Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

09.03.1992(p) ZA RODZINĘ RÓŻAŃCOWĄ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 marzec 1992
Odsłon: 1271

    Dyżur w pogotowiu. O 5.00 zrywają na wyjazd do odległej wioski (poród). Serce woła: „Matko! przekazuję Ci wszystkie dzisiejsze  modlitwy”. Napływa ostrzeżenie, że „zły będzie mącił”! To prawda, bo szatan nienawidzi takich ofiar. Wsłuchuję się w natchnienia.

    Po wielu próbach („nie”, „nie”) zacząłem „Anioł Pański” i część radosną różańca (pasowała do porodu) oraz różaniec Pana Jezusa. To bardzo ważne prowadzenie przez Anioła Stróża. W drodze do szpitala popłynęły modlitwy poranne, cz. chwalebna różańca i „Pod Twoją obronę”, a „amen” wypadło w momencie powrotu do pogotowia!

    W przychodni zaczyna się „młócka". Około g 9.00 wszedłem do gabinetu rtg, gdzie z radia płynęła piosenka Leonarda Cohena „Dance me”. Ból chwycił serce, a w oczach pojawiły się łzy. To miłość Boża przeszywająca serce i dająca łączność z chorymi.  

    Z duszy wyrwało się wołanie: „Matko moja. Matko nasza! tylko Tobie i Twojemu Synowi trzeba tak śpiewać”. Nawet teraz, gdy to przepisuję wraca tamten czas, a łzy płyną po twarzy. Zrozum moje cierpienie. Tylko modlitwa może ukoić duszę, a tu nawał ludzi, bałagan, kłótnie i krzyki.

    Ja pragnę paść na kolana i odmawiać „św. osamotnienie Pana Jezusa” oraz rozważać Mękę Pańską, a tu pacjentka rozbiera się za parawanem. Chwyciłem twarz w dłonie i odmówiłem „Zdrowaś Maryjo”. To wielka udręka, a ludzie w takich momentach rozbierają się dziwnie szybko.

   Teraz rzucam różnym chorym uwagi duchowe:

- łatwiej jest iść na pielgrzymkę (jakaś forma przyjemności) niż rzucić palenie!

- proszę polubić siebie (nie znosi swojego ciała)!

- w sądzie pracy stał obok pani Jezus (sąd nad ciężką chorobą, a była traktowana jak oskarżona)!

- czego pan szuka w poście (przybył po pieprz amerykański na wszystkie boleści)?

- słyszę, że mówi do mnie „czarny jęzor”!...diabeł skłócił panią z mężem i córką, a tu wiek odlotowy (67 lat). Cóż później powiemy Bogu?  

    Szczyt pracy przypadł około godziny 14.15. Wołałem tylko „Matko pomóż”, bo nie chciałem nikomu odmówić i dalej przyjmować bez złości. Po wszystkim w gabinecie lekarskim padłem na kolana i odmówiłem „Ojcze nasz”.

    Przypomina się wczorajszy wyjazd pogotowiem o 22.20. Trafiłem do umierającej „babci różańcowej” (przerzuty raka piersi z okropnymi bólami nogi). W jej chatce była wielka figura Matki Bożej, a na stole leżał różaniec.

    Po wizycie poprosiłem rodzinę o wezwanie kapłana, aby umierająca otrzymała Ostatnie Namaszczenie, bo może stracić przytomność. "To dar śmierci dobrej (powolnej) i godnej (w domu). Przecież całe życie nie bała się Pana Jezusa. Dlaczego teraz nie zapraszacie kapłana ze św. Hostią?". Musiałem mówić głośno, bo kierowca w stojącym obok samochodzie -  z diabelskiego natchnienia - zapalił silnik. Zobacz bój o duszę!

    Teraz w domu wzrok zatrzymały pisma leżące koło kosza na śmieci. Tam trafiłem na „Przewodnik katolicki” z pięknym wierszem-modlitwą  Konstancji Benisławskiej. Ja wiem, że to słowa pocieszenia dla mnie...od Bożej Rodzicielki.

    Tak jest naprawdę, gdy mówię „Zdrowaś” to serce we mnie skacze, cieszą się Niebiosa, a w czyściec spada rosa. W tym momencie zły zaleca „wyjazd na działkę”, a żona krzyczy, abym przestał pisać ...w poście!!

