- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1306
Wielka Sobota
opr. 11.02.2011
Podczas dzisiejszych zakupów w markecie do duszy napłynął smutek oraz jakieś nieokreślone cierpienie związane z wygnaniem. Po chwilce wiedziałem, że przybył Pan Jezus, ale dlaczego tutaj? Ból wyjaśnił zapis z 18.0.92, który znalazł się w moim ręku.
W tak wielkie święto wypadł mi dyżur w przychodni, ale rano nie było żadnego pacjenta i dzięki temu znalazłem się przed grobem Pana Jezusa. Trafiłem na piękne modlitwy kapłana, śpiewającą młodzież i kościół pełen ludzi: „Jezu mój!...dziękuję”!
Nagle odczułem, że właśnie dzisiaj powinno się pościć i trwać na modlitwie. Nam jest łatwiej, bo już wiemy, że Pan Jezus zmartwychwstał i Jest, ale znajdź się wśród Uczniów w tamtym czasie.
Myśli uciekły do męki Pana Jezusa, bo jej rozważanie stanowi pomoc duchową w każdej chwilce naszego życia. Pan pokazał mi, że w cierpieniu mam zachować milczenie i to też zalecił kapłan podczas ostatniej spowiedzi. Padłem na kolana, chwyciłem twarz w dłonie, a tak czynię coraz częściej, nawet wśród znajomych i zawołałem: „Panie Jezu! dawaj natchnienia, abym nie gadał”!
Wróciłem do przychodni i trafiłem na wielki tłum pacjentów...nawet odesłano do mnie chorą z napadem kolki nerkowej! Teraz ścinka duchowa z zatwardziałym wrogiem wiary:
- Pan jest za aborcją, ponieważ Kościół zabija kurze zarodki („święci się jajka ugotowane na twardo") !
- Na jednej szali kładzie pan jajko i swoją córkę?
- A kto ustalił nasze wybranie ?
- Zły lubi takich...z mocnym rozumem, złapał pana i wciągnął na pole ze swoimi diabelskimi zapytaniami! Trzeba wrócić do Kościoła, bo sam pan nie poradzi.
- To właśnie ten Kościół powoduje moje odwrócenie!
Zagonionej przygotowaniami do „pogańskiego świętowania" mówię o potrzebie uczestniczenia w obrzędach kościelnych, bo jeszcze nie wstąpiła do kościoła, a sam później malowałem ogrodzenie przy bloku.
Wszystko skończyłem spocony i umorusany. Uciekłem na działkę, gdzie na kolanach odmówiłem modlitwę przebłagalną: „za dusze kapłańskie i zakonne”, ale zły nadal podsuwał mi „dobre prace”. Po latach wiem, że tak będzie w każde święto naszego kościoła.
W telewizji starsza pani mówiła, że jest na wygnaniu, a towarzyszył tej wypowiedzi obraz stada wolnych koni z niezwykle smutną pieśnią. Moją duszę zalała tęsknota za Panem Jezusem, serce ścisnął ból, a oczy zalały łzy. Napłynęło pragnienie zbawiania dusz. Nie wypowiesz tego cierpienia żadnym językiem.
Idę do kościoła i wołam: „Panie Jezu! proszę Cię, abyś miał miłosierdzie dla dusz kapłanów i zakonników najdłużej przebywających w czyśćcu. Panie Jezu! nie patrz na ich grzechy, ale na dobro, które uczynili. Przecież Sam pragniesz ich wyzwolenia...wołam do Ciebie, Jezu mój”!
Trwają obrzędy w czasie których wychodzą nasze słabości, bo starszemu kapłanowi trudno popisać się śpiewem, a niektóre zawołania są niezrozumiałe: ”Ojcze, gdy Twój Duch krążył nad wodą, gdy jeszcze niczego nie było”.
Stoję z gałązką cierniową w ręku i owiany płomieniem ogniska oraz zapachami wołam: „Panie Jezu! przyślij kilka dusz kapłańskich...do mojej [intencja własna] niech sprawią jej nawrócenie”! Zawsze marzyłem, aby zostać porządnie „pokropionym"...właśnie dzisiaj na moją głowę spadł „deszcz” wody święconej! W czasie litanii do wszystkich świętych każdego z nich proszę: „za dusze kapłańskie i zakonne".
