) Dzień ofiarowany Bogu Ojcu...
  5. 02.12.1990(n) Nie licz na siebie...
  6. 01.12.1990(s) ZA PACHOŁÓW...
  7. 30.11.1990(pt) Andrzejki...
  8. 29.11.1990(c) Miłosierdzie podstawą wszelkiego dobra...
  9. 28.11.1990(ś) Jezus jest pośród nas...
  10. 27.11.1990(w) Niewielkie światełko z nieba...

Strona 2113 z 2288

  • 2108
  • 2109
  • 2110
  • 2111
  • 2112
  • 2113
  • 2114
  • 2115
  • 2116
  • 2117

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 251  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?