Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

29.03.1992(n) ZA PRAGNĄCYCH NAWRACANIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 marzec 1992
Odsłon: 656

    Na początku Mszy św. popłakałem się przy słowach wiernych, aby Matka Boża, Aniołowie i święci modlili się za nas. Przez moje serce przeleciała miłosna strzała, a psalmista właśnie wołał: „będę błogosławił Pana...Jego Chwała będzie na moich ustach”. 

    Ks. profesor w ramach rekolekcji mówił o „przyśnięciu naszej wiary” oraz smutku wchodzących i wychodzących z kościoła, ale nie wspomniał o Szatanie i jego sztuczkach, które sprawiły, że większość woli ciepłe łóżeczka niż uczestnictwo w Uczcie Pańskiej!

    A tu trzeba zawołać wprost do serca stojącego za murem: „co ci przeszkadza w porzuceniu obecnego złego życia?...podejdź, chodź tutaj, nie daj się mamić Bestii, która budzi zwątpienie...poproś Matkę o pomoc w przemianie serca, bo sam z siebie nic nie możesz!” Podczas Eucharystii z serca wyrwało się wołanie: „Jezu jesteś ze mną! Jezu jesteś ze mną!”

    Na dyżur w pogotowiu zabrałem Biblię i faktycznie była potrzebna, bo trafiłem tam na słowa ostrzeżenia: „w spory o słowa się nie wdawaj /../ wystrzegaj się światowej i pustej gadaniny /../ głupich i niedorzecznych rozpraw unikaj /../!"

    Podczas odmawiania cz. chwalebnej różańca („Wniebowstąpienie” i „Zesłanie Ducha Świętego”) moje serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża w której chciałbym - w moim miłosiernym sercu - objąć wszystkich ludzi, głównie katolików niewierzących.

   Przepływały dusze takich, które w narastającej tęsknocie wpadały i przelatywały „rządkiem” przez moje serce. To łaska, której nie potrafię określić, ale po Eucharystii pragnę tak jak Pan Jezus na krzyżu zbawiania ludzi.

    To daje zarazem radość z posiadania Boga Ojca, co wypowiedziałem w słowach: „Jezu jesteś ze mną”. Jest to wynik połączenia Serca Boga z sercem moim w pragnieniu nawracania niewiernych. Pan Jezus jest we mnie, a ja w Nim...

    Podczas odmawiania mojej modlitwy znalazłem się w Królestwie Bożym...uwierz mi, że już tutaj, na ziemi. To wyjaśniło strachy nocne i kuszenie głupimi dyskusjami, a nawet niechęcią do Mszy św. i dyżuru! Nie wiedziałem że tyle słodyczy zaznam w dniu dzisiejszym...

    W pogotowiu nawet muszka nie przeleciała, modlitwa trwała w pokoju od 15.00 do 17.00, a w czasie nabożeństwa „Gorzkich żalów” połączyłem się duchowo z wiernymi naszego kościoła.

    Teraz wieziemy młodego człowieka, który w stanie upojenia alkoholowego zrobił awanturę, a żona uderzyła go nożem. Pacjent przeklinał i złorzeczył, a ja spokojnie prosiłem go, aby odmienił swoje życie, bo żona jest dobra. Dodatkowo ostrzegłem go, że „Bóg Ojciec Jest i z wszystkiego zda relację.”

    Dodatkowo zapomniałem o przestrodze z Biblii i wdałem się w dyskusję z kierowcą, który jest wierny władzy ludowej i chwali ustrój stalinowski. Pacjent zraniony nie zgodził się na pozostanie w szpitalu. Zawołałem o pomoc do Matki Bożej: mam odmówić „Pod Twoją obronę” oraz rozpocząć nowy tydzień cz. radosną różańca.

    Podczas chodzenia po korytarzu szpitalnym serce zalała radość podczas „Narodzenia Pana Jezusa”...nawet napłynęły obrazy stajenki. Dodałem różaniec Pana Jezusa, gdzie także wypadło „Narodzenie Pana Jezusa” z modlitwą o Pokój! Najlepiej przedstawiłby to rycina, ale nie potrafię edytować obrazów:

atak demona (przeklinający pijak i rozdrażniona rodzina, dyskusja, niepokój w sercu i utrudnienie modlenia się)

pomoc po zawołaniu do Matki Bożej („Pod Twoja obronę”, Anioł Pański” cz. radosna różańca i różaniec Pana Jezusa z zawołaniami o pokój!).