Św. Hostia w intencji dnia. Płynie pieśń z której wnioskuję, że dzisiaj - już tutaj na ziemi - jestem między Aniołami. Odnawiam ślub, który składali rodzice chrzestni. Ciekawe, co wówczas czuli? Co myśleli?...czy pytali kim zostanę? Muszę pomodlić się za nich, bo jeszcze żyją. Podjechaliśmy pod krzyż, zapaliłem lampki, a żona narwała pięknych kwiatków. Dodatkowo zapaliliśmy lampki Matce.
Późno. Nigdy nie byłem na czuwaniu przy Grobie Pana Jezusa! Piękna sceneria: Krzyż Zbawiciela, świece, wygaszone światła, śpiew i rozważania...z duszy wyrywa się pytanie: „Matko! Gdzie byłaś o tej porze? Co robiłaś? Co czuło Twoje Serce”?
Zapałałem wielką chęcią powiedzenia kilku słów o Matce. Zły wie, że dawanie świadectwa w Kościele to jego wielka klęska! Napływa natchnienie, aby przekazać zawołania Pana Jezusa na krzyżu...przekazane Matce przez Pana Jezusa. Poprosiłem o wyciszenie. Po godzinie śpiewania i rozważań nie wspomniano o Matce! Podczas śpiewu młodzieży powiedziałem do mikrofonu:
„Matko Prawdziwa! Matko nasza i naszych rodzin!
Matko wszystkich! Matko moja i każdego z osobna!
Co robiłaś w ten wieczór i o tej porze? Co czułaś?
Co działo się w Twoim Sercu? Do kogo się żaliłaś?
Pan Jezus w trzecim słowie na Krzyżu powiedział:
„Niewiasto, oto syn Twój”...ja stałem się Jego bratem!
Dziękuję za wszystko...”.
Młodzież dalej śpiewała, a na zakończenie ponownie mówiłem:
„Wykonało się! Wola Ojca spełniona!
Ten jeden dzień Twojego Życia Panie Jezu zadecydował o pokonaniu szatana.
Panie Jezu, przecież mogłeś załamać się w każdym momencie męki.
Dziękujemy Ci, Panie Jezu”!
Do domu wróciłem po północy, przeżegnałem się i odmówiłem „Ojcze nasz"... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 342
W śnie poruszałem się z wielką szybkością (czy taki jest nasz powrót) i ze środka duszy zawołałem: "Pan Jezus żąda tak niewiele, aby Jego wybrać i do Niego się kierować, bo cała reszta jest dodana!"
Dzisiaj odwrotnie do dnia wczorajszego chciałem iść do pracy, ale odebrałem w natchnieniu, że: "Pan dał ci wolne...na modlitwę!" Jakaś świadomość, że Droga Krzyżowa to faktycznie 10 Stacji. Padłem na kolana, ale brak warunków do modlitwy.
W "Słowie na dzień" popłynie prawda, że wielu wybiera Pana Jezusa dla pocieszenia, zadowolenia z miłości, gdy zsyła Swój Pokój, itd. Garstka toleruje Jego Krzyż: znoszenie cierpień i udręczenia. Ten Krzyż i tak spada na każdego...wówczas niesiemy Go z Wolą Nieba lub z wolą własną (diabelski).
Pasuje różaniec Pana Jezusa, gdzie wypada rozważanie: "Jezus ofiarował za nas Swoje Życie". Później popłynie moja modlitwa: "za ludzkość całą, a szczególnie za wszystkich grzeszników". Jeszcze koronka do Miłosierdzia Bożego w tej intencji...
Uciekłem do samotni na działce, nędznej budki, gdzie mam intymność w odmawianiu mojej Drogi Krzyżowej. Łzy zalały oczy, ponieważ przypomniało się zapewnienie, że "przeżyjesz piękne chwile w piątek". Wierz mi, że przy niektórych Słowach Jezusa wprost omdlewałem. W tym czasie napłynęło zaproszenie do miejsca mojego nawrócenia: Sanktuarium Pocieszenia Strapionych w Lewiczynie!
