Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

03.04.1992(pt) ZA DUSZE OZIĘBŁE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 kwiecień 1992
Odsłon: 883

    W środku nocy moje serce przeniknął wielki smutek, bo to czas „św. Pojmania” Pana Jezusa z policzkowaniem i wtrąceniem do Ciemnicy. Przeżegnałem się, padłem na kolana i zacząłem rozwa­żać początek Bolesnej Męki: „Jezu mój! poddałeś się, milczałeś, gdy na Ciebie krzyczano i nie groziłeś nikomu”. Przekazałem te cierpienia Pana Jezusa w intencji dusz oziębłych.

    Każdy moment Męki Zbawiciela może służyć jako modlitwa przebłagalna...zakrwawiony na krzyżu nie mógł otrzeć św. Oblicza! W każdy piątek - w momencie zakończenia życia przez Pana Jezusa - odczuwam radość z powodu Jego uwolnienia od straszliwych cierpień, a zarazem mojego odkupienia.

    W drodze do kościoła - w intencji dusz oziębłych - odmawiałem moją modlitwę, a w tym czasie Zły zalewał moje serce niechęcią do różnych łudzi. W momencie wejścia do świątyni trafiłem na błogosławieństwo Monstrancją i pieśń: „Pod krzyżem klękam...krzyża się nie wstydzę". 

   Od Ołtarza popłynęły czytania wprost do mojego serca: prześladowcy mają zwiększyć udręki Jezusa, uderzać w Niego z całą mocą i zabić Go...jeżeli to Syn Boży, to Ojciec Go uratuje! Zobacz ziemską logikę...

   Dzisiaj są obrady różowego Sejmu RP, a to oznacza, że towarzysze w gotowości bojowej. Nie wiem w jaki sposób zagrażam władzy okupacyjnej? „Panie Jezu! dziękuję Ci za łaskę uczestniczenia w Twojej Męce”.

   Po Eucharystii serce zalał Pokój Boży, który po wczorajszych udrękach stał się wielką ochłodą. Przez 15 minut siedziałem skulony i nie było mnie dla świata. Po zjednaniu z Panem Jezusem mam modlić się „za dusze oziębłe". W drodze do pracy prawie omdlewałem, deszcz rytmicznie uderzał w parasol, a ja wołałem: „dla Jego Bolesnej Męki miej miłosierdzie"...

   Zaczynam dzień pracy w Imię Jezusa! W czasie przyjęć miałem wielkie pragnienie modlitwy, ale był nawał chorych...

- Pani mąż był dobrym człowiekiem, ale żył tylko tym światem. Trzeba go wspomagać modlitwami, wyrzeczeniami, ograniczeniami...później pani podziękuje, bo wszyscy o nim zapomnieli!

- Pani mąż umiera, a zły próbuje wciskać nadzieję i stąd różne „preparaty, ratujące życie"...to błędna droga. Pani dodatkowo trzyma go w oszustwie, a jemu jest potrzebna spowiedź z całego życia! Pani teraz odpowiada za jego duszę!

- Pani jest zdrowa (68 lat), ale brak pani pokoju w sercu, a tą łaskę rozdają w Niebie.

- Jeżeli pani zginie to przez telewizję damy zdjęcie wnuczki (bardzo podobna)! Ja pani nie zwalniam z uczestnictwa w Mszy św. bo może pani przyjechać do naszego kościoła (jest z innej parafii), bo stąd jest blisko do pogotowia!

- Na zakończenie przyjęć zły przysłał mi „kochających to życie", a tacy latają niepotrzebnie po lekarzach!

    Ten piękny dzień duchowy zepsuły „dary": jakiś koniak i parę groszy wciśnięte na siłę. W tych pieniądzach były te, które przyjąłem z radością, bo z tą babcią zawsze żartujemy!

    Kiedyś byłem u umierającej w „ludzkiej norze” z piękną figurką Pana Jezusa padającego pod krzyżem. Poprosiłem opiekunkę i s. Faustynę, aby po śmierci chorej trafiła do mnie. Wracamy z wyjazdu pogotowiem, a ja wołam z zamkniętymi oczami: „Matko moja...niech ta figurka trafi do mnie”! Otworzyłem oczy, a właśnie przejeżdżaliśmy obok figury MB Niepokalanej. Po śmierci chorej przyniesiono tą figurkę i towarzyszy mi do chwili obecnej (grudzień 2017).

