Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

12.07.1992(n) ZA ZBŁĄKANYCH DUCHOWO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 lipiec 1992
Odsłon: 641

      Męczą koszmary senne i dziwactwa, bo to czas naszej bezsilności wobec Szatana. Właśnie kolega podaje mi rękę, ale ja wiem że trzeba uważać, bo takie metody mają w ubecji: witają z uśmiechem mówiąc po imieniu!

   Po wstaniu zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa, a dzisiaj wypada cząstka: wykonanie Woli Boga Ojca. W telewizji pokażą relację z pielgrzymki ludzi morza, którzy całymi rodzinami płyną na łodziach trzymając krzyże i obrazy.

    To dzieje się na Bałtyku i jest jedyne na świecie, ale tytuł zakamuflowany: „Przystanki codzienności”, bo poganie boją się Boga. Wzrok zatrzymał wizerunek Zbawiciela z  Piotrem rybakiem oraz Gorejącym Sercem. 

    Z transmitowanej Mszy św. radiowej zapytają: „jak żyć, aby osiągnąć zbawienie?”. Odpowiedź napłynie z otwartej książeczki „Joni"; jest to wypełnianie Woli Boga w naszym życiu.

    Wyłączyłem radio podczas rozważań b. Rogera z Taize, bo tam nie jeżdżą normalni katolicy, ale dzieci prominentów. Wiara w jego wykonaniu to „ekumeniczne" rozbijanie Kościoła. Nic nie da znajomość Biblii i pięknie słowa. To zawoalowany fałsz.

    W „Rycerzu Niepokalanej" prof. dr hab. Maciej Giertych przestrzega przed uczestnictwem w takich nabożeństwach, gdzie jest „pobłogosławiony chleb” zamiast Komunii Eucharystycznej (przeistoczony chleb). Nie wolno wspólnie uczestniczyć w takim wydarzeniu. Nieświadomi przyjmują wówczas chleb jako św. Hostię, a z drugiej strony św. Hostia jest rozdawana ludziom nie będącym katolikami!

    Zły zalecał wyjazd do „jakiegoś kościoła”. To stała sztuczka, gdy mam trafić do naszego. Takiemu atakowi zawsze towarzyszy pustka w sercu, rozdrażnienie, a nawet złość. Przezornie odmówiłem „Pod Twoją obronę" i przeżegnałem się wodą święconą, a s. Faustyna na ten moment powiedziała; „kiedy Szatan się sprzeciwia, to musi mieć powód”...

    Przy drzwiach kościoła przywitał mnie obraz Pana Jezusa z otwartymi ramionami i „patrząca” Matka z Cudownego Medalika. Napłynęło pragnienie uczestnictwa w procesji. W Nepalu pierwszy raz pozwolono na taką i szło w niej aż 4.000 wiernych. U nas nie ma przeszkód i dlatego uczestniczy garstka.

    Później kapłan poruszył sprawę sumienia, a ja wiem, że wielu ludzi waha się w swojej wierze i w tej intencji podszedłem do Św. Hostii. Żegnam się i klękam przed przyjęciem Eucharystii, nic nie obchodzi mnie reakcja znajomych, stukające się łokciami pacjentki oraz opinia kolegi, że czynię to dla „aktorstwa”. Po Komunii św. stałem się całkiem innym człowiekiem. Przyszedłem tutaj w słabości, a wyszedłem w wielkiej mocy.

    W domu „Dzienniczek" s. Faustyny otworzy się w dwóch miejscach na słowach: „/../ Boski Sakramencie, który kryjesz mego Boga /../ Hostio Św. nadziejo nasza jedyna wśród niepowodzeń i zwątpienia toni /../”.

    Wyłączyłem film ze sceną gwałtu. W moim stanie nie możesz tego oglądać, bo „nie przechodzi przez oczy". Natomiast lubię filmy obnażające głupotę ludzi...w sensie oszukiwania ich przez świat i Szatana. Dzisiaj był taki: pokazywał jak w USA robi się z kogoś gwiazdę, a wielu także u nas dąży do sławy i kariery aktorskiej.