    Sam sobie nie wierzyłem, ale wielki pokój zalał moje serce...

                                                                                                                     APeeL

 

 

 

 

28.03.1992(s) ZA DUSZE POBOŻNE I WIERNE W SOWIETACH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 marzec 1992
Odsłon: 664

     Po przebudzeniu napłynęło zaproszenie na Mszę św. poranną z poczuciem, że - z powodu mojej czystości - po spowiedzi. 

  • Dokąd idziesz..pyta żona

  • Pan zaprasza do Siebie!

    Serce zalała radość, bo o poranku trwa święta cisza i pasuje wołanie do Boga. W kościele trafiłem na  kilka „babek na krzyż”, ale ładnie śpiewały. W Słowie płynącym od Ołtarza św. była mowa jakby do mnie: o poniżeniu i wywyższaniu się. Mam wątpliwość czy nie wywyższam się duchowo? „Nie ten co pości dwa razy w tygodniu”...to wprost o mnie!

   "Panie Jezu zmiłuj się nade mną, grzesznikiem.” W tym czasie Zły zaczął swój taniec zalewając mnie wrogami i mafią...to jego sztuczka, a Pan dalej mówił, że „pragnę miłości nie krwawej ofiary."

    Dzisiaj naprawdę czuję, że jestem "błogosławiony” poprzez wezwanie do Eucharystii w intencji: pobożnych i wiernych oraz za dusze czyśćcowe takich...jak się okaże za braci w Sowietach. „Matko Boża połóż nad nimi Swoje Dłonie!”

    Rozproszyła mnie osoba, która usiadła "na moim" miejscu pod Panem Jezusem. Zobacz głupotę duchową, przecież ten grzesznik jest milszy Bogu Ojcu ode mnie, bo ja już jestem obdarowany: wiem, ze Bóg Ojciec Jest i wszystko jest prawdziwe w naszej wierze!

    Długo „trwałem w sobie”, a po otworzeniu oczu do mojego serca napłynęła wielka radość i pokój. „Jezu, mój Panie nie zna ludzkość Twojej Ofiary i nie chcą Ciebie!” W bólu popłynie modlitwa przebłagalna...

    Teraz starszej pani zalecam, aby zawsze używała wody święconej...podczas wychodzenia z kościoła. Zły tylko czyha, aby utraciła czystość, a jej dusza w tym momencie równa jest złotu całego świata. 

    Wracałem do domu z radością w sercu i w tym czasie spotkałem panią, która - za wstawiennictwem s. Faustynki - ma podarować mi Jezusa padającego pod krzyżem. Tak się później stanie i ta figurka towarzyszy mi do dzisiaj (09.04.2019)

    Poranna Msza św. była słuszna, ponieważ już napierają babcie chore i z darami, a ja nic nie wymagam od nikogo, ale nieraz trudno odmówić, gdy ktoś czyni to z serca.

- Och, ja pani nie zwalniam z Mszy św. niedzielnej (75 lat), a rodzina ma obowiązek dowozić panią do kościoła…słuchała radiowej z połykaniem opłatka!

- Czemu pani płacze, zaraz piętę wyleczymy?

   Teraz jestem w warsztacie, gdzie trwa walenie młotów, słychać syk ognia, krzyki z pospiechem z piłowanie metalu i jego szlifowaniem. Zatrzymałem się na środku tego ziemskiego piekła i zawołałem: „Matko pociesz tych ludzi...bądź z nimi dzisiaj.”

- Kup każdemu (6 osób) płyn jabłkowy i snickersa! Natychmiast to wykonałem, bo robili metalowe uchwyty na skrzynkę z kwiatami pod krzyż. Radość, bo wszystko pasowało i z żoną mogliśmy upiększyć symboliczny grób Pana Jezu.

   W tym czasie w telewizji trwała jazda figurowa na lodzie, cała sala w wazonach świeżych kwiatów...”Panie Jezu, przecież to wszystko należy się Tobie!"