   Późno, daleki wyjazd...płynie koronka do św. Ran i św. Krwi za zbrodnię „dzieciobójstwa”. Wychodzę właśnie z chatki, gdzie poparzyła się młoda dziewczyna, a jesteśmy naprzeciwko wiejskiego kościółka! 

   Zbliża się północ: „Niech będzie pochwalony Bóg Ojciec, Pan Jezus, Matka, Aniołowie, święci, wszyscy pokorni, cisi, wierni, cierpliwi. Matko bądź dzisiaj ze mną przy pracy pod krzyżem (mam zrobić kwietnik)”...

                                                                                                                      APeeL

 

 

 

 

02.04.1992(c) ZA TYCH, Z KTÓRYMI IGRA SZATAN

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 kwiecień 1992
Odsłon: 666

    Od rana zaczął się bój: „czy mam brać wolne czy iść do pracy?” Powiesz: jaka to sprawa? Bardzo ważna, bo Szatan w takiej rozterce będzie przeszkadzał w odczycie i kusił „dobrem”...zawsze odwrotnie. Trzeba być posłusznym w małym, bo zły krok w górach sprawia ruszenie lawiny... 

    Zapisuję to dla poszukujących odczytywania Woli Boga Ojca. Właśnie - jakby dla Ciebie - przysłano Echo Medziugorja z aktualnym Orędziem MB Pokoju...ze słowami o Szatanie, który „igra z wami i z waszymi sercami”.

    Naprawdę nikt nie zna mocy złego i jego możliwości igrania z nami i naszymi sercami. Matka Boża wie o tym, ostrzega i bardzo boleje, że nie bierzemy Jej Słów poważnie. To bardzo ciężki bój...bój o odczytanie w danej chwilce Woli Boga. Zły wkłada wiele wysiłku, aby w tym przeszkodzić i zawsze działa perfidnie (odwrotnie):

1. wolne?...”idź i pracuj dla Matki Bożej”, ale jeżeli posłucham go to stracę czystość, bo naśle wdzięcznych pacjentów!

2. pozostanę w domu...będzie przeszkadzał, bo syn już gra na aparaturze i może dać natchnienie córce, aby właśnie przyjechała (tak się stanie i będą z nią dyskutował)...

Strona zła:

   Szatan zalewał moją osobę rozdrażnieniem, nie mogłem się skontaktować z rejestracją oraz podsuwał „dobro”: zrób zapiski, reparacja kontaktu i telewizora, poczta, samochód, sprzątanie i krzyk żony, bo syn nie miał klucza, czekał na mnie.

   Ja w tym czasie czytałem na ławeczce przy bloku z zachwycaniem się moją wielkością przez przechodzących, aż zrobiło się niesmacznie! To powtórzy się na poczcie: „uszanowanie dla pana doktora....witał mnie kierownik, a zza jego pleców wypada zziajany syn. Nie denerwowałem się na te wyrazy chwały, bo wiedziałem, że są od Bestii! Ponadto młody człowiek zagadał;

  •     Może pogramy w lotkę, jak za dawnych lat?
  •     Mecz chrześcijan z poganami?..odpowiedziałem i śmiejemy się.

Strona dobra:

    Mam mieć dzień wolny, modlitwy za kapłanów, bo dzisiaj jest pierwszy czwartek m-ca...dalszy post po środzie, Msza św. z Eucharystią i odmówienie mojej modlitwy.

    Wchodzę do prawie pustego kościoła, gdzie młodzież śpiewa: „Weź moje serce jakie jest!, Wielu w drodze upada - z Tobą nie ustanę.” Łzy zalały mi oczy, ponieważ dotyczy to mojej obecnej sytuacji.