    „Matko moja! Dlaczego tak wiele zła jest na tym świecie? Dlaczego mam to pokazywane? Jak wielkie to cierpienie”! To są sprawy wprost dla prokuratora świata (może powstanie taki)! Zabija się ludność w Jugosławii (nie wystarcza KBWE, ONZ).

    Wiem, że zły będzie przeszkadzał, ponieważ jest władcą tego świata i pragnie utrzymać bałagan. Bóg Ojciec ujawnia - przez takich jak ja - matactwa złych sił, które opierają się na „solidarności w imię zła” lub „mniejszego zła"! W tych groźnych działaniach nie ma postępowania zgodnego z Miłością Pana Jezusa.

    Teraz płynie wywiad z Zofią Kucówną („Zatrzymać czas”), a ja chciałbym rozmawiać z taką osobą. Ilu jest zagubionych i szukających wśród VIP-ów! Pan Bardini czyta rozważania o kłamstwie („świadome przeinaczanie prawdy"), ale wg mnie nie jest kłamstwem świadome przeinaczanie prawdy w imię Miłości (przecież nie powiesz dziecku, że umrze).

    To nieskończoność wszystkiego i nigdzie nie dojdziesz bez Światła i Bożej Miłości! Ogarnij wszystkich zabłąkanych duchowo (masoneria, joga, buddyzm z reinkarnacją, św. Jehowy, a także wierni  bożkom wszelkiej maści).

    Padłem na kolana i odmówiłem modlitwy wieczorne. Zawsze takie same, a teraz do serca wpadają słowa: „przyświeca mi czystość intencji", która wynika z łączności ze Zbawicielem...

                                                                                                                             APeeL

 

 


 

11.07.1992(s) Pan Jezus będzie moim życiem...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 lipiec 1992
Odsłon: 588

   

    Po wczorajszym dniu pełnym modlitw czekam na natchnienie do zajęć ziemskich...właśnie napływa; mam zreperować telewizor i pomalować futryny na budowie. W tamtym czasie miałem plan posiadania własnego domku, co było głupie. Teraz, gdy opracowuję ten zapis (15.07.2019) bardzo dobrze czuję się w mojej świętej izdebce (w bloku).

   Na ten czas trafiłem na reportaż telewizyjny z zakamuflowanym tytułem; "Magazyn przechodnia" w którym pokazano cierpienie małżeństwa Jana i Anny Galik z Nidzicy...urodziły im się trojaczki z porażeniem mózgowym!

    Z płaczem krzyknąłem; "Jezu mój!" Wokół tyle dzieciobójstwa, a tu zwykli ludzie i taki krzyż. Wiem, że muszę do nich napisać. Każdy dzień ich życia przekazany Matce Bożej sprawi dobrego, które trudno sobie wyobrazić!

   Pragnę przez godzinę rozważać fakt krzyżowania Pana Jezusa; "rozciągania i przybijania Jezusa do krzyża" oraz "podniesienia krzyża", a właśnie w tym czasie będziemy z żoną przy "moim" krzyżu". Jakże pięknie wygląda z nowymi kwiatami...aż wykonałem zdjęcie.

   To jest ten krzyż jaki "ujrzałem" w natchnieniu z Nieba. Na pewno w ten sam sposób wykonywano piękne ołtarze (opisuje to Stary Testament). Tak też powstał obraz Pana Jezusa z Gorejącym Sercem!

   Udał się wypoczynek na działce, nawet zasnęliśmy. Podczas odbioru telewizora wskazuję żonie alkoholika, że ma wołać w jego intencji do Matki Bożej, przyjmować wyrzeczenia i prosić o odjęcie nałogu, bo sam sobie nie poradzi. Można zorganizować to w całej rodzinie. Po latach tak będzie właśnie ze mną. 

   Nie dał radości wieczór z szampanem, nie znajdę już ukojenia tutaj. W ręku znalazły się dwie książeczki;

1.     "Chrystus w moim życiu" ze słowami dla mnie; "Jezus jest moim życiem"

2.  "Joni" opisującej niezwykłe szczęście - tej całkowicie porażonej dziewczyny - z powodu oświadczyn jej ukochanego chłopca.