    „Panie Jezu! Cóż to wszystko oznacza”?, a wzrok padł na rozważanie o biczowaniu. „Przecież oddałeś Mi swoje życie”! Zły zalecał „działkę”, bo wiedział, że trafię do otwartego kościoła, gdzie w modlitwie doszedłem do słów Pana Jezusa na krzyżu: „Niewiasto! Oto syn Twój”. To prawda. Ja jestem synem Matki Pana mojego, a przez to bratem Zbawiciela. Na tym skończyłem modlitwę i musiałem wyjść, bo siostra zamykała świątynię  

    Dzisiaj, gdy to opracowuję Madzia Buczek pięknie mówi o Matce Bożej i podwórkowych kółkach różańcowych. Wiele rosy spada od nas do czyśćca...APEL    

 

08.03.1992(n) ZA KUSZONYCH PRZEZ DEMONY...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 marzec 1992
Odsłon: 347

Dzień Kobiet 

     Wczoraj prosiłem Boga Ojca o błogosławieństwo tego dnia. Teraz wiem, że ponownie przystąpię do Eucharystii w intencji alkoholiczek. Płynie modlitwa poranna, a w niej wołanie o rodziny.

    W śnie miałem pokazaną sytuację porzuconego męża, który nie może wrócić do domu. Wielu dobrych znajomych przeżywa to samo, a jeden z nich z tego powodu popełnił samobójstwo.

    Ja nie znam tego cierpienia, ponieważ moja żona zawsze była i jest przy mnie...zarazem czeka na każdy mój powrót. Teraz, gdy to przepisuję (29.05.2022) ja czekam na jej powrót z kościoła, a odbiorze "sygnału" wcześniej otwieram dla niej drzwi.

    O 5.00 na kolanach zawołałem: „Matko Miłosierdzia, Ty kochasz wszystkie swoje dzieci i dla każdego pragniesz dobra oraz szczęścia. Matko, jeżeli to Twoja wola niech mąż tej kobiety pojawi się u mnie!"  

    Szatan przeszkadzał w modlitwie...wpuścił piękny obraz seksu, a wczoraj czytałem o satanistach, ich praktykach i właściwie "niewinności". Natomiast opętani przez Bestię niszczą wszystko w nieświadomości, że czynią to w imię Przeciwnika Boga.

   Wróciłem do modlitwy (nie poddałem się): "Matko, Ty wytrwałaś z Synem do końca...daj odczuć Twoją bliskość każdemu opuszczonemu przez żonę. Matko daj im Światło..daj Światło tym z którymi spotkam się dzisiaj".

   W nocy demon zalał mnie nienawiścią do profesor od biostymulacji, a ja w pocieszeniu ujrzałem siebie klęczącego przy chorej z wołam do Matki w jej intencji. Och, to naprawdę piękna metoda. Wszystko zakończyła cz. chwalebna i różaniec Jezusa.

    Na Mszy św. trwała pustka. Tak pięknie zaczęty dzień, a bardzo łatwo jest sromotnie upaść. Napływa, że „nie wolno dwa razy robić tego samego błędu”, bo Majestat Stwórcy i czystość Pana Jezusa...trzeba czuwać w każdym momencie".

   Dzisiaj wypada kuszenie Pana Jezusa! W liście pasterskim, nie padnie nawet słowo o szatanie, a alkoholizm to sprawa społeczna. W uniesieniu duchowym znalazłem się ponad ludem z wyciągniętymi ramionami...jak do błogosławieństwa! 

    "Przepraszam Cię, Panie Jezu", lud śpiewa: "Winnico wybrana, od ra­na poisz mnie octem!" To ja dałem ocet Zbawicielowi po jego słowie: "Pragnę". Nie żałowałem na kwiaty dla żony, ale żałuję na krzyż!

    Na wyjeździe karetką popłynie wołanie do Matki Bożej...

"Matko moja,Ty mnie nie opuścisz!

Matko moja!

Matko Prawdziwa

Opiekunko mojego serca

Ty bardziej pragniesz mojego zbawienia

niż ja sam!

Bądź ze mną w tym dniu...proszę Cię, bądź ze mną!"