- Proszę cię, proszę, chodź, co ci przeszkadza...mówię do córki.
- Nic! Nie chcę! Ty na siłę! No widzisz...no widzisz, ty na siłę!
- Co ci przeszkadza: przecież do muzeum pojechałabyś? Ja wiem, że przeszkadza ci Szatan! Nie jesteś moją córką !
- Nie jestem !
- To jesteś córką diabła, boisz się Matki i Pana Jezusa!
- Tak, jestem córką diabła!
15.00 trwa nabożeństwo, narasta tęsknota, wołam do Pana Jezusa w sprawie córki. "Jezu, Ty mi nie odmówisz...daj jej światło...pokaż jej wybór, bo wpadała w ślepy labirynt! Proszę!" Powtarzałem ze łzami w oczach. Podniosłem wzrok, a tu Pan Jezus w Ołtarzu z otwartymi ramionami.
Teraz piękny moment: trzeba podejść do Ołtarza św. i uklęknąć przed krzyżem! Ludzie idą jeden za drugim...faktycznie jest to "piękne przeżycie"...tak jak obiecano! Łzy kręciły się w oczach.
Przed Eucharystią miałem rozterkę czy ofiarować: "za ludzkość całą, a szczególnie wszystkich grzeszników" czy "za córkę". Wybrałem intencję mniej interesowną, a poprosiłem Pana Jezusa o wstawiennictwo za nią.
Dzisiaj proboszcz mówił: patrz gdzie urodził się i gdzie umarł Pan Jezus: w stajence i na Górze Czaszek. Niech nikt nie powie, że Ewangelia to głupstwo...
T eraz Pan Jezus zostaje przeniesiony do grobu. Młodzi ludzie wnoszą przepiękne, wielkie drzewka z kwiatami...takie same jakie dałem Panu Jezusowi na Krzyż! Przypomniał się list (świadectwo mojej wiary), który napisałem wcześniej do córki.
Szatan atakuje rodzinę i ciebie z powodu mojej łaski wiary z ujawnianiem tajemnic Belzebuba, który największe sukcesy odnosi u kobiet. Zna wasze słabości i niszczy pokój, zabija dusze, wywołuje złość, niechęć i nienawiść. To jego normalne zadanie. Oszust i kłamca - wróg każdego i każdej duszy! Bój toczy się o dusze, bo ciała odpadają.
Wczoraj podziękowałem Bogu Ojca za ćwiczenie mnie przez tego okrutnika, a w natchnieniu napłynęło słowo: "Msza św.". Taka jest nasza ochrona i moc Boża! Ze strony złego napłynęło: "bodziesz tam..e..ee..latał po kościołach...z bobkami z samego rana".
Pomoc nadeszła z kalendarza o Lourdes z natchnieniem, aby przyjąć Eucharystie w intencji: "niechętnych Kościołowi"! Zerwałem się i zdążyłem na Mszę św. i dobrze, bo otrzymałem moc, ponieważ w przychodni był najazd Hunów i Wandali.
Dlaczego to opisałem? W następnych dniach napłynęło, abym napisał do ciebie, bo wyczułem ostrzeżenie, że możesz uczynić sobie coś złego (właśnie w gazecie będzie informacja o samobójstwach)! Dzisiaj - w drodze do kościoła - prosiłem Matkę o to, abyś odezwała się. Przecież najważniejszy jest nasz pokój! W tej intencji była Eucharystia...
Proszę Cię w Imieniu Matki Prawdziwej. Najświętszej Maryi Panny, która jest Prawdziwą Opiekunką naszej rodziny...proszę Cię, abyś słuchała dwóch głosów świata niewidzialnego. Jeden pochodzi od księcia kłamstwa i zabójcy, a drugi od naszego Prawdziwego Ojca. Wszystko poznasz po owocach. Trudno jest te głosy odróżnić, ale pomaga w tym Duch Święty, a wszystko poznajemy po owocach.