   Zaczynam modlitwy, a właśnie płynie relacja z kościoła katolickiego w byłym ZSRR...ludzie cieszą się z „lepszych” czasów, bo mogą wracać do kościołów. Pokazano piękny obraz Pana Jezusa w koronie cierniowej, a za Nim krzyż. U nas mówią, że zmieniło się na gorsze...

   Film pokazał wesele żydowskie i seks w samochodzie...uciekłem do odmawiania drogi krzyżowej i „św. Agonii” w intencji tego dnia. Zły kusił żoną, ale z poszedłem na swoje legowisko. Jak trudno jest „normalnie” żyć...nawet mignęła figurka drewniana Pana Jezusa!

                                                                                                                   APeeL

 

 

 

27.03.1992(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE MAJĄ ODPOCZNIENIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 marzec 1992
Odsłon: 732

    Po przebudzeniu o 1.00 w nocy napłynęło natchnienie, że jest to pora pojmania Pana Jezusa w Getsemani! Wraz ze śpiewem ptaszków (5.50) zacząłem modlitwy poranne: „za dusze kapłańskie i zakonne”.

    W kontynuowaniu wołania do Boga pomógł daleki wyjazd karetką, a Szatan zalał mnie nienawiścią do pacjenta, której sam nie mogłem opanować. Stąd czasami spotykamy się z taka „pomocą”...teraz, gdy to przepisuję podnosi się śmierć na SOR-ach (szpitalnych oddziałach rozpaczy).

    W tym momencie wspomógł mnie Pan Jezus: „Ja oddałem za niego moje życie”. Tak, tak, przecież Pan Jezus za nas wszystkich oddał życie. Serce zalała wielka radość i moc Boża. Ja uczestniczę w zbawianiu przez moje umieranie z Panem Jezusem! 

    Teraz w przychodni dalej trwałem w bolesnej męce Zbawiciela: „Piłat”, „Biczowanie” z pragnieniem modlitwy, ale pacjenci napadali mnie ze szczególną zajadłością. Nie miałem nawet chwilki wytchnienia: „już jestem rozebrany...blokada, gotowy zastrzyk i chora, która zasłabła”! Zły przysłał też babcię z receptami od 3 lekarzy, która chce ratować zdrowie!

    Teraz pytam narzekającą na nadmiar czasu wolnego: ile tego daru poświęciła pani dzisiaj Matce Pana Jezusa...łzy zalały oczy, a głos załamał się w gardle. W tym czasie mój smutek zwiększała liryczna muzyka Tadeusz Bairda z wiolonczelą, klarnetem i fletem.

   Tak skończyła się siódma godzina pracy, bez wytchnienia, a ja po jej wykonaniu miałem wielką radość z pomagania...poczułem się w Królestwie Bożym...już tutaj. Na ten moment w kościele, od Ołtarza św. padną słowa: nie zaznał odpocznienia...łzy zalały oczy, bo dzisiaj Pan Jezus dał mi to współcierpienie. Eucharystia sprawiła wraz ze ścisłym postem niezwykłe smaki w ustach.

   Napłynęła refleksja, że Bóg Ojciec zesłał nas tutaj z miłości i na poprawę (nawrócenie), dał nam wszystko, bo mamy służyć jedni drugim jako Jego dzieci! Nie ujrzysz cudu Bożego w urządzeniu tego świata...w tym dania nam zatrudnienia. Oto przykład prowokacyjnej rozmowy:

- pani choroby skasowałaby?

- tak, bo ludzie męczą się!

- w takim razie zapytam: co robiłbym jako lekarz, pani mąż jako kierowca karetki, a pani jako urzędnik w zespole opieki zdrowotnej?

- no tak, no tak!

    To zostaje wypaczone, bo panowie tego świata lubią niewolników! Po latach - w ramach buntu - zwolnię się z pracy i przez 2 miesiące będę siedział w domu. Wróciłem upokorzony, bo mogłem stracić ubezpieczenie i wysługę lat.