    10.15 z radia katolickiego popłynie wiersz, a w nim słowa do mnie "Chrystus odej­mie ci wstydu...żałuj!" Łzy zalewały oczy, ponieważ pragnę, aby Pan był dzisiaj ze mną. Na propozycję gry w karty odpowiedziałem koledze, że w poście nie gram. On od początku udawał mojego przyjaciela, ale później okazał się partyjniakiem.

   W tym czasie zawołałem: "Panie Jezu! Okazałem się niewiernym niewdzięcznikiem i zasługuję na Twój gniew, ale uciekłem do Matki Najświętszej, którą otrzymałem jako Orędowniczkę!"

    Padłem na kolana w podziękowaniu Matce Bożej, wróciło poczucie obecności Boga. Na dalekim wyjeździe trafiłem trasę z kapliczkami: "wiem Matko, że jesteś dzisiaj ze mną". Wielka radość zalała serce. Pojawiła się też św. s. Faustyna z jej głodem Eucharystii, a łzy zakręciły się w oczach, bo to Chleb Pokoju dla duszy. "Jezu...jak wielki to dar"!

    W biednej chatce zasłabła babuszka. Na środku podwórka ujada okropnie zły pies, który wydeptał rów wokół budy. Czekam na pacjentkę, której "szukają majtek", to jest śmieszne, ale sam nie wiem, gdzie żona ma swoje rzeczy.

    Ten czas wykorzystuję na nawracanie dziadków. Jeden z nich dziarski (ok. 70-tki) mówił: "gdybym miał władzę...szybko zrobiłbym porządek". To jakby komisarz rewolucyjny...nawet powiedziałem to mówię mu to trafiając. Śmieli się z Piekła, a to zguba straszliwa. Z dzisiejszego kuszenia wiem o tym. To piękny Dzień Kobiet z wołaniem do Matki Pana Jezusa!

    20.00 modlitwy skończone i czuję,że to koniec udręk. Otwieram "Boskie Serce Jezusa"; "Maryjo, Matko Niepokalana módl się za mną do Najświętszego Serca Pana Jezusa". Teraz gra i śpiewa dla mnie Chris Rea, a ja wiem, że jest to dar od Matki. Posłuchałem natchnienia i trafiłem na tej kasecie słowa Jana Pawła II "Tyś wielką chlubą naszego narodu, Matko Boska Częstochowska". Jak wie­lka to moc i pokój.

    Na ten czas przyniosłem z samochodu "Przegląd Katolicki", gdzie był opis kuszenia Pana Jezusa: "Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu".

    Po co to wszystko zapisuję? Zrozum, że jest to "zwykła rozmowa z Matką!"...dla każdego! Spróbuj! Każda chwilka naszego życia jest ważna i w każdej chwilce możesz zaznać różnych przeżyć.

    Kolega zapraszał na karty, otworzył drzwi, rozgłosił telewizor i wyszedł w złości. Zatkałem wówczas uszy i stwierdziłem, że głusi mają wyłączony odbiór ziemi...lepiej słyszą Niebo!"

    O 22.00 wezwano do umierającej na raka piersi "babci różańcowej"...z okropnymi bólami po przerzucie do nogi. Taki dom poznasz od razu, bo przywita cię wielka figura Matki Bożej z różańcem. 

   Po wyjściu od chorej (podałem narkotyk) rodzinie zalecałem, aby wezwała kapłana, bo może stracić przytomność i nie przyjmie w świadomości tej przepustki do nieba. Przez całe życie nie bała się Pana Jezusa, dlaczego teraz nie zapraszacie kapłana, aby przyjęła Eucharystię? To dar godnej śmierci!

    Podczas powrotu karetką odmawiałem zaległa modlitwę z piątku "za alkoholiczki" oraz "Pod Twoją Obronę" w intencji zabranej babci. Napływał obraz Krysi Bojarówny, która zmarła w opinii świętości mając 13 lat (ur. 19 XII 1919 r. w Poroninie i zm. 5 X 1932 r.).

"Czy chciałbyś zostać świętym?"

"Och, Matko na Ołtarzu? Nie!