  Z tej książeczki wypadł obrazek Matki Bożej z o. Kolbe oraz symbolem świętości (koroną) oraz cierpieniami (krzyżem). To wprost pytanie do mnie; czy naprawdę chcesz, aby Jezus był twoim życiem, ponieważ to oznacza koronę i krzyż? To jest pokazane na powołanych uczniach, którzy rzucali wszystko i szli za Zbawicielem... 

   Jako człowiek posiadający rodzinę boję się krzyża, bo nie wolno narażać na cierpienie innych. Świętość w tej chwilce jest poza moim pragnieniem, bo stawiam pierwsze kroki w odczytywaniu Woli Stwórcy z ułożeniem modlitw, którą będę odmawiał do końca życia...  

   Teraz czytam art. znawcy duchowości, który wierzy w reinkarnację. To zaślepienie, bo Pan Jezus otworzył Niebo...pokazał Ojca, a on pragnie dalszych narodzin i śmierci. Jeżeli wierzy to może damy mu następne ciało, a jest duży wybór;

1. porażenie mózgowe

2. kapłan katolicki w Chinach poniewierany po więzieniach 

3. katolik w najuboższej dzielnicy Delhi!

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (15.07.2019) przyznaję, że moje pragnienie duchowe z w/w intencji spełniło się...

                                                                                                                  APeeL


 

 

 

10.07.1992(pt) ZA PRAGNĄCYCH UWIELBIENIA BOGA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 lipiec 1992
Odsłon: 1201

    Po koszmarach sennych w fazie snu i czuwania dusza zaczęła śpiewać „wielbić Pana chcę", a tuż po wstaniu książeczka do nabożeństwa otworzyła się na słowach o „uwielbieniu Boga".

    W drodze do kościoła rozpraszały kuszenia i spotykani „znajomi". Dzisiaj obraduje  sejm, a ja jestem „wrogiem ludu”. Pojawiła się niechęć do tych ludzi i słuszny żal z powodu prześladowania. Przypomniał się obraz, gdy na działkę wpuszczono wielkiego psa, a właśnie weszła tam żona.

    W kościele napłynęło rozdrażnienie, bo nie mam spokoju nawet we własnej świątyni. Uciekłem w pobliże Pana Jezusa Miłosiernego i przez dłuższą chwilkę patrzyłem na mojego Mistrza:. „Panie Jezu! Ciebie też prześladowali w synagodze i byłeś też groźnym dla cezara wichrzycielem. Ty przebaczyłeś ówcześnie rządzącym. Spraw Panie, aby moje serce było jak Twoje. Odpuść im 0jcze, ponieważ nie wiedzą co czynią”!

    Za małą Tereską pomyślałem: „przecież ich złe czyny mogą stać się przyszłości cnotami". Nie wolno oceniać zewnętrznie, bo może brat wydający brata bardzo cierpi z tego powodu! Może tak jak ja pragnie św. Hostii?

    Pan właśnie mówi: „oto ja posyłam was jak owce między wilki /../ w swych synagogach będą was biczować /../ brat wyda brata"!  

    Dzisiaj mam dzień radości po okresie smutku, który przyszedł z błogosławieństwem Boga Ojca na urlop. To próba, bo wyobraź sobie, że o coś prosisz i natychmiast to otrzymujesz. Tak chciałby każdy z nas, bo wolimy radości niż smutki, sytość niż głód, wygodę, piękne zapachy, smaczne płyny.

    Zauważyłem, że  skupują porzeczki, ale  syn nie chce ich zrywać na działce, ponieważ podarowałem mu książeczkę z wkładem terminowym. Tak samo jest z dobrocią Boga. Nie możemy otrzymać to czego chcemy.

    W pewnym momencie z mojej duszy wyrwało się wołanie: „bądź uwielbiony Ojcze! bądź uwielbiony!”, które powtarzałem wielokrotnie, a łzy zalewały  oczy. Prawie chciało się krzyczeć.

    „Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy”. Nagle smutek zalał serce, bo Pan Jezus już przyszedł! Czy to oznacza, że już nie przyjdzie? Po cóż miałby jeszcze raz przychodzić? Przecież wszystkiego dokonał! „Jezu! jeszcze raz proszę, aby moje serce stało się jak Twoje. Przebaczam wszystkim zmarłym (napłynęła dusza takiego kolegi). Matko przekaż moje przeba­czenie Panu Jezusowi, a Ty Jezu wstaw się za nimi u Ojca. Spraw, aby nastał pokój na świecie. Daj Twoją jedność”! Po św. Hostii padłem na kolana, a kapłan wzywał do „uwielbiania Boga przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa".

