- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 758
W drodze do pracy odmawiałem ułożone modlitwy poranne. Dzisiaj trafiłem na dobry dzień, bo w przychodni nie było nawału chorych. Nagle napłynęło natchnienie dotyczące syna, który stał się „dorosłym” (18 lat) i buntuje się.
W tym też jest zawarta Mądrość Boga Ojca, którą potwierdza mój bunt przeciw Bogu Ojcu, który do niczego nie był mi potrzebny! Zarazem pojawiła się refleksja, a może nawet pytanie...przez kogo zadane?
„Pomyśl jak ciebie znosił Ojciec Prawdziwy?...jak cierpliwie czekał i wołał każdego dnie, prosił o twoje odezwanie się! On dziękował za słuchanie...czy ty nie podziękowałbyś synowi za słuchanie ciebie?
Ile łask otrzymałeś w tym czasie. W końcu przez cierpienie (izolację w środowisku) odnalazłeś Drogę do Nieba! teraz już wiesz jaki jest prawdziwy sens cierpienia!"
W drodze z pracy powtórzyła się pokusa zakupu wódki, a jej nasilenie doszła do szczytu obok pawilonu, z odmawianiem modlitwy przebłagalnej: „za kapłanów i zakonników”...
- Porozmawiaj z synem: gdzie chodzi, dlaczego ucieka z domu i jest zły na nas?...zaleca żona.
- Gdzie chodzisz synku? Nie podoba ci się dom! Twój synek odpłaci ci to!
W modlitwie wieczornej poprosiłem Matkę Bożą o światło dla syna, aby ujrzał swoje obowiązki i otrzymał chęć do nauki”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 462
O 1.30 przebudziły mnie niepokoje i jakiś smutek w sercu. Myśl wróciła do wczorajszego "Słowa na dzień", gdzie wskazano, że Pan Jezus całe Swoje Życie był poza ("aut")! Urodzony na wygnaniu, odrzucony przez świątynię, społeczeństwo...samotny w czasie Męczeńskiej Śmierci.
W myślach szukałem połączenia pomiędzy Jego Męką, a własną izolacją. Nadszedł obraz M. M. Kolbe zamęczonego przez hitlerowców: cóż złego zrobił w życiu, że znalazł się w obozie śmierci? W tej sytuacji jasno ujrzałem marność mojego osamotnienia...
- Co mam czynić?
- Módl się!
Dzisiaj, gdy przepisuję to świadectwo wiary (21.09.2021) w czytanym "Dzienniczku" s. Faustyny padnie rada dla niej: do Królestwa Bożego wchodzi się przez cierpienie. To oznacza świadome przyjęcie różnych prób, które nas uświęcają. Wiele cierpień wynika z naszych wyczynów ("diabelskiego krzyża")...
W ciszy nocnej popłynie "św. Osamotnienie Pana Jezusa". Zbudził ranek i dalej odmawiałem modlitwy, ale bałem się przekazać ten dzień Ojcu Ojcu z prośbą o Jego błogosławieństwo, ponieważ planowałem pić alkohol!
Natenczas Bóg Ojciec powiedział do mnie - przez starego pijaczynę (nad grobem): "w Adwencie i Poście nigdy nie piję...absolutnie, nie wypada!" Słuchałem tego zadziwiony, ponieważ codziennie trzeba stawać się lepszym. Zapragniesz, poprosisz, a Bóg Ojca - da moc!
Młodej astmatyczne zaleciłem, aby prosiła Matkę o złagodzenie ciężkich napadów astmy nocnej. Poprosiła i napadów nie ma, wygląda ładnie i jest pogodna.
O 14.30 wracałem do domu z napadem tęsknej miłości do Pana Jezusa, której nic nie może ukoić! Zapaliłem lampki na krzyżu, a zły podsuwał: "kup alkohol...coś dla ducha i dla ciała". Zobacz zgrywusa, a wiedz, że nasz Tata ma poczucie humoru, a on jest zimnym draniem. To wielki bój, ale posłuchałem mocnego "nie! nie! nie!"
O 16.00 żona zapaliła świecę roratną i w ciszy modliliśmy się - pierwszy raz wspólnie! Program katolicki pokazał sylwetkę prawdziwego kapłana, ale dla Pana Jezusa popsuły się mikrofony lub głośniki w telewizji. To przykrość, której nie dostrzegła moja żona.