   Prowadź Matko do świętości, ale nie na Ołtarz św.! Napłynął obraz o. Maksymiliana Kolbe, a w modlitwie wypadło "Wniebowzięcie NMP". Na tę chwilkę zły podsunął obraz drabiny, którą wciągam dziewczynę do gabinetu lekarza dyżurnego !

    Zbliża się północ w tym pięknie, dobru, pokoju i radości. "Dziękuję Matko!"

                                                                                                                     APeeL

 

 

 

 

07.03.1992(s) ZA ALKOHOLICZKI...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 marzec 1992
Odsłon: 343

    Kończy się dyżur w pogotowiu w towarzystwie śpiewającego ptaszka, a zarazem zaczyna bój duchowy. Strona  demoniczna wiedziała, że do ambulatorium zgłosi się pacjentka i będzie pilny wyjazd, a pokój lekarski trzeba opuścić dla zmienników.

  Dlatego sugestia: "kąpieli i golenia", "zrobienia zapisków przeżyć", a dodatkowo w tym czasie z "papierami" wpadnie dyspozytorka ("królowa podziemia"), bo pracujemy w piwnicy...dyspozytorka pełna nienawiści do naszej wiary.

  Strona Anielska sprawiła zachowanie spokoju i zaczęcie modlitwy, bo najważniejsze jest służeniem Panu Jezusowi. W pokoju zacząłem pracę dając zarazem rady duchowe...

- grzeszy pani pracą (70 lat), bo są tacy, którzy pragną harować aż do śmierci, a nie budzą się duchowo

- zły podsuwa pani grzesznych kapłanów

- w smutku proszę uciekać do modlitwy i wołać do Matki !

- córka karmiona przez sondę ("roślina"), wyrywa ją..."umarła" pogodzona z Bogiem...

  Teraz babcia opowiada o podobnej, chorej psychicznie i nieprzytomnej, której pomagała w szpitalu, ponieważ pielęgniarki źle ją traktowały. W kaplicy szpitalnej prosiła, aby Pan ją zabrał...w chwili jej śmierci usłyszała z sąsiadką walenie w jej łóżko: tak podziękowała.

  W moim sercu pojawiła się radość i pokój: "dziękuję Ci, Matko, że mogę mówić od Ciebie". Słuchając natchnienia, w budce na działce - odmówiłem cz. chwalebną różańca.

   Zarazem napłynęło poczucie grzechu, bo żałowałem pieniędzy na zakup wielkiego kwiatu na krzyż: "Panie Jezu, oddałeś za mnie Swoje Życie, otworzyłeś Niebo i obdarowałeś mnie Prawdziwym Życiem, a tak postępuję".

  Szatan kusił do spalenia moich zapisków, ale Anioł kilka razy ostrzegał: "nie! nie"! Przypomniało się pytanie:

- Czy ty zapisujesz wszystko dla własnej chwały?

- Panie Jezu, przecież to, tak jak czyniła s. Faustynka...dla innych, ja dzięki jej zapiskom odnalazłem Ciebie, Jezu mój!

  W drodze do kościoła trafiłem na śpiew niewiast na jakimś bankiecie i pomyślałem o ofiarowaniu tego dnia w intencji pijących kobiet. W sercu pojawiły się alkoholiczki...rozbite rodziny, porzucone dzieci i pity denaturat. Nawet była dzisiaj pijana mężatka alkoholiczka, która jest w ciąży...wybrała życie w nędzy, brudzie i grzechu (ponadto ma epi).

  W nawie bocznej kościoła do serca wpadły słowa: "Naucz mnie chodzić Drogą Twojej Prawdy" i zawołałem: "Matko obejmij Swoją opieką te kobiety. Jezu mój, daj im znak, że jest post...zabierz im możliwość picia".

  W Ewangelii popłyną słowa o powołaniu Lewiego (Mateusza): "Jezu mój, jego powołałeś nagle i niespodziewanie...tak samo jak mnie. Nie wiem jakie wyznaczyłeś mi zadanie mówiąc: idź!"

  Podziękowałem kapłanowi za piękny śpiew i Słowa o Bogu. Podkreśliłem, że apogeum tego Misterium to Eucharystia. Ojciec Pio powtarzał słowa konsekracji...aż przywoływano go dzwoneczkiem.