    „Ojcze, Panie Jezu, Matko kapłanów...proszę w intencji prawdziwie powołanych, niech zostaną umocnieni...ja to wszystko wiem i słabnę w kuszeniach i napaściach szatańskich...proszę, aby zostali umocnieni". W tej intencji przekazałem dzisiejsze modlitwy oraz Mszę św. z Eucharystią...

   Tuż po tych wołaniach przysiadł się do mnie mój "opiekun" i w pustym kościele kazał "przesunąć się" w ławce! Serce zalał ból, ponieważ są to ludzie „wierzący”...uczestniczą w każdych większych uroczystościach kościelnych („etatowi”).

    Dzisiaj jest posiedzenie Sejmu RP, a ja zagrażam bezpieczeństwo naszej ojczyzny. Przykro mi, ponieważ „opiekun” podszedł do świętokradczej Komunii św. Dziwne, bo przepisuję to 10 kwietnia 2019 r. i tak właśnie przyjął Ciało Pana Jezusa marszałek Senatu RP kolega, lekarz Stanisław Karczewski.

    Na początku zrobienia ze mnie wariata (2007/2008 r.) za obronę wiary i krzyża Pana Jezusa otrzymał ode mnie płytę z wyczynami kolegi psychiatry i moimi słowami: to jest próba na pana wiarygodność!

    Od „opiekuna” uciekłem na drugą stronę, gdzie skulony usłyszałem pieśń o Matce, która „wytrwała do do końca...Sama została pod Krzyżem z Synem.” On natomiast cierpliwie czekał na mnie i zaproponował „mały koniaczek”.

- Pan jest niewierzący i pan nie wie jaką wartość w tej chwilce - po przyjęciu Eucharystii - ma moja dusza...pan nie wie co to oznacza, ja muszę teraz modlić się, a alkohol to zabójca duszy.

    W wielkiej radości płyną modlitwy i sygnał: „spotkanie z Bogusławem Kaczyńskim”, który przybył do naszego miasteczka i opowiadał o świecie gwiazd, a nawet o wizycie u starego człowieka, który nic nie miał, a był szczęśliwy. Wspomniał też o małych wioskach, gdzie żyją ludzie i mają cmentarze.

- Jaki jest sens naszego życia?

- No wie pan, życie jest smutne...to na pewno realizacja zamierzeń! W moim wypadku zostanie dyrektorem Teatru Wielkiego! Spotkały go oklaski!

- To spaczony cel życia, niech pan szuka. Stwórca dał panu różne obrazy świata, obarczył cierpieniem w którym pan upadł (opisał prześladowanie w książce)...sam nie wyjdzie pan z tego cierpienia. Jeżeli zostanie pan dyrektorem z Woli Stwórcy...będę klaskał! Jednak widzę, że pan pragnie ziemskiej wielkości z woli własnej, a jest to krzyż diabelski.

    Zapaliłem Matce lampkę, a żona zapytała:

- teraz masz największy problem...czy lampka pali się czy zgasła?

- wierz mi, że to mój największy problem, ponieważ pragnę, aby tam lampka płonęła i to wiecznie!

                                                                                                                                      APeeL

 

 

 

 

01.04.1992(ś) ZA PRAGNĄCYCH SŁUŻYĆ PANU

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 kwiecień 1992
Odsłon: 668

     Ja już wiem, że w naszej codzienności trzeba całkowicie zawierzyć Bogu Ojcu i dać się prowadzić jak dzieciątko. Dotyczy to także naszych modlitw...Bogu Ojcu nie są potrzebne wołania typu „mowy ust”, bo wystarczy jeden krzyk z serca.

    Później miałem zły czas, a tak jest w dniach wielkich przeżyć, bo zaszkodziła mi zupa ogórkowa (czosnek), rozbolała mnie głowa i nijak nie mogłem zaspokoić pragnienia i to najlepszym mlekiem na świecie...”prosto” od krowy.

    Podczas odmawiania modlitwy („Zesłania Ducha św.”) w wyobraźni ujrzałem małe języczki zsyłane na ludzi! W tym boju Zły został pokonany...nawet Pan Jezus z Całunu uśmiechał się w Swoich Świętych Oczach.