Jak wielką łaskę dał nam Bóg Ojciec poprzez przekazanie Syna na Męczeńską śmierć. Pan Jezus wskazał nam Drogę, Prawdę i Życie...otworzył Niebo! "Dzięki Ci, Ojcze"...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 683
Podczas szykowania się żony na Roraty sięgnąłem po różaniec znaleziony w kościele z pięknymi modlitwami z Medjugorje:
<<Ojcze, dziękuję, że stworzyłeś mnie takim, jakim jestem w moim ciele i mojej duszy. Dziękuję, że stworzyłeś czas, który mija i który idzie ku wieczności. Dziękuję za wieczność, która nie przemija./../ Dziękuję za nadzieję, która na nowo zbudziła się tego rana./../ Wszystko ma swój sens dla tych, którzy są z Tobą i szukają Cię we wszystkim. Ojcze, dzięki, że zesłałeś nam na ziemię Twego Syna Jezusa Chrystusa /../ i Ducha Św. /../
Przede mną dzień, ofiarowany z Twojej łaski /../ Błogosław moją pracę /../ aby Twój Duch kierował /../ Umocnij moje serce i mój umysł, abym mógł dzisiaj wypełnić mą pracę. Oto jestem Ojcze! >>
Tak rzadko prosimy o Ojcowskie błogosławieństwo. To wielki błąd, bo takie błogosławieństwo daje siłę i zmniejsza pokusy szatańskie. Już od siebie poprosiłem: „Ojcze pobłogosław moją pracę w dniu dzisiejszym”...
Czy wiesz jak zaczął się dzień z błogosławieństwem Boga Ojca? Nie planowałem Mszy Św. porannej, ale zdążyłem. Zawsze rano napada mnie rozdrażnienie i niechęć do pracy z poczuciem przymusu (niewolnictwa)!
Teraz w sercu mam pokój i słodycz, których nie można opisać. Pacjentów przyjmowałem z miłością , a na próbę przybył pewien ich zestaw: cuchnący z daleka, głucha staruszka, która wkoło mówiła: „Panie, co mi je?”, otyły z niedorozwojem umysłowym oraz młoda bezzębna trzaskająca w ustach ziarnkiem kawy złapanym ze stołu. To wszystko nic mnie nie wzruszało. Tłuścioszka pocieszyłem, babcię zaprowadziłem do ginekologa, a bezzębnej dałem nienależne zwolnienie.
Teraz monologuję do wierzącej: mur berliński jest na targu...narobiła Matka Boża bałaganu, a ile zamieszania sprawił Pan Jezus! Szatan królował, tworzył bożki, religie, a tu Syn Boży otwiera Niebo i pokazuje na Ojca Prawdziwego!
W tej mocy błogosławieństwa Ojca odrzucałem wszystkie dary, a Pan sprawił, że bogaty wszedł z innym i uniknąłem szarpaniny. Najważniejszy jest spokojne sumienie. Dziwne, bo dzisiaj było dużo proszących o „lewe lub naciągane" zwolnienia lekarskie.
Rozpadają się zakłady i ludzie biegną do lekarza, który daje chwilowy ratunek. Powstała wewnętrzna rozterka, a nawet smutek, ponieważ nie potrafię odmawiać. W tym stanie zawołałem do Matki: „jak to jest? jak mam czynić?"
- Ty masz dawać...Ojciec też daje, to o co proszą i patrzy co czynią!
Jest mi przykro z powodu dobrych ludzi, którzy w późnym okresie życia i przy niepewnym zdrowiu wdają się w interesy. Szczytem jest para zgrzybiałych staruszków robiących po nocach „pączki na targ”. Babuszka przyznaje, że pochodzi z modlącej się rodziny, ale dzisiaj, jest „tyle zła i złych ludzi wokół”, a przed chwilką kłóciła się w kolejce.
W południe podziękowałem Bogu Ojcu za błogosławieństwo i z powodu miłosnej rozłąki zawołałem:
„Ojcze mój! Nieskończenie Dobry!
Twoim me serce i dusza
Twoją jest każda chwilka mojego życia...
Kim jestem bez Ciebie Panie? Kim byłem? - to wiem!
Ojcze mój!
Nie wytrzymam tego rozstania, daj mi siłę w napadzie tęsknoty, daj pocieszenie w smutku rozłąki.
Ojcze mój! Dlaczego mnie opuściłeś? Nie chcę być, tym kim jestem!
Ojcze! Daj odczuć, że czekasz!”...
Z „Echa” dowiedziałem się o przeżyciach muzyka rockowego, który otrzymał łaskę wiary. Nie może już słuchać tej muzyki (pobudzającej agresję i seks, zabijającej duszę) i ucieka w ciszę. Czytałem to ze łzami w oczach, bo to było potwierdzenie zapisywania moich przeżyć.
Tuż przed snem dodałem: „Ojcze oddaję Ci moją duszę na czas snu”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 727
Dzisiejszej nocy zrywałem się 5 x...po zakrapianej kolacji. Biegnę do lodówki po piwo, a w eterze wprost szumi „wyrzeczenie! wyrzeczenie!”