  Poprosiłem, aby nie spieszył się, może to uczynić podczas omawianiu intencji mszalnych od bogaczy. Proszę zapamiętać słowo: dzwoneczek. Rozeszliśmy się w śmiechu i radości...

                                                                                                            APeeL

06.03.1992(pt) Trzeba być dobrym jak chleb...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 marzec 1992
Odsłon: 339

 

     Zerwałem się z radością o 5.10! Popłynęły modlitwy poranne, podjechałem i zapaliłem lampkę na "moim" krzyżem. Napłynęło natchnienie: "nie wystarczy modlić się i chwalić Mnie...trzeba być dobrym jak chleb!"

   Zły zalał mnie zniechęceniem, a nigdy nie męczy się i atakuje od czasu "otworzenia" przez nas oczu...czyli w naszej słabości. Po chwilce podsunął mi "fałszywych ludzi". Ja odbiłem to zawołaniem: "Panie Jezu obejmij dzisiaj Swoim Światłem i Miłością wszystkich, których podsunie mi Przeciwnik!"

   Spryt na spryt! Ten wpuścił mi obraz kuszącej dziewczyny...ze snu! Po czasie zauważyłem czas tej potyczki: dzisiaj jest 1-wszy piątek m-ca. Właśnie kapłan nie ma ministranta, bo kościelny nie rwie się do posługi liturgicznej...woli zbierać na tacę. "Jezu mój! Jezu! Taki jest nasz kult!"

   Mój ulubiony prorok Izajasz przekazał Słowa Boga do mnie (Iz 58,1-9): "Krzycz na całe gardło, nie przestawaj! Podnoś głos twój jak trąba! Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa (...) Szukają Mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi, jak naród, który kocha sprawiedliwości nie opuszcza Prawa swego Boga".

   Dalej Pan wskazał na uczynki miłosierdzia oraz na fałszywe umartwianie się: pracowanie w post i udawanie pokuty (spanie na worze z popiołem), a trzeba "wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków".

    Padną też słowa (Am 5,14): "Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli, a Pan Bóg będzie z wami". Natomiast Pana Jezusa podchwytliwie zapytano (Mt 9) dlaczego Jego uczniowie nie poszczą? Wskazał, że będą to czynić po Jego odejściu.

    Podczas Podniesienia demon atakował mnie spowiedzią (odciągał od Eucharystii)! Ja jestem na początku drogi, a Pierwsze Piątki dla zwykłych wiernych to czas spowiedzi. Napłynie, że małe grzechy znosi przyjęcie Komunii św.!

   Postanowiłem, że dzisiaj uklęknę przed Komunią św. a właśnie będą podawali przy balustradzie. Padłem na kolana z Panem Jezusem, a przy mnie uklękła głucha babcia, "niedzielna śpiewaczka", która zawsze myliła słowa pieśni, a dzisiaj słuchałem zdziwiony, że zna wszystkie formuły...pięknie, pięknie! Jak Pan to wszystko pokazuje.

   Wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej, napłynęła pewność, że syn zda maturę. Nawet uśmiechaliśmy się wzajemnie. Jakże piękna jest litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa...kapłan czytał zawołania, a ja wyobrażam sobie Jego Serce "Bramę Niebios", itd.!"Panie Jezu spraw, aby moje serce stało się Twoim", a w odpowiedzi "ujrzałem" serce w koronie cierniowej!

    W pracy spodziewałem się nawału, ale był spokój, a około 9.45 nastała cisza z pragnieniem odmówienia koronki do Ran Pana Jezusa - czy o tej porze było biczowanie? Uśpiony ciszą zacząłem "rozprawy" duchowe i pouczenia. Czy nie lepiej, abym modlił się za tych ludzi?

- Dzisiaj, w 1-wszy piątek m-ca...szuka pan pieprzu amerykańskiego na wszelkie boleści!

- Zły jest w pani domu...on dzieli panią z mężem i córką. Co pani powie później Bogu Ojcu, bo jest pani już bliska odwołania z tego padołu (67 lat). To wszystko, co pani mówi można określić: "odezwał się czarny jęzor!"