Ja błądziłem tyle lat i nie chcę, abyś szła drogą ciemności. Strona Boża to: Pokój, Dobro, Pojednanie, Miłość, Radość Boża, Prawda, Wolność i Sprawiedliwość Boża. Wszystko wyjaśni ci Matka Prawdziwa...to Ona kazała napisać ten list !
"Niech Mateczka dotknie Twojego serca i niech będzie z Tobą w każdym cierpieniu i zwątpieniu"...
Twój ojciec ziemski...
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 372
W środku nocy zerwano do ciężkiego napadu migreny ("wypiła tylko setkę wódki"), a ja czas przejazdu wykorzystałem na odmawianie różańca Pana Jezusa. Dzisiaj wypada rozważanie: "Jezus wiedział, że musi za nas oddać życie i uczynił to bez żalu, ponieważ nas kochał".
Z tym łączyło się zalecenie wołania za rodzinę, co sprecyzowałem: "za grzechy mojej rodziny". Później dowiedziałem się, że córka "odwiedziła nas" i zrobiła awanturę z krzykiem na kościół.
Po powrocie do pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana z wołaniem: "Ojcze mój" z powtarzaniem słowa "przepraszam" za wszystkich grzeszników, bo "nie wiedzą, co czynią, a ja też takim byłem"!
Miałem wybór: praca czy wolny dzień, ale po wyborze pracy do serca napłynęła Radość Boża! Jak się okaże demon wiedział, że będę potrzebny. Zdziwionemu moją decyzją kierownikowi przekazałem, że wsłuchuję się w decyzje Boga Ojca.
Zdziwisz się, ale mamy być posłuszni - jak dobre dzieci - w sprawach drobnych i wielkich. Podczas wpadanie na mnie w różnych kątach przez "towarzyszy" napłynął obraz Pana Jezusa: "Oto Jestem!", a moje serce złagodniało.
1. Pojawił się "przygnębiony staruszek", bo...nagle zmarł jego 46-letni syn, a jego wnuczek leży porażony po skoku do rzeki .Pocieszam go wskazując na potrzebę uciekania do Matki, modlitwy i wyrzeczeń. Wnuczkowi podarowałem książkę książkę "Joni" autorstwa porażonej w ten sam sposób Joni Eareckson...nawet sam chciałbym mu wysłać.
2. Teraz upominam zaćmionego, który twierdzi, że: "my z żoną...we własnym sumieniu możemy zabić nasze poczęte dziecko"...
3. Popłynie cały ciąg zaleceń: nerwowej modlitwę o pokój, cierpiącej z powodu wyrzucenia z pracy przyjęcie tego zdarzenia, pracującej przy niepełnosprawnych przekazywanie tego cierpienia Matce ("uświęcenia"), a młodej wskazałem na zamknięte labirynty i Prawdę - Kościół Katolicki! Co zostało w sercach tych ludzi?
4. W tym czasie słucham audycji z filozofem Andrzejem Kasia (1934-2002), który mówił o tych, którzy doszli do chrześcijaństwa.
"Nie byłoby ratunku, gdyby nie odkupienie Chrystusowe. To jest sedno chrześcijaństwa: Bóg wcielił się w człowieka, przeżył męczeństwo i śmierć i ludzi wyzwolił z grzechu pierworodnego...niektórzy będą mogli osiągnąć Zbawienie (...) nie o własnych siłach, ale na skutek dodatkowych łask Boskich, które nie są nagrodą za ludzkie dobre uczynki, ale warunkiem tych dobrych uczynków!". To słowa, które padły z ust filozofa - ateisty!
Tak się stanie, że wejdę do naszego pustego kościoła, gdzie był pięknie wykonany ołtarz z pochylonym krzyżem i napisem: "My zmartwychwstaniemy". Zadziwiony usiadłem u zawołałem: "dziękuję Ci, Panie Jezu za to wezwanie i tę możliwość bycia sam na Sam".