    W Piśmie Świętym jest mowa o odpoczynku Boga Ojca dnia siódmego po trudzie stworzenia (Rdz 2, 2)...chociaż: „On się nie męczy ani nie nuży” (Iz 40,28). Bracia starsi w wierze biorą wszystko po ludzku i przestrzegają dzień szabatu wpadając w diabelską udrękę (od zachodu słońca w piątek do zachodu słońca w sobotę nie robią nic przypominającego pracę). To głupota duchowa...

   Na pogrzebach także katolików niepraktykujących oraz ateistów praktykujących pada formuła o wiecznym odpoczynku po śmierci. Odpoczynek ten jest traktowany po ludzku, a ja odpoczywam w Bogu podczas ciężkiej pacy.

   Latami napływała „wzmacniająca słodycz”, która była działaniem Ducha Świętego. Wówczas nikomu nie mogłem odmówić. Odpoczynek kojarzy się z bezczynnością. Przecież w Królestwie Bożym czeka nas normalne życie, ale już duchowe (dusz)...

  Po długim śnie przebudziłem się, padłem na kolana i z dziękczynieniem wołałem ze środka duszy: „słodki i dobry jest Pan, Prawdziwy Ojciec”...

                                                                                                                                   APeeL

 

 

 

26.03.1992(c) AGONISTYKA DUCHOWA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 marzec 1992
Odsłon: 378

 

    W książce Tadeusza Kotarbińskiego "Hasło dobrej roboty" trafiłem na dział: Agonistyka. Nazwa pochodzi od współzawodnictwa w zawodach (agonach) w starożytnej Grecji. Tam są opisane zagadnienia "ogólnej teorii walki (...) z przeciwnościami, które wyzwalają dodatkową energię i pomysłowość (...), gdy znajdujemy się w sytuacjach przymusowych (...)".

   Dla mnie jest to działanie człowieka negującego nadprzyrodzoność. To wielki błąd, bo pokładamy ufność w sobie lub innych.

    Podczas snu dwa razy napływało ostrzeżenie: "pamiętaj, aby nie oszukał cię szatan!” Grałem w karty z przegraną i zapytaniem: po co brać dodatkowy dyżur? Pojawiła się osoba kolegi dyżurnego oraz trafiłem na zamieszanie w przychodni (jak się okaże nie zawiadomiono rejestracji, że mam wolny dzień w przychodni). Ktoś daje mi forsę, a na wyjeździe jestem w biednej chatce wiejskiej. Pojawiła się Biblia! Zapisuję to jako dowód na "sny do przodu".

    Tuż po przebudzeniu - w słabości ciała - rozpoczął się bój duchowy,

1. Napadła mnie pokusa bycia z żoną...zarazem miłość do Pana Jezusa! Padłem na kolana i trzy razy przeżegnałem się wodą święconą od s. Faustynki...

2. Demon zalał mnie zwątpieniem: "te wydatki na krzyż, po co palić lampki w dzień, gdy jest widno i modlić się, przecież to nie ma sensu". "Ojcze oddaję się Tobie całkowicie i dzisiaj wybieram świadomie Ciebie"...

3. W tym czasie głośno pracowała lodówka w której brzęczały butelki (zachęta do "wzmocnienia się"), pojawiły się  straszliwe rozproszenia, które zniweczyły możliwość modlitwy!

4. Napłynęła też osoba "towarzysza" do którego w wyobraźni mówię: "dałem panu zwolnienie lekarskie, a pan chodzić za mną?"

   Jako wzmocnienie ujrzałem osobę o. M. M. Kolbe umierającego w celi śmierci oraz starca Symeona, który unosi malutkiego Jezuska i raduje się! Moje serce zalała podobna radość. Zwycięstwo!

   Na jawie będę u babci, która wcisnęła mi pieniądze do kieszeni, które oddałem przy wyjściu małej rudej wnuczce! W świetlicy zespół grał w oczko, zabieraliśmy rodzącą (stąd w śnie otwarty tył karetki), czytałem też Biblię o przymierzu Abrama z Bogiem Ojcem! To były prawdziwe zmagania z niedowiarstwem...

    Teraz nie dziwię się zagrywkom Szatana...