    Przeciwnik ponownie podsunął obraz dziewczyny ze snu oraz połączone pieski (właśnie szczekały pod przychodnią)! Po czasie nasłał odpowiedni "zestaw" pacjentów z ich nawałem, który skończy się o 15.00...

    Teraz na dyżurze w pogotowiu...odruchowo włączyłem telewizor, gdzie trafiłem na obraz Matki Bożej Bolesnej. Zrobiło mi się smutno z powodu mojego gadania i "nawracania". To zarazem jest ciężki bój z szatanem, bo zaćmienie ludzi jest wielkie! Padłem na kolana z dziękowaniem Bogu Ojcu za szkolenie - i ćwiczące w walce duchowej - ataki demona. Na ten czas biły dzwony kościelne zwołujące wiernych na Drogę Krzyżową.

    O 19.00 odruchowo nagrałem audycję katolicką na temat dobra i zła. Później płynęły piękne modlitwy z "Boskiego Serca Jezusa"...tam prosiłem w intencji spracowanej żony. Przejąłem na siebie jej grzechy. 

   Tuż po północy zerwano na wyjazd do rodziny w której zginął tragicznie ojciec. Wszyscy byli na nogach i z przejęciem opowiadali o wcześniej otrzymywanych znakach: wieńce w snach, spotkania z przodkami, itd. Podałem hydroksyzynę i pocieszyłem wszystkich, że "on jest". Przy tym zawołałem: "Matko! Bądź dzisiaj z nimi". Popłynie "Anioł Pański" i "Pod Twoją obronę"...

    Po powrocie do bazy słuchałem nagranej audycji z ks. bp Józefem Życińskim i sam so­bie nie wierzyłem, bo była to dyskusja na temat dobra i zła. Tak chciałbym w tym momencie krzyknąć, bo biskup nawet nie wspomniał o Szatanie z jego sztuczkami szczególnie w stosunku do czcicieli Matki Bożej! To wprost filozofia (napiszę później do niego). W tym czasie napłynęła wielka radość z kontaktu z Matką!

    Teraz słowa dla mnie od św. Pawła: "Życiem jest Chrystus, a śmierć jest mi zyskiem (...) pragnę rozstać się z tym życiem, aby być z Chrystusem (...) i pozostać w ciele, bo to potrzebniejsze (...) w duchu służymy Bogu i chlubimy się w Jezusie Chrystusie, a w ciele ufności nie pokładamy (...) dla którego wszystko porzuciłem i uznałem za gnój (...)".

  Jak dobry jest Pan, że dał mi takie warunki, bo mogę nieskrępowanie klęczeć i modlić się (oddzielny pokój lekarza dyżurnego)...  

                                                                                                             APeeL

05.03.1992(c) Dzień pracy dla Matki Bożej...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 marzec 1992
Odsłon: 777

   Na dyżurze w pogotowiu po północy zerwano do porodu...jakże pasuje w tym momencie cz. radosna różańca. Ktoś powie, że wciąż to samo...myli się, bo dziecko z tatusiem nigdy się nie nudzi, tak jak chleb codzienny! 

   Myśli uciekły do złych kapłanów, a wśród nich tego, który w poprzednią Wielkanoc rozdawał Komunię Św. w złości („pchają się jak krowy”), a właśnie zbliżamy się do „jego” kościoła, gdzie mieszka z gospodynią...jak z żoną. Dodatkowo rodząca bierzemy zza muru kościelnego...

   W tym czasie "patrzy" na nas MB Niepokalana...zacząłem rozważać Bolesną Mękę Pana Jezusa, a łzy zalały oczy przy  słowach: „byłeś chwytany za gardło i kopany”. Dzisiaj, gdy to przepisuję (10.03.2019) popłakałem się po spojrzeniu na wstrząsający wizerunek Pana Jezusa po Ukrytych Mękach w Ciemnicy (znajdź w wyszukiwarce int.)...

   W przychodni postanowiłem pracować dla Matki Bożej...trafiłem na nawał chorych, a w przerwie na obiad smutek zalał serce, bo grupa pracownic chichotała przy winie z powodu imienin „mniejszej kierowniczki”!

   Spokojnie załatwiłem ciężko chorą zbywaną przez swojego lekarza...prawie płakała. Ponieważ mieszkała daleko przedłużyłem jej zwolnienie łamiąc przepis (dałem jutrzejszą datę) i nie chciałem żadnego podarunku. Wówczas przyznała, że modliła się i dlatego tu trafiła!