Przy okazja załatwiłem reperację piecyka gazowego biednej rodzinie (zaniosłem części i skierowałem tam hydraulika), a wielka radość zalała serce. To rodzina całkowicie bezradna: starsza niepełnosprawna, babcia leżąca w łóżku i trzecia kobieta ("trochę nie taka") oraz dwoje małych dzieci.
Zawiozłem kwiaty pod kwiaty pod krzyż i zapaliłem lampki. W sercu poczułem, że jest to miłe Panu Jezusowi..."to nawet więcej niż dzisiejsze modlitwy". Tak, bo jest to znak uwielbienia Pana Jezusa i nie wstydzenia się Krzyża!
Pojawiła się walka o spowiedź: "Matko poradź...daj moc!"
- Możesz uczynić wg własnej woli...spowiedź nie jest warunkiem, ale tak będzie ładnie, przecież jutro jest Wielki Piątek!
- Och, tak...tak...Matko...idę!
Przekazałem kapłanowi...paplaninę z walką o milczenie, a zarazem reagowanie na cierpienie wynikające z ujrzenia fałszu tego świata! Kapłan wskazał na milczenie Pana Jezusa podczas Męki, a moje oczy zalały łzy. Zaleca przeczytać strofy z "Księgi Mądrości Syracha", gdzie..:
"W mowie jest chwała i hańba człowieka, a język może sprowadzić jego upadek...nie chodź po każdej ścieżce - takim jest bowiem grzesznik dwujęzyczny (...). bądź skory do słuchania, a odpowiadaj po namyśle!
Jeśli znasz się na rzeczy, odpowiedź bliźniemu, a jeśli nie, rękę twą połóż na ustach! Nie sprzeczaj się z człowiekiem gadatliwym i nie dorzucaj drew do ognia! Człowiek mądry milczeć będzie do chwili odpowiedniej, a chełpliwy i głupi ją lekceważy. Kto w mówieniu miarę przebiera, odrazę budzić będzie.
Lepiej się potknąć na gruncie pod nogami niż o (wybryki) języka...grzesznika odkryją jego własne wargi, a bywa taki sposób mówienia,który do śmierci można przyrównać"...
Po spowiedzi wołałem: "dziękuję Panie Jezu" i w tym zamyśleniu uklęknąłem przed Ołtarzem, gdzie będzie Adoracja. Zawsze marzyłem, aby umieć klęczeć - jak zwykłe kobiety - przed Panem! Właśnie popłynie pieśń o "otwartych sercach"- ja dzisiaj idę do Pana Jezusa z otwartym sercem. Z natchnienia zacząłem odmawiać koronkę do Miłosierdzia Bożego: "za prześladowców".
Wg woli własnej chciałem wziąć wolny dzień i być w innym kościele, gdzie nie trafiłbym do spowiedzi. Natomiast Wola Boga to praca w przychodni i nasz kościół ze spowiedzią!
Podczas powrotu żona chciała dyskutować, bo nie podobało jej się krzykliwe kazanie, a moja uwagę przykuły słowa: "jak żyć bez kapłanów i Eucharystii"? Nie wiedziała, że byłem u spowiedzi, a demon zaczął tańczyć przy nas.
Późno. Nagle zrozumiałem co oznacza nasze zesłanie, gdzie większość ginie, część powróci do Ojca...tak jak z obozów jenieckich, a to wszystko za sprawą odkupienia (tak też było w obozach...o. Kolbe). "Tak! Ojcze, my jesteśmy na zesłaniu, w krainę szatana, a Pan Jezus z Miłosierdzia Bożego i Twojego zezwolenia odkupił nas..otworzył możliwość powrotu do Nieba"...
"Jezu mój! Dziękuję Ojcze, że w tej chwilce po czuwaniu przy Najświętszym Sakramencie dałeś mi z Twojej Woli taką informację"...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 838
W śnie ujrzałem własną wątrobę zniszczoną przez alkohol. Nawet miałem świadomość tego nałogu. Szatan straszy nas także w snach...zawołałem „Pod Twoja obronę” i przeżegnałem się wodą od s. Faustynki. Pomyślałem o Mszy św. ale żona odciągnęła mnie, a ja miałem zamiar iść na inną godzinę (nie chodzimy razem)..