    Czy wiesz z jakim sercem wyszedłem ze świątyni? Każdego pragnąłem objąć i od Boga przytulić. Tak jest naprawdę, bo moje serce w tej chwilce traktuje wszystkich jako braci. Znikła niechęć do moich „opiekunów".

    Dziwne, bo falami zaczęła napływać radość Boża. Nie można tego wypowiedzieć, bo to trzeba przeżyć. Wieje ciepły wiatr, śpiewają ptaszki, płynie „Anioł Pański” i cz. radosna różańca, a w moim sercu trwa królestwo niebieskie. Po czasie będę wiedział, że przed cierpieniami duchowymi Pan Bóg nasz pociesza, daje radości i zalewa słodyczą. To pomoc przed smutkiem rozstania, który niespodziewanie spadnie na moją duszę.

    Napłynęło wielkie pragnienie odmówienia jakiejś modlitwy uwielbienia Ojca, ale w wielu książeczkach  nie mogłem znaleźć. [ Dzisiaj wiem, że w Kielcach jest kaplica z Cudownym wizerunkiem Boga Ojca i jest też litania uwielbienia Boga Ojca.]

   Wyszedłem z domu, a łzy zalewały oczy, bo „Pragnę ". Całą duszę ogarnął ból rozłąki z Bogiem i pragnienie zjednania. Poprosiłem Ducha Św. i zacząłem wołać: „Ojcze mój - bądź uwielbiony, Który Jesteś w Niebie - bądź uwielbiony, Święty, a Nieśmiertelny, Dobry Ojcze, Ojcze pełen Miłości i Miłosierdzia, Dawco Pokoju - bądź uwielbiony".

    Wszystko co ziemskie stało się odległe i blade, bo przy moim sercu jest Ojciec. Pragnień duchowych nic nie ukoi na ziemi. W udręce poratował sen, który jest wielkim darem Boga. Dla „ludzi normalnych” to wszystko jest odległe, bo najważniejsze są sprawy ziemskie. Dzisiaj post, ale napadł mnie wielki smak na czereśnie i przed żoną zjadłem 3 garstki (ona nic nie je i nie pije).

    Późno! Cisza, wróciłem do modlitw, które zawsze są takie same, ale zawsze inne. „Ojcze dlaczego dałeś mi takie brzemiona”? Spraw, aby moja rodzina była szczęśliwa, a  Twoja Wola niech się wypełni na mojej osobie. Dlaczego tutaj jestem? Dlaczego opuściłeś mnie Ojcze”? Wprost nie mogłem wstać z kolan!

    W momencie zasypiania znalazłem się na schodach mojego oddziału wewnętrznego i z wielkim lękiem zjeżdżałem w dół i w ciemność...na poręczy! Dodatkowo usłyszałem szydercze „no to siup”! Przebudziłem się i zaśmiałem, ale w tym momencie ktoś rzucił butelką z okna, a jej uderzenie obudziło przestraszoną żonę! Zły ma wielki repertuar sztuczek, aby popsuć dobry dzień...   APEL

09.07.1992(c) Pan Jezus jest moją radością...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 lipiec 1992
Odsłon: 648

    Po przebudzeniu odczułem radość po poście w intencji pokoju na świecie. Syn, który w naszym domu ma wszystko przeżywa czas buntu, pragnie "wolności" i niezależności. Wrócił o 23.00 z pracy (zarobił 4 dolary), więcej zjadł i zniszczył sobie ubranie (nieprzygotowany, poszedł jak do biura).

    Cieszę się, bo Pan pokazał mu wartość pieniędzy, a na moje, które chciałem mu podarować wzruszył tylko ramionami ("zważniał"). Podobnie było z nami, bo zbuntowaliśmy się przeciw Bogu Ojcu, nie podobał nam się Raj, a większość dalej nie wierzy, że istnieje Królestwo Boże. 