    Obiecałem, że ten dzień będzie dla Matki Bożej, ale zobacz prostą próbę. Kolega poprosił mnie o wyjazd, bo grał w warcaby, ale ja odmówiłem...„Jezu! Jezu!”.

    Padłem na kolana i wołam za rodzinę, gdzie pasują słowa z różańca Pana Jezusa: „Panie! proszę Cię o ochronę każdego z mojej rodziny, daj im Twoje Światło, chroń także nasze mienie, wspomóż małżeństwa żyjące w ciemności".

    Mam odbite moje modlitwy i przekazuję je modlącym się paniom. Właśnie trafiła się taka wołająca o pokój w Jugosławii, a ja ułożyłem taką koronkę.

   Na ten czas płyną słowa piosenki o samotnie dźwigających swoją dolę, a ja pomyślałem o braciach starszych w wierze (narodu wybranego)...gdzie trafią po śmierci? Napłynęła radość z powodu posiadania dachu nad głową, pracy i obfitości chleba codziennego. Dotychczas nie widziałem tego obdarowania i nigdy to nie cieszyło.

   Człowiek normalny nigdy nie cieszy się z posiadania zdrowia, przebudzenia, pokoju i poduszki pod głową! Ludzie uważają, że to wszystko jest wynikiem szczęście, zapobiegliwości, sprytu i majętności.

    Mam też radość, bo z pomocą św. Józefa udało się kupić pleciony koszyczek z uchwytem na przydrożny krzyż Pana Jezusa, którym się opiekuję. Dodatkowo z działki wziąłem kamienie, które pomalowałem. Ile radości daje spełnienie takich pragnień...dziwnych dla innego! 

     Na ten moment czytam słowa z Ks. Syracydesa (Syr 2,1-11):

1. Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie. Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapień bądź wytrzymały. Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu w piecu utrapienia.

2. Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w ostatnim twym dniu.
Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj.

   Pasują tutaj też słowa psalmisty (Ps 37,3-4.18-19.27-28.39-40): Zaufaj Panu, On sam będzie działał.  Miej ufność w Panu i czyń to, co dobre, a będziesz mieszkał na ziemi i żył bezpiecznie. /../ Pan zna dni postępujących nienagannie /../ Odstąp od złego, czyń dobrze, abyś mógł przetrwać na wieki...  

                                                                                                                            APeeL

 

 


 

31.03.1992(w) ZA OSZUKANYCH PRZEZ SZACHRAJA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 marzec 1992
Odsłon: 706

    Dzisiaj mam „radość o poranku”, bo żona śpiewa: „kiedy ranne wstają zorze”, a po chwili widzę ją na kolanach. Przed chwilką była przestraszona, bo w śnie widziała córkę z „szerokimi źrenicami” po narkotykach, a po morfinie są wąskie!

    Ja w tym czasie odmawiałem modlitwy zauważając, że w każdym zawołaniu jest prośba do Matki Boże: „módl się za nami”. Na ten moment otworzyłem Biblię („chybił-trafił”), gdzie Pan Jezus zawołał Andrzeja...mojego imiennika.

   Nie lubi Szatan Bożej radości, bo w drodze do pracy - przy słowach „jako i my odpuszczamy” - zalewał mnie nienawiścią do prześladowców! To była zarazem próba od Boga do którego zawołałem: „Ojcze obejmij Swoim Miłosierdziem wszystkich, których Szatan wpuści do mojego serca!" To był odwet w którym Bestia straciła moc, bo Boga nie pokona!

   W tym momencie zacząłem moją modlitwę od zawołania: „Jezu...Jezu! Ty podczas Ostatniej Wieczerzy przygarnąłeś każdego Apostoła, a dzisiaj czynisz to ze mną. Wówczas dałeś im moc i pokój oraz zostawiłeś Eucharystię...niech ziemia od krańca do krańca błogosławi Cię po wsze czasy!"

   To trwało zarazem 10 minut, a ile boju z upadłym Archaniołem. Poprosiłem, aby mój ból został uświęcony ofiarowaniem za dzieci umierające na nowotwory z przerzutami bez opieki lekarskiej!