Poprzez zapiski przeżyć brak na wszystko czasu, ale dzięki temu możesz teraz czytać o boju duchowym, który czeka porzucających bezbożność. Czekasz z nawróceniem na starość, a wg kapłana, który mówi kazania „po ludzku”: starego nawrócić to Murzyna umyć! Taka jest prawda.
Po 30 latach będę miał sukces w nawracaniu...z tego miasteczka – sanatorium ziemskiego uda mi się zaprosić tylko jedną panią na codzienne Msze św. Takich jak ja traktuje się „jako nawiedzonych” czyli: bzikowatych, głupich jak but z lewej nogi, kopniętych, pieprzniętych, postrzelonych, pukniętych, szajbniętych, świrowatych, trzepniętych, ciemnych jak tabaka w rogu, ślepo wierzących w jakąś ideę.
To ostatnie określenie dla kolegów psychiatrów - po 18 latach od tego, co piszę - będzie dowodem na psychozę. Zobacz do czego prowadzi wchodzenie w walonkach, kołtunerii duchowej na teren święty. Dla nich opisywane przeze mnie nadprzyrodzone przeżycia duchowe: „to brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć”.
Natomiast wg moich trzech sióstr prowadzących życie bezbożne i cudzołożących... „mówię wciąż o tym samym". Daj Boże każdemu, aby mówił o Tobie i przyszłości prawdziwej, a nie o czasie emerytury na której zgłupieje z nadmiaru czasu i z powodu zanikającego mózgu.
Właśnie pokazano 80-kę, która terroryzuje współmieszkańców. To zboczenie z tematu też jest chorobliwe wg kolegów „od głowy”, bo oznacza mówienie lub opisanie „wielowątkowe”...dla normalnych dygresyjne.
No cóż z kim się zadajesz takim się stajesz...we wszystkim widzisz objawy choroby, a nie naszą różnorodność. Kiedyś Koreańczycy lub Chińczycy będą klonować ludzi i tworzyć hybrydy (człowiek – zwierzę), a to będzie czas Paruzji (ponownego przyjścia Pana Jezusa).
W przychodni było tylko trzech pacjentów, ale dzisiaj będzie ich specjalny zestaw. Dwie babcie dały mi na piwo, a dziadek z odległej wioski przywiózł kilka jajek, które przeznaczymy do święcenia, bo były podarowane z miłości! Teraz mówię do pani proszącej o lewe zwolnienie, że nie będę mógł przez nią przystąpić do Eucharystii!
Tłumaczę też dziadkowi „kochającemu to życie”, aby leczył się u lekarza, który reperuje tylko ciało...”ja nie dam rady wyleczyć pana z przypadłości związanych z wiekiem, których pan nie akceptuje!”
Na dyżurze w pogotowiu padłem udręczony w błogi sen, a w tym czasie dwa razy zerwano mnie bez potrzeby! Później jedziemy do rodziny, a Szatan podsuwa, że do „smoluszków”, bo trafię do babci różańcowej. Po udzieleniu pomocy (duszność) i zapisaniu leków zajrzałem do jej książeczki o Sanktuarium Maryjnym w Licheniu, gdzie trafiłem na słowa:
„Kto cię obroni przed Ojcem? Kto wstawi się na Sądzie?...tylko Matka!" Przecież jest to pokazane także w rodzinach, gdzie matka broni dzieci przed karzącym ojcem...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 713
Tuż przed obudzeniem Szatan zalał mnie nienawiścią do ludzi z telewizji i do Marka Kotońskiego. Przed Świętami Wielkanocy wywołali sztuczny konflikt: chodzi o wprowadzenie dzieci chorych na AIDS do Józefowa, gdzie ludność nie chce takich!
Trzeba przyznać, że Bestia wie o co chodzi: „czynią to czerwone berety”! Dzisiaj, gdy to przepisuję (24.04.2019) śmieję się, bo napłynęły moherowe berety. Właśnie trwa strajk nauczycieli, którzy siedzieli cicho za PO, a teraz żądają wyrównania płac...nie będziemy pracować, bo nie!