Diabeł zmylił mnie i zawołałem: ”wyrzekam się Ciebie, Matko”...zamiast wyrzekam się picia alkoholu i piwa. Szybko poprawiłem się i pomyślałem, że Matka Boża także uśmiecha się w takich momentach. Pan nagrodził zimnym mlekiem! „Dziękuję Panie Jezu za wodę mineralną i za to mleko. Dziękuję”! Ktoś, kto nie miał nigdy kaca nie zna tego cierpienia...
Teraz atakują sny: oto piękny mężczyzna ubrany na czarno...za jego postacią są następne, które ulegają demonizacji aż do wampiryzmu: twarz z ryjem jak u krokodyla. To jest opisywane w wizjach z Piekła! Ten atak trwał jeszcze rano, bo serce zalała niechęć do kościoła i spraw Bożych. Nawet nie mogłem słuchać początku mszy radiowej.
Serce drgnęło dopiero podczas homilii, bo do Eucharystii, a później - w wieczności do spotkania z Panem Jezusem - musimy się przygotować. Czuwaj i módl się w każdej chwilce życia! Słowa te popłynęły ze świątyni wybudowanej jako votum za uratowanie górników, którzy przebywali pod. ziemią 8 dni...nie tracili nadziei, modlili się i obiecali wybudować ten kościół!
Napłynęła pewność, że mam jechać do rodzinnego kościoła...do miejsca, gdzie zostałem ochrzczony. Także w celu sprawdzenia czy rodzice wrócili do Boga. Podczas przejazdu płynęła modlitwa przebłagalna za dusze czyśćcowe: „wprost jęczałem za nimi”. W świątyni, za moimi plecami głuchy dziadek „szeptał” głośno: „za duszę kolegi i za dusze zmarłych”, których wymieniał po kolei...
Na początku Mszy Św. demon określił kapłana „żydkiem", a on właśnie wprowadził mnie w nastrój Świątyni w Jerozolimie, bo mówił wolno, bardzo dokładnie i prosto z serca. Łzy popłynęły z oczu, gdy lud śpiewał: „Dobry Jezu, a nasz Panie”! Dodatkowo za mną stała kobieta z pięknym głosem, która znała wszystkie pieśni kościelne.
Kilkanaście osób podeszło do Eucharystii. W bólu serca padłem na kolana wołając: „Panie Jezu nic nie chcę! Nic nie chcę! Pragnę tylko być Twoim Jezu...Twoim!" W czasie tego wołania nie wiedziałem, że rodzice byli u spowiedzi i przystąpili do Komunii Św.!
W tych krótkich chwilkach i w moim stanie jasno widzę, że większość ludzi nie rozumie przychodzenia do nas Zbawiciela. Pan Jezus przychodzi do Ciebie, a ty nie idziesz na to spotkanie! Mój wzrok zatrzymało Sercu Pana Jezusa z wielkiej figury. Ja wiem, że jest to znak od Pana!
Na ten czas kapłan wezwał wiernych do odmówienia litanii do Serca Pana Jezusa! To dla mnie była niespodzianka...wprost chciałem, aby te zawołania trwały wiecznie! To był zarazem dowód na to, że właśnie tutaj zostałem zaproszony. Jakże chciałem podziękować temu kapłanowi odprawiającemu Mszę Św. Nawet połączyłem się telefonicznie, ale pomyłkowo odezwał się bar! Zły czuwa nade mną i jest niezmordowany!
W telewizji satelitarnej pokazano opętanego przez szatana (wampira), który nieświadomie atakował ludzi. Naprawdę trudno uwierzyć...jakich jeszcze dowodów pragną ludzie na istnienie sił szatańskich?
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 735
Tuż po przebudzeniu ktoś śpiewał w mojej duszy: „Bóg Apostoła Andrzeja jest Miłością”. Szatan w tym czasie podsuwał pokusy w tym: „niewysławioną słodycz i raj na ziemi”. Bestia wykorzystuje naszą nędzę duchową, ale ludzie otumanieni przez rozum nie wierzą w istnienie świata nadprzyrodzonego. To wszystko ujrzysz dopiero w Świetle Bożym...
-
Co to jest Prawda?...Piłat zapytał Pana Jezusa
-
Prawda to dar Boga, to możliwość ujrzenia dobra i zła...zna to każde dziecko, ale chodzi o odróżnienie: dobra demonicznego od dobra prawdziwego.