   W drodze na Mszę Św. płynęły moje modlitwy i z wielką jasnością ujrzałem różnicę natchnień demonicznych (ponaglanie w stylu..."idziesz czy nie?")...wówczas kręcisz się podenerwowany, nie wiesz, co masz czynić, a serce zalewa rozdrażnienie od zaproszeń ze strony Boga Ojca...pełnych miłości i pokoju, bez pośpiechu zabierającego nam wolną wolę. 

   W takich momentach trzeba wołać do Matki Bożej "Pod Twoją obronę" lub swoimi słowami: "Matko proszę o pomoc, ochroń mnie od złej przygody, wyjaśnij, poprowadź". Przecież dzieci zgłaszają się do matek ziemskich z różnymi drobnostkami.

    Powstaje problem czy Szatan może namawiać do pójścia na Mszę Św.? Tak było właśnie wczoraj, bo zostałem zerwany z łóżka, spieszyłem się mogłem zrobić wypadek, a okazało się, że nabożeństwa z młodzieżą nie było.

    Teraz podczas modlitwy wieczornej łzy zalewały oczy podczas oglądania koncertu czarnych muzyków. Napłynęło poczucie, że jesteśmy wielką ludzką rodziną...z cierpieniami mieszkańców Afryki!

     Żonie z modlitw wypadła mała Tereska. To znak, abym otworzył "Dzieje duszy" ze słowami do mnie, że mam kochać ludzi Miłością Pana Jezusa...nie wystarcza program minim kochania bliźniego jak siebie samego, bo z tym różnie bywa!

    Jeżeli żyjesz takimi "świętymi chwilkami" to nie zaznasz już ziemskiego spokoju! Właśnie napada chęć picia piwa i kieliszeczka, ale spojrzałem na "porcelanowego Pana Jezusa" (biały = czystość) i ku Niemu skierowałem moją radość. "Panie Jezu jakże żyłbym bez Ciebie...bez Twego prowadzenia?" Nie mogę sobie tego wyobrazić, ale tak żyje większość...nic nie wiedzą o życiu duchowym.

   Teraz wypiłem resztę alkoholu wprost z butelki z posiłkiem i zawołałem z serca: "Panie, ja jestem jeszcze bardzo słaby!", a Szatan złośliwie określił to podał; "Ostatnia wieczerza?" 

    Tak chciałem usprawiedliwić się przed Panem...

  •  Ty słaby? To kto będzie mocny? 
  • Tak, przecież ja jestem obdarowany i Pan odkrywa mi Swoje Tajemnice.
  • Nie wolno ci pić więcej! Nie próbuj też oglądać zapowiadanego filmu z nagościami!
  • Taak Panie...

    Na ten moment "Dzienniczek" s. Faustyny otworzył się na słowach o duszach pysznych, którym Pan Jezus nie udziela łask, a nawet je odbiera! W rozmowie siostry z Panem Jezusem padną słowa o "chwilce obecnej", a ja do tego też doszedłem. Nie martw się o nic, żyj chwilką obecną i proś Boga o prowadzenie, a zobaczysz...

                                                                                                                  APeeL

08.07.1992(ś) ZA ZWERBOWANYCH PRZEZ PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 lipiec 1992
Odsłon: 597

    Nad ranem Zły zaatakował mnie obrazem satanistycznej twarzy...od podobnej do Zbawiciela, która w błyskach stawała się demoniczna. Po przebudzeniu pojawiło się pobudzenie seksualne...przeżegnałem się wodą od siostry Faustynki.

    W tym czasie kilka razy napływało; "weź swój krzyż na każdy dzień". W drodze na targ wstąpiłem do kościoła, odebrałem pocieszenie; "jesteś Mi najmilszy tutaj". Panu Jezusowi kupiłem wielki wazon na kwiaty pod krzyż, a łzy zalały oczy.

   Tak chciałbym otworzyć serce syna, porozmawiać z nim, a po zaproszeniu do jego pokoju zapytałem;

  • Synu! Czy Pan ciebie nie wzywa? Przecież trwają wielkie żniwa, a robotników mało!

  • A ty?

  • Ja, cóż...ja już jestem zwerbowany!