- wypadł mi różaniec (dobrze, że go nadepnąłem)

- zapaliłem lampkę pod krzyżem, bo lubię ten widok, gdy przejeżdżamy karetką

    W pierwszej chatce zaleciłem smutnej babci: "uciekanie do Jezusa...do Jego Bolesnej Męki" (miała taki obraz nad swoim łóżkiem). Teraz pędzimy z porodem, który jest "tuż..tuż!" Nie boję się, bo na stażu byłem przy każdym (jako obstawa z oddziału noworodków). Poprosiłem Matkę o pomoc, bo robi się wówczas bałagan w karetce.

   Zamiast odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego zacząłem dyskutować, a po ujrzeniu tego zawołałem: "przepraszam Panie Jezu, Matko Boża spraw, aby wielu dobrych ludzi odnalazło Syna Twego, gdzie sami trafią?"

    W tym czasie z włączonego magnetofonu popłyną piękne nagrania z poczuciem, że Matka Boża cieszy się ze mną w Niebie, bo tak mało pamięta o Niej.

    To pocieszenie duchowe nastąpiło przed programem IV PR, gdzie trafiłem na dyskusję kapłana katolickiego, buddysty, redaktora i młodego człowiek...o ascezie.

    Przypomnę, że jest to;

1. «umartwianie się w celu osiągnięcia doskonałości lub zbawienia duszy»

2. «wyrzeczenie się przyjemności i wygód»

3. «prostota i oszczędność wyrazu, surowość formy»

    Nie mogli znaleźć przyczyny nienawiści do takich ludzi. Dla mnie jest to proste, ponieważ Przeciwnik Boga nigdy nie zaleci postu duchowego (tylko zadręczy wegetarianizmem, głodzeniem się pod kontrolą lekarza, itd.).

   Po czasie zorientowałem się, że to był problem podsunięty przez Szatana, bo chciałem do nich zadzwonić i całkowicie straciłem pokój w sercu. Z opresji wyrwała mnie Matka...wyjazdem do ponownego porodu! Zarazem przypomniały się dwa ostrzeżenie ze snu przed oszu­stwem szatana!

    Po powrocie z wyjazdu szatan zaczął swój taniec, a wiedz, że Aniołowie i demony nie znają zmęczenia. Podsuwał mi mi seks z pięknymi chwilami oraz zapewniał, że "wytraci resztę moich wrogów!" To było wyraźne judzenie, abym wpadł w rozmyślanie o nich.

   Nie wolno dyskutować z upadłym Archaniołem o nadprzyrodzonej inteligencji, ale po skończonych modlitwach powiedziałem, że "moc Pana Jezusa wyraża się w słabości, cierpliwym przyjmowaniu cierpień...nie wiem jaki los wyznaczył Bóg Ojciec wszystkim, którzy mnie otaczają? To Jego Tajemnica, a ja nie będę prosił o niszczenie wrogów, bo właśnie przez nich trafiłem do Niego!"

    "Ojcze przepraszam, że nie zachowałem ostrożności i zlekceważyłem pokusę". Zacząłem czytać Biblię, a demon sprawił, że zbiłem małą żarówkę. Na ten czas Ewa Błoch śpiewała: "dobre jest serce o zmierzchu, dobre jak woda i chleb"...

                                                                                                                  APeeL

25.03.1992(ś) ZWIASTOWANIE PAŃSKIE...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 marzec 1992
Odsłon: 356

Uroczystość Zwiastowania Pańskiego

    W śnie wyraźnie widziałem Twarz Pana Jezusa podczas modlitwy w Ogrójcu, który był w naszym domu rodzinnym...tutaj odnowiony z pięknymi kolorami. Po modlitwie stwierdziłem, że żona w tym czasie też się modliła. Jakże jest to piękne, ale oboje pragniemy wówczas intymności. Może boi się ciąży, ale to grzech w próbie.

    Na Mszy św. wieczornej zrozumiałem jak pięknym momentem jest poczęcie dzieciątka i to w dniu "Zwiastowania Pańskiego". Z serca wyrwało się zawołanie: "Matko, jeżeli powstało przekazuję Ci...dla najdłużej modlącej się o uzyskanie łaski posiadania dziecka". Jedni boją się ciąży, a drudzy o nią błagają!