Jak wielkie cierpienia sprawia mi nasza telewizja...nie chodzi o mnie, ale o ludzi. Wczoraj (piątek) płynęły przygody Szwejka, premiera filmu o Freddie Mercurym, który do końca nie ujawnił, że jest zarażony na AIDS oraz zbrodniczy film „Magnat prasowy”.
Przed snem czytałem relacje ludzi o przeżyciach bliskich śmierci, ale dla zwykłych nie jest to ostrzeżeniem. Nawet opracowująca temat stwierdziła, że: „Niebo nie istnieje w górze, a Piekło nie istnieje w dole. Jedno i drugie jest tutaj (czyli na ziemi)"...
W drodze do pracy odmawiałem cz. różańca Pana Jezusa, gdzie jest zwycięstwo nad Szatanem. Serce zalała radość z dyżuru na którym mam zamiar modlić się. Nic nie wyszło z tego, bo był wielki napływ ludzi z brakiem pokoju w sercu i rozmyślaniami odwracającymi od Boga.
Właśnie jest u mnie matka, której w zeszłym roku utopił się syn. Proszę ją, aby przyjęła to cierpienie i nie odwróciła się od Boga!
Podczas mojej modlitwy („św. Agonii) odczułem miłosne zjednanie z Panem Jezusem...łzy zalały oczy, a serce radość ze współcierpienia ze Zbawicielem, który także za mnie oddał życie.
Zawołałem w uniesieniu duchowym: „Ojcze Przedwieczny przyjmij Św. Agonię najmilszego Syna Swego jako przebłaganie za grzechy mojej duszy”. Wiem, że to się stanie, bo wołałem z całego serca. W tym czasie demon dwoił się i troił...zalewał mnie prześladowcami, a także śmiejącymi się mojej osoby...musiałem powtarzać słowa modlitwy:
- rozciąganie i przybijanie Pana Jezusa do krzyża
- podnoszenie krzyża.
- zanurzanie mojej duszy w Ranach Zbawiciela...
Na ten czas kolega zostawił mi do badania dzieci, a podczas powrotu kobiecina wzywa na wizytę! Z bezsilności pojawiły się łzy w jej oczach, a ona poszła do pogotowia. Mnie też jest przykro, ponieważ to była próba.
„Matko wybacz, to nie jej wina, czekała od rana w domu i wybiegła na mój powrót. W domu następna przeszkoda w modleniu się: trafiłem na generalne sprzątanie. Później, podczas modlitwy na kolanach córka potknęła się w przedpokoju i prawie padła. Przypomniało się zdarzenie, gdy spadła z leżanki, a młodzież śmiała się i przezwała ją „gruchą” (spada z drzewa, gdy dojrzeje)...
Pograłem na akordeonie z planem modlitwy w drodze do kościoła, ale musiałem iść z córką (do autobusu). Na dodatek kulawy facet żujący gumę zapytał nas o miejsce zamieszkania „sprzedawcy laleczek”, a inny dla nudy strzelał z kapiszonów i to blisko mojego ucha! Niewiele brakowało do bójki!
Na schodach kościoła ze zdziwieniem stwierdziłem, że dzisiaj jest wspomnienie Apostoła Andrzeja, brata Piotra...”rybaka ludzi”, a to wyjaśniło k u s z e n i a! Poprosiłem Ap. Andrzeja, aby wspomniał o mnie Panu Jezusowi. Siedziałem skulony, zalany łzami i w tym stanie ujrzałem, że ja także muszę zarzucić moje sieci...muszę zająć się nawracaniem!
Dzisiaj mój kapłan powiedział, aby Pan Jezus stał się moim Królem na zawsze. W drodze powrotnej głośno odmawiałem „Ojcze nasz”, a serce zalewał pokój, radość i Miłość Boża. Dopiero teraz z całego serca popłynie moja modlitwa. Może kiedyś spotkam Apostoła Andrzeja i mu podziękuję…
APeeL
- 29.11.1991(pt) Kuszenie w intencji kapłana...
- 28.11.1991(c) Pan Bóg łączy, diabeł dzieli...
- 27.11.1991(śr) Lampka na Krzyżu...od ojca ziemskiego
- 26.11.1991(w) Może będę miał większe prawa od piesków i kotków...
- 25.11.1991(p) Posiedzenie Sejmu RP niby wolnego państwa...
- 24.11.1991(n) Za chwiejnych w wierze...
- 23.11.1991(s) Wygrałem bitwę z Szatanem...
- 22.11.1991(pt) Wdzięczność Bogu Ojcu za wszystko...
- 21.11.1991(c) ZA PRAGNĄCYCH ODDZIELIĆ KOŚCIÓŁ OD PAŃSTWA...
- 20.11.1991(ś) Co powiesz Jezusowi, gdy przyjdzie do ciebie...