   Szatan nie znosi takich sytuacji i ofiar dla Matki Zbawiciela...wywołał zamieszanie: przepisywanie recept, przysłał pijaczkę po lewe zwolnienie dla córeczki, pacjentkę z „papierami” (pisanie przez godzinę), a ja krzyczałem na nią. Podczas jej płaczu przypomniałem sobie o moim postanowieniu i ujrzałem próbą wytrzymałości!

    Przeprosiłem ją, spokojnie wszystko wypełniałem mówiąc przy tym o poniżeniu Pana Jezusa, a ona stwierdziła, że ma taki „dar”...wszędzie na nią krzyczą! Wszystko skończyłem o 15.20, a serce zalała wielka radość...ze zwycięstwa nad siłami ciemności.

    Teraz żona mówi, że usłyszała "głos” i więcej nie będzie pomagała synowi w nauce! To postanowienie przyjęła w pierwszym dniu postu! Zobacz diabelstwo, a .Matka była ze Swoim Synem do końca.

    Natychmiast uciekłem do kościoła, a po drodze prawie mdlałem - podczas odmawiania modlitwy przebłagalnej - za dusze szerzące Miłosierdzie Pana Jezusa. Dzisiaj trwa Sejm RP, a to czas czujności „patriotów”. Zawołałem w ich intencji: „Matko Boża obejmij tkwiących w ciemności, fałszywie kłaniających się i zagadujących, itd. Ojcze mój, przebacz im, ponieważ nie wiedzą co czynią”!

   Młodzież grała na gitarach: „weź swój krzyż na każdy dzień”, a łzy zalewały oczy, ponieważ wiem, że moim krzyżem jest służenie chorym. Chwilami mdlałem podczas słów kapłana. W tym czasie Zły atakował „spowiedzią”:

  • jak jest potrzebna to odciąga w pierwszej osobie: "przecież nie mam wielkich grzechów"
  • jak niepotrzebna to wskazuje na nasza grzeszność i niegodność przystąpienia do Eucharystii!...

    Zawołałem: „Panie Jezu spowiadam się Tobie z mojej nędzy, z tego, że dzisiaj gadałem, wywyższałem swoje umiejętności, krytykowałem innych lekarzy...nawet chciałem ich pouczać! Pytam Ciebie, Jezu czy mogę przystąpić do Św. Hostii?"

  • Tak, możesz, ponieważ są to grzechy pospolite!

    "Matko moja...w jakiej intencji mam przyjąć Eucharystię?"

  • W  intencji matury syna!

    Nie wiedziałem od kogo jest ta rada (często Szatan udaje "dobrego"), ale po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii radość zalała serce: „och, Matko, cóż to dla Ciebie, aby syn zdał maturę”. Podziękowałem z całego serca...

    W wielkim uniesieniu duchowym wracałem do domu, dziękowałem za ten dzień z całego serca...miałem poczucie przewagi duszy nad ciałem, a towarzyszyło mi rozgwieżdżone niebo. 

                                                                                                                                    APeeL

 

 

 

 

 

  1. 04.03.1992(ś) Krzyż z prochu...
  2. 03.03.1992(w) Początki bojów duchowych...
  3. 02.03.1992(p) Za tych, którzy czekają na znak od Boga...
  4. 01.03.1992(n) Za bredzących duchowo...
  5. 29.02.1992(s) Trzeba wierzyć Słowu Boga...
  6. 28.02.1992(pt) Nasza dusza pragnienie nieba, a ciało ziemi
  7. 27.02.1992(c) Pan Bóg mówi także przez kamienie...
  8. 25.02.1992(w) Na dobre i na złe zostaniesz Ty...
  9. 24.02.1992(p) ZA MAJĄCYCH KAMIENNE SERCA
  10. 23.02.1992(n) ZA WYMAGAJĄCYCH PRZEBACZENIA

Strona 2022 z 2288

  • 2017
  • 2018
  • 2019
  • 2020
  • 2021
  • 2022
  • 2023
  • 2024
  • 2025
  • 2026

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 729  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?