Na kolanach, w środku nocy zawołałem: „Panie Jezu przekazuję Ci wszystkie moje dzienne sprawy, przepraszam, że gadam do telewizora i to tydzień przed Bolesną Męka".
-
Matko moja! Poradź co czynić, przecież Stwórca dał mi dar widzenia tych satanizmów i jestem bezradny.
-
Wszystko..wszystko przekazuj Mnie, przecież Ja mam większą moc!'
-
Tak, tak Matko moja...proszę Cię daj natchnienie odpowiednim ludziom niech nie czynią tego!
Matko wszystkich
Matko każdego z osobna
Ty, która wytrwałaś z Synem do końca
Daj mi moc, abym w modlitwach kierował się do Ciebie,
a nigdy przeciw ludziom, nieświadomym istnienia Szatana!
Przeżegnałem się wodą od siostry Faustynki, w sercu pozostał ból, a w duszy smutek. Zacząłem moją modlitwę od „św. Osamotnienia” Pana Jezusa, który wszystko uczynił z Woli Ojca.
<<Ty, Jezu nie zatrzymałeś Judasza...wołałeś, aby Ojciec odsunął kielich, ale ten kielich wypiłeś z miłości do nas, a to sprawiła nasze odkupienie.
Ty kochałeś mnie i wszystkich ludzi Prawdziwą Miłością. Ja wiem, że Ojciec z Miłości daje mi mały kielich goryczy: codzienne cierpienia, ujrzenie urządzenia świata, zaślepienie ludzi oraz sztuczki szatańskie. To sprawia Jego Mądrość i Miłość...nawet posłanie do innych. Tych cierpień nie pojmie normalny człowiek, ale łączność z Ojcem daje moc, łagodność i cierpliwość w ich przyjmowaniu>>.
Prawie omdlewałem przy tych rozważaniach, ale to jest wielka łaska współuczestniczenia w cierpieniach Pana Jezusa.
W drodze do pracy wrócił atak Szatana, przeszkadzał w modlitwie, a wszędzie było pełno „przyjaciół”. "Matko ratuj!"...przypomniała się rada staruszki. To bardzo prosty okrzyk, jak dziecka do matki ziemskiej...zawołanie o pomoc. Wrócił pokój w sercu i łagodność z miłością. Nie udało się skończyć modlitw, bo podwiózł mnie uczynny kolega.
Powiedziałem mu przy okazji, że: będzie mu ciężko wrócić do Boga Ojca, bo zły zna jego wartość, lubi ludzi z dużym rozumem, a zarazem wie, że w Niebie rozległyby się oklaski...z jego nawrócenia!
Dopiero wieczorem popłynie modlitwa, a w sercu znajdzie się film „Defilada” o zniewolonych Koreańczykach...Szatan podsunął im bożka Kim Ir Sena!
Zapaliłem lampkę Matce Bożej, a z filmu, który oglądała żona padało słowo: "pragnę". Ja w tym czasie znalazłem się pod krzyżem Zbawiciela, gdzie powiedział „Pragnę”...zbawienia ludzkości, a podano mu ocet. Kto teraz jest przy Panu Jezusie na świecie?
APeeL
- 13.04.1992(p) ZA SZUKAJĄCYCH BEZ CELU
- 12.04.1992(n) ZA PRAGNĄCYCH WYTRWANIA W WIERZE
- 11.04.1992(s) ZA PRAGNĄCYCH KRUSZYNKI EUCHARYSTII
- 10.04.1992(pt) ZA OFIARY EKSTERMINACJI
- 09.04.1992(c) ZA OSACZONYCH...
- 08.04.1992(ś) ZA PONIEWIERANYCH
- 07.04.1992(w) ZA MAJĄCYCH KULT MARYJNY
- 06.04.1992(p) CZAS ZWIĘKSZONEJ AKTYWNOŚCI SZATANA
- 05.04.1992(n) ZA NISZCZĄCYCH KRZYŻE
- 04.04.1992(s) ZA OJCA ZIEMSKIEGO