    Na ten moment z radia w gabinecie popłynie informacja, że w Rosji zrezygnował ze stanowiska „Szachraj”. To dziwnie, bo to określenie kojarzy się z Szatanem, który dalej uderzał bardzo sprytnie:

  • wpuścił mnie w dyskusję z „wierzącą”, która nie ma żadnych grzechów i dlatego przystępuje do Komunii św. bez spowiedzi

  • zalał mnie pokusami seksualnymi

  • dwie wielkie muchy uwięzione między szybami nie dawały spokoju

  • „czy naprawdę nie chcesz, abym wytracił twoich wrogów?”, a ja odpowiadam, że dla mnie jest najważniejsza Wola Boga Ojca, a co uczyni to Jego Tajemnica, bo ja wszystkim przebaczyłem

  • babcia ma krwotok, trzeba skierować ja do szpitala, ale jest w domu...

  • a właśnie Szatan  nasłał masę chorych...o g. 13.10! 

    Większość ludzi normalnych powie, że to wszystko przypadki, a psychiatrzy ateiści zarzucą, że „słyszę głosy”, bo nie ma natchnień...czyli Boga i Bestii. Takich jak ja leczy się tabletkami.

   W czasie nabożeństwa przepięknie śpiewała siostra (Ps 145): „Pan jest łagodny i miłosierny. Pan jest dobry dla wszystkich. Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swoich drogach. Pan jest blisko wszystkich.” Łzy zalały oczy, napłynęły obrazy biednych, a siedziałem pod figurą św. Franciszka przy puszce: „Ofiara na ubogich.”

   Dzisiaj, w gabinecie była taka i dodatkowo chora na nowotwór piersi, a ja niepotrzebnie wahałem się i nie podarowałem jej miodu, czekolady i jajek! Przeważyło to, że po pijanemu przyjmowała Eucharystię i żyje marnie, ale kto zna jej serce? 

   Później pokażą spółdzielnię, gdzie pracowników wysłano na urlopy bezpłatne, a "sami swoi" pobierają wypłaty...ze sprzedaży ich pracy. W intencji ubogich przyjąłem Komunie św. Wrzuciliśmy z żoną ofiarę do puszki.

   Podczas radosnego powrotu silnik samochodu zaczął przerywać i zgasł pod garażem. Zły nie lubi Matki Bożej, ale może zaszkodzić tylko tyle, na ile ma pozwolone. Poprosiłem Matkę Zbawiciela o ochronę, bo jest to dowód wiary i ufności.

  W sklepie "Ars Christiana” popłynęły słowa do mnie: „szukaj najpierw Królestwa Niebieskiego, bo reszta jest dodana", a dzień zakończy czytanie Biblii...przy targowaniu się Mojżesza z Panem. Jakże wszystko jest pokazane:

Abraham - wyprowadzenie narodu z Mezopotamii

Mojżesz - z Egiptu

a Pan Jezus - odkupienie nas z wprowadzeniem do Ojczyzny Niebieskiej!

    Ty, który to czytasz...na co czekasz? Przecież Apokalipsa już trwa...

                                                                                                                                     APeeL

 

 

 

30.03.1992(p) ZA MODLĄCYCH SIĘ BEZ SZACUNKU DLA BOGA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 marzec 1992
Odsłon: 696

    Podczas bujnego „życia nocnego” przeszedłem przez Pilicę jak Pan Jezus, trafiłem do lokalu w hotelu, gdzie grano dla jednej pary, a znudzony właściciel rzucał strzałkami do tarczy, wpadłem też do brzydkiego pomieszczenia z plątaniną przewodów elektrycznych, a na koniec ściąłem się ze swoim kierownikiem.

    Nic dziwnego, że ktoś ze strachu dostanie zawału lub udaru, a nawet umrze. Wielokrotnie trafiałem rano do takich zimnych trupów. Obudziłem się spocony i przeżegnałem trzy razy wodą od s. Faustynki oraz odmówiłem „Pod Twoją obronę”.