   W tym momencie wzrok zatrzymała księga; "Dzieje Polski w malarstwie i poezji", gdzie z "Pieśni Konfederatów barskich" (dramacie Juliusza Słowackiego "Ksiądz Marek") padły słowa do mnie, że; jestem na żołdzie u Chrystusa, przez Niego zwerbowany! To potwierdziło wypowiedzianą intencję modlitewną tego dnia...

    Na działce, w osamotnieniu odczułem obecność MB Nieustającej Pomocy, a w samo południe z radia popłynie moment konsekracji z uderzeniem gongu. To święty czas ze śpiewem pieśni maryjnej. W ciszy działki padłem na kolana i zacząłem odmawiać moją modlitwę w intencji ludobójstwa na oczach świata. Tak zaczął się urlop z błogosławieństwem Boga w Trójcy Jedynego. Zarazem jest to cierpienie, bo mam poczucie odpowiedzialności za świat, a wokół jest morze niewiary.

   Teraz odczuwam Jego nieskończoną dobroć Boga Ojca, przebaczenie mi i miłosierdzie. Błagałem o zmiłowanie się nad duszami zamęczonych, aby reszcie tych braci i sióstr dał poczucie ufności, że nie są opuszczeni.

   Napłynęło wielkie pragnienie zbawiania innych. W żaden możliwy sposób nie wytłumaczysz tego stanu, brakuje słów. W przybliżeniu można go porównać do "nieobecności" z powodu utraty kogoś bliskiego. Serce jest wówczas napełnione żalem i smutkiem, że normalny świat nic nie oznacza. Ja jestem tam z nimi, a nawet wyżej...skąd wszystko widzimy!

  W kościele uniosłem głowę, a wzrok zatrzymały dwie stacje Drogi Krzyżowej...rozciąganie i przybijanie Zbawiciela do krzyża oraz podniesienie krzyża! Jakże to wszystko wywołuje zdziwienie! Nagle napłynęła m o c. Lud stoi, a ja z radością klęczę, ponieważ Sam Bóg przyszedł do mnie!

   To zjednanie sprawiło ustąpienie cierpienia, po czasie wróciłem do normalnego życia, a jeszcze przed godziną płakałem na ulicy z powodu słów, które sam ułożyłem w modlitwie; "Prawdziwa Wolności Aniołów! Nie ma już Ciebie, Jezu!"

   Łzy leciały, a serce ściskał ból, ponieważ przypomniała się scena i Słowa Jezusa w których mówił, żeuczniowie będą pościć i smucić się, gdy Jego nie będzie już na ziemi. W tym momencie serce moje rozrywał żal i tęsknota za Jezusem, którego nigdy nie ujrzę z czasu tamtego ziemskiego życia...

    "Dzięki! O Panie Jezu! Dzięki Matko...jak wyglądałby dzisiejszy dzień bez tych modlitw, a jak moje życie."...tak, wypocząłem przylgnięty dzisiaj do krzyża Pana Jezusa. Taki jest sens "mocy w słabości!"

   Na koniec tej intencji do domu zadzwonił kapłan powiedział; "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!"

                                                                                                                                  APeeL

 

  1. 07.07.1992(w) ZA CHRZEŚCIJAN ZABIJANYCH GŁODEM W SUDANIE
  2. 06.07.1992(p) ZA DZISIEJSZE OFIARY WOJEN
  3. 05.07.1992(n) ZA OFIARY SUKCESU...
  4. 04.07.1992(s) W intencji pocieszenia Matki Pana Jezusa
  5. 03.07.1992(pt) W intencji mojego zbawienia...
  6. 02.07.1992(c) ZA PORZUCONE DZIECI
  7. 01.07.1992(ś) Ojciec może dla Ciebie przenieść górę...
  8. 30.06.1992(w) Jak Ci, Boże Ojcze dziękować...
  9. 29.06.1992(p) Zaprosiłem Pana Jezusa do pracy...
  10. 28.06.1992(n) Jestem synem Boga Ojca...

Strona 1997 z 2288

  • 1992
  • 1993
  • 1994
  • 1995
  • 1996
  • 1997
  • 1998
  • 1999
  • 2000
  • 2001

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 136  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?