    W podzięce byłem tego dnia prowadzony przez Matką w załatwianiu moich spraw. W urzędzie trafiłem na dyskutujące urzędniczki (pełne obaw o jutro), którym zaleciłem życie daną chwilką. "Przecież po wstaniu nie wiedziałem, że będę mówił do was, a dodatkowo uda się wyrwać z urzędu parę groszy".

   W samochodzie popłynęły słowa z homilii ks. J. Zawitkowskiego: "Abyś nie ustał w końcu drogi"!...to zostało w moim sercu. "Panie, spraw, abym nie ustał w końcu drogi...abym nie ustał!" To naprawdę jest bardzo ważne, ponieważ nie wiem, co mnie jeszcze cze­ka, jakie trudności i wyrzeczenia.

    Nagle spotkała mnie wielka radość, ponieważ przybył maż zmarłej, nawróconej w ostatnim miesiącu i dziękował za moje uczestnictwo w jej Mszy św. pogrzebowej. Przekazałem, że "byłem wezwany". Okazało się, że przyśniła się jednocześnie obu córkom...ten sam sen kontaktowy!

    Na Mszy św. wieczornej usiadłem przed obrazem Matki z Dzieciątkiem! W tym czasie napłynęły medytacje...

1. "Matko moja, jakże żyłaś...świętą od urodzenia"

2. Jakże ciekawi mnie Twój życiorys, a w tym Zwiastowanie.

3. "Matko moja! Matko Pana mojego!" Jak to było, gdy rodziłaś? Kto Ci pomagał? Przecież trzeba wody, oczyszczenia ciała...jak ciężka to chwila - poród!"

   Później otrzymam wyjaśnienie: nie było ludzkiego poczęcia Pana Jezusa i porodu. W "Poemacie Boga-Człowieka" Marii Valtorty...Matka Boża wyjdzie z Dzieciątkiem w otoczeniu Chórów Anielskich.

4. "Ty oddałaś w Świątyni Swego Synka, abym otworzył dla nas Niebo!"

5. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni..."ja też odnalazłem Pana Jezusa w Świątyni!"

     W Ewangelii: Łk 1,26-38 "Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą. (...) Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel, albowiem Bóg z nami".

    Po czasie zrozumiałem dlaczego w modlitwie w serce wpadły Słowa Pana Jezusa na krzyżu; "Dziś będziesz ze Mną w Raju". Tak się stało, bo przez całą Mszę św. Matka Boża z Dzieciątkiem patrzyła na mnie.

    Żyję jak inni, ale oni nie wiedzą, że przez 3-4 godziny trwałem na modlitwie, poszcząc dzisiaj - oprócz piątku - w intencji pokoju na świecie z pilnowaniem języka (żarty) i opanowaniem wzroku. To niewiele, ale przekracza możliwości zwykłego śmiertelnika!

    Przykładem była pacjentka otyła, której przed badaniem zaleciłem oczyszczenie przewodu pokarmowego. Wyraźnie przestraszyła się wstrzymaniem się od jedzenia od wieczora do obiadu!

                                                                                                                        APeeL

  1. 24.03.1992(w) ZA KUSZONYCH FAŁSZYWYM DOBREM
  2. 23.03.1992(p) Mów swoimi słowami do Prawdziwego Ojca…
  3. 22.03.1992(n) ZA ZBAWIENIE ŻONY
  4. 21.03.1992(s) ZA ZWIEDZIONYCH, ABY WRÓCILI NA CZAS DO BOGA
  5. 20.03.1992(pt) ZA ZDANYCH TYLKO NA SIEBIE...
  6. 19.03.1992(c) ZA OPIEKUJĄCYCH SIĘ KRZYŻAMI...
  7. 18.03.1992(ś) ZA KAPŁANÓW I ZAKONNIKÓW...
  8. 17.03.1992(w) Wzgardzony i wyśmiany...
  9. 16.03.1992(p) Chorego potraktowałem jak własnego syna...
  10. 15.03.1992(n) ZA POTRZEBUJĄCYCH PRZEMIENIENIA

Strona 2018 z 2288

  • 2013
  • 2014
  • 2015
  • 2016
  • 2017
  • 2018
  • 2019
  • 2020
  • 2021
  • 2022

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 873  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?