    Ponadto z dłońmi uniesionymi w górę poprosiłem, aby figurka Pana Jezusa upadającego pod krzyżem trafiła do mnie (obiecana przez samotną chorą, która właśnie zmarła). Tak się stanie i ten piękny Pan Jezus jest ze mną...

    Szatan dalej dręczył mnie rozmyślaniami (słabość)...z Goebbelsem stanu wojennego piszemy książkę p. t.; „Nawrócony wróg ludu” oraz relacjonujemy na forum „Nie” doznania z Mszy św.; jego (opętanego) i moje! Zobacz, co Bestia wyprawia z dopiero nawróconymi.

   Rano zacząłem „Ojcze nasz”, ale napłynęło ostrzeżenie, aby „czynić to zawsze z najwyższym szacunkiem, odmawiać wolno i majestatycznie”.

   To prawda, bo klepiemy Modlitwę Pańską...w tym „święć się Imię Twoje”. Od początku zacząłem wolno wymawiać każde słowo tego przekazu od Pana Jezusa. Z radością zawołałem: „Ojcze! Przekazuję Ci trwogi wpuszczane w moje serce przez Szatana!”

    Wróciła refleksja dotycząca mocy Boga Ojca, który w czasie Mojżesza musiał dawać dowody: wytracać wrogów i przekazywać moc czynienia cudów. Ta moc w Panu Jezusie „rodziła się w słabości”. To jest niepojęte dla ludzi bez łaski wiary…

    Dalej napływało kuszenie obrazami kobiet w kąpieli. Uciekłem od tego, ale pojawiły się wyrzuty sumienia, gdy upiłem się na Pierwszej Komunii syna i w czasie pobytu w Częstochowie. Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem (01 kwietnia 2019), że były to okrutne uderzenia szatana. 

    To mam już dawno przebaczone, ale ból rozrywał serce: „Ojcze przekazuję Ci wyrzuty sumienia z powodu zła, które uczyniłem w życiu.” Wróciła radość i pokój do serca oraz chęć do pracy w przychodni.

   Modlitwa to wielki dar Boga Ojca na tym zesłaniu. Po uporaniu się z chorymi trafiłem na działkę z zamiarem modlenia się w słońcu i miłym wietrze, ale podczas pośpiesznego malowania to było niemożliwe, ponieważ modlitwa wymaga skupienia.

   Powtórzyła się sytuacja z poranka. Nie można modlitwy dokładać do pracy, ale odwrotnie („módl się i pracuj”). Wówczas pracę dostosowuje się do modlitwy...w ten sposób prawdopodobnie postępują mnisi. Nawet ich chód jest stateczny, a wszystko wykonują w skupieniu i staranności.

    Podczas pracy porannej i modlitw napływało polecenie odmówienia koronki do Najświętszych Ran Pana Jezusa („za braci odłączonych”). Ze zmęczenia po dyżurze i przyjęciach w przychodni błogo zasnąłem - z ulotką tej koronki oraz zdjęciem s. Faustynki - w dłoniach…

                                                                                                                                    APeeL 

 

 

 

  1. 29.03.1992(n) ZA PRAGNĄCYCH NAWRACANIA
  2. 28.03.1992(s) ZA DUSZE POBOŻNE I WIERNE W SOWIETACH
  3. 27.03.1992(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE MAJĄ ODPOCZNIENIA
  4. 26.03.1992(c) AGONISTYKA DUCHOWA...
  5. 25.03.1992(ś) ZWIASTOWANIE PAŃSKIE...
  6. 24.03.1992(w) ZA KUSZONYCH FAŁSZYWYM DOBREM
  7. 23.03.1992(p) Mów swoimi słowami do Prawdziwego Ojca…
  8. 22.03.1992(n) ZA ZBAWIENIE ŻONY
  9. 21.03.1992(s) ZA ZWIEDZIONYCH, ABY WRÓCILI NA CZAS DO BOGA
  10. 20.03.1992(pt) ZA ZDANYCH TYLKO NA SIEBIE...

Strona 2017 z 2288

  • 2012
  • 2013
  • 2014
  • 2015
  • 2016
  • 2017
  • 2018
  • 2019
  • 2020
  • 2021

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 382  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?